Sprawy sercowe...

Wolność, jakie to piękne słowo, co by mi ona dała jakbym rozwijała swoją pasję ?  Moje marzenie to mieć konia ewentualnie 2 i małą stajnie  😍  No właśnie te marzenie się nie spełniło do końca .
Po wielu latach wyrzeczeń, braku jazd dorobiłam się swoich hektarów, stajni, kilkunastu koni i całego sprzętu żeby samemu utrzymać moją pasję . Teraz mogę sobie wydziwiać, kaprysić itd 

Nie piszę tego dla fanu czy coś, po prostu nie zmarnujcie swojej młodość na wariacje, zabezpieczcie się a później korzystajcie z życia . Można żyć sobie na poziomie ale non stop do czegoś dążyć .
My może straciliśmy dużo imprez czy wyjazdów ale nie żałujemy. Żałuje tylko, że mamy jedno dziecko.

yengua dlaczego nie? I tu i tu moze cos sie stac, ryzyko jest i podejmuje sie je swiadomie. Moze dla kogos "niegorskiego" jest to rzeczywiscie nieporownywalne ale dla gorolazow jest to to samo co inne ryzykowne "dzialalnosci" 🙂
nerechta, ja piszę o himalaistach, tych którzy zdobywają ośmiotysięczniki.
Od czasu wyprawy na taki szczyt osoby z mojej rodziny, śledzę nieco poczynania polskich himalaistów. Np. w ciągu ostatnich 3 lat kilku z nich nie wróciło z wysokich gór: Maciej Berbeka, Tomasz Kowalski, Artur Hajzer. To tylko kilka nazwisk i tylko Polaków.
"Liczby są bezwzględne. Na ponad 12 tysięcy wejść na szczyty ośmiotysięczników zdarzyło się około 760 wypadków śmiertelnych." źródło: tragedia na Broad Peak
Hipotetycznie mogłabym się związać z taternikiem czy alpinistą, ale nie z himalaistą. Dla mnie jest między nimi ogromna różnica.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
28 stycznia 2016 19:31
yegua nie wiem czy siedzisz w tym temacie i masz pojęcie, bo nerechta ma na pewno, ale wielu taterników czy alpinistów też nie wraca. Trochę dziwna taka licytacja która pasja jest godna związku a która nie..
smarcik, ale to jest moje zdanie. Bałabym się o wiele bardziej o kogoś w Himalajach niż w Alpach. Dla mnie obiektywne ryzyko jest większe.
Ktoś inny mógłby np. bać się o kogoś kto jeździ konno, bo dla niego to bardziej ryzykowne niż cośtam innego.
Spytałam kiedyś znajomego himalaistę, dlaczego jest sam. On nie chciał żadnej kobiety narażać na niewiadomą (wróci czy nie) i nie chciał rezygnować z pasji.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
29 stycznia 2016 12:40
Agniecha, wiem ze zaleznie od tego, jak poszla rozmowa z Twoim facetem, juz po ptakach, ale... czy on czasem nie ma depresji?

Jakos tak mi sie z pomiedzy wierszy wylonil obraz kogos, kto ma depresje, symptomy, ta niechec do czegokolwiek, ciagle niezadowolenie tak zle i tak niedobrze, to przepieprzanie urlopu bo mu sie nie chce wrocic do pracy, ciezka sytuacja rodzinna, mama na tylko jego glowie - i tej jej ogrodek i godziny dlubania i pieniadze zmarnowane na to, to "niby cos chce ale nie mam sily", wymowki...
Serio, od pierwszego postu mi tak w glowie zaskoczylo.
Az jestem zaskoczona, ze nikt inny nie mial podobnej mysli, tylko od razu jazdy, ze facet nudny i leniwy, ze kure domowa chce, itd.
.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
29 stycznia 2016 12:55
Muchozol bo przecież ludzie mający depresję użalają się nad sobą, nie mają celu w życiu i gorzej im, bo za mało robią, nie?. Przecież porządna praca i zajęcie wyleczyłoby ich w try miga 💃 Też to przerabiałam 😎
CzarownicaSa, od razu mający depresję - wszyscy się nad sobą użalają, jeśli nie piszą "ale jestem super"   😜

PS. Szkoda, że Dzionka nie podjęła tematu z tym "poznawaniem samego siebie".  😉
.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
29 stycznia 2016 13:13
Dokładnie! 💃
Uwielbiałam moment, kiedy mając załamanie słyszałam, że to dlatego, iż... za mało pracuję. I powinnam pracować więcej. Powinnam sobie znaleźć zajęcie, bo wymyślam dlatego, że nic nie robię. A spędzając 8-10h w pracy na pewno bym załamania nie miała.
Ale to chyba nie ten temat na takie rozważania 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
29 stycznia 2016 14:01
A depresji się przypadkiem nie leczy? Lekami, terapią?
Bo mnie akurat to bawi jak ktoś mówi, że ma depresję, którą zdiagnozował u siebie sam i w sumie nic z tym nie robi, oprócz tego, że używa jej jako wymówki. 😉
.
Gillian   four letter word
29 stycznia 2016 14:27
Muchozol bo przecież ludzie mający depresję użalają się nad sobą, nie mają celu w życiu i gorzej im, bo za mało robią, nie?. Przecież porządna praca i zajęcie wyleczyłoby ich w try miga 💃 Też to przerabiałam 😎


szczerze? coś w tym jest. Od kiedy pracuję po 16h na dobę to nie mam czasu myśleć o tym, że nienawidzę siebie, swojego życia i wszystkich w nim uczestniczących, że mam dość, że marzę o tym, żeby szlag mnie trafił, że mam wszystkiego dość, że NIC nie ma sensu. Miałam podjąć leczenie, podjęłam drugą pracę i cóż, efekt jest. Teraz już nie skupiam się na tym żeby wymyśleć bezbolesne zakończenie żywota tylko na tym, żeby uprasować ciuchy na jutro, umyć się i iść spać. Pomaga. Serio.
Ale czy o to chodzi w życiu? Żeby uprasować ciuchy i iść spać? Masz jakieś radości, czy po prostu egzystujesz, bo masz tyle pracy? Praca na pewno pomaga, bez pracy można się załamać i zanudzić, ale chyba nawał pracy to też takie maskowanie problemu.
Ascaia, nie będę się w psychologizowanie bawić, bo nic mnie tu dobrego z tego tytułu nie spotka 😉 Niech każdy robi jak uważa.

Nie trzeba być psychiatrą żeby wiedzieć, że aktywność wpływa na nastrój i co jest w tym, że nic nie robienie pogłębia doły, a ruszenie do pracy/innych zadań poprawia widocznie nasze samopoczucie.
Gillian, Przez telefon i na żywo, jeszcze przed podjęciem drugiej pracy, emanowała z Ciebie taka radość i optymizm, że teraz aż boję się z Tobą ponownie spotkać, żebyś mnie nie zabiła radością. 😉
Tak mi wpadło w oczy ostatnio


Ale to chyba nie ten wątek 😉
Właśnie a co gdy partner nie rozumie i nie stara się zrozumieć... nazwijmy to "stanu gorszej kondycji psychicznej"? Jak uświadomić to o czym piszecie?

Edycja: Może inaczej. Macie coś co trafi do prostego umysłem dziada? Już mi się nawet nie chce z nim gadać.
.
Właśnie to chciałabym zrobić tylko nie wiem co trafi do "normalnego"* człowieka, który potrafi tylko powiedzieć "ogarnij się" 😉

*cudzysłów użyty nie bez powodu
Gillian   four letter word
29 stycznia 2016 16:13
Cricetidae, właśnie o to chodzi, nie mam radości, mam depresję 🙂 nie cieszy mnie nic, łącznie z koniem, nawet nie wsiadam od grudnia bo nie widzę sensu. Uczę się być uśmiechnięta i ignorować swoje wewnętrzne przeświadczenie, że najlepiej to by było po drodze do pracy wjechać pod pociąg 🙂 a tak nie mam czasu o tym myśleć bo się spieszę 🙂 może i to jest maskowanie problemu, ale działa na mnie bo dzięki temu ludzie odbierają mnie tak jak Julie,  😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
29 stycznia 2016 16:16
JARA ale ja nie miałam depresji 😉 Miałam po prostu gorszy psychicznie stan. Moja mama miała i wiem, jak to wygląda. Powstrzymywałam ją raz przed samobójstwem, ściągałam siłą z mostu. Więc wiem, co to depresja. I praca jej w niczym nie pomagała, a pracowała bardzo dużo- zaczynała o 6 rano i wracała o 19-20 do domu. Dopiero mocne leczenie farmakologiczne połączone z chodzeniem na terapię pomogło.

Kajpo też chciałabym to wiedzieć. Tylko u mnie wynikało to z tego, że chłop naprawdę nie zdawał sobie sprawy z faktu, w jakim stanie jestem, nie rozumiał tego bo on nigdy takiego stanu nie doświadczył. Więc... wszystko chyba rozchodzi się o zrozumienie.
.
O, akurat słucham rozmowy o depresji KLIK. Naprawdę ciekawa (proszę się nie zniechęcać niedoświadczeniem prowadzącej). Może to coś do posłuchania "razem" (że tak nawiążę do wcześniejszych pytań/rozważań).
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 stycznia 2016 18:44
kajpo, mnie bardzo porusza ten TED
https://www.ted.com/talks/kevin_breel_confessions_of_a_depressed_comic
i ten
https://www.ted.com/talks/andrew_solomon_depression_the_secret_we_share

Gillian, i co, myślisz, że samo się rozwiąże? A jak będziesz miała 3 dni wolnego to popełnisz samobójstwo...
Gillian, i co, myślisz, że samo się rozwiąże? A jak będziesz miała 3 dni wolnego to popełnisz samobójstwo...
to samo mi przyszło do głowy. O ludziach którzy odebrali sobie życie często mówi się "Ale przecież wyglądał normalnie, chodził do pracy itp" No chodził, przywdziewał maskę, zaciskał zęby i żył, a w środku... Maskowanie problemu to IMHO krótkotrwałe rozwiązanie.
Gillian   four letter word
29 stycznia 2016 19:21
Strzyga, jak mam dzień wolnego, to przesypiam go w całości a o 3 nawet już nie marzę 😉 nie, nic sobie nie zrobię. Jeśli siądę bezczynnie i zacznę się zastanawiać to znowu się zacznie fala czarnego nastroju. A po co mi to?
Gillian, nie jest chyba tak źle. Ja dwukrotnie miałam załamanie. Nie diagnozowane, więc nie wiem czy to depresja. Potrafiłam kilka tygodni nie wychodzić z domu. Spałam po 3 dni ciągiem, nie jadłam, nie piłam, nie myłam się nawet. Za drugim razem nawet telefonów nie odbierałam.
Gillian   four letter word
29 stycznia 2016 19:26
Miałam takie akcje. Nawet niedawno całkiem. Wychodziłam do pracy bo musiałam, wracałam i nara. No ale "się ogarnęłam". Bo muszę, choćby nie wiem jak źle było.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 stycznia 2016 19:28
bera7, depresja się objawia różnie, zależy od charakteru. Ale to straszna choroba. Ignorowanie jej  może się skończyć bardzo źle =(
Gillian, ja olałam pracę. Nie byłam w stanie wyjść.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się