kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Ramires jakby tak popatrzeć na to, co napisałaś - "oddalanie się łagodnych jednostek od stada" - to przecież nie jest rezygnacja ze stada, tylko zamienianie jednego stada na drugie, bo bycie w tym drugim zapewnia określone korzyści. Z punktu widzenia doboru naturalnego ma to sens.
Psy, jakby im pozwolić, wykazywałyby wszystkie stadne zachowania wobec ludzi tak samo, jak wobec członków swojego gatunku (czasem wykazują, wobec dzieci albo jak ktoś nie umie sobie wychować  😉)
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1412.msg2242394#msg2242394 date=1418384048]
Gaga są przecież takie klacze, że jak nie staniesz centralnie za zadem i nie poczekasz, to nie poznasz po niczym, że się grzeje. A jak ktoś nie wie, na co ma patrzeć, stojąc za tym zadem, to i tak może przeoczyć.  😉
Nie każda ma tak jak moja, że ostatnio owijek nie mogłam założyć na tyły, bo co dotykałam nóg od wewnątrz, to próbowała mnie obsikać  🤣
[/quote]

Murat moze przeczytaj od czego się zaczął wątek... Od zamartwiania że bardzo klacz jest chora z opisem bardzo typowych objawów rui 🤔

kaktusowe, napisałam, że pracowałam w różnych stajniach
Do rodzinnych było na codzień sporo za daleko, bo nie byłabym w stanie ucząc się, czy pracując dojeżdżać od 100 do 200 km
Zatem bardzo dużo wiedzy zdobyłam nie w rodzinnych hodowlach, a w stajniach w okolicy swojego miejsca zamieszkania. W takiej formie wiedzę może zdobyć każdy, tylko się ludziom nie chce przy cudzym za tę wiedzę robić... Jak byłam dzieciak - nas dzieciaków w stajniach typu AKJ czy w stadninach państwowych było multum. Dziś takowych dzieci nie uświadczysz zatem fakt - nie ma opcji nauki skoro sie nie chodzi do szkoły 😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
12 grudnia 2014 12:24
Ja się kaktusowej nie dziwię - przy domu najlepiej. Musiałabym mieć bardzo ważny powód żeby dać konie do pensjonatu. A o dobry trudno.

I dobrze, że się pyta! Podobno kto pyta nie błądzi  😉
Ja bym chciała mieć konia pod domem, ale... nawet zakładając, że miałabym taki dom, gdzie byłoby to możliwe, to skoro mieszkam sama, pracuję i nie ma mnie 10 godzin dziennie albo więcej czasem, a koń miałby w tym czasie stać sam bez nadzoru, to zdecydowanie wolę, by stał w pensjonacie, gdzie przez te dziesięć godzin ktoś jednak przez większość czasu jest.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
12 grudnia 2014 12:41
W pensjonacie też nigdy nic nie wiadomo, ja stałam w takim, gdzie... nie będę opisywać  🙄

Mnie nie ma w domu po 12 godzin ale zawsze ktoś jest, dorzuci siana, pogłaska 😉 Nie mam zaufania do ludzi i musiałabym być w wielkiej kropce żeby wstawić konia do pensjonatu.
strzemionko oczywiście, że niczego nie gwarantuje, że ktoś jest, jesienią zmieniałam stajnię właśnie dlatego, że ktoś był i nie zauważył, że coś się stało. Niełatwa sztuka znalezienia dobrego pensjonatu.
Ja mieszkam sama, więc zostawiałabym konia całkiem samopas. Nie wydaje mi się to bezpieczną opcją.

strzemionko, a ja się dziwię nie temu, że ktoś chce mieć swoje zwierzę u siebie, tylko że nic o nim nie wie
Mi się to zwyczajnie nie mieści we łbie... bałabym się dziś hodować np.. nie wiem króliki (?) bo nie wiem o nich nic kompletnie
a koń - jako zwierzę wyjątkowo paskudnie skonstruowane - jest dość ciężki w chowie
kuce łatwo ochwacić, nietrudno o wszelkiego rodzaju kontuzje, choroby wynikajace ze złego żywienia, czy cokolwiek...
Nie twierdzę w żadnej mierze, że chów koni przeznaczony jest dla wąskiego grona wtajemniczonych po habilitacji z hodowli koni, ale kompletnie nie ogarniam jak je można hodować bez podstawowej wiedzy na ich temat... 🙁 i tej wiedzy - takiej praktyczniej nie forumowej - nei szukać

Gaga wydaje mi się, że to jest częściowo wyjaśnialne pewnym etapem w zdobywaniu wiedzy, który można opisać jako "nie wiem, że nie wiem".
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
12 grudnia 2014 12:52
Murat-Gazon Całkiem sam rzeczywiście nie za dobry pomysł (bo musiałby być jeszcze jeden koń no i ktoś do rzucenia okiem 😉)

Znam pensjonat niedaleko mojego domu - super teren, mnóstwo miejsca, ładna stajnia, czysto. A konie od 17 stoją w boksach bo właścicielka mieszka w mieście, stajenni robotę porobili i do widzenia...
strzemionko kwestia tego, że konie musiałyby być dwa, to w ogóle jest oczywista oczywistość, nawet nie pisałam o tym, uważając to za niewymagające wzmianki. Ale niestety z osobą do rzucenia okiem byłby problem.
W poprzednim pensjonacie, gdzie stałam, zdarzyło się parę razy, że przychodziłam w południe, a konie w boksach, "bo cośtam". Obecnie ruda stoi w stajni wolnowybiegowej, więc ten problem zniknął całkowicie, ku mojemu wielkiemu zadowoleniu. A jej jest chyba jeszcze większe.  😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
12 grudnia 2014 13:01
O właśnie - znaleźć wolnowybiegową w mojej okolicy to chyba byłby cud. A po roku praktykowania nie chciałabym żeby konie wróciły do boksów zamknięte chociażby na noc.
Ja też sobie nie wyobrażam, mimo że to dopiero trzy miesiące. Ruda na początku, jak się przeprowadziłyśmy i zrozumiała, że jest cały czas na dworze, to nawet nie chciała stać pod wiatą - jak tylko zbliżał się jakiś człowiek, natychmiast wylatywała na zewnątrz. Można było zobaczyć, że w ogóle korzysta z wiaty, tylko jak nie miała świadomości, że ktoś ją obserwuje. Minął chyba z miesiąc, zanim przestała to robić. Ewidentnie wyglądało to jak "boję się, że mnie zamkniecie i nie będę mogła wyjść". Widząc to, za nic w świecie nie chciałabym musieć wrócić do boksowej stajni.
Ja znam kobietę, która trzymała trzy klacze pod domem i rok w rok je źrebiła i dopiero po kilku latach ktoś jej pokazał, po czym poznać, że klacz się grzeje. Nic mnie nie zdziwi w tym temacie.
A ja marzę o pensjonacie z doświadczoną, niepijącą i normalną obsługą, doświadczonym w temacie właścicielem nie sępiącym na czym się tylko da, z fajną infrastrukturą do jazdy, z bliskością niezłych terenów, z pastwiskami tudzież padokami i jeszcze marzę o tym by mnie było na to stać. I jakoś, kurde, ni w ząb, ni w oko! 🤣

Ale tak defacto... początkującym właścicielom koni przydają się najpierw pensjonaty...
kurcze dziewczyny, jak objawia się zatwardzenie u koni? dzisiaj aż mąż do mnie zadzwonił, bo klacz, która się go panicznie boi przyszła do niego i stała jak wryta, a wcześniej (tak przynajmniej mówił) chciała zrobić kupe i podobno tak się zaparła, że aż przykucnęła na nogach, potem zrobiła dwa kółka wokół pastwiska i udało jej się załatwić, tylko przez kilka minut jeszcze chodziła z takim jakby uniesionym ogonem. Czy to może świadczyć o zatwardzeniu? uruchomiłam ich ścieżkę rekreacyjną i tak sobie myślę, czy to nie przez to, że muszą się troszkę więcej przespacerować do picia? że po prostu mniej piła? posprawdzałam kopytka - czyściutkie, brzuch twardy, ale słychać, że jest perystaltyka. Wieczorem jak u niej byłam to wydawało mi się, że jest ok, ale zastanawiam się czy wzywać weterynarza czy poobserwować?

będę wdzięczna za pomoc
ło matko ! Ale sie uśmiałam ! Brawo dla męża. Mój to by nie zwrócił uwagi na takie zachowanie. No to teraz już wiesz jak się zachowuje grzejąca klacz. Człowiek całe życie sie uczy. I nie ma głupich pytań, szczególnie wątku dla żółtodziobów.
dzięki Dziewczyny, nie chciałam nikogo urazić tymi pensjonatami, tak jak majowa uważam, że temat został stworzony z myślą o osobach, które niewiele wiedzą, dlatego nie waham się pytać. A mąż do dzisiaj przeżywa, że takie zamieszanie zrobił, ale przynajmniej mamy wyjaśnioną sytuację 🙂
BASZNIA   mleczna i deserowa
12 grudnia 2014 22:50
off topa zrobie, ale raz narobilam paniki jak kotka miala ruje. uznalam, ze ma cos z blednikiem, bo sie turla....
Odebrałem kiedyś telefon od znajomych, że coś się stało z kotem, sparaliżowany albo coś podobnego 😉
BASZNIA   mleczna i deserowa
12 grudnia 2014 23:35
NO, ja widzialam wczesniej jak nie trafila na deske i spadla, i myslalam, ze to to 😀. Do weta nie zdarzylam jechac zanim maz sie nie zaczal turlac ze smiechu i nie opowiedzial calej stajni 😉.
nekti   Pająk stajenny..
12 grudnia 2014 23:46
off topa zrobie, ale raz narobilam paniki jak kotka miala ruje. uznalam, ze ma cos z blednikiem, bo sie turla....

🚫
Nie Ty jedna  🤣
Chociaż ja myślałam, że moja się naćpała kocimiętką..  🙄
Sankaritarina, widziałaś gdzie stoję - kiedy się zatem przeprowadzisz? 😁


kaktusowe, ależ pytaj, ale przede wszystkim może poszukaj sobie miejsca, gdzie mogłabyś też nabyć praktycznej wiedzy co? Bo uczenie się na błędach ma żywych organizmach to słaby pomysł generalnie... 🙁
_Gaga ale re-volta to nie jedyne źródło informacji, wierz mi lub nie, ale wiedzę praktyczną też nabywam 🙂
_Gaga, Hehehe, uwierzysz, że chciałam w poprzednim poście napisać "_Gaga - nie wspominaj na razie swojego pensjonatu, proszę, bo mnie skręca" ? 😂 Jeszcze u Ciebie jest opcja "Trener na miejscu"....

kaktusowe, No to dobrze, że praktyczną wiedzę też nabywasz. Oby ta wiedza była z dobrego źródła. Nabywanie umiejętności w rzeczywistości jest nie do przecenienia.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
13 grudnia 2014 09:45
Głupie pytanie, ale tak się zastanawiam... Jakie zadanie mają siodła klinowe? Widzę, że na pewno Daw-Mag i Pleszew mają takie siodła. Ten klocek zamiast poduszki wpływa jakoś znacząco na dosiad, czy to tylko kwestia tego co kto lubi? Nie widuje się takich siodeł na czworobokach i nie znalazłam takich siodeł z wyższej półki. Jakoś inaczej trzymają? Jaka jest różnica w praktyce pomiędzy takim siodłem, a zwykłymi poduszkami?

LatentPony, co to jest siodło klinowe?
Istnieje nazwa poduszki klinowe i dotyczy ona poduszek od strony konia.
LatentPony, klocki klinowe. Widuje się takie siodła na czworobokach (żeby daleko nie szukać 😉 klik) To są zazwyczaj siodła jednotybinkowe, dlatego klocek jest na zewnątrz, a nie pod tybinką. Zazwyczaj są close contact, co ma swoje plusy i minusy, jak każde siodło. Chyba każdy rymarz ma w ofercie również takie siodło.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
13 grudnia 2014 10:07
kenna, o i dokładnie o to mi chodziło 🙂 sierota jestem, że nie znalazłam takich siodeł innych marek. Faktycznie, to co piszesz ma sens, tzn klocek na zewnątrz ze względu na jednotybinkowe siodło.
dziękuję za odpowiedź  :kwiatek:
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
13 grudnia 2014 11:08
Jeżdżę na koniu, który podczas pracy ślini się dużo mocnej z prawej strony pyska. Czy to normalne? Zęby sprawdzone przez dwóch weterynarzy, koń chodzi na wodzach równej długości, równo napiętych. Ogólnie koń chodzi gorzej w prawą stronę (bardziej sztywno, ale ciągle pracujemy nad tym).
Jeżeli koń chodzi gorzej na prawą to automatycznie więcej pracujesz prawą wodzą. Nawet jak jedziesz na lewo to koń może się wspierać bardziej na prawej stronie.
Dementek moja klacz też tak ma, im więcej regularnej pracy gimnastycznej tym lepiej.

Koń jest po prostu sztywny na jedną stronę - jak zresztą dobrze wyczułaś 🙂 Dużo gimnastyki, chodów bocznych, ćwiczeń zginających. a przede wszytskim obserwuj swoje pomoce, bo pewnie działasz niesymetrycznie, skoro koń jest niesymetryczny.

Co jeszcze mogę polecić to spotkanie z osteopatą. Byłam kiedyś świadkiem takiego osteo-seansu we Francji - niesamowicie ta babka wyszukała usztywnienia na pysku konia, włącznie z tym, że jedno ucho  było"luźniejsze" u nasady od drugiego 👍

Sama planuję mojej kobyłce taką sesję zamówić😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się