Podróże
Bombaj - najbardziej dynamiczne i kosmopolityczne miasto Indii.Będące centrum hinduskiego biznesu, wytwórnią filmów Bollywood z moim ukochanym aktorem SRK na czele.
Temu miastu poświęce najwięcej stronek za co z góry przepraszam.Jednak zobaczycie że warto.
Sam Mumbaj ( nazwa hinduska ) przywitał nas + 35 C upałem.
Czy widział ktoś z Was Slumdog Millionaire? No to pochwalę się że brykaliśmy sobie po peronach gdzie kręcony był ten film 🙂 Może ta muza Wam coś podpowie
w mixie śpiewaja to Pussy Cats Dolls.
Niestety fot nie mam bo zbyt dużo ludzi a my praktycznie wybiegliśmy z tego peronu aby nie popłynąć z tłumem. Cud ze nikt się nie zgubił.
O 10😲0 Wjechaliśmy do hotelu, szybki prysznic i heja na dwór.
Oczywiście ja ze swoją misją darowizn ostatnich już zabawek. 😉
Połaziliśmy dookoła. Zaszliśmy na kokosa 🙂. Po drodze minęliśmy taką oto fajna budkę telefoniczną z zapleczem dla krawca 🙂
Zupełnie inny świat. Tak samo głośno.. ale czysciej.
edit: Chryste ja już drugą stronę zajęłam hahaha 😁 Przepraszam ! 😉
O 13 zebraliśmy ekipę i wyruszyliśmy do portu z misją na wyspę Elephante.
Oczywiście czekały na nas Wrota Indii- kolejny symbol Bombaju oraz luksusowy hotel Taj Mahal.
Hotel został wybudowany aby ,, dopiec " anglikom przez wpływowego gościa, właściciela marki Tata.
Tata to dziś ogromna korporacja produkująca głównie samochody.
W kazdym razie kiedy Indie były jeszcze pod władzą anglików pana Tatę ( dość bogatego gościa jak na tamte czasy) nie wpuszczono do hotelu z racji tego że był Hindusem.
Chłop sie zdenerwował i powiedział że on jeszcze anglikom pokaze i wybudował najbardziej ekskluzywny hotel w mieście. W sumie najdroższy w tym regionie.
Lądowali tam wszyscy wazni politycy świata w tym ostatnimi czasu Obama i jego spółka.
Ogólnie hotel luks full profeska.... gdzie nasza ekipa poszła się tam zwyczajnie w świecie wysikać - no na tych złotych sedesach 🙂
Wszyscy ci którzy mieli paszport of course 🙂
W srodku nic nadzwyczajnego ale sam fakt ponoć dużo znaczył :P
MI to tam tego typu akcje koło d... latały. Wiecej miałam z tego funu jak podziwu.
Owszem obok mnie przehcodziłu muzłumanki ubrane na oko w 15 kg łancuchy złota. Było pełno jakichś tam dygnitarzy.
Mężowi oczy się świeciły na sam widok podjeżdżających aut.. ale dla mnie pfff... e tam. Nie po to tu przyjechałam zeby bogatych ludzi oglądać. 2/3 narodu żyje w skrajnej nędzy a ja mam modę zachodnią podziwiać.
Za to pod hotelem sodoma i gomora.
Bryczki. kuśtykające konie... tfu szkapichy. I porypani biali turyści którzy wogóle płacą za to żeby ich kulejący koń ciągnął po mieście. Nóz w kieszeni się otwierał.
Znalazłam jednego taranta który wyglądał w miare .. jak na tamte standardy. Tej części Indii nie lubię. Zwierząt się nie zabija, ale traktuje jak rzecz.
Nie wiem gdzie podziała się ta ich słynna empatia, nie wiem gdzie podziało się współczucie, przecież to moze byc wcielenie matki, ojca, zmarłwgo brata... nie kapowałam tego kompletnie.
Koń kulejący czy też nie ma zapieprzac i wyrobić normę. A biali durni turyści ciesza pape że w Indiach bryczka się przejechali.
Prom na wyspę Elefanta... i 10 rupii ołaty jak ktoś chciał siedzieć na górze 🙂 czyli ok. 50 gr
Sama wyspa nic nadzwyczajnego. Ale w głębi...
7 wykutych w skale świątyń. Wszytskie bogato przyozdobione. Obiekt powstały w VIII-IX w. i jest związany głównie z Bogiem Siwą.
Połaziliśmy tam.. oczywiscie małpy nas napadały z kazdych możliwych stron. No ale szwędanie i nadprogramowe ruchy skutecznie je odstraszały.
Porozdawałam dodatkowo autografy ( już nie miałam siły tłumaczyć 9 dzień z kolei ze nie jestem tą za którą mnei biorą :P:P - zlałam juz temat totlanie ) Na prośbę porobiłam sobie z miejscowymi milion zdjęć i wróciłam na targowisko po biżu. No tak co miasto to i błyskotka.
Na koniec przejazd ciuchcią.i heja ponownie na prom.
Mimo że miejsce sakralne czułam ze to nie moja bajka. Bliżej mi było duchowo do wczesniejszej Aśramy jak tutaj.
Ogólnie człowiek zaczynał po woli łapać doła. Przedostatni dzień w Indiach , a czas zapierdziela jak głupi.
W Bombaju przed snem piliśmy przepyszny Rum Old Monk XXX. Wszystkim smakoszom wytrwanego alkoholu polecam ten wynalazek bo smakuje coś jak Brandy pomieszane z Whyskaczem. Jednak nie pali gardła ani żołądka. Jest bardzo delikatny.
Kolejny dzień i niestety ostatnie juz wrażenia.
Ufff... za punkt honoru postawiłam sobie, że dokończe dzisiaj swoją podróż, bo później nie bedzie na to ani czasu, ani siły.
A póki pamiętam i jestem świeżo po to dodaję.
No wiec następnego dnia pojechaliśmy do Meczetu Haji Aliego -usytuowanego na wyspie.
Z racji tego że obecnie jest tam pora sucha plus dodatkowo trwał odpływ, mogliśmy sie tam dostać pieszo.
W sumie nic nadywzczajnego.
Dookoła pełno muzłumanów...i syfu, który został odsłonięty przez morze.
Tam to śmierdziało okrutnie.
Następnie pojechaliśmy do pralni...W sensie oglądac ją z mostu.
Tutaj ciekawostka. Ludzie którzy zajmują się praniem rzeczy ( prywatnych jak i z hoteli) to w większości analfabeci.
I teraz pytanie skoro nie potrafią ani pisac ani czytać to jak odnajdują własciciela powierzonych im rzeczy?
Ponoć mają swój niesamowity system lini, kropek i krzyzyków.
Mówi się że tylko jedna rzecz na 10 000 nie trafia do swojego właściciela.
Całkiem niezły procent jak na tych co nie potrafią się nawet podpisac własnym nazwiskiem.
Kolejny punkt wycieczki to dom Gandhiego 🙂
Zwiedziliśmy go sobie i no zero emocji z mojej strony.Chatka z drewna w stylu kolonialnym. Pokazane za szybką jego łózko, rzeczy które używał. Oczywiście zwrócilam uwagę na bibliotekę i ksiażki. Sama okolica gdzie znajduje sie dom bardzo przyjazna i bardzo czysta jak na tamte tereny.
Hindusi bardzo dbają o kult Gandhiego. Z ciekawostek to gościu jest obecny na wszystkich banknotach.
Wszyscy o nim opowiadają.
W każdym razie udało nam się odwedzić jego grobowiec ( New Dheli) jak i miejsce gdzie sobie pomieszkiwał ( Bombaj)
Na dole macie wiszące ogrody- coś ala ,,lepsiejszy" park.
Jakiś tam koleś zasypał jezioro, zabetonował, posypał odpowiednią ziemią i stworzył coś na wzór ogrodu botanicznego.
Niedaleko jest światynia wspomnianych przeze mnie Dżinistów.
Na ostatnim - punkt widokowy na Mumbaj.
Kolejny punkt to zwiedzanie Terminalu Wiktorii oraz neogotyckich zabudowań uniwersyteckich.
O włąśnie przypomniało mi się . Hindusi wszędzie gdzie to tylko jest możliwe grają w krykieta.
Jadąc autokarem widzieliśmy ogromne połacie ziemskie a na nich lud który przy +35C uprawiał ten dosć ciekawy sport..
Wygląda to bardzo sympatycznie. Ulica , porozstawiane skrzynki i dzieciaki które rzucają piłką w te misternie ułożone domki zeby tylko je przewrócić. Przeciwnik oczywiście stara się swoje pole obronić. I tak w kółko.
Zasad ogólnie nie znam.. ale widac że naród jest tą grą zauroczony.
Wracając do PKP Wiktorii. Na samaym terminalu widzieliśmy też miejsce jakiegoś tam zamachu terrorystycznego z 2009 roku. Ponoc bardzo dużo osób zginęło.
Mnie zastanawiała jednak zupełnie inna sprawa.
Kątem oka widziałam jak koło ludzi przebiegają ogromniaste szczury.
Nie przeginam mówiąc że były one wielkości naszego standardowego europejskiego dachowca.
Mnie nie brzydza takie rzeczy ale wrażenie skurczybyki robiły i to dość spore.
Wyobraźdzcie sobie stojących czy siedzących na ławczce ludzi a pod ich nogami przebiegające tak ogromne szczury.. hardcore jakich mało.
Zdjęć niestety nie mam bo nie wolno tam robić fot. Jest absolutny zakaz i żołnierze bardzo tego pilnują.
Dla tych którzy zapytają o koty- prosze oto ich typowy dachowiec. Skóra i kości Małe toto i liche..
Nie dziwię się ze gryzonie panoszą się wszędzie gdzie jest to tylko mozliwe. Nie mają naturalnego wroga... a hindusi ich nie wyplewią. - reinkarnacja, ekhm.. to może byc rodzina 😵
Na koniec odwiedziliśmy jeszcze ulice Targową, na ktorej kupiliśmy ostatnie pamiątki, troche rumu na znieczulenie się przed lotem no i oczywiscie sari.
Wróciliśmy do hotelu i... no cóż. Wyjscia nie było. Skoro hindusi przez 9 dni chcieli tak usilnie zrobić ze mnie gwiazdę, to nie było wyjścia.
Przebieranka,make up, w takse i kierunek Ciapata Plaze. Plaża dla romantyków. Jest tam bardzo klimatycznie.
Po drodze spotkałam cudowną hinduskę, która sama zaproponowała mi pomoc w dopasowaniu sari. Cóz widac nie opanowałam jeszcze zbyt dobrze zakładania tego ustrojstwa, wiec zapewne mój styl musiał wyglądac dość komicznie, bo przyciągnął uwagę innych. W każdym razie ta cudowna kobieta ubrała mnie rasowo.
No i oczywiscie prawie godzina czasu zleciała nam tak o na samych rozmowach.
Dowiedziałam się, że wg niej mam imię które wywodzi się z Indii. - Agnieszka- > Agni, co oznacza po ogień. No i tutaj by się w sumie zgadzało. Bo raczej greckie tłumaczenie do mnie nie przemawia- czysta.
Do kolekcji dołączyło stwierdzenie- Ty jesteś idealnym przykładem reinkarnacji. W końcu wróciłaś do domu.
I takie tam.
Było bardzo miło. Poopowiadałam kobiecie o Polsce, o koniach. Zaskoczyłam ją posiadana wiedza o filmach Bollywoodzkich i aktorach.
Była w szoku ze orientuję się w temacie Bogów i że nie jestem w ciemię bita heheh. A już najbardziej uśmiała się kiedy wyszło, że znam kilka piosenek w ich dialekcie. Szczególnie moje ukochane Chammak challo.
Miło było spotkać tak wesołe dusze.
Co ciekawe ona sama też podróżowała. Była w Hiszpani, w Madrycie. Wtedy to juz zupełnie się rozgadałyśmy, bo w Spain mieszka mój Brat, którego odwiedziłam 2 lata wcześniej.
Z tego co zrozumiałam kobieta uczy w szkole walki. Nie wiem czy karate czy czegoś tam co jest regionalne, ale gapiów, głównie facetów, to przeganiała zawodowo. Nie bała się, że któryś podejdzie i ją uderzy. A i takie sytuacje widzieliśmy w New Dheli.
Moja wybawczyni krzyczała dosyć ostro, mogłam się w sumie tylko domylślać jakich słów używała. Panowie zamiast oglądac europejkę ubieraną w szmatę, odchodzili zbesztani jak mokre szczury. Uśmiałam się konkretnie 🙂 Naprawdę żal było puszczać tak wesołe towarzystwo 🙂
Na samej plaży po 10 min. spacerku spotkaliśmy naszą ekipę z hotelu. No to wtedy to już sie zaczęło.
Widzicie tych panów za nami?
Z każdym musiałąm zrobić sobie zdjęcie i gdzie szłam tam i oni szli za mną. A im dalej tym zbiorowisko robiło się większe. Mam gdzieś nagrane na filmie jak wesoło spacerowało się po plaży w towarzystwie kulkudziesieciu mężczyzn.
Smialiśmy się że to są moi wierni fani. Gdzie ja tam i oni. Pospolite ruszenie. Moje Bodyguardy, które ustawiały się w kolejce do zdjecia hahah 🙂
Jednego żałuję, że nie zapisałam sobie imienia i nazwiska tej pieruńskiej aktorki. 😁 😜 z którą wszyscy mnie mylili.
Jestem naprawdę ciekawa czy rzeczywiscie istnieje między nami aż takie podobieństwo.
W kazdym razie hotelowa ekipa śmiała się ze mnie ze Polak to potrafi potrafi -> Polka bardziej hinduska od samych hindusek 😁 - oczywiscie joke. 😎
Chociaz ja chyba naprawdę urodziłam się nie w tym kraju co powinnam hahaha 😁
Na koniec Indie- czyli świat wielu kontrastów.
Nie będę rozwodzić się nad tym jak bardzo zakochana jestem w Indiach, bo to chyba w sumie widać. Zreszta wystarczy poczytać i spojrzeć na moje obecne jak i wcześniejsze zdjęcia. Od dawna mam coś nie tak pod kopułą w tym temacie..
Czasami dziwię się sama sobie. Bo nie należę do tych ,,nawiedzonych" a raczej oceniam świat przez pryzmat nauki i zdobytej wiedzy.
Jendak w Indiach jest coś magicnzego, coś co przyciągało mnie opd 13 roku życia. Ja czułam ze kiedyś tam pojadę, takie rzeczy poprostu się wie.
Marzenie życia, podróż życia została zrealizowana.
Może jeszcze kiedyś tam wrócę? Chciałabym odwiedzić Goa i tereny Waranasi.
W końcu to zbyt ogromny kraj aby zwiedzić go przez 9 dni i mówić- tak znam Indie. .
Póki co otrzymałam wersję demo.. a ja pragnę full options 🙂
Mam nadzieję ze Was nie zanudziłam i dokładnie przekazałam to co zapamiętałam.
Nie robie też z siebie absolutnie jakieś tam znawczyni społeczeństwa hinduskiego ani tym bardziej tamtejszej kultury.
Ja poprostu jestem nakręcona tym krajem pełnym ogromnych skrajności.
To chyba tyle. Jak widzicie dużo widziałam, dużo przezyłam, dostałam w pakiecie ogrom szczęścia.
Teraz je rozkładam na części pierwsze i przezywam podróż na nowo. Przed snem czasami poleci mi łezka z tęsknoty za Indiami.
Jak zamykam oczy to natychmiast przenosze sie w tereny Jadpuhru i słysze jeszcze dzwięki bębnów i dzwoneczków do porannej modlitwy. Bo takowe nas budziły. Natomiast kiedy nadchodzi sen to czuję zapach kadzidełek jaśminowych.
Tak .. ja jednak chyba naprawde mam coś nie tak z głową 🙂
Jeśli życzycie sobie bisa... To mam jeszcze ciekawy temat małp w sensie fotek 🙂 ,
Opowieść o tym co robi hindus mający za uchem czerwony sznureczek i na jakie ciekawostki zwrócił uwagę mój Małż.
Ale to już na specjalne życzenie lub na priva.
Dziękuję kochani za uwagę i że mogłam tutaj na revce poukładac sobnie w miare tą całą podróż.
ps. jak myślicie czy admin byłby tak miły i zmienił mi nicka na Agni? 😵 😁
DZIĘKUJĘ !!! :kwiatek: :kwiatek: Jakbym tam była! 😍 Naprawdę bardzo dziękuję ! :kwiatek:
Tunrida nie ma za co ! 🙂 Cała przyjemnosć po mojej stronie 🙂 :kwiatek:
Mam nadzieję że dzięki mojej dość na szybko klejonej opowieści ktoś zdecyduje sie tam pojechać.
Korzystajcie, świat stoi otworem. Podróże kształcą. I nikt Wam nigdy tego nie odbierze. :kwiatek:
ps. jeszcze tak a propos urody no bo my baby to wiadomo na co w głownej mierze zwracamy uwagę🙂
W Polsce moja uroda nie łapie się w żadne kanony. Nie jestem typową słowianką mimo że przodków mam 100% słowian i dodatku czystych Polaków. Gdzieś tam piąta woda po kisielu prababka była taką brunetką to i przeszło na Dziadka, Mamcię i teraz na mnie. Czarnula ale jakby nie nasza.
Zazwyczaj jestemj zbyt ciemna, zbyt ,,okragła" hehe zbyt mocno zbudowana itp itd. Tutaj są raczej kochane kobiety wiotkie, o mega wąskiej tali, bez cycków ( lub w wersji mini) i dużych ud. Czyli lipa dla mnie.
A tam w Indiach czułam sie jak Bogini. Czułam się piękna. Wiecie to fajne jest mieć świadomość że gdzieś tam na świecie są ludzie którzy uważaja cię za naprawdę ładną kobietę. Do narcyzmu mi daleko, ale jako babsztyl dowartościowałam się w 100%. No i mój Małż zaczął być o mnie ogromnie zazdrosny hahaha 😀 tego to jeszcze nie grali hihi.
Przyłączam się do podziękowań. Bardzo miło było sobie poczytać 🙂
Foto witch you, please.
Ja bym się obraziła 😁
Jara dzięki za uwagę ale mi chodziło bardziej o fonetykę niż o ortografię tego słowa.
No cóż wczoraj pisałam na wariata i czasami gdzieś mi się przecinki pogubiły.
Lena dzięki 🙂 mam nadzieję że chociaż trochę rpzybliżyłam Wam klimat tamtejszego kraju 🙂
Dziewczyny z racji tego, że wczoraj pisałam wszystko na sucho i dość szybko, dzisiaj postaram sie popoprawiać błędy i byki ortograficzne ok?
Proszę się nie gniewać z mała edycję. :kwiatek:
Wow, zabeczka, ale relacja! Ciesze sie, ze przelamalas swoj strach do latania. Pamietasz, jak parenascie stron temu zarzekalas sie, ze nie wsiadziesz do samolotu?? 😉
Ja moj nakret na Indie przezylam teraz juz dobre lata temu. Dopoki mialam dlugie i czarne wlosy, to wszyscy mimowili, ze mam karmiczne korzenie w Indiach. Jak mi przeszlo z roznych powodow i zmienilam kolor wlosow, to nagle sie wszystkim odwidzialo 😀 Z racji "zawodu" (przyp.nauczyciel jogi) jestem hmm.. zobligowana do uczenia sie u zrodla i wielu podobnych mi spedza kilka miesiecy w roku w indyjskim Majsurze szkolac sie. Mnie tam totalnie nie ciagnie, wrecz mam awersje i Indie sa w tej chwili u mnie na liscie miejsc, gdzie mnie totalnie nie ciagnie.
Mimo wszystko chyba wszyscy sie ze mna zgodza, ze zabeczka (lub "Agni", czyli swiety ogien 😉) ) na tle tych wszystkich budowli wyglada fenomenalnie! P.S. zabeczko, czy moze chcialabys dostac w prezencie piekne sari? Lezy u mnie w PL w szafce i uzywane juz napewno nie bedzie, wiec jakbys chciala, to wiesz...
Świetna relacja ! :kwiatek:
Hehe kobieto czy ja chce???? Ty sie głodnego o chleb pytasz? hahaha 😁 Pewnie, że chce ! :kwiatek:
Z tym samolotem to prawda. Dalej mam areofobię i nienawidzę latania. Przy starcie mimowolnie ciekną mi łzy i nie powstrzymam tego chyba już nigdy.
Jednak o marzenia trzeba walczyc. Trzeba przełamywac swoje słabości, bo czymze są te godziny spędzone tam w powietrzu w porównaniu z samą wycieczką i Indiami.
Przykro mi, że Indie juz Ci nie za bardzo leżą 😉 Ale to prawda.. każdy ma swoje zajawki a życie weryfikuje.
Mnie to nie przeszło i raczej chyba nie przejdzie, stąd moja decyzja o tripie.
subaru2009 dziękuję 🙂
zabeczka17 cudowna relacja i piękne fotki! Bardzo proszę, napisz też o małpach. Jeśli możesz, opowiedz też coś więcej o typowym jedzeniu w Indiach.
zabeczka17, super relacja! Fantastycznie się czyta!
Nasz świadek jest od pół roku w Indiach, będzie tam do końca roku i strasznie nas namawia na wakacje. Po cichu liczę, że wyjazd wypali!
zabeczka Ah, kto wie, co czas przyniesie. Po naszej Tajlandii mam totalny odjazd, zeby tam wlasnie wrocic i jest to dosc niespodziewany przyplyw milosci. Pamietaj, ze wiele ludzi wyprowadza sie do Indii na emeryturze, wiec kto wie, moze kiedys wrocisz do zrodla 🙂
zabeczka17, Indie albo sie od pierwszego wejrzenia kocha albo nienawidzi i nigdy sie nie pojmie, jak tam ludzie wytrzymuja. Ty pokochalas i to Twoje zajaranie czuc ze wszystkich relacji 🙂 Super.
zabeczka17 cudowna relacja i piękne fotki! Bardzo proszę, napisz też o małpach. Jeśli możesz, opowiedz też coś więcej o typowym jedzeniu w Indiach.
Dziękuję :kwiatek:
Małpy atakowały nas wszędzie. No co prawda w New Dheli były (o dziwo!!!) tylko przy budynkach rządowych - Kto wie może to różne wcielenia delegacji miedzynarodowych hahaha. Tak wszędzie indziej było ich pełno.
Tam to dość powszechne i bardzo złośliwe stworzonka. O ile samice nie są tak nachalne i mało kiedy im odwala. O tyle samce często rzucają się na turystów.
Trzeba uważać. Najlepiej nie podchodzić, omijać, oglądać z daleka.
Zachęcona małpa natychmiast do nas podbiega i cóż... były przypadki ugryzień tamtejszych hinduskich turystów.
Jednej pani małpa wyrwała z rąk butelkę, wskoczyła na drzewo , odkręciła sobie kapsel i wypiła całą zawartość.
Pomyśleć że kobieta mogła nieść w ręku portfel albo komórkę.
O typowym jedzeniu w Indiach dodałam kilka zdań na poprzedniej stronie 🙂 Nic w sumie ciekawego więcej opowiedzieć sie nie da.
Wszędzie są przyprawy, nawet w herbacie 🙂
ash :kwiatek: jedźcie koniecznie!
Pandurska Wszystko byloby cacy gdyby nie to że...konie. Ja bez czterokopytnych nie wyobrażam sobei życia. To jest moje powietrze, bez którego nie sa się egzystować. A tam... warunki są dla koni gorzej jak tragiczne.
Zastanawiam się czy są wogóle jakiekolwiek kliniki weterynaryjne dla nich. Pomijam fakt, że w Indiach jest dość popularna gra w Polo.
W samym Bombaju widziałam z autokaru też teren wyścigów konnych. Jednak konie, warunki ich trzymania dają wiele do życzenia.
kujka Może to też dlatego ,że ja się do tej podróży szykowałam kilka ładnych miesiecy? Wliczajac odkałdnie kasy to ponad 8 !
Wiem wydaje sie to śmieszne. Ale ja chciałam przezyć podróż życia i musiałam wyeliminować zagrozenia. Aby nikt i nic mi nie zepsuł wyjazdu.
W tej chwili patrzę na zeszyt który leży na biurku, gdzie sobie wszystko notowałam w temacie wyprawy.
Każdy punkt po punkcie musiał zostać spełniony. Przykład? Głupie szczepienia na żółtaczkę czy zakupy lekarstw, które trzeba mieć ze soba tam, w razie ,,w". Albo jak zachowywac się wśród hindusów, aby nie strzelić gafy.
Może dlatego było mi ze wszystkim łatwiej, czułam sie jak u siebie bo znałam temat.
Ja nie zachowywałam się jak typowy Polski turysta który opłaca sobie egzotyczną wycieczkę i wsyzscy dookoła niego mają ganiać bo za to zapłacił.
Ja chciałam czegoś wiecej.
Cała zimę na weekendy oglądałam filmy popularno naukowe o samych Indiach o ich kulturze, historii i społeczeństwie.
Wiedza jest potęgą a ja przygotowywałam sie bardzo skrupulatnie.
Sam język przypominałam sobie z Beatą Pawlikowską ,,Blondynka na językach"-> 😁 Ale opłaciło się podwójnie.
Nie jechałam tam zielona i bezbronna. Miałam wsyztsko ponotowane do ostatniej chwili i dzięki temu łatwiej mi było się przygotować.
I.. no cóż, poczułam Indie tak wiecie naprawdę 🙂
A to że np. 2/3 ludu żyje w nędzy. No cóż przykre. Naoglądałam sie tego i bardzo współczuje tym którzy no nie mają szcześcia w życiu.
Jak wytrzymują? Też nie mam pojęcia.
W Maroko, a dokładnie w Marakeszu takie małpki są prowadzane na metalowych obrożach i na łańcuchach, mają założone pieluchy i mają być atrakcją dla turystów. Obrzydliwy widok. Miejscowi wkładają je na plecy czy głowę przechodzącym turystom. Brrr.
Te chociaż są wolne (nie od chorób i pasożytów), ale to właśnie sąsiedztwo ludzi i turystów do karmiających biedne zwierzątka sprawiło, że są tak odważne.
Możecie na mnie nakrzyczeć, ale wstawiam jeszcze te zdjęcia.
Przepraszam ze tak ni w d.. ni w oko ale własnie jestem na etapie przerabiania, więc to co ciekawsze to dodam.
Pod Tadż mahalem latają sobie takie oto papuszki.
Bardzo sympatyczne stworzonka 🙂
Aha dodam jeszcze taką ciekawostę. W Indiach nei czuć woni potu drugiego człowieka. No nie czuć i już 😀
Smiardziało tylko przy Meczecie na wyspie ( port i odpływ który odsonił syf) i w publicznych toaletach ( które niekiedy są i tak w lepszym stanie jak te na polskich stacjach benzynowych).
Nie wiem czy to wynika z obrzadku ( np. muzłumanie dokonują częstej ablucji w ciągu dnia) czy z tego że moze się nie pocą tak intensywnie jak europejczycy.. ale dookoła pełno wiary + 35 C a ja w szoku ze oni tacy czyści. Nawet żebracy są czyściutcy. Moze czasami trochę zakurzeni, ale widac że dbają o higienę. Czego o wielu Polakach powiedzieć się nie da. 😁
Zabeczka - najlepsza relacja ze wszystkich tutaj! DZIĘKI za przybliżenie nam tu Indii :kwiatek: dzięki Tobie zaciekawił mnie ten kraj.
Bardzo proszę. 😉
Edit:
Baby, jeszcze tak na koniec mały kąsek ode mnie 🙂, bo pewnie nikt tu nigdy o tym nie napisze 😁
Hindusi.
Faceci zwyczajni , średnia 164, ale zdarzały się przypadki które wyglądały jak rasowe europejczyki- tereny Hiszpani .
Jednak na jednego gościa chciałam zwrócić szczególna uwagę. Na kolesia, który obsługiwał nas w hotelu w Agrze- ok. 180 cm wzrostu.
Wyglądał mniej więcej tak- tylko miał piwne oczy. Syn właściela.
Nie mój typ urody ale... kolana mi troche zmiekły 😂 😁
Zapamiętałam go tylko dlatego że bardzo lubie Hrithik Roshana- tamtejszego aktora.
No cóż... jak to ja zamieniłam z nim parę zdań a mój małż od tametgo momentu stał sie o mnie lekko rzecz ujmując zazdrosny 😁
I tak na koniec. Widziałam kilku naprawdę przystojnych hindusów. Szczególnie z Bombaju. Faceci wypielęgnowani, elegancko ubrani w dodatku ze smakiem. Aż głupio było zerkać przy mężu hehe 🙂
Podpowiedzcie mi: znacie jakieś połączenie lotnicze Warszawa - Dubrownik?
Widzę, że eurolot tam lata, ale: 1. nie najtaniej, 2. tylko raz w tygodniu.
W ogóle ktoś odwiedzał?
Rozważamy wakacyjny wyjazd w okolice Orebicia, miejsce docelowe znane, transport jeszcze nie 😉
Może macie doświadczenie z wynajmowaniem tam samochodu. Bo może lot do D., a potem wynajęte auto?
Jakieś polecenia?
W zeszłym roku wynajmowaliśmy auto w Chorwacji przez VIPcars.com, a rzeczywistym "dostarczycielem" była jakaś miejscowa firma. Po Chorwacji jeździło nam się bardzo dobrze, tylko trzeba wziąć poprawkę na płatne (dość drogie) nie tylko autostrady, ale też niektóre drogi jednopasmowe, trudne drogi w wyższych rejonach i bardzo uważać, gdzie się tankuje...
Aaaaa zaczynamy bardzo powolne przygotowania do wyprawy w stronę Tajlandii🙂😉) ale... Mam podstWowe pytanie do osób które są juz doświadczone w bardziej "egzotycznych" podróżach. Co ze szczepieniami?? W necie są rożne opinie. Jedni sie szczepią inni olewaja. Ja na razie nie mam swojej opini na ten temat dlatego pytam co Wy o tym myślicie..
Myśmy z Meżem szczepili się na żółtaczkę- zdążyłam wziać dwie dawki . Maz wybrał pełne trzy.
Jeśli jedziesz z biura podróży to nie martwiłabym się niczym.
Podstawowe leki w apteczce + żele antybakteryjne ( które używasz cały czas) i jest luz.
Tylko miesiac przed wyjazdem jedz dużo jogurtów naturalnym ewentualnie łykaj tabletki ze zdrowymi kulturami bakterii.
No i wzmocnij ogranizm na przeciążenia np. ćwiczeniami wzmacniającymi kondycję.
Wtedy nie ma bata, nic cię tak łatwo nie ruszy.
natomiast jeśli zamierzacie jechać incognito.... to uu.. ;] kombinuj sama 😉
Julita Nam nasz organizator odradzal wszelkie szczepienia, bo sa po prostu zbedne zwlaszcza jesli jedziecie w typowo turystyczne miejsca. Tak samo mozecie sobie darowac ochrone przed malaria, o ile nie idziecie na dwa tygodnie trekingu w dzungli.
Dokad jedziecie?? Jeju, jak zazdroszcze! 😀 Ja chce jeszcze raz!!