Kiedy rodzic ucznia jest mądrzejszy od instruktora...

nyelle   buntownik z wyboru
13 marca 2010 00:47
marysia550 Ciężko mi jest wyobrazić sobie taką sytuację  😎 W ogóle nie wyobrażam sobie, żeby dziecko miało odwagę wyjść z placu bez pozwolenia instruktora. Chyba, że faktycznie to szok, a nie foch - to pewnie próbowałabym złapać, jakkolwiek by to nie zabrzmiało.  👀
Cóż, chyba dobrze wiemy, że do tej profesji potrzebny jest dobry refleks, podzielna uwaga i szybkie nogi  😁 szczególnie "w razie W".
DABI, jest na to prosta rada. Przed kursantami nie krytykujesz metod innego instruktora, tylko mówisz, że są różne podejścia, sposoby i szkoły jazdy i u Ciebie na jazdach będziecie stosować się do Twojej i już.
[/quote]

nyelle

To nie oto chodzi, że sobie z tym nie radziłam, ale ciężko jest w taki sposób pracować, nie podważając czyjegoś autorytetu. Inaczej to wygląda gdy jeden instruktor jest od początkujących, którzy się dopiero uczą, a drugi od zaawansowanych zajęć...
Poruszyłam ten temat przy okazji, ponieważ też takie problemy istnieją w dosyć sporych stajniach. Jeden instruktor pozwala na wszystko, a drugiemu to przeszkadza... Wiadomo, że należny sobie ustawić rodziców tak, aby się dobrze współpracowało i wszyscy byli zadowoleni, ale dla początkującego Instruktora jest to dosyć spory problem...

tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
13 marca 2010 13:51
nie trzeba ustawiac rodzicow, jezeli zobacza ze twoje decyzje i prowadzenie jazd prowadzi do postepow. Naprawde oszolomow nie jest az tak duzo. Wiekszosc to normalni ludzie, ktorym wystarczy wytlumaczyc "reguly gry" a potem samemu byc konsekwentnym i kompetentnym. Bo wiecej jest obrazkow z ujezdzalni, na ktorych widac kompromitacje instruktora niz tych scen z rozwydrzonymi rodzicami.

A co do podwazania kompetencji drugiego instruktora-nie wystarczy po prostu wyjasnic ze na lonzy cwiczymy dosiad i sama technike jazdy, a na jezdzie swobodnej panowanie nad koniem. I dlatego raz jazda wyglada tak, a raz inaczej. Zwlaszcza dotyczy to poczatkujacych jezdzcow.
nyelle   buntownik z wyboru
13 marca 2010 18:20
DABI, nigdzie nie napisałam, że uważam, że sobie nie radziłaś 😉 Obie wiemy, że to nie zawsze jest prosta sytuacja. Ale uważam, że w 100% możliwe jest rozwiązanie jej bez podważania niczyjego autorytetu. Nie ma co filozofować, po prostu trzeba podkreślić, że mogą być różne metody i sposoby - a potem wytłumaczyć, jak działa nasza metoda i dlaczego jest poprawna i skuteczna. Cóż, jeśli uważamy, że "ten drugi instruktor" to zupełny debil  🏇  i jak on mógł coś takiego powiedzieć, to w zależności od układów pracowo-towarzyskich można zwrócić mu uwagę, przedyskutować sprawę* lub westchnąć ciężko i dalej poprawiać jego błędy..
____
* a może się przy okazji okaże, że to my walnęłyśmy głupotę? nie myli się tylko ten, co nic nie robi!!
ja tak troche z innej beczki, moze nie chodzi o relacje rodzic-instruktor, ale myśle ze można podciągnąć pod ten wątek.
otóż przez jakiś czas jeździłam na koniu, którego włascicielki (babcia i wnuczka) kupiły sobie go nie umiejąc własciwie nic.
Dlatego wsiadałam na niego raz-dwa razy w tygodniu (poproszona przez nie) coby nie zapomniał jak wygląda jazda, ponieważ one zaczynały dopiero jakieś tam stępo-kłusy na lonży.
potem wnuczka sie juz poduczyła i jeździła samodzielnie. na codzień miała trenerke, ale jak jej przez krtoki czas nie było (a wnuczka chciała jeździć) babcia poprosiła mnie zebym przypilnowała dziewczynki, podpowiedziała co ile czasu ma mniej wiecej robić i gdyby miała jakieś problemy ściągnąć z konia i się nim zająć.
no więc poszłyśmy z dziewczynką na plac, powiedziałam jej żeby go rozstępowała dookoła placu przez jakieś 10 minut, a ona posłusznie wykonałą moje polecenie. po czym przyleciała babacia, zaczeła krzyczeć do dziewczynki zeby zaczeła kłusować, bo juz pozno, bo jej sie spieszy, bo koniowi sie nudzi, bo pewnie mu smutno ze inne konie w koło galopuja a on nie..
wytłumaczyłam pani x, ze step jest konieczny jesli nie chcemy mu zrobić krzywdy, a ona uprzejmie oświadczyła mi ze "konie lubią biegać, więc kłus bedzie lepszy"  🤔
w koncu to babcia nazorowała wnuczkę, a ja tylko ją błagałam na koniec, zeby nie odstawiałą spoconego po galopach konia prosto do stajni, skonczyło sie tym ze sama go rozstepowywałam...  🙄
Niestety szkoda koni które mają tego typu włascicieli.Ja miałam do czynienia z osoba która twierdziła,zę niepotrzebne jest rozstepowanie na swobodnej ( długiej )wodzy,bo kon i tak sobie potem  szyje rozluzni.A to tylko moja "fanaberia".Oczywiscie wytłumaczyłam dlaczego tak byc MUSI ale nie trafiło to do niego.Niestety.... 🙄
kaszyszka, dokładnie  🙄
a najgorsze jest to, że ci ludzie wcale nie chcą źle - poprostu mają zbyt małą wiedze i robią to co ich zdaniem logiczne.
a cierpią konie.
Kurde, ja nijak nie rozumiem takie myślenia  😵
Nie znam się więc proszę kogoś o pomoc ale wydaje mi się że jednak moje myślenie jest logiczne więc robię po swojemu i się wykłócam  🤔wirek:
lub wymądrzam się i kłócę nie mając o czymś zielonego pojęcia ewentualnie na każdą próbę zwrócenia uwagi reaguję agresją, arogancją czy czymkolwiek innym i nawet nie próbuję się zastanowić nad swoim postępowaniem
Jakas masakra  🙄
Bischa   TAFC Polska :)
07 kwietnia 2010 18:43
Miałam okazję podczas wakacji na praktykach prowadzić dzieciakom lonże . I nie trafiłam na rodziców , którzy by mi się wtrącali . Duża część z nich przed jazdą jeśli nie znałam dzieciaka mówiło mi , że w tamtej stajni jeździły dzieciaki tak i robiły to i to  , z tamtą panią ( o ile już u nas dzieciak jeździł ) tak i tak i robiło dziecko to i to . I generalnie jazdę obserwowali zza barierki i czasem się do dzieciaka odzywały ( bo w 90 % miałam same mamy , tatusiów bądź nie było w ogóle , bądź udali się na spacer ) żeby się mnie słuchało , albo się mocno trzymało żeby nie spaść .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się