Skąd ten cytat...?

Tak, "Mag"  😀
Kto zgadl, kto zgadl??

Wrzucamy!
No Teodora 😉 ale że już tyle czekamy, to możesz wrzucać 😉
Już, już, zapomniałam się  😡

"Kanonierzy nabili działo wedle rozkazu i czekali. Lont podpalono dopiero nazajutrz, między zupą i drugim daniem. Huknęło. Armata cofnęła się z impetem i ratusz zadrżał w posadach, a gruz zasypał przewody kominowe. Chybiwszy celu, pocisk przeleciał nad dachami i uderzył w śnieżne pustkowie u wylotu Solnej. Zniszczył podziemne sztolnie i uczynił w ziemi wyrwę tak głęboką, jak wysoka była wieża ratuszowa.

Aeroplan kpił sobie z pułkownika. Raz po raz nadlatywał z nagła, by przed samym nosem kanonierów w ostatniej chwili poderwać się w górę. W pośpiechu ponownie nabito działo i odpalono. Maszyna z rozerwanym na strzępy podwoziem przekoziołkowała przez połowę nieba, puszczając kłęby dymu czarnego jak smoła, i spadła na ceglaną rotundę miejskiej gazowni. Rozległ się huk, w całym mieście zgasło gazowe oświetlenie."
vissenna   Turecki niewolnik
19 lutego 2010 10:42
Odkopuję i strzelam "Popioły"?
Nie, to nie to.

"– Frajerzy, ty i ten twój pryncypał! - charczał Maks, siadając okrakiem na jego brzuchu, z rozbitego nosa krewa kapała na jesionkę Adasia. – Całe miasto się z was śmieje, boście się pobudowali na lodzie!
Adaś strzelił Maksa w pysk.
– Odszczekaj, coś powiedział.
Maks warknął i ugryzł. Strzęp ucha został mu w zębach. Ból rozjuszył Adasia, więc chwycił Maksa za gardło, aż oczy wylazły na wierzch, aż Maks zsiniał i krztusząc się krwią odszczekał wszystko.
Lecz magazyny Felka Chmury i tak zapadły się z hukiem którejś nocy. Kiedy się rozwidniło nie było po nich śladu. Gapie łapczywie pożerali wzrokiem zaskakującą pustą przestrzeń.
– Tutaj były – wykrzykiwali, kreśląc palcami zapamiętane kontury. – Były i nie ma ich, jak w cyrku."
Up, kolejna podpowiedź potrzebna 😉
„W czerwieni”?
A właśnie, że nie potrzebna 🙂 Ogurek dobrze mówi.
bo wyguglał 😡
– Jego wspaniały, nowy świat! – Daimon ścisnął palcami skronie. – On oszalał. Uważa, się za Stwórcę. Wkrótce udławi się własnym dostojeństwem. Żałosny, próżny demiurg. Słyszałeś, że kazał się nazywać Prawicą Pana? Według mnie „proteza” brzmiałaby trafniej. Pozbył się nas z Królestwa, bo trzęsie się ze strachu. Dwanaście tysięcy Aniołów Zniszczenia, nadzorujących usypywanie gór, kopanie rowów pod rzeki, osuszanie bagien i całą resztę tych beznadziejnych, prostackich robót hydraulicznych. Kiedy to się skończy, każe nam wytyczać grządki pod nasionka, zobaczysz!
In.   tęczowy kucyk <3
21 lutego 2010 22:41
Siewca wiatru
blisko
busch   Mad god's blessing.
21 lutego 2010 23:06
Jak blisko, to może "Zakon krańca świata" Kossakowskiej?
In.   tęczowy kucyk <3
21 lutego 2010 23:29
opowiadanie Beznogi tancerz.
Jest w Siewcy wiatru, ale było napisane wcześniej, zanim Siewca powstał i pochodzi ze zbioru opowiadań Obrońcy królestwa.
ja znam z "Obrońców ..."
i co teraz?
morwa   gdyby nie ten balonik...
22 lutego 2010 14:19
Ja znam z "Siewcy...".
Ale jestem za przekazaniem pałeczki Horsii, za wykazanie się znajomością tematu 😉
"Upojny zapach leśnych konwalii rozchodził się wszędzie wokół, a słowicze trele pieściły nasze uszy. Wzbijały się dźwięczną kaskadą pod niebo zaróżowione od zachodzącego słońca, którego promienie spijały z liści ostatnie krople rosy.
Taaak... Zapewne wolałbym w ten sposób rozpoczynać moją opowieść. Ale jestem inkwizytorem, a nasze historie, historie inkwizytorów, zazwyczaj zaczynają się troszkę inaczej..."

Proste 😉 bo tylko to mam w tej chwili pod ręką oprócz histologii 🙄
In.   tęczowy kucyk <3
22 lutego 2010 18:44
Eee, czytałam... Piekary to jest?

edit: Ja, inkwizytor?
tak 😉 "Ja, inkwizytor. Wieże do nieba."
In.   tęczowy kucyk <3
22 lutego 2010 20:13
Odwzajemniam jej uśmiech.
Nie chcę, żeby wychodziła.
Cream śpi przy drzwiach. Wie, że mama wychodzi i też tego nie chce. Czasami owijam tułów, łapy i ogon Cream folią aluminiową i prowadzę ją po domu na smyczy. Lubię, kiedy błyszczy, jak gwiazda, jak gość w "Donnie and Marie Show" .
busch   Mad god's blessing.
22 lutego 2010 20:26
"Biegając z nożyczkami" Augusten Burroughs
In.   tęczowy kucyk <3
22 lutego 2010 20:33
Jo : )
busch   Mad god's blessing.
22 lutego 2010 20:48
"Spostrzegłem pomału, że słodycz, takt, cnoty Franciszki kryły niejedną tragedię kuchenną; tak jak historia odkrywa, że panowanie królów i królowych, którzy figurują ze złożonymi dłońmi w witrażach kościelnych, znaczyło się krwawymi wypadkami. Zdałem sobie sprawę, że poza jej krewieństwem nieszczęścia ludzkie budzą we Franciszce tym więcej litości, im dalej ci ludzie znajdują się od niej. Strumienie łez, jakie lała nad niedolami obcych czytając gazetę, wysychały szybko, kiedy mogła sobie wyobrazić nieco ściślej osobę będącą przedmiotem współczucia. Którejś nocy po swoim porodzie dziewczyna kuchenna dostała straszliwych boleści; mama usłyszała jej jęk, wstała i obudziła Franciszkę, która bez śladu wzruszenia oświadczyła, że wszystkie te krzyki to czysta komedia i fochy."

busch   Mad god's blessing.
23 lutego 2010 17:14
Podpowiedź:
"Na przykład w każdą sobotę, kiedy Franciszka szła po południu na targ do Roussainville-le-Pin, śniadanie było dla wszystkich o godzinę wcześniej. I ciocia tak się przyzwyczaiła do tego cotygodniowego odstępstwa od swoich nawyków, że zrosła się z tym zwyczajem tyleż co z innymi. (...) Powrót tej asymetrycznej soboty był jednym z owych drobnych wydarzeń wewnętrznych, lokalnych, prawie społecznych, które w spokojnym życiu i w zamkniętym kółku tworzą rodzaj narodowego węzła i stają się ulubionym przedmiotem rozmów, żartów, opowiadań, przesadzonych do woli; byłby gotowym jądrem dla legendarnego cyklu, gdyby ktoś z nas miał zmysł epiczny. Od rana, zanimśmy się ubrali, bez przyczyny, dla rozkoszy odczuwania siły solidarności, jedni mówili do drugich wesoło, kordialnie, patriotycznie: Nie ma czasu do stracenia, pamiętajmy, że to sobota!"
Up up up uppp.... 😉
busch   Mad god's blessing.
09 marca 2010 22:32
Kolejna podpowiedź:

"Nigdy, puszczając się w stronę Guermantes, nie mogliśmy dotrzeć do źródeł Vivonne, o których często myślałem i które miały dla mnie istność tak oderwaną, tak idealną, że kiedy mi powiedziano, iż znajdują się w naszym departamencie, o ileś tam kilometrów od Combray, uczułem się równie zdziwiony co w dniu, kiedym się dowiedział o innym dokładnie określonym punkcie ziemi, gdzie otwierało się w starożytności wejście do piekieł. Nigdy również nie mogliśmy zajść do kresu, do którego tak byłbym pragnął dotrzeć, do samego Guermantes. Wiedziałem, że tam rezydują właściciele, księstwo de Guermantes; wiedziałem, że to są osoby realne i istniejące; ale za każdym razem, kiedym o nich myślał, wyobrażałem ich sobie jako gobelin - na wzór hrabiny de Guermantes w Koronacji Estery w naszym kościele - to w mieniących się barwach Gilberta Złego na witrażu, który przechodził od koloru kapuścianego do śliwkowego, wedle tego, czym dopiero maczał place w kropielnicy, czym już dochodził do ławki; to zupełnie nieuchwytnych, jak obraz Genowefy Brabanckiej, protoplastki rodu Guermantes, którą latarnia czarnoksięska wodziła po firankach w moim pokoju lub rzucała na sufit; słowem, wyobrażałem ich sobie zawsze spowitych tajemnicą epoki Merowingów i skąpanych, niby w zachodzie słońca, w pomarańczowym świetle wyłaniającym się z owej sylaby antes"
dempsey   fiat voluntas Tua
09 marca 2010 22:51
no przeca W stronę Guermantes Marcel Proust
busch   Mad god's blessing.
09 marca 2010 23:09
Autor się zgadza ale strona już nie  😉 - to "W stronę Swanna", tylko nie umiałam znaleźć żadnego bardziej dobitnego cytatu.
Ale ok, zaliczone - w końcu to te same poszukiwania straconego czasu. Wrzucaj  🙂
dempsey   fiat voluntas Tua
09 marca 2010 23:36
ach to Guermantes w cytacie mnie zwiodło...i moje lenistwo bo nie chciało mi się iśc na górę sprawdzić


"- Dobra, chłopaki - powiedział szeryf do Murzynów - Bierzcie się do tego. Skończmy z tym...
I nie usłyszał żadnego dźwięku, nic, co by go ostrzegło, ot, tak podniósł oczy i rozejrzał się wokoło, tak samo jak rozejrzeli się wuj i szeryf, i zobaczył - nie na drodze wiodącej z góry, ale wyjeżdżającego spoza kościoła, jakby spośród samych wysokich wietrznych sosen, jakiegoś mężczyznę w wyblakłym szerokim kapeluszu i czystej spłowiałej, niebieskiej koszuli, z pustym lewym rękawem zawiniętym schludnie do tyłu i przypiętym do ramienia agrafką, jadącego na zgrabnej, jasnokasztanowatej, łyskającej białkami oczu klaczy, za którą dwóch młodszych mężczyzn jechało oklep na jednym, wielkim, czarnym mule z wytartą w sierści na szyi obrożą od linki, i za którymi z kolei biegły dwa wielkie ogary (w bezpiecznej odległości od kopyt muła) zmierzając szybkim kłusem przez lasek do furtki, gdzie ten mężczyzna zatrzymał klacz i przy pomocy swojej jedynej ręki lekko i szybko zeskoczył na ziemię,a potem zarzucił klaczy wodze na szyję, przeszedł przez furtkę i podszedł do nich krokiem szybkim i elastycznym ową podskakującą niemal elastycznością sprężyny; był to niski, chudy mężczyzna o oczach tak jasnych jak oczy szeryfa i o czerwonej ogorzałej twarzy, z której sterczał nos podobny do zakrzywionego orlego dzioba; wysokim,cienkim i silnym, nie załamującym się głosem już mówił:
- Co się tu dzieje, szeryfie?
- Chcę otworzyć ten grób, panie Gowrie - powiedział szeryf."

"I teraz wuj, jakby odgadł jego myśli, utrzymując wskazówkę szybkościomierza na cyfrze pięćdziesiąt pięć przez ostatnią milę żwirowanej szosy (droga zaczęła się już pochylać ku zarośniętemu wierzbiną i cyprysami wąwozowi strumienia Dziewiątej Mili), odezwał się, to jest, dopiero teraz zechciał coś powiedzieć od czasu, jak wyjechali z miasta:
- Gowrie i Fraser, i Workitt, i Ingrum. A  w dolinach nad rzekami urodzajny, równinny kraj, gdzie da się uprawiać coś, co potem można sprzedać jawnie w biały dzień, i ludzie, którzy nazywają się Littlejohn i Greenleaf, i Armstead, i Millingham, i Bookwright...
Urwał, ponieważ samochód zjeżdżał w dół, zwiększając szybkość własnym ciężarem; zobaczył teraz most, na którym Aleck Sander czekał na niego w ciemnościach i pod którym Highboy zwęszył kurzawkę"



edit: nie wiem czy nie przesadziłam 😉
proszę o sugestię czy dać podpowiedź a jeśli tak, to jaką: więcej tekstu czy wskazówkę nt. autora/książki
w każdym razie jest to klasyka 😉 ale to pewnie widać  od razu
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się