Kącik folblutów
odpowiem za Viridile po raz kolejny :-)
Kawaletki się jeździ całkiem dobrze, problem zaczyna być przy większych skokach bo się kula wbija w różne fragmenty człowieka. Niektórym panom w te niewymowne a ja sobie kiedyś tak wbiłam kulę w mostek (zachciało mi się w terenie krosówkę skakać i koń mi się solidnie zdjął i z dalekiego odskoku) że oddechu nie mogłam złapać przez dłuższą chwilę! A koń mi się zabrał oczywiście, fajne to nie było 😂
Bezwędzidłówka to sidepull, zwykły ze skóry tylko pasek na nosie jest pleciony i z białym oplotem.
A do wędzidła zmierzamy, koń się bał kiełzna, teraz my juz jeździmy na wędzidle, Viridila trochę tak, trochę tak :-)
I też uważam, że wędzidło jest subtelniejszym narzędziem komunikacji, natomiast czasem jazda bez daje koniowi odreagować. Dargana bała się kiełzna, była bardzo nierówna i z bardzo usztywnionym grzbietem, teraz dopiero zaczyna pracować dobrze. I akceptacja kiełzna zaczęła przychodzić pomału, tzn na razie koń się wędzidła nie boi i da się jechać na jako takim kontakcie.
Magda Pawlowicz, dzięki! Sądząc po zdjęciu nad kawaletkami robicie coś w rodzaju półsiadu? Dopytuję, bo jeździłam w westowym siodle, ale przez cavaletti akurat nie.
tak, właśnie się uczymy robić półsiad w westernowym siodle, troszkę to inaczej niż w klasycznym wychodzi :-)
Darganę trzeba było potraktować jak młodego konia i dopóki się uczciwie nie rozluźni i nie zaakaceptuje wędzidła to robimy łatwe ćwczenia, dużo gimnastyki rozciągającej, stąd te kawaletki. Na razie celem jest rozluźnienie grzbietu, koń w ogóle się nie umiał rozciągnąć w kłusach. Stąd większość pracy jest w normalnym roboczym tempie i w kłusie anglezowanym albo w półsiadzie, półsiad tez jest zdecydowanie potrzebny koniowi w galopie.
Wprowadzamy krótkie odcinki jazdy wstępnej do jogu, czyli jazdy w wolnym kłusie w pełnym siadzie, koń jest w stanie zachować w takim tempie rozluźnienie tylko przez króŧką chwilę, potem trzeba albo stanąć albo wysłać. I podstawowe ćwiczenia, przejścia prowadzenie na woltach, takie sprawy :-)
halo, półsiadu się uczę, ale to na zdjęciu z cavalettkami to w anglezowaniu było (tylko mam się lekko ramionami do przodu "pochylać" - wtedy D. dużo łatwiej, a ja równowagi nie gubię w razie co) 🙂 Faktycznie półsiad trochę inaczej niż w klasycznych, ale da się na spokojnie - moje siodło w dodatku jest dość usadzajace samo w sobie (ale wygodne) 🙂
A resztę to Magda napisała w sumie 🙂 Do wędzidła ja jeszcze mam pewne opory, ale to dlatego, że się przestawiam jeszcze z klasyki i sowich nawyków, na to westowe działanie - czyli zdarza mi się czasami "nie ogarnąć" i pomieszać coś, po czym poprawiam. Biorąc pod uwagę, że praca z D. na wędzidle jest na etapie akceptacji to nie chcę mieszać za mocno - ale docelowo będę wsiadać co ~3 jazdy na wędzidle już. Docelowo zmierzamy do pracy na wędzidle w westowym wydaniu 🙂
Viridila, o! Podałaś istotne uzasadnienie dla użycia bezwędzidłówek. Żeby nie mylić koniowi sygnałów, gdy jeździec się myli. Pewnie można to też wykorzystać tak, żeby nie mylić sygnałów w ogóle - gdy koń chodzi w różnych stylach.
można, jak najbardziej
ja mam kilka koni szkolnych "dwustylowych" i własnie używam innego kiełzna do innego rodzaju pracy
Wszystko wygląda na to, że Młoda na dniach pojedzie do Gliwic na bardziej specjalistyczną diagnostykę. Póki co, jak była nieregularna tak, pomimo kilku terapii, jest bez zmian.
Przynajmniej może w końcu będzie wiadomo co jej jest i jak jej pomóc.
U Czesia wszystko gra oprócz pogody, ponieważ zrobiło się zimowo, ale po angielsku: śnieg z deszczem, wiatr, przenikliwe zimno - brrrrr.
Stajnię mam całkiem daleko od domu, bo jest to około 40km, ale jest położona na uroczej pipidówie, w sercu wielkiego lasu (po którym można jeździć konno i to jest :kocham🙂. Generalnie jest to świetne miejsce, bardzo dobrze urządzone, ale zimą może być dość niegościnnie. Jeszcze zobaczymy jak to będzie i oby było do przeżycia, bo sam ośrodek podoba mi się bardzo.
Hala jest, ogrzewane pomieszczenia plus kuchnia też, ale najcieplej z samego rana jest w kiblu, bo tam jest bojler 😂.
Jeżeli chodzi o połączenie telefoniczno-internetowe (chodzi mi o zasięg) to jest, ale tylko w dwóch miejscach: w recepcji -biurze i ... u Vimta w boksie. Pracuś Vimto pewnie w nocy ściąga dresaż z torrentów 😉.
Poniżej Czesiu ze swoimi najlepszymi kumplami: po lewej Denny, a po prawej Vimto:

Czy ktoś mógłby mi opowiedzieć coś o potomkach ogiera Alaska River? Tzn jak sobie radzą poza torem?
Byłabym wdzięczna :kwiatek:
Uff w końcu nadrobiłam kącik. Widziałam, ze sporo pisałyście a lubię sobie folbluci wątek zostawic 'na deser' i spokojne czytanie, z racji, że na to w ostatnim czasie jakoś czasu brakło stąd się nie odzywałam.
halo Miło widzieć G. w wersji skokowej, mimo, że tylko treningowo to i tak fajnie, że chociaż w takiej formie coś sobie skacze dla urozmaicenia.
Virdila Fajnie obserwoawć postępy i zmiany u Was, to musi być niezłe zamieszanie z takim przestawianiem siebie i konia na inny styl, nie wiem czy bym podołała 😡, tyle przyzwyczajeń, które trzeba nagle nieco zmienić. Niby podobnie a jak różne.
czeggra Oj no to nieciekawie z młodą, a wiadomo w ogóle coś więcej, udało się coś wykliczyć lub jakoś zawęzić co jej może być? Kciuki są!
A u nas po staremu, z racji, że wróciłam do prowadzenia jazd (tylko w niedziele, ale i tak jest to miłe urozmaicenie bo całym tygodniu w ksiażkach :konik🙂 więc co by się nie działo to wracam na weekendy do Unisono bez wymówek, dzieki czemu jeździmy regularnie. Wiadomo nie jest to to samo co było w wakacje i z tęsknotą wspominam jak wsiadałam i od razu wszystko działało i w pysku właśnie nie było tych sprzeczności. Obecnie źle nie jest ale jednak to się czuje, szcególnie u tak specyficznego konia, że jeździ na nim ktoś inny, często mniej wymagająćy (choć nie znacyz, że gorszy) i on to jak to folblut wykorzystuje a potem jest wielce niezadowolony, ze ja wymagam więcej. Zaczynamy więc zwykle od lekkiej kłótni a potem bywa całkiem dobrze, ostatnio sobie poskakaliśmy szereg gimnastyczny a że ma skoków niedosyt bo skacze tylko pode mną to starał się jak nigdy. Nogi za uszy zakładał niemalże🙂
A co do obrastania to powiem Wam, ze U wcale jakos bardziej niż zwykle futra nie zapuścił, ciekawe czy zamierza to zrobić czy wg niego zima będzie jednak lekka 🤔wirek:
bazzylia,
http://racehorses.pl/kon-14338-alaska-river.php 🙂
Magdzior, wiadomo tylko który to staw... Pokazuje to wyraźnie podczas znieczuleń.
Miała już iniekcje sterydem, ale poprawy nie widać. Trzeci vet już ją oglądał, " focił" . Czas już chyba na diagnostykę przy pomocy lepszego sprzętu w klinice. TUV nic nie wykazał, pewnie skończy się na artroskopii diagnostycznej 😵.
Jest to cały czas tam sama przednia noga. Była już leczona po zdiagnozowaniu awulsyjnego zapalenia przyczepu.
Zobaczymy co przyniesie diagnoza, jakie są rokowania i w jakim w ogóle stanie jest ten staw pęcinowy...
Liczymy się z tym, że być może będzie to koń tylko "na łąkę". Już się pogodziliśmy z taką ewentualnością.
Edit. Pechowa jest babka 🙄. Każdy wet z czymś pomógł, wniósł coś nowego (przyczep, poprawa mięśnia długiego grzbietu, czy zwrócenie uwagi na problematyczne skątowanie kopyt).
Viridilla Tak nawiążę do ciebie i Twojego przestawianie się na west. Właściwie nie dzieliłaś się jakoś bardzo dogłębnie sowimi przemyśleniami jak to jest zmieniać styl (a to ciekawy temat). Ja właśnie miałam okazję wsiąść na konia od reiningu. Dla mnie było to bardzo pouczające doświadczenie. Przede wszystkim siedziałam na koniu rozluźnionym przepuszczalnym, jak na jego młody jeszcze wiek, elastycznym , i... prawie wcale nie potrafiłam na nim pojechać. Miałam pomoc z dołu, szczegółowy instruktaż, ale niestety w takich sytuacjach biorą górę automatyzmy, które w sobie wyrabiamy jeżdżąc w danym systemie. Także chyba takie przestawienie się wymagałoby ode mnie sporego wkładu pracy, ale byłoby to trudne. Szacunek dla osób oraz koni, które jeżdżą w dwóch stylach.
A swojego gluta już chyba odstawiłam na zimę, znów brak hali a pogoda mnie przerasta, strasznie żałuję. A konisko wygląda jak mamut, za to w przepięknym kolorze czekoladowym.
to ja sie podzielę
przestawiałam się z jazdy klasycznej, ujeżdżeniowej, razem z koniem, zrobionym gdzieś tak na poziomie C klasy.
Ale nie do reiningu tylko do konkurencji technicznych. Konie reiningowe jeździ się w specyficzny sposób, właściwy dla tej konkretnej konkurencji. One mają zrobić na top zasadniczo tych kilka elementów i to wszystko. Czyli: spin, stop, rollback cofanie zmiana nogi i zmiany tempa na kołach. Wszystko! I są w tym na maxa wyspecjalizowane na ogół. Wynika z tego bardzo specyficzny sposób jazdy.
Konie chodzące inne konkurencje chodzą trochę inaczej. Koń do traila ma chodzić przez drągi, cofać w wąskich i kretych uliczkach, robić sidepassy nad drągami itd. Musi to robić dość wolno, z namysłem bo każde dotknięcie draga to punkty karne.
Konie reiningowe są bardzo dynamiczne, reaktywne, koń do traila nie może sie spieszyć, musi czekać na sygnały, musi być spokojny i skupiony na swojej pracy.
I na to chciałam zwrócić uwagę: nie generalizujmy koni westernowych bo one są RÓŻNE. Tak jak różni się w szczegółach koń ujeżdżeniowy od konia do skoków albo do WKKW, tylko w western jest więcej konkurencji. I różnią się od siebie często bardzo znacznie, w efekcie konie też sa inaczej jeżdżone, przygotowywane do określonych zadań.
Podobnie jak w klasyce są jakies reguły ogólne ale diabeł tkwi w szczegółach!
Z racji tego że mam okazję to spróbuję jeszcze raz podejść do tematu, może za drugim razem pójdzie lepiej. Z tym, że dopiero właśnie po spróbowaniu jazdy na koniu reiningowym uświadomiłam sobie jak bardzo różni jednak ta dyscyplina od klasyki.
Hmm.. nie pisałam, bo trochę nie chciałam "śmiecić" w wątku 😡 Jednak jeśli jest to ciekawe to z chęcią napiszę od czasu do czasu więcej 🙂
Ogólnie rzecz biorąc, nie jest jakoś bardzo ciężko - inaczej - myślałam, że będzie naprawdę sporo gorzej 😉 Może to wynikać z tego, że jednak jako jeździec niewiele umiałam, a podstawy są dość podobne. My z D. celujemy w konkurencje techniczne, a głównie trail, jeśli będzie okazja to pojeździ się też western pleasure i western horsemanship. Dodatkowo mocno stawiam na Extreme Trail'a (
"ET Open w Komarnie", gdzie "filozofia" jest taka jak w trailu, ale mogą startować też klasycznie jeżdżące pary 🙂 ) + TREC, bo takie fajne i wszechstronne w sumie 🙂
Z tego względu, że siedzimy w technicznych ale np. spinów, sliding stop'ów czy rollbacku raczej uczyć się nie będziemy (nie tak jak do reiningu to jest niezbędne, bo jako element do "umienia" to co innego). Tylko, że to taka "przyszłość" - na razie Dargana jest po prostu ujeżdżana porządnie, traktowana jak koń młody pod kątem pracy. Uczy się podstaw, ale już bardziej pod kątem west. Więc dla niej tez nie jest to jakoś bardzo trudne - za mało umiała, żeby jej się "mieszało".
Mnie najbardziej miesza się działanie ręki - tj. w klasyce kontakt, koń "na" obu wodzach (choć docelowo prowadzony na zewnętrznej) które działają razem. Natomiast teraz ręce muszę "rozdzielić" - one nadal współdziałają, ale są bardziej niezależne od siebie. I to jest mi ciężko ogarnąć momentami - zwłaszcza jak coś trzeba skorygować i wtedy zdarza mi się zgłupieć. Mam też wrażenie, że w west do działania ręki podchodzi się nie tak jak w klasyce. Wrzucam film z Markiem Shaffer'em, bo widać w jaki sposób na młodym koniu działa ręka:
KLIK, a w klasycznej jeździe raczej nie kojarzę takiego działania (być może jest - nie wiem). Tak czy siak, docelowo i koń, i jeździec nauczy się jazdy na jedną rękę 🙂
Ogólnie samo działanie pomocy zależy od trenera oraz od konkurencji. U nas np. muszę nauczyć się odstawiać wew. nogę w zakręcie (chyba, że koryguję) i używanie zew. nogi do korygowania "wypadania na zew." (+ reszta pomocy, w tym prowadząca zew. wodza). Koń westowy jeszcze bardziej jest nastawiony na chodzenie na zew. wodzy + dosiad.
Dodatkowo np. najeżdżając na drągi zawsze pytam czy ma być "trailowo" - trailowy koń może delikatnie zwolnić, pomyśleć i przejść, a ja muszę mu na to pozwolić (lekko oddać rękę, odstawić nieco łydki i nie przeszkadzać). W tej chwili więcej jeździmy "podstawowo" - stąd np. zdjęcia z kawaletkami i drągami "jak klasyczne". Nie ma co się specjalizować "za wcześnie". Tylko u mnie dochodzą jeszcze kwestie "złych nawyków" - i to jest chyba trudniejsze, żeby się ich po prostu wyzbyć zamieniając od razu na prawidłowe-westowe.
Za to zupełnie inną sprawą jest to, co ma robić koń i jakie ma zadania 🙂 W klasyce koń jest "szczelniej" zamknięty w pomocach, nie wiem jak to nazwać; po prostu dużo więcej zależy od jeźdźca w każdym momencie i na każdym etapie. W west koń ma swoje zadania, jeździec swoje - razem pracują dopełniając się. Przykład trailowy - koń ma sam wykombinować jak przejść "łamigłówkę" tak, żeby: 1) nie puknąć 2) nie zmienić tempa 3) nie wypaść do innego chodu. Jeździec m.in. pokazuje tor jazdy, narzuca chód i tempo (które koń później ma utrzymać chyba, że jeździec je zmieni) + pilnować siebie, myśleć nad przejazdem i pomocami. I to jest sprawa, jaką trzeba Darganie pokazać i uczyć, a dopiero później później wymagać. To jest chyba ta kwestia, która jest dość ważna, a gdzieś tam mentalnie mocno siedzi jak ktoś jeździ klasycznie - klasyczny jeździec na westowym koniu może chcieć zrobić za dużo - przynajmniej takie odnoszę wrażenie 🙂
Ja wiem że wątek nie o tym ale w końcu ty próbujesz west na folblucie (także nie do końca off topic) reszta użytkowników dzieli się swoimi przemyśleniami z pracy z końmi. Ja wsiadłam na prawdziwego AQH, i zsiadłam z przekonaniem że to jakby zupełnie inne jeździectwo, stoi za nim inna filozofia, inne cele oraz historia. Tym niemniej koń był tym wspólnym mianownikiem, i pomimo że nie potrafiłam się z nim komunikować, na tym podstawowym poziomie czułam że ktoś wykonał dobrą pracę, bo koń był luźny, zrelaksowany nastawiony na współpracę. Nie wiem czy mój glut by się tak popisał jakby go postawić w podobnej sytuacji i skonfrontować z jeźdźcem westowcem (szczególnie myślę tu o woli współpracy).
W sumie to zależy od konia ale też własnie od rasy - tj. co innego AQH/APH i inne rasy typowo west, bo one są selekcjonowane pod kątem nie tylko predyspozycji fizycznych, ale i chęci współpracy. Folbluty mają inne kryteria selekcji - nie są aż tak nastawione na współpracę, trzeba im pokazać i próbować żeby złapały "zajawkę" (a nie zawsze łapią w tym, w czym chcemy - przykładem może być G. halo?). Za to np. płaski i ekonomiczny ruch jest in plus - tylko nie można za szybko konia "zwalniać" (tyle się nauczyłam 😀 był czas że chciałam za szybko zacząć zwalniać zamiast jechać aktywnie do przodu - Magda mi to wybiła z głowy 😀). Filozofia westu też mi chyba bardziej odpowiada - takie partnerstwo w nieco innym zakresie niż w klasyce.
Patrząc na to jak Dargana się zmieniła od stycznia pod kątem pracy to sądzę, że to był dobry ruch - tj. wejście pod west i techniczne. Ona jest na etapie "łapania" zajawki na pracę - tak bym to ujęła. Fajny czas mamy - tylko koń zaczyna umieć więcej ode mnie i muszę się nieraz mocno pilnować + słuchać co mi "mówi" (bo często jak coś nie wychodzi, to to jest kwestia mojego nieogarnięcia nowych pomocy na które koń już "działa" - bo jednak Magda i jej mąż sporo z nią pracują, ostatnio dużo więcej niż ja).
. Wrzucam film z Markiem Shaffer'em, bo widać w jaki sposób na młodym koniu działa ręka: KLIK, a w klasycznej jeździe raczej nie kojarzę takiego działania (być może jest - nie wiem). Tak czy siak, docelowo i koń, i jeździec nauczy się jazdy na jedną rękę 🙂
jest takie działanie w jeździe klasycznej, nazywa się wodza otwarta. Na pewno było to pojęcie w podręczniku Skulicza, gdzie jeszcze nie pamiętam. Ale na KAŻDYM młodym koniu będę prowadzić właśnie w taki sposób, na początkowym etapie. Tomek mówi że też u Filisa, ja nie pamiętam tak dokładnie.
a to i ja sie swoim pochwale 😉
Platynka17, pochwal się szczegółami, a nie tak samo zdjęcie! 😀 Swoją drogą - bardzo fotogeniczny jest! 🙂
Magda Pawłowicz, a tego to nie wiedziałam 🙂 Takie działanie ręki kojarzy mi się własnie z nim - zresztą, już na klinice bardzo podobało mi się to jak rękami pracował 🙂 Sama wiesz zresztą! 😀 Tak samo ostatnio staram się sobie wyobrażać ten sześcian nad przednim łękiem - Mark na klinice mówił o "przestrzeni" w której powinna poruszać się ręka - ja sobie obrałam na razie ciut większą 😡 , ale będę dążyć do mniejszej!
Takie trzy zdjęcia jeszcze znalazłam - z czego na jednym widać mój półsiad w westówce. Ostatnio szło mi lepiej - ogólnie dużo fajniejsza jazda dla mnie w odczuciu dosiadowym. M.in. dlatego, że wsiadłam na dobrze ujeżdżoną kobyłę Magdy + dostałam wtedy ostrogi i nagle.. wiedziałam dokładnie gdzie i jak ma działać łydka, ale łydka-łydka, nie ostroga 😀 To przeniosło się jakoś tak magicznie na to, że w końcu czułam się na D. w pełni(!) wyluzowana w galopach (i zagalopowaniach) - i nawet półsiad mnie nie męczył jakoś bardzo! Musiałam jednak mocno siłowo (raczej "napięciowo" w ciele) działać, że po chwili pracy w galopie w półsiadzie wysiadały mi plecy (pomijam lordozę = muszę pilnować lędźwi u siebie, co nie zawsze ułatwia całą resztę).


I stęp - nie wiem co wydziwiałam, że tak wyglądam 😀 Ale chyba Dargany nieco przybyło 🙂 Niestety, mnie też.. trzeba się ogarnąć 😁
Witam . Mam Pytanie ❓ Czy ktoś wyrabiał kobyle XX licencje hodowlaną do koni półkrwi . Chodzi mi o wymagania ,gdy kobyła jest zarejestrowana w związku xx .. Czy są wymagane ponowne badania zgodności genetycznej
Magda Pawłowicz, a tego to nie wiedziałam 🙂 Takie działanie ręki kojarzy mi się własnie z nim - zresztą, już na klinice bardzo podobało mi się to jak rękami pracował 🙂 Sama wiesz zresztą! 😀 Tak samo ostatnio staram się sobie wyobrażać ten sześcian nad przednim łękiem - Mark na klinice mówił o "przestrzeni" w której powinna poruszać się ręka - ja sobie obrałam na razie ciut większą 😡 , ale będę dążyć do mniejszej!
Takie trzy zdjęcia jeszcze znalazłam - z czego na jednym widać mój półsiad w westówce. Ostatnio szło mi lepiej - ogólnie dużo fajniejsza jazda dla mnie w odczuciu dosiadowym. M.in. dlatego, że wsiadłam na dobrze ujeżdżoną kobyłę Magdy + dostałam wtedy ostrogi i nagle.. wiedziałam dokładnie gdzie i jak ma działać łydka, ale łydka-łydka, nie ostroga 😀 To przeniosło się jakoś tak magicznie na to, że w końcu czułam się na D. w pełni(!) wyluzowana w galopach (i zagalopowaniach) - i nawet półsiad mnie nie męczył jakoś bardzo! Musiałam jednak mocno siłowo (raczej "napięciowo" w ciele) działać, że po chwili pracy w galopie w półsiadzie wysiadały mi plecy (pomijam lordozę = muszę pilnować lędźwi u siebie, co nie zawsze ułatwia całą resztę).
za bardzo tej przestrzeni jeszcze nie trzeba zmniejszać, na to będzie czas póżniej, jak koń juz będzie rozumiał i akceptował drobne poruszenia reki. Na razie sygnały maja być wyraźne, żeby były czytelne, nie nalezy się starać działać ręką na małym obszerze-to ma się samo zrobić, bo większe działanie przestaje być potrzebne, ale to przyjdzie z czasem. Oczywiście najpierw ma być mały sygnał a większy ma być wzmocnieniem ale nie należy tego wzmocnienia unikac póki co.
A co do doiadu: Tomek mówi że Dargana nagle, w formie eureki (nie tej Siwej!!!) puściła grzbiet. Na sztywnym koniu sie nie da dobrze siedzieć-przypomnij sobie kręcenie biodrami w galopie, które ci minęło jak koń przestał się kolebać na boki 😉 To są kolejne etapy puszczania grzbietu jakie twoja kobyła osiaga :-)
Platynka17 ale paker. 😍 😍
Magda Pawłowicz- wydaje mi się, że teraz nazywa się to działanie działaniem bezpośrednim (w odróżnieniu do wodzy pośredniej, która działa powiedzmy w stronę kłębu)- ale widziałam też, że niektórzy wyróżniają własnie 3 rodzaje- pośrednia, bezpośrednia i otwierająca- wtedy bezpośrednia działa niby na linii przedramię-pysk. Jak zwał tak zwał, wiadomo o co chodzi 😉
niesobia, jeśli jeszcze nie masz potrzebnego info, to spróbuj zgadnąć titinę.
U nas ok. Było sporo luzu. Bo przymrozki, moje zdrowie, szczepienie, i kiedyś konie potrzebują odsapnąć. Ale już wracamy do roboty. Z koni jestem zadowolona. Oprócz rodziny to chyba jedyna rzecz, tfu, która ostatnio mi się wiedzie.
G. bardzo poprawił reakcje paszczowe 🙂. Poświęcam dużo czasu właśnie na dogadanie się z pyskiem, z luzem w potylicy na strony, z przełożeniem tego na chody. Z elementami i widowiskowością chodów nie cisnę, bo właśnie trzeba było trochę roztrenować, i chwilę potrwa, zanim mięśnie wrócą w stan fit.
Jak donosi fb - czeggra znowu kontuzjowana, biedaczka 🙁 Tym razem przy okazji golenia nową "super" maszynką. Opis napisany lekko, żartobliwie, ale mi tam (czytając) wcale do śmiechu nie było. Oj, nie lubię pecha u nikogo. A ostatnio wcale nie jest z tym dobrze.
Witam . Mam Pytanie ❓ Czy ktoś wyrabiał kobyle XX licencje hodowlaną do koni półkrwi . Chodzi mi o wymagania ,gdy kobyła jest zarejestrowana w związku xx .. Czy są wymagane ponowne badania zgodności genetycznej
Kupiłaś Niesobię ? Oglądałam tą klacz w Łącku, bardzo mi sie podobała, zastanawiałam się nad jej kupnem.
Co do rejestracji, to zgłaszasz klacz listownie, mailem , lub telefonicznie do związku, na k tórego terenie mieszkasz, że masz taką klacz, i chcesz na nią licencję. Pracownik okręgowego związku powinien do Ciebie przyjechać i klacz obejrzeć, oraz zmierzyć. Nie trzeba robić dodatkowych badań.
Nie wiem ,czy w świetle nowych przepisów, klacz nie powinna być pokryta jakimś ogierem półkrwi, ale na to Ci odpowiedzą w związku. Życzę Ci powodzenia, i ślicznych źrebaków od Niesobii.
Wrr... Chyba przestanę cokolwiek pisać. Dobrego 🙁 Bo żaden "tfu" nie pomaga. Już se pojeździłam więcej, jasssne. G. dostał kopa na padoku,nic groźnego, ale bolesny krwiak jest dokładnie w miejscu oparcia przedniego łęku.
Ech, z tymi końmi to zawsze coś.
Za to jeździłam dziś na bardzo fajnej "wieży", wielkoniu. Ale za każdym razem gdy wsiadam na "obcego" mam to samo wrażenie - że wolę swoje. Obce są fajne, miłe, skoczne, z ruchem (tu gorszym, tu lepszym), ale są słabo albo źle ujeżdżone niestety. Na szczęście dawno nauczyłam się jeździć w trybie tylko niewielkich korekt, to trzymam w ryzach swoje zapędy "Jak to tak??? Żeby koń nie...?", bo można by zwariować. To są niby takie drobne rzeczy, ale irytujące, typu galop w prawo ok, ale w lewo to już uparcie po 3 krokach rozpędu, albo jedna przekątna ok, ale na drugiej wpadamy zadem i nie sposób sprostować. Irytujące dlatego, że zupełnie nie pojmuję dlaczego te konie Nie mogłyby takich złych nawyków Nie mieć. Gdy się jeździ godzinę to przecież jednaki wysiłek jeździć wszystko dobrze a jeździć część źle?
halo Tez wole swojego, tyle ze u mnie to po prostu kwestia przyzwyczajenia. Bo siadałam na wiele lepszych, wiele z lepszymi predyspozycjami ale koniec końców zawsze wygrywa mój bo jest... subtelny. Tzn teraz chodzi bardziej jak niezajezdzony 3latek, ale jednak pamietam te czasy kiedy był lekki, gumowy i nie bolały mnie mięśnie po jeździe na nim. Wszystkie półkrewki mogą sie schowac 😎
Trzymam kciuki oby krwiak szybko sie zagoił
U nas hmm nie moge narzekać, koń od dawna nie kulał, od dawna nie gubił tez podków co mnie bardzo cieszyło, w zwiazku z tym musiał zgubic 2 dni temu 😁 ale nie martwie sie tym, sa duze efekty wspolpracy z nowym kowalem, wszystko idzie ku dobremu.
Nawet bylam 2 czy 3 razy w terenie! To wiecej niz przez ostatnie 2 lata 😉 Mały ma taki zapał ze jak tylko kon przed nim zakłusuje to mi wystrzela mocnym galopem.
Niestety znowu ma problem z przeziebianiem pecherza (tak sądze), jest troche obrośniety i mocno sie spala, obawiam sie ze go zawiewa bo sika mi pod koniec jazdy.
P.S. Czeggra1 dzieki za odpowiedz w temacie o goleniu, na razie przymioerzam sie do tematu :kwiatek:
halo, jesień-zima chyba najczęściej przynosi kontuzje padokowe. Dobrze, że skóra nie pękła od tego kopniaka... Trzymam kciuki za prędkie wchłonięcie się krwiaka!
Evson, trener prosił żeby właśnie tak ogolić Cześka i póki co działa, nie zapaca się. Widać takie "podgolenie" wystarcza jegomościowi 😉.
Pamiętam, że jak pojawił się Vimto, to dopiero wtedy mogłam docenić jak przyjemny i jezdny bywa Czesław i ile pracy jest w niego włożone. Mimo, że na Vimto jeździ się i pracuje się z nim dużo łatwiej, to i tak zawsze z chęcią wsiadam na Czesia.
Czesiowi nie można odmówić, że jest skoczny, zwinny, baaardzo szczery, inteligentny i niezwykle uczuciowy (miziak przytulanka jakich mało :kocham🙂.
Vimto natomiast jest baaaardzo jezdny, miły, wesoły, skoczny jak cholera, (nie da się natomiast wpakować w coś bardzo niepasującego, a znowóż z tym Czesław nie ma najmniejszego problemu 😉) jest obrzydliwym łasuchem i w miejscu, gdzie Czesio jest uczuciowym miziakiem przytulanką, Vimto uwielbia uciekać z padoku i ganiać owce po polu... No cóż... to rudy wieśniak z Irlandii, u którego żarcie i dobra zabawa mają pierwszeństwo.
Edit. dopisek
czeggra1, ale gdy Czesław daje się wpakować to rozwiązuje pozytywnie? Czy niekoniecznie? Bo temat trochę mnie frapuje. Tzn. na ile mądry jest koń, który "nie da się władować". Czy bardziej "ma rację" czy bardziej "przesadnie dba o własną skórę" (nie chce mu się)?
halo, problem bywał w tym, że to Czesiu miał za dużo inicjatywy i dawaliśmy wpakować się sobie nawzajem.
Czesiu zawsze zrobił "coś" ... Dopiero od roku jestem w stanie zatrzymać go przez przeszkodą w ramach ćwiczenia na posłuszeństwo 😡.
Różnie bywało z efektem Czesiowego " coś", ale z reguły jest on teraz pozytywny... a jest to kwestia 10 letniego doświadczenia w uporczywym robieniu głupot 😉.
On bardzo uważa na te swoje nóżki. Kilka razy mu nie wyszło i zapewne zabolało. Uczy się na błędach i za każdym kolejnym razem powtarzającego się ćwiczenia bardzo stara się poprawiać.
Czesiu ma 10 lat doświadczenia z drągami, a Vimto półtora. Natomiast Vimto jest najzwyczajniej rozsądny, a Czesiu w momencie wystąpienia problemu nakręca się i nie liczy się z konsekwencjami 😉. Obydwoje też uwielbiają skakać.
Czesiu, jak wiele folblutów po torach, jest uzależniony od adrenaliny. Vimto poznaje świat na zupełnie innych zasadach oraz dostał też dużo czasu na bycie źrebakiem (został późno zajeżdżony i nie huntował).
Edit. dopiski