KOTY
Tak o rudego 😉 Jinx to trzeci main coon u mnie w rodzinie, dwa były w moim domu 😉
Bischa, pytałam, bo na wystawie widziałam 2 razy takiego "batmana", myślałam, że to właśnie Jinx (jak teraz zobaczyłam zdjęcia) 😁
Horciakowa, o zastanawiałam się niedawno, co u twoich kocic! jak się dogadują? Jakie relacje z dzieckiem?
grast, on jest rozbrajający!
Cobrinha, cudowny filmik!
Dziś, po raz pierwszy z resztą, widziałam Main Coon'a na żywo. Rasowe, bardzo dobry rodowód z resztą. Oczy błękitne, że aż wzroku się nie chce od nich oderwać. Samica potężna mimo roku, samiec mniejszy, ale za to bardziej do ludzi. Ciche, spokojnie i jakby miały w nosie, że przez dom przewijają się obcy ludzie. Zakochałam się.
Horciakowa przecudne te Twoje kocice 😍
A ja dziś po raz pierwszy miałam chęć wystawić mojego kota za drzwi i niech spieprza... Specjalnie bawiłam się z nim wczoraj chyba do 1 w nocy, były harce, polowania itp. Chciałam się dziś wyspać. A ten zaczął miauczeć o 6 😵 wstałam, dałam mu jeść, sprawdziłam kuwetę, porzucałam zabawkę przez 5 minut. Próbuję się położyć- a ten znowu. Więc, niestety, w dzień wolny kot pozwala mi jedynie na 5 godzin snu.
I właśnie dlatego uważam, że kot powinien mieć albo wielkie mieszkanie, albo dom z ogrodem. Bo niestety, mój nie ma możliwości, żeby się wybiegać. I już dawno widać, że znudziły mu się 2 pokoje z kuchnią i z utęsknieniem wygląda przez okno...
ja mam 4 pokoje i co? i nadal wszystkie futra z utesknieniem przez okna wygladaja i pchaja sie drzwi. moja mama ma wielkie 4 pokoje i to samo jest. takze to wcale nie o to chodzi. koty sa ciekawskie, ile im miejsca nie dasz to beda siedziec w oknie. przygarnij drugiego kota- choc troche sie zajma soba.. ale ogolnie 'dachowce' pierwszych kilka lat zycia sie musza wyszumiec - norma. ja staram sie nie wstawac, nie dawac jesc na zawolanie itp itd - kot sie przyzwyczaja i potem tylko sie bardziej domaga. jesli masz mlodego kota, to moze kup mu miske autoamtyczna ktora sama sie otworzy co kilka godzin i da mu porcje jedzenia..
swoja droga moja zaczal mnie budzic w wieku okolo roku. w tej chwili 4/5 rano regularnie daje czadu - zrzuca mi wszystko ze stolika przy lozku i z polek - ewidentnie po chamsku jedzie.. co ja na to? zawolam 'psiiiik' i probuje spac dalej. czasem go pogonie jak juz naprawde przegina..
armaquesse piękny rudzielec 😍
grast cudny 💘
Dzięki laski, też jestem zachwycona tymi jej oczami 😜
cieciorka coraz lepiej, co wieczór urządzają sobie gonitwy po całym mieszkaniu, zresztą teraz też szaleją - już od godziny. Co chwilę tylko słychać jak skaczą po fotelach lub jak próbują wyrobić na zakręcie 😀
Z Młodym też już lepiej - nie uciekają w popłochu jak koło nich przechodzi, a Walentyna jak się zapomni to nawet wskoczy mi na kolana jak on na nich siedzi 🙂
Libella moje też mają dwa pokoje i kuchnie, siedzą na parapecie i obserwują świat zewnętrzny, ale jakoś nie widzę w nich tęsknoty za "wolnością". Ostatnio mnie zszokowały, bo jak im otworzyłam balkon i mogły na niego swobodnie wychodzić to przez pierwszych kilka dnie zupełnie to zignorowały, potem wychodziły na chwilę i wracały. Teraz szara już się na nim wyleguje, a biała nadal wychodzi tylko na chwilę.
Wydaje mi się, że to kwestia czasu i się przyzwyczai lub zrób tak jak napisała magda - przygarnij drugiego kota 🙂
Powtórzę się jeszcze z pytaniem o jakiś suplement na sierść.
I dodatkowe pytanie - czy pojawiające się czarne "śpioszki" na oczach białej i lekko zaczerwienione obwódki oczu mogą być jakąś reakcją alergiczną lub podrażnieniem czy to raczej objaw chorobowy? Tak jak napisałam wcześniej wizyta u weta póki co niestety nie wchodzi w grę. Pewnie zamówię wizytę domową, ale może któraś z Was spotkała się z takimi "objawami"?
Libella, mysle tak jak Magda, ze nie o przestrzen chodzi ale o to, ze mlodego energia rozpiera, a wczesnym rankiem - juz wyspany 😁 - pewnie nudzi sie . Wez drugiego kota i problem powinien byc zalatwiony.
Libella, a ja niezmiennie twierdzę, że Twój powinien mieć głównie towarzystwo 😉. U mnie było tak samo - cholery można było dostać, spaliśmy po 3-4 godziny, wiecznie po nas kocica szalała. Przez przypadek w domu pojawiła się druga kocica. Z dnia na dzień wszystko się zmieniło i nie wróciło do dnia dzisiejszego. A minęło lat 10 😉. I mieszkanie też było przez 9 lat 2-pokojowe.
hehe to macie dobrze ze was koty w ilosci >1 nie budza 😉 moj czarnuch niestety olewa rudzielce (a raczej to one jego) i przy nich tez halasuje rano. on po prostu musi mnie obudzic, bo wie dokladnie gdzie podejsc, co zrzucic by mnie obudzic... w dzien robi dokladnie to samo kiedy jest glodny. czyli ewidentnie jest to zwracanie na siebie uwagi, bo gdy mnie nawet caly dzien nie ma - nic z tych rzeczy nie zrzuca!
martwi mnie natomiast to, ze male czarne z mniejszym z rudych (czyli jedyna kocica) sie nie dogaduja, a na lato zostaja bez trzeciego towarzysza niedoli. on chce sie bawic, ona nie chce - warczy, on nie rozumie jak mozna nie chciec sie bawic, probuje ja ganiac, podskakiwac przy niej - ona warczy, probuje drapac i zwiewa... a on co? goni ja :/
magda, ale wyrosl Twoj kawaler, i jakie stadko Ci sie uzbierało fajnie!
U mnie niestety drugi kot nie pomogl na poranne szaleństwa - było jeszcze gorzej i niestety kociaki musiały zostac rozdzielone (chcielismy zrobic im dobrze i Riciak mojej mamy zamieszkal u mojej siostry z jej kotem - razem dawały takiego czadu nad ranem, ze w koncu, po kilku miesiacach prob, Riciak wrocil skad przyszedl - problem porannych pobudek przeszedl jak reka odjal). Teraz kiedy Riciak nie ma towarzysza do szaleństw wystarczy 'psiiiiknac' i kot sie uspokaja. Czasem głupawki załapuje, ale nie sa jakos specjalnie uciazliwe, natomiast kot mojej siostry odkad zostal sam w ogole nie widzi sensu w bieganiu po mieszkaniu - woli rozlozyc sie w jakims cieplym miejscu.
Pokaże Wam jeszcze mojego wiosennego Briciaka i juz znikam:
Dzięki dziewczyny za pocieszenie 😉
Tylko, że u nas to nie jest problem z szaleństwami, bo to mi zupełnie nie przeszkadza- jak sobie w nocy buszuje to nawet, jak się na chwilę obudzę, zaraz zasypiam i luz. Problem jest z jego miauczeniem nad ranem. Bo nie dość, że robi to mega głośno, to jeszcze mi go żal. I nie ma bata, żebym usnęła. Lituję się i wstaję.
Co do drugiego kociaka, cały czas się głowię. Po pierwsze, co, jeśli zamiast jednego płaczącego kociaka będę miała 2. Albo, że będzie tak jak pisze my_karen. No a po drugie ten koci katar. Z wetem ostatnio gadałam właśnie na ten temat i jest duże ryzyko, że jeden będzie zarażał drugiego i będę miała dwa wieczne zasmarkańce...
Libella, zazwyczaj tak jest, ze przy drugim kociaku jest wiekszy spokoj, u mnie to tez sie zawsze sprawdzalo - az do czasow Riciaka 😉 Moj Riciak ma akurat ogromne adhd - szuka najmniejszego pretekstu do wyglupow,a drugi kot mu to umozliwial i niewazne bylo, ze sam byl niechetny do biegania.
Na problem z miauczeniem drugi kociak powinien akurat zadziałać super - kociak będzie miał zajęcie to i nie będzie łaził i kwękał. Ale rozumiem doskonale Twoje obawy, sama nie chcialabym dwoch zupelnie niewychodzacych kotow w malym mieszkaniu, juz wolalabym w ostatecznosci sprobowac dokupic do towarzystwa krolika (moj poprzedni kot dogadywal sie sie z krolikiem super, razem chodziły, razem wygrzewały sie w sloncu, pelna symbioza.. 😉 ).
moja mnie budzi i każe się wypuścić z pokoju, budzi idzie do mamy (wrr) i śpi u niej do budzika.
albo robi kupę do kuwety więc w zależności od stanu w jakim jestem sprzątam i zostawiam drzwi otwarte, lub wynoszę ją razem z kuwetą i zamykam drzwi :P
Libelka- tak wiek 🙂
my_karen, Ritka już nie ma towarzystwa?
cieciorka, od ok miesiąca jest znowu u mojej mamy. I wszyscy wydają sie być szczęśliwsi, siostra sie wysypia wreszcie, kot siostry oddaje sie leniuchowaniu (Ritka mu wiecznie skakala po glowie i nie dawala zyc, charakterki mialy calkowicie rozne, choc generalnie dogadywaly sie fajnie), sama Ritka sie uspokoila i dokazuje w granicach rozsadku, no i moja mama ma znowu towarzystwo 🙂 Koty nadal często sie widuja(przy okazji prawie kazdej wizyty - mniej wiecej raz w tygodniu) i maja z tego ogromna radoche - wyzyją sie a pozniej wracaja do normalnego, spokojnego zycia.
To ja wrzucę mały przerywnik:
Ivcio:

i zaspany przylepek-Imbirek:
aleee slodziaki 😍 ja chce Imbirka !! 😍
One są naprawdę przekochane 🙂 I już wiem, że na wystawę pojadą standardowo - nie z matką, a z ojcem, czyli z Honsem. Ma na ich punkcie fioła, najchętniej nie odstępowałby kojca z maluchami na krok.
Mój kot ma nieco ponad rok. Mieszkamy w domku jednorodzinnym z 3 innymi kotami+ maluchy jednej z kocic. Nigdy nie ma problemu z budzeniem w środku nocy, ewentualnie nad ranem mi wlezie do łóżka. Ale niepokoi mnie to, że on w ogóle nie miauczy.
Ma dokładnie rok i 1 miesiąc, a nadal (kiedy próbuję z niego coś wykrzesać) otwiera tylko mordkę do miauczenia i czasami wyda z siebie jakiś piskliwy jęk. 🙄
Czy to jest normalne ?
teoretycznie sa koty ktore nie miaucza praktycznie wcale, z czasem im sie zmienia. albo i nie.
Jak przywiozlam Zuze 4 miesiace temu nie miauczala wcale.
a teraz jej sie wredny ryjek czasem nie zamyka.
A wet w gardlo zagladal?
Zaglądał, zaglądał. Powiedział, że z czasem może mu się zmienić, bo jednak jest bardzo młody. Na początku obawiałam się, że to przez to, że był ostatni z miotu, najmniejszy i matka poświęcała mu najmniej czasu. Teraz po stałym karmieniu waży ponad 3 kilko. Kiedy miał około 6 miesięcy, zachorował..od razu wizyta u weta. kot by już prawdopodobnie nie żył gdyby nie szybka reakcja. Wymiotował, był bardo słaby, nie chciał jeść ani pić. Udało się go odratować po kroplówkach i tych innych paskudztwach. W tamtym momencie (czyli 7 miesięcy temu) kot ważył nieco ponad 1 kg. Widać znaczną poprawę.
Za niedługo wybieram się do weta, więc mam nadzieję, że teraz może będzie można coś nowego ustalić. 😉
A ja wam chciałam opowiedzieć pewną historię 😀
Bazylian rozkoszował się piękną pogodą i SPOKOJEM na naszej wsi

Niestety sielanka nie trwała zbyt długo, bo na horyzoncie pojawił się mały wstrętny potwór

Potwór nie byłby sobą gdyby nie zaczepiła leżącego Bazyla

Oczywiście musiało dojść do łapoczynów 😁

Jak wiadomo takiej obrazy puścić płazem nie wolno..

i należy potwora niezwłocznie dopaść

I tyle ich widzieli:
daliasta czy to rasowy kot? Jeżeli nie to można założyć, że jest w typie rasy cichej, że się tak wyrażę, o ile widać jakieś podobieństwo. Moja kotka miauczy tylko wtedy jak a) godzina 4 rano i nie dostaje saszetki, b) jak chce wyjść na dwór i c) jak chce wejść do domu. Tak to jest cicho, bo śpi. 😁
wiecie co, jade na długi weekend majwy ktry przedłuzy mi się sporo. Zabieram kota oczywiście. Mam go już od wrzesnia albo sierpnia zeszłeg roku i jest do nas na parwdę przywiązany. Na weekend jedziemy na wieś. W obrebie około 5 km nikt nie mieszka, nie ma zwierzaków, innych któw itp. Hagard nigdy nie był przeze mnie na dwór wypuszczany. Myslicie ze dobrym pomysłem jest pozwolic mu pozwiedzać? Smycz odpada, kładxzie sie na ziemi, robi sie płaski i leży nawet pół dnia. Chciałam mu otworzyc drzwi domku i pozwolić samemu zdecydować czy chce gdzieś iśc czy nie. Myslicie że wróci jesli gdzies pójdzie? Zanim go wziełam ze schroniska był to kot spacerujacy na codzień po mieście.
Hypnotize, Samego bym nie puściła. Kto wie czy go zewnętrzny świat tak zafascynuje, ze pójdzie w siną dal? Moje czarne pochodziło z mazur, znało więc okolice kiedy przyjechała po x latach, bo nie miał kto z nią zostać w domu. Ale nie odważyłabym się w pełni domowego kota puścić samopas. Wolę założyć, że zdarzy się najgorszy scenariusz niż potem żałować, że nic się nie zrobiło.
Alvika, Cudne maluszki! 😍
Notarialna
Ciotka ma kota od malutkiego. Nigdy nie był na dworze. Tam go puscili i kręcił sie dookoła domu. Wracał na siku i kupke do kuwety 😀 😂
A mój wczesniej ponoć był wychdzący. teraz nie jest, bo mieszkam w centrum miasta i nie odważyłabym się.
Co kot to obyczaj ;-)
Rudej bym na pewno samej nie puściła. Zbyt ufnie do ludzi podchodzi, a ze maść ma z tych pożądanych na pewno by długo się nie uchowała na dworze ;-)
Ale na mazurach chodzi na szelkach i 20 metrowej lince. I sprawuje się rewelacyjnie. Przychodzi na zawołanie z drugiego końca działki, wraca kiedy ma ochotę na żarcie. Ale w mieście bym jej nie puściła.
Może spróbuj z linką długą i szelkami? Nawet jeśli by miał się rozpłaszczyć, niech leży. Może jak zobaczy, że nikt nad nim nie stoi to się odważy na wycieczkę po ogrodzie. A sznurek zawsze będzie zabezpeczeniem. Jak to moja mama mawia 'jeśli widać koniec sznurka to wiadomo gdzie jest kot' ;-)
Rude na wakacjach:

Też bałabym się kota puścić.
Mieszkamy w bloku i kot jest domowym, na wsi mamy domek, ale nie odważyłabym się spuścić go ze smyczy.
A jak zabłądzi? Wpadnie pod auto?