Koń ,,ciągnący" do stajni
To oczywiste,że mają instynkt stadny i najlepiej czują się usiebie i ze sobą, ale..
Koń, lat 13, jeżdżony kiedyś sportowo, obecnie -,,rekreant" Ponoć rzadko chodził w tereny, taki maneżowiec bardziej... ostatnio biorę go w tereny ,,solo" czujemy się raczej ze sobą dobrze i ogólnie- bezpiecznie na nim się jeździ, jest stabilnym psychicznie ,,chłopcem" W stronę - od stajni.. można w galopie po chwili puścić wodze🙂, ale w stronę- do stajni.. nogi prawie za uszy sobie zakłada. Stęp to stęp- nie capluje, ale w chodach wyższych -po prostu strasznie mu się spieszy, na przytrzymanie w kłusie reaguje podgalopowywaniami, wyciąga pysk- wyrywa czasem wodze, ryzyko galopu = ryzyko poniesienia, jeśli już to ,,koszyczek" nad karkiem bo ręce mdleją. Proszę o poradę- jak można go uspokoić, aby nie gnał tak na stajnię? Jakieś ćwiczenia , przejścia, zatrzymania, nieoczekiwane zmiany kierunków, aby nie szedł na pamięć?
Proszę o poradę- jak można go uspokoić, aby nie gnał tak na stajnię? Jakieś ćwiczenia , przejścia, zatrzymania, nieoczekiwane zmiany kierunków, aby nie szedł na pamięć?
Myślę, że sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie 😉
Trochę lat już jeżdżę i znam ich ,,myślenie",ale jeśli on ciągnie- bo się czuje niepewnie ,,solo" ( od m-cy chodził tylko z końmi) to techniczne sztuczki mogą nie wiele pomóc ( częściowo) praca nad wyluzowaniem się zwierzaka, tak aby w razie upadku z niego nie poszedł jak torpeda do stajni( ulica🙁.
Miałam młodą klacz, co można było grillować na polanie a ta pasła się zapamiętale🙂
ale uczyłam ją od pocz. samodzielności w terenie, fajne są takie jazdy sam-na sam, koń uczy się skupiać na przewodniku. Ale jest różnica- bo on ma 13 lat i masę nawyków..
fuzja a masz możliwość wracania inną trasą? chodzi mi o to żeby koń nie wracał za każdym razem tą samą drogą. Rozumiem że jeździsz w tereny sama. A może spróbuj z innym koniem, który będzie szedł pierwszy.
Mój koń też w terenie w stronę domu idzie żywiej ale jest do opanowania w kłusie i stepie, natomiast nigdy nie galopujemy w stronę domu.
Miałam podobny problem z tym, że mój był troszkę bardziej zaawansowany, bo pomiędzy stajnią a terenami miałam ruchliwą ulice i długie pole do tej ulicy. W terenie kobyła grzeczna, nic się nie bała, nic nie kombinowała ale ta ostatnia prosta do stajni to zawsze był dla mnie dość duży stres.
próbowałam ją zainteresować czymś innym, tak jak piszesz -zmianami kierunku, woltami, zmianami tempa ale nic nie przynosiło rezultatów. W końcu z obawy o własne życie jeździłam w tereny na czarnej. Cały teren wisiała sobie grzecznie a na tej ostatniej prostej gdy była potrzeba zaciągałam ją dość mocno. Nie było to przyjemne dla konia wiec szybko skojarzyła sobie pęd do stajni=niewygoda.
I tak 2 miesiącach mogłam już stępem na długiej wodzy wracać do stajni.
Od razu zaznaczam, że nie uważam, że to jedyne słuszne wyjście ani tym bardziej jedyne wyjście. Po prostu w naszym wypadku pomogło i to bardzo.
Do FANTAZJI: którą drogą bym nie wracała on i tak wszystkie zna🙂 drugi? raczej nie ten typ🙂 większość koni za nim ,,podbiega" no i jest ambitny, przez lata wbito mu w łeb rywalizację, szkopół w tym ,że on jest spokojny na ,,solo", tylko lubi ,,rządzić " w kierunku stajni..
Do NINEVET: coś w tym jest🙂 Pierwszy właściciel jeździł rzadko, więc od zajeżdżenia koń znał tylko -munsztuk z jakimś obracającym się bębęnkiem na języku, długie czanki, kiełzno- nie łamane, żyleta! I tak 10 lat.. Obecni właściciele zakładają mu zwykłe grube,łamane wędzidło.. na początku było niebezpiecznie-podobno..koń jechany mocnym wędzidłem, za nic ma coś lżejszego i delikatniejszą rękę. Choć dobrze się z nim czuje🙂 po prostu słucha się kiedy mu pasuje, a jak ma swoje plany- zaczyna się kto silnieszy. Jeżdżę na gumkach, ale to półśrodek. Twoja metoda jest dobra🙂 coś a-la west.. czyli mocniejsze wędzidło- pelham? Spoko ręka! Spokojne przytrzymania na wodzy wędzidłowej ,jak się zapomina, a jak się na dobre zapomni- uaktywnić wodzę munsztukową? Właściciele chcą mu kupić takie coś..tylko mają obawy,że znów stwardnieje🙁 w pysku.
A jak jest z ziemii ko jest dobrze wyszkolony? Bo ja bym go wzięła na spacer i wracając pracowała a lonzy tak by koń skojarzył, że jak leci to od razu np musi wejśc a ciasne koło, ale się cofnąć itp. Tylko musiałby taki koń byc najpierw na ujeżdżalni pewnych rzeczy robionych z ziemii nauczony. Ja w każdym razie wszelkie takie problemy w ten sposób rozwiązuje. A moja klacz jest z tych "do przodu" szczególnie w stronę stajni. Tzn właściwie była, choć zdarza nam się rzadko jakiś "odpał" - wtedy pracuje spokojnie i metodycznie, bez szarpaniny itp, bez wędzidła i bata. Ale to trwa i jest możliwe tylko jak jestesmy po podstawowej pracy z ziemii zrobionej koło stajni.
Nie polecam na ten problem munsztuka - może sprawić, że koń się zbuntuje i będzie jeszcze gorzej niz było. Czarna prędzej, ale w bardzo czułych rękach i przy doświadczonym jeźdzcu, który będzie wiedział kiedy i jak odpuścić, bo można nauczyć konia chowac sie i leciec jeszcze szybciej. Czarna to bardzo ryzykowny sposób, choć wierze że mógł pomóć w konkretnej sytuacji.
I oczywiście można pracować z góry - ja wole z ziemi, ale sa tacy co z ziemii nie lubią. Ale liczy się spokój i konsekwencja, nie zrobi sie nic niecierpliwieniem się i szarpaniem. Spokojne ćwiczenia, nagradzanie, niewygoda, gdy ko się napędza itp. W każdym razie dużo nagradzaj w drodze od stajni, ale tylko ruch naprzód na początku i ogólnie "robienie czegoś". NAtomiast w drodze powrotnej nagradzaj tylko spokój, zatrzymania, przejsci a w dół, itp. Nie nagradzaj konia skamołykami po jeździe. Ogólnie jak jesteście już w stajni po powrocie zachowuj sie spokojnie, nie klep konia - bo to jeszcze bardziej będzie go utwierdzać w tym, że w stajni jest fajnie. A chodzi o to by polubił byc od niej z dala - dlatego wazne jest szczodre nagradzanie wszystkiego co dzieje się w drodze "od".
po terenie warto wjechać na ujeżdżalnie i chwilę popracować, np. jakieś konkretne elementy, które słabo wychodzą wtedy koń nie kojarzył przyjścia z przyjemnością pozbycia się jeźdźca z grzbietu i po robocie.
O szarpaniu nie ma mowy! spokojne przytrzymywanie, czasem odpuszczenie to znów przytrzymywanie - tylko jak zacznie się napędzać to przytrzymanie ,jeśli nie działa to- wodza munsztukowa jako hamulec bezpiecz.- i nie szarpnięcie- ale minimalne działanie jak reaguje i na jaki nacisk odpuszcza, odpuści- to ja odpuszczam i ciacho w pysk🙂 mam na drogę wypchane kieszenie smakołykami. ,,Dupobijkę" w zanadrzu-mam ,ale użyłam na pocz. jak mnie poznawał i ignorował zupełnie- np: histeryczne cofanie nie patrząc co jest za zadem( np rów, ulica) to użyłam ,od tamtej pory ( a jest na nim dopiero 7-ma jazda!) spokój, koń opanowany, reaguje na głos,a jak widzi stracha to słucha jak ja zareaguję🙂
On na ujeżdżalni jest wyciszony- tj chodzi chętnie ,ale nie ciąga( nie ma motywacji?)
W terenie - i tylko w drodze powrotnej -nakręcony, coś na zasadzie: jak najszybciej obrócić i wrócić. Lonżę brać w teren? ileż razy musiałabym się nazeskakiwać z niego🙂 Ale fakt: gdy zapierał się na padoku i stał jak posąg- że nigdzie ze mną nie pójdzie- to na uwiązie kręciłam nim jak na lonży dookoła siebie- skutkuje- nie lubi🙂
Mogę to robić na uwiązie w terenie, próbuję go relaksować- robić popasy, ale on mimoże łakomczuch to nie potrafi się zapomnieć i paść, może raz tak zrobił.. Metod jest wiele, i każdą warto spróbować. Ostatnio po terenie- zaprosiłam go jeszcze na 10 min na ujeżdżalnię skoro taki chętny był, ale był zdziwiony🙂 Dzięki
Mój zawsze dostaje przyspieszenia w drodze powrotnej. W lesie zawsze jakoś daje radę najgorzej zawsze było na plaży. I nieważne jak bardzo mam go pod kontrolą zawsze w stronę domu idzie szybciej.
Ale między żywiej i z ochotą a oszołomstwem jest dużo miejsca🙂 Tak jak pisałam na pocz. to normalne że przyspieszają, ale na BOGA! nie żeby łapki mdlały.. głuchnie czasem na półparady i ciągnie w tym swym pata-taj. Ostatnio zakręcilam nim woltę w patataj🙂 bo się rozochocił- to potem pikawa mnie z deko ścisnęła( od tej str co zawinęłam woltę) No jeśli to jest norma, to chyba za mało w życiu widziałam. :respect
Można na nim jechać stępem i kłusem- ale mam ambicję wypracować spokój i to w galopie.
Norma to nie jest. Ale też trzymanie tego za wszelką cenę dużo nie da, trzeba nauczyć konia, że jak sie napędza to musi wejśc na koło czy coś. Bo innaczę będzie wiesiec i dalej iść jak szedł.
Już były takie nie przyjemne zatrzymania dla niego- stój, jak on tego nie znosi🙂 albo zakręt na woltę i z powrotem tam skąd wracamy- nawet działa🙂 powolutku...ja z nim rozmawiam- strzyże uszami w mą stronę., co by się nie zapomniał że ktoś siedzi na nim ,on jest ogromny a ja jak jakiś bąk co się przysiadł nassać krwi🙂 Mówię: Rychu, ja cię słyszę ,co ty myślisz..
OFFTOP- jak wstawić awatarrr ? bo w profilu nie mogę zczaić🙁
W pewnym sensie "ciągnięcia do stajni" nie da się wybić koniom z głowy.
To jest normalne.
Nie znam konia, który (w mniejszym lub większym stopniu) NIE ciągnie do stajni.
Ważne, żeby mieć nad koniem dopracowaną kontrolę i posłuszeństwo przy stajni.
One po prostu znają na pamięć trasę i miejsca w których się stępuje/kłusuje/galopuje.
Warto za każdym razem jechać inaczej.
Tam gdzie zawsze był stęp - niespodzianka - galop, tam gdzie zawsze był galop, dla odmiany stęp itd...
Albo np. tam, gdzie zawsze był galop zsiadamy i pasiemy się w ręku.
Polecam.
💡 To się da w nim wyczuć.. i tak go okręcam powoli dookoła ,,palca" na przekór jego pomysłom🙂
gorzej jak się konik wkurzy tymi woltami i kombinowaniem i zacznie się konkretnie stawiac 🙂
ja się już przyzwyczaiłam, że do stajni wracam ciągami, pasażami i innymi pseudo-figurami. Jedyne co skutkuje to olewanie tych podskoków 🙂
Z olewaniem cos jest - jeśli koń ma do człowieka szacunek i zobaczy jego spokój to zazyczaj sam też się uspokaja. Czasem tez pajacuje by zwrócić na siebie uwagę - jak jeździec go olewa to mu się szybko nudzi 😉
Ja dzisiaj byłam dwa razy w terenie, żeby sprawdzić jak zachowują się moje konie rekreacyjne.
Dopiero miesiąc temu zaczęłam tą pracę, ale kilka z tych koni znałam wcześniej, bo bywałam w tej stajni w charakterze gościa.
Zdąrzyłam się już z końmi poznać na maneżu, ale od jesieni do dziś te konie nie były w terenie.
Dwa z nich to folbluty (17 i 12 lat), które na codzień chodzą pod początkującymi jak aniołki.
Naprawdę nigdy nie spotkałam się z folblutami, które są tak spokojne, miłe, grzeczne i przewidywalne.
Czasem nawet jeżdżą na nich maluchy nie sięgające nogami za siodło i nie ma najmniejszych problemów.
No ale dziś pokazały swoją prawdziwą folblucią naturę... 😉
Oczywiście znają wszystkie możliwe wersje tras na pamięć.
W miejscach gdzie się zazwyczaj galopuje zaczynają się same zbierać i z podniecenia galopują w miejscu.
Więc ja i koleżanka jechałyśmy galopem w tempie stępa innych koni 😉
Fajny moment, żeby poćwiczyć sobie chody boczne!
Na szczęście są posłuszne i dały się przytrzymać, ale ogień w d... było czuć jak cholera!
Gdy już pozwoliłyśmy im galopować, to czułam, że to jest 1/4 prędkości jakiej one by chciały.
Nikt początkujący by ich nie zatrzymał.
Dobrze, że się o tym przekonałam, bo gdybym takiego aniołeczka, który drepcze sobie grzecznie po maneżu, dała komuś w teren, to wróciłby do stajni po 5 minutach 😉
Więc najważniejsze jest posłuszeństwo i ogólne wyszkolenie konia.
Gdybym jeździła na nich sama, to próbowałabym czasem w miejscach które kojarzą z galopem zsiadać i je paść, ale trudno to zrobić, jeśli się jedzie w teren z klientami na godzinę.
No i poza tym ciężko jest zmienić miejsca stępa i galopu, bo tereny wokół Łężyc są ogromne, ale w większości jest góra/dół/góra/dół. Przecież nie będę kłusować i galopować z góry...
Góra/ dół/góra/dół... hardcorowo byś miała, jazda z brzuchami przy ziemi🙂
,,Na szczęście są posłuszne i dały się przytrzymać, ale ogień w d... było czuć jak cholera!
Gdy już pozwoliłyśmy im galopować, to czułam, że to jest 1/4 prędkości jakiej one by chciały."
Zupełnie pasuje tylko- ten- to wlkp z domieszką xx więc coś z nich ma🙂
Ale czuję poprawę od tych pierwszych razów jak wsiadłam na niego-zniknął mu konik z horyzontu a on cały ,,w mokrych loczkach" bo nagle był sam,a stajni nie było widać. Teraz nie furczy, nie cofa,nie uskakuje- idzie pewnie. Ogarnęlismy się już w terenie. Można przejść do następnych lekcji.
Rzadkie bywanie w terenie ma swoje konsekwencje.