Ile kosztuje Was utrzymanie własnego konia?
Taniu . Chyba jesteś ostatnią osobą na tym forum do której to mogło być adresowane 😉
Czyli wynika z tego że fanatycy kasy nie liczą,natomiast realiści twardo stąpający po ziemi i do tego na własnym rozrachunku muszą liczyć każdy grosz. 🤔 Tak , to często psuje zabawę 🤣
Smoku, jest w tym dużo racji. Chyba jestem fanatyczką bo nawet zakup nieruchomości, siedlisko w którym teraz mieszkamy był zdeterminowany posiadaniem koni i znalezieniem takiego miejsca w którym to one czułyby się dobrze. Ale tak jak pisze Tania, mam swoje miejsce na ziemi, zwierzęta, ciszę, i święty spokój. A że musimy na to tyrać.. no cóż dla mnie jest to bezcenne....
Smoku do kogo zatem adresujesz swoje nauki?
[quote author=_Gaga link=topic=1957.msg2044216#msg2044216 date=1395221792]
Smoku do kogo zatem adresujesz swoje nauki?
[/quote]
Do nikogo personalnie ,tylko do oszołomów 😉
Taniu . Chyba jesteś ostatnią osobą na tym forum do której to mogło być adresowane 😉
A, to przepraszam.
Czyli do każdego, kto w koszt utrzymania konia nie wlicza czterdziestego czapraka, ani piątej pary oficerek, tak?
[quote author=_Gaga link=topic=1957.msg2044232#msg2044232 date=1395222294]
Czyli do każdego, kto w koszt utrzymania konia nie wlicza czterdziestego czapraka, ani piątej pary oficerek, tak?
[/quote]
Myśle że prędzej do tych co do jednego konia mają 40 czapraków i 5 par oficerek i nie chca sie do tego przyznać przed samym sobą że mają problem 🤣
(...)
Myśle że prędzej do tych co do jednego konia mają 40 czapraków i 5 par oficerek i nie chca sie do tego przyznać przed samym sobą 🤣
Chcą się przyznać. Tytuł wątku to "szmatoholicy" . 😉
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,878.0.htmli
http://szmatoholicy.konskieforum.pl/
Czyli wynika z tego że fanatycy kasy nie liczą,natomiast realiści twardo stąpający po ziemi i do tego na własnym rozrachunku muszą liczyć każdy grosz. 🤔 Tak , to często psuje zabawę 🤣
Ja jestem realistom, liczę koszty związane z czaprakami czy derkami. To są realne koszty jakie ponoszę ale nie wyobrażam sobie założyć przepoconego czapraka na drugiego konia. On też zasługuję na suchy czaprak, pracując sobie z kilkoma końmi niestety muszę liczyć koszty związane z czaprakami.
Derki ? jest tak samo, że po treningu trzeba założyć derkę żeby konia gdzieś tam nie przewiało. Zimą, żeby koń mi nie zmarzł, nie tracił energii na ogrzanie tylko wykorzystał swoją energię na trening.
Ochraniacze też trzeba kupować, ze względu na ochronę nóg, lepiej zapobiegać nisz leczyć.
Opłaty przyczepy też nie są małe, trzeba opłacać, robić przeglądy, zmiana ogumienia, lekkie poprawki ( ale mam swoją w razie potrzeby biorę i jadę )
Tak samo kantary, lonże, maści, nic do cholery nie jest wieczne.
Kupując 20 derkę to i tak wychodzi mi 2 na konia, to tak dużo ? tylko, że te 20 derek to koszt kilku tys. wiec to są realne koszty.
No to może żeby i wilk syty i owca cała były zrobić tak że porozbijać te koszty i podawać osobno:
1. Koszty utrzymania konia (koszt pensjonatu, szczepienia, kowal, odrobaczania - to co koniowi niezbędne do życia jako koniowi)
2. Koszty uprawiania jeździectwa przez jeźdźca
3. Koszty zbieractwa sprzętowego, koszty futrowania konia niepotrzebnymi dla konia dodatkami paszowymi
Smoku tak całkiem serio nie rozumiem jaki to problem
Jak ktoś chce mieć te czapraki i oficerki dla 1 konia, to niech sobie ma. Co w tym złego?
Jak kobieta ma 120 par butów czy 117 torebek - również jej sprawa... niech sobie ma ile chce...
Sama co prawda 40 czapraków ani jednego konia nie mam, ale nadal nie widzę problemu w takim podejściu do hobby jakim jest jeździectwo jako takie.
Ale jak można dzielić koszty, koń, jedzenie, sprzęt, opieka i wszystko z nim związane, to są koszty.
Tak samo jest z posiadaniem auta, to są też koszty realne, bo trzeba kupić opony, zrobić przegląd, wymienić kilka podstawowych rzeczy. Tak samo trzeba zatankować, czy umyć, nie dbasz, daleko nie zajedziesz, czy to z autem czy z koniem.
edit. wygląd konia, auta świadczy tylko o właścicielu 😉 Jak dbasz, tak masz!!
Ale to nie jest problem ,każdy konsumuje tyle dóbr ile chce .Ale skoro rozmawiamy o kosztach to po co się oszukiwać , dzielić na rubryki , ogólnie włos na czworo. Jak bym nie miał koni ani nie miał z nimi nic wspólnego nie kupował bym ,siodeł ,ogłowi ,czapraków ,przyczepy do wożenia koni ani nawet samochodu który ją ciąga bo po co ? Miał bym np . Szybowiec czy motorówkę czy co innego i liczył bym wtedy zupełnie inne koszty. Chyba już żeby nie ciągnąć tego problemu ,to napiszę że koszty utrzymania tylko konia powinien liczyć tylko ten co ma konia kosiarke i nigdy na niego nie wsiada ,chyba że na oklep ,ale wtedy musi trzymać sie grzywy ,bo tak to trzeba doliczyć koszt uwiązu i kantara. 😎
a dla mnie koszt utrzymania konia to jest WSZYSTKO
wszystko - dosłownie co wydaję w związku z koniem
Często zawodnik, żeby poprawić szansę na zdobycie dobrego wyniku, np. zdobyć kwalifikację do finału MP startuje na dwóch koniach. Finał jedzie na jednym, bo inaczej nie można (przepisy).
Wynika z tego, że w koszt utrzymania konia startującego w finale wlicza się koszt utrzymania drugiego konia.
To samo zdanie inaczej - kosztem utrzymania konia A jest koszt utrzymania konia B.
W przypadku, gdy zawodnik decyduje w ostatniej chwili o tym, na którym koniu pojedzie finał mielibyśmy do czynienia z przypadkiem przeskakiwania kosztów z jednego konia na drugiego.
W praktyce dnia codziennego oznaczałoby to, że owies zjedzony przez konia A, byłby kosztem konia A albo B, w zależności od tego, który koń startuje w finale.
Istniałby więc przypadek, że owies zjadł koń A, a byłoby to kosztem utrzymania konia B.
Zdanie to jest wewnętrznie sprzeczne, nie jest prawdziwe, ponieważ są to zbiory rozłączne, nawet jeżeli ich ilość wpływa na rozmiar każdego z nich. Podzbiór zbioru A nie może być częścią zbioru B, gdy są to zbiory rozłączne - a są, bo koń nie jest "w koniu", są to byty ożywione, homeostatyczne, niezależne.
Owies zjedzony przez konia A nie może być równocześnie zjedzony przez konia B - i nie można po zjedzeniu decydować, który koń go zjadł w oderwaniu od stanu faktycznego.
Przykład z życia: kosztem utrzymania telewizora jest koszt zakupu samochodu i lodówki - bo jak oglądam mecz, to piję piwo, po które jeżdżę do sklepu samochodem i chłodzę w lodówce.
Albo - "ja do utrzymania telewizora stosuję piwo".
Podobnie, gdy zawodnik A postawi zawodnikowi B piwo na zawodach, to nie jest to koszt utrzymania jego konia a powinien być, bo gdyby nie koń, to wydatku by nie było.
Słownikowo z utrzymaniem konia najlepiej wiążą się sformułowania:
«zapewnić komuś byt»
«zachować w stanie niezmienionym, należytym»
Nestor: ależ ty lubisz komplikować. 😲
Zawodnik opisywany przez ciebie ma 2 konie i ponosi koszta utrzymania 2 koni plus koszty okołojeździeckie zawodnika.
Ja to widzę w ten sposób:
1 grupa: koń kosiarka, nie jeżdżony tylko do oglądania - są tylko koszty utrzymania
2 grupa: koń użytkowany wierzchowo - koszty utrzymania + koszty kupna/ wymiany nowego sprzętu, ubrań + konserwacja
3 grupa: koń sportowy - koszty utrzymania + wymiany sprzętu i konserwacji + koszta związane z zawodami
I chyba każdy wie do której grupy się zalicza i ile wydaje, a grupy wcale nie są stałe, bo rekreant zapragnie startów w zawodach, a koń sportowy dozna kontuzji wykluczającej jazdę i te stałe koszta czasem wzrastają a czasem maleją. I co z tego że ktoś to rozdziela, jak i tak musi za to wszystko zapłacić, a jak się wszytko porozdziela to łatwiej rozplanować wydatki.
ElaPe, ale to nie jest komplikowanie - to jest logika. Logika, którą posługuję się smok i która jak udowodnił Nestor, jest błędna.
Nestor, kłaniam się nisko 👍
Nestor: ależ ty lubisz komplikować.
Mistrzostwa Polski możesz wygrać na jednym koniu - ten drugi jest tylko kosztem tego pierwszego.
Fakt, że kosztem jest identyczny stwór, jak ten drugi - nic tu nie zmienia 🙂
Sama napisałaś wyżej, że koszt utrzymania konia jest podzbiorem wszystkich kosztów związanych z koniem 🙂
No dobrze ale jak się ma 2 konie to się ponosi koszty utrzymania tych dwóch koni
plus koszty okołojeździeckie jeźdźca
nie za bardzo wiem o co ci chodzi
ten wątek był ciekawy a teraz każdy chce każdego przekonać do swoich racji. No dajcie spokój niech poprostu każdy liczy tak jak chce koszty utrzymania konia i będzie ok 🙂 mnie ciekawiło jak wyglądają ceny pensjonatu itp, a mało mnie ciekawi kto ile ma czapraczków i za ile pieniędzy 🙂
nie za bardzo wiem o co ci chodzi
Chodzi o to, że użycie słowa "wszystko" - czyli objęcie kosztem utrzymania konia wszystkich związanych z nim w dowolny sposób wydatków ma swoje konsekwencje.
Przecież ktoś, kto ma konia emeryta, lubi z nim chodzić na łąkę i po prostu być z nim - może "temu koniu" kupić koniowóz za milion, nawet tylko po to, żeby zawieźć go na inną łąkę.
Wyczuwasz jednak zapewne, jak każdy, że to nie jest żaden koszt utrzymania - tylko fanaberia i do tego nieuzasadniona.
Konkluzją, jaką przestawiają niektórzy oponenci jest stwierdzenie, że kto kto pozwolił sobie na posiadanie emeryta powinien się liczyć z koniecznością zakupu koniowozu za milion, bo czasem "tak trzeba", "to się mogło zdarzyć".
Chodzi tez o to, że koszt utrzymania to są wydatki konieczne lub celowe, które trzeba ponieść, by koń miał określony komfort i stan sprawności - ale koń, a nie całokształt. Dla utrzymania konia jest obojętne, czy startuje na zawodach, czy nie - więc to nie jest jego utrzymanie.
owszem, może. ale to nie będą koszty "utrzymania konia" tylko koszty dodatkowe związane z koniem.
To przykład jak można skomplikować najprostszą sprawę, domyślam się Nestor że jesteś emerytowanym urzędnikiem ,bo tylko urzędnicy potrafią tak skomplikować najprostszą sprawę.. Widać ekhm że jest ci nie na rączkę że jest tu parę osob które podziela moj tok rozumowania 🤣
P.S Jeżeli faktycznie zakupi koniowóz za milion dla konia emeryta i będzie sobie z nim podróżował to tak ,to będzie jego koszt jaki faktycznie poniósł ,dlatego każdy ma rożne koszty.
Podoba mi się co napisała Blakia.
Bo - np. jak zakwalifikować kucie (podkowy)? Przecież koń bez podków nie umrze. Ba! Oprócz bardzo nielicznych przypadków koń koń nieużytkowany wierzchowo/zaprzęgowo nawet Powinien być bosy. Zatem gdyby się trzymać definicji "utrzymanie konia = wydatki na jego byt" to kowala nie można wliczyć do puli. Czyli kowal to "koszta uprawiania jeździectwa"🤣
Fajnie. Idąc dalej: opłata za pensjonat. Toż trzeba by skrupulatnie odliczać wszystkie składowe opłaty, które "wiążą się z uprawianiem jeździectwa", wszystko co "podnosi standard", Koniowi do życia wszak ani karuzela, ani hala, ani myjka wewnętrzna do życia nie są niezbędne. Ba! Nawet stajnia nie jest. O goleniu i derkach zaledwie wspominając.
Czyli realne koszta utrzymania BYTU konia są niskie. Np. pensjonat "gdzieś", chów 24/7 na dworze, odrobaczenia, werkowanie, szczepienia - o tyle o ile. Wtedy nawet kantar i uwiąz to zbędne wydatki 🤣 (werkowacz wszak może mieć "dyżurne"😉.
Większość(!) wydatków na konia wiąże się z jego użytkowaniem. Jeśli ktoś nie chce tego liczyć - to nie policzy.
przepraszam bardzo, ale czy Ty czasem nie żyjesz z koni czy tam agroturystyki? Bo coś mi się o wzrok takiego obiło (to tak poza)
Agroturystyka w planach, może za 10 lat. A ciężko nazwać "życiem z koni" poprowadzenie w sezonie 2-3 jazd tygodniowo. Raczej konie dorabiają na nowy sprzęt.
Wiele lat pracowałam w branży końskiej ale nie żyłam z moich koni.
Celowo mówię "zdrowemu koniowi". Koń ustawicznie chorujący, wymagający jakichś zabiegów, leków to zupełnie inna sprawa.
Elu, ale koń nie musi być ustawicznie chorujący, żeby pociągnąć po kieszeni. Kolka operacyjna wystarczy by wydać ok. 10 tyś zł.
Mój koń nie jest chory przewlekle, ale przez te 16 lat razem koło 20tyś poszło na jego leczenie. I to nie jest moje jeździectwo, bo obie kontuzje wydarzyły się na padoku. Przeziębienie miało nieosłuchowy charakter i było przez kilku weterynarzy błędnie diagnozowane i leczone doraźnie, bez wyleczenia skutecznie co w efekcie końcowym mnie kosztowało sporo kasy. Ale kaszel pożegnany. W ubiegłe lato koń mi zasłabł. Ot tak na pastwisku. Spadł mu puls, perystaltyka, temperatura. Ot, starszy pan miał swój gorszy dzień. Niby nic, ale dojazd weterynarza + leki i znów poleciało trochę.
W ciągu roku zawsze może się coś wydarzyć, nawet rana do szycia i to też jest koszt.
Smok10, nadal zgadzam się z większością tego co napisałeś w tym wątku. Nie mam czasu ani motywacji, żeby każdego z osobna przekonywać do moich poglądów. Jeden może liczyć, że jego koń żyje powietrzem inny weźmie pod uwagę wszystkie koszty.
Ja sprzęt konia kalkuluję w jego utrzymanie. Dlaczego? Bo założenie kupna konia było takie, że ma służyć on do mojego wozidupstwa. Bez siodła czy czapraka da się, ale mniej komfortowo dla mnie i dla niego. Lepsze siodło było kupione dla niego nie dla mnie. Mi było w starym równie dobrze. Czapraków mamy 5 na 2 konie. Po 1 ogłowiu, 1 komplecie ochraniaczy, 1 komplecie owijek. Sprzęt kupujemy tylko taki, który jest nam niezbędny do pracy z ziemi czy pod siodłem. Staramy się od niego dbać, konserwować. niektóre rzeczy mają po kilkanaście lat i nadal nam służą.
Sprzętu do jazdy kupujemy mało, ale derki przynajmniej 1 rocznie. A to muchy, a to polar, jesienna, zimowa. To się zużywa i co kilka sezonów niestety kosztuje. Środek na strzałki, spray do ogona, kantary, uwiązy. Nie kupujemy tego z próżności ale jak koń zniszczy. Koszt karabińczyka jest niewiele niższy niż nowy tani kantar więc naprawy już sobie odpuściłam.
Rocznie zniszczą po 2 kantary i 1 uwiąz, a przecież to mojemu "jeździectwu" nie służy.
no dobrze alo to co opisujesz to nie "utrzymanie" ale leczenie
Nie ważne czy kon chodzi na kantarze sznurkowym i wtedy liczymy cenę sznurka czy ma skórzany kantar wysadzany kamykami od Swarowskiego ,to indywidualna sprawa każdego dlatego mamy różne koszty, ale to tylko kwestia na co kogo stać i jakie ma potrzeby. Dlatego jeden liczy koszty sznurka a drugi cenę wypasionego kantara
P.S A to do kosztów utrzymania konia nie wlicza się kosztów leczenia konia ? 🤣
mnie ciekawiło jak wyglądają ceny pensjonatu itp.
Cena pensjonatu to 500- 2500 w zależności od miejsca i standardu.
Utrzymanie konia chodzącego GP niezależnie od miejsca - to minimum 2000 zł miesięcznie, ponieważ koszt boksu schodzi na dalszy plan - w koszt musisz wliczyć nawet maszynkę do golenia, kucie, zęby, podręczne medykamenty (zranienia, antykolkowe, uspokajacze) czasem trociny itd. Kosztem utrzymania jest pralka, w takim zakresie, jak służy do prania derek, czapraków i innych. Są pensjonaty, gdzie ona jest w cenie, albo dodatkowo płatna. Takich dodatkowych, a często prostych rzeczy jest mnóstwo - nawet za grabki do wybierania z trocin musisz zapłacić i za taczkę też.
Nie jest tak, że "kowal przyjedzie i kopyta mamy z głowy". Po jakimś czasie stwierdzisz, że własne widły są niezbędne i sto innych rzeczy też. Potem, że nie masz gdzie tego trzymać, a potem - że najlepiej i najtaniej jest mieć własny obiekt - i to jest ten moment, kiedy się okazuje, że całe życie kręci się wokół koni - i zostajesz fanatykiem i oszołomem 🙂
> Smok:
Tak "jestę urzednikę" 🙂
Z Twoimi zdolnościami wywiadowczymi to Ty się do pracy w służbach nie nadajesz, to mówię ja, Born, kierownik krucjaty.
To jest strasznie deprymujące, że inteligencja jest przypisywana tylko starcom - przecież nauka dowiodła, że to cecha wrodzona 🙂
> Ela:
Leczenie konia wchodzi w jego utrzymanie, bo bez leczenia stan konia uległby pogorszeniu - podobnie, jak bez jedzenia.
no dobrze alo to co opisujesz to nie "utrzymanie" ale leczenie
dla mnie leczenie również wchodzi w koszty utrzymania konia.
Ja utrzymanie traktuję jako koszty jego życia/ bycia.
Wg mnie zgadzamy się, że są "w okół" konia różne koszty, ale samo nazewnictwo jest problemem.