noneczka98 - a to Ci ciekawostka, że nie idzie na delikatniejsze wędzidło wrócić... mój wielkogłowy w bryczce śmigał na munsztuku wypiętym tak bardzo nisko i innych patentach, że ciary przechodzą. Jak zaczełam go robić pod siodło założyłam zwykłe grube pojedynczo łamane - no niestety za duży optymizm, za bardzo na nim wywijał, dostał wielkokrążek. I tak chodził na tym wielokrążku jakieś 4 lata, ogarnął głowe, po czym z ciekawości przestawiłam go na zwykłe. Po placu śmigał jak marzenie, żadnej różnicy w zasadzie, w terenie czasami trzeba było się nieco pociągać, a że osobiście uważam, że ciągając konia na zwykłym wędzidle zrobi mu się wiekszą krzywde niż raz strzelając po pysku czymś mocniejszym (no nie ma szans, żeby chociaż ręki nie usztywnić, jak sie ciąga z koniem dłuższy czas), to chodzi na wielokrążku. Jest też do niego przyzwyczajony, może jakbym pojeździła go na zwykłym wędzidle to by na nim chodził, tylko pytanie po co, jak tak jest i koniu i mi wygodnie, a krzyda mu się nie dzieje 😉
Jednak - między wielokrążkiem wypiętym jedną dziurke niżej niż normalnie, a czymś
takim wypietym na maksa nisko jest ogromna przepaść, więc absolutnie idzie wrócić na lżejsze wędzidło, a już szczególnie, gdy zakłada się je korekcyjnie, a nie na codzień 😉
Z resztą po to istnieją wędzidła, które stosuje się korekcyjnie, żeby założyć je raz-dwa na jakiś czas, zeby koń się na nie "nadział" i ogarnął, to dość często działa. No i nie róbmy z wielokrążka szczękołamacza, bo założony raz, z głową i w konkretnym celu nie spowoduje jakiejś strasznej tragedii - a koń z tendencją do ponoszenia w terenie może.