własna przydomowa stajnia

I nie chodziło mi tu o typowe walenie po mordzie,tylko po prostu zdzielenie.


Nie wiem czym różni się walenie od zdzielenia
Wiem tylko, że konie tak nie mają - chyba, że są niewychowane
Miałam do czynienia z kulkoma setkami ogierów kryjących ... było w tym kilka(dziesiąt?) agresywnych
Jakoś dało się je wychować... fakt, trzeba było je krótko trzymać i nie obyło się bez "trzech szybkich na tyłek", ale "walenie czy zdzielenie po mordzie" to akurat nie jest sposób na takie zachowania
I fakt - wiele klaczy dużo trudniej wychować niż ogiera...
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
03 stycznia 2014 15:47
Super zapowiada się nowy rok... Od samego początku  🤔

Wczoraj pokłóciłam się dość ostro ze znajomą, u której trzymam, a raczej trzymałam konia.
Nie ma sensu pisać wszystkiego, w ogóle temat relacji z tą osobą mnie irytuje.

Dziś zabrałam od niej konia. Chwilowo przywiązałam ją do drzewa, tata pojechał po taśmę i jakieś słupki żeby zrobić jakieś tam ogrodzenie.

Siedzę sobie na ławce, obserwuję cały czas konia, nagle tak mu się nogi zaplątały, tylne...

Koń nie pozwolił sobie ich odplątać, więc jedynym wyjściem było odpięcie lonży.

Lonża odpięta... Koń poczuł wolność i pogalopował do lasu, nie miałam szans go dogonić.

Po 2 godzinach szukania - bieg połączony z baardzo szybkim spacerkiem, spotkałam przy głównej drodze pana z pieskiem, który bardzo mi pomógł. Wymieniliśmy się numerami telefonów i pan gdy tylko doszedł do domu, wziął samochód i jeździł, szukał, pytał, rozglądał się.

Po jego 3 telefonach z relacją, że "konia nie widać, nie słychać ale spoko znajdzie się" siadłam padnięta na trawie i zaczęłam ryczeć  🤬

Po 15 min dzwoni pan, że właśnie jego znajomy widział konia niedaleko w lesie, przywołał go, pogłaskał i zamknął na własnym podwórku. Nawet sianka dał  😉


Po dzisiejszym dniu trochę odzyskałam wiarę w ludzi niosących bezinteresowną pomoc  🙄


Wszystkiego NAJLEPSZEGO w Nowym Roku dla wszystkich re-voltowiczów  😉  🏇
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
03 stycznia 2014 16:00
strzemionko o rety, dobrze, że tak się skończyło.....


co z tym pensjonatem Ci tak wyszło?
(ja też raz moją zabierałam na CITO)
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
03 stycznia 2014 16:15
derby i wszyscy inni tu zaglądający - przestrzegam przed ludźmi z pozoru cichymi, skromnymi, ułożonymi, sympatycznymi i same super rzeczy można by o nich mówić.

Taka była ta znajoma. Cicha, skromna, miała serce do zwierząt, do koni. Z ludźmi trochę na dystans, nieufna ale gdy się lepiej poznało to było na prawdę świetnie. Rozmowy o koniach (ma sporą wiedzę na ten temat, wiele mnie nauczyła) i ogólnie o życiu.

Znam ją 3 lata. A zmieniłam o niej zdanie ze skromnego aniołka na totalnie rozwścieczoną diablicę (sorki tylko takie porównanie mi w tym momencie przychodzi do głowy  :wysmiewa🙂 w ciągu 3 miesięcy - odkąd wstawiłam do niej konia i weszłam z nią w interesy, jeśli tak mogę powiedzieć.

Płaciłam jej 400 zł miesięcznie - ok, koń miał wszystko - dach nad głową, cały czas na trawiastych, ogromnych padokach. Towarzystwo spokojnych koni. Sianko, słonko i t p  😉

Ostatnio znajomej zaczęło coraz bardziej odbijać - bo to, że pieniądze są dla niej najważniejsze wiedziałam już od samego początku, odkąd tylko wstawiłam do niej konia: "Spóźnisz się z płatnością o tydzień, to konia ci przywożę na własne podwórko", byłam na wyjeździe 200 km od domu, tak się złożyło, że do jej koni przyjechała weterynarz na odrobaczenie - dzwoni do mnie z informacją "no słuchaj będzie wetka dziś, przyjedź bo musisz zapłacić za odrobaczenie bo wszystkie konie trzeba odrobaczyć" ja odpowiadam, że jestem na wyjeździe, mój chłopak w pracy, moi rodzice w pracy, mój brat w szkole, babcia w pracy (dziadek, ciocia, wujek, kuzyn........) i żeby założyła za mnie to 100 zł... odpowiedź??? Zbiła mnie z nóg. Po prostu zatkało mnie: "Masz przecież bogatych rodziców, niech ci zapłacą".

Wczoraj powiedziała mi newsa  🙂 "Nie wywiązujesz się z obowiązków, kłamiesz i zużywasz moje siodło, więc od stycznia dla ciebie pensjonat kosztuje 450 zł".
Nie no moment  🙄 Jakich obowiązków? Jakie kłamanie? Siodło przecież sama mi pozwala używać, nigdy nie brałabym go bez jej wiedzy, sama nawet czasami "karze" mi je założyć bo ona "chce jechać w szybki teren"...

No ogólnie takich sytuacji mogę mnożyć i mnożyć.

Po prostu napisałam parę przykładów - dla przestrogi.

Uważajcie z kim robicie interesy - mniejsze i większe.

POZORY MYLĄ...  😀iabeł:
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
03 stycznia 2014 16:48
a gdzie teraz stoisz? U siebie?
[quote author=zielona_stajnia link=topic=19013.msg1770758#msg1770758 date=1368102533]
dąb zawiera garbniki, szczególnie młoda kora, dlatego przy biegunkach podaje się koniom (i ludziom) korę dębu, jednak przy zbyt dużej ilości może powodować zatrucie - rozstrój przewodu pokarmowego. Jednak wątpię, żeby koń mógł zeżreć taką ilość aby sobie zaszkodzić (garbniki są gorzkie) - u mnie dęby na/przy pastwiskach i wszyscy żyją 😉[/quote]
Czy ktoś podawał korę dębu na lekkie rozwolnienie? Podawałam jakieś 2l temu ale nie jestem pewna na 100% czy podawałam całą saszetkę na x1 przez 3 dni czy inaczej.
Jak dobrze pamiętam to była to kora dębu dla krów (Stop Plus)
Ktoś w temacie? jutro muszę podjechać do lecznicy i się zaopatrzyć ehhh
strzemionko ta historia powoduje, że gęsia skórka pomyka szybciutko po moich plecach. Cieszę się niezmiernie, że koń się odnalazł i wszystko zakończyło się pozytywnie, bo jednak szczęście sprzyja wierzącym.
Jeżeli chodzi o osoby jakie spotykamy na swej drodze to owszem, zdarzają się ewenementy, które prawdziwy charakter chowają pod maską. Jak ją ściągną to często bywa dla nas za późno zatem trzeba być ostrożnym.
Ja po trzech tygodniach jakoś przyjechałam do domu, a konie tak brudne, że ledwo je spod warstwy błota widać - aż mi słabo jak pomyślę, że muszę je jutro oskrobać z tej panierki heheh
chyba pylicy dostanę  😵
strzemionko współczuję przejść

A ja się przyszłam troszkę pożalić... Dzisiaj zawiozłam moją Elise do pensjonatu na miesiąc, żeby się zasuszyła po odsadzeniu małej i mentalnie z nią rozstała, no i tak wróciłam do domu, jeden boks pusty i już smutno. Jakoś średnio radzę sobie z sytuacją, że moja mycha jest daleko (20km), że nie mogę do niej w każdej chwili zajrzeć, nakarmić itd... Mimo że zrobiłam to dla naszego dobra, bo przez miesiąc pojeździmy na hali z fajnym podłożem, bo kobyła złapie obycia w warunkach większego zamieszania... Chyba dziwna jestem 🤔wirek:

Mała Beti przyjęła ten stan rzeczy bez problemu, natomiast moja stara kobyła po przejściach, zrobiła w boksie istny armagedon i darła japę jak opętana... Ta to ma dopiero okropny charakter 😵 Obiecałam jej najlepszą na świecie rentę, ale czasem brak mi już do niej sił 🙄

Już się wyżaliłam, na dzisiejszy wieczór pozostaje chyba tylko to: 🥂
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
03 stycznia 2014 20:56
a gdzie teraz stoisz? U siebie?


tak, przywiozłam ją dziś rano do mnie.

Trzymam ją w kojcu dla psa... Nie zabijcie mnie za to, jest tam bezpiecznie, po prostu taki większy boks pod gołym niebem.

Dobrze jej tam, na pewno lepiej niż na lonży przywiązanej do drzewa, bo tam by się poplątała i złe by to było dla jej nóg.


A ja właśnie wróciłam od znajomej, byłam z dziadkiem po parę rzeczy, których nie dałabym rady wziąć autobusem.

I oczywiście gadka-szmatka, że ona jest zdziwiona, że tak pochopnie podjęłam decyzję nad zabraniem konia, że jest jej przykro, że nie sądziła, że mnie skrzywdzi tym wczorajszym tekstem.

Ja nadal w to nie mogę uwierzyć.

Siedzę z narzeczonym i rozmawiamy, niby wszystko jest jak w realu a ja czuję się jak w matrixie.


Być człowiekiem to fajny przywilej 😉 jednak nie wszyscy z niego mądrze korzystają.
I czasami zwierzęta niżej ustawione w hierarchii mają więcej rozumu i zachowań niż ludzie.
Tylko nie mogą tego powiedzieć  😉

O tak, ostrożnym trzeba być (znowu ten login  😀) - wobec wszystkim, nawet osobom, które na pozór fajne są i znamy się z nimi 3 lata na przykład...
strzemionko, ja czytam i się zastanawiam, czy czasem nie przesadzasz z reakcją i odbieraniem jej osoby. Pewnie, że można było wszystko inaczej załatwić, ale musisz być sama nieźle w gorącej wodzie kąpana, skoro zabierasz konia, a nie masz warunków, by go trzymać (!!). Chyba dobro konia ma tu niewiele do znaczenia. I przykro mi, ale ja nie potrafię poklepać cię po ramieniu. Myślisz o innym miejscu, gdzie możesz konia wstawić? Ile czasu koń zostanie u ciebie na podwórku? Nie ma w okolicy jakiegoś chłopa ze stodołą i jakąś krówką lub kózką, byś mogła ją postawić na noc z towarzystwem?

A do mnie dociera urok posiadania własnej stajni. Jak rano wszystko porobię, wrócę do domu... To potem już mi się nie chce ani pojeździć, ani nic... Masakra! Ale wizja przyszłego sezonu na razie skutecznie mnie motywuje, także nie ma opierdzielania się! 🙂
Ale za to zdecydowanie załamują mi się ręce na ogrom pracy, jaki jeszcze trzeba w to wszystko włożyć... Trzeba zrobić nowy dach, bo przecieka nam nad drugą częścią stajni, w tejże części puszczają rury lub zawory od automatycznych poideł i musieliśmy odciąć wodę, bo ostatnio nas zalało... Trzeba powycinać jeszcze za długie gałęzie na drugiej połowie ujeżdżalni, porąbać w końcu to, co już wycięliśmy (prześwietlaliśmy jabłonie i grusze - 15 arów sadu, wycięliśmy 3 martwe drzewa, powycinaliśmy gałęzie na pierwszej części ujeżdżalni - sporo tego...), bo na podwórzu straszny nieporządek... 🙁 No i planujemy odremontować jeszcze bukmankę, a czasu ciągle brak!
strzemionko miałam nie pisać, ale nie wytrzymałam
w drugiej połowie listopada pisałaś, że znalazłaś stajnię "na zadupiu" (cytat) w której koń będzie stał po kosztach a Ty w 100% zajmujesz się koniem - włącznie z wprowadzaniem, karmieniem - nawet pasze miałaś mieć własne. 400 zł to stajnia praktycznie po kosztach - zatem wygląda na to że o tym miejscu pisałaś... a teraz piszesz , że jednak obowiązków żadnych tam nie miałaś?

Co do odrobaczania - wcale się właścicielce stajni nie dziwię. Bywa, że lek wet zadzwoni, że będzie zaraz pomimo że miał być za tydzień. Nie każdy może nagle wyciągnąć z kieszeni kilkaset zł na odrobaczenie pensjonatowych koni, szczególnie w okresie okołoświątecznym... Poza tym dokładnie wiem jak często wygląda oddawanie kasy: "dziś zapomniałam, przywiozę jutro, pojutrze etc..."

Poza tym strzelanie focha i zabieranie konia do warunków kompletnie dlań nieodpowiednich to już szczyt głupoty (niestety)... masz czym karmić, kojec zabezpieczony - nigdzie nie włoży nogi? Ma możliwość położyć się, schronić przed deszczem/wiatrem?
Na prawdę nie ma w okolicy ani jednego pensjonatu, w którym - jak już się tego focha strzeliło - możnaby postawić konia, choćby na kilka dni?
Masz konia a nie masz siodła?

nie specjalnie nadążam...  🤔wirek:
strzemionko nie no, kojec? Myślałam, że skoro konia zabierasz to jakieś warunki dla niego już masz. Widzę, że jesteś z Cz-wy, w samym mieście i jego okolicach z każdej strony jest sporo stajni gdzie możesz konia dać w pensjonat, są wolne boksy, są warunki więc da się wstawić choćby już. Żeby nie być gołosłowną- dziś o godz. 13 byłam spytać się o pensjonat na miesiąc, a o 19 byłam tam z powrotem już z koniem.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
03 stycznia 2014 22:32
Pisze z telefonu więc będzie krótko:
1. Kojec jest w 100% bezpieczny, zapewniam 🙂 Pozatym koń stoi w nim tylko w nocy.
2. Chłop ze wsi nie wie sam czego chce.
3. Maksymalnie do środy koń będzie u mnie - dziś kierowca nie miał jak przewieźć mi jej dalej.

Nie oceniajcie nowych ludzi na forum tak pochopnie, dajcie im się wbić w towarzystwo koniarzy 😉
_Gaga, a ona miala się przyteleportowac z tymi 100 zł? (troche sporo jak za odrobaczenie swoją drogą...).
jak nagle wlascielka pensjinatu taka akcje zarządza - to majac na swoje kilka raczej tą 100 wiecej tez ma.
nie kilkaset dodatkowych tylko 100... albo wet moze dostac przelew.
albo pasty mozna dac poźniej...nie trzeba robic afery  "masz byc natychmiast!" wyobrazasz sobie zeby cie tak z pracy wolali nagle przy takiej pierdole?

strzemionko, masz pewnie jakies lepsze warunki, albo pomysl, możliwosc żeby gdzie indziej postawic?
edit -doczytalam odp. taka jak sadzilam, ze padnie
1. Pieniądze można przelać
2. Dobre pasty kosztują od 80 do 120 zł, więc 100 zł to normalna cena


Strzemionko a czym karmisz konia? Zdążyłaś siano kupić i słomą pościelić, czy liczysz, że do środy przeżyje bez tego?

Nie wiem kompletnie co masz na myśli pisząc:
2. Chłop ze wsi nie wie sam czego chce.


Osobiście nie oceniam Cię przez pryzmat tego, że nie jesteś "starym wyjadaczem forum" a przez pryzmat Twoich postów. Jak pisałam trochę ponad miesiąc temu szukałaś pensjonatu za darmo, teraz się dziwisz że się nie ułożyło... niestety nie ma nic za darmo... koń to spory wydatek na codzień i jeszcze większy jak się coś wydarzy... miałaś sporo szczęścia, że Twój koń uciekając nie wpadł pod auto (nie sądzę abyś miała OC wykupione), czy nie narobił szkód w jakimś gospodarstwie, oraz jest w 1 kawałku... tak, czy inaczej trzymanie konia w kojcu to pomysł z czapy, a transportów koni w okolicy Częstochowy sądzę jest pełno - potwierdza to z resztą wujek google...
[quote author=horse_art link=topic=19013.msg1968651#msg1968651 date=1388788737]
troche sporo jak za odrobaczenie swoją drogą...
[/quote]

zależy czym odrobaczasz i jakiego masz konia... dla mojego equimax lub EQUEST PRAMOX w skutecznej dawce to niestety gruuubo ponad 100zł...
Sądzę, że kwestia źródła. Ja za pramoxa w listopadzie płaciłam właśnie ok 90 - 100 zł / szt.
[quote author=_Gaga link=topic=19013.msg1968678#msg1968678 date=1388790272]
Sądzę, że kwestia źródła. Ja za pramoxa w listopadzie płaciłam właśnie ok 90 - 100 zł / szt.
[/quote]

pomnóż przez 2 😉 zimniaka jedną tubką skutecznie nie odrobaczysz...  😁
Mnożę, mam 2 konie  😉
strzemionko Ja chyba ugryzła bym się w język i znalazła  bym nowy pensjonat ,a potem szybko zabrała konia.

Widzę ,że rok 2014 nie tylko dla mnie zaczął się pechowo. Ja do wczoraj walczę o sprawne oko mojej Lusi. Zakuła oko o jakąś gałąź.  Puki co zakrapiamy przez 2 tygodnie i przemywamy jakimś roztworem. Mam wielką nadzieje ,że będzie sprawne 100%. Trzymajcie kciuki. Szczęśliwego Nowego Roku. 🙂
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
04 stycznia 2014 07:05
Teraz będzie długo, bo z komputera.

_Gaga

Siano kupiłam na początku grudnia 2013r. (pytałam się chyba nawet w tym wątku o plandekę) i dałam je do szopy mojego narzeczonego. Szopa stała pusta, drewniana, kiedyś dawno temu jego dziadek trzymał w niej jakieś zwierzęta.

Owies dostałam wczoraj (WOW!!!) ale o tym później, jak podam przykłady zachowań znajomej.


Co do uciekania... Czy tylko mój koń ucieka?
Wam Forumowicze nigdy nie uciekły koń/więcej koni?
Bo wydaje mi się, że większości chyba tak, no może nie każdemu - niektórzy mają na prawdę solidne ogrodzenia, w które włożyli kupę kasy.


Z chłopem ze wsi jest taka sprawa, że on na prawdę nie wie co mówi  😉
Najpierw wersja 1 najstarsza - "Dobra, niech pani go przyprowadza, damy radę"
Wersja 2 "No ale żona mnie zabije jak tu będą dwa konie"
Wersja 3 "A bo syn dziecko małe ma i jak wejdzie" (no przez furtkę z zaczepami na górę i dół, z którą ja czasami miałam problem)
Wersja 4 najnowsza "Niech pani zobaczy, ja nie wiedziałem, że pani się zdecyduje i w tych boksach zrobiłem klatki dla królików" - faktycznie... Całe 3 boksy z 4 zapełnione klatkami z uszatymi...


Co do transportu - fakt, ja znalazłam 2, z czego jedna pani powiedziała mi najbliższy termin na następny tydzień, nawet nie mogła powiedzieć kiedy dokładnie, czy początek czy koniec.
Transport 2 - pani ma miot małych szczeniaczków i nie może zostawić ich samych...  🤔  🤣 (trochę mnie to zdziwiło, ale nie wiem w  sumie jak to jest z chowaniem szczeniąt)

Konia przewoził mi znajomy tej znajomej, zawodowy kierowca, właściciel 5 koni - na nich zna się chyba najlepiej na świecie. Super człowiek, jak mu opowiedziałam historię z jego koleżanką to złapał się za głowę.
I to on pomoże mi z transportem do docelowej stajni.


horse_art
tak, mam 3 pensjonatowe stajnie na oku, ale biorąc pod uwagę Częstochowę i jej "super" warunki...
Dzisiaj robię rundkę po stajniach ale chyba wybiorę tą klik
Ona nie jest w samej Częstochowie, tylko w okolicach Olsztyna (może ktoś kojarzy ruiny zamku w Olsztynie  😉)


elena111
w język gryzłam się już parę razy.
Pozwolę sobię napisać najpierw moje, a później koleżanki, która konia wyniosła dopiero po 2 latach więc będzie ich więcej (100% prawdy - osoba zaufana!)


Przykład 1:
Ja:   Mogłabym Ci zapłacić 17stego? (zawsze płacę do 10)
Ona: Ale przecież masz bogatych rodziców (tak? nie wiedziałam) więc oni mogą ci zapłacić.

Przykład 2:
wstęp: moja babcia wychowała się na wsi, prawdziwej wsi 😉 i na wszystkich świętych jak pojechała odwiedzić wszystkich, to śmiała się, że przywiezie mi worek owsa od wujka.
Myślałam, że żartuje ale babcia dumnie pokazuje mi bagażnik a w nim 3 worki owsa.
Zawiozłam ten owies do znajomej, bo przecież ja jeść go nie będę, a "gdzie koni 5 tam jest co jeść ale przecież dodatkowy nigdy nie zaszkodzi" 😉

Ja: Hej, przywiozłam trochę owsa.
Ona: O fajnie, połóż w garażu.

No sory... Nie wiem jak Was ale mnie się zrobiło hmm... dziwnie?
Nie oczekiwałam zapłaty, wystawienia pomnika, odśpiewania hymnu.
Ale zwykłe Dziękuję by się przydało chyba?

Przykład 3:
Ja: Przywiozłam kosz na śmieci, bo wiesz w tych reklamówkach się nie wygodnie trzyma.
Ona: O super, świetny pomysł.

Znowu nie było dziękuję ale to jakoś przeżyłam.

Po jakimś tygodniu:
Ona: Psy wygrzebują z tego kosza  śmieci, które walają się po całym placu. Zrób coś z tym, mam dość!


I teraz przykłady znajomej, która trzymała u niej konia. Istotne może tu być, że koń, którego miała to źrebak po klaczy ukochanej znajomej JEJ.

1.
Koleżanka: (imię tej, która wyniosła się od tej znajomej):
Zróbmy ogrodzenie deska od drzewa do drzewa, nie rób rogu w środku.
Ona: Do cholery to jest moje podwórko.

2.
Koleżanka: Chcę przyciąć (imię konia) ogon.
Ona: Tylko nie tnij na prosto bo mi się tak nie podoba.

3.
Koleżanka: Chciałabym aby z (imię konia) postępować w taki a nie inny sposób.
Ona-ale ja uważam inaczej. jak sobie chcesz ale ja będę robiła po swojemu.

4.
Ona: Chcę dopuścić (imię jej suki) masz jeszcze pół godziny?.
Koleżanka: Ale po co ci kolejne psy? przecież masz już ich 5. Nie, nie dopuszczę (imię jej psa)
Ona: No to cześć. obraziła się odwróciła na pięcie i poszła.


Nie wiem jak Wy, ale przez takie zachowania straciła w mych oczach.

Przeszła niezłą przemianę odkąd wstawiłam do niej konia. Z 3 lat, które się znamy i uważałam ją za super kobietę, awansowała w zaledwie 3 miesiące do totalnego lenia, skąpiradła i osoby niepoważnej.
strzemionko, patrząc z punktu widzenia właściciela stajni... no... ja bym tak samo odpowiadała 😁
jestem hetera, mam swoje zdanie i uważam, że na moim podwórku ma być po mojemu. jeśli klientowi nie pasuje, zawsze może znaleźć inną stajnię
Met, ale chyba da się z Tobą czasem negocjować? 😁

strzemionko, Naprawdę niczym jej nie zawiniłaś? Bo nie wierzę, że to wszystko absolutnie jej wina. Z resztą - nie wszystkie te teksty są jakieś straszliwe. No ale nie dogadałyście, więc lepiej poszukać innej stajni.
Co do rolnika - może on po prostu nie chce tam Twojego konia, tylko nie za bardzo wie jak Ci o tym powiedzieć, żeby to się odbyło w miłej atmosferze? Może nie warto mu się na siłę cisnąć do stajni?
Zerknij na te pensjonaty - na pewno któryś będzie dobry. I polecam patrzeć "szerzej" i empatycznie na to co się dzieje wokół konia. Coś za dużo historii słyszałam jak to pensjonat był "taki, siaki, owaki, zły, niedobry, nie karmili, nie ścielili i w ogóle było kijowo!!" podczas kiedy pensjonat wcale nie był taki zły, a to właściciel konia miał paskudną postawę roszczeniową i wściekał się na byle co. Powodzenia.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
04 stycznia 2014 08:00
Każdy ma swoje zdanie na każdy temat.

Ja uważam, że prowadząc małą, przydomową stajenkę, w której może zamieszkać nasz koń, właściciel powinien zapewnić jakieś t warunki.

Również komfort psychiczny dla ludzi 😉
strzemionko Ja myślałam, że natychmiastowe zabranie konia i narażanie go na stres i niebezpieczne sytuacje to z powodu np. koleżanka go głodzi, bije, stwarza warunki zagrażające jego zdrowiu i życiu a ty tu pierdoły wypisujesz. Ja to jestem furiatka i niejednokrotnie sprzeczałam się z właścicielem stajni (lub obsługą) i wychodziłam z fochem, ale nigdy nie zabierałam konia bez uszykowanego boksu gdzie koń będzie miał towarzyszy. I rozumiem, że nie podziękowanie Ci za owies było tak pilną sprawą, że nie mogłaś poczekać tydzień z zabraniem konia?  🙄
wiadomo, każdy ma swoje poglądy 🙂

Sankaritarina, czasem 🤣 jak trafisz na mój dobry dzień albo masz mądry argument

ale gdyby ktoś żądał ode mnie podziękowań za "innowacje", które dokładają mi roboty (jak przytoczony kosz na śmieci), to chyba widłami bym pogoniła 🤣
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
04 stycznia 2014 08:09
strzemionko Ja myślałam, że natychmiastowe zabranie konia i narażanie go na stres i niebezpieczne sytuacje to z powodu np. koleżanka go głodzi, bije, stwarza warunki zagrażające jego zdrowiu i życiu a ty tu pierdoły wypisujesz. Ja to jestem furiatka i niejednokrotnie sprzeczałam się z właścicielem stajni (lub obsługą) i wychodziłam z fochem, ale nigdy nie zabierałam konia bez uszykowanego boksu gdzie koń będzie miał towarzyszy. I rozumiem, że nie podziękowanie Ci za owies było tak pilną sprawą, że nie mogłaś poczekać tydzień z zabraniem konia?  🙄


😉


Miałam powód, może dla mnie ważny, może dla Ciebie nie.

Koń ma się dobrze, warunki są - o 8 poszłam go nakarmić, teraz jest na łące ogrodzonej od drzewa do drzewa taśmą.

Serio, nic mu się nie dzieje. W "boksie" był spokojny.


Sankaritarina
ja nie miałam wobec niej żadnych zobowiązań oprócz płacenia co miesiąc - to w jej obowiązku było karmienie, ścielenie, wypuszczanie na padok.
I to było ustalone na samym początku.


Pensjonat już raczej mam wybrany, jadę tam po południu wszystko ustalić.

I koń dopóki przynajmniej nie będzie u mnie solidnego ogrodzenia, będzie stał w stajni z prawdziwego zdarzenia  😉
W boksie, z końmi, z dachem nad głową.

A do mnie wróci na pewno, ale już nie do kojca, obiecuję!  🙄

Wstawię zdjęcia za jakieś 3 miesiące jako dowód  😉


3 majcie się, ja idę patatajać  🏇
strzemionko,
Przecież zapewniła. Sama piszesz, że koń miał wszystko co mu było potrzebne. To, że Ty nie miałaś, to inna sprawa.
To, że nie dziękowała Ci wylewnie za ten kosz i owies, to chyba nie katastrofa życiowa... ale, pożyjesz jeszcze, może wyciągniesz jakieś wnioski. W przydomowych stajniach zazwyczaj NIE MA super warunków oprócz miejsca w stajni, jedzenia i jakiegoś kawałka padoku. Trzymałaś konia za pół darmo.
JASNE, mogłyście się nie dogadać, była opryskliwa i niemiła, rozumiem, tylko też się nie czepiaj choć tego, że nie odśpiewała Ci hymnu dziękczynnego za owies. 😉
strzemionko Dobrze, że kopytny ma się dobrze 😉 Mnie chodziło o to, że nie ważne jaki powód ale czasem trzeba się w język ugryźć coby potem nie było takich przygód jak twoja czyli ganianie konia po lesie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się