To nie jest tak, że ona funkcjonuje - jej cialo jest w oplakanym stanie. Ma coraz większe zaniki mięśni. Coś się stało z peciną w ciągu ostatnich kilku dni i coś sie dzieje z jednym tyłem, jak leży to ma tę nogę przedziwnie podkurczoną. Jej ciało coraz bardziej dostaje w kość. Każdy krok jest przemyślany, powolny. są dni kiedy jest źle, są dni kiedy jest nieźle(dziś np sporo łazila, ale to nie jest normalny stęp). Ona ma dusze fightera, ale to nie znaczy, że nie jest w bólu - przywykła do niego, bo tak spedziła cale życie i jest jej lepiej, niż było wcześniej więc jeszcze chce sie jej wstawać każdego dnia, ale to nie znaczy, że jej jest dobrze. Dzisiaj jak u niej byłąm to widziałam, że jest już zmęczona. Chodzi jeszcze, chętnie je, ale w koncu ktoegoś dnia nie wstanie, nie sądzę by było dobrym pomyslem czekanie na to.
Dostanie krótką chwile rozpuszczania, głaskania, itd, ale trzeba jej będzie dać odejść i moim zdaniem nie ma co czekać do zimy.
Pete Ramey mi napisał tak: "I think you should feed this horse sweet feed, apples, carrots, candy, cookies... as much as she can hold. Pet her, brush her, then euthanize her.
I liked your original plan -- giving one month to get her up and happy. That time has passed.
The hard part is that there are examples of horses that have lived relatively happy lives with this much P3 loss and vertical sinking. But they are rare enough that I am only willing to "try and see" for a month or two. If I can't get them "happy" in that length of time I think it is time to lay them to rest.
Furthermore, I suspect that true comfort (with this much bone loss and sinking) never happens, anyway. Instead, I think we see scattered examples of horses who are just "being tough" or have a strong instinct not to limp or show pain."
Myślę, że trzeba zaufać komuś, kto robi przypadki niesamowite i je wyciąga. Jak mówi, że tu czas przestać, to mu ufam, że ma rację. Widział jej rtg, widział zdjęcia całego konia, kopyt, dostał opis dotychczasowego postępowania itd. Teskey wyrazil podobną opinię - można jej dać chwile na możliwie najlepszą końcówkę życia, ale potem dać odejść. Napisał, że nie spotkał przypadku, w którym koń w tak zaawansowanym stanie miałby polepszenie - jakkolwiek by tego nie postrugać. I radzil już nic nie ruszać w kopytach bo to nic nie zmieni, trzymać na grubych wkładkach i lekach przecówbolowych, rozpuszczać, pożegnać się na spokojnie i uspać.
A jako ciekawostka porównanie przed i po:


blucha nie wiemy co było pierwsze ale chyba ochwat a przykurcze przez brak leczenia i unieruchomienie w boksie.