Cmentarze dla zwierząt

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Gdzie oprócz Warszawy są takie miejsca?
Jaki jest koszt i formalności?
W Krakowie podobno są plany powstania. W Warszawie, słyszałam, że koszt ok 300zł 🙂
Ja bym chciała osobiście zwierzaka na takim cmentarzu pochowac 🙂
ja nie widze w tym nic nie na miejscu. osobiscie podobne pomysly traktuje z przymruzeniem oka, ale nie uwazam zeby to bylo ze rozwiazanie. pojawiaja sie tam zakrecone paniusie i nie sa wowczas tak agresywne dla spoleczenstwa. mnie natomiast zawsze zniecheciala idea zakopywania zwierzaka, a wyrzucanie czy utylizacja napawala mnie odraza...
ciec
jesli mialabym taka mozliwosc na pewno bym to zrobila, podobnie jak Cieciorka nie widze w tym nic zlego, a wrecz przeciwnie
na pewno nie oddalabym ciala pupila do utylizacji, w tym wypadku cmentarz dla zwierzat bylby bardzo dobrym rozwiazaniem
slojma   I was born with a silver spoon!
23 listopada 2008 17:58
Jestem jak najbardziej za
Kami   kasztan z gwiazdką
23 listopada 2008 18:04
Gdyby kilka lat temu taki cmentarz w Krakowie był napewno pochowałabym na nim mojego jamniora niestety takowego nie ma, Roluś został zakopany w ogródku, dwa lata później dom został sprzedany... gdyby się dało to bym go stamtąd zabrała, bo za każdym razem jak patrzę na miejsce gdzie leży to mam łzy w oczach... chciałabym go mieć gdzieś, gdzie mogłabym raz na jakiś czas przyjść
ja nie skorzystałabym
nie czuję takiej potrzeby zeby to robic na oficjalnym cmentarzu
Kami   kasztan z gwiazdką
23 listopada 2008 19:38
No tylko widzisz - Ty masz warunki, żeby pochować zwierzaka. A jak ktoś mieszka naprzykład w bloku i nie ma żadnej działki?
Ja też bym pochowała, właśnie z racji tego, że mieszkam w bloku i brak własnego kawałka działki. A nawet gdybym miała, to naprawdę nie wyobrażam sobie, żebym mogła na niej pochować moją kochaną króliczkę.

Osobiście skorzystałam ze skremowania zaproponowanego mi przez klinikę, gdzie jej życie dobiegło końca. Widoku martwego przyjaciela na pewno bym nie zniosła, a w ten sposób został mi on zaoszczędzony. A opcja kremacji jest dla mnie bardzo ok, sama też bym chciała zostać zutylizowana (choć to może nie najszczęśliwsze słowo) w ten sposób.
sznurka napisał: ja nie skorzystałabym
nie czuję takiej potrzeby zeby to robic na oficjalnym cmentarzu

ja tez nie. moze to dziwnie zabrzmi, ale ja sie ciesze, ze nie wiem, gdzie moje psy sa pochowane...
skorzystałabym
na szczęscie nie muszę.
Moje zwierzaki zawsze były wiezione na działkę.

Na szczęscie nigdy nie umierały zimą podczas potwornych mrozów, bo wtedy miałabym problem z wykopaniem miejsca pochówku.
Mojego psiaka też wywiozę jak przyjdzie jej pora.
Mimo, że to spory kawałek (ok 150 km w jedną stronę) własnie tam, na działce jest najszczęśliwsza.

Wszyscy piszemy o malych zwierzętach i tu każdy z nas ma wybór.
Działka, kremacja czy oddanie zwierzaka dla syudentów żeby się uczyli.
A co z dużymi zwierzetami ?
Co z końmi ?
Przecież takiego dołka na działce nikt nie wykopie.
Zresztą z tego co wiem nawet nie wolno tego robić.
Ja na szczęście konia nie posiadam, więc i problem dla mnie obcy. Tak więc nawet się nie zastanawiam. Podejrzewam jednak, że zdecydowałabym się prędzej na utylizację niż zakopywanie na cmentarzu. Co innego zakopać zwierzaka na swoim terenie, a co innego robić to w miejscu w sumie publicznym. Dla mnie to żadna 'atrakcja'.
Na szczęście mam ogródek, moje zwierzaki są tu zakopywane.
Chociaż jak mieszkałam w bloku zakopywaliśmy świnkę morską w lesie, 15 minut od domu. Piękne miejsce pod brzózką.
Czasem, jak mam ochotę na wypad do lasu, to jadę właśnie tam. Nie dlatego, że tam jest mój prosiunek ale dlatego, że jest tam po prostu przyjemnie. Mysza, to druga sprawa 😉
Skorzystałam już dwukrotnie, niestety wiadomo, że kolejne razy też mnie czekają.
deborah   koń by się uśmiał...
24 listopada 2008 10:31
nie rozumiem założenia.. chodzicie wtedy zapalać znicze na takim cmentarzu? dla mnie to jakieś dziwne
Bardzo popieram pomysł cmentarzy dla zwierząt.
Od lat widzę ludzi ogromnie zrozpaczonych po stracie ulubieńca i ich minę jak zwłoki wędrują do zakładu utylizacji.
To dodatkowa trauma.
Trzeba zobaczyć jak ogromna potrafi być ludzka rozpacz po eutanazji zwierzaka.
Cmentarz dla zwierząt widzę w taki sposób,że byłaby ekologiczna spalarnia i na przykład takie murki na urny z miejscem na tabliczkę.
Zajmowałoby mało miejsca i szopek z wieńcami na Zaduszki by się unikało.
Acha! Do każdego pochówku proponowałabym wykup talonu np.od 10 - 20-50 zł np.na Straż dla zwierząt. A Straż by taki jakis znaczek dodawała ,że pochowany stał się wspierającym ich zwierzaki.
Oczywiście datki dobrowolne.
Kami napisał: No tylko widzisz - Ty masz warunki, żeby pochować zwierzaka. A jak ktoś mieszka na przykład w bloku i nie ma żadnej działki?
ale ja nigdzie nie pisałam ze zakopuje je w stajni czy w ogrodzie
jak mieszkałam w bloku tez miałam psy i dawałam sobie radę

z suką pożegnałam się u weterynarza, gdybym musiała "celebrować" pochówek podejrzewam ze pękłoby mi serce z bólu
ja mam spory dystans do takiej "celebracji" pośmiertnej, mam dość krytyczne zdanie na temat monumentalnych pomników i tych wszystkich szopek
ja myślę ze za bardzo skupiamy się na tym w życiu co zewnętrzne i widoczne a nie "celebrujemy" w "środku", bo my ludzie jesteśmy tak skonstruowani ze musi być "widać"
Monumentalne pomniki,znicze i krzyże - nastrajają nieprzyjaźnie okolicznego Proboszcza jako świętokradztwo.
Półeczka na urnę byłaby dyskretna i hamowała zapędy wariatów.
Jeśli o mnie chodzi Deborah - nie mam mowy o zniczach, nagrobkach czy innych "dowodach" miłości.
Raczej jest to wewnętrzna potrzeba by moje ukochane zwierze nie wylądowało na śmietniku.
Choć mogę zrozumieć te świeczki czy nagrobki - dla wielu osób (zwłaszcza starszych) pies czy ukochany kot jest jedynym towarzyszem życia.
I chyba wolę, żeby wydali na taki nagrobek niż wpłacali tę kasę np do Torunia 🙂

Bardzo by mi się chciało krematorium dla zwierząt w dużych miastach ale takiego z możliwością odebrania prochów i wysypania ich w ukochanym zwierzaka miejscu.
Bo do tej pory po skremowaniu na SGGW nie ma możliwości odebrania prochów.
Oddaje się zwierzaka i już.

Grzebanie zwierząt domowych to w Polsce ogromny problem ze względów sanitarnych.
Zresztą w tym roku widziałam zwłoki psa na wpół wykopane z ziemi przez dzikie zwierzęta. Smród był nie do opisania.
Widziałam kota staruszki-sąsiadki na śmietniku. Umarł ze starości a ona prawie nie chodziła. Co zrobić z ukochanym zwierzakiem ? - bo w Polsce oprócz restrykcyjnych przepisów nie ma żadnej alternatywy.

Warszawa ma krematorium na SGGW (nie wiem jak jest gdzie indziej) ale z takiego krematorium nie mam możliwości zabrania prochów.
W Warszawie - w 2 milionowym mieście pełnym naszych pupili jedyną alternatywą jest zostawienie lekarzowi weterynarii ukochanego zwierzaka żeby je zawiózł do skremowania.
Wielu radzi sobie zakopując gdzie się da.
szemrana napisał: Moje zwierzaki zawsze były wiezione na działkę.
(...)
Co z końmi ?
Przecież takiego dołka na działce nikt nie wykopie.
Zresztą z tego co wiem nawet nie wolno tego robić.
wiesz... na działce to nie wolno i psów/kotów/chomików/... zakopywać

dlatego właśnie cmentarz dla zwierząt uważam za dobre rozwiązanie - dla mnie bardzo przykra byłaby myśl, że fizyczna powłoka zwierzaka, które tyle mi towarzyszyło, zostanie potraktowana jak zwykły przedmiot. wolałabym opcję zakopania (może być po spaleniu) na jakimś wydzielonym kawałku ziemi. nie po to, żeby stawiać świeczki czy odwiedzać, tylko żeby oszczędzić sponiewierania

myśmy co prawda nielegalnie zakopali ciało psicy (łatwiej, że małej) w naszym kawałku lasu, ale gdyby nie było takiej opcji, pojechałaby pewnie do Konika Nowego (http://www.psi-los.com)
Wiem Teodoro że nie wolno.
Ale dopóki nie będę miała alternatywy - no cóż.

Mam ukochaną psicę - z nowotworem. Walczymy o jej zdrowie już ponad rok
I czasem zastanawiam się co by było, gdyby mi umarła zimą w czasie mrozu - żadna łopata nie ruszy zmarzniętej ziemi na mojej działce.
Chyba zdecydowałabym się własnie na psi cmentarz.
Na dodatek nie sądzę, bym tam biegała w odwiedziny i paliła znicze.
Podobnie jak Ty Teodoro chciałabym jedynie żeby nie wylądowała na śmietniku.
W małych miastach to już calkiem jest problem.
Moja Mama musiała uśpić psa. Zimą. W ogrodzie pochować nie bylo jak-mróz.
No i postanowiła skorzystać usługowo ze spalarni przy szpitalu.
Ależ była awantura! Szpital żądał zgody....Ministerstwa Ochrony Srodowiska! Mama usiłowała tam dzwonić -ale wiadmo co usłyszała.
Do tego oczywiście płakała i była okropnie smutna.
W końcu mój cudownie dobry kolega wet -zakopał psa w lesie.

Tak naprawdę gospodarka tego typu problemem należy do gminy -tylko,że nikt się w sentymenty nie bawi.
szemrana, pisałam, zanim się pojawił Twój poprzedni wpis wiem, że wiesz, ale dodałam, jakby ktoś nie miał jasności. sama zresztą tak samo prawo złamałam. i też miałam szczęście, że kawałek lasu był dostępny, że był sierpień, nie grudzień itd. psia babuleńka miała 18 lat, raka od dawna trzymanego w szachu... ale i bez tak długiego czasu razem bym nie chciała zwierzęcego ciała "wyrzucać na śmietnik"
No własnie Taniu.
Przepisy mówią - nie wolno bo ....... powodów jest milion i na dodatek bardzo słusznych.
Tylko przepisy sobie istnieją natomiast ludziom nie daje się mozliwości działania zgodnych z nimi.
Warszawa ma krematorium dla zwierząt i faktycznie warszawscy weci zabierają naszych zmarłych przyjaciół lub dają namiary na krematorium.
A w innych miastach, na wsiach. w małych miastach ?

Najczęściej jest to łopata, kawałek lasu, pola, działka.
Przepisy sobie a życie sobie.

Ech
Kami   kasztan z gwiazdką
24 listopada 2008 15:18
sznurka napisał: ale ja nigdzie nie pisałam ze zakopuje je w stajni czy w ogrodzie
jak mieszkałam w bloku tez miałam psy i dawałam sobie radę


Nie o to mi chodziło - źle napisałam. Chciałam powiedzieć, że ktoś kto dysponuje kawałkiem ziemi (hipotetycznie Ty ) jeśli ma taką potrzebę to może zakopać tam zwierzaka. A jeśli mieszka się w bloku i nie chce, żeby towarzysz z którym się spędziło naście lat wylądował na śmietniku to nie za bardzo jest alternatywa Kiedy usypiałam mojego jamniora w małym gabinecie w krk to weterynarz wogóle nie zapytał czy chcemy psa zostawić, tylko czy mamy jakieś pudełko żeby zapakować zwłoki

Nie wyobrażam sobie jak mogłabym go wtedy zostawić gdzieś i nie pochować. Zasługiwał na to za te wszystkie lata, które ze mną przeżył
pupila znaczy KONIA czy np. PSA?
Znaczy nie konia, choć może i konia dałoby się na takim cmentarzu umieścić... Ale dyskusja nie o koniach była
A mnie się podoba pomysł cmentarzy dla zwierząt. Dlaczego nie ? W końcu większość naszych pupili to pełnoprawni członkowie rodzin. Dla niektórych stanowią nawet całą rodzinę. Dlaczego kochanego chomika , papużkę czy w końcu psa czy kota , opiekunowie są często zmuszeni pochować " wstydliwie " pod krzaczkiem ?
A jaki to przepis mówi że psa/kota/chomika nie wolno zakopać u siebie? bo chyba mnie coś ominęło. Proszę podajcie jeśli możecie..

Organizacją utylizacji padłych zwierząt gospodarskich rzeczywiście powinna zająć się gmina choć nie zawsze to robi. Ale najczęściej jednak maja podpisaną umowę z zakładem typu bakutil. Ale nie dla psów!! (i dobrze!)
Mój znajomy weterynarz psy i koty zostawione przez właścicieli w lecznicy zawozi do spalarni przy szpitalu - ma na to umowę i nigdy problemów nie miał. Ja bym swojego psa chyba nie zostawiła martwego w lecznicy, naprawdę wolę zakopać.
Natrafiłam na wątek akurat w momencie, gdy uczyłam się do kolokwium zaliczeniowego o cmentarzach 😀
I w moich notatkach jest wzmianka również o cm. dla zwierząt. Tak się składa, że prekursorką tego typu cmentarzy była caryca Katarzyna, więc nie jest to wymysł naszych czasów 😉

Taka ciekawostka, o! 😀
Mi się pomysł podoba z tym cmentarzem w Warszawie. Jakoś tak dziko chować swoję zwierze, byle gdzie, to jest traktowanie bardzo powierzchowne. Fajnie, żeby miało swoje miejsce, trochę szacunku dla swojego towarzysza.. Takie moje zdanie. Im więcej cmentarzy dla zwierzat w Polsce, tym lepiej w sumie. 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się