Kiedy rodzic ucznia jest mądrzejszy od instruktora...

Postanowiłam zacząć nowy wątek dotyczący prowadzenia jazdy w obecnosci rodziców ucznia.Albo ja nie mam cierpliwosci zbyt duzo albo tak jest ,ze strasznie irytujace sa komentarze  i polecenia wydawane  przez rodziców  dzieciom ,podczas gdy jazde prowadzi instrutor.Napiszcie co sądzicie na ten temat.A kiedy jeszcze cos nie wychodzi córeczce czy synkowi to obwinia sie konia za wszystko . 🙄
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 marca 2010 11:30
bo takich rodziców trzeba sobie umieć wychować 😉
Znam ten ból doskonale 😉 Ja zawsze delikatnie zwracalam uwagę takim rodzicom już na pierwszej lekcji, że bardzo proszę o nierozpraszanie dzicka na lekcji, zawsze można wyslać też na spacer takiego rodzica 🙂 Ze zwalaniem winy na konia, to pierwsze kilka takich uwag lekceważylam, a jak nie pomagalo to poprostu wsiadalam i pokazywalam, że można- wtedy zwykle byla już cisza. Na szczęście zawsze mialam na tyle wyczucia, że wszystkie strony byly zadowolone i reklamacji nie skladali 😉 Ale jak ja się cieszę, że z rekreacją nie mam już nic wpólnego....uff....
Własnie miałam sytauację ,że nawet zostałam poprawiona prze takiego tatę ,bo on cos czytał w internecie ..itd.A jak zwróciłam uwagę ,że ja prowadzę te lekcję to była obraza...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 marca 2010 11:49
A jak zwróciłam uwagę ,że ja prowadzę te lekcję to była obraza...

zależy jak mu ta uwage zwróciłaś, jak rodzic to odebrał, ile masz lat, czy wzbudzasz sowja osobą zaufanie a jednocześnie respekt itd.
No i dobrze niech się obraża, jak dziecko Cię polubi i będzie robilo postępy, to rodzic szybko zapomni o tej uwadze 😉
Ja co prawda instruktorem nie jestem, ale w jednej stajni spotkałam się z nadgorliwą...babcią i jej płaczącym wnuczkiem, bo mu KAZAŁA uczyć sie jazdy konnej i ciągle próbowała udowodnić ,że wiedzę ma wiekszą od instruktora. Skończyło się tym, że chłopiec zsiadł z bekiem z konia, a babcia robiła mu nieustannie wyrzuty, że jego siostra jeździ, a on nie chce itp.
Uwage zwróciłam mu delikatnie i tak pół żartem pół serio.Ale i tak poczuł sie urażony.A co do córki ,to np.ciągle mówi ,ze kon jest dzis leniwy albo jej nie słucha itp.A tata to potwierdza swoimi komentarzami.Na spacer sie nie wybierze nigdy podczas jazdy.I jeszcze gorzej sie zachowuje w obecnosci innych rodziców.
Trzeba wprowadzić regułę, że w czasie jazdy wolno wygłaszać wyłącznie ciche komentarze - i spokój. Każdemu instruktorowi poleciłabym opracowanie regulaminu jazd, dotyczącego także widowni - i sprawa jasna.

Ja mam problem gdy występuję jako rodzic  😀iabeł:. Język już miałam do krwi pogryziony  😕. Staram się jak mogę, ale nie zawsze wychodzi  🙁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 marca 2010 12:12
nie pozostaje ci więc nic innego jak tylko samej wsiąść na konia i pokazać co on potrafi - taki mini pokaz strzelić pod publikę. Przeważnie to zamyka buzie tym co to zawsze winia konia.

zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
10 marca 2010 12:14
uuu .. temat na czasie  😀
ja zawsze namawiałam rodziców na kawkę w bufecie - to było najlepsze rozwiązanie. bo inaczej stoją i komentują, wołają do dzieci "wspaniela, genialanie itp"  😉
ale zdarzyły się ciężkie przypadki - gdzie rodzice potrafili się pokłócić między sobą o np. konia dla swojego dziecka. widziałam nawet przypadek jak zdejmowali i przesadzali swoje dzieci  😁 robiąc przy tym dziką awanturę.
Dziewczynce radzialabym wytlumaczyć, że konie tak jak ludzie mają gorsze i lepsze dni, a tatusiowi tak jak radzi halo, albo powiedz, że nie możesz się skupić na prowadzeniu lekcji. Ewentualnie jak nie pomoże, to przenieś się na drugą stronę ujeżdżalni z dzieckiem, żeby go nie slyszeć 😉
najgorzej jak ja kaze stepowac, a rodzic: "jedz szybciej! czemu tak wolno!"
Ta "dziewczynka" jest już prawie pełnoletnia  i to ,ze tata uważa ,że ona umie już wszystko tylko ją upewnia w tym ,że to konie głupie .Jeden niewygodny,drugi za szybki,trzeci uparty itp.To naprawdę ciężka sprawa. 🙁
Może wprost odpowiem na pytanie zawarte w temacie
-Rodzic ucznia jest mądrzejszy od instruktora kiedy instruktor sobie na to pozwoli.
Tyle.
Tak, z tym rozstepowaniem to tez bywa róznie.Własnie trudno pojąc niektórym ,że to element kazdego treningu.Czasem to już szkoda słów...
Tyle,że jak ten rodzić jest dużo starszy od instruktora to mu się wydaje ,zę moze się tak zachowywac.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
10 marca 2010 12:27
Ta "dziewczynka" jest już prawie pełnoletnia  i to ,ze tata uważa ,że ona umie już wszystko tylko ją upewnia w tym ,że to konie głupie .Jeden niewygodny,drugi za szybki,trzeci uparty itp.To naprawdę ciężka sprawa. 🙁


to ja znam przykład takiej dorosłej osóbki  🤣 .. gdzie rodzice zawsze zwalają winę na kogoś innego a nie na brak umiejętności.. zawsze to koń ma zły dzień, albo pogoda itp. więc jak widać nie tylko pzry dzieciach takie "cuda" się zdarzają ..
Tyle,że jak ten rodzić jest dużo starszy od instruktora to mu się wydaje ,zę moze się tak zachowywac.
Tak się wydaje tylko osobom poprostu niekulturalnym, a wiek nie ma tu naprawdę nic do rzeczy 😉
I jeszcze jedno .Kiedy siadłam na konia i wykonał to czego oczekiwałam ,zeby im udowodnić ,ze on to potrafi,to potem posypały się uwagi ,że on jest juz widocznie zmęczony (po 40minutach) i dlatego córka nie moze tego wyegzekwować od niego.Naprawdę to sa ludzie przekonani o swojej słuszności w kazdej kwestii.
Rodzic bywa starszy od nauczyciela w szkole a przecież nie pakuje mu się na lekcję i nie komentuje.
Trudno- podjęcie się uczenia czegokolwiek łączy się z wywalczeniem sobie autorytetu.
Trzeba mieć do tego predyspozycje. Nie wdawać się w dyskusje przy uczniu .
No nie pękać poprostu.
Albo nie uczyć.
Oj, dziewczyno - ćwicz asertywność bo "instruktorzenie" cie zje  🍴
ovca   Per aspera donikąd
10 marca 2010 12:45
Ja mam na takich rodziców sposób- szkolny, bo szkolny- ale mówię "zapraszam na środek ujeżdżalni, ja chętnie posłucham lekcji".
i zawsze działa, na rodziców, wychowawczynie na obozach czy po prostu "mądrych" kolegów.
Zgadzam się z wypowiedzią Tanii. Profesjonalizm załatwiłby wszystko.
Prowadziłam naukę jazy konnej. Posiadam dokumenty uprawniające mnie do tego. Posiadam umiejętności potrzebne do wykonywania tego zawodu. Od początku rodzice, opiekunowie i sami adepci zapoznawali się z zasadami panującymi u mnie na lekcjach. Wszystko było jasne i bez nieporozumień. Na każde pytanie rodziców odpowiadałam, ale starałam się to robić najczęściej po zakończonej jeździe. Od samego początku tłumaczyłam, że jeśli jest problem z wykonaniem jakiegoś ćwiczenia na koniu, najczęściej wynika on z braków jeźdźca (jeśli instruktor zna konie, na których prowadzi naukę jazdy, wie doskonale na co jest je stać). Pokazywałam wtedy jak rozwiązać problem, co jeszcze trzeba poprawić, dlaczego tak a nie inaczej i sprawa stawała się jasna. Szacunek był z dwóch stron: mój do rodziców, opiekunów, jeźdźców jak i koni oraz ich do mnie i "moich" koni. Kwestia podejścia do ludzi...albo się to ma, albo nie i trzeba nad tym popracować.
Zdarzało mi się wsiadać i sprawdzać w czym tkwi problem. To również był moment kiedy to dla niedowiarków "zły koń" wcale taki zły nie był. Zawsze tłumaczyłam, że rekreacyjna jazda konna ma być przyjemna dla konia jak i jeźdźca, rozwijająca dla obu stron na tyle na ile jest to możliwe, przy porządnych podstawach technicznych.
Uwage zwróciłam mu delikatnie i tak pół żartem pół serio.Ale i tak poczuł sie urażony.A co do córki ,to np.ciągle mówi ,ze kon jest dzis leniwy albo jej nie słucha itp.A tata to potwierdza swoimi komentarzami.Na spacer sie nie wybierze nigdy podczas jazdy.I jeszcze gorzej sie zachowuje w obecnosci innych rodziców.


To zadziłaj inaczej. wypromuj "lekcje specjalne", lub "złote lekcje" dla "pojętnych uczniów" - warunek konieczny - lekcja "na osobności" - czyli zakaz gapiów.
Powiedz wprost, że jeśli ma być wysoki poziom naucznia muiszi być w pełni skoncentrowana i rozwijać "głęboką więź i zaangażowanie z uczniem" i po prostu osby z boku cie rozpraszają. po to lekcja jest specjlana, żeby była specjalna.
Innymi słowy obróć kota ogonem - podnieś do rangi "treningów z wyższej półki" lekcje, na których nie ma publiki😉

ushia   It's a kind o'magic
10 marca 2010 13:39
Może wprost odpowiem na pytanie zawarte w temacie
-Rodzic ucznia jest mądrzejszy od instruktora kiedy instruktor sobie na to pozwoli.
Tyle.

amen
moi maja zakaz wstepu do stajni, na hali moga sobie patrzec o ile siedza cicho, a jak wyznacze konia to nawet trzesienie ziemi nie spowoduje zmiany wierzchowca
Słuchajcie instruktorem nie jestem ale swoje czasy w szkółce pamiętam jak wczoraj. A dziś dzielę halę, maneż ze szkółka i z rodzicami osób uczących się.

To jest kwestia kultury i kompleksów. I naprawdę przypadki są tak różne, ze czasem wysoka asertywnosć isntruktora nie wystarczy. Innymi słowy sa ludzie i parapety.

Ja ma problem z rodzicami szkółkowymi, którzy na jednej lekcji potrafią po 5 razy na hale przyjść i z niej wyjść nie mówiąc 'uwaga" ani nic... Czyli sobie galopujesz po ścianie i gdy jestes na wysokości drzwi otwierają się one z impetem.

Każdy może niewiedzieć, że tak nie należy robić. Ale nie każdy po kulturalnym zwróceniu uwagi (raz drugi, trzeci a czwarty raz dobitnym zwróceniu uwagi) ma w sobie tyle buraka, że pójdzie do właściciela stajni z pretensją, że ktoś mu (klientowi, który płaci) śmie zwracać uwagę skoro to on płaci!

strasznie irytujace sa komentarze  i polecenia wydawane  przez rodziców  dzieciom ,podczas gdy jazde prowadzi instrutor

 
Nie rozumiem problemu, szef zabiłby mnie gdybym zamiast prowadzić jazdę rozmawiała z rodzicem, czy kimkolwiek, lub gdyby ktoś rozmawiał z moim uczniem w czasie jazdy.
Twój problem to chyba kwestia autorytetu, podejścia do pracy i może zbytniej swobody w miejscu gdzie pracujesz.
Ushia i Tania tak naprawdę wyczerpały zagadnienie - podpisuję się obiema rękoma.Podmiotem Twojej pracy jest uczeń i jego rodzic może być tylko mile widzianym obserwatorem pod warunkiem, że jego obecność nie stresuje dziecka - w takim wypadku odsyłam na ławeczki poza zasięg głosu. Parę razy w ciągu kilku lat miałam problem z tzw publicznością, wtedy dyskretnie wysyłam do szefa sms "pomoc" on podchodzi,obserwuje, rozwiązuje problem, ja nie przerywam jazdy- to proste.
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
10 marca 2010 15:34
również jestem instruktorem, a rodziców dogadujacych na jazdach gaszę prosto i szybko zapraszając na konia w celu pokazania swoich umiejętności 😉 zawsze pomaga i rodzice wyluzują.

najgorsze sa jednak treningi/ jazdy indywidualne na koniach jeźdźca szczególnie młodych osob ( czyt. 12-16lat) bo co by sie nei powiedziało to one i tak wiedza lepiej bo to przecież ich koń
To tylko kwestia odpowiednio skonstruowanego cennika jazd - cennik musi być doskonale widoczny.
" 1. nauka jazdy dla dzieci ( lekcja 30 minut) 30 zł,
  2. nauka jazdy dla dzieci, gdy rodzic pozostaje w zasięgu głosu 60 zł,
  3. nauka jazdy dla dzieci, gdy rodzic pozostaje w zasięgu głosu, wypowiada uwagi lub komentarze 90 zł,
  4.nauka jazdy dla dzieci, gdy rodzic pozostaje w zasięgu głosu,  wypowiada uwagi lub komentarze i "wie lepiej" 120 zł
  5. nauka jazdy dla dzieci, gdy rodzic pozostaje w zasięgu głosu, wypowiada uwagi lub komentarze i "wie lepiej", a do tego ma rację 150 zł"
Proste, taktowne i niebywale skuteczne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się