Koniec z jeździectwem?
rtk - zastanów się jeszcze 3 razy. Ja już dawno z tym skończyłam, a nadal trochę nie mogę się z tym pogodzić. Zwłaszcza jak jadę do znajomej, sportowej stajni i wszyscy tak super jeżdżą, robią postępy, wygrywają, odnoszą sukcesy... Po prostu zaczęłam nie w tym miejscu i czasie. Mam do siebie żal, że nie zmieniłam stajni, nie zaczęłam jeździć poważniej. Może teraz i ja bym odnosiła sukcesy. No, ale cóż. Widocznie to nie moje przeznaczenie. Pocieszam się robieniem zdjęć 'końskich'.
Chyba najgorzej jest pogodzić się z tym "tak musiało być, nie wszystkim było to dane". Szczególnie patrzać na ludzi, którym wyszło.
Sądziłam, że odkąd koń kontuzjowany to nie.. nie wsiade na żadnego innego, nie będę wsiadać, zostawie to wszystko w cholere, poczekam aż mój zdrowy będzie i pojedziemy na spacer do lasu..
no i psikus:

Typ wiecznego źrebaka, do tego cwaniak wszedł mi na ambicje, taki otóż spektakularny jest mój "koniec" z jeździectwem. 😂 😵 😜
Nigdy dobrze nie jeździłam, nie potrafiłam robić postępów.
no wiesz, chyba żartujesz 😉 nie bądź taka surowa wobec siebie !!!
jak epk napisała - ot czasami dobija nas ilość godzin, które absolutnie musimy poświecić na pracę, dom, rodzinę etc, konie pieniądzożerne są mocno, więc zwątpienie chyba każdego z nas częściej lub rzadziej dopada, bo i czasu nie ma i energii brak jak człowiek pracuje po 12h i pada na pysk codziennie... może warto sobie zrobić czasem przerwę? Jeśli mówisz ze 1,5 roku pauzowałaś, to może daj sobie drugie pół roku...? może za dużo miałaś w zeszłym roku na głowie i jesteś "wypalona"?
ja mam nadzieję że jeszcze do tego wrócę, ale to wymaga zmian🙂
Nie wytrzymałam. Dziś po półtoramiesięcznej przerwie wsiadłam na siwą znajomej i pośmigałam po błocku. Na dodatek klacz dość wysoko unosiła nogi (przez ochraniacze kontaktowe na tylnych nogach) więc kłus i galop były bardzo widowiskowe (i wygodne).
W środę powtórka!
po prawie 2 latach od momentu kiedy ostatni raz siedzialam na swoim (i jakomkolwiek) koniu i po 2,5 miesiaca w Wiedniu zaczynam choletnie tesknic za moim F. (szczegolnie), ogolnie konmi i jazda konna... Ehh :/ A myslalam, ze sie juz totalnie wypalilam i NIGDY nie bede chciala do tego wrocic....
edit. i jeszcze sie wczoraj dobijalam ogladaniem filmikow z treningow sprzed 3-4 lat. rewelacyjni nie bylismy, ale to byly takie bezstroskie czasy: kon w dobrej kondycji, zdrowy, jeszcze nie oficjalnie mój 😉 ja jeszcze tylko mam nadzieje, ze swoja starosc F. spedzi ze mna....
Ajj wzięło mnie na wspominki i właśnie sobie uświadomiłam jak strasznie, ale to strasznie chciałabym wrócić do jeździectwa. No brakuje mi tego... Leci już trzeci rok bez koni, ale nie ma dnia żebym o nich nie myślała. Mam wrażenie, że coś we mnie pękło. Z drugiej strony zauważyłam, że gdy jeździłam wszystko wydawało się bardziej kolorowe. Ciężka sprawa, bo póki co nie mogę sobie pozwolić na regularne treningi 🙁 Cały czas powtarzam sobie, że za kilka lat kupię swojego futrzaka i to mnie trochę podtrzymuje na duchu 🙂
Czyli sprawdza się to, co mówią - nieuleczalna "choroba" 🤣
Ja miałam ostatni trening wrzesień 2012. W moim życiu już nie ma miejsca dla koni. Bardzo tęsknię, chcę jeździć. Ale wiem, że teraz nie czas. Zrozumiałam, że sportowo już nic nie osiągnę. Konie mają sprawiać przyjemność, a nie być obowiązkiem.
Będę jeździć, ale bez ciśnienia.
rtk-ja się juz pogubiłam ile lat nie jeżdżę, teraz liczę kiedy ostatnio na żywo widziałam jakiegoś czterokopytnego...
Od siebie mogę powiedzieć tyle. Skończyłam jeździc jak wyjechałam na studia, w 2009 roku. Jeździłam baaaaaaaaaardzo sporadycznie, w końcu przestałam. Nie czytałam nic końskiego, nie interesowałam się, odpuściłam. Wiedziałam, że nie mam jak. I w końcu, w październiku 2013, weszłam na re-voltę, ogłoszenia, wydzierżawiłam konia z dnia na dzień 🙂 Co prawda na miesiąc, bo właścicielka przeniosła konia, zmienił się właściciel konia, na szczęście udało się tak, że dalej mam konia do jazdy, bez dzierżawy, po prostu tak, zeby konisko nie stało. Z tej pasji chyba nie da się wyleczyć... Postanowiłam, że jeśli np nie będę miała konia do jazdy, odpuszczę na kilka miesięcy, skarbonka się wystarczająco zapełni, kupię futrzaka i będę dalej spełniać moje marzenia o fantastycznie ujeżdżeniowym rumaku, bez pokazywania się na zawodach, tak.. dla samych siebie 🙂
Niedawno miałam 29 urodziny i tak usiadłam i zaczęłam myśleć nad ostatnimi 10 latami. Dużo się działo to pewne...Skończyłam liceum, dostałam się na studia, uzyskałam tytuł magistra, potem podyplomówka i znalezienie stabilnej pracy. Przez ten okres czasu własne plany i marzenia do do rozwoju hobby i zainteresowań były odkładane na później. "No bo jeszcze jest czas...", "teraz trzeba pracować...", " Jeszcze za mało zarabiam..."....I tak ciągle i ciągle, aż w pewnym momencie zauważyłam że jestem coraz bardziej zmęczona tym wszystkim naokoło. Tylko praca, dom, spanie, praca, dom, spanie i cały czas taki błędny cykl...Tak mnie tknęło to do myślenia. Przypomniałam sobie jak "Ja" 19-letnia wyobrażałam sobie jak będzie wyglądać moje życie za 10 lat. I powiem wam że widziałam tam konie i byłam z tym szczęśliwa. Dało mi to do myślenia. Koniec z zmęczeniem, apatia i stagnacją. Czas na powrót odnaleźć w sobie te uczucia, które czułam 10 lat temu. Nie mogę iść z życiem do przodu jeżeli realizację wszelkich planów będę ciągle odkładać na później. Życie nie czeka na nikogo, a nie chcę za kolejne 10 lat obudzić się i żałować że czegoś nie zrobiłam.
Wracam w siodło. wyznaczyłam sobie cele na 2014 jeździeckie i mam zamiar je osiągnąć i iść dalej na przód.
To od mnie. Wiem że mało się ostatnio udzielam na forum, ale uznałam że chcę się tym z wami podzielić.
Jakby nie patrzeć z niektórymi forum stare (voltahorse) i nowe łączy już ponad 10 lat.
Ja skończyłam z jezdziectwem nie z mojen decyzji, a moich rodzicow. Ostatni raz na koniu siedziałam jakies 14-15lat temu. Wrócić zawsze moglam, bo przecież żeby jeździć nie musze kupic konia, a mogle płacić za jazdy. Mimo, ze przez te lata nie wyplenilam z glowy koni to nigdy na zadnego nie wsiadlam i nie wrocilam mimo, ze w glebi duszy bardzo chcialam. Powod? Wstyd. Ze majac 28 lat musialabym zaczac wszystko od nowa, od zera razem z 10latkami.
I w tym miejscu bym chciala podziękować moim trzem najlepszym duszom pod sloncem: Katiji i Epce, ktore psychicznie mnie zmuszaly, motywowaly, zachecaly i chcialy dac mozliwosc jazdy konnej, ktora niestety nie wyszla ze wzgledu na mona przeprowadzke. I Rosek , ktora fizycznie mnie zmusila i posadzila na swojego konia i kazala jechac 😍 ba zrobila nawet krok dalej.
I w życiu bym nie przypuszczala, ze jeszcze kiedys wsiad na konia i poczuje znow to!
jara- gupia jesteś! 😉 A któż to musi wiedzieć, że kiedyś jeździłaś, poza osobami najbliższymi? Przecież w każdym wieku masz prawo się uczyć, tak? Mówisz, że NIE jeździłaś i właśnie się uczysz. I niech ci co się gapią z boku i chcą się nabijać, że taka stara, podziwiają, jak szybko łapiesz jak to się robi i jaka jesteś zdolna.
asds- nie odkładaj! Jakoś tak właśnie w twoim wieku doszłam do podobnego wniosku i .. kupiłam konia. Nawet kiedy bywało ciężko, nie żałowałam! Nie każdy musi jeździć na zawody i być mistrzem świata i okolic. Zmęczenie, apatia, stagnacja odchodzą w niepamięć, jak za dotknięciem różdżki.
ja też nie kupiłam konia żeby jeździć na zawody, konie jakieś mam od 16 lat (wow, ale już stara jestem 😲 ); konie są po to, żeby się zrelaksować po pracy, taki jest plan, nie pyskują, nie gadają nadmiernie, są poprostu. A że wsiadam raz na dwa tygodnie to co z tego.Mieszkam na wsi, pracuję w mieście, konie stoją w przydomowej stajni, jest dobrze. Czasem zastanawiam się, po cholerę mi one, no ale bez nich byłoby chyba gorzej 😉
Też czasami się zastanawiam na co mi teraz koń, kiedy się nie wyrabiam z czasem i potrafię wsiąść raz na tydzień. 😡 Czasami tak bywa, że naprawdę NIE CHCE mi się jechać do stajni i jadę tam na siłę, przymuszona poczuciem obowiązku.
Ale kiedy już jestem w stajni, kiedy spojrzę na ten kochany zarośnięty łeb, kiedy wsiądę i poczuję go między nogami, to wiem, że NIE ZREZYGNUJĘ jak długo się da. Zbyt wiele szczęścia, spokoju, rozluźnienia, stabilizacji, poczucia spełnienia to daje. Jestem ja, jest koń, jest las- znaczy- wszystko na swoim miejscu.
jara- gupia jesteś! 😉 A któż to musi wiedzieć, że kiedyś jeździłaś, poza osobami najbliższymi? Przecież w każdym wieku masz prawo się uczyć, tak? Mówisz, że NIE jeździłaś i właśnie się uczysz. I niech ci co się gapią z boku i chcą się nabijać, że taka stara, podziwiają, jak szybko łapiesz jak to się robi i jaka jesteś zdolna.
To jest jakiś pomysł 🙂 Póki co jedyną osobą, która musi patrzeć na tą pornografię jest Rosek 😂 która zaproponowała mi pomóc wrócić "do żywych", a później to już będę prosić o pomoc trenera 😜
JARA, ja tam Rosek za to flachę postawię, że Cię zmusiła 🙂.
Akurat jestesmy w stajni i Rosek konia suszy i mowi, ze kazda flaszka mile widziana 😂
O nie, dziś to ja muszę obowiązkowo pojechać do rudego konia - ale mogę za tydzień przyjechać z "prowiantem" 😉
O nie, dziś to ja muszę obowiązkowo pojechać do rudego konia - ale mogę za tydzień przyjechać z "prowiantem" 😉
zapraszamy, zapraszamy , tylko muszę sobie jeszcze znaleźć kierowcę 😁
rosek0, szukaj, szukaj - ja to się boję, że my musimy po prostu z procentami pierwsze spotkanie robić 😉
ja też nie kupiłam konia żeby jeździć na zawody, konie jakieś mam od 16 lat (wow, ale już stara jestem 😲 ); konie są po to, żeby się zrelaksować po pracy, taki jest plan, nie pyskują, nie gadają nadmiernie, są poprostu. A że wsiadam raz na dwa tygodnie to co z tego.Mieszkam na wsi, pracuję w mieście, konie stoją w przydomowej stajni, jest dobrze. Czasem zastanawiam się, po cholerę mi one, no ale bez nich byłoby chyba gorzej 😉
Po cholere mi one 😀 Rozbawilo mnie to zapytanie... 🙂 Towarzyszy mi juz dlugo. Jezdze na podobnej zasadzie, jak mam czas raz na tydzien, dwa. Czesciej na spacery chodze z koniem. Wole spacery niz jazde... hmmm Czesto zastanawiam sie, po co mi kon, ale jak nie ma, to jest pustka. A tak wiesz, ze ktos na ciebie czeka... Zima to juz w ogole dol, u nas srednia przez ostatnie miesiace to -10C... wiec z dziecmi ciezko jezdzic.... Byle do lata...
Eh... Konie. Czasami czuje sie jak mala dziewczynka z widzimisiem. Musi miec konika... Czesto pojawiaja sie wyrzuty sumienia wzgledem dzieci, no bo konia trzeba utrzymac 🙁 Jednak staram sie nie robic nic kosztem dzieci, a wrecz one czesciej przebywaja na swiezym powietrzu niz rowniesnicy (mam lek, ze skoncza jako grubasy przed grami komputerowymi🙁)
No i tak historia zatacza kolo 🙂
Koń do dzierżawy znaleziony.
Dziś zaczęliśmy miesiąc próbny. Ogólnie mam dość intensywny grafik jazd z instruktorem aby siebie podciągnąć, a z koniem się lepiej zgrać.
Mam nadzieję że będzie iść nam dobrze współpraca! 🙂
rosek0, szukaj, szukaj - ja to się boję, że my musimy po prostu z procentami pierwsze spotkanie robić 😉
haha jak nie znajdę kierowca to niestety będziemy musiały tylko z kiełbaskami ale też będzie fajnie 😉
rosek0, szukaj, szukaj - ja to się boję, że my musimy po prostu z procentami pierwsze spotkanie robić 😉
Nie demonizuj jej tak, prędzej to ona będzie musiała z procentami niż TY 😂
Ja podjęłam decyzje jakoś w okolicach lipca ubiegłego roku o rezygnacji z dzierżawy, bo wkurzała mnie właścicielka konia po prostu-problem typu "jesteś głupia bo wpłaciłaś mi kase za dzierzawe na poczcie nie w banku" zero doceniania, że byłam na każde zawołanie, koniem zajmowałam się lepiej niż kiedyś swoim i zakochałam się w konisku po uszy, mimo to zrezygnowałam-jakaś duma coś tam...Potem znalazłam zaraz innego konia, ale to już nie był "ten" znalazłam innego dzierżawce na tego konia żeby kobitka sama z tym nie została, a ja zostałam bez koni. W okolicach grudnia pochopnie podjęłam decyzję ze znajomą o sprowadzeniu konia, który jest niby super świetny w moje okolice, załowałam już po drugiej jeździe koń może i fajny dla kogoś, ale dla mnie w ogóle nie ta bajka. Następnie miałam jeździć na koniu, na którym jeździłam jak jeszcze miał innego właściciela, ale został sprzedany. Jak przyszło co do czego w dniu kiedy miałam jechac pisac umowę-chociaż szczerze mówiąc nie byłam do końca przekonana do tej dzierżawy to lepszy rydz niż nic, to miałam stłuczkę z nieswojej winy i wylądowałam w gorsecie na szyje, więc współpracy nie podjęłyśmy, właścicielce się spieszyło, wzięła sobie kogo innego, więc koniec końców od lipca jeździłam z 7razy konno. Postanowiłam sobie, że od marca wrócę i wiem, że to jest to czego mi potrzeba dla zdrowia psychicznego, ale mam takiego doła, że mi się nie chce, ani tych koni ani niczego najchętniej bym leżała w łóżku w ciszy i świętym spokoju. Nawet nie mam pomysłu co zrobić żeby się zmobilizowac w ogóle do życia i do koni zarazem, bo wiem, że to jest to co mi pomoże.
JARA-gratki i powodzenia 🙂
asds- super, oby współpraca była zadowalająca 🙂
epk, poza tym musisz poznać drogę do stajni, bo jak będę mieć patataja 😍 a Ola nie będzie miała czasu to będziesz przyjeżdżać mnie trenować 😂
JARA, no nie wierzę!!!! 😵 😲 😅 😅 😅 😅
Jara to ty wczoraj prowadziłaś Rose ?
Jara to ty wczoraj prowadziłaś Rose ?
Tak 👀