Nie wiem czy było coś podobnego, ale spróbuję ... więc ;
-Kupiłam klacz, która jako 4-5 latka była na poziomie kalsy N w ujeżdżeniu, trafiła do rekreacji a stamtąd do mnie. Ma teraz 10 lat-nie oczekauje cudów, ale chciaż jakiś podstaw. Po szkółce wiadomo-nie jest zbytnio wrażliwa na łydki i inne pomoce, bardzo mocno kiedyś się wieszała-czego teraz już nie robi(otwiera czasem pysk, pokazując zęby).
Gdybyście znali jakieś ćwiczenia, pomoce-cokolwiek co pomogło by mi w codziennej pracy na czworoboku-byłabym bardzo wdzięczna ;-)
Dodaje zdjęcie-porównanie, żebyście mnie więcej wiedzieli na jakim jesteśmy poziomie ;-)
z góry dzięki ! ;-* :kwiatek:
Wiesz przez internet to nie da się nic konktetnego poradzić bo ćwiczenia i treningi powinny byc dostosowane do pary jeździec-koń pod kątem ich poziomu i problemów. Ale generalnie z tego co ja miałam do czynienia z końmi rekreacyjnymi bądź po rekreacji, a parę takich miałam okazję trochę odrabiać w miare mozliwości to na pewno dużo pracy nad rozluźnieniem, wszelkie koła, wolty irtd itp dużo przejść aby uczulić konia na sygnały, bo wszystkie rekreacyjne konie, które znam są odwrażliwione na deliaktne sygnały i zaszarpane w pysku. Nie wiem jak twoja więc ja bym pracowała nad reakcją na delikatną łydkę (nie odpowiada na łydkę to od razu bat żeby przypadkiem nie męczyć się i nie próbowac łydką za mocno działac bo tak sie nauczy) i odbudowywać zaufanie do ręki.
Ale to moje luzne przemyslenia🙂
🚫
fascynuje mnie ten kon, ktory cztero- czy niespełna pięciolatkiem będąc, był już ujeżdzony (sic!) na poziomie N klasy...
fascynuje mnie ten kon, ktory cztero- czy niespełna pięciolatkiem będąc, był już ujeżdzony (sic!) na poziomie N klasy...
Może o N(aszą) klasę chodzi?
A na serio, też mam konia 10-letniego, którego uczymy podstaw (nie po rekreacji co prawda, tylko po tzw. weście). Najważniejsza jest fachowa pomoc z ziemi i duuużo cierpliwości. Powodzenia!
A może lepiej po prostu odesłać do lektury końskiej literatury typu 'Ujeżdżenie, naturalnie!' lub innych bardzo pożytecznych publikacji.
A może lepiej po prostu odesłać do lektury końskiej literatury typu 'Ujeżdżenie, naturalnie!' lub innych bardzo pożytecznych publikacji.
Tak, jako uzupełnienie oczywiście. Nie zastąpią jednak instruktora/trenera/osoby z dużym doświadczeniem w pracy z końmi, który popatrzy z dołu, wsiądzie, znajdzie przyczynę problemu i podpowie, co robić dalej. Przynajmniej na początku pracy z takim koniem.
Też prawda. jednak taka osoba 'z zewnątrz' może dużo zdziałać. W sumie na sam początek wystarczy jak dołączy do nich dobry instruktor, może nauczyć podstaw równie dobrze jak trener. Moim zdaniem to na początek wystarczy,
Chyba, że właścicielka jest z takich, co od razu chce zdobywać czworoboki GP 😁
Szczerze mówiąc wiedziałam, że pojawią się jakieś krytykujące wypowiedzi typu ''czemu w tak młodym wieku była tak dobra''-nie znałam jej wtedy, więc nie rozumiem tych złośliwości.
Dziękuję za pomocne wypowiedzi i rady co niektórych-o to mi chodziło ;-) ;*
:kwiatek: Niedługo zaczynamy z trenerem.
P.S.- Dla tych specjalnie''miłych'' - nie nie chcę jeździć GP ;]
Dziękujemy za buziaczki 😀iabeł:
Na koniec pasuje jeszcze idealnie:
Lov <333333
Nie róbmy bajzlu w kolejnym wątku, ok?
Ale czy ten wątek w ogóle jest potrzebny? Jest 100 wątków o ćwiczeniach na rozbudowę mięśni itp. 👀
Moim zdaniem jest potrzebny. Mnie na przykład bardzo interesuje, bo większość koni z którymi mam do czynienia to tuptusie wyciagnete z rekreacji, takiej przez duże R. Z konmi po rekreacji, szczegolnie po wielu latach ciężko się pracuje.
Miałam kobyle, złota była ale jednak 10 lat po kilka godzin dzieciaki wozila ( jak rymuje), czołg nie do przestraszenia, ale nad wyjechaniem narożnika pracowałam ponad miesiąc, bo 10 lat mogła go scinac to co to za pomysł, ze nagle ma go wyjechać. Zagalopowania nie z trybu turbo klus tez były problemem. Zatrzymania ? Tylko na recznym.
Jedyne co było nie do poprawienia to lonza. Kobyla z aniolka zamieniala się w potwora, rzucała się na czlowieka, uciekała, targala a jak nie bylo
jak uciec to atak. Pomagali madrzejsi i polegli razem ze mną. Dla niej lonza bez kogoś na grzbiecie nie istniala.
Z takim koniem trzeba właściwie robić wszystko od początku, praktycznie od zera.
Takie koniska, to najcięższa praca do zrobienia, jeśli chcemy np. w przyszłości gdzieś wystartować lub zrobić coś więcej niż jazda w kółko, wiele osób poddaje się i rezygnuje, bo zbyt długo to trwa... Ale jaka satysfakcja, gdy z takiego koniska zrobimy tzw. maszyne.. ;]
z moim koniem wyciągniętym z rekreacji zaczynałam chyba z pokładu - 100, praca od zera zaczęła się po ok. roku przerwy od wszystkiego i tak po latach są z nim problemy jak wpadnie w tryb "za ogonkiem"
maaaaarii, jeżeli kobyłka była faktycznie fajnie zrobiona na początku to możesz mieć dużo łatwiej i z pomocą trenera, instruktora powinnyście sobie poradzić
Ja swojego siwego sprzedałam kiedy był na poziomie C klasy, koń też trafił do rekreacji po różnych perypetiach. Jak go odkupiłam, to ani ruchu, ani zaufania do ręki, nie mówiąc już o reakcji na pomoce. Około roku zajęło mi dojście do poprzedniego poziomu i umożliwiło dalszą pracę. Na pewno cierpliwa konsekwentna praca nad podstawami, bo elementy itp. to już łatwo pójdzie jak koń bedzie reagował na pomoce i bedzie ufał jeźdźcowi.
Ruda H - włąśnie chciałabym, żeby przypomniała sobie jakieś elementy itp.
Wszystko przed nami 😉
Wszystkie ćwiczenia i figury ujeżdżeniowe jakie będziesz wykonywać zawsze pomogą, a nie pogorszą sytuacje. Moim zdaniem powinnaś skupić się głównie na rozluźnieniu i rozciągnięciu konia. To jak koń chodzi w zastępie jest przeciwieństwem tego co chcemy uzyskać. 😉
No i przede wszystkim pomoże Ci trener.
A tak a propos : Dlaczego zawsze na tym forum z kogoś sobie kpicie? Bądźmy wyrozumiali...
Pozdrawiam 😁