Waga jeźdźca

To ja znowuż Trusia czytałam coś zupełnie odwrotnego.  😉 Jazda konna plasowała się gdzieś na dole. Możliwe, że to wszystko zależy jak spojrzeć na intensywność podczas uprawiania danego sportu.
tak naprawdę to chyba bardzo trudno tak sklasyfikować - jazda jeździe nie równa, tak konna, jak i rowerowa...
To ja znowuż Trusia czytałam coś zupełnie odwrotnego.  😉 Jazda konna plasowała się gdzieś na dole. Możliwe, że to wszystko zależy jak spojrzeć na intensywność podczas uprawiania danego sportu.


Na pewno. I w sumie trudno ustalić porównywalną intensywność. Ale nawet jeśli plasowała się na dole, to i tak gdzieś się plasowała, czyli się jednak od niej chudnie. I tego będę się trzymać. 

Ja zanim kupiłam swoje konie, sporo jeżdziłam na rowerze - po zróżnicowanych terenach leśnych, nie po szosie czy chodniku (3 – 4 tys. km rocznie). Konno jeżdżę nieporównywalnie mniej, a wagę utrzymuję uzyskaną dzięki rowerowi.       
Ja tam jeżdżę od 3 lat, bywało latem, że i co dziennie i jakoś NIGDY od samej jazdy nie schudłam. A bywały momenty, że naprawdę jazda była intensywna i koń i ja byliśmy mokrzy. Chudnę TYLKO i wyłącznie wtedy kiedy ograniczam żarcie.
No ale....jeśli mogę przed stajnią władować w siebie Snickersa, a po stajni pizze, to trudno schudnąć.  😡
no własnie, najwiekszy apetyt to ja mam po meczacym treningu...  🤣
vissenna   Turecki niewolnik
19 lutego 2010 11:03
Dziewczyny  :emota200609316: czyli nie tylko ja tak mam 😀

To jest to samo uczucie co po basenie, człowiek zjadłby wszytko  😀iabeł:

Heheh do dziś pamiętam jak pinesska po jakimś treningu kupiła sobie kubełek w KFC.  😁
Ja zresztą lepsza nie byłam  🍴
nam się nie raz zdarzyło całą ekipą pojechać po treningach do maca... 😡
Łojezuu, Tunrida, to mnie załamałaś 😵 (jeśli Twoje obserwacje ud amazonek są słuszne :hihi🙂. Uwielbiam swoje nogi poza... właśnie, tym malutkim kawałeczkiem na górze ud 😁 ZAWSZE miałam je tam złączone, czy ważyłam 40 czy 60 kg (taka już moja "uroda"😉. I tam gdzieś w głębi duszy miałam nadzieję, że skoro wszystko chudnie to może to i też... Eh... Co do reszty się zgadzam. Wyrobiły mi się głównie mięśnie. Z przodu i z tyłu ud, na łydkach. Co jednak NIE wyklucza ich wysmuklenia! Jak znajdę zdjęcia to zobrazuje: nogi mają wyraźnie zarysowane mięśnie, patrząc z boku są szczupłe z uwypuklonym mięśniem z tyłu. Więc dla mnie jest to jednoznaczne: zgubiony tłuszcz. Więc jazda konna odchudza, mówcie co chcecie 😁 Owszem, jedząc ile się da, dojeżdżając samochodem kawałeczek pod samą stajnię, truchtając sobie zachowawczo podczas jazdy, żeby za chwilę "stracone kalorie" uzupełnić w macku, na pewno daleko się w tych "odchudzaniu" nie zajdzie (Tunrida, broń boże, nie piję tutaj do Ciebie!). Ale jeśli schodzisz z konia mokra, a przynajmniej zgrzana i nie rzucasz się od razu na tłuste frytki czy pizzę- to coś musi dać.
Oczywiste również, że jest masa sportów lepiej pozwalająca stricte schudnąć. Jednak bez przesady, sport, który wymaga jednak jakiegoś wysiłku od mięśni, często tych zapomnianych, nie jest bez wpływu na naszą KONDYCJĘ i sylwetkę.
U mnie zresztą jest podobnie jak mówi robaczek_dresażowy: ogólna zmiana trybu życia związana z przerzuceniem się z weekendowej rekreacji na codzienną jazdę, dalekie dojazdy autobusem, lepsze przemyślenie tego co się JE (ja czasem zapominam zjeść ze zmęczenia po całym dniu)- to przede wszystkim robi swoje.
Zgodnie z zasadami fizjologi najlepiej pomaga schudnąć umiarkowany ruch w miarę ciągły, koniecznie powyżej godziny dziennie - dopiero po godzinie organizm intensywnie "odpala" tłuszcze. Dlatego nieustannie polecam aktywne lonżowanie (chodząc po kółku) min. 2 koni dziennie  😀
Ale od jazdy konnej też się chudnie i to sporo - tylko kilka koni jest "lepsze" niż jeden. Z własnych doświadczeń - pływanie nie pomaga (może maratony pływackie?), rower - nie pomaga, aikido nie pomaga. I zaręczam, że zarówno rower jak pływanie (żabką?) wpływają jeszcze gorzej (o ile to komuś przeszkadza) na kształt ud. Biegać nie biegałam - i nie planuję - szkoda mi stawów. Aerobik? Z obserwacji - "działa" tylko na "very dedicated person", instruktorkę najczęściej  😁
Ale ze trzy godziny dziennie jakiegokolwiek ruchu od umiarkowanego do intensywnego - na pewno spowodują spadek wagi (jeśli ktoś nie zacznie żreć 2x więcej).
Co do ud....naprawdę tak zaobserwowałam. Kiedyś miałam je jak należy ( zwłaszcza po zachwalanym przez mnie pod niebiosa calanetics'ie) a od momentu jak zaczęłam mocniej jeździć uda zmieniły kształt. Obserwuję koleżanki jeżdżące, również te szczupłe ( NIE chude) i mają tak samo. Sama jestem ciekawa czy te moje obserwacje to tylko zbieg okoliczności, czy prawda?

Możliwe, że się chudnie jeżdżąc na koniu. Ja tam nie chudnę. Albo powiem tak. Możliwe, że gdybym NIE jeździła tyle byłabym dużo grubsza.  😉 Ale sprawdzać nie będę.  😉
my_karen   Connemara SeaHorse
19 lutego 2010 17:15
W stajni w której jeździłam dawno temu usłyszałam od instruktorki, że na pewno od jazdy konnej nie schudnę, a wręcz będę 'potężniej' wyglądać, bo od jeżdzenia rozbijaja się mięśnie nóg i tyłka.
U mnie się sprawdziło 😁 Zaobserwowałam coś podobnego do tego, co narysowała tunrida 😵 😉
Po okresie intensywnej pracy w Irlandii ramiona 'spuchły' mi tak, ze nie mieściłam sie w niektóre marynarki, za to stracilam 'oponke' i zyskałam płaski brzuszek. Wagowo nic sie nie zmianiło.
Kondycha oczywiście sie wyrabia, mięśnie też.
Ale chyba schudnąć w normalnym tego słowa znaczeniu sie nie da...

ovca   Per aspera donikąd
19 lutego 2010 18:36
Jakiś czas temu w naszej stajni kręcony był odcinek programu "Pokonaj siebie" czy "Możesz wszystko" czy jakoś tam...program polega na tym, że ludzie skrajnie otyli wspólnie się odchudzają, i mają różne atrakcje. W tym-jazda konna.

Nikt się nie spodziewał, że to będą ludzie grubo ponad 150 kg 😵 ledwo udało ich się powrzucać na te konie...przejechali kółko stępem po łące (nic więcej- ze względu na nich, konie i czas). Moim zdaniem nauka jeździectwa u takiej osoby byłaby fizycznie niemożliwa...jeśli ktoś nie jest w stanie zawiązać sobie butów, na koniu też jeździć nie będzie...

A kilka lat temu byłam na wakacje w jednej z dużych stadnin w zach-pom. Przyjechała pani z Danii-największa osoba, z jaką miałąm kontakt w życiu (nie mam pojęcia, kto jej uszył tak ogromne bryczesy). Jeździła na zimniokach, i chociaż często narzekała na bóle w kolanach czy krzyżu, to naprawdę chciała, jeździła w tereny i nieźle się bawiła. Koniom, ważącym na oko grubo ponad 800 kg wydawała się nie przeszkadzać, ale miala wyraźne problemu z "ogarnięciem" swojego ciała.

Sama szczypiorem nie jestem-ale moim zdaniem są rzeczy, których powyżej pewnej wagi robić się nie powinno..również przez wzgląd na ogromne obciążenia stawów przy takiej wadze.
Jak się spojrzy na sportowców od jazdy konnej to mniej więcej widać, co jazda konna "robi" z ciałem. Albo może robić - bo jest jeżdżenie i jeżdżenie. Można siedzieć "na flaka" i można angażować (głównie izometrycznie) mięśnie. Brzucha (chyba wszystkie?), grzbietu (najbardziej to pewnie najdłuższy i najszerszy grzbietu?), ud (prosty i krawiecki, reszta)... I potem uda nabite, talia w miarę wąska, brzuch płaski, góra pleców rozbudowana. Pośladki to się chyba przesadnie nie rozbudowują? Napinanie pośladkowego wielkiego (w pełnym siadzie przynajmniej) to błąd, a tych mniejszych co są głębiej to i tak nie widać z zewnątrz...

W ramach ciekawostki wrzucam poniżej tablicę "dopuszczalnej ładowności konia" 😉 ze stajni w której bywam. Mi się podoba, że ocena jest "odkońska" nie "odludzka". Mniej pola do urażenia kogokolwiek. Tabela ze stajni z jazdą terapeutyczną/hipoterapią. 1st =  6.35kg; 10 hh = 101.60 cm.
Teodora- dzięki.  :kwiatek: Z Twojej tableki również wynika, że na mojego kurdupla mogę wsiadać bez kompleksów.  😉
Pokrywa się to mniej więcej z danymi które ja znam, że koń rekreacyjny może dźwigać do 20% masy swojego ciała (jeździec + sprzęt) a koń używany do skoków, sportu do 15 %.  Konie ras prymitywnych mogą nosić do 30 % masy ciała.
Oczywiście to duże uogólnienie, ale zawsze jakaś informacja jest.
vissenna   Turecki niewolnik
20 lutego 2010 18:09
🚫 TeodoraRany, jak patrzę na tą tablice i widzę wiek koni używanych u was to aż serce rośnie!
W polandzie stadko z tych koni uważane byłoby za emerytów "na kiełbasy". 🤔
[quote author=m link=topic=6197.msg488218#msg488218 date=1266357164]
waże 40 kg przy wzroście 170 cm, jestem chuda jak patyk, bardzo sprawna i powiem szczerze, że jak wsiadłam na konia po ciąży i ważyłam 48 kg to było mi potwornie ciężko cokolwiek na tym koniu zrobić, czułam się jakaś "zapasiona". Teraz, gdy znowu mam swoje 40 kg jest super.


m, taka twoja hm "uroda" i to twoja normalna waga o_o ? Nie jest to spowodowane jakąś chorobą?
Jak sobie pomyślę że ważę 18 kg więcej przy podobnym wzroście (169) i podobno moja waga jest normalna to jakieś mam dziwne odczucia

[/quote]

zawsze byłam chuda, maksymalnie ważyłam 55kg w ciązy. A po ciąży waga znowu mi poleciała strasznie w dół. Badania miałam i wszystko ok. Po prostu taka się urodziłam🙂
kilka stron wcześniej pisałam o tym co Teodora wstawiła. I to nie dotyczy tylko stajni prowadzących terapię, ale wielu stajni rekreacyjnych w UK.
U nas wet ustalał maksymalną wagę jeźdźca na podstawie kilku czynników: wiek, ruch, elastyczność kręgosłupa, siła mięśni grzbietu, ew. przebyte choroby.

🚫 Jeśli chodzi o wiek koni w UK, to ujęła mnie tam duża ilość wiekowych koni. U nas było kilka takich 20+, w tym 3 około 30tki. wszystkie pracowały 😍

mils   ig: milen.ju
25 lutego 2010 11:34
ja z kolei jestem bardzo drobnej budowy. mam 14 lat jestem szczuplutka i ważę 37,5 kg. ale nie, nie mam anoreksji - to u mnie rodzinne: taka budowa, takie kości.
moja mam non stop mi ględzi i próbuje skończyć z moimi końmi argumentami, że jestem za lekka i że koie nie będą się mnie słuchały bo jestem za leka i nie czują do mnie respektu. czy ona może mieć rację... ? 🙁
możesz mieć problem z "przenoszeniem ciężaru na tył"  i  na pewno może Ci być trudniej na dużych koniach, powyżej 1,70. ale to nie jest reguła.  Też kiedyś mało ważyłam, teraz złapałam 5 kg i jest o niebo lepiej 😉
abstrahując kompletnie od rozmowy na temat utraty wagi przy intensywnym treningu chciałam napisać kilka słów
Otóż jak dobrze wiemy że podczas wojny u koni liczyła się przede wszystkim zwinność.
Dlatego też nie były to konie o dużym wzroście.
W średniowieczu tez sprawa wygląda podobnie. Konie może bardziej potężniejsze ale także nosiły na grzbiecie ogromne ciężary.
Sam Jerzy Hoffman w wyreżyserowanej przez siebie pierwszej części trylogii: "Ogniem i mieczem" przedstawia nam raczej wątłej budowy konie.
Mnóstwo w filmie koni czystej krwi arabskiej.
Pojawiają się także hucuły.
Nie wiem czy przypominacie sobie scenę na końcu filmu z Bohunem na koniu arabskim który staje dęba.
Tak czy owak mam wrażenie, że z biegiem lat zaczynamy traktować konie jak takie przysłowiowe "francuskie pudelki", a one same przystosowują się do takiego traktowania.
Czy arab uniesie dorosłego mężczyznę który ma ponad 180 wzrostu? Oczywiście! Jeżeli nie wsadzimy go na konia który jest hodowany tylko pod wystawę bo kręgosłupy tych koni nie wytrzymają tego ciężaru.
Czas przestać przyjmować teorię proporcjonalności.
Nie ważne kto jeździ ale JAK jeździ.
Myślę, że  wolałabym mieś ciężkiego dobrego jeźdźca na plecach niż lekkiego a z kiepskimi umiejętnościami.
Też jednak nie ma co generalizować. Każdy ma inne upodobania co do postury konia.
Rację mogę przyznać w skrajnych przypadkach. Czyli wsadzanie na kucyka dorosłego mężczyzny i tym podobne.

mils   ig: milen.ju
25 lutego 2010 13:45
Kleopatra66 wielkie dzięki za dodanie otuchy. 🙂
A jaka może być maksymalna waga jeźdźca jeżdżącego na koniu zimnokrwistym ?
Nora- zależy od masy konia.
-Jeśli przyjmiemy że  bardzo kochamy naszego zimnioka i nie chcemy go przeciążać, to tak jak przy gorącokrwistych każmy mu nosić tylko 20 % masy konia. Jeśli koń waży 750 kilo ( a chyba zimnokrwiste często ważą więcej) , to może dźwigać wówczas 150 kilo ( jeździec + sprzęt)
-Jeśli nadal kochamy zimnioka, ale nie wymagamy od niego Bóg wie jakiego wysiłku, a jedynie jazdę rekreacyjną to dajmy mu 25 % masy jego ciała. Czyli dla konia ważącego 750 kilo, będzie to już ok 190 kilo udźwigu.
- Jeśli zaś potraktujemy konia zimnokrwistego, jak prymitywnego kuca i założymy, że zimniok może nosi jak kuc 30 % masy swego ciała, to mamy już dla naszego zimnioka udźwig ok 230 kilo.
Poza tym dużo zależy od kondycji konia, muskulatury itd itp.
no to mój koń nosi jakieś 8,5-9 % swojej wagi na grzbiecie - łącznie z siodłem 🙂
czyli wychodzi analogicznie tak jak bym ja dźwigała 4,5 kg na plecach 🙂
fajnie sobie tak pokalkulować bo od razu lżej na duszy
Otóż jak dobrze wiemy że podczas wojny u koni liczyła się przede wszystkim zwinność.
Masz bardzo wypaczony obraz zmagań kawalerii. Dobry koń bojowy nie musiał być "zwinny" (cokolwiek to oznacza, bo są dwie opcje), powinien być za to bardzo wytrzymały - zarówno kondycyjnie, jak i na trudy związane z wojaczką: kiepskie i nieregularne żywienie, braki snu, zwiększone ryzyko obrażeń i choróbsk, duży stres... Poza tym, jazda spełniała szereg innych funkcji poza głównym polem bitwy - rozpoznawała przedpole, zabezpieczała kolumny marszowe, jako podjazdy terroryzowała miejscową ludność, zabezpieczała żywność dla wojsk głównych (najczęściej za pomocą grabieży), wyszukiwała i zabezpieczała miejsca przepraw, atakowała kolumny zaopatrzeniowe.
W żadnym z tych zastosowań (i wielu, których nie chciało mi się wypisywać) koń nie ma potrzeby bycia "zwinnym". Bo chociażby ścigał się z wiatrem, to bełtu z kuszy, czy strzały z łuku wystrzeliwanej średniowieczną modła w wielkich salwach nie uniknie. Przed mieczem/piką/halabardą/włócznią/widłami/innymi narzędziami mordu na bliskim dystansie też nie uskoczy. A w pościgu decydowała wytrzymałość wierzchowca, nie czysta szybkość.

W średniowieczu tez sprawa wygląda podobnie. Konie może bardziej potężniejsze ale także nosiły na grzbiecie ogromne ciężary. Ekhm, a od kiedy to średniowiecze jest rzekomo wyznacznikiem sposobu traktowania konia wierzchowego? 😲 Jakoś nie wydaje mi się, by konie masowo dożywały w tym okresie swoich dwudziestych urodzin, ciesząc się dobrym zdrowiem.

Sam Jerzy Hoffman w wyreżyserowanej przez siebie pierwszej części trylogii: "Ogniem i mieczem" przedstawia nam raczej wątłej budowy konie.
Mnóstwo w filmie koni czystej krwi arabskiej.
Pojawiają się także hucuły.
Nie wiem czy przypominacie sobie scenę na końcu filmu z Bohunem na koniu arabskim który staje dęba.
Chwila, chwila... przytaczasz jako przykład film fabularny, kręcony na podstawie niezbyt dokładnej historycznie książki, rzekomo portretującej okres historyczny, w którym dobrostan koni nie spędzał ludziom snu z powiek? 😎
Ważki argument. 😉 Bohun w filmie może sobie dębować i na Welsh Pony, ale nie oznacza to, że tak być powinno. 🤔

Czy arab uniesie dorosłego mężczyznę który ma ponad 180 wzrostu? Oczywiście! Jeżeli nie wsadzimy go na konia który jest hodowany tylko pod wystawę bo kręgosłupy tych koni nie wytrzymają tego ciężaru. Jasne, że uniesie. A kucyki to też w ogóle sporo "uniosą". Tylko świat poszedł troszkę naprzód i nie trzeba być geniuszem fizyki, by wiedzieć, że większa masa powoduje większe obciążenia. I w dłuższej perspektywie niż: "Patrz, twardy koń, uniósł i rusza kopytkami. Parska nawet!", to większe obciążenia są potencjalnie bardziej szkodliwe, niż mniejsze. Tak jak jest różnica pomiędzy skakaniem raz na ruski rok koperty o wysokości 50 cm, a regularnym uczestniczeniem w potędze, tak jest różnica dla końskiego grzbietu, pomiędzy filigranową 40 kilogramową amazonką, a sporawym facetem.

Nie ważne kto jeździ ale JAK jeździ.Ważne jest zarówno JAK i KTO.
Rozumiem, że w tym filmiku:
drażni Cię tylko nieporadność amazonki? 😎

Wątek jest dyskusyjny chyba tylko dlatego, że niektórym te ich kilka kilo "za dużo" nie pozwala spojrzeć na sprawę trzeźwo - traktują to jako atak na swoją osobę, tak jakby wątek dotyczył nadwagi, a nie otyłości. I nagle okazuje się, że konisiom to w sumie wszystko jedno, ile na swym grzbiecie dźwigają, bo kryterium masy w jeździectwie nie istnieje poza paszarnią, transportem i dobieraniem dawki leku. 🙂
Odświeżam. Wiem, że był jeszcze jeden podobny wątek, ale nie udało mi się znaleźć.
Pytanie mam.
Ogólnie broniłam tezy, że osoba ważąca więcej, niż to ogólnie przyjęte, może i ma prawo jeździć konno. I że da się to zrobić z korzyścią dla zainteresowanych/bez szkody dla zdrowia/bez szkody dla (dobranego konia).
A dzisiaj obejrzałam na YT to:
(pierwsze sekundy)
no i... okazało się, że wcale mi się to nie podoba. W sumie: rekreacja - tak. Ale sport? Taki? Tak obciążający konia?
Co myślicie?

jeśli jest trafniejszy wątek - to proszę o przeniesienie.
halo, serio uwazasz, ze ta osoba szkodzi koniowi?
idę zrezygnować z jazdy na moim koniu...
no właśnie też jestem zaskoczona...... myślałam, że zobaczę jakieś sumo bezwładnie kolebiące się po koniu, a tu niespodzianka, fajny obrazek!
vissenna   Turecki niewolnik
23 marca 2011 20:40
halo

Jeśli osoba TAK jeżdżąca konno powinna z tego zrezygnować to szeroko pojęta rekreacje powinna widzieć konia tylko na obrazku  😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się