Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"
Dżizas... i ty je nazywasz swoimi przyjaciółkami? :O
a nas dzisiaj w nocy okradli... 😕 a wlasciwie to mojego C z naszej piwnicy. kupil sobie bardzo drogi rower i juz go nie ma, a prawdopodobnie ubezpieczenie tego nie pokryje.... 😵
mam dosc na dzisiaj.
cavaletti, nazywałam.. to były przyjaźnie z gimnazjum, miałyśmy odnawiać kontakt przez ten wyjazd 😵 mam dość, jeżeli jeszcze ktoś mi nakopie po tyłku to chyba czas skoczyć z mostu :|
Zu takich kontaktów nie ma co odnawiać, życie mnie już tego nauczyło...
było lepiej, a teraz znowu się zaczyna.
w wakacje było tyle lepiej, że pracowałam calutkimi dniami i nie było czasu na rozmyślanie.
nagły brak zajęć, wolne godziny w ciągu dnia doprowadzają mnie do szału, rozleniwiają, demotywują - do tego jeszcze powrót do szkoły. masakra.
do tego średnia ilość pracy na rok szkolny się zapowiada, a koń do utrzymania nadal.
i najgorsze ze wszystkiego - jedyna rzecz, na którą mam ochotę jest głupotą, poniekąd świadczy o totalnej naiwności i nie wiem o czym jeszcze.. słabości?
ile można tłumaczyć sobie - "nie, nie możesz. to nie na miejscu"
Losia, o cholera, współczuję 🙁
Zu Ludzie się zmieniają... :/ albo to my się zmieniamy i nagle się okazuje, że niektórzy uważani za przyjaciół, nie są kompletnie warci tego nazwania... Jakiś czas temu się dowiedziałam, że moja "przyjaciółka" sobie np. jest w stanie o mnie plotkować w jakimś tam gronie dalekich znajomych albo z moimi byłymi rozmawia, nie wiedzieć po co, skoro każdy z nich nie jest absolutnie żadnym jej bliskim znajomym.... także milutko jak nie wiem. 😉 Szybko i bardzo mocno ograniczyłam kontakty.
Tak się zastanawiam czy kiedykolwiek będzie lepiej? Po co się samemu krzywdzić po raz kolejny?
Zu, "pamiętaj, każdy dobry uczynek musi być ukarany" 🙂
Strzyga, w końcu ci napiszę - dopóki osobą, na której nie będziesz polegać w pierwszej kolejności i na 100%, i kierować się jej opinią, w jej interesie - nie będziesz TY sama - to tak będziesz miała od czasu do czasu 🙂
Ech.. dlaczego jest tak, że z 5 minut szczęścia trzeba odpokutować tysiące godzin porażkowo- dołowych 😵 :emota2006097:
Kopyciak, jak to się mówi - nażarłaś się szczęścia to teraz rzygaj 😁 równowaga podobno musi być...
Gillian i Ty mnie straszysz? 😲 Już Dempsey o tym nie dawno pisała! 😲 A ja większe pół życia miałam całkiem ok, czyli z szybkich obliczeń wychodzi na to , że do końca życia mam przesrane 😲 😵 😲 Gdzie mój sznur? 👀 👀 👀
Pewnie, że będzie, za raz potem jak wezmę rozwód 😎 i przeprowadzę się do innego kraju 😎 , ale to na razie nierealne, więc... ech....
Kopyciak, co się znów dzieje? 👀
Horciak to samo co cały czas 🙄
Kopyciak, nie rob se jaj. No kurde.
Wpadnijcie, laski, co? Moze jakos zmiescicie te wszystkie dzieci i wpadajcie 🙂.
jak to się mówi - nażarłaś się szczęścia to teraz rzygaj 😁 równowaga podobno musi być...
święte słowa... i jakie prawdziwe 🙄
od paru dni non stop rzygam... 😵
baffinka, ja też , ja też! A że nażarłam się sporo, to może być bezsenna noc 😉
A ja się nażarłam niewiele, ale chyba czegoś bardzo trującego, bo rzygam już drugi miesiąc i coraz mi ciężej =(
Tak było pięknie, a jak zaczęło się je*ać to po kolei. Domino...
ja już teraz nawet nie mam gdzie odreagować. Stajnia była ostatnio jedną wielką odskocznią od ludzi i wszystkiego wokół co mnie wku*wiało, a teraz... Jak wsiadam na konia to jeszcze większa frustracja mnie ogarnia... 😵
ale spoko. przetrwam do soboty i rzucam normalne jeździectwo na rzecz sznurków i wyjazdów do lasu 🙁
nie ma sensu się w to bawić
Strzyga
Mam to samo...
Cholera, gdzieś chyba jest jakiś limit pechowych zdarzeń i efektów niewłaściwych decyzji 😵
Przydałaby się jakaś odskocznia od tego wszystkiego...
Wszystko poszło bardzo, bardzo nie tak =( Nie lubię, gdy los mnie drażni. Pokazuje mi możliwości, daje zobaczyć, posmakować czego fajnego, a potem to zabiera =(
Moja praca daje mi prawdziwą motywację do intensywnej nauki. Jeszcze tylko miesiąc...
Największy pozytyw ostatnich dni. Na ciuchach znalazłam bryczesy eurostara za 2 zł. Koniec pozytywów. Reszta w gruzach. 🙁
Strzyga napisała:
Wszystko poszło bardzo, bardzo nie tak =( Nie lubię, gdy los mnie drażni. Pokazuje mi możliwości, daje zobaczyć, posmakować czego fajnego, a potem to zabiera =(
oj, ja to własnie teraz mocno rozumiem. Tydzien temu: wszystko ekstra, bog wie jakie wizje. świety ekonomiczny spokój. Plany postawienia stajnio-wiaty na dwie bidy - no bo fajnie, mozna wziać. cieszyć się, ze konie moga być i nic nie robić...
a tu? kicha. O stajniach mogę zapomniec. Obawiam się, ze o koniu także (przynajmniej na jakiś czas), bo anjpierw trzeba utrzymac dom, rodzine, 5 kóz, 3 psy i 2 koty. Ha! i obawiam sie, ze kozy musza na siebie zacząc zarabiac 👀.
już mi się niedobrze robi od tego wszystkiego 🤔
Czasem myślę, że nei może być gorzej. A potem jest.
dokładnie
a ja się dziwie, że jest jak jest... przecież 1,5 miesiąca temu zbiłam lustro 😵
także jeszcze 7 lat przede mną 😤
honey piątka! mam to samo 😵
a ja mam dosyć, bo ostatnio wszystko jest pod góre. a jak tylko na chwile jest dobrze i przychodzi nadzieja, że coś się zmieniło i powoli zacznie się układać (bo chyba kiedyś musi?), to automatycznie wszystko się dalej konsekwentnie wali 👿
baffinka, ej laska, co jest? Nie poddawaj się tak łatwo, przecież już tak dużo razem przepracowałyście, to tylko gorszy okres i zaraz będzie znów dobrze - przynajmniej z Arcią. Reszta też się poukłada :przytul:
W niedzielę jedziemy do Kopyciak, teraz to już nie ma bata 🙂 Zaliczymy lajtowy terenik do lasu i świat od razu stanie się lepszy 🙂
Ehhh, a najlepiej potem się rozejrzeć, spojrzeć jak się ludziom wokół układa i się zastanowić, co do cholery znów poszło nie tak?
nie wiedziałam że jest taki wątek nawet, a przyda się mi dzisiaj, muszę się wygadać a nie mam komu... przeżyłam chyba dzisiaj kolejne załamanie nerwowe. Dostałam w domu dziś kolejną w ostatnim czasie zj****be i coś we mnie pękło.... usiadłam i zaczęłam po prostu wyć. Cały czas słyszę że wszystko zawalam, ile bym nie robiła to zawsze za mało, nie mam przyjaciół (najlepsza przyjaciółka zdradziła mnie w najokrutniejszy możliwy sposób), nie mam faceta (baaardzo długo), moje zwierzaki cofają się w jeździeckim rozwoju, bo przez pracę nie mam dla nich czasu, pies się pochorował, a poza tym mam milion rzeczy do zrobienia w domu i obejściu ale nie ma mi kto pomóc (a murować i gipsować nie umiem). Czuję się ostatnio tak cholernie samotna że tylko zwinąć się w kulke iść spać i już się nigdy nie budzić