Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

A mi ostatnio nic nie idzie. Szkołę zawalam, matury pewnie nie zdam ;( Mam za dużo na głowie i chciałabym sobie zrobić chociaż tydzień przerwy 🙁
No mam doła , kurcze jestem wściekła  😕  Ostatnie zawody zawalił mój koń (zachorował ) teraz czuje po kościach że ja zawale  😵
Całą noc nie spałam , tak mnie boli prawa strona ,myślę że to wyrostek  🤔  Mam tyle spraw do załatwienie i nie po nosie mi L4 , najgorzej że poświęciłam dużo czas na treningi i teraz wszystko pójdzie w d... 

edit , no i szpital  😤
Monia, współczuję, wracaj szybko do zdrowia!  :kwiatek:
Cień na śniegu Dzięki  :kwiatek:  już jestem w domu , lekarz stwierdził że nie wymiotuje to nie wyrostek . Wysłał mnie do ginekologa (niby ciąża pozamaciczna )  ginekolog stwierdził ,że wszytko dobrze i kazał szukać dalej przyczyny bólu . Dali mi 4 kroplówki  w tym ketonal i pozwolili wrócić do domu , jak przestanie boleć to ok a jak mnie bardziej rozłoży to mam wracać ( bo to jednak może być wyrostek  🤔wirek:  )
Gorączka już mi zeszła  i już mnie tak nie boli ,żebym umierała .
monia, oj... ja przy wyrostku nie wymiotowalam ani nic takiego; ba, nawet na wyrostkowe testy uciskowe nie reagowalam, wyniki badan lab mialam w porzadku. Jedyny niepokojacy objaw to byla wieczorna goraczka - poza tym ogólne, srednio intensytwne skurcze calego brzucha raz na jakis czas i leciutki ucisk przy unoszeniu prawej nogi - taki ledwo ledwo i tez nie za kazdym razem.
2 dni bylam na oddziale zanim konsylium stwierdzilo, ze to byc moze wyrostek, co potwierdzilo sie dopiero po otwarciu brzucha. Takze - jesli brzuch boli i goraczka sie utrzymuje - to ja bym jechala na SOR. Zaloze sie, ze gdybym nie byla na SORze tylko w przychodni, i gdyby internistka nie stwierdzila, ze jej sie nie podobam (bo duzyrujacy chirurg nic za bardzo nie widzial, tez mnie wyslal do ginekologa, ktory potwierdzil ze wszystko ok), to by mnie zapewne odeslano do domu jako panikare...
Hiacynta jak się pogorszy to jadę do innego szpitala , jak na razie jest dobrze ,nic się nie pogarsza ale dalej mnie boli  👿 

Lekarze mnie wykończą psychicznie , przy okazji dowiedziałam się od ginekologa ,że mam zniekształconą macicę ( o mięśniaku wiedziałam ) i że jak poddam się operacji usunięcia mięśniaka to wtedy mogę zapomnieć już o dziecku . Radził żeby zachodzić w ciąże teraz a inni ( 3 lekarzy ) powiedziało że trzeba go usunąć i po roku mogę starać się o dziecko .
Teraz jestem załamana bo nie wiem co mam robić , nie chce powtórki z maja i usunięcia ciąży .
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
20 listopada 2012 10:53
monia, co do miesniakow... ja mam 3, kolekcja cala. i 'wyszly' dopiero w ciazy, wiec ja bym nie ruszala.

A co do wyrostka- nie bagatelizuj, smigaj gdzie indziej jak najszybciej, bo utrzymujacy sie bol to nie jest nic i zwidy, a wyrostek daje rozne objawy u roznych osob. Gorzej jak nagle przestaje bolec...
szafirowa dzięki , ja mam tylko jednego , jednak stwierdziłam że nie będę go ruszać , jeszcze się tylko obawiam tej ciąży , mam cichą nadzieje że będzie wszystko dobrze . Kurcze ten rok to wielka jedna tragedia , ani dziecka ani sukcesów w sporcie a mi lata lecą i lecą , co rok starsza się robie i nie umiem teraz podjąć decyzji co dalej robić . Chyba dopadła mnie jakaś handra  🤔 
Jadę dziś do masażysty , może ten bok mnie boli od kręgosłupa , już sama nie wiem  😵  jak do jutra nie przejdzie jadę do innego szpitala .
monia, dziecko! Na konie masz czas do 80-tki, a dzieci szybko rosną.

A ja sobie tak myślę, że każdy człowiek potrzebuje czegoś, żeby się złapać, trzymać. Pracy, zakupów, religii, nałogów, rodziny, imprez, miłości, klawiatury, remontów... To są takie rzeczy, nawet drobne (o! piec ciasta) bez których życie jakby traciło stabilność i ład.
I mam kryzys, bo rączki dzieci mocno się wysunęły 🙂, trzymanie wodzy - odczarowało, stabilnej pracy niet, pędzle nie straciły uroku ale straciły sens... Życie trzeba znowu układać na nowo.
W oparciu - O CO?
Kurcze no
Od kilku lat wszystko się pierniczy... faceta życiowo brak , jak się jakiś znajdzie to ja okazuję się mistrzem złych wyborów, zatem od roku wolę nie wybierać...
Boks pensjonatowy , który pomagał mi wiele lat utrzymywać własne konie - stoi pusty 3ci miesiąc
W pracy od 2 lat obiecują podwyżkę , ale od 8 nie dali ani grosza. Za ich obietnice i pochwały niespecjalnie idzie chleb kupić :-( a czynsz od lutego 1200 zł/mc Cholernie dtrogie i duże mieszkanie nie chce się sprzedać, ani wymienić, chociaż daję ogłoszenia wszędzie :-(
Nie mogę znaleźć stałego luzaka od roku - w stajni jestem sama :-(
Z jazdy porezygnowali mi praktycznie wszyscy jeźdźcy - czy z powodów zdrowotnych, czy finansowych. Wczoraj długoletni jeździec też zrezygnował... dziś znalazłam jej ogłoszenie o poszukiwaniu konia do jazdy 🙁
Suma summarum dałam koniom wakacje. Nie mam aktualnie nikogo, a na wiosnę w planie raptem 1 osobę 1 raz w tygodniu :-(
Jedyna przyjaciółka, która mi została (z racji że niesparowana), obraziła sią o coś jakoś w lutym tego roku i słuch po niej zaginął... zero kontaktu 🙁
Kurcze no
Ja wiem, że jak się pierniczy to wszystko, ale do cholery czy kiedyś w końcu przestanie??  😕
Szukam, bo bylo by mi cholernie, diablo wrecz ciezko przyjezdzac do ciebie w symbolicznym wymiarze czasu i nie uczyc sie niczego majac swiadomosc ze niedawno moglam sobie pozwolic na zajebiste treningi a teraz zostaje mi jedynie dupoklepstwo.
Wiem, ze nie rozumiesz, ale nie wypominaj prosze, bo mnie tez to boli jak cholera.
Wszystkozreszta napisalam ci prywatnie. Nie oszukuje, nie krece, nie klamie.
Tez jest mi przykro i zle.
Ale musze wierzyc ze w dluzszej perspektywie bedzie dobrze.

nie wypominam, nigdzie nie napisałam o kogo chodzi
mi się całokształt popierniczył, nie tylko Ty , w znaczeniu Twojego odejścia
skoro jest taki wątek - postanowiłam zwyczajnie się wyżalić
BASZNIA   mleczna i deserowa
22 listopada 2012 17:30
halo, _Gaga, przerazacie mnie...W sensie moze nie Wy, ale to, ze Wy macie takie problemy, takie rozterki...Mnie sie wydawalo, ze to tylko ewentualnie maloletni, tudziez ja, miewaja problemy egzystencjonalne.
A ludzie tacy jak Wy...coz, jakis staly element w swiecie. A tu sie okazuje, ze kazdemu sie moze posypac. Rany...
BASZNIA, oj, obawiam się, że prawdziwy "problem egzystencjalny" pojawia się gdy dopada Alzheimer 🤣 z młodym wiekiem to nie ma nic wspólnego. Pogadałam dziś z wieloletnią znajomą, w sklepie. Doszłyśmy do obserwacji, że dawniej...było spokojniej, człowiek wiedział na czym stoi. A dziś? "I kto powie człowiekowi, co jutro będzie pod słońcem?"
Dziś coś takiego jak "ustawić się raz, a dobrze" nie istnieje. A ludzie, hmm... odrobinę niekonwencjonalni mają dodatkowo pod górkę.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 listopada 2012 19:44
halo - kiedyś znaczy kiedy? W czasie wojny? Po wojnie? Czy w komunie? Fakt, jak się miało plecy w partii to się było ustawionym. Albo jak się współpracowało... Cała reszta marzyła, żeby załapać się na mięso jak rzucą. Nie wiem czy to była taka spokojna egzystencja...
BASZNIA   mleczna i deserowa
22 listopada 2012 21:13
halo, no to mi poprawilas humor, shit 😉
Chyba nie jestem "zdołowana". Powiedziałabym, że raczej totalnie znieczulona. Tumiwisizm i braksilizm.

Poprzedni rok był straszny - śmierć babci, śmierć dziadka, śmierć czterech koni. W dodatku dwie z tych śmierci w okolicznościach dość drastycznych. Ten rok miał być lepszy - bo przecież co jeszcze może się stać.
A jednak - zasnęły kolejne dwa konie, gdzie nadal obwiniam się o śmierć jednego z nich.
Poza tym ten rok mam bardzo intensywny zawodowo. Nie narzekam, że praca mnie kocha - to akurat dobrze. Tylko niestety łączy się to z totalnym brakiem wypoczynku. Weszłam w kołowrót ciągłych zobowiązań w kwietniu i non stop jestem w coś mocno zaangażowana. Do końca roku już mam wypełnioe planami dni. Od początku roku byłam tylko na dwudniowym wyjeździe poza Lublinem - który też nie był pełnym relaksem.
A dodatkowo ostatnie tygodnie dały też popalić rodzinnie. Najpierw Mama z bliżej nieokreśloną reakcją alergiczną, w końcu hospitalizowana przez dwa tygodnie. Dwa dni po tym jak Ona poszła do szpitala zachorował Ojciec. Niby grypa, ale po 6 dniach wysokiej gorączki i kolejnej konsultacji lekarskiej okazało się, że to odlekowe zapalenie wątroby. Tata nadal leczony, Mama ledwo wróciła do domu, a okazało się, że pies ma guza w śledzionie. Więc w ostatni poniedziałek miała operację.
A przez ten czas w pracy miałam dwie duże imprezy. I jeszcze stajnia. Więc ogólnie do padnięcia na pysk.

Do tego dochodzą moje wewnętrzne rozterki - to że ciągle jestem sama, że nikt mnie nie chce "ani za partnerkę, ani za kochankę". Poczucie ogólnej samotności bo przyjaciele i "przyjaciele" jakoś mało zainteresowani co u mnie.
I jeszcze temat mieszkania - chciałabym już móc pójść na swoje. Nie jest mi z rodzicami tragicznie, ale to już od dawna czas by mieć też swoje życie. Przeszłam przez kilka banków, non stop śledzę sytuację na rynku nieruchomości, ale niestety nie mam szans na zakup kawalerki. Nawet wynajem nie wchodzi w grę.

Może grzeszę żaląc się tutaj. Bo mam wszystkie sprawne kończyny, mam co jeść, gdzie spać, mam pracę. Ale mimo wszystko czuję się bardziej jakbym wegetowała, a nie żyła.
Strzyga, nie, ja tylko o znanej mi osobiście perspektywie czasowej. Dawniej = 20,15, nawet tylko 10 lat temu.
Dziś coraz więcej osób ma jak Ascaia - lawinę obowiązków bez perspektywy poprawy bytu, bez odrobiny przestrzeni ani czasu dla siebie czy bliskich, bez możliwości powierzenia części z obowiązków (odpłatnie) komu innemu.
Stawki wynagrodzeń (o ile w ogóle jest praca) doszły do absurdu wobec cen dóbr niezbędnych. A z dobrami niezbędnymi jest tak, że nie stanieją na skutek konkurencji, popyt nie zmaleje mimo braku środków, ceny można podnosić w nieskończoność. Chleb będzie drożał tym szybciej im większy głód. To są proste prawa ekonomii, tylko jakoś akurat o nich się społeczeństwa nie informuje. W miarę pochłaniania dochodu przez podstawowe dobra spada "zainteresowanie" nie tylko luksusem  😜, ale też wszystkim co nie jest niezbędne, także wszelkimi usługami (na których, podobno, ma opierać się "nowoczesna" gospodarka). Błędne koło coraz mocniejszego wbijania zębów w ścianę nie prowadzi do niczego dobrego. Oprócz znaczącego wzrostu przychodów jednostek, bogacących się tym szybciej, im gorzej dzieje się ogółowi. To też prosta ekonomia.
halo, _Gaga, przerazacie mnie...W sensie moze nie Wy, ale to, ze Wy macie takie problemy, takie rozterki...Mnie sie wydawalo, ze to tylko ewentualnie maloletni, tudziez ja, miewaja problemy egzystencjonalne.
A ludzie tacy jak Wy...coz, jakis staly element w swiecie. A tu sie okazuje, ze kazdemu sie moze posypac. Rany...

Basznia - znajomi uważają mnie za "twardziela", bo od lat dostaję po d..pie ale cały czas staram się trzymać fason. Śmierć mamy, utrata majątu na rzecz byłej  siostry (stajnia nie jest moja, w każdej chwili mogę stamtąd wylecieć a zainwestowałam na prawdę duze pieniądze)...
Są jednak dni, kiedy największy twardziel ma po prostu dość
Coraz częściej zastanawiam się czy to wszystko ma sens - nie , nie mam myśli autodestrukcyjnych - ale zastanawiam sie nad zmianą pracy na mniej ambitną, ale lepiej płatną (lub bez sporych dojazdów). Zastanawiam się nad sprzedażą koni, chociaż one w dobrym okresie pomagały mi się utrzymać... I chociaż staram się trzymać w pionie, bywa że jakieś teoretycznie mało znaczące zdarzenie - potrafi mnie przewrócić...
Dobrze, ze weekend przede mną - do południa mam co robić - tydzień nic na pstawiskach nie robyiłam a liscie trzeba zebrać i kupy też...Po południu zaszyje siepod kocem z książką.. i tyle Szkoda tylko że znów nie będzie do kogo pyska otworzyć, ale chyba się przyzwyczaiłam...

Edit, dla zdołowanych:
http://make-everything-ok.com/
Basznia, tak jak pisze halo , jazda w dół nie ma nic wspólnego z wiekiem. Tylko inaczej się ją czuje, inaczej przeżywa, mając lat 20, a inaczej mając lat 40. Sądzę , że w tym drugim wypadku jest trudniej, bo człowiek ma szerszą perspektywę/doświadczenia i niejako więcej widzi. A jeśli widzi dużo i głównie czarne dziury , to i boli bardziej, dotkliwiej.
Ja jestem najbardziej zdołowana brakiem snu, a ściślej, jego skutkami. Ma takie jazdy, że szok. A ostatnio, dzięki pewnym nowo poznanym ludziom dociera do mnie co jest/może być tego przyczyną i normalnie jestem ...zdumiona-choć to za słabe słowo. Mój czas płynie ostatnio swoimi torami, jakby w innym wymiarze. Z jednej strony to fascynujące, a z drugiej czuję jakbym żyła obok siebie. Dzięki swego rodzaju pracy nad sobą, mimo, że nadal źle sypiam, zniknęły pewne objawy fizjologiczne/bóle, których przyczyn żaden lekarz nie mógł znaleźć. I teraz wiem, że raczej nie był w stanie, bo to było poza ciałem. Zawsze wierzyłam nieśmiało w cuda, teraz je widzę. Już nie muszę wierzyć.  Nie wiem jak to dalej będzie z tym moim snem (mam z tym problem od dziecka), ale czuję nadzieję , że będzie dobrze-jak Bóg da . Choć wiem, że jeszcze wiele jazd w dół przede mną.
Ascaia, mam czasem podobny dylemat/poczucie winy, że jestem zdrowa, sprawna, mam co jeść itd., a ośmielam się narzekać, ale tłumaczę to sobie tak, że każdy z nas jest takim skończonym, małym kosmosem, w którym panują pewne uwarunkowania, prawa i każdy ma swoją skalę odmierzającą ból, cierpienie, ale i radość i poczucie harmonii. Nie można porównywać dwóch różnych istot zbyt bezwzględnie, bo to co dla jednej będzie niemal końcem świata, to dla drugiej ledwo drobnym zdarzeniem.
_Gaga nie pod koc i książka tylko dupę rusz i szukaj drugiej połówki , sama nie mam przyjaciółek ( to najlepszy wybór ) mam znajomych , ale druga połowa mnie wspiera więc żyje się łatwiej .
Potrzeba Ci faceta , ha ha nawet bym miała jednego  😁 
monia - mały impass - od 7 do 15 w biurze, od 16 do 18 (teraz)/ 21 (w sezonie) w stajni (własnej, chłopów brak)
Nie specjalnie mam pomysł gdzie takiego szukać, zwłaszcza, że w wieku jestem kiepskim na szukanie - w znaczeniu że chyba trochę późno na to. Próbowałam w Internecie nawet , ale po kilku spotkaniach i kilkudziesięcu propozycjach "nie do odrzucenia" - dałam sobie spokój...  😵
Znajomi praktycznie wszyscy pożenieni , obdzieciowani i taka robota
Przespałam swój moment chyba  🙁

Jeśli masz jednego - wysyłaj.... ustawiona jestem: mieszkanie 100 m, samochód, stajnia, konie, praca stała, dorabianie treningowe, etc. Nie wyglądam też źle, wysoka, ruch pozwala mi utrzymać sylwetkę, nie palę, za to piję ;-) mamy nie mam (nie ma opcji teściowej) : ideał po prostu ideał ;-)
[quote author=_Gaga link=topic=44.msg1593514#msg1593514 date=1353675527]
...zwłaszcza, że w wieku jestem kiepskim na szukanie - w znaczeniu że chyba trochę późno na to. (...)
Przespałam swój moment chyba  🙁
[/quote]

Tak niedyskretnie spytam ile masz lat?
We wrześniu skończyłam 29 lat - to już jestem "przeterminowana"? 😉
Tak ogólnie na miłość to chyba nigdy nie jest za późno - może się zdarzyć w bardzo dziwnych momentach życia. Chociaż zgadzam się z Tobą co do "przespania". Pewne doświadczenia zostały stracone bezpowrotnie - bo już nie będzie okazji do "chodzenia ze sobą", bo pewne odcienie zakochania są zarezerwowane tylko dla nastolatków. Tego mi żal, że nie poznałam osobiście o czym słyszałam od koleżanek, o czym czytałam w książkach i oglądałam w telewizji.
Teraz jako dorosła kobieta nawet jeśli jakiś fartem miałabym się zakochać to będzie to już zupełnie co innego.

Ale na pewno jest już problem z "dostępnością", bo większość znajomych rzeczywiście ze zobowiązaniami. A biorąc pod uwagę moje tendencje do mężczyzn starszych ode mnie to już w ogóle jest kiepsko.
Tak niedyskretnie spytam ile masz lat?

5 więcej od Ciebie... :-/
No co wy. Obie ładne, zgrabne i fajne (a przynajmniej takie się wydajecie). 🙂 Tylko chyba musiałybyście albo prowadzić bardziej imprezowe życie (tia, łatwo powiedzieć, kiedy się pracuje i ma inne obowiązki) albo w tym internecie jednak poszukać...  🤔

_Gaga, Może faktycznie dobrze byłoby zmienić pracę? A możecie jeszcze obniżyć cenę tego drogiego mieszkania?
BASZNIA   mleczna i deserowa
23 listopada 2012 14:12
Chyba faktycznie problem polega na tym, ze jak sie ma juz iles lat, to i odpowiedzialnosc wieksza na glowie, do stracenia wiecej, i zaczac od poczatku nie ma jak....
Twardzielem byc i przec dalej. Tylko tak troche sie nasuwa jak u Halo...po co.

Ascaia, poki zycia puty nadziei. Brutalna bede, ale Rodzice zyja. Wiec jest dobrze. I bedzie lepiej, sa leczeni, wyjda z tego. Ja wyjechalam z domu, wrocilam polsierota bedac. Trzymaj sie, z Twoim Tatą rozmawialam przez telefon o feliniakach, tak konkretna osoba nie da sie byle zapaleniu 🙂.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 listopada 2012 14:16
Gaga - jesteś młoda, całe życie przed Tobą, może faktycznie warto je zmienić?
Sankaritarina,  BASZNIA, dziękuję.
U mnie (na szczęście) nie ma jakiegoś wielkiego parcia na bycie w związku. Nie mam na razie w sobie tęsknoty za rodziną, za dziećmi, za stałością. Nawet można powiedzieć, że odwrotnie - związki mnie nieco przerażają i przez to nie umiem się zakochać. Tak szczerze to brakuje mi tej "rozrywkowej" strony partnerstwa i takiego poczucia, że jednak ktoś o mnie ciepło myśli, że jest zainteresowany jak żyję i że znajduje we mnie pozytywne cechy (i te psychiczno-społeczne, i te związane z wyglądem). Miło byłoby się móc o kogoś trochę potroszczyć, móc dać trochę siebie tak bardziej indywidualnie i otrzymać zwrotnie podobne emocje.
Ale to bez nacisku, bez spięcia. Bezproblemowo wyobrażam sobie moje życie bez partnera. Oswoiłam się z tą myślą, przywykłam i nie przeraża mnie to.

Z rodzicami i z psicą na szczęście coraz lepiej. Może jednak będzie się przed końcem roku życie prostować. Jeszcze tylko koniowe problemy powyjaśniać.
Ascaia  _Gaga Dziewczyny do dzieła i szukać drugich połówek  🤬 

Ja się na marudziłam ostatnio i już mi lepiej (dziewczyny dużo pomogły i dużo rzeczy przemyślałam (DZIĘKUJĘ  :kwiatek: )), wracam do treningów  🏇  oczywiście na razie dopóki nieogrodzę łąki stałym ogrodzeniem i nie postawie wiaty (inaczej się wykończę trzymać tyle koni w stajni ) ,oczywiście muszę zakończyć kwestie odszkodowania (sprawa dość nerwowa ) i wtedy zajmę się sobą i chodzeniem w ciąży  😀
Oj tam szukać. Jak ma być to się sama znajdzie. Poza tym przecież są też ludzie tzw. stworzeni do samotności - może jestem jednym z nich? W końcu przecież musi być ze mną coś nie tak, że nikt nie jest zainteresowany na dłużej. Tak ogólnie nie mogę narzekać - szczególnie odkąd schudłam slyszę sporo komplementów, że ładna, że miła, że mądra, że pracowita, itd. Czyli coś musi być innego mocno nie tak ze mną, skoro znajdują się wyłącznie chętni na "jednonocną przygodę".

A dziś "dałam dupy" bo nie powiadomiłam dość wcześnie dziewczyn, że nie przyjadę do stajni, a po południu w Lublinie Orange zawiesiło działalność na kilka godzin. Siedziały i czekały bez wieści. Nie lubię tak nawalać. wrrr
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się