Lonżowanie

Dlatego ta właśnie połowa nigdy nie powinna zajmować się końmi!!!
No brawo. Powiedz to np. p.Ratajczykowi, który z tego co się orientuje, prowadził kilka kursów lonżowania...

Figaro, ja też wspomnę o Polaku, którego jak mniemam znają wszyscy koniarze, a szanujący się na pewno - p. Jan Mickunas pisał,  że on nie popiera jakiegokolwiek lonżowania koni, zwłaszcza młodych. Na lonży może chodzić cytuję "koń doświadczony, który z jakiegoś powodu nie może chodzić pod siodłem".
Lonżowanie na dwóch lonżach to wyższa szkoła jazdy i ja osobiście w ten sposób nie lonżuję swojego konia, bo nie chcę używać go jako narzędzia do nauczenia się lonżowania na dwóch lonżach w momencie, kiedy on na tych dwóch lonżach chodzić nie umie. Laikom, którzy nie potrafią lonżować na jednej lonży też zalecałbyś lonżowanie na dwóch? No proszę Cię!
Poza tym - mnie nie przekonują "koziołki", które proponuje M. Roberts, jako "przyrząd do pracy na dwóch lonżach".
Ja nie mam nic przeciwko naturalsom i nielonżującym. Ktoś lonżuje na cordeo? A proszę bardzo. Nie lonżuje w ogóle? Też nie szkodzi. Ma konia tylko dlatego, żeby na niego popatrzeć? Też nic nie szkodzi. Tylko, na litość, nie cierpię nawiedzonych, którzy są przekonani o "jedynej i słusznej własnej prawdzie jeździeckiej". Niestety, jeździectwo to taki sport, gdzie powinno się dobierać sposób pracy i akcesoria indywidualnie do konia i umiejętności jeźdźca. Mimo, że dwóch trenerów czy instruktorów może mieć skrajne zdanie na jakiś temat to nie znaczy, że oni oboje się mylą. Każdemu wg potrzeb...
Obaj panowie, o których wspomniałaś korzystają w swojej pracy z doświadczeń przedwojennej szkoły jazdy, a pan Mickunas jest poniekąd kontynuatorem idei mjr.Kona,Olędzkiego czy Mossakowskiego i chwała mu za to...
Lonżowanie na dwóch linach rzeczywiście nie jest sprawą łatwą i wymaga dużo pracy, delikatności a przede wszystkim dobrej znajomości anatomii, współpracy układu kostnego z mięśniowym. Zadajesz pytanie dot. laika. Otóż laik w ogóle nie powinien brać się za lonżowanie, bo wyrządzi jedynie krzywdę zwierzęciu...
"Lonżowanie na dwóch lonżach to wyższa szkoła jazdy i ja osobiście w ten sposób nie lonżuję swojego konia, bo nie chcę używać go jako narzędzia do nauczenia się lonżowania na dwóch lonżach w momencie, kiedy on na tych dwóch lonżach chodzić nie umie." Jeżeli boisz się o swojego konia ( co jest całkowicie jasne) i jak rozumiem również o swoje umiejętności, to zawsze możesz poprosić  o pomoc. Co do nawiedzenia, ja raczej nazwałbym to zdobytym i ciągle zdobywanym doświadczeniem. Pracuję już z końmi 40 lat i niekiedy po prostu dzielę się swoimi spostrzeżeniami.
A ja mam dwa pytania związane z lonżowaniem koni . Byłam na praktykach i nasunęły mi się dwa problemy i chęć ich rozwiązania w ewentualnej przyszłej pracy z końmi i ich lonżowania . Gdy o to pytałam słyszałam wymijające odpowiedzi na praktykach .

1. Wiele koni handlowych na tych praktykach było nauczonych , że jak tylko na lonży się je wypuszcza na koło ruszają kłusem . Próby przejścia do stępa metodami jakie znam ( bat przed koniem , równolegle iść z koniem na wysokości pyska , nie raz szarpnięcie nawet za lonżę  😡 ) nie pomagały - dla mnie stęp przed pracą bez zapiętych wypinaczy/gum/czambonu to podstawa , a w takich przypadkach stawał się niemożliwością , bo poza wymienionymi wyżej sposobami które znam lub poznałam na praktykach nie znałam innych . Co w takich przypadkach robić ? Przypuśćmy kiedyś kupię konia , który będzie tak właśnie nauczony i będę chciała móc pracować z takim koniem na lonży bez stresu i oduczyć go takiego chodzenia na lonży .

2. Miałam okazję pracować z różnymi końmi na tych praktykach i miałam stosować na nie różne patenty - gumy ( zakładane na potylicę , idące przez wędzidło między nogami konia do popręgu ) , wypinacze i czambon . Niestety czasem się okazywało , że koń nigdy czegoś takiego na sobie nie miał . Przedstawię dwa przypadki z którymi się spotkałam i jak się zachowywały przy tym "pierwszym razie"

- wałach hanower , 7 lat ( chyba ) - lonżowanie na dworze , na szczęście chodzący stępem - w jego przypadku nie miałam problemu z występowaniem przed pracą . Wcześniej chodził na wypinaczach -  z tym są też spore u niego problemy - chodził z zadartą głową wiecznie , innym osobom też nie chciał opuszczać głowy i się rozluźnić . Miałam założyć czambon - przy próbie zapięcia okazało się , że nigdy na nim nie chodził . Przy koniach co do których nie mam pewności czy chodziły na danym patencie , nie wypinam tych koni zbyt mocno . Zapięcie z jednej strony nie sprawiło mu problemu , natomiast próba zapięcia z drugiej strony powodowała panikę , ucieczkę w tył i wspinanie się do tego stopnia , że o mało się pare razy nie wywalił . Zrezygnowałam z czambonu założyłam wypinacze - okazało się , że na czambonie nigdy jeszcze nie chodził .

- kobyła ze Szwecji , w podobnym wieku . Na jeździe ciężka do opanowania , niestety problem z stępem na lonzy przed pracą . Raz ją wcześniej lonżowałam - przed jazdą w siodle i ogłowiu . I miło mnie zaskoczyła , chodziła bardzo grzecznie , nie ciągnęła , nie wyrywała lonży i tak jak tego chciałam . Ostatniego dnia praktyk miała pójść na lonżę w pasie i na wypinaczach . Nie zapinałam ich mocno , bo nie wiedziałam , czy już jej ktoś zakładał . Po zapięciu drugiego wypinacza i cofnięciu się ( moim ) kobyła się wspięła i ruszyła panicznym kłusem z łbem zadartym pod dach hali , próby galopowania ( z jej inicjatywy na początku ) kończyły się hamowaniem bo nie wiedziała co ma ze swoim ciałem zrobić z tym czymś co ją krępowało . Ale szybko sama się nauczyła że wypinacze jej krzywdy nie zrobią , ładnie się zganaszowała a pod koniec zaczęła chodzić z głową nisko .

I tu moje drugie pytanie - jak nauczyć konia chodzenia na takich rzeczach , żeby nie zrobić krzywdy ?
Nie uważam się za autorytet w kwestii lonżowania, ale z niechęcia konia do chodzenia stępem spotkałem się - kiedyś było tak u mojej Dalii wlkp, w czasach, kiedyśmy się słabo dogadywali, a potem u achałtekinek. W obu przypadkach jedyną receptą była cierpliwość. Koń najpierw musi się rozluźnić i poczuć bezpiecznie aby mógł przejść do stępa. Jeśli będzie się z nim postępowało konsekwentnie i spokojnie, po pewnym czasie przestanie sam się wyrywać kłusem, tylko poczeka na sygnał od lonżującego - i wówczas można już go tak, jak potrzeba, najpierw lonżować w stępie, a potem przechodzić do innych chodów. To jest kwestia co najmniej kilku, jeśli nie kilkunastu seansów i zachowania dużego spokoju niezależnie od tego, co zwierzak na lince wyrabia...
In.   tęczowy kucyk <3
25 października 2009 11:05
Ja ze swoją miałam taki problem - nie było szans na stępa przed i po lonży. często musiałam uspokajać ją po 30minut-więcej cały czas do niej mówiąc i uspokajając. No i delikatnie pociągając za lonżę. Dało się - ja wtedy jeździłam rok, na dobrą sprawę o koniach nie miałam pojęcia - i dało się ; ) Nawet dosyć szybko, pamiętam, że po niecałym tygodniu już normalnie ją lonżowałam (większy problem był wtedy, kiedy kobyła nie mogła zakminić, że ma biegać w kółko ; ) )
Mam inny problem. Nasza najmłodsza za nic nie chce chodzić na lonży w lewo - w prawo robi wszystko, co się jej każe. Umiałbym sobie z tym poradzić na roundpenie, ale minie jeszcze trochę czasu, nim zdołam takowy wybudować - no lonży nie chcę jej zadawać niepotrzebnego gwałtu, więc na razie odpuściliśmy sobie lonżowanie zupełnie. Może jest jednak jakiś prosty i sprytny pomysł, a tylko ja nic o nim nie wiem..?
In.   tęczowy kucyk <3
25 października 2009 11:17
jkobus, no ja miałam odwrotnie. Sprytnych rzeczy nie robiłam, tylko jak koń nie chce to nie ma, że nie chce, ma iść i koniec. I poszła.
uważam, że w problemach z lonżą na każdym etapie bardzo pomaga druga osoba, prowadząca konia przy pysku lub pracująca z zewnątrz koła
No tak, ale po pierwsze - ja nie mam wewnętrznego przekonania, żeby jej przylać batem tylko po to, żeby biegała w lewą stronę... Na roundpenie miałbym więcej możliwości oddziaływania bez bata - stąd jestem przekonany, że jak tylko zbuduję takie urządzenie, problem da się szybko rozwiązać... Poza tym, to jednak trochę niebezpieczne. Ona sprytna jest, jak nie może inaczej, to potrafi przełożyć linkę przez głowę i zwiewa, a ja nie ciągnę, bo się przecież udusi... Ogólnie - nie ma tematu, zbuduję okrąg, sprawę załatwię...
Co do zwolnienia z kłusa do stępa - mój młody miał też taki problem. Wchodził na koło również jego pierwszą reakcją był kłus. Pomogła...  cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Mówiłam do niego spokojnym głosem, skracając powoli loże. Pomagały również małe półparady lonżą.
Gdy opanowaliśmy przechodzenie do stępa, zaczęliśmy pracę nad przejściem do stój, która już nie sprawiała tylu problemów🙂

jkobus, mój młody ostatnio stwierdził, że nie będzie chodził na lonży w prawo. Roundpen  na niewiele się zdał, bo młody tylko tam panikował.
Zniechęciło mnie to do lonżowania, ale resztkami sił postanowiłam jeszcze podejść do tego ze stoickim spokojem. Gdy Samu próbował buntów, podchodziłam do niego, wracaliśmy na koło, non stop chwalenie za to co robi dobrze, jak znów się zdarzył bunt - to samo i tak do znudzenia.. Przy tym oczywiście zachowanie delikatności do maksimum.
No i doszło do tego, że z ostatniej lonży byłam bardzo zadowolona🙂
Ja niestety nie miałam szans pracować z tymi końmi systematycznie , szczególnie w sierpniu gdy było par dziewczynek 15-16 lat , które pomagały i wiecznie one lonżowały , a one się stosowały do tego co właściciel robił z końmi . Ja natomiast chciałam nauczyć je , żeby stępowały . Jestem osobą cholernie cierpliwą i spokojną i tak z nimi postępowałam . Czasem również nie miałam sił ani ochoty bawić się z nimi w 2 godzinne uczące stępowania lonże kiedy : od rana nie jadłam , dzień był wykańczający , była 20 godzina ( żona właściciela nie respektowała mojego czasu kompletnie  😤 A ja głupia o swoje nie potrafiłam zawalczyć , ale tylko od niej  😡 ) i od 2 godzin powinnam w domu być .
In.   tęczowy kucyk <3
25 października 2009 12:27
jkobus, nie sprecyzowałam, ale nie miałam na myśli walenia konia batem. Jak nie chciała iść w prawo machałam po lewej stronie dosyć mocno batem, ale bat ani razu konia nie dotknął. Na moją i dwa inne działało, wystarczyło stanowczo machać i było ok. Ale nie mówię, że na wszystkie podziała akurat ten sposób. Chodziło mi bardziej o "nie pójdziesz w lewo, bo się nadziejesz na bat. Jak pójdziesz dwa kroki w prawo i znowu będziesz chciała iść w lewo, to znowu pomacham Ci batem po tej stronie. Jak się cofasz i próbujesz mnie obejść, to ja znajdę się szybciej po twojej lewej stronie i pomacham za zadem to pójdziesz w prawo. I będziemy się tak 'bawić' do usranej śmierci, ale w końcu zrobisz, to co chcę" ; )
Averis   Czarny charakter
05 stycznia 2010 12:29
http://www.photoblog.pl/grapefruits/55464743
Może mi ktoś wytłumaczyć do czego ma służyć takie podpięcie linki i czy to aby jest bezpieczne dla konia?
dempsey   fiat voluntas Tua
05 stycznia 2010 12:43
jest to jakaś autorska wersja wypięcia Pessoa

patent patentem, ale język gimnazjalistki z tego bloga  🤔
Averis   Czarny charakter
05 stycznia 2010 13:12
To swoją droga  😁 Że autorska wersja -wiem, dlatego pytam, czy w ogóle ma ona jakikolwiek sens. Bo coś mi się kłóci na tym obrazku.
Averis, ale ona dokładnie działa tak jak oryginał z tego co widzę, więc dlaczego miałaby nie mieć? tyle, że linkiza zadem mogą być mniej przyjemne dla konia

a że obrazek zostawia do życzenia.. podejrzewam że kwestia kilku rzeczy, nie jednej
Averis   Czarny charakter
05 stycznia 2010 15:21
k_cian Ja się na lonżowaniu na pessoa nie znam a zauważyłam, że sposób podpięcia linek u tej dziewczyny na fbl różni się trochę od tego, co znalazłam w internecie- stąd moje pytanie. Dziękuję za rozwianie wątpliwości  :kwiatek:
w związku z tym pozwole sobie opisać smieszną przygodę z lonzowaniem mlodego konika. Jako ogierek przed kastracja byl milutki grzeczniutki lonzowalam go bez problemu. Przyszedł moment kastracji konisko odpoczelo moglo sie troszke poruszac to ja tez mądra stwierdziłam ze skoro go brałam to pewnie bedzie tak samo. wyprowadziłam go na dwor pierwsze kilka kolek zrobił ładnie raptem coś mu przyszło do tje małej łępetyny zaczał brykac jak szarpnał i zaczał ode mnie galopować to byłam tak zawzieta zeby go nie puscic że jechalam za nim na budach przez caly placyk przed stajnia. Wszyscy smiali sie ze mnie a ja biedna z przerazona mina na uciekajacym rumolem🙂🙂
Averis pessoa przypinamy na 4 sposoby - w zależności od stopnia zaawansowania treningu konia. 🙂 o, prosze -

mam pytanie.
od zawsze lonżuje na wypinaczach. Ponieważ nie posiadam pasu do lonżowania zawsze wkładałam siodło, a wypinacze przypinalam do siodla. szczerze mowiac to nie chce mi sie za kazdym razem szukac w kupie rzeczy wypinaczy, zakladac siodla itd... jak przychodze do stajni i mam malo czasu to to nie jest dobrym wyjsciem.
czy mozna lonzowac bez wypinaczy?? bo mi zawsze powtarzano ze sie powinno.
tak samo ze nie wolno na kantarze, a i tak wiekszosc lonzuje na kantarze ;/
Wiele osób robi różne dziwne rzeczy z lonżą i koniem. Myślę, że musisz odpowiedzieć sobie na pytanie w jakim celu lonżujesz? Czy dla pozbycia się nadmiaru energii, czy szkoleniowo jako element treningu np: z użyciem kawecanu, czy dlatego, że wszyscy to robią? Na kantarze, mhh takie ganianie w kółko bez sensu, z kolei wypinacze do siodła przypinane ?Zdarzało mi się tak lonżować ale nie przyniosło to efektu, generalnie nie lubię wypinaczy i mój koń też żle na nie reaguje. Powinnaś sama zaobserwować na co koń reaguje najlepiej, kiedy jest rozlużniony i chętny do pracy, co toleruje..
jkobus
moja młoda została wzięta kilka razy na lonżę (dla sprawdzenia jak zareaguje i nausczenia się poruszania po kole)
Była baardzo grzeczna, lonżowałam z siostrą, ale jedna strona widać, ze mniej jej pasowała.
Zrobiłyśmy tak, że przy walczyłyśmy o każdy kawałek pokonany na "gorszą stronę", powoli z zasekuracją drugij osoby, a gdy sie udało zrobić pełne kółko natychmiast klacz została pochwalona, zatrzymana i nastąpiła zmiana kierunku.
Przy kolejnym razie robiła kółko, dwa więcej na "gorszą stronę" i dalej jw
Ważne, aby koniowi nie odpuścic, ale to nie znaczy, ze trzeba go lać czy coś, nalezy mu tylko spokojnie i konsekwentnie wtłoczyć nasz punkt widzenia 😉
Mamy taką starszą klacz, którą zajeżdzała pierwsza, niedoświadczona włascicielka - kobyła cwana, skończyło się na tym, że klacz chodziła na lonży w lewo tylko stępem, w wyższych chodach błyskawicznie wykonując obrót o 180 stopni 
A u nas okazało się, że chodzi jednak w obie strony  😁
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
10 stycznia 2010 11:40
Pewna sprawa mnie drażni wręcz i zaprząta głowę.
Jak to jest ze źrebakami? Damy na to 6 miesięcy taki xrebak ma.

Swego czasu miałam pod opieką 6 miesięcznego ogierka, który  miał już samoświadomość swojej siły i dość często starał się pokazać co potrafi. miałam go przyuczać szacunku do ludzi, podawania nóg, a w między czasie lekkie ćwiczenia na zaufanie (coś jakby 7games). Dużo czasu z nim spędzałam, ale niestety przerwać musiałam tą współpracę jakieś 2 lata temu z wielu nieprzyjemnych powodów.
Miałam niedawno dyskusję na gg z koleżanką o wdrażaniu takich 'dzieci' do lekkiej pracy. Odniosłam wrażenie, ze to zło absolutne 😉

Teraz mnie możecie zjeść. 😉
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
10 stycznia 2010 12:51
moj umie chodzic na uwiazie(chodzil ze mna na spacery do lasu, a jak byl jeszcze mlodszy to na dlugim uwiazie kolo matki w tereny) oczywiscie regularnie czyszczony podaje wszystkie 4 nogi, umie tez chodzic po kole na lonzy i na jakies tam prr reaguje😉 raz na miesiac/dwa pochodzi 10 minut na lonzy i koniec 😉 (oczywscie na kantarze samym). jakos mlodziak mial lekka kontuzej i musial przez pare dni stac z ochraniaczem stajennym na nodze wiec i ochraniacze to nic nowego dla niego ( mial tez w transporcie - pierwszy raz wchodzac do buckamnki po prostu sobie do niej wszedl 😉 )
hej  🙂
potrzebuje porady a propo lonzowania, nie moglam sie doszukac w wątku,a by ktoś poruszał podobny problem.

Mam dwuletnią klacz i powoli zaczynamy zabawę na lonży najpierw były spacerki do lasu, po ujezdzalni itp.
W koncu podjęłam próby nauki mojej młodej "chodzenia w kóleczko".

Zaczełam tą zabawe jakoś w sierpniu/wrzesniu 2009, jedno-dwa kóleczka na prawa nózke , potem na lewo - oczywiscie wszystko w stępie.
Po kilku tygodnia zaczełam kłus , z czasem galop - takze krótkie sesje. Wszystko szło super  😀

Niestety potem była dłuzsza przerwa - ok 1miesiaca, i jak pod koniec listopada/początek grudnia wziełam moja młoda na lonże to mój koń zaczał sie buntowac. dodam ze jest BARDZO inteligentna, szybko sie uczy ale przy tym i szybko wszystko ja nudzi. Zrobiła moze dwa kólka w stepie na lewa noge (lewa strona zawsze szła nam lepiej), jak miało byc trzecie kólko nagle stop i zwrot w druga strone, bez mojej inicjatywy. Zmienilam znowu kierunek na lewą strone, aby zrobiła dobrze chociaz jedno kólko i koniec. Zaś pati staneła naprzeciwko mnie pyskiem w moja strone, gdy zaczełam podchodzi z boku do niej aby ja namowic do dalszej drogi zaczęła wycofywać sie rakiem! wsteczny i jazda do tyłu. Stwierdziłam zatem ze poprowadze ja w reku na prawo i lewo, aby zrozumiala o co dokladnie chodzi i zakonczyłam prace na ten dzien.
Niestety wczoraj znowu był ten sam problem- zmiana kierunku bez mojej inicjatywy, uciekanie rakiem...

Dodam , że nie pracujemy w zamknietym lonzowniku , tylko na ujeżdzalni w rogu.

Zdaje sobie sprawe z tego , że ona jest młodziutka, a praca  z młodym koniem wymaga DUŻEGO doświadczenia. I to wszystko co robimy jest dla niej nowe i nie do końca zrozumiałe, dlatego liczę na Waszą pomoc  😀

kolezanka poleciła mi, aby założyć jej wypinacze, że dzięki nim skupi się baredziej na tym , że są, a nie jak tu coś wykombinować. Ale czy to napewno pomoże....HELP
Cariotka   płomienna pasja
25 stycznia 2010 13:30
Mada
według mnie poprostu nie chce jej się pracować🙂 jeżeli zmienia kierunek tzn. że ma własny pomysł na trening🙂 jeżeli zmieni kierunek, nie możesz tego tolerować🙂 musisz kazać jej iść w tym kierunku co Ty chciałaś. Jeżeli wchodzi do środka musisz ją odgonić, pozwól jej wejść do środka jak zrobi np 2 kółka w kłusie, później 3 kółka itp🙂 Więc jeżeli konik zmienia kierunek, to albo robisz zwrot i pokazujesz jej odpowiedni kierunek🙂 albo podchodzisz do niej i nawracasz ją 🤣
Cariotka
No właśnie nawracam ja w tym kierunku, z którego uciekła  🙂 nie odpuszczam jej, bo potem wogóle sie nauczy "złego".

Do środka nie wchodzi, jak juz to właśnie ucieka z obwodu koła.
Raz wyznaczyłam drągami na ziemi ściany koła (kanciaste oczywiście), ale to i tak nie pomogło, przechodziła przez drągi 🙁
Nie chce też za dużo eksperymentować, bo boje się , że nabierze totalnie głupich nawyków.

Najlepszym rozwiązniem byłby lonżownik z prawdziwego zdarzenia, ale go nie ma, i jakoś inaczej muszę sobie radzić.
Trzepnij koleżankę tymi wypinaczami. Siebie też możesz, tak pro forma, żeby nie słuchać takich koleżanek i tego typu rad.😉
Ze stanowiska jeździeckiego nadwrażliwca:
1) po kiego kłusujesz i galopujesz z nią na lonży, skoro ona ma 2 lata? Jak długo przeprowadzasz takie "lonżowanie"? Na wędzidle? Kantarze? Na głos? Na bat?
2) wypinacze w tej chwili, kiedy klacz nie umie poprawnie chodzić na tej lonży [bo wątpię by 2 letni koń ledwo co nauczony chodzić w kółko umiał po tym kółku chodzić poprawnie] oraz kiedy lonżuje ją nie do końca doświadczony człowiek [z Twojej wypowiedzi tak wynika] wcale, a wcale jej nie pomogą, mogą tylko zaszkodzić. Uwiesi się na nich, dęba stanie i dopiero zaczną się bunty.😉 Wypinacze nie mają na celu skupienie uwagi na człowieku.... Człowiek ma to skupienie uwagi w koni wypracowąć.
3) klacz jest młoda, buntuje się, ot co. 😉 To najzupełniej normalne. Grunt, by nie dać jej wejść sobie na głowę.😉 A w tym nie pomogą ani wypinacze, ani gumy, ani inne paski i sznurki zapięte do lonżowania.
Poza tym.... nie przesadziłaś czasem? Ucząc konia nowych rzeczy ważne jest, żeby kończył lekcje rozluźniony i zadowolony. Lepsze bywa bardzo często wrogiem dobrego, więc jeśli zaserwowałaś jej kłus i galop w krótkim odstępie czasu, w momencie, kiedy nie zrównoważyła się do końca na tym kole, to założę się, że nie była zadowolona, kończąc pracę i... wymyśliła sposób by się od tego wymigać, skoro niewygodnie, niefajnie, niemiło.
Trzepnij koleżankę tymi wypinaczami. Siebie też możesz, tak pro forma, żeby nie słuchać takich koleżanek i tego typu rad.😉
Ze stanowiska jeździeckiego nadwrażliwca:
1) po kiego kłusujesz i galopujesz z nią na lonży, skoro ona ma 2 lata? Jak długo przeprowadzasz takie "lonżowanie"? Na wędzidle? Kantarze? Na głos? Na bat?

2) wypinacze w tej chwili, kiedy klacz nie umie poprawnie chodzić na tej lonży [bo wątpię by 2 letni koń ledwo co nauczony chodzić w kółko umiał po tym kółku chodzić poprawnie] oraz kiedy lonżuje ją nie do końca doświadczony człowiek [z Twojej wypowiedzi tak wynika] wcale, a wcale jej nie pomogą, mogą tylko zaszkodzić. Uwiesi się na nich, dęba stanie i dopiero zaczną się bunty.😉 Wypinacze nie mają na celu skupienie uwagi na człowieku.... Człowiek ma to skupienie uwagi w koni wypracowąć.

3) klacz jest młoda, buntuje się, ot co. 😉 To najzupełniej normalne. Grunt, by nie dać jej wejść sobie na głowę.😉 A w tym nie pomogą ani wypinacze, ani gumy, ani inne paski i sznurki zapięte do lonżowania.
Poza tym.... nie przesadziłaś czasem? Ucząc konia nowych rzeczy ważne jest, żeby kończył lekcje rozluźniony i zadowolony. Lepsze bywa bardzo często wrogiem dobrego, więc jeśli zaserwowałaś jej kłus i galop w krótkim odstępie czasu, w momencie, kiedy nie zrównoważyła się do końca na tym kole, to założę się, że nie była zadowolona, kończąc pracę i... wymyśliła sposób by się od tego wymigać, skoro niewygodnie, niefajnie, niemiło.


ad.1. Kłus i galop był dawno temu i to nie było wiadomo ile, tylko jedno-dwa kóleczka,pochwalenie i uwierz mi było super 🙂 (i były moze dwie takie sesje w jej życiu). Lonżuje na kantarze , bat mam ale go raczej nie używam, głównie praca na głos.Taka nasza zabawa z lonżą trwa ok 5-10 minut. I tak jak pisałam wyżej, aktulanie tylko jest to stęp. Poza tym juz za kilka mięsiecy bede powoli zakładac siodło. Sadze ze im wcześniej koń bedzie do czegoś powoli, spokojnie przyzwyczajany , to bedą mniejsze problemy w przyszłości.
ad.2. wypinaczy akruat nie popieram, nie miałam zamiaru ich zakładac. Napisałam to, co poleciła mi znajoma.
ad.3. To nie jest tak, że "przegonię ją" i do domu. Zawsze kończymy zabawę miło 🙂 idziemy np na spacerek. tak , aby wiedziała , że po "pracy" czeka ja coś przyjemnego, kiedy może się odpręzyć.
Koń mnie szanuje, tutaj jest raczej kwestia tego, że ona szybko sie nudzi, co okazuje buntem, że ma już dość. A ja naparwde jej nie "męczę" godzinami - góra 10 min, z ręką na sercu. Chyba do końca nie wiem, jak ja zainteresować na tyle, aby skupiła się na dłuzej niż 10 min.

Cariotka   płomienna pasja
25 stycznia 2010 14:21
jeżeli koń ucieka od ciebie na lonży to albo zabierz jej zad lub rób jej nie wygodnie tzn na zamkonietym terenie zmuś ją do galopu dopóki do ciebie nie wróci🙂 bez lonży of course🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się