Sprawy sercowe...
safie, moje PW jest do Twojej dyspozycji.
safie kochana :przytul: rozmawiajcie duzo i na spokojnie. Nie w duzych emocjach :kwiatek:
safie Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 kwietnia 2016 07:16
Bera7, dziękuję :kwiatek: poszło pv
Zen, żeby jeszcze się dało bez emocji 🙁
Czasem ciezko sie wyciszyc 🙁 jak cos, to pisz :kwiatek:
safie Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 kwietnia 2016 07:36
Zen, już truje Murat i Berze. Ty się skup na Motywatorze :kwiatek:
safie, jeśli masz ochotę, to pisz- mam podobne doswiadczenia.
Chyba większość z nas je ma lub miała w którymś momencie. To niestety dość typowy przypadek :/
W jakim sensie "nie chce się angażować", co macie na myśli? 👀 😉
kajpo, związek nie robi kroków w następny etap. Jedna strona unika rozmów o wspólnej przyszłości.
A co to jest następny etap? (z ciekawości pytam, bez złośliwości :kwiatek🙂
Smarcik, np. zamieszkanie razem, zareczyny, slub, dziecko, kupno razem mieszkania...
smarcik, cokolwiek co jest wspólnym planem na przyszłość. Dla jednych to ślub a dla innych np. wspólna podróż.
smarcik, w pewnym wieku człowiek szuka jakiejś stabilizacji. Normalne jest, że po etapie randkowania chciałoby się razem zamieszkać, planuje się wspólnie ułożenie życia, dzieci, ślub. Każdy ma inne oczekiwania i potrzeby. Zwykle się o tym dyskutuje w związku.
Nie ma jednej drogi i kroków. Ale zwykle zacieśnia się w jakiś sposób związek, by coraz więcej ludzi łączyło. Oczywiście jeśli nie ma przeszkód. Ale nawet związki na odległość zwykle planują kiedyś tam poprowadzić swoje życie tak by znaleźć wspólny mianownik.
Jeśli jedna strona po kilku latach dalej unika czegoś więcej niż wychodzenie na randki i seks niczym studenci, to druga zaczyna się zastanawiać, czy ten związek ma przyszłość.
Tak ja to widzę.
Dziękuję dziewczyny :kwiatek:
Nie wyobrażam sobie takiego kilkuletniego 'przeciągania liny', co to za związek?
Ja również nie wyobrażam sobie bycia z kimś kto wymusza na mnie kredyt, dzieci i rodzinne obiadki u mamy 🙂
safie Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 kwietnia 2016 11:36
JARA, czyli nie będziesz się wiązała z kimś kto marzy o wspólnym mieszkaniu, ślubie, dzieciach i niedzielnych obiadkach 😉
safie, czy kiedyś nie będe wiązała się to nie wiem. Nie wiążę się w tej chwili z takimi osobami, które mają wobec mnie oczekiwania i wymagania, których najzwyczajniej w świecie nie mam potrzeby spełniać.
JARA, ale jak rozumiem wiążesz się z osobami, które również nie chcą zacieśniać relacji? Jeśli tak to ok. Każdy związek może mieć inne relacje i nic nikomu do tego.
Problem pojawia się kiedy jedno czuje, że pora robić kroki ku założeniu rodziny, chce mieszkać z partnerem itp, a drugie wzdryga się na samą myśl o tym.
Czyli krótko mówiąc - grunt to wspólne cele 🙂
Wspólne cele to podstawa.
I niestety kiedy zwiążą się ze sobą dwie osoby, o "dwóch różnych potrzebach", to niestety obie będą czuły się tak samo źle. Jedna, że oczekiwania nie są spełniane, a druga, że jest przymuszana.
JARA lubię to 😉 Bardzo fajnie napisane.
JARA, a co sobie myśli ta "przymuszana" o doznaniach i potrzebach tej "przymuszającej"? Da się w ogóle kochać kogoś i nie chcieć, żeby był szczęśliwy?
Ma się tak samo do tego jak to, że przymuszająca nie myśli o tym, że przymuszany również nie będzie szczęsliwy 😉
JARA, przecież obie strony są przymuszające! Obie przymuszają do tego, czego nie chce druga strona. Gdzie tu miłość?
JARA, przecież obie strony są przymuszające! Obie przymuszają do tego, czego nie chce druga strona. Gdzie tu miłość?
Grunt to stworzyć związek, w którym nikt nikogo do niczego nie przymusza 🙂
Jeszcze niedawno w dyskusji o facetach, którzy chcą mieć za żony perfekcyjne gospodynie domowe pojawiały się stwierdzenia, że "czemu taki facet nie znajdzie sobie kury domowej, tylko chce kogoś zmieniać". A tutaj można by to samo powiedzieć: "skoro chcesz mieć męża i ojca dla dzieci, to czemu nie znajdziesz takiego, który też tego chce, tylko chcesz kogoś zmieniać". O ile partnerzy są w stanie spokojnie przedstawić sobie swoje cele, a nie latami się zwodzą, bo "teraz nie mam ochoty i porozmawiamy o tym kiedy indziej", to trudno tu kogokolwiek winić za czynienie drugiego nieszczęśliwym albo zarzucać, że nie kocha...
I jestem w stanie w 100% zrozumieć stronę "przymuszaną", bo jak mi chłopak w wieku 19 lat zaczął przebąkiwać o ślubie i na wszystkie moje argumenty miał odpowiedź "oj, ja cię namówię, przecież to taka piękna uroczystość, jak można nie chcieć?", to szybko z tego związku uciekłam.
Nie mam pojęcia, jak jest u Ciebie safie, ale trzymam kciuki za szybkie porozumienie z partnerem.
Heh... Może zabrzmi to głupio, ale ma ktoś ochotę mi doradzić? Na pw. Poza forum. Z chłodną głową i obiektywną oceną sytuacji...
Obawiam się, że to koniec, i mój mózg nie bardzo chce to zaakceptować. 🙁 Wmawiam sobie, że się mylę.
Prawie nigdy nie odzywam się w takich wątkach, nie lubię uzewnętrzniać swoich spraw, ale tym razem jakoś...pękłam...
Altiria, zgadza się. I tak samo można powiedzieć: skoro nie chcesz się z nikim wiązać na poważnie, czemu nie poszukasz takiego/takiej co też nie chce?
To mnie ciekawi. Jak można latami utrzymywać luźny związek z osobą, której bardzo zależy na bliskości, trwałości, bezpieczeństwie, rodzinie, dzieciach i jeszcze twierdzić, że się kocha.