Jego zachowanie znacznie odbiegało od naturalnego, stąd padł wniosek, że był w niewoli przetrzymywany już jakiś czas. Nie bał się ludzi, był przyzwyczajony do karmienia z ręki (ba, nawet wolał być tak karmiony niż jeść sam), większość czasu wolał spędzać na suchym lądzie a nie w wodzie. W sen zimowy zapadał również na lądzie mimo, że od początku próbowaliśmy mu dać choć minimum tego co miałby w naturalnym środowisku, więc pojemnik z wodą miał cały czas dostępny.
Na zimę jest zabierany do domu, natomiast po wybudzeniu jest przenoszony do ogrodu, gdzie ma swój wybieg i spędza tam czas do jesieni. Do domu zabieramy go właśnie ze względu na tę jego niechęć do spania w wodzie. Zimowanie na lądzie mógłby przypłacić zdrowiem. Myślę, że nie ma u mnie najgorszych warunków, choć przyznam, że marzy mi się wybudowanie mu jakiegoś dużego oczka wodnego. I pewnie kiedyś, jak uzbieram odpowiednią ilość gotówki to mu coś takiego zafunduję, ale na razie jeszcze musi poczekać.
Tak po za tym to wbrew pozorom jest bardzo miłym stworzeniem, lubiącym kontakt z człowiekiem. Potrafi naprawdę szybko "biegać" jak widzi, że niesie mu się jedzenie. Jak się do niego mówi to wyciąga głowę najwyżej jak potrafi i przygląda się z zainteresowaniem 🙂
Jeśli nie chcecie nas tutaj ze względu na naszą (może trochę smutną) nietypowość to więcej nie będziemy wam zawracać głowy 🙂
Dodam jeszcze takie zdjęcia:
Takie podczas karmienia
I jeszcze takie 🙂
kolebka, piękny jest 🙂 Nadajecie im jakieś imiona?