"Profesjonaliści" czyli polowanie na jelenia
zainspirowany ciekawą dyskusją w temacie puchnących z dumy, zakładam temat, bo ciągle mi dokucza, że w środowisku sprzedaż laikowi kulawego konia za ciężkie pieniądze, jest powodem do dumy a nie wstydu...bo ciągle łamanie konia jest bardziej opłacalne niż praca z nim...bo ciągle nie chce tego przyjąć do wiadomości i ciągle mnie szlag trafia jak widzę, jak moi koledzy/koleżanki po fachu robią ludziom wodę z mózgu.
wrotki zastanów się chwileczkę: moralność? pic na wodę. Uczciwość = naiwność. Rzetelność? - przecież to nie spektakularne. Takie czasy. Normalne ludzkie zachowania są zupełnie nieopłacalne.
ale żeby się tym chwalić?
w ten sposób padło kilka moich jeździeckich autorytetów
kiedy zobaczyłam jakie konie z jaką opowiastką i za ile sprzedali różnym ludziom - miałam tylko problem czy i jak ewentualnie uswiadomic "szczęśliwym" kupcom, ze konik nie do końca odpowiada ich wyobrażeniom...
Od razu mi się przypomniała dyskusja w którymś wątku poświęconym stosunkowi do trenera. Pojawiło się pytanie, czy trenerowi powinno się bezgranicznie ufać - i ze swoim przekonaniem, że absolutnie nie, byłam w zdecydowanej mniejszości.
Tamtejsze przekonanie podtrzymuję: NIE należy ufać bezgranicznie żadnemu trenerowi. Dlaczego? Widać po temacie o puchnących z dumy. Nawet sława, Sława, czy SŁAWA mogą stosować metody treningowe, obok których dla dobra konia nie można przejść spokojnie. Ani wysokie miejsca na zawodach, ani renoma w środowisku nie gwarantują nam prawdziwego jeździectwa zamiast jego tandetnej podróby.
Uczeń powinien słuchać trenera, w końcu od tego ci ludzie są - ale jednocześnie nie może tracić czujności, nie może wyłączać myślenia i nigdy nie dać sobie wmówić, że nie powinien pytać/zastanawiać się/wątpić bo pracuje z prawdziwym fachowcem.
Tylko taką obronę widzę przed fałszywymi wybawicielami od moich rozlicznych jeździeckich wad, nie wspominając już o powierzonym w trening koniu, za którego to ja mam moralny obowiązek pytać i się buntować przeciwko złym metodom treningowym.
Bezgraniczne zaufanie jest wygodne i daje poczucie bezpieczeństwa, ale jeśli mamy pecha trafić na złą osobę, to możemy po jakimś czasie być wyjątkowo brutalnie sprowadzeni na ziemię.
Nabijamy się czasem ze szczypiorków, które zapatrzone w Instruktorkę bronią idiotycznych teorii, a czy czasem nie jest tak, że wraz z wiekiem i nabywanym doświadczeniem zamiast podejścia zmienia się jedynie obiekt kultu i uwielbienia?
Mojej koleżance z trójką dzieci super hodowca, uznany trener (ponoć bo nie znam, nie z moich okolic) chce sprzedać dla córeczek źrebaczka (kuca) dla tych córeczek. Do jazdy. Dzieci nie mają pojęcia o koniach- lat10, 5 i 2.
Odkąd mam swojego konia patrzę trenerom na ręce i jeśli coś mnie nurtuje, a oni nie potrafią mi sensownie czegoś wytłumaczyć, to konsultuję z kimś innym i wtedy decyzja. Już dwa razy dziękowałam za współpracę, raz o jedną jazdę za późno. Szkoda, że niektórzy są tak ślepo zapatrzeni... Szkoda koni i potem szkoda mi ich samych, gdy ich olśni i zobaczą jakiego bigosu narobili na własne życzenie.
Mnie przerażają ludzie, którzy na koniach się jako-tako znają, jakiś 'autorytet' czy inny 'znawca' wepchnie im konia za kilka razy więcej, niż jest on faktycznie wart, a ludzie się jeszcze cieszą, że 'taka okazja się trafiła, koń od TAKIEGO CZŁOWIEKA za taką cenę' 🙄
A autorytetu w jeździectwie nie mam żadnego 😲 nigdy nie spotkałam człowieka, który:
1. dobrze jeździ
2. dobrze obchodzi się z koniem
3. mądrze mówi
jednocześnie. Bo jest trochę osób, które umieją jedną z tych rzeczy, ale nigdy wszystko na raz. Tylko obawiam się, że to jednak ze mną jest coś nie tak, skoro nie potrafię przyznać, że ktoś robi coś lepiej ode mnie.. (aczkolwiek nie twierdzę, że ja jeżdżę rewelacyjnie 😉 )
osobiście sobie nie wyobrażam, żebym musiała wybierać pomiędzy trenera a konia racją. Trzy osoby-koń jeździec trener- powinny rozmawiać, żadne z nich nie ma dyktatury.
Jeżdżę mniej lub bardziej regularnie z dwoma osobami i żadna z nich nigdy nie kazała mi wybierać. Może miałam szczęście?
poprzednia osoba, z którą jeździłam, wydawała sie głucha na to, co do niej mówiłam, więc przestałam z nią jeździć.
Znam takie "guru" co to upchnęło naiwnemu ludkowi konia za taką kasę, że aż się włos jeży na głowie.
Trzeba szanować i ufać, ale tak jak napisała Busch - również pytać i sprzeciwiać się nam, gdy coś nam nie pasuje.
Sama często swoją trenerkę pytam, gdy jeździ na Belfaście, dlaczego robi to i to. Oczekuję konkretnej odpowiedzi. Nie usatysfakcjonowała by mnie odpowiedź "bo tak" albo "bo tak trzeba".
W treningu czasami efekty widać - ale czy są to efekty dzięki ciężkiej pracy trenera? Czy po prostu taka siła losu - koń rośnie, dobrze odżywiany, to wygląda inaczej. A czasami ludzie sobie wmawiają "Jak mój koń się zmienił! Jaki z niego mięśniak!".
Bo podejrzliwość przychodzi wraz z nabywanym doświadczeniem.
Skoro biorę kogoś za trenera to przecież tylko i wyłącznie dlatego, że mu ufam.
Ciężko ufać i nie ufać zarazem. Poza tym trzeba dużo wiedzieć by móc nie ufać. A żeby dużo wiedzieć, to najpierw trzeba mieć trenera który nauczy.
Co do nieuczciwości....była, jest i będzie wszędzie, nie tylko w jeździectwie i nie ma się czemu dziwić. 🙁
heh chyba większość z nas zna kogoś kto ma niesamowity talent do wciskania. Tylko generalnie ta wciskająca ma jakiś cel, zysk w tym zeby konia wcisnąć 🙂 A ja znam i przypadki super doradzających ludzi 🙂 I jedna mała dziewczynka skończyła z super koniem.... tylko ten super koń zajeżdżony nie był, miły we współpracy również i zero ruchu i brzydki jak noc... a kupiony z polecenia bo będzie się idealnie nadawał 😵
Przed chwilą oglądałam ogłoszenia na allegro...... i zobaczyłam konia którego znam, wiem za ile go obezna włascielka kupiła i co było z nim robione, jak zobaczyłam opis i cenę to mało z krzesła niespadłam. I niech się znajdzie teraz jakiś laik co sobie kupi konisia 🤔wirek:
Mnie przerażają ludzie, którzy na koniach się jako-tako znają, jakiś 'autorytet' czy inny 'znawca' wepchnie im konia za kilka razy więcej, niż jest on faktycznie wart, a ludzie się jeszcze cieszą, że 'taka okazja się trafiła, koń od TAKIEGO CZŁOWIEKA za taką cenę' 🙄
A autorytetu w jeździectwie nie mam żadnego 😲 nigdy nie spotkałam człowieka, który:
1. dobrze jeździ
2. dobrze obchodzi się z koniem
3. mądrze mówi
jednocześnie. Bo jest trochę osób, które umieją jedną z tych rzeczy, ale nigdy wszystko na raz. Tylko obawiam się, że to jednak ze mną jest coś nie tak, skoro nie potrafię przyznać, że ktoś robi coś lepiej ode mnie.. (aczkolwiek nie twierdzę, że ja jeżdżę rewelacyjnie 😉 )
To współczuje, mam nadzieje ze jeszcze znajdziesz 🙄 :kwiatek:
Bo ja trafilam na taka osobę w końcu, chociaż tez myślałam ze to nie możliwe.
A co do wciskania laikom. Wiadomo ze nie ladnie , i nie po to sie kupuje konia zeby później mieć problemy z powodów zdrowotnych albo umietnosciowych.
Ale czasem taki koń naprawdę trafi w dobre ręce dzięki takiemu wciskaniu.
Ja wiem cos o tym, bo mam takich "wciśniętych" koni dwa 🤣
Czasem ,a nie zawsze, ale tez takie przypadki są.
I potem każdy ma pomyśl na zarabianie pieniędzy, i na prawdę trzeba mieć wielkie szczęście (umietnosci, talent warunki) zeby jednocześnie być fair i zarobić na koniach. Ja bym chyba wolała rzucić jeździectwo i żyć z czegoś innego, ale niektórzy bardzo kurczowo trzymaja sie swojej pasji i środowiska.
Znam wielu. Konie nieraz 10 krotnie więcej kosztujące niż przedstawia się ich wartość. Uzależnianie od siebie ludzi sprzedając im wszystko od konia przez sprzęt po treningi. Ciągnięcie ile wlezie. Ale... kto nie chciałby zarobić? Taki świat.
wrotki zastanów się chwileczkę: moralność? pic na wodę. Uczciwość = naiwność. Rzetelność? - przecież to nie spektakularne. Takie czasy. Normalne ludzkie zachowania są zupełnie nieopłacalne.
ciagle widać jestem gówniarzem, bo zupełnie nie kupuje takich rozwiązań...ale przynajmniej wiem dlaczego więcej zarabiam na transporcie koni niż na treningach.
jest jeszcze problem tabu recenzowania cudzej pracy- prawie codziennie widze jak dziewczyna męczy sie i jak jej koń jest męczony przez "instruktora" któremu bym nawet zegarka nie dał do nakręcenia, z tym że ta dziewczyna nie ma żadnych wątpliwości, o nic nie pyta i widocznie sądzi że to co się dzieje z nią i z jej koniem jest konieczne, mimo że widzi że inni pracują jednak inaczej niż ona i mają ciągły progres...w takim wypadku nie widzę szans żeby jej powiedzieć ,że traci czas i pieniądze, bo będzie to odebrane jako chęć przejęcia klienta.
rozmowa z tym "instruktorem" nie wchodzi w grę...to osoba zwyczajnie głupia, z którą nawet sporadyczne rozmowy zwyczajnie mnie obrażają.
Arimona ja mam konia do kochania i dobrze się dogadujemy od dziecka, także na szczęście nie narzekam z powodu braku autorytetu w bliskim otoczeniu 😉 swoją drogą inna kwestia, że tu gdzie mieszkam takich osób po prostu nie ma. (no, na myśl przychodzi mi jedna).
Bo mam na myśli takich ludzi z naszego otoczenia, nie takich zza kilku granic, których oglądamy na obrazkach 😉
[quote author=smarcik link=topic=17841.msg503827#msg503827 date=1267387124]
Mnie przerażają ludzie, którzy na koniach się jako-tako znają, jakiś 'autorytet' czy inny 'znawca' wepchnie im konia za kilka razy więcej, niż jest on faktycznie wart, a ludzie się jeszcze cieszą, że 'taka okazja się trafiła, koń od TAKIEGO CZŁOWIEKA za taką cenę' 🙄
A autorytetu w jeździectwie nie mam żadnego 😲 nigdy nie spotkałam człowieka, który:
1. dobrze jeździ
2. dobrze obchodzi się z koniem
3. mądrze mówi
jednocześnie. Bo jest trochę osób, które umieją jedną z tych rzeczy, ale nigdy wszystko na raz. Tylko obawiam się, że to jednak ze mną jest coś nie tak, skoro nie potrafię przyznać, że ktoś robi coś lepiej ode mnie.. (aczkolwiek nie twierdzę, że ja jeżdżę rewelacyjnie 😉 )
To współczuje, mam nadzieje ze jeszcze znajdziesz 🙄 :kwiatek:
Bo ja trafilam na taka osobę w końcu, chociaż tez myślałam ze to nie możliwe.
[/quote]
Również na taką trafiłam. A głupia byłam, bo przez parę ładnych lat miałam ją pod ręką, ale wolałam ślepo robić to co wszyscy i jeździć z kim mi karzą. Teraz na szczęscie zmądrzałam i praktycznie w 70% ta właśnie osoba trzyma mnie w mojej obecnej stajni.
Heh, niestety w dzisiejszych czasach nie ma miejsca na uczciwość. Liczy się tylko kasa.
A z tymi trenerami, to sama się przekonałam. Nazwisko, tytuły czy medale nic nie znaczą.
Ciekawy temat. Taki, niestety, aktualny.... bardzo "na czasie".
Znam przypadki, w którym sprzedano juniorom konie po prostu stare i chore.... jako młodsze o kilka lat, pełne werwy i wyśmienicie zrobione do wysokich klas. W jednym przypadku konia badał weterynarz, któremu albo było wszystko jedno albo dogadał się, ze sprzedającym. I tymi sprzedającymi byli właśnie, wydawałoby się, miłośnicy koni, którzy na swoje dmuchali, co by ładnie wyglądało, ale w kimś innym widzieli tylko kasę.
Źle prowadzących jazdy trenerów też jest niestety dużo... Wstawiłam tu słowo "trenerów" tak umownie, bo większość z tego typu ludzi nie ma papierów trenerskich tylko np. instruktora sportu czy tam nawet rekreacji, do takie "ambitnej rekreacji", no, ale nie o tytuły chodzi, niech będzie - trenerzy. Niektórzy nie umieją, inni mają człowieka i konia kompletnie w nosie aplikując takie same metody oraz schematy dla 10 różnych par i koni, a bardzo duża ilość idzie na skróty, żeby coś było takie "ładne pozornie", efektowne, jak magiczna sztuczka. W końcu, ludzie nie lubią czekać. Chcą mieć efekt od razu i dają się czasem nabierać na takich "skrótowców". Brakuje cierpliwości. 🙁 No i rozmowa, ale taka rozmowa, że rozmowa, a nie monolog prowadzony przeze mnie - jeźdźca, którego "ten na dole" ma w nosie, tylko obustronne porozumienie jest ważne, mówienie, że "teraz robimy to i to, w taki i taki sposób, bo to pozwoli tobie dać to i to, koniowi to i to" a nie "rób to, bo tak trzeba, tak się robi, tak wszyscy robią".
Mi się też udało trafić na osobę spełniającą "podpunkty" z listy Smarcik i strasznie żałuję, że nie mogę poprosić ją o pomoc tak na co dzień czy nawet co tydzień, ale wierzę, że jeszcze kogoś takiego znajdę.