anai, branka U nas tak wszystko w międzyczasie się dzieje, koń się nawet nie orientuje, że w inną robotę idzie 😉 W zeszłym roku był wstępnie zajeżdżony do zaprzęgu. Miał wtedy dużą ilość lonż i przy okazji małżu zakładał mu na nie raz po raz siodło (oczywiście na te bez opony z tyłu). No i po jednej z nich przy okazji wsiadłam i trochę się pokręciłam w stępie. Potem dwa razy wsiadałam w maju:
filmikNo i przedwczoraj wsiadłam już po raz czwarty. Teraz już będzie chodził regularnie, choć więcej w zaprzęgu.
Wszystko zależy od konia. Gdy koń jest mocno elektryczny przekładamy zajazdkę pod siodło równolegle z zaprzęgiem, zanim nabierze dużą siłę i kondycję (w zaprzęgu bardzo szybko to idzie). Chingan akurat jest raczej miśkiem, którego trzeba zachęcać do ruchu naprzód, prawie w ogóle się nie płoszy i nie pajacuje więc wsiadłam później. Przynajmniej miałam ułatwione zadanie jeśli chodzi o ustawienie i posłuszeństwo na pomoce głosowe, bo małżu przerobił to dokładnie z Chinganem na lonżach. To jest dosyć zabawne, bo gdy powiem "prrr" on staje zaraz w słup, a gdy "dodaj" to natychmiast pokrywa większą ilość ziemi (na razie jeszcze też przyspiesza tempo). Muszę więc jednocześnie nie oduczać go poleceń bryczkowych i wyczulić na pomoce jeźdźca, żeby nie chodził pod jeźdźcem jak automat na guziki 😁
"W drugą stronę" do zaprzęgu przygotowywana była np. Cayenne. Najpierw chodziła sporo w siodle, a potem małżu zajeździł ją wstępnie w zaprzęg 🙂
anai Powodzenia na zawodach!