Ja dokacałam się jak starszy kot miał 5 miesięcy, młodsza miała wtedy około 2.5miesięca, pierwsze 2-3 tygodnie była wojna ale teraz już jest miłość, i dokocenie to była najlepsza decyzja ever 🙂 Dziewczyny biegają, bawią się razem i starsza się niesamowice pod wpływem młodszej zmieniła. Młodszą wzięłam na dom tymczasowy na wypadek gdyby dziewczyny się nie dogadały to miałabym pomoc w szukaniu małej domku.
trzynastka ja dokociłam prawie rok temu, wprowadzałam dorosłego kota. Na początku było trochę łapoczynów, głównie ze strony nowego, który próbował rządzić, ale Joker szybko pokazał mu co i jak. Miłości wielkiej nie ma, ale bez problemu żyją razem, bawią się, nie kłócą o miskę, zdarza im się zasnąć na jednym fotelu, generalnie chyba nie mają się najgorzej 😉
trzynastka, Jak weci i behawioryści twierdzą, że niemożliwe i nie polecają to... omijaj behawiorystów z koziej d*** szerokim łukiem i zmień weterynarza na takiego, który naprawdę ma pojęcie o kotach 😉
Nie chce mi się ropisywać, więc zapodam Ci art, który mam na stronie: http://felins.pl/?p=783
Mój rudy był zniesmaczony jak matka przyniosła do domu kociątko, bo on był dorosły, a tu jakiś pierdek mały się pałęta po jego domu, ale po paru dniach dzielnie tatusiował. Koty zadowolone, my też, bo można bez problemu zostawić na dłużej, a i ja mam zabawę, bo rudy mało rozrywkowy już, a Filemon szaleje ze mną :P
Strzyga, trzymam nieustające. Dla pocieszenia powiem, że ja mam total geriatrie. Uki jest najmlodszy, ma 13. Potem 14 letnia kocica i jej jeszcze starsza na oko 16-17 letnia kolezanka. I nikt nie wierzy w te lata...
Potwierdzam. Drą paszcze "daj żryćć!" , a później zastanawiam się czy nie dzwonić po ksiedza, bo to nastarsze lata po domu jak opętane 😁
Ja również uważam, że dokocenie to dobry pomysł. Tylko, trzynastka, dobierz kota podobnego tepmeramentem. Taki BRI + np mój KOR to nie jest dobre połączenie raczej 😁
Pamiętacie jak pisałam o ragdollu-terroryście? Dobra wiadomość jest taka, że kota się ucywilizowała, wejście do niej nie grozi śmiercią, a nawet czasem domaga się głaskania. Zła jest taka, że jej właścicielka nie kwapi się do odbioru i wszystko wskazuje na to, że najchętniej zostawiłaby ją u nas...
Czy wasze koty tez "sztywnieja" po zalozeniu im ubranka, kubraczka, czy szlafroczka po wycieciu czy operacji? Ostatnio sobie szylam troche i niszczylam stare ubrania ( nauka prostego szycia itp) i zrobilam z rekawa kubraczek dla kota. Koszulka byla meska w r. L, wiec rekaw spory. Wycielam otwory na lapki i ubralam kotu. Kot zesztywnial i upadl. I lezal, I wstal. Podniosl lape i znow upadl. wygladalo to komicznie. Po dwoch probach wstania kota sciagnelam "kubraczek" i wyrzucilam go.
Ostatnio ubrałam kota w t-shirt i spodenki na szelkach (zdjęte z dużego, pluszowego misia) - znieruchomiał, rozejrzał się i zaczął się wycofywać odpychając przednimi łapami i jadąc tyłkiem po podłodze. Uznałam, że raczej mu się nie podobało, chociaż przy zakładaniu absolutnie nie protestował 😉
Czy wasze koty tez "sztywnieja" po zalozeniu im ubranka, kubraczka, czy szlafroczka po wycieciu czy operacji? Ostatnio sobie szylam troche i niszczylam stare ubrania ( nauka prostego szycia itp) i zrobilam z rekawa kubraczek dla kota. Koszulka byla meska w r. L, wiec rekaw spory. Wycielam otwory na lapki i ubralam kotu. Kot zesztywnial i upadl. I lezal, I wstal. Podniosl lape i znow upadl. wygladalo to komicznie. Po dwoch probach wstania kota sciagnelam "kubraczek" i wyrzucilam go.
Mamy to samo z szelkami, przy pierwszym założeniu. Totalny paraliż.
buyaka, ta deska z krojonym mięsem przypomniała mi szczególnie dziwaczne zachowania mojej Franki. Otóż jak ja albo inny domownik kroi mięso na obiad, to Frania zaraz przybiega za zapachem surowizny do kuchni. Siedzi i miauczy, że też by chciała. Natomiast jak próbujesz jej dać kawałek... to stwierdza że to przecież niejadalne jest i w dodatku strasznie fujkowe 😁