naturalna pielęgnacja kopyt

Ja też wstępnie bym się wybrała w marcu. To moze z Trójmiasta jeden wesoły samochodzik by się uzbierał?

Może dałoby się zrobić, tyle że musiałabym znać dokładny termin bo mój chłop jest kierowcą a w niektóre weekendy ma wykłady.

Co do części praktycznej to tunrida ma rację, początkującemu ciężko sobie wyobrazic co i jak się robi. Mam nadzieję, że chociaż jedno kopyto kroić będą - bo szczerze - na obrazkach to w necie można zobaczyć.  🤔
Tundria, napewno masz rację. Ale jeśli nie ma kursu praktycznego, to co zrobić? Pozostaje pogłebiać wiedzę teoretyczną, to też jest ważne. Najważniejsze to nie bać się pytać. Rozwiewać swoje wątpliwości na forum-po to ono jest. Ja dopiero zaczęłam swoją przygodę. Przeczytałam cały wątek, odwiedziłam inne strony internetowe, oglądałam filmiki, zdjęcia itd. Uczę się i mam naprawdę sporo pytań. Nie jestem pewna czy to co robię, robię dobrze, dlatego tak ważne są zdjęcia. Ja mam o tyle fajnie, że w sumie pod ręką mam Dea  :kwiatek:, która pewnie ma mnie już dosyć. Ale kto pyta nie błądzi.
dea   primum non nocere
19 października 2010 08:56
Nie ma dosyć, tylko ostatnio (hehe, jakie to nietypowe) ma urwanie głowy i obsuwy ze wszystkim... no właśnie, czas zmykać do pracy 🙂
IMHO oczywiście - jak ktoś naprawdę chce zacząć strugać, to jest 1000 sposobów  bez kursu.
Na przykład zapraszam do mojej stajni w czasie dla mnie dogodnym i pokażę i powiem. Myślę, że każdy strugający się na to zgodzi. Tylko to trzeba się ruszyć i chcieć.

A jak jest kurs ze struganiem martwych kopyt, to on musi być droższy - to wtedy jest za drogo i wogóle czas nie pasuje i za daleko....

Tak po mojemu - jak chcesz to możesz...

Jest też grupa ludzi, którzy już strugają i dla nich kurs początkowy jest lekko bez sensu. I dla nich jest to seminarium - jak najbardziej, a dla tych co jeszcze nie strugają, aby zdobyli podstawy teoretyczne - tam będzie o żywieniu, rehabilitacji, roli ruchu w rehabilitacji itd - zatem , myślę, dla wszystkich.


[sub]Ale jeździć nigdzie nie będę bo po prostu nie mam na to czasu.[/sub]
Ale osobom, które chciałyby zacząć, taki kurs za dużo nie da. To tak jakby ktoś pokazał im lizaka, ale polizać już nie dał, nie? Przecież osoby początkujące chcą się GŁOWNIE nauczyć strugać. Bo w tym sens całej akcji, nie?

Dlatego jestem tak nieco sceptycznie nastawiona do takiego kursu teoretycznego. Niby SUPER że jest, bo tę wiedzę TRZEBA rozpowszechniać, ale z drugiej strony myślę, że osoby chcące się nauczyć strugać, wyjadą nieco rozczarowane.
Może się mylę, ale takie mam odczucia.

Tunrida, ale jaką akcję masz na myśli?

Osoby, które chcą się nauczyć strugać i liczą na zajęcia praktyczne na pewno wyjdą rozczarowane, bo to nie jest kurs strugania i nie takie jest jego założenie. I nigdy nie jest tak, że coś wszystkim pasuje w jednakowym stopniu. Wiązanie z tym seminarium oczekiwań na zaspokojenie takich czy innych potrzeb mija się z celem. To jest wiedza teoretyczna. I kropka. W moje oczekiwania wpisuje się idealne. W oczekiwania innych - niekoniecznie.

Myślę, że skoro jest takie zapotrzebowanie na kurs strugania, ktoś z tych mocno zainteresowanych by mógł spróbować je zorganizować. Skoro „jeden ktoś” może zorganizować seminarium, o którym tu mówimy, nie wątpię, że „inny ktoś” może zorganizować kurs praktyczny. Tylko trzeba chcieć.

Ale trzeba się liczyć, że to kosztuje. Podejrzewam, że koszt kursów Larsa (który i tak odstraszał wiele osób) to pikuś w porównaniu z kursami innych. To podejrzenie bierze się stąd, że kiedyś rozmawiałam z Olgą Kuleszą o kursie, który planowała zorganizować. Cena, którą podał Ove Lind była baaaardzo wysoka. 

[quote author=A+A link=topic=1384.msg740995#msg740995 date=1287481690]
IMHO oczywiście - jak ktoś naprawdę chce zacząć strugać, to jest 1000 sposobów  bez kursu.
Na przykład zapraszam do mojej stajni w czasie dla mnie dogodnym i pokażę i powiem. Myślę, że każdy strugający się na to zgodzi. Tylko to trzeba się ruszyć i chcieć.
[/quote] 
Ano właśnie. Pierwsza osoba naturalnie werkująca, z którą się zetknęłam, nauczyła się tylko i wyłącznie na podstawie materiałów dostępnych w Internecie. Co oczywiście nie znaczy, że każdy tak może, ale znaczy, że są różne ścieżki, tylko trzeba je znaleźć i chcieć wykorzystać.
Chyba większość tutaj początkowo strugała sama posługując się ucząc się z materiałów dostępnych na forum czy innych stron internetowych a dopiero później poszła na kurs  😉
He, he, ja akurat nie! Moja „przedkursowa” wiedza ograniczała się do: kopyto to jest coś, co znajduje się na końcu końskiej nogi, ma strzałkę, trzeba je czyścić, do tego służy super narzędzie o nazwie kopystka, od czasu do czasu przychodzi człowiek i w tym zakończeniu nogi dłubie.  Wewnętrznie też byłam przekonana (ale bez żadnych twardych podstaw), że nie chcę, żeby to do tego zakończenia nogi dosztukować kawałek metalu. I to było wszystko.
Ja się nauczyłam TYLKO z naszego forum.
Plus kilka privów od osób z forum.

Fakt, że nauczyłam się nie do końca jak należy i dopiero na kursie załapałam na czym polega obrabianie ścian na grubość, ale jak bym nie robiła, było to lepsze niż to co oferował kowal.

Również zapraszam chętnych do nauczenia się.

A wiedzą z kursu nadal mam nadzieję, że się podzielicie.  😀iabeł: 😁

dea   primum non nocere
19 października 2010 12:19
Ja identycznie jak trusia. A potem wróciłam z kursu GŁODNA i zaczęłam rozkopywać okolicę jak za przeproszeniem świnia w truflowym lesie  😜
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
19 października 2010 12:42
dea, proszę, nie rób nam tego więcej. Wiesz, ludzie mają wyobraźnię i łatwo im przywołać widoczek tego rozkopywania okolicy... A monitory potem cierpią  😂

Ja identycznie jak trusia.


O nie! Z moim poziomem równać się nie możesz!  🏇  Już na kursie ale jeszcze przed zajęciami powiedziałaś coś, co było dla mnie czystą abstrakcją. Powiedziałaś, że masz wątpliwości, czy kowal dobrze robi Campinie ściany wsporowe, bo one są jakieś tam, a uważasz, że na logikę powinny być jakieś tam.  A ja wtedy po raz pierwszy usłyszałam, że jest coś, co się nazywa ścianą wsporową. A co dopiero mówić o wątpliwościach dotyczących działań kowala wobec tych ścian.  😁
zgadzam się z A+A
z tym werkowaniem jest chyba tak jak z PNH zawsze wszyscy biadolą że kursy żadko i takie bardzo drogie a oni by się chcieli nauczyć bo z konikiem takie duże problemy ... a prawda jest taka że ja dziesiątki razy zapraszałam osoby, ze jak chcą to bez problemu mogą sobie przyjechać kiedy chcą do mnie do stajni popatrzeć jak ja pracuję z końmi popytac, porozmawiać...i w ciągu 8 lat o ile dobrze pamiętam przyjechała raz jedna osoba  😁

ja się uczyć werkowania nie podejmuje ale jak ktoś chce przyjechać popatrzeć pogadać to również zapraszam (i tak nikt nie przyjedzie)

to samo z tym seminarium z Ciołkiem, co to każdy pisał, że by chętnie z nim pogadał, skonsultował, wymienił poglądy...jaki problem  ❓ ❗ Ciołek jest bardzo otwartą i sympatyczną osobą, wystarczy go namierzyć w jakiejś stajni (a są takie w których spędza cały dzień a nawet kilka dni), podejść, uśmiechnąć się, zagadać, wykazać zainteresowanie i zapewniam, że nie będzie żadnego problemu (szczególnie, że tu praktycznie same kobiety  😎 )

płacić Ciołkowi za seminarium i jego gadanie  ❓ zapewniam was, że jemu trzeba płacić żeby przestał gadać  😀

ja dziś właśnie znów straciłam 1,5 godziny życia ...próbowałam się ukryć, przemkąć bokiem ale mnie i tak namierzył  😁 no ale opowiedział mi jak zwykle masę ciekawych i fajnych rzeczy, na przykład o tym jak werkował kość kopytową  😍 bezcenne...chyba jednak go kocham 💘 tyle lat z tym walczyłam ale to bez sensu 😉
o tym jak werkował kość kopytową  😍 bezcenne...chyba jednak go kocham 💘 tyle lat z tym walczyłam ale to bez sensu 😉



🥂 kość kopytową, powiadasz  🥂
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
19 października 2010 20:40
piglet, to rozumiem, że za miesiąc obrabiasz Gromowi kość kopytową? 🏇
dea   primum non nocere
19 października 2010 22:27
nooo ja nieee wieeem... Ramey coś mówił, że werkowanie kości jest złe... tak się stawiać góró... 😎

piglet - może i można Ciołka łapac, jak się w jego rejonie stacjonuje. Ja mogę co najwyżej próbować łowić Antczaka (o ile nie ma mi za złe, że Akorda mu już nie oddam  😀iabeł: )

Z frontu suplementacyjnego: dzisiaj kolejne struganie konia-z-problematycznymi-strzałkami, który dostawał ostatnio suplement. Będzie ze trzy tygodnie jak dostaje. Niebo a ziemia. Nie wierzę normalnie. Ktos mu podmienił strzałki.  👀 Może to zbieg okoliczności. Na razie zbiegów okoliczności mam dwa, plus zaczątek zmian u trzeciego (drugi tydzień dostaje).
Dea - A co sądzisz o Antczaku? Bo on z moich okolic (no, tak jakby).
Co prawda wciąż jestem zielona totalnie, ale wielki  👍 i  :kwiatek: dla morwy za to, że ratuje nasze kopytko i dzieli się ze mną tumankiem swoją wiedzą. I wam wszystkim, bo to forum mi klepki układa w główce i dei, za skonsultowanie przypadku 🙂
I żałuję że kursów praktycznych nie ma - odważniej na martwej nodze się na pewno działa niż na własnym sierściuchu - ale strasznie się cieszę, że jest szansa na sporą dozę teorii skondensowanej w pigułę.
U nas na razie jakiś rażących problemów ze strzałkami nie ma, jak są jakieś ewentualne czarne plamki to od razu wycinam. W porównaniu do roku zeszłego tej pory to niebo i ziemia, pewnie dlatego, że w boksie czyściej i mniej owsa.
Ciekawa jestem zimy w tym roku.
dea   primum non nocere
21 października 2010 12:13
Hej, chciałam się podzielić radością. Dla przypomnienia trochę historii...:





...i sprzed dwóch dni:

💃

Inne ujęcie:


Niestety górna fotka jest nieco pochylona i nie widać, ze linia włosów nad strzałką jest na niej praktycznie na poziomie ziemi. W tej chwili strzałka się wybudowała na tyle, że nawet nieco frędzli obcięłam 🙂 Nie widać też ostrogi na górnej fotce - a była tuż przy piętce. W tej chwili obie pęciny mają tę samą długość i można sobie "machać" kopytem - staw kopytowy pracuje w jakimś zakresie, choć jeszcze nie jest to zdrowy zakres.

Teraz najbardziej martwi mnie wewnętrzna ściana (lewa na zdjęciu), była bardziej "umęczona", odwinięta, jest bardziej zacieśniona, piętka wyższa, sama sciana niższa (??), obawiam się, że będzie sie chciała podwijac i fundowac młodemu kopyto skośne. Zamierzam jej to utrudniać 😉 Druga piętka rozcieśnia się bardzo fajnie 🙂 Teraz tylko pilnuję niskich kątów, o ile się da. Tym razem nieco obniżyłam wewnętrzny, bo był wyższy, ale od następnego werkowania to zewnętrzny będę trzymac o mikron niżej - własnie ze względu na tę skośność.
Dea - brak słów, najbardziej widać z tyłu jaka rewolucja. No niesamowite  👍
mila   głęboka rekreacja
21 października 2010 13:07
Super postęp 🙂 Pomysł z mikronem niżej może być niezły. Możesz też zbierać minimalnie więcej z grubości ściany bocznej, tej która jest przeciwległa do ściany chcącej się podwijać. Wtedy samo powinno się robić troszkę niżej. W sensie ściana chudsza powinna się szybciej ścierać.

I ostrzegam - ja teoretyk jestem 🙄
dea   primum non nocere
21 października 2010 13:19
mila - dzięki 🙂 dokładnie tak robię, to ze zdejmowaniem z grubości na dłuższej ścianie już ćwiczyłam u Bryś i faktycznie działa 😉 Ten przypadek to dla mnie niezłe "learning experience"...  Najbardziej to się cieszę, że co prawda zacieśnienie i niedorozwój tyłu kopyta jest (walczymy), ale nie ma chyba póki co sztorca, rozumianego jako ustawienie P3 czubkiem w dół. Patrząc na kąt ściany narastającej przy koronce i na kąt samej koronki - jest naprawdę nieźle. Wet odmawia zrobienia rtg i mówi, że marudzę :P więc muszę czytać z tego co widać na zewnątrz. Póki co młody jeszcze pęcinką nadrabia nieprawidłowy zakres pracy stawu, ale to się prostuje z dnia na dzień, więc mam nadzieję, że się uda. W tej chwili to chyba bardziej staw kopytowy go blokuje własnie, niż samo ścięgno - ścięgno ewidentnie "puściło".

Pozdrowienia od przykurczowca w rehabilitacji dla przykurczowca w rehabilitacji! 🙂
Pozdrowienia od przykurczowca w rehabilitacji dla przykurczowca w rehabilitacji! 🙂



Dea - Chapeau bas  :kwiatek:

Z ostatnich wieści z końferencji 'normalnych inaczej' - najlepiej jakby miał możliwość ruchu 24 godziny/dobę
Niesamowita zmiana, po prostu serce rośnie jak widzi się takie postępy  👍
dea   primum non nocere
21 października 2010 14:03
A+A dzięki 🙂 Wiem, że tak by było najlepiej, ale to niemożliwe - musi mu wystarczyć 12/24, za to będzie miał niedługo na nieco większym terenie górkę i towarzystwo czwórki łosiów, coraz bardziej ruchliwych 🙂 Nie mogę się nadziwić, że tak się zebrał, tuptając po chusteczce do nosa (coś koło 0,5 ha) z jednym wybitnie spokojnym kumplem.
Dea, gratuluję, zmiana godna podziwu  👍
Ja prosze o radę w związku z kopytem mojego kasztana, ucieka mocno do przodu, piętki sie uparcie podwijają, a przednia ściana wyjeżdża. Jutro będzie u mnie pani kowal, chcę jej tez jakoś pomóc  😉  I to sie nie zrobiło teraz, walczymy z tym od dwóch lat już ręce opadają:
azbuka - zrób zdjęci aod spodu i zmierz głębokośc rowków przystrzałkowych.

IMHO widać  z przebiegu tubuli (tak się to pisze ? no tych rureczek rogowych), że kopyto nie jest w równowadze.

To, że nie jest w równowadze to wiem, wszystko to co z tyłu podwija się pod spód. Teraz nie mam jak zmierzyć rowków, ale jakoś szczególnie głebokie nie są, bywały głębsze.
Zastanawiam się czy nie werkować go przez jakiś czas na "wysokie" piętki, tak żeby zrównoważyć to kopyto. Ale z kolei jak go postawię na przedniej części kopyta odciążając piętki, to ściana przednia jeszcze mocniej będzie się odrywać. Co tu zrobić  🤔
IMHO -wręcz przeciwnie - na niskie piętki - tylko chcę zobaczyć czy można je obniżyć.

Zdjęcia od spodu i od tyłu, aby było widać jak wysokie jest kopyto od tyłu (nawet jeśli leży ściana, to ile jest nad spojeniem).
A+A zdjęcia wykonam jutro  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się