Możecie mi doradzić w sprawie kuwet?
Koty są dwa, kuwety trzy. I wszystko mniej-więcej cacy, ale:
1. Miłka jest wybredna i nie psioczy tylko na żwirek drewniany. Nie w tych dużych granulkach, tylko taki, jak robi Cat's Best. Lekki, zbrylający.
2. Naruto wali w każdy rodzaj kuwety i w każdy żwirek, ale przy tym z ogromnym zamiłowaniem kilka razy dziennie robi wielką okołokuwetową rozpierduchę. Czasem, bo faktycznie korzysta, ale najwięcej rozwala, jak idzie pokopać dla zabawy. Rozwala żwir dosłownie po całym przedpokoju. Rozmach ma na dobre 2 metry 😤
Szukam rozwiązania. Nie wchodzi w grę zmiana żwiru na cięższy. Nie wchodzą w grę kuwety kryte (Miłka nam kiedyś zastrajkowała na taką i doopa). Myślałam o takim modelu:
[img]
https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSzBfyuR-pxBt7eLBoOm-Uha4eIWeXMKI8ttNQuyGyXcyjMG_DhHQ[/img]
Ale koszt ponad 60zł, w naszym wypadku x3 wychodzi sporo. Ktoś może ma taką? Sprawdza się? Może jakiś inny, tańszy model? Zależy mi na płaskim dnie, bez żadnych wypustek, które widziałam w niektórych modelach (swoją drogą, kto wpadł na tak durny pomysł?!)
Kombinowałam jeszcze z ukryciem tych kuwet w specjalnie przygotowanych do tego szafkach, ale obawiam się, że Miłka się sfocha tak, jak na tradycyjną krytą. Myślałam jeszcze o tych z wejściem od góry, no ale ryzyko znowu to samo... Nie mam możliwości postawienia im osobnych kuwet, bo młody leci do każdej, a kotka ma swoje fanaberie, o których tu jakiś czas temu pisałam - dla niej kuweta to świętość i ciężko przeżyła to, że musi ją dzielić.
Ręce mi już opadają.