Gdy inne konie gryzą mojego...
Koń, którym się aktualni zajmuję, jest nieustannie pogryziony przez inne konie. Ponieważ jest raczej uległy i niekonfliktowy, chodzi na wybieg z najbardziej dominującym koniem w stajni i bez przerwy od niego obrywa. Ostatnio została zapędzona w róg i tamten koń ją pobił... Sytuacja pewnie w najbliższym czasie nie ulegnie zmianie, ale mam pytanie odnośnie śladów po pogryzieniu. Ma je głównie na głowie i na zadzie, goją się bez problemu, ale zostają po nich takie łyse placki, które powoli zarastają włosami. Zastanawiam się, czy takie ślady znikną z czasem, czy też w tym miejscu skóra i sierść zawsze będzie inna? Czy można jej czymś to smarować, żeby szybciej zarastało i lepiej wyglądało? Macie jakieś doświadczenia w tej kwestii?
Thilnen, jesli kon jest prany bezustanku ja bym się raczej zastanawiała jak to na jego głowę wpłynie, pomijam fakt powaznych urazów ze złamaniami włącznie...
powinien zostac puszczany z koniem z ktorym nie ma spięc bo taka sytuacja jest niedopuszczalna
Też tak uważam. Powinien mieć osobny padok, albo być wypuszczany na zmianę bez tego dominującego i zaczepnego konia.
dokładnie! mój też jest najniżej w stadzie bo się nie stawia itd. i zdarza się że czasami któryś go pogoni, ale to jest tylko przegonienie kawałek i spokój!!! na Twoim miejscu puszczałabym konia albo z innymi spokojnymi końmi, albo nawet solo! W ogóle cóż to za filozofia - puszczać najsłabszego z najmocniejszym? Jak tamten koń jest agresywny to niech chodzi sam, a to jest takie puszczanie owieczki w paszczę wilka... bezsens moim zdaniem który, jak napisała sznurka, może się skończyć poważnym uszkodzeniem Twojego konia - fizycznym, albo CO GORSZA! psychicznym..
Jeszcze przy okazji ten drugi koń może... po prostu Twojego konia nie lubić i pastwić się nad nim przy każdej okazji. Konie o dominującym charakterze nie są przecież zabijakami torturującymi inne konie, a między różnymi członkami stada też panują sympatie i antypatie i ta "dominacyjność" moim zdaniem nie ma czasem nic do rzeczy. Mój koń w poprzednim pensjonacie był wypuszczany z takim sympatycznym wałachem, z którym się moim zdaniem nie cierpieli, a nie zauważyłam by tamten drugi był jakoś specjalnie władczy. Po prostu się konie nie lubiły. Pal sześć czy ślady po ugryzieniach znikną - ślady zostawione w psychice konia mogą nie zniknąć.
Tak czy siak, jak mój młody został ugryziony, bo to się też zdarzało, psikałam alusprayem bądź smarowałam fioletem i zostawiałam. W dwóch miejscach sierść odrosła jaśniejsza.
Ja też bym pomyślała nad zmianą systemu wypuszczania tych koni - co to za idiotyczny pomysł, żeby puszczać razem tak niedopasowane konie! Agresor powinien chodzić sam! Problem zazwyczaj kończy się wraz z pójściem koni na trawę... U nas w stajni jest teraz na pensjonacie dużo nowych koni i został im wydzielony osobny padok, żeby nie oberwały od zgranego już dobrze stada. Myślę, że jak otworzy się trawiaste padoki to wtedy te stada połączą się i pójdzie to mniej boleśnie niż na piachu i resztkach trawki. Ja bym się nie zgodziła na puszczanie mojego konia/konia, którym się zajmuję w takim układzie, na zdrowiu się to na pewno odbije.
A co do śladów - mój jak oberwał parę razy to smarowałam gorsze rany gencjaną, a łyse placki żelem na otarcia i b. ładnie się goiło.
A ja bym póki co nic nie zmieniała, konie muszą się ustawic w chierarchi, na dużym wybiegu na pewno drastycznej krzywdy sobie nie zrobią, musi dostać na początku "w dupę" żeby wiedziała gdzie jej miejsce. Don'T panic.
Jeśli chodzi o gojenie takich otarć, pogryzień na rynku jest mnóstwo preparatów na rany powierzchowne lub uszkodzenia naskórka, do kupienia w sklepach jeździeckich (ja akurat mam maści zakupione w Niemczech rewelacyjne)
po pierwsze odseparowac... na co czekacie, aż będzie tragedia? 😲 tak będą sobie ustalały hierarchię aż dojdzie do jednego decydującego kopnięcia i wtedy lament? poza tym bardzo fajnie się psychicznie musi ten koń czuc. Jak zacznie atakowac inne konie ze strachu to kolejny temat na volcie będzie...?
Neoderma - cud w kremie, włosy odrastają migiem.
U nas był taki agresor, klacz konkretnie.Chodziła na osobnym padoku,bo niby dlaczego miała tłuc wszystkie konie i wszczynać awantury.Nie widzę powodu żeby koń asocjalny miał stworzone idealne warunki do pastwienia się nad słabszymi i niżej ustawionymi w hierarchii.
Tak sobie obserwuję nasze stadko i powiem Wam, że właśnie te będące na szczycie hierarchii bardzo rzadko się awanturują i są dość tolerancyjne-ja to określam, że 'mają klasę', wystarczy samo spojrzenie i wszyscy wiedzą o co chodzi 🙂
Ja nie uważam by chodziło o agresje samą w sobie. Konie po prostu się nie lubią.
Miałam kobyłkę która była wręcz aspołeczna, zawsze pasła się sama z boku, inne konie miała w tyłku, żadnych problemów nigdy przez 14 lat nikomu na pastwisku nie sprawiła. Ja nauczona doświadczeniem będąc prawie w 100 % że kolejne stado będzie przez nią przyjęte tak samo jak poprzednie (wypuszczona do 10 koni poszła w bok, nawet nie podlazła się powąchać 😁 ). I moja mega spokojna baba trafiła na drugą mega spokojną babę z którą prawie sobie nogi pourywały. 🤔 😲 Nienawiść w oczach, dzikie galopady w zasadzie nie wiadomo było która którą goni. Znienawidziły się do tego stopnia, że jesli pierwsza jeździła na ujeżdżalni to ja musiałam iść na hale, bo żądza zabójstwa drugiej była większa niż jakiekolwiek sygnały wysyłane przez jeźdźca. I żadnej z tych bab nie nazwałabym agresorem. Osobno/ z innymi końmi to dwa anioły były...
Kobyły zostały wyizolowane, chodziły na trawę w różnych godzinach i problem jak był tak znikł. I to właśnie Tobie polecam.
Hej a może ktoś mi wytłumaczy zachowanie mojego konia? Wałach (niestety nie znam jego historii w szczegółach), 12 lat, kn. Odkąd pamiętam chodzi na wybiegi sam. Jest mocno dominującym koniem, ale nie da się go przyłączyć do stada, bo niestety jest zbuyt agresywny, kopie, gryzie. W terenie oczywiście popisuje się przed końmi, więc jeździmy solo, a jak już kiedyś z innymi to conajmniej 4 metry musimy mieć miejsca z tyłu. Podejść nie wolno, bo od razu kuli uszy, kłapie zębami i odwraca się zadem. Przechodzę przez korytarz w stajni i od razu jest "Uwaga! Kucyk idzie, konie na bok". Dodam, że inne konie też niespecjalnie go lubią. W tej stajni jest już ładne trzy-cztery lata. Co mu się dzieje w tej główce? Wszystkie konie chodzą razem ( a niektóre też długo ustalały hierarchię i chodziły same) tylko ten dziad jest taki aspołeczny :/ Przecież konie, to zwierzęta stadne, więc ja go przestałam rozumieć.
P.S. Aha i powiem jeszcze, że jak gdzieś chodzimy sami, albo wypuszczam go wybieg bez widoku koni, czy łazimy gdzieś bardzo daleko, to nie ma nic przeciwko, nie rży za końmi, nie wyrywa się, nie boi.
pozdrawiam.
Jasnowata, Może ten typ tak ma. 😉 Stojąc zawsze odseparowany od stada musiał zdążyć się przyzwyczaić po prostu do bycia samemu, nie miał mu kto przekazać odpowiednich zachowań i przy okazji pewnie sam czuje, że konie go nie akceptują i nie lubią i to się pewnie przekłada na bycie agresywnym. Skoro ma dominujący charakter, popisuje się, pewnie może chciałby być w stadzie najważniejszy, a tu niespodzianka - bo to nie takie proste. W pewnym momencie może i ta agresja jest jakąś "formą obrony. Nie jestem behawiorystą, biorę to na swój sposób i mogę się mylić, ale wydaje mi się, że przyłączanie go na siłę do stada to nie jest dobry pomysł, skoro dobrze czuje się sam ze sobą. No i to nie jest młody koń, może gdyby był młodszy, stado by go zaakceptowało. Zawsze możesz spróbować znaleźć mu jednego towarzysza, z którym się zaprzyjaźni, później drugiego i może, może..... Choć ja bym nie liczyła na cud. Są konie jednego człowieka, są konie "jednego konia" i moim zdaniem, są konie-samotnicy.
Znam pewną klacz, która była tylko, krótko w stadzie źrebaków w hodowli, a później po kupnie, wychodziła wszędzie sama i nie wyglądała na konia, który tęskni za towarzystwem. Była zdrowa, żywa, chodziła pod siodłem i zmarniała dopiero w momencie, w którym została opuszczona przez "swojego", jednego człowieka i wzięta do rekreacji.
Innym przykładem może być pewien skrajnie aspołeczny typ-> koń rzucał się na "wszystko co się rusza". Nie można było go przyłączyć do stada, bo kopał, gryzł i rzucał się na inne konie bez powodu, nie ostrzegając, ale tutaj moim zdaniem winę ponosił człowiek. Koniowi trafił się nieuświadomiony właściciel bez wyobraźni. Raz był u konia cały tydzień, innym razem przyjechał po miesiącu, koń miał kilka niedoleczonych kontuzji, nie był jeżdżony przez tydzień, a potem właściciel wlazł na 2-3 godziny, zostawił konia i znów przyjechał za tydzień, dwa. Wydawało mi się, że ten konkretny koń po prostu wyjątkowo potrzebował uwagi i czułości ze strony człowieka, a dostawał jej tyle co nic. Kopał w boks, jak się obok niego przechodziło i ja np. miałam wrażenie, że ten koń był zazdrosny o inne konie- bo każdy inny koń jest czyszczony, głaskany, do każdego innego konia ktoś przychodzi a do niego nie przychodzi nikt. Z resztą, właściciel, wydaje mi się, nie był zły, nie katował tego konia, nie karał za byle co, był tylko zupełnie niedoinformowany o podstawowych sprawach końskich.
Może z mojej strony to nadmierna interpretacja, konie to przecież nie ludzie, ale z drugiej strony, tak bardzo ludzie zaingerowali w końskie umysły, że konie zatraciły dość dużo swoich pierwotnych instynktów.
Dzięki za odpowiedzi. Spróbuję zainterweniować w tej sprawie w stajni, koń niestety nie jest mój, ja się nim tylko zajmuję, więc dużego wpływu na takie decyzje nie mam. Usłyszałam, że ona jako jedyna się lubi z tą klaczą dominującą - ładna mi przyjaźń, jak kobyła ciągle z ranami chodzi. Ostatnio na pysku miała taką całkiem sporą, aż do krwi. A jak popatrzyłam na ciele to też się sporo takich łysych miejsc dopatrzyłam. Dziś w stajni ktoś powiedział, że ona tak dziwnie linieje, że ma łyse miejsca, spytałam się czy to nie od pogryzień i dowiedziałam się, że to chyba też. Pogadam z nimi, to są ludzie, którzy kochają konie i wydaje mi się, że ogólnie w stajni żadnemu krzywda się nie dzieje, więc mam nadzieję, że i w tej kwestii do nich trafię.
Polecam maść tranową.
Osobiście uważam, że sytuacja musi ulec zmianie. Miała podobnie.
Konie na wybiegach są ograniczone. Albo mają ogromne pastwiska i możliwość uciekania przed sobą, albo trzeba je puszczać z głową !
"zapędził w róg i pobił" Jedno nieszczęśliwe uderzenie w noge i koniec....
Właściciel stajni ma obowiązek zapewnić regularne wyjścia na wybiegi oraz bezpieczeństwo na nich !
Thilnen postaraj się zadziałać.
Moje konie nie są raczej agresywne, aczkolwiek umieją o swoje walczyć. Likier od małego był w sumie w stadzie z wałachami, więc zdążył się do nich przyzwyczaić i ustalić swoje miejsce. Belfast przez długi okres stał z młodymi ogierkami, gdy go kupiłam chciałam go przenieść do wałachów. Był jednak wałach starszy od niego, który bardzo chciał go zdominować. Po tym jak zobaczyłam jedną kopaninę zrezygnowałam natychmiast. Konie po prostu się nie lubiły i później nawet na swój widok się denerwowały.
Dlatego zdecydowałam się oba przenieść do młodych ogierków (od odsadków do 3 latków). Belfast z racji wieku był na szczycie hierarchii, jako "tatuś", ale gdy młode go zaczepiały a on nie miał ochoty na zabawę, po prostu je odganiał. Likier był starszym bratem, który "uczył je życia", w pozytywnych i negatywnych aspektach 😁
I sporów już więcej nie było 🙂