naturalna pielęgnacja kopyt
Widzisz Branka, tak to jest... konie nie są wyrozumiałe 😉 Moje , jak jestem chora ciągle czegoś chcą, ale ja mam na to sposób... dbam o siebie i nie choruję 😀 zastosuj! Tylko cen nie podnoś, szkoda koni 🙁
Ja normalnie też nie choruję, ale cała rodzina miała wirusa i w końcu mnie też dopadło 😉
na szczęście już właściwie się wyleczyłam
kasik - to się może też zrobić od kulawizny na innym podłożu => odciążanie nogi i przeciążanie drugiej, ale to nie jest wtedy ten "syndrom", to tylko wyglada podobnie. Jak się usunie przycyznę (kulawiznę), to zwykle się kopyta równoważą. Od długotrwałej kulawizny się może już zrobić coś, czego sie w 100% nie odwróci (mam takiego jednego kucora - najlepiej chodzi, jak się go na siłę nie próbuje "wyrównywać"😉.
Chorować... taaa... moje choroby to jedno, zwykle po 3 dniach przechodzi, ale jak mi zwierzak któryś zachoruje, to bieda - robię sobie zaległości. No i w taki sposób (kot mi dał popalić), jak się uparłam, że nadrobię, to wróciłam w zeszły weekend do domu o 3 nad ranem w sobotę i o północy w niedzielę (ale impreza, hehehe). A potem się zaczyna następny tydzień i do pracy na 8h dziennie... Powoli zaczynam odrabiać też ze spaniem i "terminarz" już nadgoniony. A mam tylko kilkanaście koni pod opieką. No ale praca zawodowa... w zarabianie struganiem póki co nie wierzę 😉
Dea- rozumiem, że to nie to samo, ale efekt podobny, tak mi skojarzyło, bo ta bidule widziałam 🙁
Wygląda masakrycznie, ma dopiero 10lat a właściciele dosłownie o niej zapomnieli, płacą za jej utrzymanie i to wszystko. Mają 4konie, 3porzucone i 1nówke zabaweczkę 🙁 Kilka lat temu jeszcze próbowali ja leczyć, teraz.... a pewnie można by jej pomóc, choćby nie zaniedbując jej kopyt tak dramatycznie.
Tak tylko pisze dla jasności 🙂 Swoją drogą, to jest sposób na to, żeby zauważyć lekką kulawiznę, nawet jesli konia widuje się przez jakiś czas tylko w boksie po sprowadzeniu z wybiegu. Kopyta sporo mówią - jak koń zaczyna skracać na jakąś nogę i oszczędzać ją, to zwykle rosną piętki, strzałka się psuje. Kiedy Campina miała problem ze swoją prawą przednią łapą w zeszłym roku, po stanie strzałki widziałam czy ma lepszy, czy gorszy okres - sprawdzało się. Warto takie rzeczy obserwować.
Po kopytach mojego konia od spodu, jakby ktoś kto nie widział jak się porusza podniósł nogę to stwierdziłby, że ta ledwo łazi, a zasuwa po grudzie od piętki aż miło.
A powiedzcie mi czy nachylenie boksu może wpływać na kształt kopyt?
Nasze stajnie są zrobione ze starych obór. W każdym boksie jest spad w stronę korytarza. Poidła, żłoby i siano jest podawane od strony korytarza czyli 90% czasy konie w boksie stoją tak, że przody mają niżej.
Spad jest niewielki- ale jest.
A ja mam kolejne pytania z serii głupich 🙂
- czy stosowanie probiotyku na kopyta przy ujemnych temperaturach zaszkodzi kopytom? W sensie że mokre daje na kopyta?
- jeśli mam bardzo głęboki rowek centralny ( na tyle że kopystką nie sięgam dna ) to po zaleczeniu stanu który sie tam znajduje ( czyli nie boli nie gnije jest sucho i bezpiecznie ) jak mam dalej postępować ? Pakować wszystkie maści nadal, aż rowek odrośnie, czy tylko kontrolnie sprawdzać ew zapychać czystą watą?
Co do tych paśników o których pisałam wcześniej, to mówicie że lepiej siatki? Jeszcze pytanie jak mocujecie i gdzie te siatki przy odrodzeniu czy macie specjalne miejsca do tego?
I jeszcze sie przypominam z tym :kwiatek:
[quote author=gacek 🙂 link=topic=1384.msg899008#msg899008 date=1297756218]
czy wyrzucić więcej siatek niż koni, i na przykład raz dziennie czy rano i wieczorem? Nie wiem czy na ziemie ( nie uszkodzą sie o puste siatki? ) czy tak przywiązane jak tutaj
[/quote]
Tak myślę że klaczom mogłabym po prostu wyrzucać ( one raczej nie psocą tylko jedzą i jedzą i jeszcze jedzą 🙂 chłopakom pewnie musiałabym powiązać.
kotbury - To zależy jak długo stoją w tych boksach i jak często są werkowane. W jednej takiej stajni widziałam ogiera stojącego w stanowisku, który miał kopyta "dopasowane" do kształtu podłoża w tym stanowisku i wytarte po jednej stronie - bo się w tę stronę okręcał, jak chciał "wyjrzeć przez ramię". Kopyta zapuszczone dramatycznie, kon wychodził mało, widok nieprzyjemny, a stajnia prowadzona przez weta. Boli :/ Boli też to, że w tej stajni widziałam chyba rekordową ilość ochwatów i ogólnie bardzo brzydkie kopyta 😲 Może dieta? Konie dostają dużo sianokiszonki i sporo buraków. Albo brak ruchu? Stłoczenie, więc sporo stanowisk, pastwisk nie starcza dla wszystkich... No i szewc bez butów chodzi - szef weterynarz...
Jeśli konie spędzają dzień na wybiegu, a stoją w boksach, nie w stanowiskach, werkowane są regularnie, to zmian aż tak dużych nie powinno być.
gacek - odrobina wilgoci kopytom nie zaszkodzi, ale mróz może wybić bakteryjki - zmarnuje się...
Rowek przede wszystkim powinien zacząć się rozszerzać - koń musi chodzić z piętki - dopóki jest zaciśnięty, dawałabym maści w szparę albo moczyła. A może wacik z probiotykiem spróbować, jeśli faktycznie "ładnie" to wygląda?
O siatkach Ci napisałam co wiem 🙂 Musisz wypróbować co się przy twoich sprawdzi. Ja mam siatki, bo nie miałam pod ręką nikogo kto by mi zbudował paśnik. Zamówiłam siatki bo tak było prościej. Doszły te o oczku 3cm. Może jestem dziwna, ale oczka wyglądają mi na duże 🙁 Zobaczymy jak będą jeść. Wiązanie u nas do pali, które zostały ze zdjętego ogrodzenia. My dajemy raz na tydzień z przybliżeniu, ale siaty mamy gigantyczne 🙂 Na pięć koni - cztery sztuki o wymiarach 2m na 1,5m. Nosimy je upakowane w 3-4 osoby. Może w weekend uda mi się być przed zmrokiem, to pstryknę mocowanie - ogólnie jest OK, ale jak pisałam - jeden zdolny jednostek dał radę wpakować nogę za pas :/ Dlatego wolę kłaść na ziemi i tylko miejscowo wiązać do słupa. W zeszłym roku wiązałyśmy sznurkami do ogrodzenia - bardzo upierdliwe, ale żaden sobie krzywdy nie zrobił. Pasy szybkie i wygodne, ale łapę można wsadzić...
EDIT: w tym tygodniu do tych 4 siatek udało się zmieścić cały duży bal siana, siatki mają oczka 4cm. U nasz szefostwo rzadko kiedy dopuszcza innych do jedzenia, więc Szef ma swoją siatkę, Szefowa swoją, a niziny społeczne w postaci Wieśka, Brysi i Glutka jakoś się dzielą pozostałymi dwiema 😉
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
16 lutego 2011 11:49
To ja o siatkach 😉.
Można powiedzieć że mam specjalne miejsca, ale tylko jedno było specjalnie zrobione znaczy mąż wkopał pal na placu, taki z 160 cm mniej więcje i na nim wieszam siatkę. Drugie miejsce samo wyrosło 🙂 dokładniej świerk to jest i na nim wieszam druga siatkę. Co do ilości siatek, to pewnie zależy od stada i od pojemności siatek, jak jedzą razem nie musi być tyle siatek ile koni jak są wojny to może lepiej żeby każdy miał szanse znaleźć sobie miejsce. Ja w tej chwili mam siatki z dużymi oczkami, zasuwam więc trzy/ cztery razy dziennie z sianem na plac, ale jadą do mnie większe siaty z mniejszymi oczkami i mam nadzieję, że będę mogła tam tyle napchać rano by miały na cały dzień. A kiedy będą schodzić do stajni napcham drugi raz i starczy na całą noc. Tak więc optymistycznie założyłam sobie pakowanie siat sianem 2 razy dziennie ( wróć dwa razy na dobę ), zobaczymy co wyjdzie w praniu 😉.
Aleks - jak wieszasz? To znaczy jak mocujesz siatkę? Za górną krawędź? Kombinuję jak zmienić mocowanie naszych, żeby siatki się nie porwały ale jednak nogi też były w całości...
Dea rowek sie rozszerza ale z ruchem od piętki to różnie, dla większego spokoju jeszcze je polecze, co do probiotyku to, wiem że bakterie hibernują a nie giną ( tak mi powiedział pan który mi to sprzedaje ) wiec trochę podziałają bo raczej nie powinny zamarznąć tak od razu na letnim kopycie.
Tak sobie wymyśliłam, bo ja mam siano w belach okrągłych to mogłabym ze 2-3 dać im wpakować w siatkę i tak by miały cały czas, tylko czy one sie nie zaplączą mi w te siatki? gdzie kupujecie te siatki? Ja najchętniej brałabym 1-2cm wtedy by sie pomęczyły 😀iabeł: ewentualnie, dwie siatki z większymi oczkami ale to już więcej motania.
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
16 lutego 2011 12:16
dea tak za górną krawędź, tyle że mam przeciągniętą linkę przez metalowe kółeczka na krawędzi i sobie reguluję jak nisko nad ziemią wieszam. Co do mocowania do pala to ten " ślimak " o którym pisałaś u mnie też ma zastosowanie 🙂.
gacek ja kupiłam tutaj
http://sklep.horses.pl/product-pol-851-Shires-siatka-na-siano-niebieska-.html, ale
dea ma namiary na sklep robiący sieci rybackie i tak sobie właśnie o tym myślę co by spróbować zamówić coś takiego, tyle że moje konie jak siano zostaje na noc na zewnątrz i zmoknie albo zaśnieży to jeść tego potem nie chcę więc w moim wypadku chyba nie ma sensu ładować na kilka dni. A wyznacza mi to noszenie siana jakiś rytm dnia i oczom od projektów daje trochę odpocząć 😉.
W stokrotce Kuba z gosią mieli taki fajny patent.
Brali plastykową beczkę z przykrywką, odcianali dół i powlekali go lekko wiszącą siatką. Beczkę mocowali do ogrodzenia.
Mogli dzięki temu od góry wrzucać siano i jak padał deszcz to nie mokło,a siatka nie leżała na ziemi- wiec konie nie mogły do niej nóg wsadzić czy porozwlekać.
Gdzieś chyba mieli nawet zdjęcia tego.
Co do spadów i padokowania to u nas w stajni max wybiegowy to od 8:30 do 13😲0 😵
Będę negocjować więcej ale nie wiem czy da radę...
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
16 lutego 2011 12:18
Sprytne 🙂
Ja z siatek zrezygnowałam gdy w zeszłym roku moja młoda wepchnęła w jedna nogę, zawsze dawała sobie z tym rade stając dęba wyswobadzała nogę ale tamtym razem genialny arab postanowił ja po tyłku szczypać, skończyło się naciągniętym ścięgnem i kilkudniową kulawizną. ale młoda to taki talent, co na drzewa wchodzi i przysiada sobie na nich (oczywiscie gdy gałąź jest pod odpowiednim kątem). Nogi kładzie tym wyżej, im wyżej coś powieszę 😀 muszę pomyśleć o siatce z maleńkimi oczkami, bo wieszać to ja mam na czym, drzew pełno, konie stoją w sadzie 😀
No i tak jak się obawiałam... kuleje mi na ten tył i to dość wyraźnie 😕
kasik, mój koń też włożył nogę do siatki, ale miała oczka co najmniej 10 cm!
Nie wyobrażam sobie, żeby Twoja włożyła nogę do oczka 3 cm 🙂.
Aquarius - u nas oczko 4cm, w siatkę nie, ale za pas mocujący siatkę do słupa koń włożył nogę. Masz jakiś pomysł na podwieszenie tak, żeby w TO nie dało się wplątać?
falabana - może ropa idzie? Objawy by się zgadzały... reszta nogi obmacana? Nic nie grzeje, nie puchnie?
Znowu? To ta noga gdzie był ropień (domniemany, ale teraz myślę sobie, że na pewno był). Czy możliwe, że takie wrażliwe po zrzucie starej podeszwy? Odchodziła jej płatami - nawet nie "ściągałam".
Czy możliwe, że podbiła się?
Steve był dzisiaj u niej - cała "warstwa" od pęknięcia da się podważyć... obawiam się, że odpadnie jakieś 0,5 -1 cm kąta wsporowego - wtedy, kopyto będzie bardzo nierówne. Nie wiem czy coś widać po zdjęciach (komórkowe) ale mimo wszystko, wklejam:


Jeśli był ropień, to może być znowu - może się nie oczyścił dobrze, a może przyczyna ropnia nadal jest. Ropnie powstają nie tylko z podbicia, może być "strukturalny" (np. ściana wsporowa/położony kąt wsporowy ugniata tkankę twórczą) albo "z zabrudzenia" (w linię biała przy ścianie albo ścianie wsporowej - pod scianę wsporową - wchodzi brud i dochodzi do zakażenia). Cóż... Ropień potrzebuje czasu i ruchu, nie ma sensu dawanie sterydów (tak, widziałam takie leczenie :/), antybiotyki też nie bardzo - mogą przyhamować rozwój infecji, ona sobie "uśnie" i wróci za czas jakiś, wycinanie też słabo działa - łatwiej o reinfekcję. Niektórzy moczą w rivanolu albo solach epsom, ale czytałam opinię, że najlepiej poradzi sobie koń sam, niech kuśtyka - że wtedy goi się najlepiej. Ja bym pewnie jednak moczyła, ciężko tak nic nie robić jak koń się zabija o własną nogę :/ poza tym moczenie przynosi ulgę (rozmiękczony róg łatwiej ustępuje)...
To w tym kopycie Ci się podeszwa ostatnio zrobiła dziwnie "płaska", włączając rowki przystrzałkowe?
Nie doczytałam - Nie, to kopyto ma bardzo głębokie rowki przystrzałkowe - drugie tylne natomiast się strasznie wypłaszcza (z przeciążenia?) Włącznie z rowkami przystrzałkowymi- to właśnie one (a nie tyle brak miseczki) mnie zaalarmowały. I wygląda na to, jakby cały czas miała się wypłaszczczać. "Chora" noga nie jest spuchnięta ani ciepła...
Takie coś może być właśnie objawem ropy zbierającej się pod podeszwą. Cała podeszwa, razem z rowkami i ścianami wsporowymi, jest wtedy "odpychana" od kości i warstwy twórczej bąblem ropy, pod spodem tworzy się nowa podeszwa, po jakimś czasie stara odpada. Skoro już raz takie coś było w tym kopycie (mówisz o złażącej płatami podeszwie), to niestety prawdopodobnie macie powtórkę 🙁
Nie jestem pewna czy się dobrze rozumiemy... albo ja coś namieszałam. To co "teraz" schodzi wygląda mi jak to zza czasów tego domniemanego ropnia jakieś 3 miesiące temu (muszę te daty zapisywać, bo zgłupiałam)... teraz jakby to dopiero doszło "na powierzchnię". Zgadzałoby mi się z tym, że domniemane miejsce ujścia ropy zeszło w dół, i cała podeszwa jakby do tego miejsca chce się wykruszyć, a raczej złuszczyć. Czy sądzisz zatem, że powyżej jest następny ropień? Podeszwa płatami zaczęła złazić dopiero teraz.
Strasznie nie lubię siedzieć bezczynnie jak koń mi kuleje... znowu. A było już (niby) dobrze.
Aquarius- nie znasz mocy twórczych młodziutkiej arabo-hucułki 😉 ona zawsze znajdzie sposób na zmajstrowanie czegoś głupiego 😀
U mojego Smyka wygląda na to, że znowu odpadają płatki podeszwy, a kopyta i tak już są mega głębokie. W dodatku strzałka schodzi płatkiem, jakby chciała się schować jeszcze głębiej w otchłani miski. Kopyta twarde okrutnie, strzałki także. Borowe wałki tkwią w najlepsze, nieco je zeskrobałam, ale one nadal pękają a odpaść nie planują. Mamy mikromiskę 😅 i mega strzałkę. Odsłaniają się dziury w podeszwie lewego przodu, czyżby nasz arab miał jakieś sekrety? przez te dziury kawałek ściany przedkatnej też odpadł, w jednym tyle miał być tylko jeden ropień, a wygląda na to, że były dwa, bo 2dziury mamy.
Falabana- nasz Bor jak zakulał od tego ropnia w tyle, to stał kilka dni w okładzie z waty nasączonej rivanolem, pomagało mu, tylko nie dłużej jak na noc, bo zbytnio rozmiękczysz róg. Nasz ropień był dość płytko i ropa wyszła cała, teraz pokazują się po nim kratery.
W sprawie beczki z siatką -to wygląda tak (słaba jakośc, bo fotka z dużej odległości i przybliżona):

Beczka przymocowana do słupa, od góry przykryta pokrywą, dół beczki obcięty i dookoła niego przymocowana liną siatka na siano. Łatwo dosypywać -bo wrzuca się siano do beczki, a ono spada samo do siatki. Koń nie wsadzi nogi -nie ma gdzie. Całość stabilna, nisko nad ziemią.
Dzięki za rady, tylko mi to nie wygląda jakby się zrobił nowy ropień tylko jakby miejsce po starym bolało? Czy to możliwe? Noga/kopyto nigdzie nie jest gorąca, obrzęku nawet minimalnego nie widać. Nie odciąża tej nogi kompletnie, ale stawie na wewnętrznej części (tam gdzie się nic nie dzieje). Widać, że boli ją, tylko ja nie wiem co? Czy nowa podeszwa może być aż tak wrażliwa? Nie wiem czy widać ze zdjęć, ale mam wrażenie, że ten cały "kącik" nam za chwilę odleci. Całość można kopystką podważyć (i nie mowa tu wyłącznie o podeszwie ale i o ścianie, ścianie wsporowej, itp.). Jeżeli faktycznie to odleci to będę miała meeega asymetrię, i co wtedy? Boję się tego dotykać, i tak sobie z tym chodzi... podeszwa w drugim kącie wsporowym nic nie puszcza.
A propo tych beczek to faktycznie fajny pomysł, choć trochę pracochłonny - i niestety, przymocowane beczki chyba nie są zbyt mobilne...
jeśli ściana wsporowa odleci (a może tak się stać) to i tak nic na to nie poradzisz...nowa powinna odrosnąć w ciągu 3-6 miesięcy
piglet - załamałaś mnie. Tyle, że nie tylko wsporowa, ale i tylna część ściany kopyta. Ktoś tak kiedyś miał? I będzie chodzić wtedy (albo i nie) z ... hm, brakiem tylnej partii zew. stromy kopyta przez 3-6 miesięcy.
EDIT: Nie będę zaśmiecać tu setkami postów. Branka - fajnie to usłyszeć, bo wszystko wskazuje, że to jednak odleci... a co w między czasie? Tzn. jak koń chodził? Istnieje szansa na jakieś stępy w teren (normalnie, nie wyobrażam sobie chodzenia na jednym kącie, zwłaszcza, że jej tyły stawiane są maksymalnie od piętki---ok, może teraz ten jeden to nie), czy koń w między czasie kaleka? brrrr. Masz może jakieś fotki? Chętnie bym zobaczyła...
falabana - ja mam konia pod opieką, któremu znaczna część kąta wsporowego odpadła. Martwiłam się co będzie, bo jak to tak, bez jednego kąta... - odrosło to w ciągu 2 miesięcy. Nie odbiło się to na koniu ani ogólnym stanie jego kopyt negatywnie.