Pomoc dla Mawy !!!

Może to tylko moje wyobrażenie, ale chyba wystąpił tu także "syndrom dziecka rumuńskiego" (bez urazy - Rumunia jest przepięknym krajem i ludzie serdeczni). Niektórzy sądzą, że nic tak nie rozmiękcza serc jak zaniedbane! dziecko. Czyste i z czystym opatrunkiem nie będzie żebrać tak skutecznie. Nie ma jak głód, brud, łzy i ropiejące rany.
A na mnie np. to już działa jak płachta na byka!
Nieśmiało myślę, że cała re-volta chętnie udziela pomocy, gdy jest silne wrażenie, że pomoc będzie dobrze wykorzystana, a nie tylko pilnie potrzebna  😡.
wątek zamknięty
Bo na tym to polega. Jak rezygnuje z wyjazdu na koncert, z wyjscia gdzies czy z nowego czapraka dla mojego wlasnego konia i daje te pieniadze komus innemu to licze ze dowiem sie dokladnie na co te pieniadze poszly. Ze wlasciciel nie kupil sobie za nie nowego odtwarzacza DVD ani nie urzadzil mega imprezy. Przeciez nie robie tego bo nie mam co z kasa robic i nie obchodzi mnie na co pojdzie to co dam.
wątek zamknięty
[quote author=Nord]A ja uważam ze jesli sie posiada konie to wlasciciela MUSI byc stac na jego leczenie[/quote]

Ale zgodzę się też, że różnie w życiu może być. Natomiast nie musi to oznaczać, że trzeba od razu żebrać na forach, a już na pewno nie w taki sposób.
wątek zamknięty
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
31 stycznia 2010 17:21
owszem, na konia musi cie byc stac, ale nie mowimy tu o zebraniu o kase na oplacenie pensjonatu, tylko o naglym zdarzeniu
ile masz koni? 1? 2? 3?
masz odlozone "na wszelki wypadek" po lekko liczac 5tysiecy na kazdego?
nie? to sprzedawaj, bo cie nie stac  🙄

Jak mam tyle koni to mam tez na to zeby je leczyc a jak takiej kasy nie mam to nie trzymam ich dopoki sie nic nie stanie, a jak sie stanie to stoja chore az sie ktos  z forum zlituje...
Wybaczcie ale kupujac konia trzeba sobie z tego zdawac sprawe, ze dopoki nie choruje to koszty sa przewidywalne ale jak zaczyna to mozna isc w tysiace złotych, i nie twierdze ze trzeba miec na kazdego po 5 tys, bo z reguły wszytskie na raz nie choruja, ale trzeba miec na tyle zapasu finansowego żeby w razie jakiegokolwiek wypadku koń nie stał w boksie i nie czekał na łaskę obcych ludzi tylko mógł liczyć na swojego właściciela, który posiadając konia powinien być osobą odpowiedzialną i mogącą zapewnić zwierzęciu należytą opieke...
A co gdyby Mawa dostała kolki, co najpierw post na forum, potem opisanie historii, a potem co-trup bo niestety nie udalo się uzbierać kasy na operację w odpowiednim czasie....
I nie mówię tu tylko o Mawie i pani Beacie, niestety takich właścicieli bez wyobraźni ktorzy nakupują tanio koni badź je "naprodukują", a potem nie mają kasy na lecznie nie brakuje.[quote author=Tomek_J link=topic=15562.msg465305#msg465305 date=1264907370]

Ale zgodzę się też, że różnie w życiu może być.
[/quote]

Jasne że tak, ale w takich sytuacjach jeśli się gotówki nie ma to albo można ją "na szybko" od kogoś pożyczyć, albo nie ma się konia...
wątek zamknięty
Dyskusja trwa, a autorka sie nie pojawia i nie bierze w niej udzialu, wiec jaki sens jest to ciagnac??
Lepiej chyba zamknac temat i faktycznie ustalic jakies odgorne zasady prowadzenia zbiorek na forum za zgoda modow...
wątek zamknięty
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
31 stycznia 2010 17:37
Dyskusja trwa, a autorka sie nie pojawia i nie bierze w niej udzialu, wiec jaki sens jest to ciagnac??
Lepiej chyba zamknac temat i faktycznie ustalic jakies odgorne zasady prowadzenia zbiorek na forum za zgoda modow...

Tak, faktycznie zeszliśmy na tory raczej o braku odpowiedzialności właścicieli, a nie pomocy samej klaczy.
Popieram zamknięcie, albo przeniesienie częsci wątku pod inny tytuł...
wątek zamknięty
Nord to co piszesz jest jak mżonka dziecka. Koń to nie chomik. Żyje wiele lat i nikt nie jest w stanie przewidzieć swojej sytuacji finansowej z taką dokładnością. To co piszesz to wierutne bzdury. Znajomej koń nagle zakolkował. Operacja ratująca życie bagatela koło 7000zł (nie wiem dokładnie). Nie sądzę, aby większość właścicieli miała w skarpecie sumkę na nagłe wydatki. Jedni akurat będą mieli, inni przelecą z czapką po rodzinie a znajdą się tacy, którzy przełkną wstyd i poproszą o pomoc.
I nie pisz o odpowiedzialności, bo życie to nie bajka. Czasem z dnia na dzień z wygodnego życia człowiek wpada w kłopoty. I nikt nie jet w stanie tego przewidzieć.
wątek zamknięty
Averis   Czarny charakter
31 stycznia 2010 18:48
Zapas trzeba mieć, chociaż ten tysiąc- na jakieś małe zabiegi, by móc mieć w miarę spokojny sen. Dla mnie jest to ważne. Ale pewnych rzeczy nie sposób przewidzieć. Nie znam nikogo, kto by miał te 5 tysięcy 'na czarną godzinę'. Ale dla niektórych nawet zwykłe przeziębienie konia to problem, bo nie ma z czego zapłacić- takie sytuacje to dla mnie kuriozum. Bo na podstawowe leczenie zawsze powinno się mieć uciułaną kwotę.
wątek zamknięty
Averis nie da się. Moja sytuacja była baaardzo stabilna kiedy się uczyłam i jedynym moim zmartwieniem finansowym było utrzymanie konia. Wtedy też byłam mądra 😉. Łatwo było obliczyć ile muszę mieć na roczne utrzymanie konia + sprzęt + zapas. Ale inaczej jest kiedy człowiek jest zdany sam na siebie, kiedy życie się poplącze. Wtedy oszczędności bardzo szybko się kurczą. Bo zjada je nie tylko koń ale wszelkie raty, stałe rachunki itp.
Na swoim przykładzie: mam stałych kosztów co miesiąc ok 4000zł (bez jedzenia, ubrań itp). Nawet spore oszczędności kurczą się w niesamowitym tempie, zupełnie nieadekwatnym do czasu jaki potrzeba by odłożyć jakąś sumę. Oczywiście zawsze staram się robić tak, by mieć coś w skarpetce. Ale życie to nie je bajka...
wątek zamknięty
Averis   Czarny charakter
31 stycznia 2010 19:08
bera7, eh, pewnie masz rację- chyba jestem na etapie bycia mądrym 😉.
wątek zamknięty
Averis nie martw się. Życie chyba każdego prostuje z idealistyczych założeń. Im później tym lepiej da zainteresowanego 😉
wątek zamknięty
Averis   Czarny charakter
31 stycznia 2010 19:18
bera7, ja po cichutku liczę na odroczenie wyroku 😉
wątek zamknięty
To, ze ma się jednorazowo na koncie 5 czy 10 tysięcy nie znaczy , ze podoła się utrzymac konia 👀
A z drugiej strony: kiedy się ktoś decyduje na dziecko nikt mu do kieszeni nie zagląda.
Nie ma co dyskutować, raz może by tak, a raz tak.
Może lepiej zrobić jak w ogłoszeniach- wątek z odpowiedziami na PW??
wątek zamknięty
asds   Life goes on...
31 stycznia 2010 19:56
Ten cały wątek powoli zaczyan mi przypominac polowanie na czarownice......Wątek zkłądam zę został założony w dobrej intenci- tylko blizej nie sprecyzowanej niestety, przez co doszło do licznych tutaj nieporozumień i niedomówień.

bera7 ano niestety zgadzma się z toba- czarna dziura finansowa jets strasznym zjawiskiem
wątek zamknięty
bera7 ma rację, nic w życiu nie można przewidzieć, ma się pracę, dom rodzinę i nagle w bardzo krótkim czasie nie ma się nic. Ja też na swoim przykładzie mogę o tym napisać. Jak kupowałam konia, miałam pracę i nie miałam wielkich problemów, po 6 latach tłustych nastały chudziutkie (brak pracy) a koninkę trzeba utrzymać, zapłacić pensjonat itp. przez rok byłam na zerze, cudem co miesiąc uzbierałam  na pensjonat za który, na szczęście wtedy cena nie była wysoka. Dobrze że przez tamten rok kobyła nie potrzebowała pomocy weta. Tak bywa w życiu, pewnie że dobrze mieć zawsze uzbieraną jakąś sumkę na czarną godzinę ale  ta sumka może nie starczyć a rodzina nie zawsze jest w stanie pomóc. Oczywiście sa osoby które prowadzą swoje firmy, mają jakąś dzialalność i jak dopada ich kryzyz  to jakoś sobie radzą ale jak dużo tu na forum jest takich ludzi? Nie zmienia to jednak faktu ze osoba prosząca o pomoc finansową czy jakąś inną, powina rzetelnie napisać o jaką pomoc prosi i podać wszystkie fakty dotyczącej tej sprawy. Co do zdjęc, zdjęcie nie zawsze pokazuje tak jak jest naprawdę, cyknie się w jakimś nieodpowiednim momęcie i wychodzi coś dziwnego, przykład: robiłam zdjęcie swojej, jak orzechodzi przez drągi i na jednym wyszło tak jakby miała długaśną pęcinę i na dodatek miękką.  🤔wirek:
wątek zamknięty
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
31 stycznia 2010 21:37
Nord to co piszesz jest jak mżonka dziecka. Koń to nie chomik. Żyje wiele lat i nikt nie jest w stanie przewidzieć swojej sytuacji finansowej z taką dokładnością. To co piszesz to wierutne bzdury.

To co piszesz to być może prawda, ale nie widzę powodu dlaczego mnie obrażasz...Z mojego punktu widzenia nie wyobrażam sobie sytuacji że mój koń stoi z kolką, albo wybitym okiem i ja dopiero wtedy zaczynam się zastanawiać skąd wytrzasnąć kasę żeby go leczyć.
Ja wcale nie twierdzę, że trzeba mieć 7000 zł na koncie, ale przyjeżdzając z koniem na operacje nawet w nagłej sytuacji nikt nie kiwnie palcem zanim nie podpiszesz, że jesteś poinformowana o kosztach leczenia i zobowiązujesz się je uregulować...
Być może czasem lepiej jest zmniejszyć liczbę podopiecznych kosztem poprawienia warunków tym które zostaną.
Z resztą każdy na konia na swój rachunek i jego sprawą jest stanąć potem na głowie żeby leczyć i płacić.
Natomiast w dalszym ciągu sytuacja jest dla mnie nie do pomyślenia, że koń stoi w stajni i cierpi i nie ma kasy żeby się nim ktoś zajął...
wątek zamknięty
weterynarz tez czlowiek. jak zaczyna leczenie, to nie bierze oplaty z gory. zawsze mozna tez splate rozlozyc na raty (nie spotkalam sie jeszcze nigdy z odmowa - ani jako nasza szkapa, ani jako anonimowy wlasciciel zwierzaka). w naglych wypadkach najpierw trzeba dzialac, a potem kalkulowac. moim zdaniem.
wątek zamknięty
Zgadzam się z Met, nie spotkałam jeszcze weterynarza, który by najpierw poprosił o pieniądze, a dopiero potem zajął się koniem. Jak akurat się nie ma gotówki to bez problemu zgadzają się na przelew na konto w nieco późniejszym terminie. Przecież nie każdy trzyma pieniądze na "czarną godzinę" w skarpecie pod łóżkiem, a są miejsca na ziemi gdzie sieć bankomatów nie dotarła, sama w takim miejscu mieszkam, mam konie i nie zawsze mam w domu gotówkę. Ale nie o to tu chodzi. Wątek zboczył dość znacząco z tematu, którym miała być pomoc konkretnemu koniowi, a tymczasem duma się tu nad tym ile pieniędzy trzeba mieć na koncie w razie "W" żeby w ogóle myśleć o koniu.
Dopóki sama zainteresowana nie sprecyzuje o co jej chodzi, na jakiej pomocy jej zależy itp to dalsze rozważania są bezcelowe.
wątek zamknięty
Nord nie obrażam Ciebie tylko neguję to co zostało przez Ciebie napisane. Przytoczyłam Ci tylko skalę problemu. Jeśli ktoś ma 10 koni to musi mieć 100 tyś na boku, "na wrazie epidemii"?
Met zgadzam się, że weterynarz nie k...rwa i bierze "po". Co nie zmienia faktu, że w razie potrzeby operacji te kwoty są naprawdę wysokie, nie raz większe niż roczne utrzymkanie konia... zresztą Tobie chyba tłumaczyc nie trzeba.
Śmieszy mnie tylko jak ktoś pisze, że mając konia trzeba mieć zaplecze finansowe, odłożoną kasę na "czarną godzinę". Kupując konia miałam kasę na jego roczne utrzymanie i gwarancję na papu dla konia w postaci rodziców. I co z tego? przez te 12 lat wiele się zmieniło. Po 10 latach posiadania konia rozpoczęła się zła passa. I ostatnią rzeczą jaką zrobię będzie wyzbycie się konia z tego powodu. Dopóki jest szansa, że dam radę utrzymać go będę walczyć.
wątek zamknięty
Bera7, bardzo mi sie podoba Twoja nowa postawa 😉  :kwiatek:
wątek zamknięty
Czytam , czytam i naprawdę oczom nie wierzę. Nigdzy nie chciałabym byc z złej sytuacji i wczarnej godzinie poprosic kogokolwiek o pomoc. Nie dosc ,że jest to trudne (trzeba przełknąc dumę ) to jeszcze czlowiek usłyszy coś nie coś na swoj temat.
Powiem tak - ja mam jedną klacz wielkie , specjalnej troski. Na jej leczenie , operację i inne zabiegi wydałam prawie 30.000zł ( przez okres 3 lat). Czy mam gwarancję ,że to koniec? Nie , nigdy i nikt takiej gwarancji mi nie da, chco moja kochana kobyłka z dnia na dzien wygląda coraz piękniej i coraz lepiej biega.
Mogę sobie wyobrazic ,ze nagle tfu ,tfu jakis mój drugi kon zachoruję- no dobra mam pracę , moge wziąc kredyt ale co by było gdybym np straciła pracę lub zakład byłby w nienajlepszej formie. Mam emerytka - co mogłaby mi pomóc i w jakim zakresie???
Kurcze chyba pol domu sprzedałabym a nikogo o pomoc nie poprosiła. A kiedys ,kiedys działając w PE pomagając ile tylko mogłam a pozniej zżywając się z Waszym forum , czytając historię gniadoszki -myslałam, to jest to. Tu sobie w nieszczęsciu ludzie zawsze pomogą. A tymczasem ważniejsze od oka , od zabiegu i operacji...jest niewyczesna grzywa.Przerażające.
Ja zawsze i chętnie się przedstawiam. Proszę bardzo Monika Stefanowicz lat 46 z wykształcenia ekonomista , pracuję w zarządzie pewnej firmy (dzis lekko kulawej firmy 🙁 ) ale wszystkim na forum swojego pełnego adresu przecież nie podam i nie dziwię się ,że dziewczyna tez tego nie robi. Pewnie gdyby ktokolweik z Was osob chcących pomóc ,napisał na pw ,że chce przyjechac i obejrzec konia, napewno ten adres zostałby podany. Ludzie to jest forum publiczne , my wzajemnie troszkę się znamy ale czasem czytają go rózne inne obce osoby , ni zawsze życzliwe. Przemyslcei to co tu zostało napisane i powiedzcie z ręka na sercu - że ten kon i jego włascicielka nie potrzebują pomocy.
wątek zamknięty
[quote author=bera7]Jeśli ktoś ma 10 koni to musi mieć 100 tyś na boku, "na wrazie epidemii"? (...) Śmieszy mnie tylko jak ktoś pisze, że mając konia trzeba mieć zaplecze finansowe, odłożoną kasę na "czarną godzinę".  [/quote]

Super, cieszę się, że udało mi się Ciebie rozśmieszyć 🙂
Nie chodzi o to, żeby mieć "zamrożone" 100.000, tylko by mieć jakieś fundusze na leczenie przypadku cięższego, niż byle skaleczenie, czy przeziębienie. Jeśli nie fundusze, to pewną (w sensie: "na pewniaka"😉 możliwość ich łatwego pozyskania. To dotyczy osób prywatnych, natomiast w przypadku fundacji taka "rezerwa budżetowa" jest IMHO koniecznością, bo jeśli jej nie ma, to wiadomo, co się dzieje.

[quote author=bera7]I ostatnią rzeczą jaką zrobię będzie wyzbycie się konia z tego powodu. Dopóki jest szansa, że dam radę utrzymać go będę walczyć. [/quote]

Bera, jeśli ktoś nie będzie miał kasy, a dla dobra swojego konia:
- weźmie drugi etat
- sprzeda samochód, siodło, nerkę lub cokolwiek innego
- pójdzie pod latarnię (przepraszam za dosadność !)
- itd. itp.,
to będzie miał mój wielki, niekłamany, dozgonny szacunek. Ale jeśli ów ktoś  uzna fora dyskusyjne jako metodę na łatwe pieniądze (a ostatnio takich jest wielu), to sorki, ale taki ktoś ni cholery tego szacunku mieć nie będzie. Piszesz, że walczysz - OK, i bardzo dobrze. Walczysz, znaczy: szukasz sposobów na utrzymanie konia. Niestety inni idą po najmniejszej linii oporu. Jest ZASADNICZA różnica, czy któś najpierw próbuje osiągnąć coś własnymi siłami, a potem dopiero w sytuacji beznadziejnej prosi publicznie o pomoc, czy od owych próśb zaczyna (i do tego jeszcze takim arogancjum tonem, jak w tym wątku).

[quote author=Faza]Tu sobie w nieszczęsciu ludzie zawsze pomogą. A tymczasem ważniejsze od oka , od zabiegu i operacji...jest niewyczesna grzywa.Przerażające.[/quote]

Monika, takie uwagi będą zawsze. Jednak jeśli przejrzysz archiwa forum, to zobaczysz, że normalnie stanowiły 10% głosów, pozostałe uwagi to były deklaracje pomocy i dobre życzenia. Teraz te proporcje się zmieniły. Dlaczego ? Bo za dużo już było kłamców, oszustów i naciągaczy. To nie wina ludzi, że raczej nie ufają, to wina tych wszystkich "przekrętasów". Jak się przed owymi obronić ? Ano jak pisałem: wątki "prośbowe" tylko za zgodą administracji forum i z podaniem nie tylko wszelkich szczegółów sprawy, ale i danych proszącego.

[quote author=Faza]ale wszystkim na forum swojego pełnego adresu przecież nie podam [/quote]

A mój adres jest na mojej stronie podany. Póki co nie zrobiłem (jak sądzę) niczego, czego musiałbym się wstydzić, więc  nie widzę przeszkód, by tam widniał.

wątek zamknięty
Faza po części masz rację. Ale czy nie uważasz, że osoba która prosi o pomoc dla siebie/swojego zwierza powinna podać choćby swoje imię i nazwisko? Nikt nie prosi tu o numer NIP, ale podstawowe personalia podaję nawet jak dzwonię do kogoś. Ukrywanie się za nickiem jest może dobre kiedy podajemy 5 sposobów jak zdradzić żonę, a nie kiedy prosimy o wsparcie.
Obserwowałam zbiórkę Gniadoszki (przytaczaną jako wzór zresztą), zbiórkę dla pogorzelców ze Strzeszyna zbiórki Met i wierzę, że kiedy osoba prosi o pomoc i szanuje tych, którzy chcą pomóc to zbiórka się uda.
Przeczytaj uważnie ile razy Ganiadoszka tłumaczyła się z dociekliwych pytań. Ale z pokora odpowiadała, że sama wiele lat (i kasy) wkładała w leczenie Baskara. Że akurat szukała pracy po stracie wcześniejszej. Voltowicze pomogli i bedą pomagać. Tylko są ostrożni w ocenie potrzeb. Tu było już tyle prób naciągania, że każdy za kieszeń się trzyma.
Tomku J nie do Ciebie był ten post skierowany i nie Twoj mnie rozśmieszył. Myślałamjednak, że facet w Twoim wieku ma już trochę doświadczenia życiowego :P. Zawsze masz rezerwy? Zawsze masz możliwość łatwego pozyskania? Bo ja wykorzystałam niedawno ostatnie możliwe koło ratunkowe. Pozostaje mi się modlić aby mój koń nie potrzebował nagle kosztownych zabiegów do czasu kiedy znów napełnie skarpetkę. Opcja druga oddać konia w dobre ręce. Co powinnam zrobić?
I zgadzam się, że zbyt wielu jest teraz amatorów łatwych środków. Ale są sytuacje, w których człowiek zmuszony jest poprosić o pomoc. Tylko niktórzy mylą PROŚBĘ z ŻĄDANIEM.
wątek zamknięty
[quote author=bera7]Zawsze masz rezerwy? [/quote]

Tak.

A gdybym nie miał, forum byłoby ostatnim miejscem, gdzie bym szukał pomocy. I nie dlatego, że uważałbym to za dyshonor.

wątek zamknięty
To tylko pozazdrościć.
wątek zamknięty
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
02 lutego 2010 09:23
[quote author=Tomek_J link=topic=15562.msg468093#msg468093 date=1265087953]
I nie dlatego, że uważałbym to za dyshonor.


[/quote]
Bo proszenie o pomoc to żaden dyshonor, ale czas jaki to zajmuje odbija sie na cierpiącym w stajni zwierzęciu, bo wiadomo że od napisania wiadomości do uzyskania jakichkolwiek pieniędzy mija sporo czasu a zwierzę czeka i cierpi...
wątek zamknięty
Tomku, ja nigdy nikogo (no ,moze poza mamą i tatą 😉 ) nie prosiłam o pomoc. Utrzymuje siebie i zwierzaki za własne pieniązki. Gdy zabrakło mi na ostanią operację Soni nie zawachałam sie przez sekundę i z duża stratą sprzedałam roczny samochód z niewielim przebiegiem. Nie pomyslałam nawet o tym ,że mogłabym poprosic obcych ludzi o pomoc. Ale teraz patrze troszkę inaczej- wyobraz sobie taką sytuację sprzedalam samochód, wzięłam kredy i...okazuję się ,że znowu cos a w pracy tez nie najlepiej. Mowisz o zawsze odłożonych srodkach- a i owszem zawsze tez o tym pisałam ale leczenie Soni a pozniej uczulenia Kasi a do tego oko (gronkowiec) u psa zjadły wszystkie moje oszędnosci. I pytanko do Ciebie - co w tej sytuacji postąpic , co zrobic gdy wszystkie możliwosci zostały wyczerpane a leczenie zwierzaka trzeba kontyunuwac? Zaznaczę spokojnie ,że to co pisze to pytanie retoryczne - bo ja poki co pomocy nie potrzebuję. Ale mogę sobie wyobrazic ,że ludzie gorzej sytuowani, modsi w takim momencie poproszą o ta pomoc - i co od razu spotkaja się z taką reakcją? Brzydko- mozna było w przypadku wątpliwosci ,zadac dziewczynie na spokojnie pytania. Nie kazdy umie przelknąc dumę i ładnie prosic , nie kazdemu to od razu ładnie wychodzi.
Ja wiem jedno ,życie jest brutalne dzis mamy p[ieniązki, mamy oszczędnosci i czasem jedna choroba, jedna operacja potrafi z nas zrobic bankrutów i gdy po takim wydarzeniu znów cos nas spotka .... to no własnie co?
Nie podoba mi się podejscie do tej sprawy. Dziewczyna wyraznie napisała, ze poki mogła klacz leczyła, że wykorzystała wszystkie możliwosci leczenia farmakologicznego, podała nazwisko lekarza prowadzącego. Niestety dalsze leczenie przekracza jej możliwosci finansowe. Poprosiła o pomoc, pokazała oczko konika aby uwiarygodnic opis. I...pozniej czytam o nieuczesanej grzywie, o za niskim boksie, o nie podannych danych personalnych, jednym słowem same pretensje. A mozna było napisac krótko- nie pomogę bo....E szkoda pisac, ja pomogę , napiszę do dziewczyny na PW i pomogę , bo kocham konie , bo mam własne konie, bo wiem ile leczenie konia kosztuje, bo mam konia po operacji i wiem ,że ten kon tu przedstawiony czeka na operację i jego zdroweie jest w naszych rękach a..bardziej w naszych seruszkach.
wątek zamknięty
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 lutego 2010 12:22
co w tej sytuacji postąpic , co zrobic gdy wszystkie możliwosci zostały wyczerpane a leczenie zwierzaka trzeba kontyunuwac?

jeśli ktoś ma z własnej nie przymuszonej woli 9 (slownie dziwięć) koni to do biednych raczej nei należy. Tym bardziej dziwi żebranina na forum.

Mam prywatną stajnie która jest domem dla 9 koni, które trafiły do mnie w różny sposób.
wątek zamknięty
Fazo, darze Cie ogromnym szacunkiem za to co robisz, ale powyzszy post mnie rozwalil... Przepraszam.I az musze sie odezwac.
Piszesz o tych pieniadzach, zebraninie, pomocy itd. i swietnie, ale tutaj przeciez cala sprawa rozbija sie nie o to, ze nikt nie chce pomoc, a o to, ze laska wpadla, napisala, przywolala dwie kolezanki, ktore tylko - za przeproszeniem - zrobily burdel i przestala sie pojawiac.
Nie napisala czego oczekuje, co juz zrobila, kim jest, itd. Oczywiscie, ze nie chodzi o podawanie wszystkich danych lacznie z rozmiarem stanika i czestotliwoscia zmiany podpaski, ale dla mnie to co ona zrobila to pelna pala... A na koniec przestala sie w ogole odzywac i olala sprawe, czyli jednak ta pomoc nie byla jej tak straszliwie potrzebna...
Przeciez nietrudno zrobic zbiorke z klasa - vide Gniadoszka - wiec czemu innym jest tak trudno odpowiadac na pytania????

Swietnie, ze chcesz jej pomoc, ale wiesz dla kogo i na co ta pomoc rzeczywiscie pojdzie??
wątek zamknięty
Met   moje spore
02 lutego 2010 12:32
ma tez pensjonat i rekreacje, wiec przedstawianie sie nie powinno byc dla takiej osoby problemem
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.