Sprawy sercowe...

Livia   ...z innego świata
05 lutego 2011 14:23
Oj, nie łamcie się dziewczyny 😉 Ja o wiele więcej się z moim kłóciłam na początku, jak się docieraliśmy, niż teraz. Teraz jest super, a jesteśmy już ponad rok ze sobą - i w perspektywie chcemy duuużo więcej 😉
Ja bym się zastanowiła nie tyle o sam fakt kłótni, ale o ich przedmiot. Jeśli nie można dojść do zgody w jakiejś mega istotnej sprawie to czarno to widzę...
Ale z drugiej strony wykłócania się o pierdołki też bym nie zniosła 😉
karesowa   Rude jest piękne!
05 lutego 2011 16:54
Tak sobie czytam i na poprawę nastroju pokłóconym  dodam, że przez pierwsze miesiące mój związek z ukochanym był niezwykle burzliwy i kłóciliśmy się często... Teraz jesteśmy ze sobą ponad pięć lat i nie kłócimy się w ogóle, wiadomo, że są drobne nieporozumienia i spory ale jakbym miała sobie przypomnieć jakąś "awanturę" to było by mi ciężko. Tak jak powiedziała Livia często to "docieranie" jest burzliwe...a potem już z górki 😀
Kłótnie tak naprawdę nie są ważne, ważne jest to że dwie osoby potrafią w końcu dojść do porozumienia 🙂

Ja ze swoim chłopakiem jestem prawie pół roku, wcześniej 4 lata się przyjaźniliśmy i kiedyś uważaliśmy, że nie moglibyśmy być razem, bo byśmy się pozabijali(oboje mamy bardzo trudne charaktery, nieznoszące sprzeciwu).

Na początku ciężko było, bo i relacje/wymagania ciut inne, a osoby te same, ale teraz nawet jeśli mnie wkurza czasem to i chyba za to wkurzanie go kocham. No na pewno za to jak mnie przeprasza, bo doskonale wiem, że przepraszanie u niego jest czymś wręcz niemożliwym😉

I ważne jest żeby mieć do siebie dystans, bo oboje potrafimy sobie "docinać" w obecności innych, ludzie czasem się na nas dziwnie patrzą, tylko że my w sobie to uwielbiamy i nie obrażamy się za to. I nie zamieniłabym go na żadnego innego słodzącego, idealnego, uległego faceta. Bo to nudne :P

Czasem patrze na pary właśnie wg mnie takie trochę nudne gdzie facet jest wpatrzony w dziewczynę jak w obrazek, i działą na zasadzie "przynieś, zawieź, zrób" a dziewczyna i tak ma o coś pretensje zawsze i narzeka, ewentualnie w drugą stronę podobnie. Zero partnerstwa, tylko pan/pani i służąca/służący. Nie mogłabym w takim związku żyć.

Owszem wyznaję zasadę: "Nie ufaj facetowi który twierdzi, ze to on rządzi w domu. W innych kwestiach pewnie też kłamie." Tylko pod warunkiem gdy facet zrobi dla mnie wszystko, ale i ja dla niego 🙂
ovca   Per aspera donikąd
05 lutego 2011 19:15
Kłótnie są nieuniknione moim zdaniem...zawsze, niezależnie od stażu, związek to dwójka ludzi o odrębnych charakterach i jakieś różnice zawsze w końcu wyjdą  😁 poza tym  kłótnie zacieśniają związek wbrew pozorom (oczywiście nie mówię tu o darciu się na siebie i rzucaniu talerzami dzień w dzień od rana do nocy).
Nie wyobrażam sobie związku, w którym panuje 100% zgoda...bo wtedy zawsze w końcu okazuje się, że jedna ze stron ciągle odpuszczała, żeby się nie kłócić.
A po dwóch latach takiego związku nagle chłop wywala na wierzch wszystkie rzeczy, o których nie chciał mówić, żeby się przypadkiem nie pokłócić, powstaje meeeeega awantura i związek się kończy... :/
ovca, Dokładnie..... byłam w takim Związku Idealnym. On twierdził, że jesteśmy idealni i nigdy się nie pokłócimy... no i robił wszystko, żeby się nie kłócić, odpuszczał, nie mówił mi wszystkiego i w końcu jak żeśmy się raz pokłócili to miałam ochotę nawet nie rzucić w niego talerzem, ale rozwalić mu ten talerz na głowie. 😉
I... związek się skończył miesiąc później.
Dystans do siebie to też ważna sprawa. I umiejętność nie robienia wideł z igły, tzn. jak czasem słyszę, że dziewczyna robi aferę z tego, że np. jej buty nie przypadły do gustu chłopakowi, i jest awantura i płacze, no to ręce opadają  🤣
Pewnie ktoś by powiedział, że ja też już zdążyłam się pokłócić z P kilka razy, ale dla mnie wymiana odrębnych zmian i żywa dyskusja to nie kłótnia... Zresztą, co tam, ważne, że nie mamy problemów z wyjaśnieniem sobie swojego zdania i osiągnięciem porozumienia.

W ogóle jestem zachwycona tym, jakie to proste - być z drugim człowiekiem. Po tym wszystkim, co przeszłam w poprzedniej relacji, czuję się teraz, jakbym była na jakimś ciągłym haju... Większość moich obaw związanych ze związkiem się po prostu rozmyła nagle. Tylko trochę się boję tego, że czuję w środku takie szczęście...
W ogóle jestem zachwycona tym, jakie to proste - być z drugim człowiekiem. Po tym wszystkim, co przeszłam w poprzedniej relacji, czuję się teraz, jakbym była na jakimś ciągłym haju... Większość moich obaw związanych ze związkiem się po prostu rozmyła nagle. Tylko trochę się boję tego, że czuję w środku takie szczęście...

Mam tak samo 🙂 Cudowne uczucie!
Tylko trochę się boję tego, że czuję w środku takie szczęście...
też dystansuję się do szczęścia... z kolei smutki przeżywam bardzo mocno. Ale próbuję to zmienić.

za tydzień kolejne walentynki, a ja? ciągle sama, ciągle marząca, z tym, że iksiński na horyzoncie
W ogóle jestem zachwycona tym, jakie to proste - być z drugim człowiekiem. Po tym wszystkim, co przeszłam w poprzedniej relacji, czuję się teraz, jakbym była na jakimś ciągłym haju...

Też tak mam, chociaż my akurat krótko jesteśmy razem. Uśmiech mi z twarzy nie znika prawie wcale 😜
Ja też krótko, dwóch miesięcy jeszcze nie ma... Ale uśmiech nie znika, fakt  😎

Pewnie ktoś by powiedział, że ja też już zdążyłam się pokłócić z P kilka razy, ale dla mnie wymiana odrębnych zmian i żywa dyskusja to nie kłótnia... Zresztą, co tam, ważne, że nie mamy problemów z wyjaśnieniem sobie swojego zdania i osiągnięciem porozumienia.



No właśnie, ja z M bardzo często miewamy odmienne zdanie,ale to nie jest powód do kłótni.W końcu dlatego się dobralismy - każdemu z nas podoba się to,że to drugie jest przeciwieństwem. Ja mu imponuje odwagą,spontanicznością,optymizmem i.. beztroską  😁 a on mi planowaniem,poukładaniem,pracowitością i spokojem. Pewnie- boi się o mnie i błaga o dbałość o zdrowie i bezpieczeństwo,ja mu odpowiadam śmiechem i to jest główny powód naszych "nieporozumień" ale bez tego wszystko byłoby zbyt idealne i..nudne.A i tak zawsze zwycięża kompromis i porozumienie. Nie wyobrażam sobie powodu prawdziwej kłótni.

Wszystkim, którym się nie układa/nie rozumieją postępowania/myślenia facetów, zdecydowanie polecam lekturę "Dlaczego mężczyźni wolą milczeć" Beate M. Weingardt 😉
Szepcik, ja czuję się tak od września  😍  Hmm, skoro miłość to chemia to ciekawe kiedy zacznie mi brakować tych endorfin ^^ Albo....nie chce wiedzieć;P Nawet najprostsze rzeczy mnie cieszą. Nawet rozmowa z pozoru o poważnych rzeczach, o życiu, planach, daje takie uczucie lekkości. Ach ach ^^
trzynastka   In love with the ordinary
06 lutego 2011 22:30
Nesca92 - bo planowanie jest najfajniejszą częścią tego wszystkiego. Mnie zawsze brakowało pewności i stabilności w poprzednich związkach, nie planowałam wspólnych ferii, czy wakacji, bo "kto wie czy dotrwamy razem". Teraz lekką ręką planuje na rok, dwa i dziesięć do przodu. 😉

ninevet
Podpisuje się pod tym obiema rekami! Mam tak samo  😉
no gorzej tylko kiedy planujesz dużo, wspólną przyszłość, po czym nagle wszystko się kończy a ty ze swoimi planami zostajesz sam na sam 😉

jestem po rozstaniu w październiku i po paru mocnych przeżyciach, ale czuję, że chyba dochodzę do siebie... wreszcie 😉

a co do walentynek... Całe szczęście, że moja Tagi ma urodziny w walentynki więc 14 lutego spędzę z koniną  😍 😅 😉
Seksta   brumby drover !
07 lutego 2011 11:13
hm uwazam ze gdybyscie mialy facetow, ktorzy sa wlasnie tacy cudowni, ze klotni nie ma i potraficie sie swietnie dogadac w kazdej kwestii to zadna z was nie mowilaby przeciez, ze jest za nudno i woalaby takiego, z ktorym mozna sie poklocic.... Wiadomo, ze teraz kazda powie ze sa klotnie ale i tak jest super bo co ma powiedziec? Gdyby sie do tego przyznala trzeba by zaczac sie zastanawiac czy ten zwiazek ma jakiekolwiek solidne fundamenty...
Jesli chodzi o mnie to wszystkie poprzednie zwiazki byly burzliwe i dlatego....sie skonczyly.  😉
Potrafie postawic na swoim i nie mam zamiaru sie plaszczyc czy starac sie omijac klotnie. Od razu mowie co mi nie pasuje i dlatego tez nie ma klotni= bo druga strona przyswoi ten komunikat i albo sie z nim zgodzi, albo nie. A jak sie nie zgodzi.....to Jego problem, nie moj.
Ja odkryłam przyczynę moich ostatnich humorów i naskakiwania na chłopa o absolutnie wszystko. Zdziadziałam tej zimy, przez to, że mam ograniczone możliwości aktywności fizycznej, imprezy też mi jakoś bokiem wyszły i mam ciągłe ciężkie przeprawy w szkole.
Ryczeć mi się ciągle chciało, wszczynałam kłótnie, po których chłop był zdezorientowany i sam się wkurzał, a ja się potem wściekałam, że nie mam się teraz jak uspokoić, bo nie ma kto przytulić.
Wyleczyły mnie tatry, dwa dni szczęścia, pięknej pogody, widoków i wreszcie pobyt sam na sam. Od tej pory chodzę z 10 cm nad ziemią 🙂 I chop się cieszy, że mnie uszczęśliwił :P
Seksta, i ty uważasz, że to jest w porządku, to co robisz? Że to my mamy związki bez fundamentów, bo się kłócimy z facetami, których kochamy, a twój jest lepszy, bo masz faceta pantofla? Dla mnie ten opis zabrzmiał wręcz trochę... choro. Nie obraź się, ale nie każda dziewczyna chce być taką dominą i mieć faceta, który skamla u jej stóp jak jakiś niewolnik. Dla mnie silny facet, z własnym zdaniem i własnymi poglądami to podstawa. Byłam 3 lata z takim, który nie śmiał się ze mną nie zgadzać i nigdy się z nim nie kłóciłam. Skończyłam ten związek gównie dlatego właśnie. Teraz jestem z fajnym facetem, z którym sporo się kłócę, ale zawsze dochodzimy do kompromisu. I w życiu nie zamieniłabym tej sytuacji na poprzednią! No ale co kto lubi 🙂
Seksta   brumby drover !
07 lutego 2011 13:51
Czy ja powiedzialam, ze sie nie klocimy? Bylam z pantoflem, wiem jak to jest....nieciekawie.
Aktualny mezczyzna tupie nogą jak coś mu się nie podoba i czeka na moją reakcję. Jesli jest równie impulsywna- dochodzi do wymiany zdań ale nie mogę nazwać tego kłótnią! Szybko dochodzimy do porozumienia i za chwilę znów jest cudownie.
niektórzy psychologowie twierdzą, że rozwój człowieka wyznaczają pozytywnie rozwiązane przez niego konflikty i kryzysy w jego życiu. ja to odnoszę do związków! za każdym razem kiedy mocniej się o coś pospieramy z L (co nie jest może bardzo częste ale jest), mamy wrażenie, że przeszliśmy na wyższy poziom. i jest to kapitalne uczucie🙂 no i na każdym poziomie jest coraz mniej burz, bo coraz więcej róznic mamy przepracowanych i przegadanych🙂 polecam wszystkim🙂
Seksta   brumby drover !
07 lutego 2011 14:06
i właśnie o to mi chodzi!
Moim zdaniem kłótnie są złe ( zależy kto jak definiuje pojęcie kłótni ) a spięcia= mile widziane bo pokazują nam czego chce druga strona i uświadamiają o niektórych sprawach.
Dziewczyny, potrzebuję szybkiego rozwiązania sytuacji:

Para jest zaproszona do znajomych na spotkanie, wieczór filmowy czy coś w tym stylu (będą łącznie 3 pary). Jednak okazuje się, że dziewczyna ma w tym terminie zgrupowanie, które skończy się późno (nie wiadomo o której). Co w tej sytuacji powinien zrobić chłopak? Dodam, że przełożyć terminu raczej się nie da.
a) iść sam
b) powiedzieć znajomym, że nie możemy przyjść i siedzieć w domu
c) inne
Livia   ...z innego świata
07 lutego 2011 20:07
Według mojego chłopaka 🙂
Albo nie pójdzie, albo czeka na mnie i ewentualnie idziemy w dwójkę.
Z czekaniem raczej odpada- nie wiadomo kiedy by się udało wybrać, może to być nawet północ, więc zostaje opcja idzie sam albo siedzi w domu😉
D&A to zalezy jacy to znajomi, czy bardzo bliscy czy jacystam dalsi. Mam na mysli, zeby facet sie dobrze czul w towarzystwie dwoch par.
Chyba ze chodzi Ci o to czy bym sie obrazila ze wyszedlby sam - nie.
Mój mówi, że właśnie jak by się czuł dobrze w takim towarzystwie to niech idzie, jak źle to niech zostanie w domu.
Livia   ...z innego świata
07 lutego 2011 20:27
Mój antyspołeczny trochę ogólnie, więc siedziałby w domu 😉 nawet nie musialabym nic mówić ani robić 😉
Dziewczyny absolutnie nie chodzi mi o to jak on będzie się czuł😉 Jednej pary nie znamy, a druga to nasi bliscy znajomi (chłopak nawet bliższy jemu, bo kumplują się od kilku lat), więc o faceta się nie martwcie😉 Zakładamy, że chce iść i będzie się świetnie bawił.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się