Ej, przecież koń kosztuje 3500, ponoć najważniejsza jest tania cena...! Trudno się zatem dziwić, że konia nie opłacało się odpowiednio żywić, zafundować mu kantara (połatany sizalem rupieć i oczywiście powróz na szyi), a kowal to już w ogóle luksus.
Tak na marginesie - ja znam to miejsce 👿 Młode konie (najpewniej z dzikiego krycia) rosną tam sobie w boksach (mimo, że łąk sporo), nie widując kowala (w każdym razie jako 3-4 latki nie mają pojęcia o dawaniu nóg), co daje nieźle krzywe kończyny u dorosłego zwierzęcia. Sizalowe kantary robiące dziury do żywego to nic niezwykłego. Wcale mnie nie dziwi, że w ogłoszeniu koń jest kary - "hodowcy" nie mają również pojęcia co to opoje, ba, nie potrafią założyć normalnego kantara koniowi na łeb (kantar z podszyciem na nosie i potylicy zapakowany... podszyciem na zewnątrz, taśmą do konia). :zemdlał:
A skąd o tym wiem? Dawno temu trafiłam tam przejazdem, no i zobaczyłam siwego 3-latka, stojącego przednimi łapami w wielkim kamiennym żłobie i wystawiającego tuż pod sufitem łeb na korytarz - całkowicie zabudowany boks uniemożliwiał mu inne formy kontaktu ze światem. Koń miał płetwy zamiast kopyt, obtarty od sizalu nos, wyglądał jak mierzący 175cm achał-teke i miał niezwykle żywe, mądre i zrównoważone oko... Nie bardzo mogłam się tego obrazka pozbyć, znajoma mnie do końca namówiła i zostałam właścicielką konia z szopy. Dokładnie tego (tu na fotce ma nogi w żłobie i wygląda z boksu...):