Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
No ale takie rzeczy, które napisaliście, jak niewchodzenie w czyjąś strefę to są absolutne podstawy podstaw, nie tylko jeździeckich, ale w ogóle życia codziennego. Ja nie potrzebuję żadnych kursów, żeby o tym wiedzieć, moim zdaniem powinno je się przyjmować na "chłopski rozum". Niestety, żyjemy w czasach, kiedy wszystko jest podane na gotowe, nie trzeba się o nic starać, wiele rzeczy przychodzi samo. Rośnie nam pokolenie ludzi, które przez takie wygodnictwo nie musi się do niczego wysilać, a przez to rzeczy, które jeszcze 20 lat były oczywiste, dzisiaj wymagają dlugoletnich kursów, gdyż ludzie sami z siebie, bez niczyjego przewodnictwa nie będą w stanie dojsc
i nie wiesz w jakiej jestem sytuacji
Wiem że jesteś w sytuacji że totalnie nic nie wiesz o prawidłowym jeździectwie - za co według ciebie winę oczywiście ponoszą wszyscy wokół tylko nie ty. Wiem też, że nie jesteś w stanie samodzielnie myśleć i powtarzasz wykute na pamięć komunały natóralistyczne jak Prawdy Objawione.
Wiem też, że nie jesteś w stanie w prosty i klarowny sposób, w dodatku własnymi słowami, wyrazić jasno twych myśli. No ale co tu wyrażać jak tych własnych myśli nie posiadasz tylko te wspomniane wykute na pamięć komunały.
Tak, bo ty jesteś bogiem i wszystko wiesz. Uśmiałam się 🤣 Tym co tutaj napisałaś dopiero widać, że to ty g wiesz. Przytocz mi proszę te komunały i Prawdy Objawione, które rzekomo głoszę? Wyrażam swoje zdanie, nigdzie nie napisałam, że natural jest jedyną słuszną drogą. Korzystam tylko czasami z niektórych elementów i nie wszystkich, bo nie wszystkie uważam za słuszne.
I skąd możesz wiedzieć po tym co piszę jakie mam pojęcie o jeździectwie? Co ty wróżka jesteś? Takie rzeczy mogłabyś wywnioskować z rozmowy twarzą w twarzą i widząc mnie podczas pracy z koniem czy na jeździe, a nie czytając to co napisałam. Tym bardziej, że nigdzie nie pisałam, że robi się tak i tak, a nie inaczej 🙄
No ale takie rzeczy, które napisaliście, jak niewchodzenie w czyjąś strefę to są absolutne podstawy podstaw, nie tylko jeździeckich, ale w ogóle życia codziennego. Ja nie potrzebuję żadnych kursów, żeby o tym wiedzieć, moim zdaniem powinno je się przyjmować na "chłopski rozum". Niestety, żyjemy w czasach, kiedy wszystko jest podane na gotowe, nie trzeba się o nic starać, wiele rzeczy przychodzi samo. Rośnie nam pokolenie ludzi, które przez takie wygodnictwo nie musi się do niczego wysilać, a przez to rzeczy, które jeszcze 20 lat były oczywiste, dzisiaj wymagają dlugoletnich kursów, gdyż ludzie sami z siebie, bez niczyjego przewodnictwa nie będą w stanie dojsc
Owszem, to są absolutne podstawy, ale gdzieś je trzeba zdobyć. W szkółkach jeździeckich tego nie uczą najczęściej. Więc szuka się tego na własną rękę. Jak się ma szczęście natrafi się na dobrego klasyka, który wiedzę przekaże i tych podstaw nauczy. Można do tego dojść pewnie samemu, ale nie z każdym koniem. Jak się ma małe doświadczenie, a trafi na trudniejszego konia, to nie mając nikogo kompetentnego błądzi się w ciemności.
Uśmiałam się
cóż ci innego pozostaje skoro piszesz tu i jak się okazuje sama nie rozumiesz i nie pamiętasz o czym piszesz.
I skąd możesz wiedzieć po tym co piszę jakie mam pojęcie o jeździectwie?
no ciekawe skąd. Z twoje rozwlekłej pisaniny - która świadczy o twojej totalniej niewiedzy.
Ikarina - owszem ale wchodzenie w strefę człowieka to nie tylko chamskie przepychanie się - to widać. Ale któż zwraca uwagę na to kiedy koń podchodzi sobie pomalutku, krok po kroczku...nieproszony...i nagle - ojej! człowieku! stoisz na NAJLEPSZEJ kępce trawy! Weź się posuń!"🙂 Chodzi o uczenie się dostrzegania drobiazgów. I reagowania właśnie na ten pierwszy "niewinny" kroczek🙂 Zwykli śmiertelnicy zazwyczaj tego nie widzą. Usuwają się nie myśoląc o tym, że własnie oto koń im się po prostu wepchnął w strefę i zwyczajnie ich sobie przesunął🙂
[quote] coma: Owszem, to są absolutne podstawy, ale gdzieś je trzeba zdobyć. W szkółkach jeździeckich tego nie uczą najczęściej. Więc szuka się tego na własną rękę. Jak się ma szczęście natrafi się na dobrego klasyka, który wiedzę przekaże i tych podstaw nauczy. Można do tego dojść pewnie samemu, ale nie z każdym koniem. Jak się ma małe doświadczenie, a trafi na trudniejszego konia, to nie mając nikogo kompetentnego błądzi się w ciemności. [quote]
Otóż to. Ja w żadnej książce o jeździectwie nie wyczytałam o końskiej metodzie małych kroczków🙂 To tylko jeden z przykładów na takie drobne rzeczy w codziennym zyciu kiedy to konie robią nas w bambuko a my nawet o tym nie wiemy🙂 I to lubie w PNH bo na takich drobiazgach można naprawdę fajną relację sobie wyrobić. Obserwuję tez konie przez okno w pracowni (szczęściara ze mnie🙂 ) i widzę jak one właśnie takimi mikrosygnałami ze sobą się komunikują.
A apropos powtarzania zdań. Od czegoś tzreba zacząć żeby wyrobić sobie własną opinię. To pzrecież normalne , że zaczyna się przyswajać pewne zasady z góry a potem sprawdza się czy tak jest rzeczywiście. To jest etap nauki. Łaczenie, rozumienie, analizowanie przychodzi z czasem. Pamiętam, że jako jedenastolatka kiedy czytałam Musselera (wówczas jedyna chyba dostępna książka o jeździectwie) to miałam poczucie, że koń ma po prostu wbudowane guziki. Tu tzreba tak skręcić, tak przyłożyć i wio. I się wyglada jak ten pan z obrazka. To była totalnie pusta wiedza. Dla jedenastolatki podkreślam🙂 Ale przyszedł moment kiedy się przydała. Ale zdecydowanie potzrebowałam do tego wykładu pt "jak działa koń"😀 Dzięki tym podstawom podstaw wszystko zaczęło się łączyć i mieć sens.
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1417265#msg1417265 date=1338545005]
(...) Zwykli śmiertelnicy zazwyczaj tego nie widzą.(...)
[/quote]
Hi!Hi! Teraz pojeeechałaaaś.
Sprzedaj slogan PP:
"Natural czyni Cię Niezwykłym Nieśmiertelnikiem"
Dostaniesz karot w nagrodę. 😂
Serio , kiedy koń jest blisko myślicie o tym, że się "wepchnąl w strefę" ??
Tak ElaPe moja totalna niewiedza pomogła mi dogadać się z moim koniem, wyrobić szacunek, pozbyć się strachu, zrobić przy koniu to wszystko co kiedyś sprawiało trudność. Zapewne osiągnęłam to totalnym brakiem wiedzy. 🙄
coma: Osoby z którymi tu rozmawiasz "zęby zjadły" na koniach. Mają ogromne doświadczenie, uwierz mi na słowo.
A Ty od kiedy masz do czynienia z końmi? Czy Twój koń to Twój pierwszy?
Julie ale ja nie mówię, że osoby tutaj się wypowiadające się nie znają. I nie twierdzę, że ja mam większe doświadczenie. Ale złośliwe sugerowanie, że nie wiem nic jest trochę nie na miejscu, skoro nikt mnie nie zna tutaj. Napisać można wszystko. Odczytać to co się napisało można przeróżnie.
Zresztą, nie mam zamiaru przejmować się tym co piszą o mnie obcy ludzie po kilkunastu moich zdaniach, w dużej mierze zrozumianych opacznie. To co wiem i umiem i tak zweryfikuje mój koń i pokaże mi w czym się myle, a co jest słuszne.
Szanuje ludzi z dużą wiedzą i doświadczeniem i zawsze chętnie ich posłucham/poczytam by móc dowiedzieć się czegoś nowego. Ale jeżeli ktoś pisze w takim stylu jak ElaPe, tonem atakującym i poniżającym jakby sama miała się za lepszą, to nie będę na taką osobę zwracała uwagi, nawet jeśli ma nie wiadomo jakie doświadczenie.
mnie do pnh nie przekonały żadne prawdy objawione. przekonały mnie dwa konie, należące do tej samej osoby. jeden koń - płukanie żołądka(wielowiadrowe), badania przez odbyt, wszystko na żywca, kon full relaks na kantarku. drugi-młody, tarnikowanie zębów boschem na żywca, potem zastrzyk w dziąsła i usunięcie wilczaków(koń uczulony na domosedan). żadnego konia nie spotkałam, który by zniósł te rzeczy ze stoickim spokojem i wtualniem głowy w włascicielkę "troche to niemiłe, ale skoro tu jesteś, to nic mi nie grozi". to jest zwyczajnie fajne 😉
co do stref, nie wiem, czy kiedyś o tym mówiłam, ale:
(dłuższy wpis, nic ważnego, można zignorować 😉 )
każdy człowiek ma swoje "strefy", 1 daleko, poza wyciągnięciem ramion-to strefa, gdzie wpuszcza każdego, 2 to od około metra do około 40 cm od naszego ciała-tam wpuszczamy ludzi, których akceptujemy, i 3 strefa to odległość od naszego ciała do ok 40 cm-tam wpuszczamy tylko najbliższych.
łatwo to zobrazować, gdy np staniemy bardzo blisko osoby prawie obcej, będzie ona się podświadomie odsuwać, nie zwracając nawet na to większej uwagi, bo nie będzie się czula zbyt dobrze, z naszą obecnoscią tak blisko.
przeprowadzono bardzo ciekawe obserwacje. wielkość stref(poza indywidualnymi upodobaniami) różni się też zależnie od miejsca zamieszkania, no ludzie z krajów pokroju Brazylii mają dużo mniejszą strefę osobistą, a znacznie większą koleżeńską (czyli możemy podejść do nich dużo bliżej, zostając ciągle w ich strefie komfortu), natomiast Azjaci mają większą strefę osobistą .
badanie polegało na nagraniu kilkugodzinnego stand up party, na którym biznesmen z Brazylii rozmawiał z potencjalnym kontrahentem z krajów azjatyckich. Brazylijczyk, chcąc okazać ciepło trzymał sie strefy koleżenskiej, ale u Azjaty była to już strefa osobista. na filmie, po włączeniu przewijania widać Brazylijczyka goniącego Azjatę, gdyż B. chciał pozostać w strefie koleżenskiej, a A. usunąć go ze swojej strefy prywatnej, co spychało Brazylijczyka w ostatni koniec strefy koleżenskiej należącej do B. 🙂
to tak w ramach ciekawości, każdy koń też ma swoją "bezpieczną przestrzeń". możemy wejść w tą strefę, gdy kon jest dobrze ułożony, ale nie ma gwarancji, że czuje sie wtedy komfortowo, dlatego mam wrazenie, że ćwiczeniami związanymi ze zbudowaniem więzi, chcemy wejść do tej osobistej strefy konia, bez jego spięcia czy zdenerwowania. dobrze wychowany kon nie wygodni obcego z tej strefy zębami, da sie wyczyscic, osiodłać. Początkujący koniarze często nie zauważają dyskomfortu konia, bo przecież nie gryzie i nie kopie, znaczy że mu dobrze. nie mam pojecia jak się pnh tu odnosi, to tylko luzne "zastanawiania się" 🙂
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1417265#msg1417265 date=1338545005]
(...) Zwykli śmiertelnicy zazwyczaj tego nie widzą.(...)
Hi!Hi! Teraz pojeeechałaaaś.
Sprzedaj slogan PP:
"Natural czyni Cię Niezwykłym Nieśmiertelnikiem"
Dostaniesz karot w nagrodę. 😂
Serio , kiedy koń jest blisko myślicie o tym, że się "wepchnąl w strefę" ??
[/quote]
Heh😀 Niezwykły Śmiertelnik😀 Ojej, Taniu, nie wiem jak to ująć🙂 Przeciętny Kowalski? 😀
Co do bliskości konia - to zależy od sytuacji. I własnie te drobiazgi miałam na myśli.
Ja nie podchodzę do konia bez jego pozwolenia - zawsze wyciagam rękę i "pytam". Bo tak konie robią między sobą - wiem! 🙂 Widziałam, obserwowałam i rzeczywiście tak jest. Jeśli chcą się pomiziać, popieścić z którymś kolegą, BYĆ BLISKO, pytają wyciągając najpierw pysk i obniżając szyję. Wchodzą w strefe dopiero kiedy drugi koń równiez wyciagnie pysk i dotknie drugiego. Wejście w strefe bez pytania kończy sie często odesłaniem, kopem albo ustąpieniem w zaleznosci od tego kto jest ważniejszy. Bo nie oznacza prosby o bycie blisko tylko "ja ide, suń sie"
Na tym polega też wzajemny szacunek. Ja pytam o pozwolenie i chcę żeby koń pytał mnei o pozwolenie i nie wchodził nie zaproszony. Bo wtedy własnie mnie przestawia🙂 A konie są mistrzami w manipulowaniu ludźmi tak, że oni tego nie zauważają - naprawde! 🙂 Wychodzimy w ich oczach na totalnych głupków🙂
coma : No ja tam się niektórym nie dziwię, że takim tonem...
Jeździ człowiek kilkanaście lat konno, startuje w zawodach, albo pracuje naście lat jako instruktor/opiekun koni, a tu co i rusz jakieś dziewczę (co dopiero kupiło konika) odkryło, że należy go nauczyć ustępowania od nacisku, albo że można jeździć bez ogłowia i już wszystko wie lepiej...
Nie mówię o Tobie, tylko tak ogólnie 😉
Tania założyła ten wątek prawie trzy lata temu.
I widzę, że już też powoli traci cierpliwość, mimo że jest najbardziej kulturalną osobą na świecie 😉
No ale cóż... takie są prawa forum. Pisać może kto chce i co chce :/
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1417290#msg1417290 date=1338547095]
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1417265#msg1417265 date=1338545005]
(...) Zwykli śmiertelnicy zazwyczaj tego nie widzą.(...)
Hi!Hi! Teraz pojeeechałaaaś.
Sprzedaj slogan PP:
"Natural czyni Cię Niezwykłym Nieśmiertelnikiem"
Dostaniesz karot w nagrodę. 😂
Serio , kiedy koń jest blisko myślicie o tym, że się "wepchnąl w strefę" ??
[/quote]
Heh😀 Niezwykły Śmiertelnik😀 Ojej, Taniu, nie wiem jak to ująć🙂 Przeciętny Kowalski? 😀
Co do bliskości konia - to zależy od sytuacji. I własnie te drobiazgi miałam na myśli.
Ja nie podchodzę do konia bez jego pozwolenia - zawsze wyciagam rękę i "pytam". Bo tak konie robią między sobą - wiem! 🙂 Widziałam, obserwowałam i rzeczywiście tak jest. Jeśli chcą się pomiziać, popieścić z którymś kolegą, BYĆ BLISKO, pytają wyciągając najpierw pysk i obniżając szyję. Wchodzą w strefe dopiero kiedy drugi koń równiez wyciagnie pysk i dotknie drugiego. Wejście w strefe bez pytania kończy sie często odesłaniem, kopem albo ustąpieniem w zaleznosci od tego kto jest ważniejszy. Bo nie oznacza prosby o bycie blisko tylko "ja ide, suń sie"
Na tym polega też wzajemny szacunek. Ja pytam o pozwolenie i chcę żeby koń pytał mnei o pozwolenie i nie wchodził nie zaproszony. Bo wtedy własnie mnie przestawia🙂 A konie są mistrzami w manipulowaniu ludźmi tak, że oni tego nie zauważają - naprawde! 🙂 Wychodzimy w ich oczach na totalnych głupków🙂
[/quote]
Lubię "natural", ale z podejściem do konia tylko za jego zgodą to chyba bym do żadnego nie podeszła w mojej pracy;p to już chyba skrajność?
Co do bliskości konia - to zależy od sytuacji. I własnie te drobiazgi miałam na myśli.
Ja nie podchodzę do konia bez jego pozwolenia - zawsze wyciagam rękę i "pytam". Bo tak konie robią między sobą - wiem! Widziałam, obserwowałam i rzeczywiście tak jest. Jeśli chcą się pomiziać, popieścić z którymś kolegą, BYĆ BLISKO, pytają wyciągając najpierw pysk i obniżając szyję. Wchodzą w strefe dopiero kiedy drugi koń równiez wyciagnie pysk i dotknie drugiego. Wejście w strefe bez pytania kończy sie często odesłaniem, kopem albo ustąpieniem w zaleznosci od tego kto jest ważniejszy. Bo nie oznacza prosby o bycie blisko tylko "ja ide, suń sie"
O rety! Rety! A taki, dajmy na to - prosty stajenny to wskakuje na spadochronie ? Czy czołga się i wyskakuje z krzaków ? Idzie, zakłada kantar i zabiera konia do stajni. I to często nie jednego.
A jak koń się nie zgodzi co robisz? Aż się boję pytać. 😉
Tak sobie teraz myślę, że czepiam się naturalu a tak naprawdę nie wiem czego nauczają niektóre klasyczne młodociane instruktorki.
Może istotnie pomijają takie proste sprawy? Może stąd luka powstała ?
Nie wiem już sama.
Julie- :kwiatek:
Zaczynam tulić uszy i się ślinić.
Tania, o, trafiłaś w punkt! wielu ludzi idzie do szkółki sie uczyc. uczy się jezdzić, siodłac, czyscic, nie spędza z koniem dużo czasu, bo to ogólnodostepny tuptak szkólkowy. przychodzą ambicje na wiecej jazdy, własnego konia. koń kupiony. i są schody, bo przecież nikt nie powiedział, że koń ma nie włazić, a jak właził to się człowiek przesuwał. znam masę takich osob, jezdziecko umiejętności podstawowe/ponadpodstawowe mają, ale obsługi czy wyczucia konia-zero.
mnie do pnh nie przekonały żadne prawdy objawione. przekonały mnie dwa konie, należące do tej samej osoby. jeden koń - płukanie żołądka(wielowiadrowe), badania przez odbyt, wszystko na żywca, kon full relaks na kantarku. drugi-młody, tarnikowanie zębów boschem na żywca
Przypadek pierwszy mam w stajni w ilości sztuk dwie, wyjątkowo mega klasyczne dwie kobyły.
W przypadek drugi nie uwierzę. Nie ma chyba takiego debila weterynarza, który zdecydowałby się na taki wyczyn na żywca.
Jeżeli jest, to poproszę o namiary na pw, nie omieszkam uwiarygodnić tej opowieści.
W sumie to co napisałaś to nic niezwykłego. Nie wiem jaki w tym cudzie zasługi miała parelioza. Śmiem twierdzić, że żadne.
Tania, o, trafiłaś w punkt! wielu ludzi idzie do szkółki sie uczyc. uczy się jezdzić, siodłac, czyscic, nie spędza z koniem dużo czasu, bo to ogólnodostepny tuptak szkólkowy. przychodzą ambicje na wiecej jazdy, własnego konia. koń kupiony. i są schody, bo przecież nikt nie powiedział, że koń ma nie włazić, a jak właził to się człowiek przesuwał. znam masę takich osob, jezdziecko umiejętności podstawowe/ponadpodstawowe mają, ale obsługi czy wyczucia konia-zero.
No, ale dlaczego wtedy szuka się rozwiązań aż w Hameryce?
Książki są, net jest. Można zwyczajnie się dowiedzieć.
Czyżby tu, zgodnie z opinią Damariny włączał się marketing?
Chodzi mi o to, że droga PP jest dłuższa i bardziej skomplikowana niż ta kawaleryjska.
Tania, o, trafiłaś w punkt! wielu ludzi idzie do szkółki sie uczyc. uczy się jezdzić, siodłac, czyscic, nie spędza z koniem dużo czasu, bo to ogólnodostepny tuptak szkólkowy. przychodzą ambicje na wiecej jazdy, własnego konia. koń kupiony. i są schody, bo przecież nikt nie powiedział, że koń ma nie włazić, a jak właził to się człowiek przesuwał. znam masę takich osob, jezdziecko umiejętności podstawowe/ponadpodstawowe mają, ale obsługi czy wyczucia konia-zero.
No dokładnie. 38 stron temu była o tym mowa 😉
"Natural" jest bo szkółki nie uczą obsługi koni w wystarczającym stopniu.
Ale, jak wielokrotnie mówiłam - znam to z perspektywy posiadaczki szkółki.
Większość ludzi nie chce płacić za naukę prowadzenia konia w ręku itp... Woli jeździć.
A jak własny koń nie będzie chciał słuchać, to wtedy się będziemy martwić.
Adam Krolikiewicz- "Jeździec i koń w terenie i skoku"
Taka stareńka książka. Czego w niej brak, żeby sobie w 100% WSZYSTKO z koniem poukładać ?
Brak chyba nowowmowy typu "strefa, dominacja" .
Jednak idąc za autorem ( znakomitością naszą ojczystą) krok po kroku rozwiąże się każdy problem.
Oczywiście z tych problemów podstawowych.
Swoją drogą zobaczyłam cenę na Allegro. 👀
I tak taniej niż PP.
Taniu, Derby - to nie jest przesada tylko zwykła kultura "puk, puk! Dzień, dobry, mogę wejść?"
Wolałabyś żeby sąsiad wlazł Ci do mieszkania bez pukania i pozwolenia, rozsiadł sie na kanapie, włazcył telewizor i kazał sobie podać herbate? Uznałabyś to za normalne czy za zwyczajnie niegrzeczne?🙂 Czy jednak lepiej go zaprosić samemu i powiedzieć "siadaj, może napijesz sie herbaty?"
A jak z kimś sie witasz to czy podajesz ręke i czekasz az ta druga osoba wyciągnie czy sobie ją bierzesz ? (jak mój sąsiad z resztą i jeszcze mi ją obslinił, bleeee....omijam go szeroookim łukiem i chowam ręce za plecami jak go widzę🙂 )
Dempsey - uwiarygadniam i uzupełniam. Koń miał tarnikowane zęby boschem na żywca, bez sedacji ale na dudce. Pewnie po tym uzupełnieniu uwierzysz 🙂 W pzrerwach na płukanie pyska schylał głowe do moich nóg. Zaraz potem (bez sedacji , na dudce) dostał dwa zastrzyki znieczulające miejscowo w dziąsła i weterynarz wyrwał mu wilcze zęby.
P.S. Taniu - własnie dlatego, że jest net jak wygooglasz sobie jakiś problem to wyskakuje Ci natural🙂
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1417340#msg1417340 date=1338549558]
Taniu, Derby - to nie jest przesada tylko zwykła kultura "puk, puk! Dzień, dobry, mogę wejść?"
Wolałabyś żeby sąsiad wlazł Ci do mieszkania bez pukania i pozwolenia, rozsiadł sie na kanapie, włazcył telewizor i kazał sobie podać herbate? Uznałabyś to za normalne czy za zwyczajnie niegrzeczne?🙂 Czy jednak lepiej go zaprosić samemu i powiedzieć "siadaj, może napijesz sie herbaty?"
A jak z kimś sie witasz to czy podajesz ręke i czekasz az ta druga osoba wyciągnie czy sobie ją bierzesz ? (jak mój sąsiad z resztą i jeszcze mi ją obslinił, bleeee....omijam go szeroookim łukiem i chowam ręce za plecami jak go widzę🙂 )
Dempsey - uwiarygadniam i uzupełniam. Koń miał tarnikowane zęby boschem na żywca, bez sedacji ale na dudce. Pewnie po tym uzupełnieniu uwierzysz 🙂 W pzrerwach na płukanie pyska schylał głowe do moich nóg. Zaraz potem (bez sedacji , na dudce) dostał dwa zastrzyki znieczulające miejscowo w dziąsła i weterynarz wyrwał mu wilcze zęby.
P.S. Taniu - własnie dlatego, że jest net jak wygooglasz sobie jakiś problem to wyskakuje Ci natural🙂
[/quote]
Odnośnie P.S- czyli marketing i opanowanie nowoczesnych nośników.
Odnośnie puk, puk....
Ech...zamilczę, bo stracę opinię Julie.
Koń to nie sąsiad! 😉
A powód istnienia "naturalu" jest jeszcze jeden:
Teraz co raz więcej ludzi posiada konie nie w celach użytkowych, czy dla sportu, ale tak sobie z roztargnienia, na zasadzie pieska. Więc koń sobie wszystko może, bo nic nie musi. Nie jest umówiony na trening i nie musi dojechać w to miejsce o tej i o tej godzinie.
chyba nigdy nie udzielałam się w tym wątku
ale koniarki ze strefą bezpieczeństwa szczerze mnie ubawiły
Od kilku ładnych lat pracuję zawodowo z końmi. Rok temu znajoma obserwująca mnie w pracy zadała mi pytanie, które idealnie wpasowuje się w aktualną rozmowę tutaj.
Mianowicie pracowałam na jej oczach z dwiema rocznymi klaczkami - taka jeszcze trochę dzicz kudłata ale pomału ustalałyśmy sobie zasady współpracy.
Pierwsza z nich bardzo wrażliwa i elektryczna na wszelkie otaczające ją bodźce ale ceniąca sobie własne ja, własną przestrzeń. I druga bardzo spięta bojąca sie i reagująca ucieczką; pragnąca kontaktu z człowiekiem ale jednocześnie bojąca się owego człowieka.
Gdy kończyłam pracę z drugą klaczką i podobnie jak 1szą postawiłam obok siebie, zaczęłam rozmiawiać z koleżanką siedzącą na płocie. Wtedy usłyszłam pytanie - "dlaczego tej pierwszej kazałaś stać metr od Ciebie z uwiązem przewieszonym przez grzbiet a ta druga stoi obok ale w zasadzie w Twojej strefie i masz na niej rękę".
Zastanowiłam się, bo po iluś latach i iluś koniach człowiek pewne rzeczy robi na czuja. Po chwili zastanowienia odpowiedziałam: "Wiesz co ta 1sza już mi zaufała i uznała, że oki ja tu rządzę ale ona lepiej czuje się sama ze sobą, stoi obok wyluzowana, nietrzymana przeze mnie. Ta druga natomiast również mi zaufała i stoi bez stresu ale ona musi czuć się bezpiecznie, ją trzeba trzymać za rekę jak dziecko, ona ceni sobie możliwość przytulenia"
Po latach pracy z końmi prawie wszystko się robi bezwiednie i konie słuchają, nie wiadomo czemu.
A ludzie też tak chcą umieć! W kilka tygodni, po przeczytaniu instrukcji i postępowania według niej.
Takie czasy 😀
Epikea - bardzo ładnie napisałaś :kwiatek:
"po iluś latach spędzonych zawodowo z końmi robi się to na czuja". Ja do końca życia Twoich lat nie przerobię :kwiatek: Nie mam szans. Czy z tego powodu mam nie próbować uczyć się koni i kształcić w sobie tego czuja? Chust z tym czy z Hameryki czy z Polski czy Chin. Ważne, że jest i że jest to wiedza dostępna a nie tajemna (choć uwaga, ucząc sie samemu mozna łatwo zejśc na manowce - jak ze wszystkim, z każda nauką potzrebny jest nauczyciel).
Julie - co wolno koniowi to nie sasiadowi! 😁 😁 😁
Oczywiście, że chcą umieć - czy to jest zarzut? Że po przeczytaniu instrukcji niby? Julie, sama wiesz, że czytanie instrukcji nie wystarczy🙂
Po latach pracy z końmi prawie wszystko się robi bezwiednie i konie słuchają, nie wiadomo czemu.
takie są kolejne fazy:
nieświadoma niekompetencja
świadoma niekompetencja
świadoma kompetencja
nieświadoma kompetencja
przykro mi ale jak ktos jeśt ślepy, głuchy i totalnie niemyślący to żadna instrukcja natóralna chocby nie wiem jak sie jej wykuł nie nauczy tego kogoś by widział, słyszał i myślał.
przykro mi ale jak ktos jeśt ślepy, głuchy i totalnie niemyślący to żadna instrukcja natóralna chocby nie wiem jak sie jej wykuł nie nauczy tego kogoś by widział, słyszał i myślał.
Jak ktoś jest ślepy to się malować nie nauczy to fakt...🙂
Ale jesli choć trochę widzi (ma powiedzmy - 7 😀 😀 ;D ) to owszem, może kształcić się plastycznie! 😅
Takie porównanie mi pzryszlo do głowy, mam nadzieję, że trafne:
Nie wystarczy mieć swobodnej ręki czyli tak zwanego talentu w rysowaniu. Trzeba znać zasady choćby kompozycji. I pomimo iż wprawiony plastyk komponuje na czuja to jednak pamięta, że jego pierwsze rysunki wyglądały jak ołtarzyki. Bo tak się odruchowo rysuje. Na środku.
Podobnie też odruchowo się fotografuje. A jednak fotografie profesjonalisty od amatora różnią się znacznie. Czym? Profesjonalista ma lepszy aparat? Nie. On ma wiedzę i umie patrzeć. Wie i czuje co sfotografować, w którym momencie i w jaki sposób aby na odbiorcy wywrzeć konkretne wrażenie. Zdjęcia w filmie, fotografia dokumentalna potrafią poruszyć, wywołać emocje - po prostu DZIAŁAJĄ.
Jest perspektywa powietrzna, zaniebieszczenie i rozbielenie obiektów które znajduja sie dalej. Ale każdy odruchowo będzie rysował tylko to co wie a nie to co widzi! - czyli domek tu jest zielony, domek tam dalej ma czerwoną dachówke Chociaż to widać, że ta dachówka choc JEST czerwona z daleka wygląda na niebiesko - różową.
Patrzeć nie oznacza zawsze WIDZIEĆ. Patrzeć trzeba UMIEĆ.
Przepraszam : PACZEĆ!!! 😁
milenka falbana
dzięki
Oczywiście, że sie uczyć, uczyć kształcić i myśleć. Praca z konmi to nei jest żadna wiedza tajemna, ja się zawsze chętnie ową wiedzą dzielę. Zapraszam również odwiedziny, obecnie przez jakiś miesiąc jestem jeszcze pod Wawą, potem na stałe w Krakowie.
Julie
właśnie, no jakoś słuchają
A+A
motto genialne! Aż sobie zapiszę
Dodam jeszcze jedną uwagę o naturalsie itp
Wszystko ładnie pięknie jak mamy konia na halterku i lince ale...
Ja np uczę konie chodzenia na lince, zakładam kantary po raz pierwszy w życiu. Mam źrebaki i uczę je od małego WSZYSTKIEGO - abecadła, nie zabawy w okrążanie itp. Ja go uczę co to Literka A a, B b ...
Czasem szkolę też roczniaki i dwulatki "półdzikie" i co?? Tez nie ma mowy o pracy w 7 games 😉 Zabawa to jest potem najpierw to jest PRACA, nauczenie konia dobrych manier. A taki podrostek na lince czy lonży to często sceny niczym z westernów 😉
Epikea - dziękuję, uważaj bo na serio się wproszę! 😀 :kwiatek: Mam przyjaciół pod Krakowem , w Żydowie (Wawrzeńczyce) którym chcę zrobić nalot w wakacje🙂
Motto jest z PNH 😀 Możlwie, że jest jakieś wcześniejsze źródło ale ja go nie znam🙂 Epikea - jestes po prostu na etapie nieświadomej kompetencji! :kwiatek:
[quote author=Isabelle link=topic=11961.msg1417284#msg1417284 date=1338546534]
mnie do pnh nie przekonały żadne prawdy objawione. przekonały mnie dwa konie, należące do tej samej osoby. jeden koń - płukanie żołądka(wielowiadrowe), badania przez odbyt, wszystko na żywca, kon full relaks na kantarku. drugi-młody, tarnikowanie zębów boschem na żywca
Przypadek pierwszy mam w stajni w ilości sztuk dwie, wyjątkowo mega klasyczne dwie kobyły.
W przypadek drugi nie uwierzę. Nie ma chyba takiego debila weterynarza, który zdecydowałby się na taki wyczyn na żywca.
Jeżeli jest, to poproszę o namiary na pw, nie omieszkam uwiarygodnić tej opowieści.
W sumie to co napisałaś to nic niezwykłego. Nie wiem jaki w tym cudzie zasługi miała parelioza. Śmiem twierdzić, że żadne.
[/quote]
Co do tarnikowania zębów na żywca też zdziwiona jestem tym przykładem. Moja stara kobyła dała sobie tarnikować zęby, ale ręcznym zwykłym pilnikiem, wtedy tak. Nie wyobrażam sobie tarnikowania elektrycznego bez głupiego jasia..a co jak koń się wyrwie z założonym na szczękę rozwieraczem? Nie chciałabym w czymś takim uczestniczyć. Pomijając kwestię, że koń się może pokaleczyć/ zabić to pokaleczy/ zabije jeszcze jakiegoś człowieka.