Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 listopada 2012 22:36
no dobra i co jak przyjedzie ktoś kto nie wiedział o tym że ty jesteś na grafiku i własnie jeździsz. Nie może wejśc na halę?
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
23 listopada 2012 22:45
Regularnie odwiedzam różne podwarszawskie stajnie i bardzo mi się spodobało rozwiązanie z Mokrego- mają grafik w necie- w każdej chwili można monitorowac ile koni ma w planach jeżdżenie i ewentualna modyfikację godziny przyjazdu do stajni. Może archeo się wypowie - czy i jak to działa.

Natomiast rzeczą jaka najbardziej wyprowadza z równowagi - w kwestii 'zasad' - to ich egzekwowanie. Zawsze mnie frustrował fakt- gdy właściciele pensjonatu ustalali zasady coś na kształt regulaminu, a potem ich nie egzekwowali (w stosunku do innych tzw. 'równiejszych' pensjonariuszy) lub gdy sami się do tych zasad nie stosowali (chociażby w kwestii sprzątania kup po koniu czy ogólnie trzymania porządku w siodlarniach). A potem właściciele stajni się dziwią, że jedni pensjonariusze w trybie roszczeniowym mają wszystko w tzw. poważaniu, a Ci co stosują się do zasad/regulaminu dostają piany na ustach.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
23 listopada 2012 22:47
U nas grafik działa na zasadzie, że jak ktoś ma trening ujeżdżeniowy czy skokowy to wpisuje, żeby reszta wiedziała, że o tej godzinie coś się będzie działo. Ale normalnie można wchodzić i jeździć, wiadomo - jak ujeżdżenie to się nie wyjeżdża z przeszkodami. W praktyce wygląda to tak, że zwłaszcza się pilnuje wpisywania treningów skokowych, bo wtedy wiadomo, korzystanie z hali wiąże się z pewnymi niedogodnościami 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 listopada 2012 22:48
no ale ten grafik Mokrego ma chyba tylko pełnić funkcję informacyjną: wiem że będzie np. 8 koni na 18.00 to ja sobie daję spokój albo przyjeżdżam później.

bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
23 listopada 2012 22:50
ElaPe chyba tak jest - ale i tak w momencie gdy jest rekreacja i do tego pensjonariusze to jest to fajna sprawa; zawsze lepsze rozwiązania niż sztywne wyznaczanie godzin dla pensjonariuszy jak np. w Dworku
mtl   I M Equestrian
23 listopada 2012 22:58
mtl, przy takiej ilości koni pewnie potrzebne są bardziej szczegółowe zasady, ale to też zależy od wielkości hali, jaką macie do dyspozycji.


hali mamy sztuk 4, 2 maneze zewnetrzne, jeszcze 1 manez ale nie uzywany chwilowo i lonzownik
jesli chodzi o jazde to raczej zakazów i nakazów nie ma, tyle tylko ze nie mozna uzywac niektórych miejsc w czasie zawodow/jazd grupowych itp
teraz nie mamy dostepu do duzej hali i malej rozprezalni obok bo zamienila sie seminarium dla sedziów i Carl Hester bedzie prowadzil jakies treningi przez weekend...
jak ktos chce ponarzekac na zasady to ja na przyklad musze prowadzic konia w rekawiczkach i kasku, zawsze i wszedzie  😁
kujka   new better life mode: on
23 listopada 2012 23:17
mtl, Ty to spadaj! jakby warunkiem postawienia sie w takiej wypas stajni bylo prowadzenie konia w kasku i rekawiczkach to ja jestem gotowa nawet do kibla chodzic taka wystrojona!  😁
mtl   I M Equestrian
23 listopada 2012 23:20
kujka oj tam, oj tam! jest to watek idealny dla mnie, za 3 tygodnie mala przeprowadzka  😁
Ale normalnie można wchodzić i jeździć, wiadomo - jak ujeżdżenie to się nie wyjeżdża z przeszkodami. W praktyce wygląda to tak, że zwłaszcza się pilnuje wpisywania treningów skokowych, bo wtedy wiadomo, korzystanie z hali wiąże się z pewnymi niedogodnościami 😉
no to wychodzi że jest odwrotnie, że treningi pingwinów to niedogodność, bo jak są skoki, to przecież nikt nikomu nie zakazuje robić półpiruetów i trzaskać lotnych, a jak jest uj, to skakać się nie da!
ps mały off, ale zawsze mnie wqrwia ta ptasia perspektywa! 😤
ElaPe na ogół nie ma problemu żeby wejść na halę jak ktoś inny ma trening. Chodzi bardziej o informacje dla innych i możliwość planowania. Poza tym zawsze mogę poczekać chwilę. W tak małej stajni jak nasza nie jest to problemem. I nasz grafik też dostępny jest w necie.
Jeśli chodzi o grafik w Mokrym to teoretycznie sa zapisy w regulaminie dotyczace ilosci koni na hali w tym samym czasie jak i ilosci lonz w trakcie normalnych jazd ale jeszcze nie zdarzylo się zeby ktos kogos z tego powodu z hali wyrzucal. A i ludzie sa na tyle rozsadnize się w np szesc koni na raz nie pakuja. 
Natomiast grafik sprawdza się swietnie jako informator ile koni jest na dana godzine przewidzianych. Dla mnie super, poniewaz mieszkajac o rzut beretem przez las mogę sobie tak regulowac godziny przyjazdu zeby uniknac robienia sztucznego tlumu.

Edit: grafik jest w necie więc mozna go w kazdej chwili sprawdzic
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
24 listopada 2012 08:09
wrotki, jaka ptasia perspektywa? Jak są skoki to często hala jest gęsto zastawiona to po pierwsze. A jak ktoś akurat skacze to przeważnie jest akcja chowaj się kto może, żeby się na trasie przelotu nie znaleźć. Zdecydowanie łatwiej, przynajmniej mi, ale z tego co wiem to też większości współpensjonariuszy odnaleźć się przy treningu ujeżdżeniowym. Ale co kto lubi.
wychodzi że jest odwrotnie, że treningi pingwinów to niedogodność, bo jak są skoki, to przecież nikt nikomu nie zakazuje robić półpiruetów i trzaskać lotnych

Tylko teoretycznie  😉
Jak ktoś skacze, to on lub jego trener drze mordę na całą halę "uwaga szereeeg!!!" i wszyscy wykonujący w danym momencie jakieś figury ujeżdżeniowe mogą sobie o swoich figurach zapomnieć.
Nie widziałam nigdy, żeby ktoś krzyczał "uwaga ciąg!!! uwaga przekątna F X H w kłusie pośredniiiim!!!" i żeby w tym momencie skoczek rezygnował ze swojego najazdu na cośtam i czekał aż pingwin skończy  😁
Oczywiście, dogadanie się w takich sytuacjach zależy tylko od dobrej woli od obu stron. Wszystko się da.
Ale czasem znacznie łatwiej wpisać w grafik, że w tych dniach i godzinach są skoki, a w tych nie. Przecież to też zależy od tego ilu jest zainteresowanych pustą halą, a ilu zastawioną przeszkodami.
Kulturalni ludzie powinni umieć się dogadać.
Teoretycznie 😉
mtl   I M Equestrian
24 listopada 2012 10:31
[quote author=wrotki link=topic=67681.msg1594136#msg1594136 date=1353717272]
wychodzi że jest odwrotnie, że treningi pingwinów to niedogodność, bo jak są skoki, to przecież nikt nikomu nie zakazuje robić półpiruetów i trzaskać lotnych


Tylko teoretycznie  😉
Jak ktoś skacze, to on lub jego trener drze mordę na całą halę "uwaga szereeeg!!!" i wszyscy wykonujący w danym momencie jakieś figury ujeżdżeniowe mogą sobie o swoich figurach zapomnieć.
Nie widziałam nigdy, żeby ktoś krzyczał "uwaga ciąg!!! uwaga przekątna F X H w kłusie pośredniiiim!!!" i żeby w tym momencie skoczek rezygnował ze swojego najazdu na cośtam i czekał aż pingwin skończy  😁
Oczywiście, dogadanie się w takich sytuacjach zależy tylko od dobrej woli od obu stron. Wszystko się da.
Ale czasem znacznie łatwiej wpisać w grafik, że w tych dniach i godzinach są skoki, a w tych nie. Przecież to też zależy od tego ilu jest zainteresowanych pustą halą, a ilu zastawioną przeszkodami.
Kulturalni ludzie powinni umieć się dogadać.
Teoretycznie 😉
[/quote]

apropos tego co pogrubione - ja widzialam  😁 czasami latwiej krzyknac i dac znac innym niz pojechac zle element...
Ja po paru przeprowadzkach i zatrzymaniu się w końcu na dłużej (mam nadzieję) widzę, że najważniejsza jest komunikacja a nie zasady i regulaminy. Zarówno między pensjonariuszami jak i między nami a właścicielem. Wtedy nawet jak ktoś się zapisze na halę, a widzi, że ktoś inny ma trening skokowy umówiony z dnia na dzień, bo trener nie mógł innego dnia, to pojedzie sobie na spacer albo poczeka te parędziesiąt minut, żeby nie przeszkadzać i nie wchodzić z lonżą. Albo, jak stajenny nie ma w obowiązkach zmieniania derek, to pogada się z nim, że koń chory i czy mógłby go przez tydzień przebierać - i stajenny przebiera bez problemu. Tylko niestety - trzeba trafić na otwartych życzliwych ludzi i takiego samego właściciela. Jak tego nie będzie, to żaden regulamin nas nie uratuje. Takie mam wnioski po paru przeprowadzkach.

Julie, nieźle się uśmiałam z okrzyków pingwinów 😀
No właśnie, tak naprawdę wszystko zależy od atmosfery w stajni i tego, jak ludzie się dogadują. W mojej poprzedniej stajni do godziny 19 pierwszenstwo mieli ludzie jeżdżący po płaskim, natomiast po 19 skoczkowie. W praktyce zdarzało mi się skoczyć na szybko jakiś mały szereg o godzinach rannych, jak widziałam, ze nikogo nie ma. Jednak, kiedy okazywało się, ze ktos przybyl i chciał poćwiczyć do zawodów dresazowych, to pytałam się grzecznie, czy nie przeszkadza, jeśli przez te 5 minut dokoncze i nigdy nie było problemu - ba, nawet czasami przychodził trener i sprzątał dla mnie stojaki, żebym się z koniem nie paletala i żeby szybko "jechać z tym koksem". Nikt mi złego słowa nie powiedział, ani się nie obraził.
Z kolei byłam gościem w stajni, gdzie babka weszła do hali i zobaczywszy, ze jakieś stojaki stoją podniosła taki raban, ze jej krzyki chyba w Chinach słyszeli. Nie jestem w stanie zrozumieć takiego zachowania a'la przedszkole, przecież jakby pani była mila,to nawet ja chętnie bym dla niej hale posprzatala, a tak to sama sobie uprzykrzyla życie i sprawiła, ze dla innych pobyt w stajni nie był czymś przyjemnym.
W stajni gdzie kiedyś byłam grafik był na tej zasadzie, że na stałe powiedzmy wtorek i czwartek była wpisana szkółka na 16.
Teoretycznie można było jeździć, ale praktycznie było to awykonalne, chyba, że kogoś bawiło "podłączenie" się w zastęp,
bo jakakolwiek sensowna praca była właściwie wykluczona - nieogarnięty tłum.
Dwa dni w tygodniu były przeznaczone na skoki, czyli cały dzień stały porozstawiane przeszkody - oczywiście ustawienie można modyfikować, ale nie sprzątać.
Jeżeli ktoś miał jazdę z trenerem - wpisywał się w grafik na daną godzinę. Wówczas trener decydował o ustawieniu przeszkód i nie wolno było przeszkadzać.
Można było się odpłatnie pod trening podłączyć, można było też jeździć samemu (choć nie było to mile widziane), ale nie przeszkadzać i nie skakać tego co trener robił dla osoby płacącej.
Z racji, że hala rzadko bywała przepełniona, takich zwykłych swoich jazd wpisywać nie trzeba było. Atmosfera w stajni była fajna, więc nie było przepychanek,
widzę, że jest 5 koni na jeździe, mogę poczekać to czekam, nie mogę to nikt mnie nie pogoni. Na grafiku też był wpisywany wyjazd do lasu.
Dajmy na to, mam ochotę we wtorek jechać do lasu, więc piszę, że jadę o 12 i dzięki temu nie jadę sama, a kilku znajomych bliższych i dalszych jedzie ze mną.
No chyba, że chcę sama, to nie wpisuje.
Kulturalni ludzie powinni umieć się dogadać.
Teoretycznie 😉
i często praktycznie...co nie zmienia faktu, że w gąszczu stojaków spokojnie można poprawiać ćwiczenia ujeżdzeniowe, natomiast w czworobokowych szrankach treningu skokowego się zrobić nie da.
...ale wiadomo jak to jest, "złej baletnicy" to stojaki przeszkadzają w zrobieniu ciągów.
A jak ktoś akurat skacze to przeważnie jest akcja chowaj się kto może, żeby się na trasie przelotu nie znaleźć.
tak to jest, jak zamiast konia czuciem na pomocach prowadzić spokojnie obserwując co się dzieję dookoła, wbija się wzrok w grzywę kontrolując czy aby koń jest dostatecznie zganaszowany 😁
Grafik na zasadzie dni skokowych i ujeżdżeniowych to jest i u nas i raczej się wszyscy tego trzymają. Nie sprawdza się (imo) taki godzinowy, ile koni na którą  😉
W żadnej stajnie nie stało mi się tak dobrze, jak w tych "typowo" skokowych. Piszę w cudzysłowie, bo zarówno Largo jak i Garo raczej wyewoluowały w kierunku pensjonatu, ale:
- treningi skokowe nie są codziennie, a podłoże i tak jest równane każdego dnia, więc parkur zostaje złożony. Jeśli w ogóle stoi, to raz, górą dwa razy w tygodniu,
- skoczkowie mają masę zawodów i organizowanych najrozmaitszych zgrupowań, więc często w ogóle nie ma ich w domu 😉
- skoczkowie nie przyklejają się tak do band, jak pingwiny, z reguły jeżdżą sobie po pętlach w środku hali / placu, a ściana i narożniki zostają dla dresiaży,
- skoczkowie jeżdżą konie szybko - tylko dresy żużlują godzinami 😁 Rotacja jest zatem spora, jeśli ma się więcej niż jednego konia, to tego najbardziej problemowego (ogiera, albo młodzika) można sobie i tak spokojnie pojeździć przy pustym placu / hali.
- nie wiem, jak by musiał być ustawiony parkur, żeby nie dało się pojechać chodów bocznych, czy elementów.

U nas też jest duża biała tablica, na którą się można informacyjnie wpisywać. I tak w sumie przy obecnym składzie pensjonariuszy stajnia podzieliła się tak, że skoczkowie sobie jeżdżą rano, ujeżdżeniowcy wieczorami 🙂
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
25 listopada 2012 08:25
wrotki, oczywiście przy przeszkodach da się zrobić praktycznie wszystko, choć trzeba do tego więcej planowania załączyć, bo zrobienie zig zaga bywa już większą operacją logistyczną. A przećwiczenie programu jest już niemożliwością. Patrzenie się w grzywę nie ma nic do tego, jak jeżdżę z kimś innym na hali to i tak zawsze się człowiek stara obserwować co te osoby robią, żeby ewentualnych konfliktów interesów nie było. Napisałam jak jest u nas - mi i innym pensjonariuszom trochę trudniej się porusza po hali jak jest akurat trening skokowy, stąd taki a nie inny zwyczaj. Nie narzekam, nie robię histerii że jak są skoki to się jeździć nie da - bo się da, tylko warunki trochę odbiegają od idealnych, ba! Sama czasem miewam trening skokowy. Ot i tyle. Szkoda, że jak zwykle nie potrafisz wymieniać opinii bez stosowania wycieczek personalnych i bez ociekania niechęcią do osób jeżdżących inne dyscypliny niż wyznawane przez Ciebie za jedyne słuszne.
wrotki - o ile nielot ze skoczkiem pojeździ, o tyle skoczek z wczesną rekreacją już nie koniecznie... Nie chciałbyś chyba, aby na "trasie lotu" co rusz wyrastał Ci jakiś nie do końca ogarnięty dzieciak na chętnym do nic-nierobienia kucyku?? ;-)
obecnie stoję w stajni sportowej - skokowej. I jest mi super mega dobrze. Quanta ma rację - skoczkowie często na zawodach, wyjazdy na weekend zalicza połowa stajni, a czasami tylko kilka koni zostaje (np babcia na emeryturze, konie po kontuzjach czy operacjach, i ja z moim tuptakiem rekreacyjnym 😀); trening skokowy to chwila moment na jednego konia - w trakcie mojej jazdy 2 - 3 konie przychodzą i wychodzą. Jak akurat jest trening, to jeżdżąc słucham jednym uchem jakie będą najazdy, żeby znaleźć się możliwie jak najdalej od trajektorii lotu 🙂 Z resztą wielu jeźdźców mówi, że nie przeszkadza im jak jeżdżą i skaczą a ktoś inny sobie stępo-kłusuje. Czuję się jak dziecko specjalnej troski czasami, ale dzielnie drepcze i rozglądam się na około. Kłopot robi się jak jeździ ktoś niezbyt wprawny, wtedy faktycznie mogą zdarzyć się wypadki. Dobrzy jeźdźcy nie mają kłopotu żeby korzystać z hali w kilka osób, i robić pracę wszelaką.
[quote author=Julie link=topic=67681.msg1594260#msg1594260 date=1353752247]
[quote author=wrotki link=topic=67681.msg1594136#msg1594136 date=1353717272]
wychodzi że jest odwrotnie, że treningi pingwinów to niedogodność, bo jak są skoki, to przecież nikt nikomu nie zakazuje robić półpiruetów i trzaskać lotnych


Tylko teoretycznie  😉
Jak ktoś skacze, to on lub jego trener drze mordę na całą halę "uwaga szereeeg!!!" i wszyscy wykonujący w danym momencie jakieś figury ujeżdżeniowe mogą sobie o swoich figurach zapomnieć.
Nie widziałam nigdy, żeby ktoś krzyczał "uwaga ciąg!!! uwaga przekątna F X H w kłusie pośredniiiim!!!" i żeby w tym momencie skoczek rezygnował ze swojego najazdu na cośtam i czekał aż pingwin skończy  😁
Oczywiście, dogadanie się w takich sytuacjach zależy tylko od dobrej woli od obu stron. Wszystko się da.
Ale czasem znacznie łatwiej wpisać w grafik, że w tych dniach i godzinach są skoki, a w tych nie. Przecież to też zależy od tego ilu jest zainteresowanych pustą halą, a ilu zastawioną przeszkodami.
Kulturalni ludzie powinni umieć się dogadać.
Teoretycznie 😉
[/quote]

apropos tego co pogrubione - ja widzialam  😁 czasami latwiej krzyknac i dac znac innym niz pojechac zle element...
[/quote]


Też uwazam, że ujezdżeniowcy powinni informowac ludzi o swoich zamiarach przy wiekszej ilości osób. Krzyknąć  wolta/ściana/ustępowanie. żeby osoba jeżdżąca z nami wiedziała, czy idziemy do przodu, w bok, zatrzymujemy się, czy cofamy. Można uniknąć wielu nieporozumień 🙂
kujka   new better life mode: on
25 listopada 2012 12:49
ja bardzo czesto tak wlasnie robie.
ja również
i wychodzi na to, że najważniejszy element dobrze zorganizowanego pensjonatu to GRAFIK  👍
mtl   I M Equestrian
25 listopada 2012 14:36
i wychodzi na to, że najważniejszy element dobrze zorganizowanego pensjonatu to GRAFIK  👍


ja bym powiedziala bardziej ogólnie, ze DOBRA KOMUNIKACJA  😉
[quote author=Julie link=topic=67681.msg1594260#msg1594260 date=1353752247]Kulturalni ludzie powinni umieć się dogadać.
Teoretycznie 😉
i często praktycznie...co nie zmienia faktu, że w gąszczu stojaków spokojnie można poprawiać ćwiczenia ujeżdzeniowe, natomiast w czworobokowych szrankach treningu skokowego się zrobić nie da.
...ale wiadomo jak to jest, "złej baletnicy" to stojaki przeszkadzają w zrobieniu ciągów. [/quote]
Raczej nawet pomagają, bo dają pewien punkt odniesienia przy ćwiczeniu elementów w momencie gdy nie wypada zajmować całą ścianę żeby się kręcić w miejscu.
Slalomy chodami bocznymi to dobra motywacja, żeby jednak się zmieścić w konkretnym miejscu.

A jak ktoś akurat skacze to przeważnie jest akcja chowaj się kto może, żeby się na trasie przelotu nie znaleźć.
tak to jest, jak zamiast konia czuciem na pomocach prowadzić spokojnie obserwując co się dzieję dookoła, wbija się wzrok w grzywę kontrolując czy aby koń jest dostatecznie zganaszowany 😁

Chyba jednak wrotki masz na myśli jakieś inne ujeżdżenie 😉

Prawda jest taka, że jako pingwin mam na treningach przerąbane, bo skoczek którego koń niesie galopem przez ujeżdżalnię to normalka, a dla mnie zatrzymanie z galopu w punkcie nie jest problemem więc siłą rzeczy ja muszę ustąpić.

A jak zaklepuję sobie przekątną to też odpowiednio głośno i wcześnie ostrzegam.


Ale... Ups to chyba mały offtop  🚫 😡
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
26 listopada 2012 20:50
Ja to mam sposób taki, że jak idę na halę czy to na skoki czy na ujeżdżenie, i ktoś mi tam siedzi i coś stęka że mogłabym zaczekać (osoby nie z rekreacji!), to zawsze sobie mruknę "myślałam że tutaj są osoby zaawansowane i razem damy radę, ale jak nie, to zaczekam", zawsze działa 😀

Prędzej sobie dadzą łeb obciąć, niż wyjść na niejeżdżących i to niezależnie od poziomu (choć zauważyłam że wiek ma duże znaczenie🙂

Ja lubię jak na hali jest jeden koń poza nami. Bo samej to niemrawo, a jak więcej to już jest trudniej.

No ale mi nie przeszkadza nawet zastęp rekreantów na mojej mikrohali (20x40). Instruktor zawsze poda komendy, które ja słyszę i ustąpię. No i rek. raczej ryje ścieżkę wzdłuż bandy. Tak więc pełen luz!😀

Aż normalnie się wypowiedziałam jakbym GP jeździła, a tu rekreacja ze mnie niezła, shame on me;(
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się