Jazda w niskim ustawieniu, przeganaszowanie- samo zło?

caroline   siwek złotogrzywek :)
29 kwietnia 2010 00:05
brzuch jak to brzuch u kobyły - zdaje mi się, ze one lubią tak wygladac 😉
a linia grzbietu - myslę, ze w pełni odpuściła po galopie 😉
ale filmik ogólnie (instruktarzowo) moim zdaniem fajny 🙂


literówka 🤔 😡
Mnie sie podoba ten filmik. Widac, ze kon nie jest latwy, idacy w przod i nie idealny eksterierem. M. Klimke stara sie caly czas uspokajac i jechac w dol. Dokladnie tak, jak nam Dr. Stecken zawsze mowi. 🙂

branka nie ma idealnych koni 😉 Linia grzbietu napieta, ale przeciez M. Klimke mowi, ze kon nie jest latwy, ze jest poniedzialek, kon swiezy, do tego idacy w przod, wiec nic dziwnego, ze poczatek taki jest.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
29 kwietnia 2010 07:07
Niestety, żeby zobaczyć jak dalej szła jazda trzeba by zabulić 🙁  Ale już to co widać na filmiku bardzo mi się podoba. Na początku jazdy chyba żaden koń nie będzie chodził idealnie.
Lov   all my life is changin' every day.
29 kwietnia 2010 19:47
caroline wybacz, ja zawsze miałam z tym problem, żeby określić które to 'przed' 😁
a ten filmik jest może gdzieś indziej też? bo nie mogę otworzyć 🙁
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
29 kwietnia 2010 19:49
Niestety raczej go nigdzie indziej nie znajdziesz 🙁
Mi z tym brzuchem bardziej chodziło o to, ze nie pracują mięśnie brzucha, a grzbietu są wyraźnie napięte, szczególnie przy mocniejszym kontakcie. Z drugiej strony pod koniec filmiku jest lepiej, no i tak jak piszecie jest to początek jazdy, świeży koń itp.

Tak czy tak nie mówię, że tu zaraz jakaś pornografia, bo kto ja jestem, żeby Klimke krytykować 😁 Ale preferuję inny sposób jazdy co nie od dziś wiadomo 😉
Ja od jakiegos czasu ciagle staram się jechać mojego konia do dołu i starać sie go rozluźnić. Widze pierwsze małe efekty, pierwsze momenty rozluźnienia i lepszej pracy. Dalej jednak po zdjeciach widze ta sztywność typową dla niego i zastanawianie sie o co mi chodzi. Wstawie kilka zdjec zebyscie mogli napisac jakie sa wsze wrażenia.
Moje sa takie ze zarówno ja jak i kon szukamy sposobu na przyjemna jazde, rozbudowanie miesni i poprawna motoryke. Chciałabym w koncu widzec u niego troche lekkosci, a nie topornosc... . Nigdzie sie nie spiesze, tak na parwde dopiero zaczynamy jeździć w takiej wersji... wstyd przyznać ale wczesniej nikt mi na to nie zwrócił uwagi.
Normalnie pierwsze 20 minut jade całkiem na luzie, ale w odpowiednim tempie. Nabierajac kontaktu dochodze do takiej wersji


i stopniowo zaczynam zapraszac konia do zejscia w dół. Narazie nie ma mowy o swobodnym schodzeniu a juz na pewno nie o podarzaniu w takim ustawieniu.

Disiaj dosysc czesto ustawiał sie w takiej wersji


Nie do konca wiem czy mam mu na to pozwalać, czy prosić o coś zupełnie innego.

Galop narazie w takiej wersji z którego i tak jestem dumna, bo koń daje sie prowadzic bez walki, napierania i jest przy tym przyjemniejszy i zdecydowanie bardziej sterowny.



Czy polecacie jakies ćwiczenia? Lonze na jakims patencie?


Ja mam zagwozdkę.
Cały czas starałam się jechać mojego konia w dół. U nas to ciężkie, koń krótki, drobiący jak maszyna i bardzo niechętny do chodzenia poprawnymi chodoami roboczymi (włącza trójkę i zapierdzeila jak małą świnka) do szycia i cupinkę cwaniakujący.
Ze względu na jego nagłe wybuchy radości cały czas jeździłam z wytokiem.
Ostatnio zrobiliśmy sporo postępów, udało nam się zwalniać, opanować poprawne zatrzymania i ruszenia... wszytko we względnie stałym niskim ustawieniu.

Koń ostatnio mocno wybiegany więc i napady radości mniej ekspresyjne- doszłam do wniosku, że nie będę siać wiochy i odpiełam wytok od ujeżdżeniówki....
i to co się wydarzyło przerosło moje naj smielsze oczekiwania.
Początek jazdy luz, stęp na luźnej wodzy, stęp w nikim ustawieniu itd. piekne zagalopowanko na rozluźnienie ale gdy przyszło do kłusa w niskim ustawieniu bunt i lama. To już nawet nie lama to świeca głowę. Miałam wrażenie, ze najwyższą częścią konia są jego chrapy! 35 minut męki bez skutku - problem się tylko nasilał. Do tego stopnia, że złapałam wodze za sprzączkę i jeździłam kompletnie bez jakiegokolwiek oddziaływania nimi. Gdy jechaliśmy po prostych kon opuszczał głowę (ale nie rozluźnił się kompletnie) gdy tylko wjeżdzaliśmy na koło świeca ryjkiem.

Jakoś nie chce mi się wierzyć, że zdjęcie wytoku może tak oddziaływać na tego konia.  Szczególnie, że w stępie koń wracał do ręki i do prawidłowego ustawienia. Klus był drobiący, z kompletnie niezaangażowanym zadem i tą świecą - za żadne skarby nie mogłam go sprowadzić na dół.
Nie wiem co robic.
siodło dobre? zęby sprawdzone?
Może siodło niedopasowane /problemy z grzbietem/ lub zęby?
Ha! No właśnie - zęby robione 1,5 miesiąca temu. siodło niedawno nabyte, też dopasowywane  do niego. Fakt, ostatnie kilka jazd jeździłam z taką badziewną podkładką która mi spod tego siodła kosmicznie wyjeżdża, więc ją na ostatnia jazdę ściągnęłam. Ale wcześniej kon bez tej podkałdki w tym siodle chodził i było ok.
Dodam, że walka z wędzidłem i ze skręcaniem się odbywała tylko gdy jeździliśmy na lewo. Na prawo nie bylo ok. ale koń nie strzelał takiej lampy pionowej i szedł bardziej zaangażowany zadem w równiejszym tempie.
Na moje oko to wina siodła? może ciasne i zbyt blisko założone, przy zakrętach mocniej "dźga" łopatkę?
Hmm, ja bym jednak poszukała innej przyczyny niż końskie widzi mi się, bo zdjecie wytoka nie ma prawa aż tak zmieniać konia
anetakajper   Dolata i spółka
10 maja 2010 12:40
Może przełożył język nad wędzidłem. Może spróbuj po lonżować i zobaczymy czy dalej będzie się tak zachowywać.  
A nie ma może wilczych zębów?
Wilczaki wyrwane 1,5 roku temu.
Siodło nam zazwyczaj zwiewa do tyłu (stąd min wytok z napierśnikiem mieliśmy). Nie jest za wąskie ale być może koniowi jednak lepiej z tą podkładką było.

Ogólnie to było mega dziwne zachowanie. Też nie podejrzewam, że to tylko końskie widzi mi się ale znów tego samego dnia mieliśmy także problem z przejściem do stój i ze staniem. Wszystko robił byle by nie stać. Jak się kręcił i dotknął mojej łydki to walił chód boczny od razu... wyrywał wodze.

Spróbuje przelonżować. Niestety nie lonżuję na wypinaczach bo koń b. źle na nie reaguje. Usztywnia się i drobi, albo znów jeśli są krócej podpięte to się wiesza i pogina truchcikiem jak robocik mechaniczny i nie daje się zatrzymać.
Jak dla mnie to niedopasowane siodło jest przyczyną. Dopasowane nie ucieka do tyłu.
Jak dla mnie to niedopasowane siodło jest przyczyną. Dopasowane nie ucieka do tyłu.


Koń ma bardzo krótka kłodę i jest przebudowany przodem... każde siodło nam 'ucieka', tudzież leci na tył. Jesteśmy skazani na podkładki i napierśniki i inne cuda. Na dodatek koń dostaje spazmów na dopinanie popręgu.
caroline   siwek złotogrzywek :)
10 maja 2010 13:26
Spazmy przy zapinaniu popregu to zazwyczaj "tylko" obolaly miesien 😉 a cala syt. jest pochodna zdjecia wytoku - stabilzowal ci siodlo napiersnikiem, stabilizowal c tez pewnie reke. Plus to czego sie spodziewam - brak konsekwencji. I wystarczy mieszaneczki na dobry bunt 😉
Spazmy przy zapinaniu popregu to zazwyczaj "tylko" obolaly miesien 😉 a cala syt. jest pochodna zdjecia wytoku - stabilzowal ci siodlo napiersnikiem, stabilizowal c tez pewnie reke. Plus to czego sie spodziewam - brak konsekwencji. I wystarczy mieszaneczki na dobry bunt 😉


Napisz coś więcej proszę. co masz na myśli pisząc brak konsekwencji.
Też myślałam na początku, że to moja ręką, ale chyba nie do końca.
kotbury, dobrą zasadą w jeździectwie jest zmieniać tylko jedną rzecz na raz - łatwiej dojść przyczyn kłopotów. Jednak to co barwnie opisujesz wskazuje na reakcję bólową.
Zmieniona została jedna rzecz naraz w przeciągu ostatniego miesiaca - ściągnęliśmy wytok.


Gdyby powodem było niedopasowane siodło to sytuacja by narastała i pojawiała się duużo wcześniej. A tak nie było. Żeby zobaczyć czy nie jest to wina siodła wsiadłam wczoraj w skokówce (dobrze dopasowanej, nie powodującej dyskomfortu). I było to samo na początku.

Potem zaczęłam kombinować, że może rzeczywiście oddziaływanie wędzidła gdy wodze biegną przez wytok jest zupełnie inne i zaczęłam "udawać, że tam jest wytok" - w sensie ręka baaaardzo nisko (za nisko) - takie jeżdżenie, że "wodze robią za wypinacze" i koń zaczął odpuszczać, ustawiałam go wtedy bardzo nisko i bardzo okrągło (trochę się chował ale pozwalałam mu na to żeby nie prowokować zbyt szybkiego chodu i nie musieć go hamować potem), wtedy powoli ustawiałam rękę na poprawnej wysokości. Na koniec już mogliśmy całą ujeżdżalnię i woltę i zmianę kierunku i znów woltę przejechać bez strzelania głową w górę (poszłam jeździć na halę bo chciałam mieć pewność, że nic nam nie będzie przeszkadzać dodatkowego - np. meszki, które u ans tną okrutnie).
Trochę gorzej nam wychodziły przejścia czy zatrzymania ale i tak na koniec nie było już źle.
Mam nadzieję, że ta tendencja (poprawy) nam się utrzyma. Jeśli nie to daję do jeżdżenia na jakiś czas konia komuś z większym doświadczeniem...
mtl   I M Equestrian
12 maja 2010 18:23
apropos tematu - ustawienie konia podczas rozprężenia w ujeżdżeniu: http://dnndressagenewsnetwork.blogspot.com/2010/05/fei-releases-warm-up-diagrams-for.html
Odnawiam temat

Oprocz tego ze za malo zadu, czy to jest wlasnie jazda w niskim ustawieniu?






caroline   siwek złotogrzywek :)
24 listopada 2010 16:25
to jest tylko jazda w pół-żuciu na za długiej wodzy.
czy taka jazda jest... hmmm...zla ?
Zmieniona została jedna rzecz naraz w przeciągu ostatniego miesiaca - ściągnęliśmy wytok.


Ale pisałaś też, że na tą samą jazdę zdjęłaś podkładkę 😉
to jest tylko jazda w pół-żuciu na za długiej wodzy.


W takim razie to też jest pół-żucie?

A to?


W takim razie na jakiej wysokości koń musi mieć nos by było "żucie"
Dobry temat!
Moim zdaniem - oczywiście, że jazda w niskim ustawieniu nie jest zła! Tylko trzeba jeszcze widzieć różnicę pomiędzy lekkim przeganaszowaniem a "zaduszeniem" konia ręką...
Mój własny zwierz wyraźnie preferuje rozgrzewki w niskim ustawieniu, dopiero po kilku kółeczkach stopniowo "idziemy w górę", do normalnej sylwetki i wpływa to bardzo pozytywnie na pracę z nim. Jeżeli wyjechałabym i na dzień dobry kazała mu skrócić się, spłaszczyć i ustawić prawie że "na koguta", to chyba by mnie wyśmiał  🤔
Przyznam się przy tym do używania "samego zła" w postaci gumowego czambonu, bo i owszem, dlaczego miałabym nie używać go raz na jakiś czas? Wszystko jest dla ludzi, należy tylko zachować umiar... NIGDY, powtarzam NIGDY nie miałam w rękach czarnej wodzy i mieć nie zamierzam, a nawet wypinaczy na lonżę raczej nie zakładam. Po prostu nie widzę takiej potrzeby. Czambon co innego, niech sobie czasem polata w głową na dole, nawet uciechę w tego ma, bo zazwyczaj wtedy przez pół jazdy wodze mi wiszą, chodzi tylko o to, żeby nie zadzierał łba. Chyba więc go nie krzydzę?
Aczkolwiek - spotkałam się z twierdzeniem, że jestem diabłem i "roluję" swojego konia 😵

Pozostaje mi tylko pytanie, co w takim razie z tymi mędrcami, którzy taki wniosek wysnuli, a sami latają na 4-latkach z czarną co drugi dzień?
Powodzenia im życzę, powodzenia.
Fisia, taka jazda jak ze zdjęcia raczej tak, bo koń przy okazji... po prostu wisi na przodzie-> cały swój ciężar opiera na tym przodzie i nawet się nie równoważy. Przynajmniej mam takie wrażenie. 

xxmalinaxx, To, że oni pykają na czarnej wodzy na 4 latkach godne pochwały nie jest, ale ja bym również nie pochwalała gumowego chambonu na jeździe.... O ile zdążyłam przyjąć do wiadomości, że takie zestawienie może być pomocne, ale z tego co wiem - w konkretnych przypadkach, konkretnych problemach... i nie wiem czy tym konkretnym problemem jest samo zadzieranie głowy do góry na co rozwiązaniem ma być jeżdżenie na wiszących wodzach na gumowym, rozciągliwym chambonie.
Moze to glupie pytanie. Czy konia ktory sie wiesza zawsze czuc "na rekach'? Bo ja owszem czuje kontakt z pyskiem, ale nie czuje zeby mnie kon sciagal w dol.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się