Dzierzawa

to tak jak mówi na-biegunach, zrobić zdjęcia, wziąć swojego weta, żeby spisał i opisał, a potem olać dzierżawcę, któremu coś chyba za bardzo sodówka uderzyła tu i uwdzie  😁
aleqsandra, mnie strasznie bawią ci, którym się wydaje, że koń to tak ze 100 miesiąc kosztuje  👍 no bo przecież co to potrzebuje, i tak wychodzi i trawe tylko żre  👍
Ja to w ogóle nie potrafię zrozumieć takich sytuacji, a właściwie ludzi,którzy uważają, że właściciel konia "wyolbrzymia".
Ktoś, kto bierze konia w dzierżawę, bądź współdzierżawę powinien liczyć się z tym, że to jego właściciel ma pierwszeństwo w wydawaniu wszelkich sądów i opinii na jego temat.
Dajesz komuś konia, omawiacie reguły, zasady dzierżawy, widzisz,że koń nie jest użytkowany tak, jak miał być( w dodatku z widocznymi obrażeniami na ciele). Albo się dogadujecie i dajesz mu "drugą szansę" albo do widzenia.
Niestety sama znam przypadki, kiedy to osoba dzierżawiąca konia, potrafiła wytykać właścicielowi,że robi ze swoim koniem coś, czego nie powinien i że to jest złe.
Może jestem zbyt stanowcza, ale wydaje mi się,że to właściciel wie najlepiej, co dla jego konia jest dobre. Oczywiście, zdarzają się skrajne przypadki,w których to bywa odwrotnie, ale to już nie o tym mowa 🤔   
nie zawsze właściciel wie lepiej, ale po prostu trzeba umiec uszanować, że kon nie jest nasz, tylko czyjś i każdy ma prawo robić sobie ze swoim jak chce  :kwiatek:
Chryzantema   Sięgamy dna, po to by się od niego odbić.
03 września 2015 12:58
Hej, ja z takim oto zapytaniem, a nawet więcej.
Więc generalnie, po kilku latach jazdy, milionach marzeń o własnym koniu. Stwierdziłam zrobić krok na przód w tym kiernuku. Ale by zbyt hardcorowo nie było, zdecydowałam się na współdzierżawę. (myślę że od tego warto zacząć) z racji tego ze bedzie to pierwszy współdzierżawiony koń, a właściwie dzierżawiony.  🏇 To mam takie pytanie, co powinna zawierać umowa? Oraz czy właściciel konia, jeżeli miesięcznie płace mu kwote na jako się umówiliśmy, nie niszcze sprzętu i tak dalej, powinnien się ode mnie domagać, kupienia konikowi nowego np. czapraka bo cytuje "trakujesz konia jak swojego" czy, to cos ja płacę miesięcznie, powinno wytarczyć i tyle? Bo się juz z rożnymi opiniami spotkałam.  🤔 Generalnie, chciałabym też wiedzieć, czego właściciele konia którego wydzierżawiają oczekują, na co zwracać szczególną uwagę i czy isteniej takie coś takie coś jak umowa odnawialna? Czy to już wszystko w indywidualnym zakresie?  😎
Za odpowiedzi dziękuje bardzo.  👍
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 września 2015 13:00
Jeśli żadnego sprzętu nie zniszczyłaś to nie masz obowiązku kupowania derek/czapraków/ochraniaczy itp. Jeśli chcesz to możesz kupić, ale zabierasz w momencie przerwania dzierżawy.
Dbac o konia jak o swojego raczej ma inne znaczenie 😉 Zwyczajnie dbać i szanowac jakby był Twój, a nie podchodzić do niego przedmiotowo.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
03 września 2015 13:04
Wszytko zależy od tego, czego oczekuje od ciebie właściciel konia - na co ty się zgadzasz albo nie. Jeśli umawiacie się na opłatę miesięczną XXX to nie powinien żądać od ciebie dodatkowych opłat czy zakupu czapraków czy pasz itp.

Na pewno dzierżawionego konia powinno się użytkować tak, jak ci powie właściciel.

Chryzantema   Sięgamy dna, po to by się od niego odbić.
03 września 2015 13:19
Dziękuję, dziękuje.  😅  :kwiatek:
Mam prośbę do osób, które dzierżawiły/dzierżawią konia osobie niepełnoletniej (czyli formalnie zapewne jej rodzicom) - byłabym wdzięczna za podzielenie się wzorem takiej umowy dzierżawy!
Planuję, żeby w umowie był zapis o tym, że osoba niepełnoletnia może jeździć tylko pod opieką instruktora lub rodzica i na ich odpowiedzialność, a także zapis zobowiązujący jeźdźca do wykupienia ubezpieczenia NNW... Ale możliwe, że jeszcze o czymś ważnym nie pomyślałam?.. Dlatego będę bardzo wdzięczna za podzielenie się Waszymi doświadczeniami!
axo, dodaj zapis o zakazie użyczania konia osobom trzecim.
anai, dzięki! ale akurat w naszym wypadku koń zostaje u mnie w stajni, więc nie ma ryzyka, że bez mojej  wiedzy będą jeździć koleżanki i przyjaciółki 😉
moim priorytetem jest rozsądne zabezpieczenie się przed skutkami prawnymi i finansowymi ewentualnego, "odpukać", wypadku czy urazu niepełnoletniego jeźdźca...
dobrostan swojego konia będę mieć nadal "na oku" 😉
anai, mądra uwaga  :kwiatek:
axo, a ile ta niepelnoletnia ma lat? bo powiem ci, że z tą odpowiedzialnościa, to wcale nie jest tak prosto, chętnie wysłucham opinie, ale wiem, że jest też coś takiego, że nie zawsze podpis rodziców wystarcza
>axo, a ile ta niepelnoletnia ma lat? bo powiem ci, że z tą odpowiedzialnościa, to wcale nie jest tak prosto, chętnie wysłucham opinie, ale wiem, że jest też coś takiego, że nie zawsze podpis rodziców wystarcza

15.
rzecz w tym właśnie, że - jak słusznie mówisz - nie jest prosto i dlatego chciałabym skorzystać z doświadczeń osób, które już taką umowę zawierały...
ktoś mówił mi też, że właściciel konia powinien w takim jak nasz wypadku wykupić sobie OC z uwzględnieniem odpowiedzialności za posiadane zwierzę - brzmi rozsądnie
to tu pytanie do ewentualngeo ubezpieczyciela i bardzo dokładne czytanie warunków umowy, czy OC pokrywa leczenie osoby niepełnoletniej która konia dzierżawiła. bo widzisz, zawsze lepiej się chroni dziewczynę i jej rodziców, bo oni mogą powiedzieć, że nie zdawali sobie sprawy z ryzyka związanego z jazdą konną, wobec powyższego taki zapis w umowa dzierżawy jest wątpliwy.
axo, ja dzierżawiłam przez rok niepełnoletniej. Umowę podpisywałam z rodzicami, jako osoba użytkująca konia wpisana była niepełnoletnia, miałam  oświadczenie rodziców o zdawaniu sobie sprawy z ryzyka związanego z jeździectwem. Koń miał ubezpieczenie swoje oraz OC z wypisanymi z imienia i nazwiska osobami, które na nim jeżdżą. Dziewczyna NNW pod kątem jeździectwa.
anai i to jest chyba najbezpieczniejsza opcja, tylko dobrze ddoczytać to co w umowach oc i nnw, żeby nie było potem nagle jakiś wąptliwości, bo w razie nieszcześcia przy wszelakich niejasnościach zawsze w pierwszej kolejności odpowiedzialność spada na właściciela, czyli na axo.
Ehh, pisze bo już brak mi sił i liczę na to ze rozwiejecie moje wątpliwości (i chyba nadzieje)...
Sprawa jest taka ze w czerwcu oddałam konia do wspoldzierzawy. Był to miesiąc próbny, a po tym miesiącu dziewczyna jeździła dalej, bo kontynuowałyśmy "współpracę", ale niestety zawierając jedynie umowę ustną, tak wyszło ze papierka nie podpisalysmy. Problem w tym ze przyczyniła się ona do kontuzji konia, dokładniej to przeciążenia ścięgien i na koniec sierpnia (czyli tydzień lub 2 po wynikach usg mówiących ze kon to na razie najwyżej może stępować) powiedziała nara i tyle ją widziałam. Teraz ja płacę za leczenie, badania etc.
I moje pytanie, czy mogę od niej chcieć jakichś pieniędzy czy jestem w dupie bo umowa pisemna nie została spisana?
W poprzedniej widnieje zapis
"Po zakończeniu współdzierżawy Współdzierżawca zwróci Wydzierżawiającemu konia w stanie niepogorszonym ponad zużycie wynikające z normalnej eksploatacji na podstawie postanowień niniejszej umowy i obowiązujących przepisów prawa."
Ale no koń nie chodzi normalnie juz od 2 miesięcy.
Jakie jest Wasze zdanie?

(wiem  głupia jestem i mam nauczkę na przyszłość, trzeba wszystko podpisywać)
W świetle prawa nie ma czegoś takiego ja ' umowa ustna'. Dziewczyna to wykorzystała i na co jedynie możesz się powoływać to na jej dobrą wolę .
No właśnie tego tez nie jestem pewna, bo szukałam w internecie i np tu http://m.e-prawnik.pl/porady-prawne/waznosc-ustnej-umowy.html twierdzą że jest taka opcja ale ciężko jest udowodnić. Tylko ze ja mam i świadków będących przy zawieraniu umowy, świadków jej jazdy oraz dowody wpłaty za dzierżawę. Serio to wszystko jest niczym w świetle prawa?  🙁
Na jej moralność nie mam co liczyć, nie potrafi nawet odpisać na wiadomość.
Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
18 października 2015 07:57
devil jak masz świadków, to umowa ustna w świetle prawa tez jest ważna. Nie raz już tutaj dziewczyny o tym pisały  😉
no właśnie tak mi też się wydawało.
mam świadków którzy byli przy omawianiu tego że kontynuujemy umowę, jak i świadków którzy widzieli jak jeździ. I osoby postronne, i trenerzy. Dowody wpłaty, rozmowy na facebooku, więc wszystko czym można udowodnić że jednak dzierżawiła konia. W takim razie dzięki, chyba zacznę działać "oficjalnie", może jakiś list od radcy prawnego czy kogoś takiego, bo na moje wiadomości nie odpisuje.
Dzięki!  :kwiatek:
devil, ale wszystko przecież zaleczy od tego, jak się umówiłyście co do pokrywania kosztów leczenia.
To wcale nie jest domyślne, że kosztami należy się podzielić. Są właściciele, którzy sprawy zdrowotne konia biorą w całości na siebie.
Jesteś w stanie udowodnić, że to konkretnie jej użytkowanie konia spowodowało stan chorobowy? Że koń nie przeciążył się np. na padoku? Że Ty również się do tego nie przyczyniłaś?
Jeśli wszystko nie zostało jasne ustalone na początku, to moim zdaniem w ogóle nie ma tematu. Bo współdzierżawca ma prawo się wycofać z dowolnego powodu, także z takiego, że koń jest kontuzjowany.
Sam zapis "Po zakończeniu współdzierżawy Współdzierżawca zwróci Wydzierżawiającemu konia w stanie niepogorszonym ponad zużycie wynikające z normalnej eksploatacji" moim daniem jest strasznie jałowy i zupełnie z niego nie wynika co w przypadku, jeśli stan konia się pogorszył.
Jest też zapis że "Współdzierżawca zobowiązuje się używać konia wyłącznie zgodnie z jego przeznaczeniem i dbać o jego prawidłowe utrzymanie i stan zdrowia oraz zapewnienie opieki weterynaryjnej (koszty leczenia, ewentualnej hospitalizacji wynikające z winy Współdzierżawcy oraz opłaty za standardowe zabiegi weterynaryjne – szczepienie, odrobaczanie i kowala dzielone są na pół z  wydzierżawiającym)". A ustna umowa była kontynuacją tej.
Ja wtedy nie jeździłam bo miałam poważną kontuzję, a weterynarz powiedział, że prawdopodobnie, na 99% przyczyną przeciążenia jest to, że za dużo, za często i nieumiejętnie próbowała się bawić w skoki.
devil, niestety może wyda Ci się to kontrowersyjne, ale to Ty dobierałaś dzierżawcę. Skoro wiedziałaś, że "za dużo, często i nieumiejętnie bawi się w skoki" dlaczego zareagowałaś dopiero po kontuzji?! Równie dobrze można Tobie zarzucić, że konia oddałaś w niepowołane ręce.
I niestety musisz pogodzić się z faktem, że generalnie koszty leczenia i rehabilitacji konia najczęściej ponosi właściciel, bez względu na to w jaki sposób doszło do kontuzji 🙁
W świetle prawa nie ma czegoś takiego ja ' umowa ustna'. Dziewczyna to wykorzystała i na co jedynie możesz się powoływać to na jej dobrą wolę .

oczywiście że jest, obowiązuje i podlega tym samym sankcjom, co pisana, tyle tylko że trudniej udowodnić
ja osobiście uważam, że devil ma rację, wątpliwosci mam jednak co do tych ścięgien i urazów. bo zgadzam się, że obowiązuje zapis że nie można oddać rzeczy pogorszonej ponad stan normalnego zużycia, ale tutaj jest pole do interpretacji, czy przeciążenie przy skokach wynika z nieodpowiedniego użyktowania, skoro skoki same w sobie są ryzykowne i moga prowadzić do kontuzji, i skoro ktoś pozwala dzierżawcy skakać to tak jakby zgadzal się na większe ryzyko kontuzji.
takze bardzo bym chciała poznać kontrargumenty strony dzierżawcy i opinię weta eksperta ortopedii na ile takie urazy są "normalne" u skoczków.
No właśnie _Gaga problem jest taki że dziewczyna wydawała się być naprawdę rozsądna itp., najpierw miała iść bardziej w kierunku ujeżdżeniowym, jeździła z bardzo dobrą trenerką, to jakoś bardziej na początku kiedy mogłam być częściej i obserwować. Później doszedł jeden dzień skoków, później drugi i wyszło że wtorki czwartki oddawali po 1000 skoków na treningu, o czym dowiedziałam się za późno niestety. Widzę w tym też trochę winy trenera, no ale to chyba typ "jak płaci, to super - skaczemy żeby się podobało"...
Nie zwróciła uwagi na fajki na ścięgnach które się zrobiły. A właśnie taki problem ze ścięgnami że nie widać od razu, chyba że by się zerwał 🙁 I ona wesoło tak jeździła sobie. W momencie kiedy ja przyszłam do stajni i zobaczyłam co się dzieje powiedziałam STOP, ale już było za późno, no i generalnie i tak miała to w poważaniu, z tego co mi wiadomo dalej się świetnie "bawiła" kosztem konia. Ja wtedy miałam złamany kręgosłup i chodziłam w gorsecie więc nie tak łatwo było mi być i kontrolować to za każdym razem. Zrobiłam USG najszybciej jak się dało i wtedy dopiero było dla niej do przyjęcia, że niestety koń się nie nadaje do użytku przez jakiś czas (jak powiedział to wet).
E., też bym chciała wiedzieć co ma do powiedzenia, niestety nijak nie raczyła się ustosunkować do moich 2 wiadomości...  🙄 Myślę że odpowie mi albo w momencie gdy napiszę do niej konkrety z prośbą o zwrot pieniędzy, albo gdy dostanie list od adwokata.
devil, a nie możesz tak normalnie, po prostu zadzwonić? Zamiast wysyłać wiadomości?
Ogromna część problemów na linii właściciel-dzierżawca wynika na ogół z tego, że ze sobą nie rozmawiają.
Moona niestety wole pisać, bo wtedy mam dowód jak toczyła się rozmowa. A nie że  wynikną ustalenia przez telefon, których później ktoś się wyprze "ja tak wcale nie mówiłam"
devil, rozmowy można nagrać
Rozumiem, że te 1 000 skoków na treningu to przejaskrawienie? Może nie tylko zdrowie konia jest problemem, ale i podłoże nie nadaje się do skoków? Nie jest przypadkiem kopne?
Fajki na ścięgnach to objaw zerwania. Koń jest totalnie na obu przodach zerwany? Czy miał opoje z nadwyrężenia? Tak czy siak historia dziwi mnie o tyle, że sama w podobnej sytuacji poprosiłabym innych pensjonariuszy o "oko" na mojego konia... Co do kosztów - rzeczywiście bez umowy będzie Ci ciężko dojść do czegokolwiek, z umową też by łatwo nie było - bo trzeba by było dochodzić praw w sądzie przy takim podejściu dzierżawcy.
Z ciekawości: na czym polega leczenie konia?
To jest zawsze problem jak dzierzawca nie poczuwa sie do pomocy w leczeniu. Bo nie wiem naprawde czy da sie udowodnić że koń ma kontuzje z powodu złego użytkowania. Na padoku czy w boksie tez się kon moze nieźle uszkodzić.
_Gaga oczywiście że przejaskrawienie, jednak szczerze mówiąc nie duże, bo to było dosłownie skakanie w kółko, ciągle... Po tym jak się dowiedziałam właśnie od pensjonariuszy - zareagowałam. Na początku bez efektów niestety. Podłoże w tamtej stajni jest co najmniej... Średnie. Przenieśliśmy się do innej stajni. Tylko że ja ze swoim trenerem potrafiliśmy jeździć mądrze parkury i szeregi gimnastyczne do 130 i nic się nie działo, bo większe obciążenie było grane tylko gdy właściciel ośrodka zadbał o wyrównanie i akurat było płasko i się nie zakopywaliśmy. Umawialiśmy się jak było ok, albo jeździliśmy w zaprzyjaźnionej stajni (bo tam prowadził treningi) która jest dosłownie 3 minuty terenem. Koń zdrowy, żadnych problemów. Ale proste że o swojego się dba, a niektórzy ludzie mają taką mentalność jak ta dziewczyna - nie moje, więc w sumie póki skacze to jest ok.
Zerwany nie jest, ale wet powiedział że jeszcze trochę by się tak pojeździło i mogłoby dojść do zerwania. Nogi miał bardzo brzydkie, teraz już jest dużo lepiej. Było to duże przeciążenie, jakby przewlekłe zapalenie ścięgien, jeśli można to tak nazwać (chodzi mi o to, że przez jakiś czas był źle użytkowany, ścięgna się osłabiały, przeciążały, ale w "ostatnim momencie" udało się to zatrzymać).
Leczenie to za dużo powiedziane, bo niestety na jakąś nowoczesną medycynę weterynaryjną mnie w tej chwili nie stać. Przy kosztach pół na pół - owszem, ale to raczej już niemożliwe do spełnienia. Głównie chodzi o badania - jedno usg 200-250zł z dojazdem + kontrole weta w międzyczasie, do tego codzienne wcieranie, zawijanie i później zdejmowanie ocieplaczy, dodatki dopaszowe (które mimo wszystko kupiłam chyba dla własnej głowy, zwłaszcza że dziewczyny stąd same o tym mówiły, że średnio ma to sens, ale za to akurat nie chcę od niej pieniędzy).
xxagaxx niby tak, ale liczę na to że przy przedstawieniu opinii weta nie będzie się wypierać. Głupio mówić że koń spokojny w boksie i na padoku, więc nie mógł się tam uszkodzić, bo to jednak koń i każdy mi może powiedzieć że jednak wszystko jest możliwe i nie mam dowodów. No ale jednak jestem pewna że to przez sposób jazdy.

Po prostu nie potrafię sobie wybaczyć, że jednak nie powiedziałam bardziej stanowczo ALBO przestajesz skakać, ALBO do widzenia. I gdyby nie to że nazbierało się trochę wydatków w jednym momencie, to już bym nie chciała mieć z tą laską do czynienia. Ale stwierdziłam że jednak nie odpuszczę, bo w wieku tych 22 lat warto już brać odpowiedzialność za swoje czyny... A mi się przyda chociaż małe odciążenie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się