Etykieta współcześniej?

Averis   Czarny charakter
11 sierpnia 2011 10:58
Matko, to dziękuję w windzie to był mój osobisty dramat, gdy przeprowadziłam się swego czasu na Saską Kępę. Przez pierwsze kilka razy myślałam, że chodziło o dziękuję za przytrzymanie drzwi, ale gdy zorientowałam się o co chodzi, to lobbowałam  moje opolskie 'do widzenia'
Matko, to dziękuję w windzie to był mój osobisty dramat, gdy przeprowadziłam się swego czasu na Saską Kępę. Przez pierwsze kilka razy myślałam, że chodziło o dziękuję za przytrzymanie drzwi, ale gdy zorientowałam się o co chodzi, to lobbowałam  moje opolskie 'do widzenia'

To co się powinno powiedzieć przy wsiadaniu, żeby do "dziękuję" pasowało?
"Smacznego" , "Na zdrowie" ???  😂
"Dzięki"/"Dziękuję" przy wychodzeniu z windy to norma u nas w pracy. Nie powiedzieć tego to byłoby prawdziwe naruszenie niepisanej etykiety 😉 W niepracy - stosuję, ale czasem ludzie się dziwią. Tylko to raczej ci, którzy do nikogo się słowem nie odezwą, zwłaszcza choć trochę życzliwym. Reszta się nie dziwi.

Rozumiem ale ja mowie po prostu dziendobry, dowidzenia, czasami cos zagadam o pogodzie, psie sasiada albo dziecku sasiadki i jest milo. "Dziekuje" za jazde winda mnie po prostu zamurowalo i nie wiedzialam co odpowiedziec. "Alez prosze czesciej"? "Nie ma sprawy"? 😉 Po prostu usmiechnelam sie wiec i kiwnelam glowa.

Co do trzaskania drzwiami, to ja jezdze gruchotem i mnie sie zdarza lupnac w jakims nowszym aucie. Otwieram wtedy drzwi drugi raz i mowie przepraszam. Mam nadzieje, ze to oslodzi nieco wlascicielowi nadszrpniete nerwy 😉
Mój lubelsko-londyński chłopak też był zdziwiony dziękowaniem.

BTW Saska Kępa, Żoliborz... mogą być zdecydowanie bardziej "dziękujące" 🙂 Ot, takie dzielnice.

A auto - myślicie, że to nawyk z dawnych topornych aut czy ta sama niedbałość, co przy puszczaniu normalnych drzwi, żeby huknęły? I jeszcze to otworzenie sobie drzwi (niesamochodowych) i nawet ułamka spojrzenia, czy ktoś nie idzie tuż za nami, i namysłu, że wystarczyłoby je sekundę przytrzymać. Nie grzech nie patrzyć przez ramię, ale milej, jak ktoś zwróci na coś takiego uwagę 🙂

Kiedyś usłyszałam - jak ktoś traktuje drzwi, traktuje innych ludzi. Ale czy to się jakoś sprawdza, to w sumie nie bardzo wiem. Sprawdza?
Teo-sprawdza.
Był sobie kiedyś taki Pan Jan Wilkowski. Ręczę,że nikt z Was go pamiętać nie może.
Pan wychowywał mnie via telewizor i lalkowe teatry, jakie robił.
Byłam bardzo mała, ale do dziś pamiętam uroczego, czarnobiałego Pana z brodą i jego opowieść o Mamie.
Otóż Mama Pana Jana Wilkowskiego uczyła go,że każda rzecz wymaga uprzejmego traktowania.
Bo na to zasługuje. Dalej biegła już magiczna opowieść, gdzie łyżki, kredens, stół, krzesła i garnuszki żyły i rozmawiały.
I jakoś tak mi się to zakodowało na zawsze. Nie zakazy, nakazy -tylko bajka, gdzie rzeczy miały duszę.
Pan Jan Wilkowski był niezwykłym człowiekiem.
Jak tu walnąć drzwiami, które nam wiernie służą a jak walniemy czują się obrażone? 
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
11 sierpnia 2011 13:44
Kiedyś słyszałam, że nie powinno się mówić 'Smacznego' jak ktoś już zaczął swój posiłek, bo podobno sugeruje to, że posiłek jest niesmaczny. Tak samo gospodarz domu (czy osoba, który przygotowała jedzenie) też nie powinna życzyć 'smacznego' i vice versa- gość nie powinien życzyć gospodarzowi. W związku z tym sama bardzo rzadko używam tego zwrotu 😉

'Dziękuję' w windzie nigdy nie słyszałam. Sama zwyczajowo mówię 'dzień dobry', 'do widzenia'.

W nawiązaniu do wątku 'co mnie wkurza na rv'- zawsze piszę 'Ci', 'Tobie' itd. Taką zasadę wpojono mi w podstawówce, weszło mi to w krew i czuję się niekomfortowo pisząc te słowa małą literą.

A auto - myślicie, że to nawyk z dawnych topornych aut czy ta sama niedbałość
W większości sytuacji z jakimi się spotkałam wynikało to z nawyku. Jak ktoś trzasną mocno, to potem otwierał jeszcze raz, przepraszał i mówił, że przyzwyczaił się do starego typu drzwi. Trzaskanie z niechlujstwa spotykam tylko w niektórych miejscach publicznych.
staram sie byc kulturalna, ale:
nie rozumiem za co dziekuje sie wychodzac w z windy. do widzenia moim zdaniem jest bardziej odpowiednie.
nie wiem w jaki sposob okazaniem szacunku jest pisanie ty duza litera. ale ja mam dosc swobodne podejscie do duzych liter 😉
bardzo mnie razi glosne przeklinanie, choc sama przeklinam duzo. ale tam gdzie moge. rozmawiajac z osoba, lub w miejscu, gdzie nie wypada, po prostu tego nie robie. jednak nie wszyscy to umieja.
bardzo razi ogromny brak taktu u mezczyzn. wpychaja spowrotem do tramwaju, potracaja. ale czasem mlodzi panowie, chcac uchodzic za szarmanckich przesadzaja w druga strone. podchodzac do wielkich, ciezkich drzwi uprawiaja jakas ekwilibrystyke chcac je otworzyc, a jednoeczenie pozostac na zewnatrz. nie prosciej pojsc przodem, otworzyc te drzwi i przytrzymac?
niepytanie czy mozna zapalic. jestem osoba palaca, ale jesli ktos zapali papierosa jak jem dostaje bialej goraczki. jesli mam goscia, to choc jestem u siebie w domu pytam tej osoby, czy nie bedzie jej przeszkadzac jak zapale.
nie lubie sciagac butow i nie oczekuje tego od kogos (chyba ze to wizyta mojego sasiada o godzinie 23 w zabloconych gumofilcach).
Z tym trzaskaniem mam to samo. Koleżanka trzaska namiętnie - nie jest kierowcą, nie ma własnego auta i trzaska tak, że mi głowa się o przeciwne drzwi obija...  😲 a drzwi chodzą leciuteńko (jeszcze)... zwracanie uwagi nie pomaga :-( dziewczyna w porządku, sympatyczna, miła, uczynna, etc... ale to jak traktuje drzwi - brrr ... Pisuje czasami na re-volcie, może przeczyta i przestanie ;-)

Dziękowania w Szczecinie za jazdę windą - nikt z tego co wiem nie uprawia ;-)
Z to wkurza mnie wieczne "dzieńdobrowanie" na korytarzu w pracy - szybko gubię się z kim się witałam z kim nie...
Albo - co jest u nas standardem - wchodzenie do czyjegoś biura bez pukania... Potrafię pod sufit podskoczyć, jak ktoś z hukiem otworzy moje drzwi (siedzę sama, robię jakieś analizy, w tle cichutko radio a tu łuuup)... Na prośbę aby pukać słyszę tylko "co takiego robisz, że trzeba pukać" wrrr W całej firmie tak jest przyjęte, ja mimo to pukam ZAWSZE , bo jakoś tak... hm: raz wypada, dwa: chciałabym aby mnie również uprzedzano w ten sposób
czasem modzi panowie, chcac uchodzic za szarmanckich przesadzaja w druga strone. podchodzac do wielkich, ciezkich drzwi uprawiaja jakas ekwilibrystyke chcac je otworzyc, a jednoeczenie pozostac na zewnatrz. nie prosciej pojsc przodem, otworzyc te drzwi i przytrzymac?

😂
To Wawrek tak wywija z drzwiami?
poprawilam 😉
a co z samolotem? chodzi mi o bicie brawa pilotowi po ladowaniu. dla mnie na maksa wiocha. od tego facet jest zawodowcem, ma licencje i robi to czasem kilka razy dziennie, zeby nie robilo to takiego wrazenia, ze wyladowal. bicie brawa po ladowaniu to wedlug mnie takie... robienie z niego "kolesia, ktoremu udalo sie wyladowac".
Wiocha. Z klaskaniem. Jednak na amerykańskich filmach katastroficznych też na koniec klaszczą.
O samolocie nie mogę narazie pisać, bo mam lęki.
Ale pociąg owszem.
Czy teraz też jest obyczaj zdejmowania butów na dłuższej trasie? Dawniej był.
Ja rozumiem wojenno-tułacze obyczaje i konieczność osuszenia i zagrzania nóg.
Jednak potem powielano ten zwyczaj jako zasadę. Dość niemiłą dla nosa.
A torebka? Gdzie trzymać? W operze przed spektaklem położyłam na podłodze , koleżanka się wstydziła za mnie.
A kiedy innym razem położyłam na krześle obok- usłyszałam: coż Ty tak tą torbę sadzasz na krześle jak Żydówka?
Torbę mam zwykle taką znacznych rozmiarów,
na wypadek wojny- powieszę-przeważy krzesło, na kolanach - zasłania mi oczy.
Nie znam zasady zdejmowania butów w pociągu. Teraz raczej się nie zdejmuje. No chyba, że ktoś ma zwyczajnie ochotę - czasem widuję ludzi z kapciami (raczej typu balerinek), czasem po prostu zakładają grubsze skarpety dodatkowo, czasem nic...
Jak jest dużo ludzi, to torbę mam na kolanach (a też taką "bagażówkę" 😉 ), jak obok nikt nie siedzi, to kładę na te wolne siedzenie (po "mojej" stronie). Na podłodze nie kładę, bo w takich miejscach zwyczajnie nie lubię tego robić, ale pod swoimi nogami chyba można 😉
Ja rozumiem wojenno-tułacze obyczaje i konieczność osuszenia i zagrzania nóg.
Jednak potem powielano ten zwyczaj jako zasadę. Dość niemiłą dla nosa.


Kiedys jechalam pociagiem nad morze, 10 czy 12 godzin w pociagu. Facet obok postanowil zdjac buty. Myslalam, ze umre. Zapach nie do wytrzymania, wiekszosc podrozy spedzilam na korytarzu 😉 Fuj, na samo wspomnienie mam mdlosci. Niech sobie ludzie buty sciagaja, pod warunkiem, ze sie MYJA i skarpety zmieniaja z czestotliwoscia wieksza niz raz na tydzien.
Mam alergię na "smacznego"  😵
I zawsze czuję się zakłopotana jak mnie pyta obcokrajowiec jak jest po polsku "guten appetit" tudzież "bon appetit". I zawsze mówię, że się nie mówi, bo brzmi to tak samo głupio jak by anglikowi powiedzieć "tasty".


a tak szczerze to z tym smacznego to nie wiedziałam że się nie mówi, serio  😁

a co do butów równiez uważam że sie nei powinno sciagać chyba że jest np mało osób lub ma się jakieś 'sztywne' buty i żeby palce troche odpoczeły?
Adam Jarczyński, dyrektor generalny Polskiej Akademii Protokołu i Etykiety:

Doświadczeni gospodarze nie będą zachęcali do zdejmowania butów. Dobrym zwyczajem jest, że na przyjęcia, a nawet wizyty nieoficjalne - ot, herbatkę, która też jest rodzajem przyjęcia - gospodarze tak przygotowują mieszkanie, by nie zmuszać gości do zmiany obuwia, a tym samym wprawiać ich w zakłopotanie. Może się zdarzyć, że wyjmując stopę z buta, zauważymy przypadkową dziurkę w skarpetce, a to z kolei spowoduje u przyłapanego pąs na twarzy. Dlatego jeżeli mamy w domu cenne dywany, skóry upolowanych królów puszczy lub afrykańskich stepów, zwińmy je i schowajmy do szafy, jeżeli się o nie obawiamy. W sytuacji, gdy podłoga zrobiona jest ze szlachetnego drewna, dobrze zastanówmy się, czy chcemy organizować spotkanie. Jeśli goście będą musieli się poruszać po mieszkaniu jak po polu minowym, śledzeni naszym czujnym wzrokiem, stanie się ona dla nich koszmarem. Z drugiej strony - strony gościa - musimy być zawsze przygotowani na koniecz-ność zdjęcia butów. Czy to ze względu na prośbę gospodarzy, czy porę roku. Grubiaństwem byłoby wchodzenie do znajomych w obuwiu o grubej podeszwie i niezdejmowanie go tylko dlatego, że nikt nie poprosił. Jeżeli zaproponowano nam kapcie, powinniśmy taktownie posłuchać sugestii gospodarza. A jeśli podobnie jak detektyw Monk nie lubimy chodzić w cudzych butach, zabierzmy swoje na zmianę - tak na wszelki wypadek.

link

Pozostałe artykuły
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
11 sierpnia 2011 21:03
Hm, to chyba Polacy mają jakąś taką powściągliwość z tym klaskaniem po lądowaniu w samolocie. Bo dlaczego to niby jest wiochą? Rodzaj podziękowania, radość, że doleciało się bez problemu - rozbicia samolotów to najczęściej bardzo głupie błędy, o które tak łatwo...

Jako ciekawostka - w UK w dobrym obyczaju jest mówienie cheers/thank you do kierowcy autobusu, kiedy się wysiada (jedyne drzwi są tuż przy "budce" kierowcy) i robią to wszyscy.
Skoro mam wyrażać radość, że pilot wylądował, to mam też klaskać taksówkarzowi i motorniczemu?  😁
Hm, to chyba Polacy mają jakąś taką powściągliwość z tym klaskaniem po lądowaniu w samolocie.


a ja właśnie zauważyłam że to Polscy najczęściej klaskają, i to właśnie polscy nie są w tym powsciągliwi
Potwierdzam  😁
Co do "smacznego", to nikgdy sie nie spotkalam z tym, zeby to bylo jakies faux pas 😉 Mnie to nie obraza, jak mi ktos zyczy smacznego, wrecz przeciwnie.
Ja słyszałam, że kelner nie powinien mówić "Smacznego", bo to faux pas. Dlatego jak byłam kelnerką, to nie mówiłam...
Pursat   Абсолют чистой крови
11 sierpnia 2011 21:30
Jako ciekawostka - w UK w dobrym obyczaju jest mówienie cheers/thank you do kierowcy autobusu, kiedy się wysiada (jedyne drzwi są tuż przy "budce" kierowcy) i robią to wszyscy.

Mieszkam pod miastem i dojeżdżam autobusami prywatnej firmy przewozowej. Zawsze kiedy wysiadam, mówię dziękuję, do widzenia. 😉 Ale wysiada się też przez drzwi obok kierowcy, więc pewnie dlatego. 😉
wysiadajac z busa czy nawet szynobusa tez mowie do widzenia. ale klaskanie pilotowi, za to ze robi co do niego nalezy, to robienie z niego idioty.
Pursat, no raczej trudno z drugiego konca autobusu krzyczec ''dzieeekuje!''.  😁
Ja jak jezdze roznymi pojazdami, gdzie wysiada sie przy kierowcy to po prostu mowie ''do widzenia''.

W autobusach dokonuje wnikliwej analizy ludzi wokol mnie, jesli widze, ze ktos potrzebuje miejsca - ustepuje.
Wiadomo za co się dziękuje w windzie! Za miłe towarzystwo w czasie wspólnej podróży windą  😁
Ja bym odpowiadała "Cała przyjemność po mojej stronie, polecam się na przyszłość".

Co do dziękowania kierowcy: Wcale nie uważam tego za głupie. Dziękuję kierowcy autobusu, gdy wysiadam z przodu, dziękuję taksówkarzowi. Czemu nie?
No a te brawa w samolocie może i trochę głupie, ale myślę że jest to mimo wszystko dla pilota miłe. Po prostu podziękowanie za bezpieczny lot.
W zasadzie masz racje.
A jak zrobic, kiedy czasem biegniemy na autobus, a mily kierowca na nas czeka? Po wbiegnieciu do autobusu spotkalam sie z kilkoma teoriami: po prostu wsiasc jak gdyby nigdy nic, krzyczec na caly autobus ''dzieeeekuje'', a ja osobiscie po prostu wsiadam i w kierunku kierowcy robie takie skiniecie glowa w dol. Takie niemie ''dziekuje''.
Jak to powinno byc?
wydaje mi się że dwa ostatnio sa ok 🙂

a co do smacznego no to ja spotkałam sie z tym że kelnerzy mówią smacznego,  i nie wiem może obracam się w takim rejonie gdzie w zasadzie jest to normalne i swiadczy o dobrych 'manierach' tak samo jak 'dzien dobry, do widzenia, dziekuje"  👀
W zasadzie masz racje.
A jak zrobic, kiedy czasem biegniemy na autobus, a mily kierowca na nas czeka? Po wbiegnieciu do autobusu spotkalam sie z kilkoma teoriami: po prostu wsiasc jak gdyby nigdy nic, krzyczec na caly autobus ''dzieeeekuje'', a ja osobiscie po prostu wsiadam i w kierunku kierowcy robie takie skiniecie glowa w dol. Takie niemie ''dziekuje''.
Jak to powinno byc?


No mi się wydaje, że w zależności od sytuacji, zatłoczenia autobusu i tego czy długo poczekał. Bo jeśli czekał dłuższą chwilę i to jeszcze specjalnie tylko na mnie, a autobus nie jest zatłoczony i nie ma problemu z przejściem (i nie mam ze sobą czegoś ciężkiego czy nieporęcznego) to ja bym wręcz podeszła do kierowcy, żeby powiedzieć "dziękuję". A czemu nie? 🙂


a ja właśnie zauważyłam że to Polscy najczęściej klaskają, i to właśnie polscy nie są w tym powsciągliwi


Oglądałam kiedyś program pt Zawody i było o stewardessach. Mówiły właśnie te nasze, że to my klaszczemy jak potłuczeni i że to straszna wiocha jest (tak parafrazując wypowiedzi).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się