Problemy z kopytami- choroby, pekniecia, ropnie

Ja się za to kopyto nie zabieram, bo pierwsze nie proszą mnie o to, po drugie trzeba by czystość w boksie zmienić ( a ja tego robić przecież nie będę, starczy że dbam o swoje), po trzecie trzeba by zadbać bardziej o ruch, o mycie strzałki, leczenie strzałki.
Mam dość udowadniania, że wiem co zrobić by było lepiej.
Bo jak wiadomo, nie samo struganie ma tu wpływ. Trzeba zadbać o pozostałe czynniki. A jeśli się o nie nie zadba, to efekty nie muszą być spektakularne. ( jak obniżyć te piętale, by koń nie zakulał przy takiej strzałce?  :zemdlal🙂 W ogóle buty chyba by się przydały w takim przypadku, nie?

Tylko troszkę ciężko patrzeć jak kowal jedzie tasakiem po obwodzie i nadal wycina michę.

Branka- to takich które opisujesz to ja nie widziałam !!  😲 
Ten "mój" koń nie chodzi od piętki. Wali z palców.

Najgorsze kopyto jakie widziałam, to było martwe kopyto z kursu. Które sobie zresztą obrobiłam. Ale przecież zanim stało się martwe, było żywe.  😲 Nie sądzę jednak, by ten koń chodził. Obstawiam, że głownie leżał.




Strugałam takiego 'inside the verticle' mam gdzieś zdjęcia chyba nawet, jak znajdę to wrzucę do wątku struganiowego.

http://barefoothorse.com/  tu w zakładce Hoof shape jest też zdjęcie o opis takiego kopyta. Jest to kopyto węższe na dole niż w obwodzie koronki. najgorzej że jak się takie kopyto struga i zaczyna się coś poprawiać, to pojawia się krwiak na krwiaku i koń nie jest w stanie bez butów chodzić. niestety rehabilitacja ciężkich przypadków jest bolesna).

PS Uprzedziłaś mnie zdjęciami 😉 maskara, to jest już skrajna patologia.
Aż niemożliwe, że było tyle zbędnej ściany i spróchliny  😲 po robocie wygląda na prawdę nieźle. A możecie coś napisać o tych strasserowych cięciach otwierających? ciekawość mnie zżera 🙂
Branka- kapuję i rozumiem, tyle, że nie widziałam w swojej bardzo krótkiej karierze kopytowej takiego.
A możecie coś napisać o tych strasserowych cięciach otwierających? ciekawość mnie zżera 🙂


http://www.thenakedhoof.com.au/html/heel_cuts.htm 
jeśli je stosować, to koń MUSI chodzić bardzo dużo, najlepiej padok 24h/dobe i spacery w ręku jak nie jest za bardzo obolały - bo inaczej kopyto się jeszcze zawęzi.


I zmykam,bo chyba wyszedł jednak offtop.
dzięki  :kwiatek:

ok, koniec OT.
Wiwiana   szaman fanatyk
08 czerwca 2010 10:43
koń MUSI chodzić bardzo dużo
... i po zwartym, ale nie twardym podłożu. 😉

Odpada piasek, miękka glina, błocko, asfalt, beton, kamienie, żwir. Najlepsze jest klepisko wybiegowe, ale w naszym klimacie (mniejsze lub większe błoto przez 3/4 roku) ciężko to osiągnąć, niestety.
No to też prawda. Szczególnie grząskie podłoże i piach są niekorzystne przy tych cięciach.
Wiwiana   szaman fanatyk
08 czerwca 2010 10:57
Stanie w gnoju/ściółce, nawet czasowe - tylko przez noc, takoż. Dlatego ciężko postęp osiągnąć...  🤔
dea   primum non nocere
08 czerwca 2010 11:00
Takie podłoże jak opisujecie to ogólnie jest najfajniejsze podłoże, z moich obserwacji. Ja dążę do poszerzania i treningu tylnej części kopyta u mojej rudej (plus wzmocnienie układu ruchu ogólnie), więc targam ją w teren i szukam dróg, po których chodzi najlepiej (rozluźniona, z piętki) - po takich jak piszecie zasuwa aż miło (takie nie za suche, ubita glina, od tupania kopytem idzie echo). Na swoim wybiegu (trawiasty) też chodzi poprawnie. Pewnie jakby źrebole od małego cwiczyły na takim podłożu i miały poprawnie, często werkowane kopytka, to nie byłoby tego wątku, a może i pozostałe kontuzyjne świeciłyby pustkami...
darolga   L'amore è cieco
08 czerwca 2010 13:28
halo – przykro mi, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem i analizujesz fragmenty wyrwane z kontekstu. Niefortunnie dobrałam słowo – to prawda, ale trzeba wykazać się talentem, żeby nie zrozumieć o co mi chodzi... Więc wyjaśnię Ci najprościej jak potrafię: tyły są dobre, a przody nie, ale z dwojga złego, to wolałabym, żeby to przody były super, a nie tyły i żebym nie musiała ich (przodów) rozkuwać i te nieszczęsne podkowy na nich zostawić, bo na tyłach podkowy mi już nie potrzebne. I z łaski swojej nim kogoś ocenisz – sprawdź czy sama przeczytałaś jego wypowiedź ze zrozumieniem.

epk –  :kwiatek: merci za pierwszą część wypowiedzi. Właściwie masz rację z tymi parkurami, na Partynice jeździć i tak nie zamierzam, nie lubię tam i szkoda mi końskich nóg. Trochę jeszcze by się znalazło tych parkurów trawiastych, ale zasadniczo nie jest ich tak dużo, jak się zastanowię – masz rację. Boję się tylko, że jak go teraz rozkuję, to będzie masakrycznie sztywny, obolały i w ogóle... Zaraz po sezonie rozkuwam na pewno, nie ma innej opcji i na bosaka do kwietnia/maja przyszłego roku, ale...no właśnie, ale nie wiem czy te kopyta wytrwają i rozważam rozkucie już teraz, to by było jednak najrozsądniejsze... ewentualnie w razie wu może buty?

tunrida – większość Ci już odpisałam :kwiatek: dodam tylko, że po sezonie oczywiście zamierzam go rozkuć i kuć tylko na sezon, na jak najkrótszy okres czasu. O nie wybieraniu podeszwy powiem i dopilnuję, choć myślę, że sam będzie wiedział.

tajnaa – bardzo mnie cieszy to, że strzałka jest niezła. Faktycznie, dopiero teraz widzę, że jest za długie to kopyto. Z tym prostowaniem i krzywą nogą to chyba złudzenie lekkie, grunt nie był prosty, wydaje mi się, że mu się te przody trochę rozjechały na zewnątrz i stąd takie wrażenie, ale przyjrzę się temu dzisiaj!

dempsey, tunrida – teraz to widzę. Tunrida – takie kopyto korab miał wcześniej, tylko z tyłu zacieśnione, ale kształt pazura był taki właśnie, więc to by się zgadzało też z tym, co dziewczyny pisały wcześniej – koń ma mniejsze i takie właśnie kopyto z natury, ale osłabiono je (także) przez powiększanie i zmienianie kształtu na siłę. Dobrze kombinuję?

branka – w trakcie przekuwania zrobię zdjęcia. No więc tak. Flarę, czyli tę bulwę widzę. Jak z tym walczyć? Podeszwa jest mocno wybrana. Za mocno, bo pojawiły się te takie „narośle” ochronne. Tego ma kowal też nie wycinać, tak? I tunrida fajnie wyjaśniła mi, że to białe, wiórkowate „coś” to martwa tkanka, którą mogę śmiało złuszczać i jeżeli te „narośle” ładnie i łatwo chcą odpadać, to mogę je kopystką powoli zeskrobywać, bo to znaczy, że już są kopytu niepotrzebne. Na strzałce, jak już się też dowiedziałam, mamy trochę grzyba, ale wiem jak z tym walczyć więc zabieram się do roboty. Co do rozkucia – przemyślałam wszystkie za i przeciw, tak jak epk mnie oświeciła – z parkurami też aż takiego problemu nie będzie, no ale boję się teraz o to, że będzie go bolało, że będzie sztywno i delikatnie stąpał... Rozkuję go na pewno po sezonie, na całą zimę, od listopada do kwietnia/maja będzie na pewno bosy. Ale czy do tego czasu kopyta wytrzymają? Jak sobie poradzić z tym problemem? Buty i rozkucie chyba będą najlepszym rozwiązaniem, ale jeśli chciałabym jeszcze przez ten sezon zostawić przody, to jak pomóc koniowi w regeneracji kopyta? Co robić? Jeśli nie ma innego sensownego wyjścia to oczywiste, że rozkuję.

btw, straszne te niektóre kopyta...  😲

DZIĘKUJĘ WAM DZIEWCZYNY, BARDZO WAM DZIĘKUJĘ.
Na razie jestem przekonana do rozkucia całkowitego na stałe na 80%, wiem, że powinnam być na 100, ale ciężko człowiekowi się tak przestawić po tylu latach i w ogóle. Muszę jeszcze parę kwestii przemyśleć, dlatego wykażcie trochę zrozumienia. Dużo, bardzo dużo mi wyjaśniłyście, wiem teraz jak ten koń powinien być prowadzony, co jest źle i co trzeba koniecznie zmienić.

Spróbuję chyba, mimo wszystko, przy tym przekuciu 19-tego zostawić jeszcze te przody. Kowalowi na pewno zasugeruję co i jak. I przede wszystkim dopilnuję nie wycinania podeszwy  i tak bardzo strzałki. W międzyczasie zamówię buty dla Koraba i przy następnym kuciu rozkujemy te przody. Nie tylko będzie miał niewybraną tak podeszwę, ale i w razie czego buty. Uniknę w ten sposób zadawania mu bólu i dyskomfortu. Jak myślicie, dobry plan?
Pamiętaj, że kowale bardzo różnie interpretują "proszę nie wybierać podeszwy" albo "proszę wybrać mało podeszwy" lub "proszę wybrać tylko tyle podeszwy, ile konieczne".
Najlepiej, jak przed werkowaniem sama wyskrobiesz tyle podeszwy ile się da, szczególnie w pobliżu ścian (a to ciężka praca i masz tam jeszcze podkowę), żeby ułatwić mu prawdziwe niewycinanie podeszwy.
Wiwiana   szaman fanatyk
08 czerwca 2010 13:50
Darolga, powodzenia 🙂
Powodzenia .. i nie zapomnij o diecie niskocukrowej 🙂
dea   primum non nocere
08 czerwca 2010 13:55
Powodzenia... a jesli Ci się uda namówić kowala do nierżnięcia podeszwy, to masz mój duuuży  👍 Spodziewam się raczej "ale ja muszę", "ale tylko trochę", "ale tak jest lepiej", "jak zostawię to się bedzie podbijał"... ... ...
Plan jest dobry.
Na Twoim miejscu porozmawiałabym szczerze z kowalem. Bo rozumiem, że jest to jeden z lepszych kowali w Twojej okolicy i zmieniać go nie zamierzasz. Nie zamierzasz też sama strugać kopyt, więc musisz porozmawiać szczerze z kowalem.

Po pierwsze- spytaj co on tak naprawdę myśli na temat rozkucia twoich kopyt. Czy uważa, że warto dać kopytom czas na odbudowę. Myślę, że również nie jest mu łatwo wbijać podkowiaki w dziury.  😉
Po drugie- co do tej podeszwy. Powiedz uprzejmie, że już 2 razy po robieniu kopyt koń znaczył i to dość długo i że to chyba jednak od zbyt mocnego wybierania. Więc bardzo prosisz, żeby może jednak mniej wybierać. Zwłaszcza, że i tak systematycznie wołasz kowala na wizyty, więc nie musi wybierać "na zapas", nie?  😉 Może tym da się przekonać. Powtarzaj, ze kuleje po jego robocie!!
Po trzecie- poproś by tak mocno nie wycinał strzałki, zwłaszcza, że masz zamiar ją podleczyć lekarstwami i bardzo dbasz o jej czystość.
Po czwarte- spytaj czy jego zdaniem dążymy do powiększania kopyta na obwodzie, czy tylko z tyłu, w okolicach piętek. ( gdyby mi odpowiedział, że także na obwodzie, to ja zmieniłabym kowala na tego, którego ma Katija- bo rozumiem, że jest lepszy  😉)

A tak na koniec. Co do rozkucia. Rozumiem Twoje obawy. Poczytaj wątek kuć czy nie kuć. I pomyśl sobie, że nie ma konia bez kopyt.  🙂 Nie ze złośliwości radzimy Ci rozkuć Koraba, nie?  😉
darolga   L'amore è cieco
08 czerwca 2010 14:07
Aquarius - to dobry kowal, niekutym rekreantom u nas prawie w ogóle nie wycina, przedstawię mu sytuację, że dążę do całkowitego rozkucia, że jest tak i tak. Zrozumie i na pewno będzie też ze mną rozmawiał inaczej, kiedy uświadomi sobie, że już jakieś pojęcie mam i mówię sensownie. Podeszwę wyskrobię, jak radzisz, dziękuję!

Wiwiana - dziękuję! Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła się pochwalić pięknymi, zdrowymi kopytami.

tajnaa - no właśnie, zapomniałabym. Czy na podstawie pierścieni żywieniowych na kopytach Koraba jesteś mi w stanie coś powiedzieć? Co jest źle, co dobrze? Czy nie bardzo? Nie bij, uczę się dopiero 🙁 Badania krwi ma robione regularnie, dietę miał dobieraną przez specjalistę, ale mimo to chcę wiedzieć wszystko, dosłownie wszystko.

dea - kowal jest u nas codziennie, więc zagadam z nim o tym dzisiaj/jutro jak go trafię i wybadam, co na ten temat myśli. Ale jestem przekonana, że zrozumie, zwłaszcza, kiedy mu przedstawię, że dążę do całkowitego rozkucia. Porozmawiam z nim na ten temat dokładnie, wierzę, że osiągnę swój cel. Dziękuję!

tunrida - dokładnie, nie chcę go zmieniać. Bo raz, że świetny, dwa, że mam go na miejscu codziennie. A jeśli zmienić - to na tego Katiji. A z tym samodzielnym struganiem - a powiem Ci, że zaczynam nad tym myśleć. Ale to jeszcze nie teraz. Jeszcze potrzebuję czasu. Z tym kuleniem po jego robocie to jest bardzo dobry, niepodważalny argument, nawet jeżeli mam trochę ukoloryzować. Dobre! No, teraz będzie mi łatwiej z nim rozmawiać, dzięki za rady, bardzo bardzo dobre argumenty. I o to powiększenie zapytam, jak odpowie na obwodzie - astalavista. Dzięki!
Jak się zarazisz samodzielnym struganiem to daję głowę , ze będziesz krawężniki zaokrąglała  😁

Odnośnie żywienia podpytaj dziewczyny, które były na kursie II naturalnej pielęgnacji kopyt.
Wiwiana   szaman fanatyk
08 czerwca 2010 14:20
Tajna, nie strasz dziewczyny, bo jeszcze pomyśli, ze jesteśmy zgrają wariatek, co latają z tarnikami i tylko patrzą co by tu komu zaokrąglić  😁

Darolga, trzymam kciuki za synka Rammsteina 😀
Wiwiana, nie wiem jak Ty ale ja na serio uważam się za wariatkę, fanatyka i patrzę co by komu zaokrąglić  😍  😁 A jak mam juz pilnik w łapach to nic i nikt nie jest w stanie mnie powstrzymać do "zaokrąglania"  🥂 Przygotowuję dziewczynę
Wiwiana   szaman fanatyk
08 czerwca 2010 14:29
patrzę co by komu zaokrąglić

Ja już nie.  😁 Tylko tym, co sami się pchają 😉

Koniec OT 😀
i żebym nie musiała ich (przodów) rozkuwać i te nieszczęsne podkowy na nich zostawić, bo na tyłach podkowy mi już nie potrzebne

Ja tylko próbowałam Cię zmusić, żebyś z całej tej poezji napisała czego Ty potrzebujesz, i przestała opowiadać, że dobro konia, bla, bla... I udało się.

Do informacji czytelników: ze trzy miesiące temu na PW poważnie radziłam Daroldze rozważenie rozkucia. Informowałam, jak epk - że już niewiele trawiastych itd....Uważam, że mam prawo być wkurzona  👿 Ostrzegałam, że podkowy będą obrywac kopyto  😕. (a jeszcze w kontekście padokowania na podmokłym terenie). IMO: Darolga mija sie z prawdą co do... siebie. Prezentuje miły wizerunek.
Chciałabym, żeby sobie pewne rzeczy poukładała w głowie na poziomie wyższym niż "my little pony" bo m.in. od braku sprzeczności w umyśle własciciela zależy dobrostan konia.
Przepraszam, Darolga,  :kwiatek:, że dużo od ciebie wymagam. Możesz się wkurzać bez sensu - a możesz włączyć w swoje działania logikę, nie tylko obietnice i podziękowania.

W związku z otrzymanym zgłoszeniem, prowadzącym do tego postu, informuję, że nie widzę powodów do reakcji innej niż prośba o przerwanie tej dyskusji.
Ja sobie nie wyobrażam przy takich kopytach, takich fajnych szerokich strzałkach jeszcze kuć.
darolga   L'amore è cieco
09 czerwca 2010 22:10
halo,

ze trzy miesiące temu na PW poważnie radziłam Daroldze rozważenie rozkucia. Informowałam, jak epk - że już niewiele trawiastych itd...Uważam, że mam prawo być wkurzona 
Po piewsze, moja droga, to to było 24 kwietnia, a nie 3 miesiące temu. Po drugie - że ke? Wkurzona bo? Bo nie posłuchałam Ciebie - guru - i śmiem pytać o radę tutaj, we właściwym wątku? Czy mam do Ciebie jakiekolwiek pretensje? Bo owszem, pisałaś, pisałaś, że Twój bosy i bosy będzie i żebym rozważyła rozkucie - nihil novi, sama Ci przedstawiłam jakie mam plany i że chcę rozkuć. No i? A może chodzi o to, że to Ty pierwsza radziłaś, a tego nikt nie docenił i teraz uratowanie kopyt mojego konia przypisane będzie tunridzie, brance, tajnej, dei i innym? O to chodzi?  🤔  Napisałam Ci w PW, że rozważam rozkucie. Ale zostawiłam podkowy. I? Mam Cię za to przepraszać? O co Ci w ogóle chodzi? No o co? Z jakiego tytułu oczekujesz pokłonów? Mam iść do Częstochowy ze słowami na ustach "o ja głupia, nie posłuchałam halo, mój koń teraz tak cierpi, a na dodatek za rady i olśnienie dziękuję nie temu komu trzeba"?
btw, Ty napisałaś "rozkuj" a dziewczyny wyjaśniły mi wszystko co i jak, szczegółowo, pięknie jak na tacy, od A do Z, a nie samo hasło "rozkuj". Taka mała dygresja.


czego Ty potrzebujesz
Toć napisałam. Potrzebuję bezpieczeństwa w czasie pokonywania parkuru na trawie. A jest to równoznaczne z podkowami, do których można wkręcić hacele. I potrzebuję zdrowego konia. A jeśli te dwie rzeczy ze sobą kolidują, to wybiorę zdrowie konia. Proste.

że dobro konia, bla, bla...
Co bla bla, jak dobro konia jest, było i będzie najważniejsze?

Darolga mija sie z prawdą co do... siebie. Prezentuje miły wizerunek.
Chciałabym, żeby sobie pewne rzeczy poukładała w głowie na poziomie wyższym niż "my little pony" bo m.in. od braku sprzeczności w umyśle własciciela zależy dobrostan konia.

Skoro już mnie tak jawnie krytykujesz, to powiedz to i wyjaśnij wszystkim, a nie rzucasz podteksty. Bezpodstawne. Primo. Secondo - daruj sobie obrażanie mnie w stylu "traktujesz konia jak my little pony". Nie życzę sobie tego. A skoro wątpisz w dobrostan mojego konia - cóż, pozostaje Ci się tylko... jak to szło? "mam prawo być wkurzona".

Przepraszam, Darolga,  , że dużo od ciebie wymagam. Możesz się wkurzać bez sensu - a możesz włączyć w swoje działania logikę, nie tylko obietnice i podziękowania.

Po co ironizujesz? To bardzo prymitywne. I po co mnie obrażasz? To tym bardziej prymitywne.
Gwoli ścisłości - nie, to od Ciebie za dużo się wymaga - widać umiejętność czytania ze zrozumieniem to wiedza tajemna. W swoje działania logikę włączyłam dawno.
Obietnice i podziękowania? Do jasnej ciasnej, czy ja Ci obiecywałam rozkucie mojego konia?! Czy podziękowałam Ci za radę, żeby go rozkuć?! Nie, bo powiedziałaś mi tyle, co ja sama wiedziałam, przedstawiłam Ci co i jak i co zamierzam zrobić. Ba, ja Ciebie nawet o radę nie prosiłam.

Poza tym pisałyśmy 24 kwietnia, mamy czerwiec, to jest jedno przekucie, moja droga. Jeszcze byłabym w stanie zrozumieć, jakbyś mi radziła rok temu, ale tak to... niestety, nie potrafię Cię zrozumieć.

Doprawdy nie wiem o co się czepiasz. Nie podobają mi się te wycieczki osobiste. Dziękuję Ci za wszystkie INNE (podkreślam - INNE) rady, których mi nieraz udzielałaś, ale w tym momencie - daruj - straciłaś w moich oczach autorytet, bo ktoś, kto bezpodstawnie się czepia, drąży temat, obraża, zmyśla i zniekształca fakty, upiera się swojego, nagina prawdę - nie zasługuje u mnie na szacunek.

Offtop - tego typu rzeczy piszcie sobie na PW. Proszę kontynuować temat. Proszę po raz pierwszy i ostatni.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] pkt 5 regulaminu
darolga, już tłumaczę. Bo tak się składa, że mnie  🤔wirek: jakoś interesuje dobro Twojego konia  😜
Wiem, to chore - ale jakoś tak jest. Twoje dobro - także. Chciałbym z przyjemnością podziwiać, jak pomykacie coraz wyższe parkury (czy co tam planujesz) - jak realizujesz marzenia.
Znasz dowcip o żabie? ten "przecież się nie rozerwę"?
Tak się składa, że wśród "bliskoznajomych" koni są dwa, które już prawie nie mają kopyt, bo ich właściciele mają dylematy decyzyjne. Jeden koń chyba dwa lata nie sartował - bo nie było za bardzo na czym  😕. Ale - trzeba przecież do tych resztek przybić podkowę, bo "będzie startował". Drugi (emeryt) - na rozkaz kowala stoi w stajni, bo podmokły grunt co chwilę urywa ortopedyczne podkowy.
Nie jestem przeciwnikiem kucia. Ale jestem zwolennikiem logiki. Logiczne jest, że grząski grunt ze słabego, podziurawionego kopyta będzie zrywał podkowy. I co? modlić się, żeby nie zrywał? Użyć magicznej różdżki?
IMO - trzeba podjąć jakąś decyzję, chociaż nie mamy ochoty. Z czegoś zrezygnować na rzecz czegoś. Jaką decyzję?To już, niestety, Twoja decyzja.

Właściwie nie chciałam Ciebie zaatakować. Nie przypuszczam, że źle życzysz koniowi  🤔wirek:
Dorobiłam sie alergii na ludzkie postawy typu strusiego, "jakoś to będzie", "poczekamy, może da radę", "zamknę oczy, problem zniknie" - jeśli chodzi o konie.

Poniosło mnie, bo napisałaś piękny długi tekst... i... nie określiłaś na czym polega problem. Nie zdefiniowałaś problemu. Tylko chęć, żeby kopyto jakoś przetrwało i "się" wzmocniło. Magiczny smar?  😉
Na pewno w końcu to zrobisz. Jasno określisz, gdzie dokładnie tkwi problem, co trzeba zrobić, żeby go rozwiązać.

I chciałam jeszcze Cię przeprosić  :kwiatek:. Bo Ty masz prawo być zdezorientowana w temacie kopyt. Problem z kopytami powinni wszak rozwiązać fachowcy. To do nich powinnam mieć pretensje (i chyba właśnie do nich -  miałam, a wyszło jak wyszło  🤔mutny🙂

Na dziś jestem pewna kilku rzeczy. "Bez kopyt - nie ma konia". Wszyscy to wiedzą - i prawie wszyscy... hmm... lekceważą? Oraz "pańskie oko konia tuczy". Czyli: dobrostan konia od niczego tak nie zależy jak od "pomyślunku" jego właściciela.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] kontynuowanie offtopiku mimo prośby moderacji
Wiwiana   szaman fanatyk
10 czerwca 2010 11:36
prawie wszyscy... hmm... lekceważą?

Łoj, nie wszyscy - kopytowe wątki najlepszym przykładem 😉

A uczyć się trza, bo jak sami nie zadbamy o kopyta naszych koni, to kto zadba...?
dea   primum non nocere
10 czerwca 2010 11:39
Ja myślę, że nie tyle lekceważą, co nie mają świadomości jak wygląda zdrowe kopyto i czego potrzebuje. Zainteresowanie tematem jest DUŻE...
dempsey   fiat voluntas Tua
10 czerwca 2010 12:34
myslę że część odpowiedzialności za taki poziom świadomości ponoszą lekarze niestety.
Kilka razy miałam okazję zaobserwować, gdy weterynarz przyjeżdżający do kulawizny szczegółowo bada stawy, mięśnie, ścięgna, grzanie itp. Owszem, kopyto jest macane, sprawdzane. Ale ani słowa o samym sposobie prowadzenia kopyta! Nawet gdy taki laik i samouk jak ja jest w stanie dostrzec znaczne nieprawidłowości - długi pazur, wysokie zawinięte piętki. Ale nie, nie pada ani słowo, ani jedna uwaga na temat kopyt.
Rozumiem, że gdy kopyto nie jest bezpośrednią przyczyną kłopotów, to lekarz nie musi o nim wspominać w diagnozie. Ale dlaczego przemilczać oczywiste błędy, które w przyszłości mogą rozwinąć się w prawdziwy problem...
🤔
dempsey, i tu dochodzimy do tego, że pierwszeństwo w obarczeniu winą otrzymują uczelnie, na których kopyta traktuje się po macoszemu, a jako prawidłowe pokazuje się kopyta zacieśnione, ze znacznymi obrączkami i jeszcze z widocznymi śladami po podkowiakach.
dempsey   fiat voluntas Tua
10 czerwca 2010 12:57
ech jedno to uczelnie, które kształtują przyszłych weterynarzy
a drugie, to weterynarze którzy mają dyplom od x lat, i ostatnie na co mają czas i ochotę, to szperać i unowocześniać swoją wiedzę na temat kopyt - przynajmniej tak to wygląda od zewnątrz, przepraszam za uogólnienie wszystkich wetów którzy się starają (o ile tacy są 🙁 )
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się