Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Moon   #kulistyzajebisty
04 lutego 2013 10:15
Dzionka, mnie tak trzyma od gimnazjum.

Mam świetny kontakt z mamą, z siorem, mojego W. kocham wielce, ale no... czasem chciałabym wygadać się z kimś "z zewnątrz".

Ja tam myślę, że to dobrze, że dziewczyny się wypowiedziały. To oznacza, że taki typ przyjaźni się zdarza na prawdę, a nie jest tylko fikcją literacką/filmową.
Mnie te wpisy na przykład podniosły na duchu, a jestem w podobnej sytuacji do sytuacji Fin, raczej nie mam nikogo do kogo bym mogła zadzwonić bez skrępowania w środku nocy 😉


Super podejście! Bardzo mi się podoba.
Nie napisałam, żeby wszystkim pokazać że ja to mam dobrze, a Wy macie źle. Tak jak napisała Lenna, takie przyjaźnie się zdarzają, zdarzają się rzadko, ale się zdarzają. Może trzeba na taką poczekać? Może samemu trzeba wyjść naprzeciw, najpierw coś z siebie dać i .... mieć cholerne szczęście że druga osoba uszanuje to i sama też będzie chciała coś od siebie dać mi.

Sama (mam prawie 40 lat) przez lata życia spotkałam wiele osób, w stosunku do których myślałam, że łączy nas coś więcej niż zwykła znajomość. Parę lat temu przyszło zawirowanie w moim życiu (takie "ciężkie czasy"😉, kiedy potrzebowałam i oczekiwałam wsparcia od moich bliskich znajomych. I wtedy .... praktycznie wykreśliłam cały notatnik z telefonami. Prosiłam o pomoc, reakcja najczęściej była podobna: unikanie telefonu, nic nie znaczące zapewnienia, zakłopotanie ze strony znajomych itp. Cholernie bolało. Oj bolało. Ale przynajmniej teraz wiem kto jest kim i na kogo nie mogę liczyć. Bo jak wszystko dobrze się układa - wtedy znajomości są łatwe i przyjemne. Gorzej gdy przychodzi czarna godzina i mówię "sprawdzam"...

Z tego bólu "zawirowania" zrodziła się przyjaźń, o której mówię. Ja dojrzałam i nauczyłam się, że o takie przyjaźnie trzeba samemu dbać, chuchać, wzmacniać, pamiętać o przyjacielu/ przyjaciółce, być blisko, odgadywać jego/ jej potrzeby, rozumieć gdy nie chce rozmawiać, odsunąć się gdy potrzebuje samotności, ale być .... i nie patrzeć na własne koszty/ na własny trud, że mi się nie chce, że może się da "odgonić" i pójdzie do kogoś innego....
Warunek przy tym jest jeden - po drugiej stronie musi być osoba, która to uszanuje, która sama jest gotowa na taka prawdziwą przyjaźń. Bo inaczej - płacz i zgrzytanie zębami.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 lutego 2013 12:36
Moon - ale z drugiej strony to raczek nie odjelo, nozki tez masz w porzadku... Doradzic, nie doradze, ale chetnie wypije herbate sluchajac...
Moon   #kulistyzajebisty
04 lutego 2013 13:47
Madź,  :kwiatek:
Nic mi nie wychodzi! Nie zaliczyłam dużego egzaminu z anatomii jako jedna z nielicznych. Na dodatek cały czas łazi mi po głowie myśl, że jako jedyna na roku nie zaliczyłam mikrobiologii. Czuję się jak debil, mam dość.
asds   Life goes on...
05 lutego 2013 14:16
Z siostrami tak jest przyjaźń. Ale.....jedna na Malcie, a druga mieszka po drugiej stronie Warszawy z mężem i 2 dzieciaków to nie wiem czy by ze mną poszła na wieczorny cruising po klubach w Wawie 😀 dzentelmenów zarywać 🙂😉
ASDS, przeprowadzam się do wioski obok Ciebie, możemy się kiedyś wybrać na winko jakieś.
Są w okolicach Raszyna jakieś remizy albo coś? 😉
Jasnowata od tego są nastepne terminy 🙂 Zdasz spokojnie 🙂
A teraz może trochę zrelaksuj się,nie myśl o tym,wyluzuj troszkę a uwierz,że pomoże 🙂

edit:

Dzisiaj to ja mam mega doła.
mam dosyć zawistnych i zazdrosnych ludzi,którzy nie mogą znieść tego,że komuś coś w życiu się udało i robi wszytsko,żeby popsuć to!
Nienawidze tego zycia,nienawidze!!!
Też sobie trochę ponarzekam odnośnie studiów. Albo może siebie. Niech to piorun trafi, taka ze mnie ofiara ani nie potrafię się nauczyć (chyba mój móżdżek nie potrafi przyswoić takiej wiedzy, albo może żyje jeszcze w realiach szkoły średniej...), ani nie potrafię bezczelnie ściągać... Miałam szanse podejść do egzaminu dzięki zaliczonym ćwiczeniom aż trzy razy, ale... Nie wyszło. Teraz to już myślę, że będzie tylko gorzej. Trudno, całe wakacje te i wcześniejsze pracowałam po to, żeby się wyrwać, gdzieś pojechać, spróbować studiowac i mieszkac poza domem... Mam wrażenie, że moje marzenia legną w gruzach przez pecha, ale tak naprawdę w 99 % przeze mnie... Jakoś tak przykro mi  😕
NatLat, ja już kiedyś gdzieś tu pisałam, że każdy kolejny termin działa na mnie demotywująco i wbija w ziemię... Po prostu czują się gorsza od wszystkich innych i nie mam siły (albo mi się nie chce, bo nie widzę sensu) tego naprawiać i walczyć.
Jasnowata też tak mam trochę 🙁 w każdym razie  - życzę Ci powodzenia  :kwiatek:
Gillian   four letter word
07 lutego 2013 21:02
Nie mam pojęcia co zrobić ze swoim życiem. Marzę o tym, żeby cofnąć się 10 lat w czasie, do lat kiedy wszystko były proste, oczywiste, łatwe. Tak cholernie tęsknię za tym uczuciem, że jeszcze wszystko przede mną...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 lutego 2013 21:05
Gillian - a co, wszystko za Tobą? Masz przed sobą jeszcze jakieś 60 lat życia, wydaje mi się, że to dość sporo czasu =)

Dziewczyny - cóż, trzeba wyciągnąć nauczkę z porażek, może zacząć chodzić na wykłady, może zmienić sposób nauki, może włożyć po prostu więcej pracy. Zderzenie ze studiami bywa bolesne, bo to już inny świat, niestety trzeba się przestawić. Ale studia obecnie nie są dla inteligentnych, ale dla wytrwałych. Wiec bądźcie wytrwałe =)
Gillian   four letter word
07 lutego 2013 21:10
przede mną już tylko życie byle z dnia na dzień, przewidywalne, konsekwentnie męczące i wyprane z emocji kolejne kartki z kalendarza. To co najlepsze już za mną i choćbym na głowie stanęła to NIC nie wróci i nie będzie już tak jak było.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 lutego 2013 21:15
Jeśli chcesz, żeby było, na pewno będzie, ale Nin ma fantastyczny podpis:
"Nie wszystko można naprawić, ale wszystko można zacząć od nowa."

Nie mamy wpływu na przeszłość, ale możemy kształtować przyszłość. I przyszłość nie będzie na pewno taka jak przeszłość. Będzie INNA. Więc może warto zacząć budować nową przyszłość, nie męczącą i wypraną z emocji?
Gillian   four letter word
07 lutego 2013 21:20
to wszystko prawda, tyle że po prostu czasami tak się nie da. Nie wszystko można zacząć od nowa.
Nie trzeba zaczynac od nowa.
"wystarczy" zaczac cos nowego  🙂
Chciałabym bardziej przyłożyć, ale nie wiem jak, bo ja czuję, że pierwszy raz w życiu się aż tak staram (chyba warto tu dodać, że jak na siebie), ale może po prostu zbyt dużo biorę do serca... Może trzeba trochę dać na luz... I być wytrwałym  🙂
Moon   #kulistyzajebisty
08 lutego 2013 06:36
Nie wiem czy Gillian miała to samo na myśli, ale taaak, też chciałabym się cofnąć o te kilka lat wstecz... Kiedy nie trzeba było wybierać, kiedy było tak beztrosko. Tak sobie gdybam, że jakbym wtedy inaczej wybrała, dziś siedziałabym w zupełnie innym miejscu. I cały czas ciekawi mnie - czy lepszym?  😉
W każdym razie zderzenie ze rzeczywistością studiów jest niczym, w porównaniu z... dorosłym życiem. Jakiś czas temu dość boleśnie zderzyłam się z szarą 'dorosłą' egzystencją i cóż, no nie będzie już tak jak było kiedyś, to na pewno, ale jak Strzyga napisała - chyba warto walczyć, żeby przyszłość nie była wyprana z emocji.  😉
to wszystko prawda, tyle że po prostu czasami tak się nie da. Nie wszystko można zacząć od nowa.


Dokładnie ...  😕
Jak się spieprzyło niektóre rzeczy, na których człowiekowi najbardziej zależało.... to już do końca życia będzie się cierpiało za własną głupotę...
Mam totalnie dość życia. Wydaje mi się, że nic dobrego mnie już nie czeka. A mam dopiero 27 lat...
udorka- dokładnie... a jeszcze szlag mnie trafia jak słyszę,ale o co Ci chodzi, przecież masz zdrowe dziecko, dach nad głową, nie martwisz się co do garnka włożyć. Ok, wszystko prawda,ale czy nie można chcieć czegoś więcej. Szczególnie jeśli wcześniej człowiek się realizował, spełniał marzenia...
Ja miałam marzenie życia. Na niczym mi tak nie zależało. Rzuciłabym dla tego czegoś wszystko.
Byłam blisko jego spełnienia, ale moja chora duma i brak cierpliwości nie pozwoliły mi poczekać jeszcze kilku miesięcy ( przy czym wcześniej czekałam na to kilka lat ) i wszystko poszło w cholerę. Drugiej szansy nie będzie. I wszystko tylko i wyłącznie MOJA wina i będę za to płacić bólem do końca życia.
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
17 lutego 2013 09:58
Nie tyle co nic mi nie wychodzi, nie tyle co zdolowana ale jest mi smutno i nie mam z kim o tym pogadać...
Smutno bo wszyscy wokół jeżdżą i startują, a ja nie wiem czy jeszcze będę. I smutno bo wiem jak to jest jeździc i startować, a moje jeździectwo skończy się na tym jednym koniu...
I brak mi ostatnio pozytywow na których moznaby sie oprzeć 🙁
Zu napisz coś bliżej co się stało...wygadaj się będzie lżej 🙂
Jak nie ccesz wyciągać tego na forum to śmialo pisz PW 🙂
Wysłucham i pocieszę na tyle ile będę potrafiła 🙂

Gillian
Jako starsza ( o kilka lat) koleżanka zapewniam Cię - nic w naszym życiu "nie stoi w miejscu". Żaden stan. Tak jak nie można być wiecznie szczęśliwym (gdy szczęście przychodzi - nie zatrzymamy jego na wieczność), tak nie można być wiecznie w dole. Nawet gdybyś nic w życiu nie zmieniła - gwarantuję Ci, że życie Ci się samo zmieni i przyjdą emocje.
To jest pewne jak w banku.
"Jedyną stałą rzeczą jest zmiana" Heraklit z Efezu  😉
To sobie pozwolę za komentarz do (swojej) sytuacji to co dziś wymyśliłam (albo przypomniałam):
miarą klęski jest to, co potem uważamy za sukces  😀iabeł:/ 😤
Gillian   four letter word
18 lutego 2013 12:52
damarina, ileż można czekać? póki co od lat żadnych zmian, a emocje jedynie negatywne. A nie, wróć, raz się ucieszyłam w ubiegłym roku 🙂
Gillian
Rozpamietujac wspomnienia dobrych lat, chyba niepotrzebnie sie zadreczasz i nakrecasz, co zapewne negatywnie wplywa na twoje obecne dzialania ?!
Piszac o aktualnej sytuacji w zasadzie stale mam wrazenie, ze opisujesz ja przez pryzmat tego co bylo.
A i owszem bylo latwo, prosto i przyjemnie. Ale wowczas bylas malolata, za ktora inni decydowali i ktorej inni - dzieki swojej owczesnej sytuacji - mogli sporo oferowac.
Teraz jednak nadszedl twoj czas. Na pewno znajdziesz sposob (sama czy z pomoca), by swiadomosc tego cie nie paralizowala.
Gillian   four letter word
18 lutego 2013 13:17
bo ja chyba żyję tylko tym co było... obecne czasy na tyle mnie przerażają, że wolę być myślami i sercem gdzie indziej :/ chyba chciałabym znowu być takim bananowym dzieckiem, bez problemów, bez życia codziennego. Zrobiło się ciężko i chciałabym bardzo od tego zwiać. Takie tam chyba dorastanie na poważnie, ech.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się