KOTY

Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
14 lipca 2009 20:16
No, ba! Nie wymagajmy za wiele (właśnie dlatego kuwety mam odkryte 🙂 )
Ale jak już załatwiła się do kuwety, to kamień z serca, bo po tej pierwszej wpadce miałam nietęgą minę (w końcu kot ustawiony już na antybiotyku, a ja nie miałabym co z nią zrobić, pewnie by została moim kolejnym wiecznym tymczasem)
kpik   kpik bo kpi?
14 lipca 2009 20:18
sanna: buahaha faktycznie podobne!

u mamy Boni dalej nieszczęsliwy z powodu dominacji filemona leje na dywanik regularnie, nie ma jak się mu odgryźć z powodu błędnka nie teges, a filemon jak struś pedziwiatr wszędzie go pełno, przepycha się szczególnie przy zabawach, a boni wycofuje się i tylko obserwuje, bo nie da rady tak szybko reagować

mozecie mi dobrego weta dla koty polecic w bialymstoku?
moja kocica ma 14 lat, miala pol roku temu wycinane guzy. guzy odrozsly, jak sie okazuje powaznie, bo brat mowi ze jeden wielki jak sliwka wegierka drugi mniejszy - oba na brzuchu. kota prawdopodobnie az utyka  😕 😕 😕 (od razu mowie: ja mieszkam set kilometrow od niej, nie wiedzialam, nie widzialam i nie rozumiem jak mozna do czegos takiego ot tak doprowadzic i nic mi nie mowic. przykro smutno i wscieklam sie przez lzy wlasnie.)
brat mowi: uspic. ja mowie: zabierz do veta niech obejrzy.
konflikt.. a mi sie tylko ryczec chce.  😕

swoja droga to mialam ostatnio propozycje wziecia kociaka. nie wzielam, bo stwierdzilam ze w razie czego jakbym nie mogla go zatrzymac to nie bedzie co z nim zrobic i szkoda zwierza. myslalam ze moze wlasnie do mamy by poszedl kiedystam, ale chyba nie warto.
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
14 lipca 2009 22:38
Wesoła 18
tel. (0 85) 7 423 800
dr Janusz Gulko
dr Agnieszka Kapusta
dr Katarzyna Kalinowska

Świetni specjaliści, ze wspaniałym podejściem do zwierząt. Ogromna wiedza, zabiegi przeprowadzane bardzo profesjonalnie, bardzo miłe podejście do czworonożnych pacjentów Smile


Przychodnia Weterynaryjna “ ZWIERZAK “
ul. Piastowska 11 A
tel. (0-85) 74-123-94
lek. wet. Agnieszka M. Lenkiewicz, lek. wet. Łukasz Zaleski

Świetne podejście do zwierzaków i właścicieli.
Duża wiedza merytoryczna i miła atmosfera.
Jedyna w Białymstoku przychodnia weterynaryjna której powierzyłbym moje kociaki do sterylizacji. Kotka mojej siostry wróciła do siebie błyskawicznie po zabiegu. A samczyk miał skomplikowaną operację bo jedno jąderko nie zeszło mu do woreczka i po zabiegu też się szybciutko wylizał.
Koszty minimalne.
I ode mnie wielki plus - pomagają w adopcji kotków. Stałem się szczęśliwym tatusiem 5 dniowego kociaczka którego przyniesiono do uśpienia do tej poradni. Po telefonie od pani doktor stawiłem się na miejscu i kotek uniknął przykrego losu. Już ma 3 tygodnie i jest śliczny i zdrowiutki.
POLECAM!!!!!

A ja dla odmiany z czystym sumieniem z kliniki na Białymstoczku mogę polecić dwie wetki:
Katarzynę Żakiewicz - specjalista chorób psow i kotów, interna, laboratorium
Olgę Jaskólską Lewczuk - interna, onkologia, okulistyka i zwierzęta egzotyczne
Obie są mądre, sumienne i bardzo cierpliwe. Wielokrotnie raz za razem wyjaśniały, tłumaczyły i pocieszały. I do tego doszlo, że przy doktor Kasi moja diabełkowata kicia jest grzeczna i nawet sprawdzanie uszu przyjmuje spokojnie.


Tyle znalazłam na miau.pl

Dworcika   Fantasmagoria
15 lipca 2009 14:04
Z góry przepraszam za ten wysyp, ale w ramach przypomnienia moich kocich 😉

Moja największa kocia miłość - Dirty Harry Tramp 😉 Czyli Misiek, Miniu, Misiu i po prostu Harry, Harruś, Harciu 😉 (na "czole" ma brudną plamę, caly jest taki "mleczny"😉




Sorry:



I z "sorkową miłością"


I Rudi Mundek (z czego "Mundek" to wymysł Babci 😉 Ale i tak jest Rudim 😉 )



(czasem jak na niego patrzę, to myślę, że z powodzeniem zagrałby Garfield'a 😉 )

Od kilku lat je obserwuję i nadziwić się nie mogę jak w zwierzakach może leżeć tyle skrajnie różnych charakterów. Coś niesamowitego 🙂
Bischa   TAFC Polska :)
15 lipca 2009 14:58
Niedługo u mnie się zacznie remont i tak se pomyślałam , co by nowym ( za jakiś oczywiście czas będą te nowe ) kocim lokatorom coś na ścianach porobić - jakieś leżanki , półki , zabawki . Co polecacie ? Zabawki raczej będą kupne , ale leżanki i półki będzie robić nasz zaufany majster . Cały przedpokój w boazerii jest włącznie  z sufitem , pokój mój też , ale szafa będzie zlikwidowana ( jedzie do rodziców nowego domu ) i będą wiszące półki , ale pod nimi można by coś na gółej ścianie kotom urządzić . Drzewka nie wchodzą w grę - nie będzie gdzie nawet małego postawić za bardzo , a chcę stół wstawić i łóżko drugie dla gości ( na dzień składane w fotel ) . 
kpik   kpik bo kpi?
15 lipca 2009 15:30
magda - ja polecam weta na chrobrego, numeru nie pamiętam, ale zaraz obok domu kultury zachęta, to chyba ten z piastowskiej albo jego filia
mają dobre podejście do zwierzaka i właściciela i robią na prawdę wszystko co trzeba, chodziłam tam z 15letmin kocurem, teraz mama chodzi ze swoimi xero kotkami, nie pomyl się i nie pojedz do weta za piastem-kołodziejem- tam mają nieciekawe podejście do kota ;/

Dworcika: aah te mleczne i białe koty mnie rozkładają na łopatki, a rudy do garfielda faktycznie podobny- chyba przez te okrągłe policzki
Dworcika   Fantasmagoria
15 lipca 2009 15:36
O... policzki to on faktycznie ma 😉 I czasem taki wyraz pyska...
Ale on nawet z charakteru jest taki... garfieldzi... 😉 Całkowite indywiduum nastawione tylko i wyłącznie na własne ja.
kpik   kpik bo kpi?
15 lipca 2009 16:35
dostalam dzisiaj rano to od mamy mmsem - tak ją ksero kotki przywitały rano


wracam do domu, włączam wiatrak... kot wie co trzeba zrobić


kpik. problem w tym ze to nie ja bede jechac do weta, a poki co (co gorsza..) nastawienie brata ktory prawdopodobnie totke zawiezie jest jednoznaczne: uspic i koniec.
nierozumiem ludzi 🙁 bo to TYLKO kot to nie mozna sie przejmowac i zrobic co sie da tylko trzeba uspic od razu???? 🙁
kpik   kpik bo kpi?
15 lipca 2009 17:45
tam na chrobrego moim zdaniem zrobią wszystko zanim zdecydują się uśpić, cyba ze to będzie najlepsze rozwiązanie np dla cierpiącego kota
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 lipca 2009 18:00
A może, tak na przykład, powiedzieć mu gdzie ma pójść, ale wcześniej zadzwonić do przychodzi i opowiedzieć o sprawie i prosić, żeby kota leczono, a nie usypiano?

Dzisiejszy balkonowy łapacz słońca:

wykaz adresow i telefonow wetow podam. chyba jedyne co moge zrobic w tej sytuacji 🙁
ale rozmowy wczorajszej to chyba nigdy nei zapomne..
-siostra, delikatna sprawa jest - kota uspic trzeba chyba
-??????
-wiesz ze miala guzy
-no wiem
-no i jej odrosly i sa duze
-aha, fajnie ze ktokolwiek mi powiedzial.. (nic ze ja bylam wpisana jako wlascicielka totki, nic ze to przeze mnie sie u nas znalazla.. )
-no to juz wiesz.
-ale apetyt traci, widac ze ja cos boli, zle sie czuje?
-nie, apetyt wrecz przeciwnie. moze lekko utyka

dalej juz bylo tylko przekonywanie ze MOZE jest inna opcja, a moze niech pozyje jeszcze troche poki nie wyglada zle. ale jak grochem o sciane. zal za gardlo sciska po prostu..
Boskie te wasze futrzaki 😜
Wszystkie bym wymiziała 🏇

Mam już w arsenale czarno-białego, czarnego i dwa pręgowane tygrysy. A marzy mi się jeszcze rudzielec i stalowoszary.
Ale to nie teraz 😉 Chyba, ze znowu jakiś kot sąsiadów przyjdzie mi się kocić w moich budynkach (z takiego nieplanowanego oddziału połozniczego mam 3 koty 🙄 )
kpik   kpik bo kpi?
15 lipca 2009 19:18
magda,  to faktycznie nieciekawa sytuacja... rozumiem ze to stanowisko brata, a co mama na to?
pomysł strzygi wydaje się być w sam raz.
mama jest w usa w tej chwili ale sadzac po tym ze nawet nie raczyla mi powiedziec ze kotu guzy odrosly (no niby wspomniala ze cos znow rosnie, ale nie ze duze i jak to wyglada) to chyba tez zero zainteresowania bedzie.
przynajmniej wiem ze nie bede namawiac na nowego kota. szkoda zwierzaka.
kpik   kpik bo kpi?
15 lipca 2009 19:42
prośbą i groźbą ustaw wizyte u weta, weta uprzedz o sytuacji- zeby nie dał się namówić
jak odmówi a brata to nie przekona to podstaw kolejnego ugranego weta

pewnie bratu się nie chce bawic z chorym kotem ;/ ? zdecydowalabyś się na kolejną operację?
jesli nie bedzie zagrozeniem zycia i meczeniem kota to tak. jesli nie ma sensu, to nie ma sensu. ale chcialabym przynajmniej wiedziec czy kot cierpi i trzeba jakos ulzyc (a moze jakis lek tylko podac starczy i pozyje jeszcze troche?), czy moze totka pozyje jeszcze torche a guz mimo ze widoczny i nieladny to nie przeszkadza az tak.
Dzwoniłam wczoraj do Pani z fundacji, gdzie teraz przebywa Mama Prezesa i Tajfuna po kastracji.
Ma się dobrze i je.
Ale Pani nie może jej pogłaskać i nie wie, jak zdjąć jej kubraczek po operacji.  😂
To dzikuska jedna  👿 (kotka, nie Pani z fundacji :P)
IloveMosiek   Mościsław & Co
15 lipca 2009 20:22
Puma i Franek w czasie siesty 😁

faza I



faza II
Dworcika   Fantasmagoria
15 lipca 2009 21:32
Przepraszam, że jeszcze raz my, ale nie mogę się powstrzymać...







I już naprawdę z nimi znikam! ;]
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
16 lipca 2009 08:48
magda, strasznie mi przykro  🙁
Trzymam kciuki za rozsądnego weta. Ci, których znam, odmówiliby uśpienia kota "na życzenie" w przypadku, gdy nawracające zmiany nowotworowe nie powodowałyby na danym etapie bólu zwierzęcia.

IloveMosiek, taką sjestę to i ja rozumiem!

Dworcika, śliczne towarzystwo  🙂

Strzyga, jesteś jednym z najwspanialszych kocich niewolników, jakich spotkałam. Gratulejszyn  😀
Pomyśl o negocjacjach ze swoim Panem (w zasadzie to ze swoją Panią), może w ramach uznania dla twojej pracy Pinek pozwoli ci na korzystanie z większej części krzesła, dłuższe godziny snu itp.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
16 lipca 2009 09:01
Ludzie są pogrzani 🤔wirek:
Naprawdę, takiej głupoty nie słyszałam jeszcze.




Kot, któremu urosły skrzydła
[artykuly.cafeanimal.pl/Kot--ktoremu-urosly-skrzydla,1638]
Co to takiego? Mruczy, pije mleko, ma cztery łapy i... skrzydła. Oczywiście, kot ze skrzydłami. W Chinach żyje kotek, któremu wyrosły futrzane skrzydełka
Kotek z Chongqing w Chinach cieszy się ostatnio sporym zainteresowaniem. Wszystko z powodu pary skrzydeł, jakie wyrosły ostatnio czworonogowi. Kiedy się urodził, był najzwyklejszym, długowłosym kociakiem, ale po pierwszych urodzinach, zaczęło dziać się coś dziwnego. Po obu stronach kręgosłupa zaczęły wyrastać mu wyrostki upodabniające go do ptaka.

Jest kilka teorii wyjaśniających ten fenomen. Niektórzy naukowcy uważają, że w czasie ciąży matka skrzydlatego kota musiała najeść się jakiejś skażonej substancji, która wpłynęła by tak na rozwój płodu. Inni sądzą, że w organizmie kota rozwija się w jakiś sposób jego syjamski (i nie chodzi tu o rasę) brat bliźniak. Jeszcze inni - że to po prostu jakaś rzadka choroba genetyczna.

Tak czy inaczej, ten chiński kotek wygląda raczej jak słodka maskotka niż groźny mutant. A jego właściciele utrzymują, że zwierzakowi skrzydła w niczym nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie, kotek uwielbia być w centrum zainteresowania. I na pewno nigdzie na nich nie odleci.

Lew skrzyżowany z orłem - takie stworzenia znamy z mitologii, występowały w literaturze, często widniały na herbach. Ale prawdziwy kot ze skrzydłami? Jeśli sądzicie, że to znak naszych czasów, mutacja spowodowana przez skażenie środowiska, albo zapowiedź rychłego końca świata to koniecznie zajrzyjcie tu.

Koty ze skrzydłami rodziły się już ponad sto lat temu!
[http://www.messybeast.com/winged-cats.htm]
Bischa   TAFC Polska :)
16 lipca 2009 09:54
Dworcika Mundek na środkowym zdjęciu po prawej wygląda jak Rude Notarialnej  😁 Miała podobne zdjęcie swojego  😁
Ależ piękne rudości! Jak tak oglądam Wasze fotki, to strasznie zaczyna mi się tęsknić za moimi kocurami...
Mazia   wolność przede wszystkim
16 lipca 2009 10:38
Dworcika nie żałuj sobie 😉 wszyscy chętnie oglądamy kocie piękności...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
16 lipca 2009 12:01
A jak jest u was z kąpaniem?





Też tak wygląda? 😀
Dworcika   Fantasmagoria
16 lipca 2009 12:40
Bischa L, pamiętam 😉
T&N, przekażę Rudiemu, chociaż nie wiem czy jakikolwiek komplement go teraz pocieszy-właśnie ze szczepienia wróciliśmy 😉
Mazia, ja bym mogła tu prawdziwy wysyp zrobić, bo co jakiś czas mam faze na focenie kotów 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
16 lipca 2009 20:31
Ale cudne kocurki na tej stronie  😍

JARA, świetne zdjęcie. U nas w stajni niedawno jedna z kotek wlazła w jakąś mollasses (takie słodkie syropowate coś) i wybrudziła dokładnie całe futro. Nie zapowiadało się na to, że będzie to w stanie sama wyczyścić. No więc woda do wiadra, łapy zapakowane w ręcznik, dwie osoby do pomocy... było ciężko. Na koniec kot był czysty ale my musiałyśmy lizać rany  🤣

A dziś przedstawiam historię pt. "Myślicie że coś wiecie na temat POLOWANIA?"  😉
Siedzę sobie na koniu, i nagle widzę obrazek przez który omal nie spadłam z wrażenia.
Jedna z naszych kotek (naprawdę drobna kocica) kroczy dzielnie koło ujeżdżalni, w pysku trzyma za kark królika  😵 Królik jak najbardziej dorosły, na oko większy i cięższy od kota. Biedna kotka dźwiga i widać że jej ciężko, ciągnie królika po ziemi, ciało plącze się między jej łapkami... Po kilku metrach położyła królika na ziemi, sama rozłożyła się jak długa i odpoczywa. Z 10 minut jej zajęło przebycie jakiś 75 metrów do stodoły. Ale dotarła do celu.
I taki efekt (na zdjęciu jest inny kot, tamta kotka jest drobniejsza).


Jak przyszłam po godzinie królik nie miał głowy. Ponoć na pierwszy ogień poszły oczy  🤔


Dworcika   Fantasmagoria
16 lipca 2009 20:40
Lotnaa, obłęd  😲

Ja kiedyś przez przypadek zauważyłam jak moje koty się na gołębia przyczaiły. Jeden siedział na schodach na taras (tam gdzie na zdjęciach jest biały), drugi na tarasie, trzeci na dole na trawie (ale tam jest jeszcze spad ok. 1m-taka mini skarpa). Gołąb przeleciał pod schodami. Rzuciły się na niego wszystkie na raz. Ja nawet nie wiedziałam, że one właśnie polują...nie widziałam tego gołębia  🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się