Taa... i w ogóle szacunek do konia to niechętnie widziana postawa. Przypomniało mi się (OT). Sędziując na przeszkodach w Strzegomiu zwróciłam uwagę na dziewczyn(k)ę, która bardzo konika miziała, pieszczotliwie się zwracała, śliczniutki sprzęt i w ogóle. Dopóki na ziemi była. Gdy najeżdżała na "moją" przeszkodę usłyszałam: "Ty k***o! Ja Cię za****ę!". Do kobyły, która grzecznie posłuchała swojej amazonki i na maksa wykręcona w lewo, ciągnięta ile sił za wewnętrzną wodzę, woltę przed przeszkodą zrobiła. Przecież (chyba) same z siebie nastolatki takie nie są??? Chyba, że się mylę - i to trenerzy uczą się chamstwa od dzieci?
A W. chodziło w tej rozmowie o naprawdę proste rzeczy: żeby dać koniowi się ruszać, żeby wody z mózgu mu nie robić, żeby sprzecznych poleceń nie wydawać, żeby dać szansę wykonać zadanie.
Mnie się wydaje, że trenerzy nie wychowują tej młodzieży, tolerują takie zachowania, a może i samo czasem prowokują, dają złe przykłady. Gdybym była rodzicem, myślę że szukałabym dla dziecka trenera, który oprócz techniki potrafiłby nauczyć także szacunku do konia i innych. To by był ktoś, komu mogłabym zaufać. Chociaż obawiam się, że niewielu jest takich trenerów. Większość nie zwraca na to uwagi, albo sami nie mają sobie wiele do zarzucenia. Cóż, życie.
halo, jak chce się mieć wyniki już, teraz, natychmiast i w tej chwili, a w ich osiągnięciu przeszkadza Ci głupie bydle, które za cholerę nie chce Cię uczynić Mistrzem Polski, to w człowiekowi wzbiera złość.
masz córę w tym wieku, wiesz, że to czasami jest ciężki okres, hormony buzują, presja rodziców i rówieśników, całego tego środowiska jeździeckiego, które w sumie narzuca pewne normy i które daje niezbyt pozytywne wzorce zachowania.
Bez trenera, który będzie miał u dziecka odpowiedni autorytet, nie będzie się bał powiedzieć dziecku i jego rodzicom prawdy, nie będzie się bał zrezygnować, jeśli współpraca przestanie się układać, a co najważniejsze NAUCZY DZIECKO SZACUNKU DO KONIA I TRAKTOWANIA GO JAKO PARTNERA, A NIE PRZEDMIOTU, ciężko się w tym wszystkim odnaleźć i nabrać dystansu.
Jak dla mnie W. mówi na prawdę sensownie, treningi prowadzi z dużą dawką spokoju, bez żadnego stresu. W dodatku, jak bardzo nie wychodzi, potrafi wsiąść na konia i pokazać jak ćwiczenie powinno być wykonane.
ja aktualnie niby mam trenera, ale... go nie mam.
człowiek specyficzny, ma nie takie priorytety, jak powienien. liczy się tylko kasa, kasa, kasa, dobro koni to jakaś abstrakcja. i wyniki - koń skacze, to dostaje suplementy i dba się o niego. nie pójdzie na zawodach - dwie miarki owsa na dzień to i tak za dużo.
na treningu tylko "darcie mordy", przepraszam, ale tego ju nawet krzykami nie można nazwac. w słowniku dominują: ostrzej, wyżej, za ryja, bata, kopa etc. praca ujeżdżeniowa? a to istnieje coś takiego? phi, tylko dla mięczaków. albo skoki, albo teren, ewentualnie jeszcze fajne jest 1,5 godziny jazdy w tę i z powrotem po placu na czarnej wodzy zebranej tak, żeby koń oglądał sobie jajka.
po dwóch treningach powiedziałam: nie. ujeżdżenie jeżdżę sama, ew. skoki z nim. i pojechaliśmy na zawody, jedne, drugie, oczywiście ciągle chlał cały czas. na trzecich zawodach zacząłsię zachowywac.. dwuznacznie. wyraźnie dałam do zrozumienia, że dziwne propozycje mnie nie interesują. no i się zaczęło. nic go nie obchodziło rozprężenie przed przejazdem, wciąż dostawałam o coś opieprz, nawet wyzywał mnie od "ku**y" na środku rozprężalni na całe gardło. stwierdził też, że mój koń to trup i wywalę się na pierwszej przeszkodzie i, że wstydzi się do mnie prtzyznawac. po ostatnim przejeździe, kiedy wygrałam rozgrywkę, podczas gdy on chlał w barze i nawet się nie zainteresował, opowiadał wszystkim,jaką to ma zdolną amazonkę, jakiego przyszłościowego konia jeździ, jaki jest dumny, jak się stara, ile pracy w nas wkłada... a potem zapytał, czy nie sprzedam mu konia? oczywiście odpowiedziałam, że nie ma mowy, a w samochodzie znowu zacząłna mnie i mojego konia najeźdźac.
powiedziałam, że wszystkie uwagi może sobie wsadzic, nigdy więcej nie chcę miec z nim jazdy i ogólnie ma się ode mnie i mojego konia odwalic, bo nie życzę sobie, żeby mnie poniżano, a mojego konia wyzywano od trupa i ścierwa.
teraz sobie egzystujemy, on stara się na siłę pozbyc mnie ze stajni, a ja się nie daję. nie wtrąca się w to, co robię, ja czasem objeżdżam oprócz swojego stajenne konie, ale wie, że nie może mi nic kazac, tylko poprosic.
uklad jest męczący i nieprzyjemny, ale silna baba ze mnie i jakoś to znoszę, bozwierzowi w stajni jest naprawdę dobrze.
reasumując: trenera mam w stajni, ale jeżdżę sama.
jak chce się mieć wyniki już, teraz, natychmiast i w tej chwili, a w ich osiągnięciu przeszkadza Ci głupie bydle, które za cholerę nie chce Cię uczynić Mistrzem Polski, to w człowieku wzbiera złość.
🤣 😍 😁 💃 😵
(wpis nieregulaminowy) 😡
Ilovemosiek
Wygląda na to, że Ty też pod "głupie bydlę" popadasz 🤔 a "w człowieku" hormony buzują niezależnie od wieku 😀iabeł:
IloveMosiek - to co piszesz jest wprost nieprawdopodobne. 3maj się, nie daj się draniowi :kwiatek:
IloveMosiek - to co piszesz jest wprost nieprawdopodobne. 3maj się, nie daj się draniowi :kwiatek:
dzięki :kwiatek:
chciałabym, żeby to co napisałam, było jakąś koloryzacją, ale zapewniam, że niestety nie jest.
a te hormony... same z nimi problemy. niketórych powinno się chyba pozbywac czynników je emitujących 🍴
świat byłby prostszy 😀iabeł:
A ja tak troche z innej beczki. Tak sie dziś zastanawiałam jak to jest, gdy macie stałego trenera, cle chcecie jechać gdzieś na konsultacje? Trener sam wam sugeruje taką możliwość, poleca dobrego trenera, czy wrecz przeciwnie - jest niezadowolony i się obraża, że chcecie opini i wskazowek kogos innego?
[quote author=Aga_Leming link=topic=130.msg236295#msg236295 date=1240431461]
A ja tak troche z innej beczki. Tak sie dziś zastanawiałam jak to jest, gdy macie stałego trenera, cle chcecie jechać gdzieś na konsultacje? Trener sam wam sugeruje taką możliwość, poleca dobrego trenera, czy wrecz przeciwnie - jest niezadowolony i się obraża, że chcecie opini i wskazowek kogos innego?
[/quote]
jeśli się obraża etc. to miałabym poważnhe podstawy, żeby zastanowic się nad dalszą współpracą z nim. dla mnie dobry trener sam wypycha zawodników na szkolenia i konsultacje do specjalistów wg. niego godnych polecenia.
[quote author=Aga_Leming link=topic=130.msg236295#msg236295 date=1240431461]
A ja tak troche z innej beczki. Tak sie dziś zastanawiałam jak to jest, gdy macie stałego trenera, cle chcecie jechać gdzieś na konsultacje? Trener sam wam sugeruje taką możliwość, poleca dobrego trenera, czy wrecz przeciwnie - jest niezadowolony i się obraża, że chcecie opini i wskazowek kogos innego?
[/quote]
czasami warto choćby po to,aby docenić to,co ma się w domu 😉
a tak na poważnie - dobry trener,który zna swoją wartość nie boi się konsultacji - wręcz zachęca do nich....zawsze ktoś spojrzy "świeżym" okiem, zobaczy jakiś problem,który przy codziennej robocie gdzieś się zaciera i umyka...a czasami utwierdzi w przekonaniu,że idzie się właściwą drogą.
najgorszy trener jaki może trafić się w zawodniczym życiu,to taki,który uważa,że zjadł wszystkie rozumy...że jechał GP i wie już wszystko.
Nie lubię trenerów,którzy szablonowo trenują konie - bo tak ma być i koniec. Nie biorą pod uwagę,że każdy koń jest inny,każdy przyswaja w innym tempie i dla jednego konia miesiąc wystarczy,innemu po roku dopiero przeskakuje jakiś trybik...
kiedyś już to pisałam,ale często dobrym trenerem jest ktoś,kto w zawodniczym życiu nie miał łatwo i rozumie problemy swoich podopiecznych....bo gdy ktoś dostał "talent" i wszystko "samo mu się robiło" nie zrozumie kogoś,kto ciężką pracą musi zdobywać poszczególne umiejętności....
trener + zawodnik to też pewnego rodzaju "związek"...a każdy związek to powinien być wybór,a nie wyrok.
Aga_leming
zgadzam się z Ktosinką. Jeździłam jakieś 3 lata kompletnie samopas i teraz jak wiem, ile czasu straciłam, to staram się regularnie jeździć z trenerką, choć czasami jezdzę z kim innym.
Nie dlatego, że mam jakiekolwiek wątpliwości co do jej kompetencji, ale z ciekawości. Potem omawiamy to, co usłyszałam. Zazwyczaj "obcy" trenerzy mówią mi to samo co ona. Jak są jakieś rozbieżności, to rozmawiamy czy to będzie dobre czy nie.
Czasami po prostu jakaś metoda jest dobra, ale nie na mojego konia. Moja trenerka bardzo dobrze go już zna, a ktoś z doskoku, choćby i najlepszy niestety nie.