Polityka , polityka
Pan Napieralski u Moniki Olejnik -wysłuchałam .Przyznaję, że pierwszy raz, dłuższej wypowiedzi tego kandydata.
Tak jak przypuszczałam - miałki, powierzchowny - jak to się dawniej mówiło-nie ten rozmiar kapelusza.
Grzegorz, masz rację, że jak się uprawia seks, to trzeba pomyśleć o zabezpieczeniu - i nie jest to wdrapywanie się na umysłowe Kilimandżaro. Parafrazując powiedzenie jednego takiego rzeknę tylko, że najważniejszym środkiem antykoncepcyjnym jest SPRAWNIE DZIAŁAJĄCY MÓZG.
- i tu mamy problem. Może zacytuję słowa Alberta Einsteina: "Tylko dwie rzeczy są nieskończone - wrzechświat i głupota ludzka, chociaż co do tej pierwszej nie mam pewności". Czasami mam wrażenie, że sprawnie dzałający mózg to towar deficytowy w naszym społeczeństwie. Inteligentnej osobie łatwo policzyć, że bardziej opłaca się wydać kilkadzesiąt zł na antykoncepcję, niż ryzykować wydawanie kilkuset zł na dziecko przez kilkanaście następnych lat - dziwi mnie, że tak wiele ludzi nie jest w stanie tego zrozumieć, ale najwyraźniej da się być aż tak głupim. Fakt, uzasadniam refundację antykoncepcji zwykłym pragmatyzmem - myślę, że lepiej jest dać komuś darmową antykoncepcję niż zasiłek, becikowe itd. Jest to po prostu tańsze, i oszczędza wielu dzieciom bycia niechcianym i wychowywania się bez miłości. I nie kieruję się tutaj kwestią moralną, lecz praktyczną - również uważam, że jak ktoś chce uprawiać seks, to powinien sam zadbać o zabezpieczenie, ale refundacja antykoncepcji może zapobiec większym szkodom.
Żeby zabezpieczyć mniejszość przed śmiertelną chorobą, której można uniknąć nie wchodząc w relacje z kim popadnie, powinniśmy zrefundować całej populacji środki antykoncepcyjne? Er, tego już się nie da uzasadnić ekonomią. uśmiech - to ciekawe, co byś powiedział, jakby AIDS było u nas tak rozpowszechnione jak w Afryce, i każdemu NFZ musiałby zrefundować leczenie. A leki antyretrowirusowe są horrendalnie drogie.
Co do edukacji seksualnej w Anglii, to tu się zupełnie mylisz. Problem jest taki, że tam nastolatki mają wpajane do głów, że im wszystko wolno - nikt ich nie uczy odpowiedzialności. Krytykowani są nawet rodzice, którzy chcą przekonać dziecko, żeby zaczekało z seksem lub uprawiało go ze stałym partnerem - bo jak takie dziecko może mieć dobry kontakt z "zacofanym" rodzicem? Wierz mi, wychowanie bezstresowe w Anglii przekracza wszelkie granice absurdu.
adrianna32, a z jakiej paki to KOBIETA ma decydować o życiu DZIECKA? DLACZEGO? Tak samo mogę pobiec sobie i zbutować Cię na śmierć, albo poderżnąć Ci gardło. No bo co? Mogę decydować o życiu innych...
Strzygo z prostego powodu - bo nie moze decydowac mezczyzna. W takim kierunku idzie ustawodawstwo w krajach europejskich, miedzy innymi po to zeby nikt cie nie zmuszal do urodzenia niechcianego zycia. Moze pobaw sie troche i wyobraz sobie ze nie chcesz dziecka a twoj chlop zmusza cie do jego urodzenia. Powodzenia jesli bedziesz tryskala entuzjazmem. Poza tym to jej cialo, jej klopot na przyszlosc i jej zlamane zycie. Prawo do wyboru musi byc, jesli nie chcesz nie usuwasz, jesli chcesz to zamiast tluc sie do jakiegos szemranego ginekologa usuwasz i na przyszlosc albo uwazniej wybierasz chlopa albo stosujesz antykoncepcje. Dziecko jest dzieckiem po urodzeniu. Wczesniej jest plodem. Dla mnie plod ma wartosc taka jaka nadaje mu matka. Albo chce dziecka i jest to jej najwiekszym szczesciem, rodzi je i kocha albo go nie chce i zamiast lamac zycie sobie i jemu usuwa i zyje dalej. Potem moze urodzic, jesli bedzie chciala miec dziecko. Roznica miedzy aborcja a zbutowaniem jest taka ze burujesz czlowieka juz narodzonego
kelpie COS PIEKNEGO ta Twoja wypowiedz, poprostu nic wiecej jej nie brakuje. :kwiatek:
kelpie, ale to jednak kobieta decyduje, czy zastosować antykoncepcję. Zmuszanie kobiety do stosunku bez zabezpieczenia jest po prostu gwałtem - i w takiej sytuacji oczywiście rozumiem aborcję.
Moze pobaw sie troche i wyobraz sobie ze nie chcesz dziecka a twoj chlop zmusza cie do jego urodzenia. Powodzenia jesli bedziesz tryskala entuzjazmem. Poza tym to jej cialo, jej klopot na przyszlosc i jej zlamane zycie.
To, co tutaj opisujesz, jest sytuacją patologiczną - w normalnym związku kobieta, która nie planuje dzieci, zabezpiecza się, nie pytając faceta o zgodę.
Dziecko jest dzieckiem po urodzeniu. Wczesniej jest plodem. Dla mnie plod ma wartosc taka jaka nadaje mu matka. Albo chce dziecka i jest to jej najwiekszym szczesciem, rodzi je i kocha albo go nie chce i zamiast lamac zycie sobie i jemu usuwa i zyje dalej.
No i tutaj mamy klasyczny problem etyczny - czy płód to już dziecko, i co o tym stanowi? Twoim zdaniem stanowi matka, a moim zdaniem - nauka. Z biologicznego punktu widzenia, płód ma już własne DNA, rozwija się układ nerwowy - jest to już odrębna, żywa istota, tylko jeszcze nie do końca ukształtowana i niezdolna do samodzielnego życia poza macicą.
Przyznam, że legalna aborcja może być mniejszym złem. Brak legalnej aborcji jest w praktyce spychaniem problemu do podziemia, i często skutkiem są po prostu zabiegi dokonane pokątnie i z narażeniem zdrowia. Jednak patrząc na to pod względem etyki - uważam, że jest to złe i okrutne.
Ja w sprawie aborcji konfrontuje dwie rzeczy. Z jednej strony mamy niepelne zycie, plod ktory w poczatkowym okresie jest niczym wiecej niz zlepkiem komorek. Z drugiej jest kobieta, czlowiek juz narodzony i w pelni uksztaltowany, zdolny do odczuwania bolu zarowno fizycznego jak i psychicznego. Zarodek nie ma swiadomosci, a bol odczuwa po 29 lub 30 tygodniu ciazy. Do tego czasu dla mnie sprawa jest prosta. Tysiackrotnie wazniejsze jest dla mnie zycie istoty juz narodzonej. To ona odniesie wieksze straty gdy niechciane dziecko urodzi - emocjonalne, zdrowotne i ekonomiczne. Plod straci zycie, na dodatek zycie tylko potencjalne. Wydaje mi sie to wazna dystynkcja poniewaz naturalne jest dla mnie ze zycie juz narodzone zasluguje na maksymalna ochrone.
Tutaj chce dotknac jednej z tez gloszonych przez Grzegorza - mianowicie ze w aborcji zrodlem rzekomego zla nie jest zadawanie bolu ale fakt odebrania zycia. Nastepnie twierdzi jednak ze kara smierci jest potrzebna i jak najbardziej pozadana. I teraz pytam - na jakim stanowisku stajesz zatem Grzegorz? Absolutyzujesz zycie? Nie. Przyznajesz prawo di niego tylko wybranym kategoriom ludzi, w tym tak potencjalnym - nienarodzonym, natomiast wylaczasz spod niego przestepcow. A wiec relatywizujesz. Ergo, sam fakt odebrania zycia nie jest dla ciebie rzecza absolutnie zla. Dopuszczasz go w pewnych przypadkach. Zatem nie mozesz oprzec swojej tezy o zle aborcji na fakcie, ze odbiera zycie. Gdyz ty odebranie zycia jak najbardziej dopuszczasz.
W sytuacji zycie zarodkoa vs. zycie kobiety zawsze stane po stronie kobiety. Nie interesuje mnie czy z takiego "odratowanego" zarodka urodzilby sie drugi Einstein, jest mi zupelnie obojetne czy przypadkiem nie usunelam potencjalnego Zimmermana. Jest kobieta, czlowiek w pelnym tego slowa znaczeniu. Obojetny jaki jest powod dokonywanej przez nia aborcji - czy gwalt, czy nieumiejetnosc podzwigniecia odpowiedzialnosci jaka jest wychowanie dziecka.
Tutaj znowu chce nawiazac do wypowiedzi Grzegorza. Otoz bardzo autorytarnie stwierdza on ze to takie proste, uniknac ciazy. Wystarczy nie rozkladac nog. Jesli zas rozlozy, to niech zaluje. I teraz chce zwrocic uwage na kilka spraw. Pierwsza - w dziwny sposob Grzegorz oczekuje od kobiety niezlomnej woli i zelaznej sily, aby oprzec sie urokom mezczyzny. Istne wezwanie do swietosci. Z drugiej w tajemniczy sposob pomija Grzegorz drugi czynnik, rownie wazny w naszym potencjalnym, ciazogennym, tete-a-tete. Otoz mezczyzne. Nie wspomina o sile perswazji jaka ci osobnicy potrafia roztoczyc, o przemocy psychicznej i zwyklym szantazu jakim poddawane sa czesto te dziewczeta. Jasne, latwo z niezlomnoscia swiatobliwego meza, machnac reka i powiedziec "Niech cierpia za swoja glupote, skoro sie daly". Otoz ja nie mysle zeby za glupote kobiety musialy cierpiec do tego stopnia ze zmusza sie je do urodzenia dziecka. Z jakiej niby racji? Co wiec w mysl swoich zalozen proponuje Grzegorz dla chlopcow ktorzy je zaplodnili, czesto stosujac manipulacjei przebieglosc jaka nie powstydzilby sie lis? Kastracje? Przywiazanie do kobiety, matki jego dziecka? Czy moze Grzegorz i tutaj relatywizuje i nie uwaza by chlopcom - idiotom nalezala sie jakas kara? Bo ich postepowanie jest moralnie neutralne? Bo to wina dziewczyn ze sie daly a nie chlopcow ze naciskali? Zapominamy ze poped seksualny to instynkt a przeciwstawic sie nie moga nawet zyjacy teoretycznie w celibacie ksieza, jak wiec oczekiwac ze nie poddaja mu sie normalni ludzie, mezczyzna i kobieta? Przyznam sie, strasznie lubie seks. A nie znosze dzieci. I jesli zdarzyloby sie, ze jakims dziwnym trafem zaszlabym w ciaze, to usunelabym ja bez najmniejszych wyrzutow sumienia. Bo dziecko to nie obowiazek a moj brzuch jest wylacznie moja sprawa. Nie wdaje sie tutaj w filozoficzne rozwazania na temat swietosci zycia nienarodzonego poniewaz dla mnie wazne jest tylko jedno zycie - narodzone. Dlatego proponuje wszystkim obroncom swietosci kazdego zycia - zajmijcie sie tym, co juz narodzone. Zamiast toczyc wojny o zarodki wesprzyjcie domy dziecka, pozakladajcie wioski dzieciece. Plodom i tak nie pomozecie, a sa wazniejsze rzeczy do zrobienia niz kamienowanie bogu ducha winnej kobiecieny ktora zwyczajnie dziecka nie chce.
Bostonka jeszcze kwestia antykoncepcji - naturalnie w sytuacji idealnej rozwiazuje to wszystkie problemy. W praktyce jest jednak zupelnie inaczej. Dostepnosc srodkow antykoncepcyjnych w naszym kraju jest zatrwazajaco niska, szczegolnie na wsi. Dodaj do tego wygodna dla lekarzy-konformistow klauzule sumienia i motywowane religijnie naciski w malych spolecznosciach i dostaniesz potworny obraz. Gdyby srodki byly powszechnie dostepne a dziewczeta (i chlopcy, nie widze powodu dlaczego to kobieta ma brac na siebie cala odpowiedzialnosc, marze tez o wprowadzeniu jakis srodkow dla facetow poza prezerwatywa) dysponowaly odpowiednia i wszechstronna wiedza (w rozsadnym wieku, na poczatek dzieciom wystarczy wiedza ze warto zaczekac bo im bardziej jestes fizycznie rozwinieta tym przyjemniej i ze seks nie jest jedynym "swiadectwem milosci" i ze ci ktorzy do niego namawiaja wbrew naszej woli sa zli i nalezy unikac ich za wszelka cene. Szczegoly pozniej, idiotyzmem jest rozdawanie srodkow 11 latkom!) to byloby super. Nie byloby problemow z aborcja. Ale przeciez wiemy ze sa i beda. Bo nigdy nie dojdziemy do idealu w ktorym mezczyzni sa troskliwi i odpowiedzialnosci, dziewczyny nie rozkladaja nog z konsekwencja godna swietej a w aptekach panie z entuzjazmem sprzedaja stosunkowo tanie srodki antykoncepcyjne.
sprawnie dzałający mózg to towar deficytowy w naszym społeczeństwie.
A to już nie mój biznes, jak co komu działa.
Ludzie po to mają głowy, a w nich mózgi, żeby ich używać, a nie żeby im w szyję nie napadało.
Nie zgadzam się tylko na podciąganie mnie pod ogół, w stylu - babki mogą stosować aborcję jako alternatywę pigułek, to zabrońmy aborcji w ogóle, wszystkim, zawsze i wszędzie i jeden grzyb niech to będzie, czy zabraniamy zgwałconej 9-latce w ciąży bliźniaczej, czy recydywistce-galeriance, co nie ma na tyle pofałdowanej kory mózgowej, żeby pamiętać wziąć pigułę.
kelpie, cóż, można by się było zastanowić, dlaczego mężczyzna nie może decydować, skoro płód jest wg Ciebie rzeczą, mężczyzną, ma połowiczny wkład, więc jest współwłaścicielem płodu.
Ty się teraz pobaw i pomyśl, że chłop Cie zmusza do urodzenia dziecka. Co ma do tego legalna aborcja? Podpowiedź: jak Cie chłop zmusza, to nie pozwoli Ci zrobić aborcji. A nawet, jak jakimś cudem zrobisz, to znów będzie chciał, żebyś zaszła w ciąże i donosiła. Argument bez sensu.
I co zmienia to ,że się narodził? Prócz tego, że ma szansę samemu się obronić, a płód tej szansy nie ma.
A w sytuacji, gdy kobieta rodzi. Nóżki powiedzmy na zewnątrz, główka w środku. Można zabić, bo to płód, czy nie można, bo to dziecko? A może ciachnąć w połowie?
Jej ciało, ale w jej ciele jest już inna istota. I co teraz? To już nie tylko jej sprawa, ale i sprawa tej istoty. Małego aliena i pasożyta fakt, ale istoty.
Widze ze w naszym kraju jest ogromna nietolerancja, oraz brak zrozumienia. Nie dziwie sie dlaczego np. Niemcy Holandia sie tak smieja. Jak diewczyna bedzie chciala pojedzie do Holandii, tam nikt nie bedzie jej obrzucal miesem, gadal ze zamordowala.... Ja mam spirale 5 letnia ale gdy bym znow zaszla usunela bym bez zadnego ale i uwazam ze kelpie ma absolutna racje, ja niestety nie potrafie tak pisac, wiec moge sie jedynie podpisac! A facet? Facet to najmniej dojrzale stworzenie, czesto nie nazwala bym go czlowiekiem tylko zwierzem. Tak samo powinni sie kastrowac jesli nie chca dzieci a jesli chca to wychowywac. Ale w jadrach tez sa zarodki, tak to mozemy opowiadac w nieskonczonosc....
Ale w jadrach tez sa zarodki
Bosz, Adrianna, co Ty na biologii robiłaś? 😵
Doskonale wiesz co mam na mysli a czepiasz sie szczegolow, mysle ze waniejszy jest temat niz slowko. (czytalam o aborcji) Glupie pytanie 😵
Zadnej istoty. Zlepka komorek, istoty dopiero pozniej.
Mezczyzna nie ma prawa do plodu poniewaz to nie wklad sie liczy a fakt kto ciaze nosi i kto rodzi. Kobieta, ergo to jej decyzja.
Dalej, twoj dziwny wywod na bezsensownosc mojego przykladu. Otoz sluzyl on zobrazowaniu ze ustawodawstwo idzie w takim kierunku w jakim idzie zeby stworzyc takie warunki, aby zmuszenie ciebie do donoszenia ciazy nie bylo legalne i bys w sytuacji gdy juz zostaniesz do czegos takiego wbrew swojej woli zmuszona mogla domagac sie zadoscuczynienia i ukarania sprawcy. Naturalnie ze przepis nie uchroni cie przed czyms takim. Przepis to przepis, norma ktora ma za zadanie zakomunikowanie ze dany czyn jest przez wladze pozadany lub zakazany. Nie chroni cie przed niczym, ale daje podstawe do domagania sie sprawiedliwosci gdy juz cie ktos skrzywdzi.
Jak juz mowilam, to ze sie narodzil ma dla mnie wielka wartosc gdyz nie uznaje wartosci zycia nienarodzonego, czy moze scislej - zycie narodzone stawiam wyzej od zycia plodu do 30 tygonia ciazy. Bo narodzone juz cierpi, plod do 30 tyg. ciazy - nie. Ba, naukowcy spieraja sie poniewaz duza czesc z nich wiaze odczuwanie bolu z w pelni wyksztalconym ukladem nerwowym, ktorego plody nie maja. Uwazaja zatem ze plod bolu nie odczuwa. Ja zakladam jednak ze w pewnym momencie swojego rozwoju odczuwa i od tego czasu aborcja poza szczegolnymi przypadkami nie powinnam byc pozadana.
Moze nie wdawajmy sie w pusta sofistyke. Moze spokojnie usunac do 30 tygodnia ciazy, stad zastanawianie sie czy mozna zabic gdy w polowie jest w mamie a w polowie na zewnatrz mozna uznac raczej za ponury zart a nie powazny argument.
Jej cialo wazniejsze bo ona byla wczesniej i odczuwa wiecej bolu z faktu znajdowania sie tej jak mowisz "istoty" w sobie niz ta "istota" z faktu znajdowania sie w niej. To wiaze sie z liczniejszymi przywilejami. Takze tym ze kobieta moze decydowac czy uczlowieczy znajdujacy sie w niej zlepek komorek od przeszlej chwili jego poczecia i w zwiazku z tym donosi ciaze czy tez uzna ze nie widzi wiekszego sensu w meczeniu sie do konca zycia z czyms, czemu i tak nie zapewni doskonalych warunkow do rozwoju, na ktore naturalnie zasluguje kazde narodzone juz dziecko.
Kelpie, jeżeli chodzi o aborcję, to ja rozróżniam moje osobiste poglądy moralne od mojego stosunku do prawa, które powinno być dyktowane kwestiami praktycznymi oraz światopoglądem społeczeństwa. Ja też nie lubię dzieci, stosuję antykoncepcję - dla mnie jakoś jest dostępna, chociaż zgodzę się z Tobą, że powinno się zrobić jak najwięcej, żeby ułatwić dostęp do środków antykoncepcyjnych.
Tysiackrotnie wazniejsze jest dla mnie zycie istoty juz narodzonej. To ona odniesie wieksze straty gdy niechciane dziecko urodzi - emocjonalne, zdrowotne i ekonomiczne. Plod straci zycie, na dodatek zycie tylko potencjalne. Wydaje mi sie to wazna dystynkcja poniewaz naturalne jest dla mnie ze zycie juz narodzone zasluguje na maksymalna ochrone.
Ale w przypadku, kiedy zagrożone jest życie matki, aborcja jest dozwolona. To są wyjątkowe przypadki, a Tu upraszczasz to do dylematu: "albo życie płodu, albo życie kobiety" - a przecież w przypadku normalnej ciąży tak nie jest!
Masz rację, że obie strony powinny myśleć o zabezpieczeniu i obie strony są odpowiedzialne za ciążę. Ale to kobieta ponosi konsekwencje w postaci ciąży - fakt, chyba niewspółmiernie wysokie w stosunku do "przewinienia". Ale o to możesz mieć pretensje jedynie do biologii. Tutaj pojawia się zasadnicze pytanie: czy gorszą konsekwencją będzie urodzenie niechcianego dziecka (które można oddać do adopcji) czy usunięcie potencjalnego człowieka? Tą kwestię zostawiam Twojemu sumieniu.
kelpie, cóż, można by się było zastanowić, dlaczego mężczyzna nie może decydować, skoro płód jest wg Ciebie rzeczą, mężczyzną, ma połowiczny wkład, więc jest współwłaścicielem płodu.
Ty się teraz pobaw i pomyśl, że chłop Cie zmusza do urodzenia dziecka. Co ma do tego legalna aborcja? Podpowiedź: jak Cie chłop zmusza, to nie pozwoli Ci zrobić aborcji. A nawet, jak jakimś cudem zrobisz, to znów będzie chciał, żebyś zaszła w ciąże i donosiła. Argument bez sensu.
Muszę się z Tobą zgodzić, że mężczyzna także jest odpowiedzialny za ciążę. Jednak w praktyce większość konsekwencji ponosi kobieta, i w sytuacji, kiedy para nie może dojść do porozumienia, ostateczna decyzja w sprawie ciąży powinna być podjęta przez kobietę. No i masz rację, że w przypadku aborcji, jeżeli facet mógł zmusić kobietę do zajścia w ciążę, to i zabroni jej dokonać aborcji.
Jak już napisałam, nie popieram aborcji, ale uważam, że kobieta ma prawo zrobić jak zechce. Zresztą, i tak zrobi jak zechce - legalnie lub nielegalnie. Są róźne sytuacje, to, czy dokonałabyc aborcji jest kwestią Twojego sumienia. Na pewno nie potępiałabym kobiety, która dokanałaby aborcji ze względów medycznych lub usunęłą ciążę z gwałtu. Rozumiem też, że czasami antykoncepcja może zawieść. Ale nie potrafię zrozumieć kobiet, które zaniedbały antykoncepcję, zaliczyły nockę z przypadkowym facetem, a potem mówią: "To moje ciało, to moja sprawa" i dokonują aborcji. Aha, i nic z tego, co napisałam, nie jest "filozoficznym rozważaniem na temat świętości życia nienarodzonego" - opieram się na nauce, nie na religii. Sama jestem agnostyczką, i to, co ksiądz mówi na temat aborcji obchodzi mnie tyle, co ziarenko piasku gdzieś na Saharze. I pod względem biologicznym, twierdzenie, że płód to tylko "zlepek komórek" jest zdecydowanym nadużyciem - jest żywą rozwijającą się istotą, poczytaj sobie trochę o rozwoju płodu, obejrzyj zdjęcia - może to wpłynie na Twoje zdanie na ten temat. Ale na pewno nie zgodzę się z tym, że aborcja powinna być legalna do 30-go tygodnia ciąży! Najmłodszy wcześniak świata urodził się w 21-szym tygodniu ciąży, i nie wyobrażam sobie, żeby legalna granica aborcji była późniejsza - to już jest po prostu niehumanitarne.
Intelektualna gimnastyka, jaką uskuteczniają tutaj zwolennicy aborcji po prostu mnie powaliła 😲
Pierwszy, w moim prywatnym rankingu najgłupszy, argument - "jeśli nie zalegalizujemy aborcji, to nie zlikwidujemy problemu, ale przeniesiemy go do podziemia". Mam pomysł! Skoro chcemy zalegalizować wszystko, czego nie da się wyplenić, to może zalegalizujemy też handel narkotykami, kradzieże i morderstwa? Każdego dnia ludzie robią każdą z tych rzeczy i nigdy nie będziemy w stanie pokonać żadnego z tych procederów, więc po co się starać? Uważam, że dilerzy, złodzieje i zabójcy powinni uzyskać błogosławieństwo państwa, zarejestrować swoje działalności gospodarcze i oddawać haracz państwu. Gdyby jeszcze zrzeszyli się w związki zawodowe, to już w ogóle byłoby super - w końcu i tak tego nie unikniemy, a możemy uczynić bardziej higienicznym i bezpiecznym (dla złodziei, morderców i dilerów).
Drugi, też daje radę - "dziecko w brzuchu matki ma nie do końca wykształcony układ nerwowy i nie jest dzieckiem". Mam kolejny pomysł! Uważam, że powinniśmy zutylizować wszystkie dzieci, które nie czują bólu (nazywa się to analgezja wrodzona), które są niepełnosprawne umysłowo, upośledzone w rozwoju, mają porażenie mózgowe i inne ciekawe choroby. To byłoby ekonomiczne, zdrowe i przestalibyście być takimi hipokrytami.
Co z tego, że dziecko nie jest w pełni ukształtowane? Noworodek też nie jest, do trzeciego roku życia dziecko nawet nie ma pojęcia, że jest odrębną jednostką, ergo nie ma świadomości. Postuluję, żeby zabić te małe mendy, ich płacz zawsze mnie wnerwiał.
Trzeci - "brzuch kobiety to jej sprawa, musimy chronić ją przed stratami moralnymi i ekonomicznymi". No dobra, skoro już tak dbamy o te kobiety, to czemu by nie zezwolić na dzieciobójstwo jeśli kobieta uzna, że jednak nie bawi ją te całe matkowanie, dzieciak za mocno ssie cyca i jest brzydki. Co to za różnica gdzie znajduje się przeszkadzające matce dziecko? Czy jest w brzuchu, czy też poza - potrzebuje kobiety, by przeżyć, matka je karmi, w sumie taki niepotrzebny pasożytek.
Co z matkami, które nagle podupadły finansowo? Uważam, że powinny mieć prawo zrzucić z siebie ciężar i pozbyć się bachora jako całkiem zbędnego balastu. Człowiek nie w pełni świadomy to nie człowiek, czyli mamy czas do magicznych trzecich urodzin dziecka żeby się rozmyślić.
Czwarty - "wszystko przez tych facetów, szczwane liski, tylko czekające by zbałamucić kobietę". Trudno mi to skomentować szerzej, niż konwencjonalnym palmfacem. Ale spróbuję - wyobraźmy sobie, że facet namawia kobietę na zabicie jej matki, żeby mogli otrzymać gigantyczny spadek. Żądza to żądza, obojętnie czy chodzi o seks, czy o chęć posiadania. To jak, biedna kobieta nie oprze się argumentacji mężczyzny i w końcu ulegnie, bo co ona biedna ma zrobić? Pachnie mi to na trzy mile seksizmem, aż dziw bierze, że napisane to było przez kobietę 😵
A jeśli to was nie przekonało, że ten argument jest głupi, to zastanówcie się drogie dzieci: jeśli już biedna niewiasta zostanie zaciągnięta przez cwanego faceta do łóżka, to czy jednocześnie traci wszelkie swoje zasady moralne? Przecież uprawianie seksu pod wpływem perswazji nie oznacza, że trzeba dzieciaka usuwać.
Piąty, last but not least - "skoro jesteś za karą śmierci, to nie możesz być przeciw aborcji". Czy naprawdę trzeba tłumaczyć różnicę pomiędzy zabiciem dzieciaka, którego jedynym przewinieniem jest sam fakt, że istnieje, a zabiciem Naprawdę Złego Gościa? Jeśli takiej nie ma, to nawet zabicie gwałciciela w obronie koniecznej będzie tożsame z zabiciem pięciolatka. Śmierć to śmierć, prawda? Czy jednak nie?
Najmłodszy wcześniak świata urodził się w 21-szym tygodniu ciąży, i nie wyobrażam sobie, żeby legalna granica aborcji była późniejsza - to już jest po prostu niehumanitarne.zgodnie z nowoczesnymi trendami obyczajowo kulturowymi, wystarczy nazwać takie wydarzenie "poronieniem żywym" i po problemie 🤔
co do zakresu przedmiotów które dzieci mają przerabiać w szkole, to powinni o tym decydować rodzice i tylko rodzice, a nie jakaś UE!przecież nauczyciel ma być pedagogiem, a nie biurwą realizującą dyrektywy.
ps Noworodek też nie jest, do trzeciego roku życia dziecko nawet nie ma pojęcia, że jest odrębną jednostką, ergo nie ma świadomości.ma świadomość, z tym że bardzo fałszywą, wydaje mu się po prostu że jest Panem Zastępów, funkcjonującym na kształt pomysłu Benedykta Spinozy 😁
Grzegorz, wiem, że lubisz marudzić, ale od mojego stwierdzenia, do stwierdzenia Twojego prowadzi bardzo wąska i kręta ścieżka. A ja jestem leniwa, więc pójdź tam sam, porób parę zdjęć, a potem zdaj mi relację. Ja już tam jestem i nie jest dobrze. Jestem starszy o 9-ęć miesięcy, które chyba ostro przebalowałem, bo za cholerę nie mogę sobie niczego przypomnieć. 🙁
Jak dla mnie parszywy jest świat w którym państwo zabija, bo dwóch panów usiadło i między setką, a kiełbaską, stwierdziło, że tak będzie ok., gdy wysyła na pewną śmierć swoich obywateli, którzy oddają życie za naftę dla Amerykanów. Mamy różne poglądy i różne wizje świata. Bardzo, jak widać rozbieżne.
Mały kącik poezji Jak już, to wolę to:
Tekst prosty, podobnie radośnie pacyfistyczny i podobnie naiwny... ale przynajmniej można uskuteczniać headbagging.
Jak już jesteśmy przy tematach seksualnych. Dlaczego w takim razie zakazane są stosunki płciowe z nieletnimi? A co jeśli taka 13 latka ma ochotę na stosunek z 70 letnim tłustym panem? zauważ, że oboje odczuwają PRZYJEMNOŚĆ, egro wszyscy powinni się cieszyć i zachęcać 13-letnie panny do stosunków w 70-letnimi tłustymi panami. Albo 12-letnich chłopców a 50-letnimi paniami nauczycielkami. Nie wiem. Zapewne dlatego, że dziewczynki liczące sobie lat 13-ście nie mają pełnej osobowości prawnej, pozostają pod kuratelą rodziców i tak dalej - plus zwyczajowe "powody humanitarne" - czyli 16-stki są głupiutkie i podatne na wpływy, a 18-stki... też, ale już można. 😁
Taka uznaniowa nakładka obyczajowa na sferę biologiczną. Jesteś mi w stanie powiedzieć, dlaczego "dorośli" jesteśmy w dniu 18-stych urodzin? A dlaczego nie 17-stych, albo 19-stych?
Na prawdę nie rozróżniasz transfuzji krwi od skrobanki? Na prawdę? Rozróżniam. Pisze tylko uparcie, że ból nie stanowi istoty sprawy. Boli wiele rzeczy, lecz ich ocena moralna jest diametralnie różna. Podobnie jak można odczuwać przyjemność z wielu rzeczy - część z nich jest w szufladce "Zło". Dlaczego więc ma to być jakąś wielką przesłanką?
Tutaj chce dotknac jednej z tez gloszonych przez Grzegorza - mianowicie ze w aborcji zrodlem rzekomego zla nie jest zadawanie bolu ale fakt odebrania zycia. Nastepnie twierdzi jednak ze kara smierci jest potrzebna i jak najbardziej pozadana. I teraz pytam - na jakim stanowisku stajesz zatem Grzegorz? Absolutyzujesz zycie? Nie. Przyznajesz prawo di niego tylko wybranym kategoriom ludzi, w tym tak potencjalnym - nienarodzonym, natomiast wylaczasz spod niego przestepcow. A wiec relatywizujesz. Ergo, sam fakt odebrania zycia nie jest dla ciebie rzecza absolutnie zla. Dopuszczasz go w pewnych przypadkach. Zatem nie mozesz oprzec swojej tezy o zle aborcji na fakcie, ze odbiera zycie. Gdyz ty odebranie zycia jak najbardziej dopuszczasz. Kelpie, a gdzie ja tak w ogóle napisałem, że jestem przeciwnikiem aborcji? Zbijam argumenty obu stron barykady... Lubię być w centrum uwagi, a nic tak nie zapewnia atencji tłumu, jak stanie na barykadzie i kłócenie się z obiema stronami konfliktu. Fakt, że częściej latają kamienie niż staniki, ale i tak jest zabawnie. 🤣 😉
I nie, nie absolutyzuje życia, uważam że odebranie go pewnym jednostkom może nieść za sobą dobre skutki. Ba, za złe uważam krycie się za hasełkami o jego nienaruszalności, które pozwalają owinąć się w nimb zajebistości moralnej - głupio dogmatycznej w otaczającym nas świecie. Nie mam zrozumienia dla pięknoduchów w białych rękawiczkach, których bardziej obchodzi by się na nich paproch nie osadził, niż konsekwencje ich radosnej naiwności - ludzkie dramaty.
Ekhm, a co do dyskusji ze Strzygą. Ja po prostu twierdzę, że sprawa bólu jest kwestią wtórną, a prawdziwą osią konfliktu, jest ustalenie statusu Tego Co Się Gnieździ Tam Gdzie Się Gnieździ.
Boli wiele rzeczy, odczuwa ból wiele istot, podobnie jak przyjemność - i mało z tego wynika - więc to typowa erystyka. I tyle.
W sytuacji zycie zarodkoa vs. zycie kobiety zawsze stane po stronie kobiety. Nie interesuje mnie czy z takiego "odratowanego" zarodka urodzilby sie drugi Einstein, jest mi zupelnie obojetne czy przypadkiem nie usunelam potencjalnego Zimmermana. Jest kobieta, czlowiek w pelnym tego slowa znaczeniu. Obojetny jaki jest powod dokonywanej przez nia aborcji - czy gwalt, czy nieumiejetnosc podzwigniecia odpowiedzialnosci jaka jest wychowanie dziecka. Oj, ja nie mam żadnych wątpliwości w przypadku gwałtu, zagrożenia zdrowia czy życia matki, bądź poważnego defektu płodu. Ale jestem na tyle rozsądny, by nie traktować aborcji jako kolejnego typowego zabiegu medycznego - jak usunięcie czyraka na czterech literach. I widzę sprzeczność w postępowaniu takiej dajmy na to radosnej aktywistki Greenpeace'u, która protestuje przeciwko zabijaniu fok na futra, a później wyskrobuje sobie ludzki zarodek. Albo pacyfistkę z transparentem "Make love not War" i pomstującą na "krwiożerczych Żydów", a później łykającą tabsy bo jej się wpadło.
Tutaj znowu chce nawiazac do wypowiedzi Grzegorza. Otoz bardzo autorytarnie stwierdza on ze to takie proste, uniknac ciazy. Wystarczy nie rozkladac nog. Jesli zas rozlozy, to niech zaluje. I teraz chce zwrocic uwage na kilka spraw. Pierwsza - w dziwny sposob Grzegorz oczekuje od kobiety niezlomnej woli i zelaznej sily, aby oprzec sie urokom mezczyzny. Istne wezwanie do swietosci. Z drugiej w tajemniczy sposob pomija Grzegorz drugi czynnik, rownie wazny w naszym potencjalnym, ciazogennym, tete-a-tete. Otoz mezczyzne. Nie wspomina o sile perswazji jaka ci osobnicy potrafia roztoczyc, o przemocy psychicznej i zwyklym szantazu jakim poddawane sa czesto te dziewczeta. Jasne, latwo z niezlomnoscia swiatobliwego meza, machnac reka i powiedziec "Niech cierpia za swoja glupote, skoro sie daly". Otoz ja nie mysle zeby za glupote kobiety musialy cierpiec do tego stopnia ze zmusza sie je do urodzenia dziecka. Z jakiej niby racji? No, jakkolwiek byś nie próbowała tego przekręcić, fakt pozostaje faktem - bez kopulacji trudno zajść w ciążę. A jak już się kopuluje, to można ryzyko wpadki zminimalizować do poziomu wygranej w totka (bodajże drugiego stopnia o ile pamiętam). Co stoi na przeszkodzie?
Głupota? Za nią się płaci. Dlaczego wszyscy mają ponosić jej konsekwencje, ale nie kobiety? Za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym są konsekwencje, a świadome wyskrobanie żywego zarodka już jest w porządku?
Ach, Ci okrutni mężczyźni i zagubione w świecie męskiej przemocy kobiety. Dobrze, że Bozia dała wam możliwość wejście w związek lesbijski - jest jeszcze nadzieja na przeżycie czystego niczym śnieg uczucia.
Nie wiem w sumie, kto darzy kobiety większym szacunkiem: ja prymitywny mężczyzna, który uważa kobietę za zdolną do poniesienia konsekwencji swych czynów, czy Ty, która uparcie zrzucasz winę na otoczenie. Kobiety są w jakiś sposób upośledzone, by trzeba było to czynić? Nie mają kompasu moralnego?
Grzegorz dla chlopcow ktorzy je zaplodnili, czesto stosujac manipulacjei przebieglosc jaka nie powstydzilby sie lis? Kastracje? Przywiazanie do kobiety, matki jego dziecka? Czy moze Grzegorz i tutaj relatywizuje i nie uwaza by chlopcom - idiotom nalezala sie jakas kara? Bo ich postepowanie jest moralnie neutralne? Bo to wina dziewczyn ze sie daly a nie chlopcow ze naciskali? Skąd ten pomysł? Jeszcze niedawno chwaliłaś mnie w odniesieniu do mojej reakcji na posty Szepcik o jej biednym facecie, co to zapłodnił i się biedaczek męczy, a teraz jestem męską szowinistyczną świnią?
To... przez... moje... jądra? 🙁
Jaką kastrację? Solidne alimenty i ostracyzm społeczny. Jestem facetem i jakoś cholera nie spotkałem jeszcze żadnego, który uważałby spłodzenie z kobietą dziecka, a potem zostawienie jej na lodzie za powód do dumy. Wręcz przeciwnie.
Państwo nie jest od aranżowania małżeństw, ale może pilnować by kobieta miała za co potomka utrzymać - dojąc niemiłosiernie pana od "było miło, ale się skończyło".
I tak, kobieta jest odpowiedzialna za swoje przyzwolenie na seks.
Zapominamy ze poped seksualny to instynkt a przeciwstawic sie nie moga nawet zyjacy teoretycznie w celibacie ksieza, jak wiec oczekiwac ze nie poddaja mu sie normalni ludzie, mezczyzna i kobieta? Granie naszą zwierzęcą naturą to słaba karta w dyskusji - wiesz, natura nie widzi chyba nic złego w ciąży 13-sto latek, skoro ją umożliwia. Mam rozumieć przeto, że jest to rzecz dobra, bo wywodząca się z działań Natury? Tak sobie zresztą myślę, że chyba nie widziałby jej się seks bez potomstwa.
I, ekhm, można rozładować swój popęd seksualny bez odbywania pełnego ryzykownego stosunku. Zalety posiadania męskiej prymitywnej wyobraźni + świadomość posiadania pary rąk i języka. 😁
Jej, spłodziłem właśnie dłuuuugiego posta jak za Starych Dobrych Czasów. 😀*
*oświadczam, iż w rezultacie tej aktywności nie została skrzywdzona żadna kobieta... nie jestem wystarczająco szczwanym lisem, by czynić to mając obie dłonie na klawiaturze i gały wbite w ekran. Nie jestem 100%-owym Mężczyzną. 😕
Skoro chcemy zalegalizować wszystko, czego nie da się wyplenić, to może zalegalizujemy też handel narkotykami, kradzieże i morderstwa? Łiiii! Jestem za legalizacją lekkich narkotyków i prostytucji. 😀
Busch, odbijam piłeczkę:
1. Nie uważam, że powinno się zalegalizować wszystko. Nigdy, przenigdy, nie uda się zlikwidować wszystkich przestępstw - co nie znaczy, że nie można ich zminimalizować za pomocą prawa, policji, sądów, więzien itp. Dla mnie przestępstwo to coś, czym szkodzimy innej osobie lub osobom. Aborcja - czy powinna być klasyfikowana jako przestępstwo to sprawa dyskusyjna, i zależy od tego, jak sklasyfikujemy płód: jako człowieka czy jako "zlepek zarodków". Szczerze mówiąc, sama nie potraffię się do końca zdecydować - dla mnie to coś pomiędzy, jednak na pewno bliżej płodowi do człowieka niż do "zlepku komórek". Człowiek rozwija się stopniowo, właściwie nie ma punktu, w którym można by uznać: "O, to już nie jest płód, to jest już człowiek" - więc to, czy dla kogoś płód jest już człowiekem to sprawa subiektywna. Co do innych przestępstw, to uważam, że np. narkotyki (chociaż sama nie biorę!) powinny być legalne - to Twoja sprawa, co robisz ze swoim ciałem.
2. Noworodek i małe dziecko też nie ma świadomości istnienia, ale jest jedna zasadnicza róźnica: może przeżyć poza łonem matki, więc jak go nie chcesz, to możesz zostawić w szpitalu i po kłopocie. A to, że niepełnosprawny człowiek też ma prawo do życia, jest dla mnie oczywiste.
3. Dziecko znajdujące się poza brzuchem matki nie jest w stanie przeżyć? A to ciekawe, dzieci w sierocińcach jakoś żyją... Małe dziecko nie wyżyje samodzielnie, ale może się nim zająć jakakolwiek osoba. A jeżeli matka podupadnie finansowo, to dostaje alimenty i zasiłek, z głodu nie umrze.
4. Z tym się zgodzę, mnie ten argument też rozwalił. Aczkolwiek obie strony powinny pomyśleć o zabezpieczeniu się, i w razie wpadki, obie powinny być odpowiedzialne. Tylko, że natura jest tak skonstruowana, że właściwie całe konsekwencje ponosi kobieta.
5. Kara śmierci to zupełnie inna bajka, i też dziwi mnie mieszanie tych dwóch rzeczy.
Dodam jeszcze od siebie, że uważam aborcję za zło - ale chyba jednak mniejsze zło. Słyszałaś może o niedawnym przypadku, kiedy 19-latka razem ze swoim chłopakiem próbowali dokonać domowej aborcji? Dziecko przeżyło samą próbę aborcji, ale do szpitala dotarło już martwe, zdaje się, że dziewczynę ledwo odratowali. Dlatego myślę (podkreślam, że piszę: "myślę", a nie: "jestem pewna"😉, że zalegalizowanie aborcji we wczesnym stadium jest chyba lepszym rozwiązaniem - chociaż w przypadku niechcianej ciąży chyba nie ma dobrych rozwiązań. Dodam też, że moim zdaniem, jeżeli aborcja miałaby być legalna, to powinno się zrobić jak najwięcej, żeby była ona ostatecznością, czyli zadbać o nacisk na edukację seksualną, dostępność antykoncepcji, tabletek po stosunku, pomoc dla młodych i/lub samotnych matek.
Najmłodszy wcześniak świata urodził się w 21-szym tygodniu ciąży, i nie wyobrażam sobie, żeby legalna granica aborcji była późniejsza - to już jest po prostu niehumanitarne.zgodnie z nowoczesnymi trendami obyczajowo kulturowymi, wystarczy nazwać takie wydarzenie "poronieniem żywym" i po problemie 🤔
wrotki, tak się dzieje w Chinach -czytałam wspomnienia chińskiej kobiety, która została poddana przymusowej aborcji w siódmym miesiącu ciąży. Dziecko urodziło się żywe - sprawę rozwiązano, wstrzykując mu truciznę do główki.
A co do zakresu przedmiotów szkolnych, to absolutnie się nie zgadzam. Po to ustala się program szkolny, żeby dotyczył wszystkich dzieci - dlatego też nie jestem zwolenniczką religii w szkole. A co, jeżeli dziecko miałoby za rodziców fanatyków religijnych, którzy zabroniliby mu chodzić na biologię - bo wierzą w kreacjonizm, a Darwinizm to dla nich herezja?
Ty mi napisz co, bo ja nie widzę w tym nic złego ,że ktoś woli teorię kreacjonistyczną zamiast ewolucyjnej...powiem więcej, dzięki temu wyborowi może być szczęśliwszy!
wrotki, tak się dzieje w Chinach -czytałam wspomnienia chińskiej kobiety, która została poddana przymusowej aborcji w siódmym miesiącu ciąży. Dziecko urodziło się żywe - sprawę rozwiązano, wstrzykując mu truciznę do główki. to mnie akurat zupełnie nie dziwi, Chiny od lat robią za chorążego postępu
ps. masz luki edukacyjne, skoro sądzisz że darwinizm, może być herezją...równie dobrze herezją może być synteza białek 🤔wirek:...no chyba ,że dla Ciebie teoria Darwina, to doktryna religijna i w sumie to nawet nie jest takie głupie 😎
Jestem starszy o 9-ęć miesięcy, które chyba ostro przebalowałem, bo za cholerę nie mogę sobie niczego przypomnieć. 🙁
cji.
uwaga z tym argumentem o niepamięci, bo można się niechcący zrzec trzech pierwszych lat życia
(nie mówię już o tym starym Niemcu co okulary chowa, bo on dopiero się pojawi)
Wrotki, jak Ty wolisz wierzyć w kreacjonizm, z pełną świadomością i będąc dorosłym człowiekiem, to proszę bardzo 🙂 Ale uważam, że dzieci nie powinny być w 100% zależne od opinii i poglądów swoich rodziców. Spróbujesz przekazać im, co będziesz chciał, ale oprócz tego powinny mieć szkołę z różnymi przedmiotami - uniwersalnymi i opartymi na faktach naukowych. Niech mają szersze pole do wybierania własnych poglądów. Model, w którym dzieci byłyby w pełni zależne tylko i wyłącznie od rodziców, bez żadnej ingerencji państwa, szkoły itp. byłby niezły, ale tylko pod warunkiem, że wszyscy rodzice byliby mądrzy i odpowiedzialni - ale takie rzeczy to tylko w Erze 😉
To nawet nie miał być argument, co najwyżej zwrócenie uwagi na problem. Po prostu skoro uznajemy za pełnoprawnego człowieka komórkę tuż po zapłodnieniu przez plemnik, to należałoby ten status jakoś uregulować, nieprawdaż? Podobnie trzeba by pomyśleć nad pochówkiem poronionych wcześniej zarodków i tak dalej.
Wbrew pozorom, taka konkluzja zmienia całkiem sporo.
cóż mój osobisty wybór jest prosty
nie można postawić jasnej granicy nie będąc Stwórcą
wobec tego nie stawiam jej.
po prostu wolę podjąć ryzyko pomyłki w tę drugą stronę. najwyżej się okaże, że brałam zlepek za człowieka.
wolę to, niż świadomość, że wzięłam człowieka za zlepek.
Spróbujesz przekazać im, co będziesz chciał, ale oprócz tego powinny mieć szkołę z różnymi przedmiotami - uniwersalnymi i opartymi na faktach naukowych.i uważasz że o tym co jest uniwersalnym i naukowym faktem ma decydować demokratyczne głosowanie w jakimś gremium?...dobrze,że Kopernik uważał inaczej!
w USA doktryna kreacjonistyczna dominuje w edukacji i jakoś nie przeszkadzało im to w lotach na księżyć...edukacja domowa też nie jest tam egzotyczną fanaberią...
ile potrzebujesz nazwisk wybitnych ludzi, których osobowości nie były zabite przez doktrynalną urzędniczą edukację?
...nadal nie napisałaś, co z tego że ktoś nie ma wiary w Teorię Ewolucji...jakie przykre konsekwencje tej niewiedzy mogą na niego czyhać w dorosłym życiu?
wrotki, nie chodzi mi tylko o teorię ewolucji, to był tylko przykład.
i uważasz że o tym co jest uniwersalnym i naukowym faktem ma decydować demokratyczne głosowanie w jakimś gremium?.
Owszem, żyjemy w państwie demokratycznym, więc chyba będziesz musiał się z tym pogodzić. No chyba, że wybory wygra Janusz Korwin-Mikke 🙄
edukacja domowa też nie jest tam egzotyczną fanaberią...
Jesteś aż taki mądry, żeby wyłożyć swoim dzieciom każdy przedmiot, który może się przydać w życiu? Dałbyś im odpowiednią edukację z matematyki, j. polskiego, fizyki, chemii, biologii, geografii, historii, języków obcych - na tyle, żeby umiały zdać maturę? Jak tak to 👍
ile potrzebujesz nazwisk wybitnych ludzi, których osobowości nie były zabite przez doktrynalną urzędniczą edukację?
Wybitnemu człowiekowi szkoła, jeżeli jest potrzebna, to rzeczywiście w niewielkim stopniu. Ale zwykłemu - jak najbardziej. Skądś trzeba czerpać wiedzę, samo do głowy nie wpadnie. A wybitnie inteligentni ludzie to dość rzadko spotykane zjawisko, może jeden człowiek na milion jest geniuszem.
No i w końcu:
...nadal nie napisałaś, co z tego że ktoś nie ma wiary w Teorię Ewolucji...jakie przykre konsekwencje tej niewiedzy mogą na niego czyhać w dorosłym życiu?
Raczej żadne. Jeżeli ktoś myśli, że Ziemia jest płaska, nie wie, kim był Napoleon lub myśli, że w jądrach są zarodki, to też nie spotkają go specjalnie przykre konsekwencje - można zostać co najwyżej wyśmianym. Ale chyba trochę głupio być takim ignorantem, nieprawdaż?
wrotki, nie chodzi mi tylko o teorię ewolucji, to był tylko przykład.
[quote author=wrotki link=topic=21572.msg622458#msg622458 date=1276648954]
i uważasz że o tym co jest uniwersalnym i naukowym faktem ma decydować demokratyczne głosowanie w jakimś gremium?.
Owszem, żyjemy w państwie demokratycznym, więc chyba będziesz musiał się z tym pogodzić.
[/quote]jeżeli masz maturę, to tym zdaniem dowodzisz,że jest ona tylko tyle warta, co papier na którym została wydrukowana...zapewniam Cie,że prawd uniwersalnych i faktów naukowych nie dowodzi się na drodze głosowania 🍴
ps. i zapewniam Cię że z punktu widzenia ludzkości, lepiej dać się wykazać jednemu geniuszowi, niż dbać o dobre samopoczucie pozostałych 999999 przeciętniaków
[quote author=bostonka link=topic=21572.msg622461#msg622461 date=1276650350]
wrotki, nie chodzi mi tylko o teorię ewolucji, to był tylko przykład.
[quote author=wrotki link=topic=21572.msg622458#msg622458 date=1276648954]
i uważasz że o tym co jest uniwersalnym i naukowym faktem ma decydować demokratyczne głosowanie w jakimś gremium?.
Owszem, żyjemy w państwie demokratycznym, więc chyba będziesz musiał się z tym pogodzić.
[/quote]jeżeli masz maturę, to tym zdaniem dowodzisz,że jest ona tylko tyle warta, co papier na którym została wydrukowana...zapewniam Cie,że prawd uniwersalnych i faktów naukowych nie dowodzi się na drodze głosowania 🍴
[/quote]
wrotki, chyba rżniesz głupa. Oczywiście, że faktem naukowym nie jest to, co ludzie przegłosują ot tak sobie. Teoria musi powstać, zostać udowodniona, a następnie uznana. Ot, dajmy na to twierdzenie o grawitacji: jabłko zleciało Newtonowi na głowę, na tej podstawie wymyślił teorię i ją udowodnił. Następnie zapewne przedstawił ją innym uczonym tamtych czasów, którzy ją uznali, zaczęto jej uczyć w szkołach itd. I w ten sposób, prawo grawitacji jest powrzechnie uznane w naszym demokratycznym społeczeństwie za fakt naukowy.
jesteś coraz lepszym dowodem na to ,że urzędnicza edukacja przynosi więcej szkody niż pożytku...naprawdę uważasz,że zanim jabłko spadło na głowę Newtona grawitacja nie istniała?
proponowałbym szkolne zajęcia z przedmiotu "ZDROWY ROZSĄDEK"
jesteś coraz lepszym dowodem na to ,że urzędnicza edukacja przynosi więcej szkody niż pożytku...naprawdę uważasz,że zanim jabłko spadło na głowę Newtona grawitacja nie istniała?
proponowałbym szkolne zajęcia z przedmiotu "ZDROWY ROZSĄDEK"
wrotki, sprawdzasz mnie czy po prostu robisz sobie jaja? Jeżeli gdzieś napisałam, że grawitacja nie istniała, zanim Newton ją odkrył, to proszę zacytuj. Newton po prostu jako pierwszy pojął, opisał i udowodnił to zjawisko. Zapewne obecnie również doświadczamy wokół siebie praw fizyki, które istnieją, ale o których nie mamy pojęcia - dowiemy się o nich, kiedy ktoś mądry je odkryje, opisze i udowodni.
zatem uniwersalne i naukowe prawdy istnieją niezależnie od tego czy ktoś je przegłosuje, czy też nie!
QED
czyli uniwersalne i naukowe prawdy istnieją niezależnie od tego czy ktoś je przegłosuje, czy też nie!
QED
Oczywiście, że istnieją. Ale jak zostaną uznane za naukowe fakty, to przeciętnie inteligentny człowiek może na nich bazować i się o nich uczyć w szkole.
ps. i zapewniam Cię że z punktu widzenia ludzkości, lepiej dać się wykazać jednemu geniuszowi, niż dbać o dobre samopoczucie pozostałych 999999 przeciętniaków
Prawdziwy geniusz i tak się wykaże, ale normalni ludzie też stanowią o ludzkości. Zapewne ani Ty, ani ja nie jesteśmy geniuszami - czy to wg. Ciebie znaczy, że nie mamy nawet podejmować prób rozwoju intelektualnego. Nie można bazować świata tylko na geniuszach, normalni ludzie też potrzebują wiedzy, żeby ludzkość szła do przodu. Ale, jako że nie jestem geniuszem i sama na to nie wpadnę, uważam, że dobrze się stało, że nauczylam się w szkole o grawitacji, całkach, teorii ewolucji i całej tej reszcie 😉