KOTY

Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
06 października 2010 15:14
dea, jak chcesz, to ja twoją wyobraźnię mogę podkarmiać historiami transportowymi z mojego życia wziętymi - np. co się dzieje, kiedy producent dużego transportera zawyża ponad miarę wagę dopuszczalną do przenoszenia w jego wnętrzu. Zawartością przenoszoną były kocięta z ich szanowną ciotką, wszystkie dość już wystraszone hałasami na peronie wrocławskiego dworca. Transporterek przy podniesieniu po prostu się rozsypał na 3 części składowe, a koty podjęły akcję ewakuacyjną - byle jak najdalej i byle jak najszybciej...
😵

tajnaa, u mnie koty w transporterach miały dziuple na popołudniowe drzemki. Pochowałam te sprzęty na stałe do szafy dopiero po pamiętnej wizycie mojej mamy, która pożyczając transporter przy okazji wyniosła mi 2 koty z domu  🙄 - nie wpadła, żeby zajrzeć do środka, bo coś ciężkawy jest...

epk, ja przepraszam za wywoływanie do tablicy, ale ty chyba wiesz jakich zdjęć nam tu brakuje  😉

Breva, jęki transportowe to ich najstarszy chwyt pod słońcem. Ja tylko przy Paśce mówiłam pas, bo ona nadawała głośniej niż radio na full regulator nastawione, i to nie ileśtamdziesiąt minut, a 3 godziny nawet. 'Droga przez mękę' nabierała nowego znaczenia  😡
Alvika, słońce - jak tylko uchwycę ten biegający cel...

Na dodatek zaglądnij na stronę gattinaty - do wątku adopcje... Tam jest pewien pręgowany kocurek - uwielbiam go od momentu jak go zobaczyłam w Gattinacie, jeszcze kastratem nie był. Mój mąż twierdzi, że 3 się wyżywią to i 4 też... Jestem kompletnie załamana...
Kupiłam atlasa 20stkę, wygięła się pod ciężarem Murziłki.
Jadę jutro oddać  🙄
Notarialna inspiracji ze Shreka nie było, bo ja 3 cześci nie oglądałam, ale po prostu jakoś Puszek jej pasuje, bo jest mała i puchata 🤣

epk zdjęcia małej porobię, ale nie jest łatwym obiektem do fotografowania, bo non stop ją nosi po całym domu 😉 a śpi w nocy jak ja też już śpię (z resztą z tego co widzę, ty tez masz ten problem uciekającego celu :hihi🙂
branka, ja mam 3 uciekające cele - zazwyczaj w różnych kierunkach - powoli przestaję ogarniać to tałatajstwo...😉
W ogóle powiem wam o ciekawej obserwacji jakiej dokonałam(możliwe, ze wielu z was też jej dokonało na swoich zwierzakach). Ja mam tak skonstruowane mieszkanie, że mam 2 pokoje koło siebie i łączy je korytarz, w którym wisi duże lustro. I mój kot używa tego lustra do zobaczenia co jest w drugim pokoju - np jak go wołam  z 1  pokoju jak on jest w drugim i sobie zobaczy, że mam zabawkę to przybiegnie zeby się pobawić - ale jak go wołam ot tak to patrzy kpiąco i idzie dalej spać. Mówię o dużym kocie - mały początkowo nie rozumiał jak działa lustro, ale tez się nauczył i teraz robi ro samo 😁
Wcześniej wykryto to u małp, świń i chyba słoni - u kotów czy psów nie udowodniono, że potrafią pozyskiwac informacje za pomocą lustra. A jak widać koty w tej kwestii od świnek nie odstają 😉
cieciorka   kocioł bałkański
06 października 2010 22:46
właśnie, to ciekawe, bo na przykład moich kotów w ogóle nie interesuje ruch w lustrze.

Breva, tak, drugi kot nie robi dużej różnicy, bo najczęściej zajmują się sobą, ja też jestem że koty należy brać 1+
Z tego co wyczytałam małe koty uczą się, że to co jest w lustrze trzeba zignorować, bo się do niczego nie przydaje(przynajmniej tak wyszło w jakimś badaniu, że małe kociaki postawione przed lustrem 'bawiły się z nim', ale jak stwierdzały, że nie mogą dosięgnąć tego kota w środku, to trwale olewały lustro i już więcej w nie nie patrzyły 😉  I pewnie zazwyczaj tak jest, ze rzeczywiście obraz w lustrze do niczego im się nie przydaje - zaatakować się tego nie da, pobawić też nie... kot więc szybko olewa lustro i nie ma szansy, żeby się nauczyć jak ono działa.

Moje koty np kochają przebywac w łazience a tam mają duże lustro tuż nad ziemią - i śpią na dywaniku dokładnie na przeciw niego - i być może nauczyły się jak lustro działa właśnie w tej łazience(choć to tylko spekulacja). W każdym razie moje poprzednie 2 koty nie wchodziły nigdy do łazienki i nigdy też nie korzystały z lustra w przedpokoju, jak obecne koty.

Do tego wszystkiego rzadko w przeciętnych domach lustra są tak umiejscowione, żeby mogły służyć do pozyskiwania informacji o tym, co się dzieje w drugim pomieszczeniu - bo raz, że musiały by byc idealnie pomiędzy pomieszczeniami, a dwa nisko nad ziemią.


W każdym razie ze swiniami i małpami właśnie jest tak, że muszą się nauczyć jak działa lustro czyli być zamknięte na wiele godzin w pomieszczeniu z lustrem, by umieć z niego skorzystać - inaczej je 'atakują' albo ignorują.

W ogóle to ciekawa rzecz do zbadania, jakbym nie uparła się, że chce badać konie do magisterki, to bym zbadała koty i lustra 😉

A co by nie było za poważnie mam jeszcze jedno zdjęcie Puszka oraz całej rodzinki 😎



dea   primum non nocere
07 października 2010 08:05
branka - mam podobną obserwację z lustrem. Kiedy stałam przed lustrem w łazience i "gadałam" do kota, to on patrzył mi w oczy - ale te odbite - i odpowiadał. Żeby zobaczyć "oryginał" musiałby kawałek przebiec i wleźć między mnie a lustro, a on z tych tłuściejszych  😁 i inteligentniejszych 😉 Światło się nauczył gasić skokiem na włącznik, tylko teraz mu już za bardzo dupsko ciąży 😉

Jeszcze taka refleksja o badaniach nad zwierzetami i wyciąganiem z nich wniosków - to nie jest takie proste, że np. jak zwierzę nie zareaguje na zrobienie kolorowej kropki na czole, którą widac w lustrze, to nie wie, że w lustrze to "ja"... Może po prostu ma gdzieś, czy na czole jest kropka czy jej nie ma. Kto by się przejmował jakąś kropką, będąc w paski, kreski i wzorki  😎

PS. Pasiaki ostro szaleją z drapakiem - oczywiście Simba na górze, uniemożliwia wdrapywanie się po słupku Lemurowi 😀 No i dobrego miałam "czuja" - ten wysoki słup BARDZO im się podoba 🙂 🙂
Też tak uważam z badaniami. Szczególnie w przypadku kotów jest masa eksperymentów, w których stwierdzą się coś tam, a sa one źle skonstruowane. Ale kot to jest w ogóle dość specyficzne zwierzę i bardzo trudny obiekt do badania 😉
A co do testu z plamą - na szczęście kryteriów samoświadomości jest więcej i dzisiaj się już odchodzi od stwierdzeń, że jak zwierzak nie zwróci uwagi na kropkę to nie wie, że on w lustrze to on.

Jeszcze tak już jesteśmy w tym temacie, to ramach ciekawostki - większosć gatunków, które uczą się używac lustra do pozyskiwania informacji nie zdaje testu z plamą(np świnki). A z tych które zdają wiele nie potrafi się nauczyć korzystać z lustra(np słonie - wcześniej zrobiłam błąd pisząc, że one to potrafią, nikt tego póki co nie udowodnił). Może to chodzi o to, czy dane zwierzę widząc obraz w lustrze bardziej skupia się na sobie czy bardziej na reszcie obrazu. Ale to tak właśnie można spekulować w nieskończoność...
W każdym razie jeśli kot patrzy w lustro i rozumie, że odbija się w nim obraz np innego pokoju, albo człowieka koło niego stojącego, to nie wierzę że nie rozumie, że i on sam się w nim odbija.
Breva, jestem z wawy, ale transport jakos by sie zalatwil na pewno.

Mala byla w domu z 2 innymi kotami przez kilka dni, ale to bylo kiedy zostala znaleziona z pogruchotana miednica, nie ruszala sie, a koty do niej nie podchodzily. Nie wiem wiec jak zareagowalaby na malego (i pewnie ciekawskiego) kociaka. Z psem akceptuja sie i szanuja, ale moj pies jest bardzo delikatny, nie leci na nia zeby sie bawic.

Rozumiem jesli bedziesz wolala malego kociaka zeby sie razem wychowywaly. Ale nawet jesli tak zdecydujesz, to popytaj (zreszta prosba do wszystkich..) czy ktos znajomy nie chcialby cudownego przytulaka :kwiatek:
Wiem, że nie powinnam tego wklejać przepraszam, ale wrzucam bo mało nie umarłam ze śmiechu jak to przeczytałam - historyjka o kocie.  😁

http://pokazywarka.pl/l8s34e/
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
08 października 2010 12:35
Ja mniej wesoło.
Mój 9,5 letni kiciasty ma cukrzycę.
Wczoraj miał badania krwi i poziom cukru 400.
Dostał insulinę i specjalistyczną karmę na próbę. Zjadł jej troche zaraz powrocie od weta (ok. 9 rano), ale później do wieczora nic...
Dobrze, że chociaz wodę wypił, bo ostatnio z tym tez było kiepsko.
Dziś kolejny zastrzyk i zapas insuliny do robienia zastrzyków w domu na 3 dni. We wtorek - znowu badanie.
Dostałam próbki innej karmy. Wczorajszej nie chcial jeść a na tą się rzucił, mam nadzieję że mu podpasuje.

Czy ktoś z was ma kota cukrzyka?
Jak sobie z tym radzicie? I jak futrzak to znosi?

Wczoraj się załamałam, ale podobno koty mogą całkiej długo zyc z tą chorobą. Ważna jest ścisła dieta i kontrola poziomu cukru we krwi. No i zastrzyki.
Dodatkowo wczoraj mój narzeczony mial wypadek, gość skasował mu cały tył samochodu, auto na 99% do kasacji.
Na szczęście nic mu się nie stało.
A do weta póki co taksówką...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 października 2010 12:43
tajnaa, Przeczytałam i w trakcie tak ryknęłam śmiechem, ze aż mama przyszła do pokoju z pytaniem o co chodzi 😁 Dobre 👍
No mówiłam. Ja siedziałam w pracy i płakałam jak to czytałam.  😁

Jutro jade po kota...... 👀
ja jeszcze tylko zapomnialam napisac, ze moja szukajaca domu kotka nie ma jeszcze 12 miesiecy.

Agnieszka, trzymam kciuki dacie rade zyc z cukrzyca :kwiatek:

zoyabea, pochwal sie od razu po!

kurcze dziewczyny, przez te 2 tygodnie kompletnie sie zakociłam 😡
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 października 2010 21:26
zoyabea, Pochwal się koniecznie nowym domownikiem jak już będzie u Ciebie! :kwiatek:

sienka, Bo to tak jak z końmi 😉 . Raz w nie wdepniesz, to potem już z tego nie wyjdziesz 😉
Dzieki dziewczyny.....pochwale sie na pewno  😀
Wiecie może, znacie - hodowle Kartuzów na Słowacji, w Czechach i Austrii?
Chętnie też Ukraina 🙂
sienka, no kurcze jak ma niecały rok to jeszcze dalej młodka! ale się okazało że jak zapytałam o zdanie chłopaka (tzn o zdanie nt drugiego kota) to na następny dzień zadzwonił do znajomej która mu wcześniej wspominała o dwóch porzuconych sierotkach i już mi nagrał nawet nie jednego kota, a dwa:P

ale umowa jest taka, że jednego, rudego, zostawia sobie w Sączu, a ja biorę czarno-białego (do pary z Mettet)! a w weekendy będą psociły we 3 u niego (jak ja zjadę na weekend do Sącza 🙂 ). I po pierwsze - nie mogę się doczekać, bo widzę jak bardzo Mietkowi przydałby się kumpel do zabawy🙂 a po drugie - kurcze świetnego mam tego chłopaka..😉

także sienko wybacz!🙁 ale będę ogłaszała!
wybaczam 🤣

sprawozdanie z placu boju - Pitulinie szwy zostaly sciagniete, wszystko ladnie sie goi.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
09 października 2010 04:53
Agnieszka, ja miałam kota z cukrzycą. Niestety, u nas za późno wykryta 🙁 Ale przy wczesnej diagnostyce można cuda zdziałać, więc trzymam kciuki!

sienka, rozgłaszane gdzie się da 🙂

Nowo do- i zakoconym niewolnikom gratuluję zbiorczo  😀iabeł:
Do mnie trafiła ostatnio chyba największa kocia sierota na świecie. Wiek - około 2 miesięcy, "schorzenie" - zrobienie sobie szaszłyka z mordki. Ja wiem, że tą biedną kiciusię to bolało i było mi jej szkoda, ale jednocześnie ledwo powstrzymywałam się od śmiechu, bo czegoś takiego nie widziałam. Może Wy mieliście taki przypadek? Kiciusia nadziała sobie całą górną wargę na kła. Wyglądała pociesznie z tą swoją słodką minką szrekowego kota. "Operacja" trwała 3 sekundy, głośne "miaaaauuuuu" i kiciusia naprawiona zaczęła sobie mruczeć  😁
Alvika, dzieki! :kwiatek:
a tak wygladala mloda dama wczoraj wieczorem po rozebraniu z kubraczka 🙂

edit: jeszcze kilka zdjec mojej koteczki, moze komus zapadnie w serducho.
Młody ma odczyn poszczepienny po szczepionce na grzybicę.
Smaruję mu pufkę i łapkę lamisilatem i pięknie się goi.

Ja po pierwszym dniu zajęć technika weterynarii.
Mam pseudo hodowczynię w grupie.

Poza tym duuużo wiedzy i w końcu miejsce, gdzie mi dobrze  😉
dawno tutaj nie pisałam, ale teraz hm. Mam kotke po sterylce, jakies szalenstwo z tym wszystim. Kocica uwielbia skakać i tu jest najwiekszy problem, wczoraj ja wycieli i caly dzien, cala noc trzeba bylo ja pilnowac zeby nigdzie nie skoczyla, skonczylo sie zamknieciem w transporterze kolo 3 w nocy. A wtedy szalenstwo, dzikie syki, drapanie, placz. Generalnie oddalam ja pod opieke siostrze dopiero kolo 6.30 zeby chociaz troche pospac. Jesli nastepne 12 dni bedzie takie samo to nie wiem jak dam rade to ogarnac. A po drodze mam zrobic szkolenie na ktorym bedzie dyrekcja :/ a juz chodze nieprzytomna. Do tego wet dal kocicy kolnierz a podobno teraz kocice pakuje sie w kaftany? Jakies doswiadczenia? rady?
Koty szybciej dochodza do siebie po sterylizacji niż psy, mój po 3 dniach normalnie funkcjonował, więc nie martwiła bym się że to 12 dni. Aha moja kocica była w kaftanie.
moje koty ( a mialam sterylizowne kolejno 4 babki i jednego faceta) dzien po sterylce funkcjonowaly normalnie ( 3 ostatnie, ciete juz tu, w Irlandii, funkcjonowaly normalni zaraz po odebraniu z kliniki), wiec mysle, ze jutro bedzie juz wszysko ok.
myslcie ze moglabym jej pozwolic na wskakiwanie na lozka gdzie zazwyczaj spi? bo teraz ja podnosimy jak chce spac, ale wtedy pisk z bolu jest. Boje sie zeby szwow nie porozrywala.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się