naturalna pielęgnacja kopyt

maluda strzeż się tego diabelskiego narzędzia... z przyczyn niezależnych ode mnie miałam "przyjemność" usiłować wyrzeźbić tym coś w miarę logicznego. Jeśli miałabym opisać swoje wrażenia powiedziałabym tak: nie wiem do jakich celów to ustrojstwo projektowano ale nie były to kopyta, jak również sama nie wiedziałam, że znam takie słowa, jakie wylatywały ze mnie po 40 min zmagań. Gdy weterynarz w końcu dojechał i zapytał właścicielkę konia (a moją bliską koleżankę) czy potrzebna będzie dutka, odpowiedziała ze śmiertelną powagą: "dla konia na pewno nie, przytrzymam go to będzie spokojny, ale Ani to może lepiej załóżmy..."
To brzmi komicznie ale sytuacja była dość patowa a jak na złość nawet pilnika do drewna nie było, tylko to ustrojstwo. Brrr... normalnie otworzyłam link i aż mnie nerwy wzięły :/ Reasumując gorzkie żale wylane w poprzednich zdaniach chciałam powiedzieć, że nie polecam.

Same zdjęcia mnie zniechęciły. Bacząc na wygląd tej rzeczy to mogę gdybać, że nie wszędzie tarnik dotrze, a i może się zdarzyć, iż zbierze nie to co powinien. Nie mogę sobie wyobrazić, aby pracowało to poprawnie. Dla mnie za duże ryzyko naruszenia "gładzi" i to w sposób niezamierzony. Prawda, może do dłoni bardziej poręczny, ale tarnik dla mnie bardziej dokładny.
Ze spokojem, nie kupię tego. 🙂
Averis   Czarny charakter
28 grudnia 2015 21:48
Dzisiaj przemyłam ranę i posmarowałam dookoła solcoserylem w żelu. Faktycznie tkanka dookoła była dość sucha i sztywna. Co nie zmienia faktu, że goi się to naprawdę dość wolno. Ale się goi i tfu, tfu bez przebojów w postaci ropy i innych takich.  Nic to, będę przemywać, smarować i obserwować...
A.kajca   Immortality, victory and fame
28 grudnia 2015 21:53
maluda Raczej może się zdarzyć, że zbierze to co powinien... Powiem więcej: dotrzeć miał problem do dowolnej płaszczyzny kopyta, którą chciało się "zmodernizować", natomiast bezbłędnie, za pierwszym razem i z zaskakującą skutecznością w ferworze walki dotarł do kości mojego palca wskazującego i wybił mi dwa palce w prawej ręce. W opisie powinni zamieścić ostrzeżenie, że usiłowanie wykonania konkretnej pracy grozi śmiercią lub kalectwem...
Może i to co piszę brzmi śmiesznie i abstrakcyjnie ale kiedy los przyniesie ci w środku "babskiego wieczoru" przymusowe testowanie takiego ustrojstwa w warunkach.. hmmm... sporej presji, poprzez wykonanie konkretnej "modernizacji" zgodnie z przekazanymi przez telefon instrukcjami od weterynarza, który stanął w korku na wylocie z W-awy (cudem tylko 40 min) a dla utrudnienia jesteś trochę wypita to najpierw przeklinasz twórcę gadżetu do 8. pokolenia wstecz a później stwierdzasz, że wprowadzanie takich wynalazków na rynek powinno być regulowane prawnie. Bo ten "tarnik" nie dość, że nie spełnia funkcji przeznaczenia to jeszcze w niewprawnych nieświadomych rękach (jak mniemam grupy docelowej użytkowników) może narobić niezłych szkód... Tak więc zaprawdę powiadam- szczególnie przypadkowemu czytelnikowi- nie kupuj. Zniknie popyt- zniknie podaż. Taka moja osobista krucjata 😀
dea   primum non nocere
28 grudnia 2015 22:52
Hehe, po pierwszym poście sobie wyobraziłam, że praca czymś takim musiała wyniknąć z wyciągnięcia z imprezy  😜 Współczuję. Już chyba nóż kuchenny bym wolała :p
shy - a gdzie te cysty dokladnie sa?
maluda Raczej może się zdarzyć, że zbierze to co powinien... Powiem więcej: dotrzeć miał problem do dowolnej płaszczyzny kopyta, którą chciało się "zmodernizować", natomiast bezbłędnie, za pierwszym razem i z zaskakującą skutecznością w ferworze walki dotarł do kości mojego palca wskazującego i wybił mi dwa palce w prawej ręce. W opisie powinni zamieścić ostrzeżenie, że usiłowanie wykonania konkretnej pracy grozi śmiercią lub kalectwem...
Może i to co piszę brzmi śmiesznie i abstrakcyjnie ale kiedy los przyniesie ci w środku "babskiego wieczoru" przymusowe testowanie takiego ustrojstwa w warunkach.. hmmm... sporej presji, poprzez wykonanie konkretnej "modernizacji" zgodnie z przekazanymi przez telefon instrukcjami od weterynarza, który stanął w korku na wylocie z W-awy (cudem tylko 40 min) a dla utrudnienia jesteś trochę wypita to najpierw przeklinasz twórcę gadżetu do 8. pokolenia wstecz a później stwierdzasz, że wprowadzanie takich wynalazków na rynek powinno być regulowane prawnie. Bo ten "tarnik" nie dość, że nie spełnia funkcji przeznaczenia to jeszcze w niewprawnych nieświadomych rękach (jak mniemam grupy docelowej użytkowników) może narobić niezłych szkód... Tak więc zaprawdę powiadam- szczególnie przypadkowemu czytelnikowi- nie kupuj. Zniknie popyt- zniknie podaż. Taka moja osobista krucjata 😀

Współczuje przeżyć. 🙂
W takim układzie jest to narzędzie tortur średniowiecza.
branka - na trzeszczkach 😉
Lewa noga jest gorsza.
ja to zawsze się pytam czy to na pewno cysty. 😉 wysłałabym do innego weta zdjęcia i skonsultowała.
ushia   It's a kind o'magic
29 grudnia 2015 13:55
Dzisiaj przemyłam ranę i posmarowałam dookoła solcoserylem w żelu. Faktycznie tkanka dookoła była dość sucha i sztywna. Co nie zmienia faktu, że goi się to naprawdę dość wolno. Ale się goi i tfu, tfu bez przebojów w postaci ropy i innych takich.  Nic to, będę przemywać, smarować i obserwować...

równiez polecam octenisept - zamiast manusanu który bardzo wysusza
leczyłam tym kiedyś konia, który miał ściachane kopyto od koronki, z kawałkiem piętki a w głab prawie do kości kopytowej
Jeszcze warto dodać, że Manusan do użytku końskiego powinno się rozcieńczać wodą. Prosto z butelki ma za duże stężenie  😉
Jak głęboka rana to ja bym weszła z antybiotykiem, najlepszy mastijet dowymieniowy, można fajnie zaaplikować wgłąb. No i opatrunek oczywiście. Myślę, że tam jest za dużo ważnych rzeczy żeby sobie myć mydełkiem tylko.
ushia   It's a kind o'magic
29 grudnia 2015 14:55
zgaduje, ze przy opanowywaniu flegmony antybiotyki były, wtedy miejscowo to tak pro forma

przy wspomnianym wyzej koniu wet mi zapisala fatroksymine w spraju- ze względu na schize konia podawalam strzykawką w glab rany 😉
a to git
ja to zawsze się pytam czy to na pewno cysty. 😉 wysłałabym do innego weta zdjęcia i skonsultowała.

tajnaa - tak, to na pewno cysty, niestety potwierdził to nie jeden wet. Koń chodził w zawodach krajowych i europejskich więc przy takiej diagnozie sprawdzało go łącznie siedmiu lub ośmiu weterynarzy "na wypadek gdyby jednak któryś się pomylił i koń mógłby jednak wrócić do formy" 😉
Więc niestety ale pomyłki nie ma, choć bardzo bym chciała.
Averis   Czarny charakter
29 grudnia 2015 19:24
Potwierdzam, wszystkie te rzeczy związane z pielęgnacją robię z zalecenia weterynarza. Antybiotyk był podany domięśniowo zaraz przy diagnozie. Opatrunek też jest regularnie zmieniany. Teraz po prostu chciałam jakoś pomóc tkankom się odbudować, bo im szybciej rana się zagoi, tym szybciej koń pójdzie na padok.

Idąc za Waszymi radami przeszłam na octanisept. Wczoraj posmarowałam miejsce pęknięcia tym żelem na s 😉 i już widzę poprawę. Miejsce wokół zrobiło się elastyczne i tak naturalnie miękkie (wcześniej przypominało trochę skorupę). Zobaczymy co przyniesie ten tydzień.
E, to albo solcoseryl albo pana veyxal, ten drugi dodatkowo trawi martwą tkankę.
Averis   Czarny charakter
29 grudnia 2015 19:30
tajna, właśnie opinię o tym pierwszym dopisałam do poprzedniego posta 🙂
Trixi dziś uciekała wokół balota klusem. Różki jej wyrastają  😀iabeł: trzeba było ja wziąć na kantar i uwiązać.
Kopyta co raz lepsze. Robią się "michy" piętki puszczają ładnie. Widać, że kość się podciąga a i stopień rotacji się zmniejsza. W PP odpadł całkowicie wałek chroniący czubek k.kop.
Macie fote LP - tego gorszego, gdzie było przebicie.
To dobrze Tajna, że dobrze 😉

a ja dziś zostałam szczęśliwą (?) posiadaczką kuca, takiego co to do mnie zachodził raz w miesiącu od 2 lat z sąsiedniej wioski. Kuc ochwacony był na 4 nogi, od jutra zaczynamy walkę z kopytami
fajnie, bo jest z czego zbierać. Najgorsze są z tak opuszczoną kością i rotacją, że nie ma co z tyłu zbierać.
Głodnam takich kopyt jak wasze 🙂
o, u kuca to można z tyłu ciąć, z góry ciąć, wszędzie można 😉
Averis   Czarny charakter
02 stycznia 2016 17:57
Melduję, że od momentu rezygnacji z Manusanu i wdrożenia Solcoserylu poprawa jest ogromna. Liczę, że za maksymalnie tydzień zapomnimy o całej sprawie. Jeszcze raz dziękuję za wskazówki 💃
Bo w tym wątku nie ma lipy 😉
Averis   Czarny charakter
02 stycznia 2016 22:41
Żałuję, że wcześniej się nie zgłosiłam. Z drugiej strony jednak walczyliśmy z zakażeniem, więc wolałam przestrzegać ściśle zaleceń weterynarza. Dopiero po dwóch tygodniach stwierdziłam, że to raczej nie tędy droga, bo jakoś nie bardzo to gojenie idzie w dobrym kierunku, mimo trzymania się wytycznych.
Czasami weterynarze postępują według okreslonych ( wyuczonych lub sprawdzonych u siebie) schematów. Niestety, duzo przypadków wymaga przemyślanego i innowacyjnego leczenia, a wtedy jest problem...I często dotyczy to właśnie  kopyt 😉
Jestem zaskoczona jak moja mała radzi sobie na grudzie. Myślałam, że nie będzie spod wiaty wychodziła, a ona chodzi lepiej niż niejeden zdrowy koń. Po miękkim kłusuje i galopuje bez żadnej kulawizny.  💃
Ciekawa jestem jaki obraz pokaże RTG kopyt.
Witam!

Nie wiem, czy to odpowiedni wątek, ale postanowiłam napisać, bo w końcu to temat dotyczący kopyt.
Dzisiaj byłam odpowiedzieć swojego kopytnego, dwa dni temu kopytka były w dobry stanie, dzisiaj natomiast, zaobserwowałam takie pęknięcie koronki. Do urazu doszło najprawdopodobniej na wybiegu, bo koleżka miał dwa dni przerwy i nie pracował. Proszę o radę jak dalej postępować. Koń nie kuleje, ale nie wiem czy wzywać od razu kowala, czy zostawić to tak jak jest. 
Proszę o odpowiedź 🙂 Z góry dziękuję, za każdą radę i uwagę.

pozdrawiam 🙂
Ja tu pęknięcia koronki nie widzę, tylko obłupane za długie kopyto wymagające korekcji. Teraz gruda to prościej o takie rzeczy.
Dzięki za info 🙂 Ostatnie struganie było dokładnie 7 grudnia, ale u mojego kopytka rosną jak w zegarku, strugamy się co 1,5 miesiąca.
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
03 stycznia 2016 21:33
Widocznie to dla tego konia za rzadko albo jest źle strugany po prostu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się