koola dzięki za otuchę, Ado jest u nas od soboty popołudnia, więc dwa dni raptem, a dziś nauczył się podchodzić na gest. Opiszę wam jak to było:
Jechaliśmy z psem moich rodziców do weterynarza. Z działki nad Zalewem Koronowskim. Po drodze jest przejazd kolejowy, zatrzymalśmy się na "stopie" i w tym momencie przed nami ciężarówka potrąciła psa. Pies przeżył i wlókł się na pobocze, jak dojechaliśmy, położył się na trawie i zaczął trząść się. Pobigłam do gospodarstwa obok, zapytać czy to ich pies, a dziadek na to, że nie jego, ale w nocy podjechał to jakiś samochód i tego psa wyrzucił. Pies się pałętał tak do 12😲0 w 35 stopniowym upale i miał pecha... Wzieliśmy go więc do auta i do weta. Na szeczęście nie ma nic złamanego, jest cały, ale obolały. Na domiar złego, był tak zapchlony, że czegoś takiego na oczy nie widziałam. Do tego cała sierść była w dredach. Ogolilł go wet, wykąpał i pogratulował nam uratowania psiaka. Ma ok. 10 lat i zwyrodnienie kręgów szyjnych. Na szczęście nie jest w ogóle agresywny. Dużo śpi, je i jest coraz silniejszy.
tu w drodze powrotnej z kliniki

a to z dziś wieczora 🙂