Wybór kierunku studiów

Kasska to Ty junior jesteś, mamy kilka rodzynków mocno po 30tce, ba po 40tce też😉 marzenia trzeba spełniać, niezależnie od wieku, ja po obronie chcę iść na prawo albo coś z inżynierią genetyczną a jestem... no sporo starsza🙂
Karla,
no właśnie u mnie na roku będę raczej 'ciocią Kasią', same młodziaki :P
I chyba takie 'starsze' osoby częściej i z lepszymi wynikami doprowadzają studia do końca? Wtedy to się chyba ma już określony plan na życie, cele i marzenia o które się walczy, a nie odbębnia się te studia na zasadzie 'bo muszę, bo wszyscy, bo papierek'?
:emota200609316:kasska Piona! Mam 26 i jestem na II roku wety i nigdzie się stąd nie ruszam 😜

Głupek byłam po maturze gdy wszyscy straszyli, że weta taka straszna a ja stwierdziłam, że w sumie to aż tak na nia nie chcę pójść i pójdę na coś 'bezpieczniejszego', chyba zbyt bałam się porażki. Dopiero teraz do tego w sumie doszłam bo tak to nie myślałam o tym, skończyłam inżynierię biomedyczną fajną no ale tak jakoś najbardziej to mnie te medyczne rzeczy interesowały, ze ścisłymi sobie radziłam ale to nie było to. Głupek nr 2 byłam gdy po zrobieniu inż stwierdziłam, że już za późno na wetę 😁 poszłam więc grzecznie na magisterskie.... zrobiłam mgr inż po czym stwierdziłam szukając pracy, że... mnie żadne stanowiska związane z moim kierunkeim nie interesują... nie mam aspiracji by zyskiwać kwalifikacje a potem siedzieć pół dnia za biurkiem... już robiąc magisterkę wróciłam na dobre do koni do startowania, instruktorowania ale nie taki miał być mój plan na życie, nie tylko to. Niemalże ostatniego dnia rekrutacji się zarejestrowałam, bez poprawiania matury (przez te lata byłam pewna, że gdybym się uparła na wetę i tak czeka mnie poprawa matury bo z tą się nie dostanę) z nastawieniem, że i tak sie nie dostanę ale zebym nie załowała.

Potem wszystko potoczyło się już błyskawicznie tak, że nawet nie miałam kiedy mieć wątpliwości. Dopiero potem jadąc już do Lublina zastanawiałam się co ja dobrego zrobiłam, że jak teraz nie wypali to w ogóle będzie porażka na całej linii. Miałam dużo obaw, ale marzenia trzeba spełniać nawet te 5 lat później ale co to 5 lat w stosunku do całego życia. Powiem CI też, że z każdym miesiącem utwierdzałam się w tej decyzji, jedyne czego mogę żałować to późnego jej podjęcia ale.. widocznie tak mało być. Może kiedyś jeszcze moja inżynieria biomedyczna do czegoś mi się przyda, kto wie  🤔wirek:. Teraz dopiero czuję, że jestem tu gdzie powinnam być 😍  Najgorsze pewnie dopiero przede mną, ale poprzedni rok minął tak szybko i naprawdę 'bezboleśnie' w stosunku do tego jak to wszyscy straszyli, potem wakacje i kilka okazji do praktyk przy koniach 😍 i to jest to co chcę robić, mimo, ze jeszcze wiele przede mną to dużo łatwiej pokonywać te wszystkie trudny będąc w pełni świadomym swojej decyzji i wiedząc po co się tu jest.

Przepraszam, że przynudzam, ale miło znaleźć podobnego 'wariata' do siebie 😉 A ty kasska, na której uczelni jesteś? Ja Lublin bo znowu - tak mnie los pokierował bo tylko tam jeszcze była otwarta rekrutacja jak mój pomysł wpadł mi do głowy. Myślę co prawda intensywnie nad przeniesieniem się do Warszawy z racji na większe możliwości i więcej okazji chociażby do praktyk czy jakiejś dorywczej pracy, ale nie wiem czy to się uda. Zobaczę co czas pokaże i pewnie we właściwym momencie wyjdzie tak jak powinno wyjść mi na dobre. Powodzenia!

edit: Co do młodziaków na roku to w mojej grupie jednostki to zeszłoroczni maturzyści, reszta albo po roku, dwóch zmieniła kierunek albo tak jak ja wróciła po latach do wet pomysłu, ale fakt zdziwiłam się jak okazało się, że wcale nie jestem najstarsza🙂
Ehh... Widzę że sama muszę dojrzeć do tego co chce robić , co wcale nie jest teraz łatwe. Bo tak jak piszecie, czasem po kilku latach albo skończeniu innego kierunku dopiero wiemy czego chcemy.  A już w drugiej klasie liceum muszę mieć sprecyzowane plany i zdecydować jakie przedmioty wybieram na rozszerzenie i będę zdawać na maturze  😲
Magdzior,
to nasza historia brzmi baaardzo podobnie  🤣 też się bałam po maturze, że nie dostanę się na wetę i musiałam wymyślić coś zapasowego. Złożyłam papiery dodatkowo na techniki dentystyczne. Dostałam się i na wetę i na techniki, a poszłam na to drugie bo właśnie brakowało mi pewności, bałam się, wszyscy (oczywiście niezbyt zorientowani w temacie) mówili, że technik to super zawód, że takie kokosy, tyle pracy! Gó*no prawda  😀 Zrobiłam licencjat, 5 lat pracowałąm, nienawidziłam tego co robiłam, ludzi u których pracowałam(poza jednym wyjątkiem na 3) i warunków jakie mi oferowali. A na zakładanie własnej pracowni nie miałam ochoty, bo i tak nie lubiłam tego zawodu 😉
No więc spróbuję naprawić błędy młodości  🏇

Jestem na SGGW 🙂

Wiki,
ja marzyłam o weterynarii wiele lat przed maturą 🙂
kasska Ja też, zawsze odkąd pamiętam było, że idę na wetę po czym złożyłam papiery tylko i wyłącznie do Wrocławia (umyśliłam sobie wówczas, że i tak progi są podobne więc bez sensu składać w kilka miejsc). Nie dostałam się w 1 rekrutacji więc stwierdziłam, że tak ma być i poszłam do Krakowa na polibudę. Co z tego, że osoby z tą samą ilością punktów co ja się potem dostały, wystarczyło poczekać, ale chyba wtedy na rękę było mi dojeżdżanie do bliskiego Krakowa niż przeprowadzka gdziekolwiek.

Ciekawa byłam co powiedzą znajomi i rodzina na mój szalony pomysł, większość reakcji była w stylu "no, nareszcie", nikt nie był zdziwiony 😁

Ja tak po cichu planuję się na MOSTAR wybrać, może na 3 roku a potem ewentualnie przenieść na SGGW ale to póki co takie plany mi się luźne w głowie rodzą. W sumie na Lublin narzekać nie mogę, kliniki mamy nowe, zaplecze dobre ale mimo wszystko ciągnie mnie do Wawy. Dobra, wracam do anatomi 😜 (tak, zwariowałam kompletnie kto by pomyślał żebym na moich poprzednich studiach spędzała piątek w książkach).
madmaddie   Życie to jednak strata jest
02 października 2015 19:56
czytałam dzisiaj wywiad, trochę mi się skojarzył z dzisiejszą dyskusją, myślę, że warto wrzucić.
Facella   Dawna re-volto wróć!
02 października 2015 21:07
U mnie na studium są kobiety w kwiecie wieku, 40-50 i to jest normalne. Bezpośrednio po liceum jest może 5? 6? osób z ponad 30. Także nie przejmujcie się, że "późno" zaczynacie. Ja też zacznę późno, jeśli w ogóle, bo może się okazać, że moja obecna szkoła mi wystarczy  😁
Tak jak Karla🙂 pisze mamy trochę studentów powyżej 30stki, ale najlepsza opowieść była 2 roczniki niżej, gdzie uczy się z nimi pan lat 55 i na pierwszych zajęciach z anatomii wszyscy odnaleźli na prosektorium swoje grupy, siedzą w fartuchach i czekają aż pan lat 55 sprawdzi listę, po czym jakie wielkie było ich zdziwienie, kiedy do stolika podeszła pani doktor, na oko 15 lat młodsza od pana i to jednak ona prowadziła  zajęcia 😀

Magdzior, Nesca92 z rv tak własnie zrobiła, na 3 roku przyjechała do nas na MOSTAR i już została 🙂
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
03 października 2015 18:01
Trzymam kciuki i kibicuję! Czyli mam jeszcze trochę czasu na podjęcie decyzji 😎 Będziesz taką moją cichą nadzieją - jak tobie się uda, to ja też muszę spiąć zad i zawalczyć o marzenia.


Walcz! W Niemczech bardzo dużo jest starszych studentów. Sama skończyłam studia będąc starsza panią 😉 jesteś dalej koło Aachen?
Cricetidae No właśnie słyszałam i to chyba jedyna sensowna opcja przeniesienia się teoretycznie od 3 roku, na pewno będę się o MOSTAR dowiadywać a co później to się okaże.
Gienia nie, przenieśliśmy się w okolice Münster - o ironio, miasto studentów 😉 Mój facet znalazł dobrze płatną pracę i już prawie dwa lata nas przy Aachen nie ma. Pasuje też kiedyś znajomych z tamtych stron odwiedzić... 😉
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
04 października 2015 09:11
No to z jednego miasta studentów ( inżynieryjnych, ścisłych z przewaga facetów) do drugiego ( humana, miasto kobiet 😉 ). Mój kupel sie wyprowadził po latach z Aachen właśnie do Münster, bo tam przewaga kobiet na uczelni 😉  😁
Mam do was pytanie, chociaz nie wiem, czy watek odpowiedni.
Studiuje psychologie, na razie w Polsce, po angielsku, z zamiarem wyjechania. Duzo zagadnien psychologicznych mnie interesuje, chce w przyszlosci robic badania, pracowac naukowo. Jako ze jezdze konno, pomyslalam o polaczeniu tych dwoch rzeczy - psychologia koni. Pytanie do was, czy znacie jakies osrodki w Europie, gdzie prowadzi sie badania nad konmi? Duzo badan, powiedzialabym ze nawet wiekszosc, z ktorymi mialam do czynienia, robi sie w Equine Research Foundation w Kaliforni, tylko ze dla mnie to za daleko i nie ten klimat  🙄 Znalazlam w internecie Nottingham Trent University, jako jedyny w sumie oferujacy kierunek studiow zwiazany z psychologia koni. Tak naprawde nie chodzi mi o bezposrednio kierunek studiow, raczej miejsce, gdzie robi sie badania i moglabym sprobowac dostac sie na praktyki, staz, kurs, czy po prostu poobserwowac i zdobyc doswiadczenie 🙂 Z gory dziekuje za wszystkie sugestie!

EDIT
Nie musi byc to koniecznie miejsce anglojezyczne, kraje takie jak np. Niemcy, Holandia, Szwecja tez wchodza w rachube 🙂
nasturcja, - Saumur we Francji? Kiedyś, chyba w "koniu polskim" by artykuł o wielkim ośrodu badawczym we Francji.
Zaczęłam w październiku lekarski na umedzie w Łodzi, ale mam póki co bardzo mieszane uczucia co do tego kierunku i zaczynam się rozglądać za alternatywą dla medycyny. Te pierwsze pół roku niestety działa na mnie mocno destrukcyjnie i nie sądzę, żeby dane mi było wytrzymać to psychicznie do końca, z resztą zupełnie przestałam widzieć siebie w roli lekarza jakiegokolwiek. Może podpowiecie coś innego z maturą z biologii, chemii, matematyki i angielskiego na rozszerzeniu? Raczej jestem typem ścisłego umysłu i tu jest też kolejny zonk z medycyną, która de facto jest chamską pamięciówą, co mocno mi nie odpowiada. Nie mam bladego pojęcia za czym się rozglądać, czego szukać. Interesują mnie raczej kierunki dostępne tylko w Warszawie lub Łodzi. Jeśli miałabym iść w zgodzie z zainteresowaniami, to najchętniej studiowałabym "końsko", ale mam świadomość tego, że w Polsce jest to zupełnie bez sensu, więc nawet nie zastanawiam się nad kierunkami tego typu.
Czy orientujecie się może, jak wygląda sprawa studiowania za granicą po angielsku, niekoniecznie w UK? Zależy mi na bezpłatnych studiach, bo za zachodnią granicą życie i tak drogie.
Weiderowa Myślę, że musisz sobie odpowiedzieć co chcesz potem robić, pasuje do Twoich 'wymagań' inżynieria biomedyczna'  - skończyłam na PK w Krakowie. Sporo przedmoitó∑ technicznych matma, fizyka, mechanika uzupełnionych ogólną wiedzą medyczno-biologiczną (protezy, sztuczne narządy, podstawy anatomii). Ale trzeba sobie zdać sprawy, że wiele osób idąc na to ma średni plan na siebie i z pracą bywa różnie, choć osoby z mojego roku, które faktycznie wiedziały co tam robią i znalazły się w  tej dziedzinie pracę też mają w firmach projektujących sprzę† lub podobnych.
Weiderowa, - przejrzyj sobie na spokojnie wszystkie kierunki na interesujących Cie uczelniach, opisy i to, co jest w sylabusie. Do głowy przychodzi mi tylko biotechnologia obecnie. Może jeszcze dietetyka lub fizjoterapia. Z zagranicy, to super oferte, w tym studiów związanych z tym co podałaś, ma Szwecja - łącznie z kursem językowym, stupendium i takimi różnymi.
I zadaj sobie pytanie - w jakiej pracy się widzisz? W kontakcie z ludźmi, za biórkiem, w terenie? Wolałabyś wykonywać pracę na zasadzie odtwórstwa, czy odkrywać coś nowego?
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi. Główny problem leży w tym, że właśnie nie wiem co chcę robić. Najchętniej ukierunkowałabym się jeździecko, ale wolałabym najpierw skończyć jakieś sensowne studia, żeby potem nie zostać z "ręką w nocniku", bo nigdy nie wiadomo czy po drodze coś się nie odmieni. W sumie idąc na tą medycynę też nie byłam do tego przekonana i szłam przez rozsądek, ale już teraz wiem, że przez rozsądek nie dam rady tych studiów skończyć, tym bardziej, że i po studiach nie jest lekko, pięknie i przyjemnie. Raczej zawsze wolałam pracę, w której muszę używać kreatywnego myślenia, niż typowo odtwórczą. Dobrze odnajduję się w manualnych zajęciach. Nie ograniczam się tylko do kierunków typowo przyrodniczych- techniczno- inżynieryjne też wchodzą w grę. Pomysłów szukam wszędzie, bo już na samą myśl o mojej uczelni robi mi się nie dobrze...
Póki co mam straszną załamkę, bo na tych studiach czuję się jak w potrzasku.  😕
Weiderowa A że lekarzem by ć nie chcesz jesteś pewna? Bo wiesz, mało które studia są fascynujące i zgodne z nasszymi oczekiwaniami już na 1 semestrze, więc jeśli tylko przez to miałabyś rezygnować to też nie warto.
Weiderowa, a stomatologia? manualna robota głównie 🙂 ja marzyłam o byciu stomatologiem 😍 Oceny z części przedmiotów by ci przepisali, bo są troche mniejsze wymagania 🙂
Też o tym myślałam, ale przepisać cokolwiek mogą dopiero po pierwszym roku, bo inaczej rozłożone przedmioty są, a ja nie wiem czy dam radę ten pierwszy rok do końca dociągnąć, bo już po miesiącu miałam ochotę uciec z krzykiem. Im szybciej te studia rzucę, tym lepiej będzie dla mojego zdrowia psychicznego, bo nerwowo już po tym pierwszym semestrze jestem mocno nadszarpnięta. Właściwie nie ma dnia, w którym bym nie płakała. A na stomie na pierwszym roku dokładnie to samo co na lekarskim, więc jakbym chciała w przyszłym roku zacząć od początku, to musiałabym przez ten koszmar przechodzić jeszcze raz.
Ludzie się zabijają, żeby się na medycynę dostać, a ja w tym momencie żałuję, że ją w ogóle zaczęłam.
Weiderowa,
rzuć te studia w cholerę, skoro jesteś tak przekonana, że to nie dla Ciebie. Są zawody, w których można zagryźć zęby i 'jakoś to leci', a są takie, w których praca bez powołania to zupełna pomyłka(i zawód lekarza taki według mnie jest). Ja skończyłam pierwsze studia, na szczęście trwały tylko 3 lata. Już po pierwszych praktykach wakacyjnych, gdy miałam okazję przyjrzeć się jak to naprawdę wygląda, wiedziałam, że nie dam rady pracować tak przez kilkadziesiąt lat 😉 Choć do tego zawodu akurat powołanie nie jest potrzebne.
Zrezygnuj z medycyny, zajmij się pracą i doskonaleniem języka, który byłby Ci potrzebny na zagranicznych studiach. Zorientuj się co i jak, jakich papierów wymagają, to zajmuje zwykle sporo czasu i energii.
Jeśli wymyślisz jakiś potencjalnie interesujący Cię kierunek warto porozmawiać z osobą, która go obecnie studiuje i/lub go już skończyła i ma jakieś doświadczenie. Nawet jeśli nie znasz nikogo takiego osobiście to dzięki wszelkim forom i fb na pewno zdobędziesz wiele kontaktów 🙂
Poowodzenia 🙂
Gniadata   my own true love
28 stycznia 2016 13:42
Weiderowa ja Ci mogę po pół roku polecić biotechnologię. mam wrażenie że to taki techniczny kierunek dla przyrodników 😉 gdyby nie weta to na pewno bym na nim została, bo generalnie jest naprawdę fajnie. jak chcesz coś wiedzieć konkretnego to wal na pw (studiuje na sggw).
Weiderowa, ja powtórzę to co napisała Ci Magdzior, zastanów się, czy jesteś pewna, że chcesz zrezygnować z leku. Bo może to tylko kryzys na zasadzie trawa za płotem zieleńsza. 😉 Teraz z perspektywy 4 roku mogę powiedzieć, że wszystkie wiadomości zdobyte wcześniej układają się w baaardzo logiczną układankę, pamięciówka jest tylko drogą do celu, potem to wszystko pięknie się układa. Polecam Ci pochodzić na dyżury, wolontariat,  "powkręcać się", żeby zobaczyć w szpitalu coś ciekawego, w dziedzinie, która Cię interesuje. Żebyś potem nie żałowała.  :kwiatek:
Nie wiem już sama co mam z tym wszystkim zrobić, ale wiem na pewno, że nigdy dotąd nie czułam się tak nieszczęśliwa, jak przez ostatnie cztery miesiące. Nawet nie chce mi się już próbować z tym wszystkim walczyć. Wkręcić się nigdzie nie mam jak, bo zwyczajnie nie ma na to czasu. Jak tylko mam jakąkolwiek wolną chwilę, to pędzę do stajni, bo to jedyne miejsce, w którym nie myślę o tym wszystkim co każdego dnia mi się wali na głowę. Nie jestem w stanie tego odpuścić. Może gdyby nie to, że dojeżdżam do stajni 30 km w 1 stronę cztery razy w tygodniu, to miałabym więcej czasu i może byłoby łatwiej mi to wszystko zaliczać i ogarniać, ale nie jestem w stanie odpuścić jedynej rzeczy, którą lubię i która mi została. Nie umiem podporządkować studiom całego swojego życia. To po prostu chyba nie dla mnie.
Weiderowa Każdy czuje to inaczej i zrobisz jak będziesz uważała, ale powiem CI z mojej perspektywy. Nie poszłam na wetę kilka lat temu bo stwierdziłam, że nie ma nigdzie blisko, musiałabym zrezygnować z jeździectwa, z koni, ze startów, a potem to już w ogóle jako wet pewnie czasu brak i będę miała z końmi mniej do czynienia niż wczesniej. I tak zreobiłam poszłam na fajne studia, blisko jeździłam codzeinnie do stajni, startowałam po czym skończyłam je i stwierdziłam szukająć pracy no ale przecież nic ciekawego dla mnie nie ma bo ja chcę być wetem!

Dlatego powiem ci, ze w pesrpektywie całego życia kilka lat studiów to niewiele i jeśli będę musiała zrezygnować lub zminimalizować moje jeździectwo na te lata to teraz widzę, że warto i trudno jak trzeba to tzreba. Narazie musiałam tylko odpuścić starty chociaż gdybym baaardzo chciała to by się dało ale jednak nie chcę aż tak nagniać czasoprzestrzeni bo.. wbrew pozortom fajne jest takie poświęcenie się studiom! Wczesniej wydawało mi się to nierealne, dziwne i kosmiczne, że jak to tak życia poza uczelnią nie mieć co Ci ludzie robią a teraz jest zupełnie inaczej. Czytam, oglądam różne materiały dodatkowe, chodzę na koło gdzie też zawsze coś ciekawego wpadnie do głowy, na wykłady w ramach wtorków klinicznych i jest super! A do konia też jeżdże co tydzień na weekend te 300km, ja sobie przez te 3 dni odpocznę, koń zdaje się być zadowolony i nie narzeka więc wbrew pozorm jeśli chcesz być lekarzem to warto zacisnąć zęby i  trochę odpuścić inne rzeczy by dojść do celu.
Weiderowa, napiszę z perspektywy studentki 4roku z 5 letniego trybu lekarskiego. Weź kartkę zrób tabelę na plusy i minusy studiowania lekarskiego. Nie naraz, tylko stopniowo dopisuj pozytywy i negatywy. Jest ciężko, później będą momenty z mniejszą ilością nauki, ale będą też gorsze niż pierwszy rok. Dużym plusem jest brak problemu ze znalezieniem pracy, minusem(dla niektórych plusem) nauka przez całe życie, jezdzenie na szkolenia, konferencje, samokształcenie. Plusem są dobre pieniądze, ale dopiero po tym jak przemęczysz się na studiach, stażu, rezydenturze/wolontariacie (!), specjalizacji. Plusem jest to, że będziesz kimś, kogo warto mieć w rodzinie (no wiadomo, że każdego mieć warto 😁 ale chodzi mi o możliwość większej pomocy z Twojej strony jeśli chodzi o wykonywany zawód). ALE jest też mało czasu na rodzinę, chyba, że ograniczy się pracę co równa się z całkiem przeciętnymi zarobkami. Można tak wymieniać i wymieniać....

Studiowałaś pół roku, nie jestem na Twoim miejscu, ale to jednocześnie dużo czasu, żeby poznać specyfikę tych studiów i mało. Znam ludzi, którzy skreślili się z listy studentów po pierwszych zajęciach z anatomii. Znam takich, którzy próbowali dostać się przez kilka lat i są rozczarowani, ale też takich, którzy nie wyobrazają sobie bycia na innych studiach.



edit.
Dostałam się na wetę, nie ucieszyłam się ani trochę. Dostałam się na lekarski, płakałam z radości (a nie mam w zwyczaju płakać), narzekałam na pierwszym roku, na drugim zaczęło mi się podobać, a na trzecim oszalałam na punkcie moich studiów.


edit. 2
Mam dwa konie, odpuściłam 5-6lat z jeździeckiego życia z perspektywą kasy w przyszłości na bezstresowe posiadanie koni, trenowanie (mimo znacznie ograniczonego czasu przez pracę) i STARTY, które kochałam.

Pierwsze 2 lata lekarskiego są tragiczne. Tak naprawdę na tych studiach trzyma mnie tylko mega chęć bycia lekarzem i to ze jara mnie ta robota,, bo gdyby nie to dawno bym je rzuciła w cholerę. Jeśli skupiasz się na "tu i teraz" a nie patrzysz, co Ci to da w przyszłości to będziesz się męczyć, a jeśli patrzysz i tego nie chcesz to skończ ten rok i zmień studia. Skończ żeby mieć pozaliczane przedmioty, które ewentualnie może sobie gdzieś przypiszesz. Tylko pamiętaj - jeździć konno możesz zawsze- traktować to jako hobby, z medycyna już nie da się tak zrobić. Ja odpuściłam jezdziectwo na kilka lat, nie jest mi z tym źle a wrócę do tego, mam nadzieje, po studiach jako odskocznie od pracy  🙂

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się