Odchudzanie - wszystko o ...
Ja w zeszłym roku wytrzymałam tydzień. Ale ja generalnie mam dośc odporny organizm, rzadko mnie omdlenia łapią (nawet gdy w roku szkolnym spałam po 4 godziny 😉 ), więc mam nadzieję, że wytrzymam 😉
savoir - nadal będę stać przy swoim. Uważam, że dieta TO przestawienie nawyków żywieniowych. Tylko, że trzeba dojrzale do niej podejść, a nie schudnąć 10kg i potem wrócić do starych nawyków i w ostateczności być +20kg. Aktualnie nie jestem w stanie zjeść nawet serka wiejskiego z zawartością tłuszczu większą niż 3%, mleko 3,2% jest dla mnie jak sam cukier (nie wiem czemu), a widząc tłuszcz na patelni mam odruch wymiotny. Jak ostatnio zjadłam jednego smażonego ziemniaka to chodziłam struta do końca dnia. Organizm się przestawia i akceptuje nowe zasady.
Też bym chciała przerobić całą kopenhaską. Kiedyś zaczęłam ale padłam na befsztyku bo nikt nie potrafił tego przygotować więc zamiast tego wpadło coś innego. I kicha.
Ale mam wrażenie że żadna dieta nie ma na mnie wielkiego wpływu. Niezależnie od tego ile jem (a były momenty że nie jadłam prawie wcale - wiem, debilizm) nigdy nie zasłabłam ani nic. Zdarzały się tylko zawroty głowy przy nagłym wstawaniu ale to i bez diety się zdarza. Jestem niezniszczalna ale i nie do zredukowania... 🙄
Ja byłam na kapuścianej, schudlam w 5 dni 5 kg 😲 Ostatecznie zrezygnowałam po tym, jak zasłabłam na siłowni. Wkurzyłam się, wróciłam do domu i zjadłam kanapki z pasztetem, to było piękne 😜
Ramires, a befsztyk bardzo prosto zrobić 😉 na ich stronie jest podany przepis. Ja już się w jedzonko zaopatrzyłam, dzisiaj zaczynam. Wszystko jest jadalne, ale kawa bez mleka.... 😵
A ja od dwóch tygodni próbuję schudnąć... biegam wieczorami, piję po 1,5-2l wody dziennie, ćwiczę rowerek i brzuszki codziennie, jem 3 posiłki(rano sałatka jarzynowa i grahamka, po południu kasza gryczana/pęczak ze schabem/kurczakiem w sosie z torebki, wieczorem parówki ewentualnie jajka, do przegryzienia marchewki, jabłka i inne warzywko-owocki) dziennie i... nic 😵 Waga cały czas ta sama, nawet o kilogram nie spładła... 😵 W przyszłym tygodniu kupuję sobie karnet na basen, będę pływać 2 razy tygodniowo... zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Czarownica... nie chcę Cię pozbawiac nadziei, ale ja pływam codziennie i nic to nie zmieniło w mojej wadze.... Może ciało sie bardziej opieło ale nie schodłam ani grama... a pływam tak już od pół roku :/
może twój organizm przestawił sie na tryb oszczędzania bo za dużo naraz ograniczeń (jedzonka) i wysilku mu dałaś?
I biegając czy pływając zamieniamy tłuszczyk na mięśnie, a wiadomo że mięśnie są cięższe. Myślę że nie chodzi przede wszystkim o wagę, tylko np. o obwody czy też wyrobienie sobie sylwetki fit 😉
Chociaż ja tam jestem zdesperowana, muszę schudnąć 10 kg i już! 😁
Wiem, że na razieziemsko cierpię... 😕 Zawsze jadłam od groma słodyczy i tłustych rzeczy( dzień bez 2 paczek chipsów, porcji frytek, smażonego misa i 3 czekolad był dniem straconym), moja waga wahała się w przedziale 50-52kg, a teraz przeprowadziłąm się rok temu do warszawy i ważę 60kg... 😵
CzarownicaSa, ja bym chciała mieć 60 kg 👿
Ja tez wiele bym dała... nawet za 65 :/
Spoko, możesz zbędne kg oddać mojej przyjaciółce, kt waży 49kg i usilnie chce przytyć xD Ale ciężko jej wytłumaczyć, że ruszająć się non stop i jedząc sałtki raczej jej się nie uda...
Ja tak czy inaczej czuję się źle z moimi 60kg... 🙁 nawet sukienki nie mogę założyć ani kótkich spodenek, bo mi się tłuszczyk na udach telepie... :/
Mi wszyscy wmawiają, że "mam taką budowę", co mnie wkurza niesamowicie. Okey, brzuszka nie mam, bo czasem ćwiczę weidera, ale mam szerokie ramiona i duże nogi, wrrr 👿 porąbię się siekierą chyba.
Wiecie, co jest najlepsze? Że moja mama jest totalnym szczypiorkiem, nóżki ma chudziutkie, a wpiernicza non stop słodycze i waży 55 kg... Ja też tak chcę 👿
ja mam taka budowe, ze mi sie najbardziej na tylku i nogach odklada. i wiecie jak sie pocieszam? ze otylosc brzuszna jest gorsza dla serca 🤣 urody nie zmienie, moge schudnac ale zawsze mam tylek i uda za grube do reszty 🙄
A wiecie może, czy w kopenhaskiej można pić zieloną herbatę? Czy tylko wodę?
savoir - nadal będę stać przy swoim. Uważam, że dieta TO przestawienie nawyków żywieniowych. Tylko, że trzeba dojrzale do niej podejść, a nie schudnąć 10kg i potem wrócić do starych nawyków i w ostateczności być +20kg. Aktualnie nie jestem w stanie zjeść nawet serka wiejskiego z zawartością tłuszczu większą niż 3%, mleko 3,2% jest dla mnie jak sam cukier (nie wiem czemu), a widząc tłuszcz na patelni mam odruch wymiotny. Jak ostatnio zjadłam jednego smażonego ziemniaka to chodziłam struta do końca dnia. Organizm się przestawia i akceptuje nowe zasady.
Święte słowa. Cynamon też jest słodki. I kawa z goździkami 🙂 Powiedziała ta, co nie umiała żyć bez czekolady, lodów, wszelakich żelek i innych diabelstw. Jem zupełnie inaczej i nie chcę wracać do dawnych nawyków. Znajomi przyzwyczaili się, że pewnych rzeczy nie jem, " bo nie mogę". To nie do końca prawda, mnie po prostu już nie są one do niczego potrzebne. O dziwo miłośniczkę wina odrzuciło też od alkoholu, chociaż Dukan faza III zakończona z końcem marca. Myślę, że ta dieta mi bardziej pomogła na psychikę, niż na cokolwiek innego.
Lena, mam nadzieje, ze tez mi tak zostanie. tylko mnie od wina nie odrzuca, niestety 🤬
Tulipan - racja. nie każę nikomu jeść tłustych rzeczy. ale jednak wszystko z umiarem. nie popadać z srkajności w skrajność. 🙂 Skoro tobie odpowiada, dieta Dukana, to ją stosuj. 😉 Ja wolę zrezygnować póki co z tłustych rzeczy, słodyczy i innych małowartościowych produktów. Poza tym jestem w wieku, gdzie żadna dieta nie jest wskazana, więc i z tego wynika moje podejście. Z drugiej strony, dla osób mniej wytrwałych, stopniowe zmienianie nawyków, czyli np. pozbycie się schabowych i słodyczy jest lepsze bo mogą sobie wyrobić to przestawienie organizmu w sposób spokojny, dodatkowo dłuzej mogą wytrzymać z taką dietą, a potem po przyzwyczajeniu się do takiego odżywiania przejść (o ile chcą) na bardziej skomplikowaną, z lepszymi rezultatami. Bo nie oszukujmy się, gdy ktoś ma dużo kg do stracenia chociażby te 10kg to specjalna dieta np. ten aktualny tutaj Dukan, szybciej mu pomoże niż to odkładanie swoich zakąsek.
Dodatkowo jeszcze tylko polecę dietę na której jecie same owoce i warzywa. Nie ma picia herbaty, kawy, tylko woda lub soki ze świeżych owoców/warzyw. Jest to dieta bardzo rygorystyczna w sumie, ale chodzi tutaj tylko o oczyszczenie organizmu, od tych toksyn, od branych kiedyś leków, i tłuszczy. Znam osoby, które były na takiej diecie. Dieta ogólnie trwa TYLKO dwa tygodnie, jeśli dłużej będziemy ją stosować skończy się to źle dla organizmu, jeśli krócej - nie przyniesie efektów. Od osób, które ją stosowały, wiem, ze po dwóch tygodniach człowiek ponoć czuje się lżejszy. Nie u każdego był jakiś ogromny spadek wagi, u mojej mamy koleżanki nawet był zerowy, ale to zależy od organizmu człowieka. Ja osobiście planuję w lipcu przejść na taką oczyszczającą dwutygodniówkę, by sprawdzić czy na prawdę później człowiek jest taki "lżejszy'' ; )
Nie lubie stwierdzenia, ze wystarczy tylko mniej jesc i mozna schudnac.
Odchudzanie nie jest latwe, jesli mamy na mysli trwaly efekt.
Ograniczanie jedzenia nie zawsze jest idealnym rozwiazaniem i czasem przynosi odwrotne skutki 🙄 Najorsze jest to, ze takie przekonanie panuje nie tylko wsrod osob chcacych schudnac, ale takze w ich otoczeniu. Jesli ktos jest gruby = je za duzo, jesli chcesz schudnac - jedz mniej. Prawda jest taka, ze zeby schudnac trzeba jesc.
Ograniczac pownno sie wtedy, gdy jemy duzo wiecej niz organizm potrzebuje. A zeby wiedziec czy rzeczywiscie jemy za duzo trzeba dokladnie okreslic nasze zapotrzebowanie, biorac pod uwage szereg czynnikow indywidualnych, takich jak wiek, plec, wage, wzrost, tryb zycia, poziom aktywnosci fizycznej. Wazne tez jest tempo metabolizmu i preferencje zywnosciowe. Kluczem do sukcesu jest odpowiednia dieta, uwzgledniajaca wszystkie te czynniki. Tego wlasnie brakuje w wiekszosci cudownych diet z internetu i kolorowych czasopism.
Organizmy sa rozne, i dlatego diete powinno sie ustalac indywidualnie. Dla jednych 1500 kcal bedzie za duzo i beda tyli, dla innych to bedzie wartosc podstawowa umozliwiajaca utrzymanie wagi, jeszcze inni schudna, a beda tez tacy, dla ktorych bedzie to stanowczo za malo i organizm spowolni metabolizm i przejdzie w tryb magazynowania.
Ograniczanie jedzenia na wlasna reke, bez znajomsci potrzeb organizmu moze sie niestety zle skonczyc 🙁 Znam mnostwo takich przykladow - chociazby moja znajoma z pracy. Ma troche zbednego tluszczyku na udach, pupie, biodrach i brzuchu. Nie jest gruba, ale wygladalaby lepiej majac kilka kg mniej. Przy wzroscie 158 cm wazy 59 kg. Mimo, ze spozywa codziennie ok. 800 kcal wcale nie chudnie, to pomaga jej "tylko" utrzymac wage i nie przytyc. Obecny stan jest skutkiem zbyt dlugiego stosowania zasady "jedz mniej - schudniesz" 🙁 Chcialaby zrzucic jeszcze kilka kg, ale nie ma juz sily na kolejna "diete" i schodzenie ponizej 800 kcal dziennie. Boi sie zaczac jesc normalnie (mam na mysli zdrowe, regularne posilki) bo przytyje :/
Ja tez odchudzalam sie kiedys jedzac coraz mniej, bo wydawalo sie to logiczne. W koncu nie bylam w stanie schudnac mimo, ze jadlam na sniadanie i kolacje tylko jogurt i jablko, a na obiad wodnista zupe z warzywami i ryzem, czasem kawalkiem miesa drobiowego :/ Przez brak efektow zainteresowalam sie tym, jak dziala organizm 🙂
Teraz jem naprawde duzo, znajomi dziwia sie gdzie ja to cale jedzenie mieszcze, wage trzymam bez problemu. A kilka lat temu bylam przekonana, ze mam tendencje do tycia i nie moge wygladac normalnie.
Wracajac do diety - powinien to byc sposob odzywiania na lata a nie na chwile. Dlatego nie moze to byc meczarnia, bo ciezko bedzie wytrzymac. Pewne rzeczy powinno ograniczac sie stopniowo. Jesli jest cos, czego naprawde nie jestesmy w stanie sobie odmowic, lepiej wlaczyc to diety ustalajac limit jak czesto i ile jesc i wliczyc te kalorie do bilansu. Znacznie lepsze rozwiazanie, niz mniejsze i wieksze odstepstwa od diety i spozywanie dodatkowych, nie wliczonych w bilans kalorii. Poza tym latwiej wytrzymac jesli mamy swiadomosc, ze mozemy pozwolic sobie na cos co lubimy, niz perspektywa, ze nie bedziemy mogli zjesc tego juz nigdy 😉
viikaa tak zgadzam się z tym co napisałaś. jednak uważam, że jeśli ktoś chce przejść na jakąś dietę, a jego produkty, które go gubią czyli np.czipsy, powinien przed zastosowaniem diety niwelować. Następnie przejść do jakiejś konkretnej diety. Ja osobiście jem mniej, by nie włączać trybu packmana. Po jakimś czasie się do tego przyzwyczaiłam. Oczywiście nie każdy może będzie od tego chudł. Nie mniej jednak sądzę, że zrezygnowanie z tłustych potraw, jakiś pustych zakąsek i dużej ilości cukrów jest dobra dla organizmu.
Odchudzanie fakt to sprawa indywidualna. Dlatego ja nie lubię tych diet 1000kcal, Dukana, śródziemnomorska. To są diety napisane przez lekarzy ze wskazaniami dla ludzi z pewnych grup. Czyli w skrócie mówiąc o danej nadwadze, stanie zdrowia. Zawsze powinno się konsultować dietę z dietetykiem i wykonać badania. Jednak to kosztuje i mało kto takie rzeczy robi.
Dla może "urozmaicenia" podam swój wiek, mam 15lat i nie stosuję jakiś super wymyślonych diet, ze względu na to, że w moim wieku nie powinno się ich stosować jeśli nie ma się ewidentnej nadwagi. Ograniczyłam tylko ww rzeczy (tłuszcze, węglowodany, puste kalorie zniwelowałam, oczywiscie od czasu do czasu zjem sobie kawałek gorzkiej czekoaldy czy loda, nie mówię, że nie).
nie będę nikogo pouczać, każdy robi co chce przecież ze swoim ciałem, organizmem. Je tyle ile chce. korzysta z diet jakie to mu się podobają. lubi takie diety jakie lubi. w końcu o gustach się nie dyskutuje. po prostu takie mam zdanie. nic więcej. ; )
A ja od dwóch tygodni próbuję schudnąć... biegam wieczorami, piję po 1,5-2l wody dziennie, ćwiczę rowerek i brzuszki codziennie, jem 3 posiłki(rano sałatka jarzynowa i grahamka, po południu kasza gryczana/pęczak ze schabem/kurczakiem w sosie z torebki, wieczorem parówki ewentualnie jajka, do przegryzienia marchewki, jabłka i inne warzywko-owocki) dziennie i... nic 😵 Waga cały czas ta sama, nawet o kilogram nie spładła... 😵 W przyszłym tygodniu kupuję sobie karnet na basen, będę pływać 2 razy tygodniowo... zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Ciekawa dieta... bulki, kasze, parówki, sosy z torebki? 🤔 Moze jeszcze wspomniana salatka jarzynowa jest z majonezem?
Poza tym, ze malo dietetyczny ten jadlospis, to do tego jesz za rzadko, powinnas jesc 5 razy dziennie i przestac przegryzac miedzy posilkami, zamiast tego pic wode.
Bulka grahamka i kasza gryczana to nie jest jeszcze tragedia (zrodlo weglowodanow zlozonych, kasza ma niski indeks glikemiczny). Natomiast parowki i sosy z torebki to raczej kiepski pomysl, w parowkach jest sporo niezdrowego tluszczu,a sosy to sama chemia. Poza tym za malo warzyw w tej diecie i jak juz Hiacynta wspomniala posilki powinny byc czesciej.
Byc moze, jak juz ktos tu wczesniej zauwazyl, jesz duzo mniej niz potrzebujesz i organizm zamiast o chudnieciu "mysli" o magazynowaniu na gorsze czasy.
Od 3 dni waga utrzymuje się na poziomie 56-57kg! 😅 Nie jest źle 😁
Próbowałam jeść dużo warzyw, ale... chodziłam cały czas głodna 🤔wirek: Nie mam pojęcia, ską to się bierze. Z sosów już zrezygnowałam, parówki były wyjątkowo, bo lokator z pracy przyniósł całą torbę. 😁
Biorę się za siebie, dużo ćwiczeń codziennych, bieganie, będzie basen... do diety spróbuję dorzucić więcej warzyw, owoce jem nagminnie. Zobaczymy, czy coś to da...
edit: Mam jeszcze pytanie. Często zdarza się, że muszę zjeść na mieście w "biegu". Co najlepiej skonsumować? Tak, żeby się najeść, ale niezbyt tucząco? 😉 Macie jakieś propozycje?
Ja jak musze szybko cos zjeść to wpadam do Mc'Donald's-a i biorę sałatkę.... są dobre i sycące 🙂
Albo gdzieś na straganie kupuję młode marchewki i wcinam marchewy 😉
Hm... sałątka nie jest złym pomysłem, ale jakoś tak... nie przekonują mnie te z Mc'Donals's 😉 Marchewki mogę jeść kilogramami i dalej chce mi się mięsa... 😁 No nic, muszę coś wykombinować. Moja przyjaciółka podsunęła mi ostatnio teorię, według której powinnam przejść na dietę bogatą w dużą ilość wszelkiego rodzaju mięsa i kasz 🤔 Czyli jeść dużo tłuszczów, wtedy rzekomo organizm nie będzie ich magazynował.. ale jakoś mnie to nie przekonuje.
CzarownicaSa - a ile masz wzrostu?? :kwiatek:
Gagulec 159cm 😉 Według BMI powinnam ważyć 50-54kg. Czyli jeszcze co najmniej 3 do zrzucenia...
Pewnie moja waga jest kwestią tego, że z Konstancina przeprowadziłam się do Warszawy i przestałam jeździć konno... w ogóle w Warszawie wszędzie jest blisko, więc człowiekowi nie chce się ruszać... takiego lenia złapałam, jak nigdy! 🤔wirek:
Na pewno brak ruchu sprawil ze jedzac podobnie przytylas, no bo przestalas to spalac 🙂.
Może rower, spacery... Cokolwiek 🙂. Odstaw trochę czekolady i czipsy i powinno być okej 🙂.
No 54 ja ważę obecnie 🙂
Odstawiłam i cierpię 😕 ale próbuję być dzielna! 😁 Gdybym miała rower to pewnie bym jeździła(choćby do pracy, raptem 30minut by to trwało), ale niestety u mnie roweru niet... 🙁 Biegam, codziennie po 15-20 minut(na więcje brak kondycji), a do jazdy konnej chętnie bym wróciła, gdybym tylko miała gdzie i jak. A wagi zazdroszczę, nie ma co 😉