Sprawy sercowe...
A jeśli mój tata pije codziennie po parę piw i na dobrą sprawę nie umie się napić czym innym, ale nie jest to przyczyną żadnych problemów, potrafi się opanować, bo często jeździ za kierownicą, nie jest agresywny, właściwie to nawet wstawiony nie jest? A moja mama, która często wieczorami wypija butelkę wina? I na koniec ja, też piję, niemal co tydzień. A jednak jest różnica między takim piciem a takim jak moja babcia. Tylko o niej bym powiedziała, że jest alkoholikiem. Kiedyś bardzo dużo piła i doprowadzało to do tego, że odkręcała gaz itd.
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że mam z deka patologiczną rodzinę. 😉
Diakon'ka do niektórych aktywności to facet kobiecie niepotrzebny 😁
A co do alkoholizmu, podejrzewam, że jest tak, że ta osoba ciągle wierzy. Bo alkoholik zawsze obiecuje poprawę, osoba kochająca ma nadzieje, że tym razem się sprawdzą obietnice, i tak w koło Macieju...
flygirl, dla mnie codzienne wypijanie kilku piw lub butelki wina jest oznaką początków alkoholizmu. Nie ma reguły. To, że ktoś nie bije żony i nie rzyga po ścianach nie znaczy, że nie ma problemu. Poproś rodziców,by przez miesiąc nie wzięli alkoholu do ust. Zgodzą się?
A co do alkoholizmu, podejrzewam, że jest tak, że ta osoba ciągle wierzy. Bo alkoholik zawsze obiecuje poprawę, osoba kochająca ma nadzieje, że tym razem się sprawdzą obietnice, i tak w koło Macieju...
To też ma swoją nazwę - współuzależnienie.
Averis absolutnie nie mówię, że nie ma problemu. Bo zgadzam się z tym, że jest. Ale mimo wszystko nie radziłabym mamie od razu uciekać. Może te x lat temu, to tak. Wtedy to był megagiga problem, różne chore akcje, ale to się zmieniło, co mnie bardzo cieszy. Chyba nawet raz tu wpadłam do kącika zdołowanych i się wyżalałam na ten temat. 😉 Teraz już po prostu nie ma od czego uciekać, po co dramatyzować. Jak lubi to niech sobie pije. Dopóki nikomu krzywdy nie robi, to dla mnie ok.
A co do tego proszenia rodziców, to mama by się zgodziła. Tata by mnie wyśmiał za sam taki pomysł. Co zrobić. 😉
nie popadajmy ze skrajności w skrajność, moim zdaniem jak ktoś ma ochotę się napić w ten sam sposób jak ja zjeść batonika, to proszę bardzo, problem pojawia się gdy robi się agresywny, ręce mu się trzęsą bez alkoholu i inne podobne objawy. Znam masę ludzi lubiących sobie wieczorem piwko walnąć, żadnego z nich o alkoholizm bym nie posądzała... 😵 ale tak to już chyba jest, ostatnio jak się odezwałam jako zwolennik marihuany to też zaczęto się we mnie doszukiwać pierwszych objawów uzależnienia, nie ważne czy paliłam raz na pół roku czy raz na rok 😂
Także flygirl nie bierz tego do siebie, z Twojego opisu nie wynika żebyś miała patologiczną rodzinę alkoholików :kwiatek:
😂
Sorry, ale takich bzdur to ja czytać tu nie mogę. Bo to są bzdury, inaczej takich tekstów nazwać nie można.
"Jedno piwo nie czyni ze mnie alkoholika", "piję bo lubię, w każdej chwili mogę przestać"* - to są najczęstsze teksty alkoholików
"pije, ale nie jest agresywny mi to nie przeszkadza" *- tekst każdego chyba dziecka alkoholika
"mówił, że to ostatni raz", "nie mogę go zostawić, bo nie poradzi sobie beze mnie"* - każdej osoby współuzależnionej
*cytaty przypadkowe, wymyślone
Więc polecam jednak albo zaznajomić się z tematem albo nie sypać takich życiowych tekstów. Serio, bo nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Póki ktoś nie jest lub nie ma w rodzinie alkoholika, nie jest współuzależniony, nie zna mechanizmów uzależnienia, nie brał udziału w terapii (dla uzależnionego/dzieci/wspóuzależnionego) to nie wie na czym to tak naprawdę polega i gdzie zaczyna się piwo wieczorem, a kończy zgrzewka co miesiąc. Bo po postach można odnieść wrażenie, że alkoholik to tylko ten kto zbiera puszki i wali dykte. A ten co wali trzy piwka co wieczór od 10 lat to co? Koneser browara? 😁 Poziom wiedzy naszego społeczeństwa na temat antykoncpecji jaki i uzależnień jest bardzo żenujący. Moja koleżanka ma ojca alkoholika, niepijącego już z 8 lat i ona mówi, że jej ojciec to alkoholik i miał kumpli pijaków. Pytam: a czym różni się alkoholik od pijaka? Alkoholik pije sam, a pijak z ziomusiami. 😵
I podpisuję się pod tym nie jako Jara, ale jako Agnieszka DDA/w
edit:
literówka
Trzęsące się ręce to już zaawansowany alkoholizm. Agresja nie koniecznie występuje u alkoholików, to zależy od charakteru. Miałam takiego jednego w domu. Potrafił nie pić i po pół roku. A jaki kochany i milutki. Obiadki gotował, sprzątał. No miodzio po prostu. Tylko nagle po 3 miesiącach od przeprowadzki wyszedł na stacje po hot-dogi i wrócił zalany w trupa po 4 godzinach po drodze gubiąc klucze i całą wypłatę. Ale przecież nie pił regularnie, codziennie więc nie można go nazwać alkoholikiem 😂
Czy osoba, która zjada 4 batony dziennie, bo to ją uspokaja jest uzależniona od słodyczy, czy tylko lubi dobrze zjeść 😎?
Czy osoba, która zjada 4 batony dziennie, bo to ją uspokaja jest uzależniona od słodyczy, czy tylko lubi dobrze zjeść 😎?
Ja to sobie tłumacze, że mi cukier spada..
😁
JARA, niektórym spadają promile we krwi 😉 Równowaga w przyrodzie być musi. A te 4 batony dziennie są zdrowe i w ogóle nie uzależniają. Poza tym rzeźbią piękną sylwetkę.
A ja, że miałam ciężki i męczący dzień więc mi się należy 😁 Ale jeszcze mi się nie zdarzyło gubić z tego powodu wypłaty i wcinać ich z poczuciem winy w bramach na Pradze 😁
A ja, że miałam ciężki i męczący dzień więc mi się należy
Każdy anonimowy żarłok tak robi 😂
😉
czy w takim razie osobę, która od 10lat piję jedno piwo dziennie należy poddać leczeniu? Gdzie jest ta granica, że ktoś lubi w piątkowy wieczór wypić piwo bo lubi, a kiedy jest już alkoholikiem?
Jestem alkoholikiem. Piję co tydzień, a na kacu trzęsą mi się ręce. Razem ze znajomymi pójdziemy do AA.
efeemeryda, dla mnie sprawa jest jasna- jest się alkoholikiem, kiedy nawet w ten piątkowy wieczór nie jest się w stanie odmówić sobie piwa.
Hej, dziewczyny, ale w sumie to chyba nie wątek o uzależnieniach, co? 😉 Jakieś ciekawe newsy?
Jakieś ciekawe newsy?
Nie chce zapeszać, ale chyba na walentynki pojedziemy do wycieczkę: Wiedeń, Budapeszt, Bratysława 💃
tfu tfu
JARA, nie masz za dobrze? Ja w Walentynki pewnie będę miała trzeci termin egzaminu 😁
No własnie nie 🙁 O ile nic nam planów nie pokrzyżuje, ale chwalę się tym więc nie wiem czy nie rypnie wszystko. Nigdy nigdzie razem nie wyjechaliśmy, na wakacje jeżdżę sama. Weekendy spędzamy u mnie, więc może teraz będzie jakaś odmiana. Walentynek nigdy nie obchodziłam i chyba nigdy wyjątkowo nie spędziłam. Miałam na walentynki "dostać" tatuaż, ale jednak wolę pojechać gdzieś i spędzić ten czas zwiedzając. 😀
flygirl, to zabiore sie z Toba, bo tez pije co jakis czas i na kacu rece mi sie trzesa 😉 nie mowiac o moim chlopaku, ktory NIE POTRAFI sobie odmowic drinka raz na jakis czas po pracy 😉
Zaraz sie okaze, ze wszyscy jestesmy alkoholikami!
JARA, wiem doskonale co to uzaleznienie i czym jest alkoholizm (przerabiam to w rodzinie obecnie, niestety u dziadków). Uzaleznienie jest spowodowane tym, ze bez danej rzeczy nie mozemy wytrzymac zbyt dlugo. A jezeli mowimy tu o uzalenieniu bo ktos raz w miesiacu sie napije, to jest juz troche popadanie ze skrajnosci w skajnosc i tyle.
karesowa, wspolczuje, wiem jak to boli. Ja sie ze swoim rozstalam w lipcu na miesiac po 6 latach, ale nie potrafilismy bez siebie wytrzymac i wrocilismy... jest duzo lepiej, wiele nas ten jeden miesiac nauczyl. Bardzo duzo rozmawialismy, wyjasnilismy sobie, zmienilismy sporo. Moze i u Was tak bedzie?
Jakieś ciekawe newsy?
U mnie same ciekawe newsy, zakochałam się i chyba najwyższy czas się do tego przyznać przed samą sobą 😉
zamiast do lustra,piję przez fb z NatLat i Dramką...mam się leczyć? 😎
niestety też mam w dość bliskiej rodzinie alkoholika, widzę co robi, co się dzieje z nim z jego rodziną, dlatego porównywanie tego przysłowiowego "piwka" do alkoholizmu mnie co najmniej dziwi.
Diakon'ka - kto i na jakiej podstawie orzekł alkoholizm? Występują objawy zacytowane przez JARA?
Na początku znajomosci raz na jakieś 2 tyg on "znikal",tzn nie było z nim kontaktu przez 2 dni,nie odpowiadał na telefony itp,potem tłumaczył,ze pracował,telefon mu sie rozladowal itd.W końcu przyznał,ze wtedy pije,sam w domu "nikomu nie przeszkadzajac",ze tak ma,raz na jakiś czas musi sie zresetowac.Ale oczywiście w każdej chwili może przestać,tylko musi miec dla kogo,dopiero jak sie ustatkuje,zamieszkają razem.Ona sie boi w to wpakowac bardziej,sytuacja z jego "znikaniem" sie powtarza.
Diakon'ka, a ma jakies problemy, ze musi sie resetowac? Czy jest to tak bez powodu? W sumie nie ma nic do stracenia, moze z nim zamieszkac, dac szanse i zobaczyc czy w ciagu miesiaca sie to powtorzy. Jezeli tak to sie spakuje i wroci do tego co bylo. Jezeli sie powtorzy, to moze rzeczywiscie powinien to jakos leczyc. Ale tez trzeba spojrzec w ten sposob, ze moze brakuje mu kogos wieczorami, noca, z kim moze pogadac, sie przytulic, powyglupiac... i ucieka w alkohol?
Kajula Nie masz pojęcia jak bardzo życzyłabym sobie takiego zakończenia.Ostatnio rzeczywiście mieliśmy kryzys, było ciężko,ale kocham go nadal. I choć oboje dziś stwierdziliśmy,że tak dalej nie da się żyć to czuję tak ogromną pustkę, ból i mase innych uczuć których nazwać nie potrafię i mam ochot strzelić sobie w łeb.
wiem, że brzmi to jak wyznanie gimnazjalistki, ale w życiu nie czułam takiej pustki.
Kajula no widocznie jakieś ma.Ja tez mialam,mieszkalam sama,ale nie upijalam sie na umor.Jakby miał przestać to by przestał,nie uzalezniajac tego od tego czy z nim zamieszka czy nie.
karesowa, dajcie sobie troche czasu... nie rozstaliscie sie bez powodu, moze po prostu nadszedl czas, aby pomyslec co zrobiliscie zle, czemu wszystko sie tak potoczylo. To rozstanie ma jakis cel, tylko musicie ten czas dobrze oboje wykorzystac na przemyslenia. Jak juz przemyliscie, to trzeba sobie zadac jedno podstawowe pytanie - czy chcecie to naprawic i czy potraficie? Ja cierpialam okrutnie, wylam tak strasznie, ze az sasiedzi przyszli ktoregos dnia zapytac, czy jakos mi nie pomoc, bo sie zmartwili. Jak wyszli wylam jeszcze bardziej. Nie nazwe tego placzem, to byl jeden wielki szloch przez cale noce. W ciagu dnia nie moglam siedziec w domu, bo wszystko mi go przypominalo... meble, sztucce, kot, dywan, lozko... lazienka i jego perfumy, szafa i jego ciuchy. Uciekalam z domu, wychodzilam o 8 do pracy, wracalam o 24 albo i pozniej. Nie spalam w ogole. Bardzo duzo czasu spedzalam z przyjaciolmi, ktorzy bardzo mi pomogli, przy ktorych nawet zaczelam sie usmiechac (ale co z tego jak w domu byl lament 😉 )... Ale dzieki temu przemyslalam bardzo duzo spraw, moich zachowan, wiele sytuacji. Bylam u psychologa, u wrozki, u bioenergoterapeuty - nikt mi nie pomogl. Pomoglo mi bycie samej i rozmyslanie nad tym co poszlo nie tak. On byl u mnie z dwa, trzy razy. Plakal ze mna, ale wiedzielismy oboje, ze to nie bedzie mialo sensu jak COŚ sie nie zmieni. Podczas tego rozstania mielismy najlepszy seks ever! Na samo wspomnienie az sie usmiecham 🙂 Wrocilismy do siebie pod koniec sierpnia, do dzis jestesmy szczesliwi, duzo rozmawiamy. Jest zdecydowanie lepiej 🙂
Diakon'ka, nie chce go usprawiedliwiac, bron Boze. Ale moze to nie alkohol jest tu problemem a cos innego? Moim zdaniem gdyby to bylo jakies uzaleznienie od najeb*nia sie (za przeproszeniem), to pilby zdecydowanie czesciej, przy kazdej mozliwej okazji. Nie mowie, zeby uzalezniac to od zamieszkania razem, ale moze to pozwoliloby bardziej zrozumiec to co on czuje?
Kajula, naprawdę twoją radą na faceta zapijającego smutki jest zamieszkanie z nim, by lepiej go zrozumieć?