Nigdy nie jest za późno, ale kiedy jest za wcześnie na jazdę konno?

Rozmawiałam chwilę temu z panem, który powiedział, że jego 3 letni wnuczek uczy się jeździć konno, od razu spytałam, czemu tak wcześnie? Wydaje mi się, że dziecko powinno mieć te 6-8 lat, żeby zacząć jeździć, bo kości i stawy muszą się w miarę uformować. Znam szkółki, gdzie przyjmują dzieci od 5 roku życia, ale są to oprowadzanki z elementami hipoterapii, a nie normalna jazda, jak ja zaczynałam jeździć, miałam 8 lat, ale szkółka przyjmowała wtedy 10-latki.
Jakie wy macie zdanie na ten temat?
Wiadomo, że np niemieckie małe brzdące są normą w ośrodkach, ale czy to dobrze?
ushia   It's a kind o'magic
10 kwietnia 2009 17:11
zalezy
przede wszystkim czy mamy kucyka dla trzylatka czy na sile uczymy go szpagatu na normalnym koniu albo pekatym hucule

aczkolwiek i tak nie wyobrazam sobie metodologicznie jazdy w zwyklym tego slowa znaczeniu z trzylatkiem
wlasnei raczej jako przejazdzka

pewnie jak wszystkie sporty zaczynane bardzo wczesnie odbija  sie na aparacie ruchu
za to dziecko 12-13 letnie jest juz doswiadczonym zawodnikiem
Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
10 kwietnia 2009 17:16
Rozmawiałam chwilę temu z panem, który powiedział, że jego 3 letni wnuczek uczy się jeździć konno, od razu spytałam, czemu tak wcześnie?

I co odpowiedział?
Może to nie jest nauka-nauka, tylko właśnie oprowadzanki stępem z jakimiś delikatynymi "ćwiczeniami" gimnastycznymi i zabawami.
Kiedyś słyszałam (zaznaczam - słyszałam i nie wiem czy jest w tym chociaż ziarno prawdy 😉 ), że jeśli się chce aby kiedyś chłopiec jeździł konno, należy go wsadzać w siodło i oprowadzać jak najwczesniej. Bo jeśli będzie starszy i będzie miał po raz pierwszy stycznosć z końmi, moze mieć blokadę psychiczną i się najnormalniej bać.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
10 kwietnia 2009 17:17
8-latki to już przecież zawody w skokach śmigają  😁
Ja nie widzę nic złego w przyzwyczajaniu maluchów do kucyków, oczywiście jeśli to one chcę, a nie tylko rodzice. Wiadomo, nie mają jeszcze siły i koordynacji żeby nad zwierzem zapanować, ale na uwiązie, z pomocą kogoś z ziemi - czemu nie?

Tutaj małe maję około 4,5 roku. Podążały za tatą (Mastrem) i ku przerażeniu mamy i jej przyjaciółki - po kilku godzinach wciąż nie miały dość. Po pewnym czasie wołały "galopem, galopem", chociaż w domu raptem kłusują, i chyba też na lonży. Wg mnie rewelacja, takie przejażdżki czy pony games - jeśli to bezpieczne, to czemu nie?



(uprzedzam pytanie, jeden kucyk miał wyjątkowo siodło wyścigowe, bo normalnie nigdy nie są jeźdżone oba naraz)

I tu jeszcze jakiś malec na tej samej zasadzie.
ushia   It's a kind o'magic
10 kwietnia 2009 17:17
taaa, i oczywiscie wszyscy jezdzacy faceci byli wsadzani w siodlo jak tylko siedziec sie nauczyli  🙄
i co to za dziwne rozroznienie na plec?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
10 kwietnia 2009 17:21
ja zaczynalam jak mialam 3 latka... I to niestety od razu na duzych koniach. Jezdzilam gdzie moglam, rodzice nie mogli przejechac kolo stadniny, bo wpadalam w placz, hihi. Bywalo roznie - tylko oprowadzanie, przejazdzki, lonza byla szczytem marzen.

Dopiero gdy mialam 6 lat chodzilam na konie dwa razy w tygodniu, jezdzilam na lonzy. Gdy mialam 8 lat chodzilam do szkolki. Jednak o prawdziwych treningach nie bylo mowy. Nie mialam mozliwosci.
Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
10 kwietnia 2009 17:24
ushia Napisałam "może miec", ale nie musi 😉 A co do podziału na płcie, chodzi pewnie o to, że dziewczynki częściej mają inny stosunek do koni, szukają kontaktu ze zwierzęciem, lubią z nimi przebywać. A starsi chłopcy podchodzą do nich mniej ufnie, z mniejszym entuzjazmem. Nie piszę oczywiście, że 100% chłopców i dziewczynek tak reaguje :P
A zasłyszałam to od psychologa i mnie to zainteresowało.
Jak dla mnie to przerażające. Jazda konna i tak wpływała szkodliwie na dolny odcinek kręgosłupa, nawet jeśli jest on już w pełni skostniały, rozwinięty i rozwinięte są również mięśnie.
Sadzanie takiego małego dziecka na jazdę jest dla jego kręgosłupa szkodliwe, bo po prostu jest on jeszcze na to za słaby. Oczywiście, póki dzieciak, a potem nastolatek, dorosły jest młody i w pełni sił, to fantastycznie. Tylko, że potem zacznie się prędzej, czy później sypać (czasami zresztą następuje to raczej wcześniej, niż później), a bóle kręgosłupa, są bólem bardzo dotkliwym.
Pół biedy, jeśli jeździ na kucu w miarę małym i dostosowanym, do wzrostu dziecka, ale jak czasami widzę, jak rodzice koniecznie zapisują takiego dzieciaka na hucułka z brzuszkiem, to zaczynam im naprawdę współczuć.
Nie chciałabym być takim dzieciakiem za 30, 40 lat. Oj nie chciałabym.
Pan powiedział, że nie wie, bo jego córka wnuczka zapisała na konie.
Ja mam nadzieję, że to są oprowadzanki, a nie normalna nauka jazdy  😉

Ja, podobnie jak karolass od małego wręcz wpadałam w panikę, jak nie mogłam się przejechać na kucyku, a duży koń to już w ogóle euforia! Mam zdjęcia, jak siedzę w siodle west jako 5 latka i nogi mi nie wystają prawie poza siedzisko  😁

Może inaczej się to ma jeśli ktoś dysponuje mini konikami, ale zwykle szetlandy nie są normalnie ujeżdżone, a tylko chodzą oprowadzane w ręku, a dopiero hucuły czy fiordy są normalnie wykorzystywane do rekreacji.
Sama pracowałam jakiś czas jako instruktorka i miałam ciężki orzech do zgryzienia jak przychodzili rodzice z małą dziewuszką i mówili, że w innej stajni ona już galopowała, a ja tu z fiordem 140 w stajni zostałam - co z tego, że spokojny, jak dziewuszka do strzemion na maxa podwiniętych nie dosięgała...

co do kośćca, podejrzewałam już wcześniej, że tak wcześnie uprawiany sport regularnie - może poważnie zaszkodzić, tak samo jak narty, hokej, tenis i wiele innych sportów, na które te brzdące są przywożone przez rodziców 2 razy w tygodniu 🙄
wiecie, pomijając kwestie rozwoju fizycznego - nauka jazdy takich maluchów jest niemożliwa także z powodu utrudnionej komunikacji z nimi. przecież nie rozumieją wielu rzeczy, nie wszystkie są na tyle rozgranięte, że wysiedzą na koni chocby 15min, nie zapamiętają iluś tam rzeczy na raz, nie skupią się, kiedy potrzeba...
poza tym na dobrą sprawę nawet nie miałyby siły opanowac konia, gdyby coś się stało.

sądzę, że dla brzdąców tylko oprowadzanki na jakiś kurdupelkach, które obejmą nóżkami, a nauka sensu stricte dopiero dla dzieci, które w pełni pojmują, po co właściwie na tymkoniu siedzą i są na to fizycznie przygotowane. dla mnie najwcześniej jakieś 7-8 lat.
ushia   It's a kind o'magic
10 kwietnia 2009 18:08
ale dorosly tez nie ma sily opanowac konia

pewnie jazde dla maluchow prowadzi sie inaczej - tak jak kazde zajecia dydaktyczne
ushia, gwarantuję, że dorosły ma większe szanse na opanowanie np. ponoszącego konia
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
10 kwietnia 2009 18:53
ja zacxzelam w wieku 6 lat ale wyrosnieta bylam  😁
W UK takie zajęcia odbywają się na zasadzie oprowadzania. Przy czym jazda odbywa się w zastępie i na środku stoi instruktor i prowadzi taką normalną jazdę, każdy kucyk ma prowadzącego i jazda odbywa się w stępie i w kłusie, a czasem w galopie - dla bardziej zaawansowanych.  😜
Ponieważ kucyki są szybkie to prowadzący muszą szybko biegać.  😁
Tam gdzie pracowałam, starsze dzieciaki zarabiały tak na jazdy- biegając z kucykami kilka godzin dziennie. Twardziele 😀
Mój 3 latek stępuje czasem pozwolę koniowi podkłusować żeby miał radoche ale to sporadycznie.

A starsza ma 8 lat i chodzi od 2 lat na woltyżerkę.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
11 kwietnia 2009 14:44
Ponieważ pracuję jako instruktor, to niestety często spotykam rodziców, którzy pchają 3-latka na konia. I to nie na oprowadzankę z ćwiczeniami, ale na regularną lonżę. i nie przetłumaczysz, że robią dziecku krzywdę. Ja nie przyjmuję na naukę jazdy konnej dzieci poniżej 7-8 roku życia. Mam jedną podopieczną 8-latkę, która jeździ od drugiego roku życia, ale właśnie zaczynała od oprowadzanek, a do mnie trafiła dwa lata temu już jako dziewczynka kłusująca na lonży. Znam też 1 (!) przypadek dziecka, które ma zalecenie od lekarza, żeby jeździć konno (po 30 min. 2 razy w tygodniu) ze względu na zbyt wąskie biodra.
jestem przerażona tym co piszecie (wiekiem)

tak samo jak jestem przerażona gdy ludzie piszą, że ucza dziecko jeżdzic na nartach w wieku 3-4 lat!  😲 😲

Lotnaa   I'm lovin it! :)
11 kwietnia 2009 16:36
Dadofon, a co złego w dzieciakach migających na nartach, zazwyczaj zresztą na smyczy?
Niedługo się okaże, że każda aktywność fizyczna dla dziecka jest niezdrowa, bo przecież jeszcze kościec nie rozwinięty  🤔
ushia   It's a kind o'magic
11 kwietnia 2009 17:24
lotnaa - glownie "ubijanie" kregoslupa
i nadmierna eksploatacja kolan - to sa najwrazliwsze i najbardziej obciazane stawy, a maja wystarczyc na cale zycie

jest duza roznica miedzy zwykla, urozmaicona pod wzgledem obciazen aktywnoscia fizyczna jaka uprawiaja dzieci szalejac na placach zabaw, drzewach i drabinkach, a uprawianiem sportu, wymagajacego regularnego ukierunkowanego wysilku

popatrz sobie np na gimnastyczki - to tez sport wczesnej specjalizacji - WSZYSTKIE maja problemy ze stawami juz w wieku dwudziestu paru lat, a nawet i wczesniej

sport to wcale nie zdrowie - zdrowie to urozmaicony, umiarkowany ruch
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
11 kwietnia 2009 17:42
Zgadzam się z przedmówczynią - jak trenowałam łyżwiarstwo, to zwykliśmy na Torwarze mawiać: Sport to zrowie - do stracenia. I drugie: Od sportu do zdrowia droga przez karetkę pogotowia. Sport, który obciąża stawy (i to rozpoczęty w młodym wieku) prowadzi do zmian zwyrodnien iowych już w dopiero co dojrzałym organizmie (patrz: łyżwiarze, tancerze, gimnastyczki). Wszyscy po 20-tce już mają problemy.
sosi   szczypior szczypior...
11 kwietnia 2009 17:49
gimnastyczki trenują 5 godzin dziennie 6 razy w tygodniu

w jeździectwie stawy nie są nawet w podobny sposób eksploatowane więc 20 minutowa jazda raz-dwa razy w tygodniu 6cio latkowi nie zaszkodzi

a oprowadzanie paro minutowe nawet 3 letnich dzieci nie jest zagrożeniem dla ich kręgosłupa!

zgadzam się z Lotną. dzieciom ruch jest niezbędny do prawidłowego rozwoju! właśnie obciążenia osiowe mobilizują rozrost, zwiększają wytrzymałość i elastyczność kości.
oczywiście że trzeba dawkowac i przedewszystkim nie przeciążać, ale w stępie obciążenia nie są większe niż przy normalnym poruszaniu się, a krótkie nawroty kłusem zdrowym 6cio latkom również już nie zaszkodzą.

w dzisiejszych czasach dzieci się prawie wogóle nie ruszają. jeszcze niecałe 20 lat temu dzieci otwierały i zamykły podwórka - teraz super wypaśne place zabaw stoją puste... dlatego powinno się zaszczepiać w dzieciach motywację do ruchu najlepiej od najmłodszych lat - bo wtedy najłatwiej i zostaje na długo.
Sport to zdrowie..  😁

Znam dziewczynkę co ma 1,5 roku i jeździ na łyżwach  💃
1,5 roku?? Przeeciez to chyba chodzić jeszcze dobrze nie umie....a tu już jeździ na łyżwach..
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
11 kwietnia 2009 18:57
ja pozwolę wsiąśc na kucyka mojej córce wtedy,kiedy sama będzie tego chciała...o ile wogóle będzie chciała.

i zgodzę się z Lotną i sosi....


dramka - super,że macie możliwość uczestniczenia w zajęciach woltyżerki. 😅
Lotnaa   I'm lovin it! :)
11 kwietnia 2009 19:13
Lanka_Cathar, ushia, ale bez przesady! Ja tu nie mówię o małych "sportowcach" z Chin, którzy trenują kilkanaście godzin dziennie. A jeśli takie rekreacyjne narciarstwo jest takie straszne, to jak wytłumaczyć widok 70-cio paro letnich staruszków na stokach, którzy zapewne jeżdżą od wczesnych lat?
Większość jeźdźców ze światowej czołówki też zaczynało we wczesnym dzieciństwie na kucach, i jakoś się trzymają.

Ja mam kolana rozsypane, mimo że żadnych szczególnych sportów w dzieciństwie nie uprawiałam, nie licząc biegania po łąkach za żabami i dżdżownicami. 
Ktoś No też się ciesze, mamy teraz pod nosem.
Myślę, że przesada w każdą stronę jest zła. Zgadzam się z Dramką Ktosiem i Lotnaą, że to nic złego w tym wieku, jeżeli nie jest przesadzone. A tak na prawdę to większość zależy od naszych predyspozycji fizycznych, niektórzy wydają się niezniszczalni.

U nas jeden mały chłopiec przychodzi na "jazdy", jest oprowadzany i ma minę wniebowziętego. Wykłóca się nawet o koniki 🙂

moja dziecko ma 4 lata i praktycznie od początku jeździ 😉  tylko, że jeździ to zbyt duże słowo. Stać ją na dzień dzisiejszy na postępowanie na koniu lub kucu 5 min. oczywiście to oprowadzanka. Czasem ma ochotę zakłusować, wtedy trzymam ją za kostkę a druga osoba konia za wodze i tak biegniemy kilkanaście metrów. Całe szczęście bardzo kręci ją czyszczenie i pielęgnacja kucyka różowymi szczotkami, zgrzebłami i kopystkami 😀
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
11 kwietnia 2009 19:39
Ok, 3-latek na oprowadzance to jedno, a 3-latek na lonży, to inna bajka. Na oprowadzance robi się ćwiczenia w stylu przytulamy się do konika, wkręcamy żarówki, a na lonży uczymy sie dosiadu (zwłaszcza na pękatym kucu w szpagacie) i kłusa (kolana!). A część rodziców oczekuje, że dziecko po kilku lonżach ma tego konia prowadzić samodzielnie w tym kłusie. I jak tłumaczysz, że to a) niezdrowe, b) niemożliwe, to idą do innej stajni, gdzie ktoś oferuje, że 3-latka nauczy samodzielnie jeździć. Mialam w wakacje przypadek dziecka i babci, którzy się uparli na NAUKĘ, czyli lonża, godzinna jazda itd. To dziadek okazał się myślący i najpierw zapytał instruktora o zdanie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się