Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

Wspaniale, że się tu zjawiłaś  :kwiatek:
Powtórzę, że gdyby było więcej takich miłośników PNH jak Ty, to sprawy w tym wątku potoczyły by się inaczej.
O RWYM, klikierach i innych ciekawych rzeczach pisała nam nie raz na forum, między innymi, nasza przemądra Teo czyli Klara (której jestem fanką), ale ona zdecydowanie za parellityczkę się nie uważa.

Zapytałam o to wszystko, bo jestem ciekawa jak widzisz stosowanie PNH (lub jakiegokolwiek innego NH, czy tzw."metod naturalnych"😉 w rekreacji. Czyli np. w szkółce jeździeckiej, lub stajni prowadzącej turystyczne rajdy długodystansowe.
Bo ja nawet gdybym chciała, to nie widzę takiej możliwości. Pewne elementy, czy zasady tak, ale całościowo nie bardzo.
Była tu o tym dyskusja nie raz, ale jestem ciekawa Twojego zdania.
Pod Warszawą jest jedna taka stajnia, gdzie konie do jazd rekreacyjnych prowadzone są według PNH. Raczej chodzi tu o konkretne motoryki jeździeckie, niż o budowanie relacji człowiek-koń, bo przy dużej bazie klientów nie jest to do końca możliwe.

Jak dla mnie dwa duże plusy
- bezpieczeństwo - nie ma tam konia na którego bym się nie odważyła wsiąść na oklep i na kantarze
- klienci nie traktują koni jak "rowerów" - co niestety przynajmniej w stajniach rekreacyjnych które ja widziałam jest dość częste

Wydaje mi się, że NH czeto buduje bardzo osobisty stosunek do koni. Nie wiem jaki bym miała, gdybym miała więcej koni, ale przy dwóch to generalnie wole, żeby nikt inny oprócz mnie się do nich nie dotykał.


Zapytałam o to wszystko, bo jestem ciekawa jak widzisz stosowanie PNH (lub jakiegokolwiek innego NH, czy tzw."metod naturalnych"😉 w rekreacji. Czyli np. w szkółce jeździeckiej, lub stajni prowadzącej turystyczne rajdy długodystansowe.
Bo ja nawet gdybym chciała, to nie widzę takiej możliwości. Pewne elementy, czy zasady tak, ale całościowo nie bardzo.
Była tu o tym dyskusja nie raz, ale jestem ciekawa Twojego zdania.


Julie, natural to przede wszystkim sposób podejścia do konia, komunikacji z nim. Dlatego nie można moim zdaniem rozdzielać że natural to natural a klasyka to klasyka. Przecież ci wszyscy trenerzy o których tu wspominamy (Mickunas, Blignault) to 100% klasycy. Tylko tej lekkiej klasycznej szkoły jazdy.
W opozycji do użycia siły, chamstwa, niezrozumienia itd powstały szkoły naturalne.

Po prostu ci prawdziwi koniarze, rozumiejący konie uznali że zamiast zajmować się naprawianiem końskiej psychiki zrujnowanej przez ludzi lepiej nauczyć ludzi jak nie należy postępować z końmi.  I uczą elementarnych podstaw jeździeckich, które są przydatne bez względu na dyscyplinę czy rodzaj jazdy.

Na kursie L2 musieliśmy jeździć z zamkniętymi oczami tak długo, aż nie byliśmy 100% pewni która noga konia znajduje się w danym momencie na ziemi.
Mieliśmy czuć konia a przecież wyczucie jest podstawą jazdy. Tak samo przecież jest z jazdą na pasażera. Z jednej strony koń uczy się utrzymywać zadany ruch z drugiej strony jeździec mieć niezależny, elastyczny dosiad.
Na danym momencie nie było istotne czy koń chodzi rozwleczony czy nie, bo nie powinno się zabierać za ustawianie konia na pomoce jeśli nie czuje się tego co jest pod tobą. Dla jednych to była nauka, dla drugich sprawdzenie czy podstawy są OK.

Tak właśnie działa PNH - zrób solidne podstawy zanim zajmiesz się czymś więcej.
To nic nowego - jak przyjechała Kyra też sprawdzała podstawy. Jeźdźcy byli wkurzeni bo przyjechali piaffować a ona kazała robić elementarne rzeczy.
To samo było na kursie z Karin. Szaszkiewicz pisał ostatnio o Hansie Hornie, który "Szwedom wystarcza, a dla nas był niedobry, wymagając od koni pracy ujeżdżeniowej" Przecież konie mają skakać a nie robić ciągi! Paalman w drugim roku szkolenia włącza chody boczne jako normalny element ujeżdżenia konia skoczka - ile naszych koni chodzących klasę P robi trawersy?

Przykro mi to powiedzieć, ale widok znakomitej większości klasyków-rekreantów na koniu to w tej chwili opłakany widok, wpatrzeni w łeb konia (choć przecież wyraźnie się podkreśla że opuszczenie głowy zaburza koniowi równowagę), mniej lub bardziej garbata, łydki poza linią środka ciężkości itd.

W KP 9/2011 jest artykuł o p.Marii Iwanowskiej, córce polskiego kawalerzysty, który po IIWW wyemigrował do RPA. Córka była tam w kadrze skoczków.
Jest jej aktualne zdjęcie na koniu (dziś starsza pani) - i co widać? Siedzącą w równowadze, patrzącą prosto przed siebie kobitę. Kto dziś tak jeździ?

Najczęściej oglądamy dziobate, odwalone do tyłu pingwiny albo pogarbionych skoczków jeżdżących na tysiącach patentów (cyganka, munsztuk i hakamore naraz)

Poza podstawowymi rzeczami związanymi z jazdą (prosta sylwetka, mowa ciała, delikatne pomoce) w PNH jest mnóstwo super ćwiczeń z ziemi, którymi możesz przygotowywać konia do jazdy albo poprawiać pewne rzeczy, które nie wychodzą z siodła. Do tego zawsze masz co robić kiedy z jakichś powodów nie można jeździć a koń może się ruszać. Nawet jeśli koń może tylko stępować można przerobić w tym stępie kupę rzeczy.

W naturalu pracę z koniem zaczynasz od urodzenia (imprinting źrebiąt) i jeśli masz tę możliwość to możesz w zasadzie nauczyć konia delikatnej reakcji na wszystkie pomoce jeździeckie zanim zacznie się na niego wsiadać. Wystarczy co jakiś czas się z nim pobawić. Z tą dwulatką, o której pisałam wcześniej bawię się 30-40 minut co 7-10 dni. Progresuje błyskawicznie.

Do tego natural oferuje dobry, bezpieczny sprzęt, sznurkowy kantar to doskonały wynalazek, który umożliwia oszczędzenie pyska konia, lina która przenosi drgania z ręki do głowy (pyska), nawet jeśli środkiem leży na ziemi (jeżdżę na sznurkowych wodzach), sztywny kijek, rewelacyjny do pracy z ziemi.

Jak się uczyłam jeździć to np. z młodym koniem zaczynało się pracę na lonży na kawecanie. Halter jest daleko bardziej finezyjny.
Znakomity jak np. w szkółce uczysz delikwentów jeździć - wiadomo, że łapią równowagę na wodzach, po co mają rujnować koniowi mordę. U siebie w klubie stosowałam gumowe wędzidła ale zawsze to przecież wędzidła. Teraz na pewno wszyscy początkujący jeździli by na halterach.

Poza tym koń, który ma zaliczony podstawowy poziom PNH (jest to zestaw konkretnych ćwiczeń) jest bardzo bezpieczny do jazdy. Nie kopie, nie gryzie, nie włazi na człowieka, nie bryka, sam podaje nogi, stoi przy wsiadaniu itd.

Więc moim zdaniem wszystko w naturalu jest przydatne w szkółce jeździeckiej, bo to nie jest żaden konkretny styl jazdy tylko podstawy komunikacji z koniem. Jak ludzie i konie nauczą się podstaw to potem przecież mogą robić co chcą.


Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2011 17:25



3. pracujemy nad odpowiednim rozwojem konia - np. nie prosimy młodego konia o kłus wyciągnięty bo żeby to zrobić musi mieć dobrze rozwinięte mięśnie zadu


No tak, w klasyce zaczyna się rzeczywiście od 3* krosów, Świętego Jurka i DR...

1. zjeżdżamy z górki - zadaniem konia jest "zejść na zadzie" a nie lecieć na pysk
- w klasyce: przytrzymujemy konia za wodze, lekko się pochylamy
- w naturalu: wodze luźne, lekko się pochylamy. Jeśli koń zaczyna lecieć na przód robimy korektę wodzami (unosimy je) i znów wracamy do pozycji neutralnej jeśli jest dobrze (robimy to z początku w stępie na halterze). W efekcie koń uczy się że to jego zadanie angażować zad przy zjazdach w dół i to uczy się błyskawicznie. Do tego ma pełną swobodę ruchów na "przeorganizowanie" swojego ciała do danej sytuacji - dokładnie to samo co opisała Dea odnośnie podawania nóg. Bardzo ważne jest żeby zrozumieć że głowa i szyja konia stanowią podstawowy "element równowagi" konia. Jeżeli uczymy konia nowego ruchu to ograniczanie tej równowagi na dzień dobry bardzo utrudnia mu zadanie.



A ja głupia nimfomanka myślałam, że pracujemy na górkach na koniu, który już ogarnia kontakt...


przykład nr 2: uczymy konia reakcji na dosiad przy zakrętach, kołach itd.
- w klasyce: wodze kierują konia i jeśli chcemy np. jechać w prawo a koń ma wizję pójść w lewo zwiększamy nacisk na wodze i przepychamy konia łydkami we właściwym kierunku (wystarczy wyobrazić sobie sytuację, kiedy koń ciągnie do innych koni) - zewnętrzna wodza itd.
- w naturalu: mamy luźne wodze, prosimy konia o koło w prawo (umowne oczy, pępek i łydka), jeśli koń pójdzie w lewo nie korygujemy kierunku tylko utrudniamy zadanie - zacieśniamy koło, przechodzimy do wyższego chodu itd; dojeżdżamy do miejsca w którym zaczynaliśmy i ponownie ponawiamy prośbę o skręt w prawo. Jeżeli koń posłucha i pójdzie w prawo to robimy koło, zatrzymujemy się i dajemy koniowi chwilę odpocząć.



Zwiększamy nacisk na wodze? O co chodzi? Jakie przepychanie konia łydkami? Dobry losie...


W ten sposób koń uczy się że decyzja o pójściu w lewo nie była zbyt dobra i sam zmienia zdanie. Mówię oczywiście cały czas o procesie uczenia.


Czyli po jakimś czasie, zamiast konia jak w klasyce, reagującego dokładnie na sygnały, które mu wysyłamy, dokładnie wtedy, kiedy mu je wysyłamy,  mamy konia, który wie, że chodzenie w lewo jest złe 😀

Podchodzenie do zadań w ten sposób - dawanie koniowi wyboru - powoduje, ze zmusza się go do myślenia a nie tylko mechanicznego wykonania.
Tak jak pisałam wcześniej spotkałam się z tym wyłącznie w skokach, kiedy ustawia się koniowi szereg czy parkur i tylko nakierowuje na przeszkody w nic więcej nie ingerując. Podobny efekt dają skoki luzem z tym, że wtedy nie dochodzi sprawa równowagi pod jeźdźcem.



Myślisz, że konie w ujeżdżeniu, skokach, na krosie, mechanicznie wykonują zadania i nie myślą?

Tak samo fantastycznie wspomaga proces nauki maksymalne odpuszczenie - rzecz wiadoma, że zawsze dążymy do osiągnięcia 100% wykonania ćwiczenia możliwych do osiągnięcia na dany moment (bardzo ważne by nie stawiać koniowi zadań na wyrost) - kilka razy zdarzyło mi się zsiadać w trakcie jazdy, ściągać siodło i ogłowie i puszczać konia wolno bo oferował mi 200%.



bo klasycy jak nie pojeżdżą 3 godzin, to nie zsiadają 😀


Jeżeli odpuszczamy w odpowiednim momencie (dla konia największą nagrodą jest święty spokój - na część działa również jakiś smakołyk) to koń stara się wykonywać ćwiczenia jak najlepiej.



Także nie kontynuują ćwiczeń, jeśli koń wykonał założony plan =)

Naprawdę, przesłodkie =)


Zwiększamy nacisk na wodze? O co chodzi? Jakie przepychanie konia łydkami? Dobry losie...




Nie można widzę na tym forum używać skrótów myślowych - w klasyce nie robi się takich rzeczy jak danie koniowi wyboru - jeśli koń stawia tego typu opór to rozwiązanie idzie zwykle w kierunku siłowej przepychanki. Widziałam wiele kopania i szarpania za pysk w swoim życiu że mam podstawy tak twierdzić. Większość jeździ na zasadzie "koń ma to zrobić" i koniec. Nawet bez tej przepychanki typowy jeździec nie pozwoli koniowi skręcić w inną stronę. Natural traktuje takie sprawy inaczej - jak czegoś uczysz to pozwalasz koniowi na pokazanie własnego zdania i na pomyłki, tak żeby koń sam doszedł do właściwego rozwiązania.
Ja nie pisałam o koniu który reaguje na wysyłane przez ciebie sygnały i je rozumie tylko o takim, który się tego uczy.


A co do sposobu podejścia niektórych jeźdźców odnośnie myślenia koni pisałam wcześniej (koń nie ma myśleć tylko skakać)

Jeśli nigdy nie spotkałaś się ze stawianiem koniom zadań ponad ich możliwości to masz szczęście.
Ja spotkałam się z tym wielokrotnie, łącznie z koniem, który chodził wysokie konkursy w młodym wieku pod lewymi papierami. Łopatki rozwalono mu doszczętnie.
W naszym obecnym rodzimym jeździectwie jest niestety sporo ciemnej strony mocy i hipokryzją byłoby twierdzić że tak nie jest.

Gdyby wszyscy postępowali z koniem po partnersku to nie mielibyśmy tylu znarowionych, znerwicowanych i zużytych w wieku lat 10 koni.
Ja naprawdę wiem jak POWINNO wyglądać prawdziwe jeździectwo - rozluźnienie, lekkość, przepuszczalność, niezauważalne pomoce itd.
Tylko że niestety tak nie wygląda. Są tylko nieliczni potwierdzający regułę.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2011 18:04
A naturalsi leją konie karabińczykami po "mordach".
No i?
Znasz założenia jazdy klasycznej?
wracając do tematu...właśnie dlatego "naturalsi" budzą u jeźdźców kontrowersje, bo wypisują i opowiadają takie bzdury jak, nie daleko szukając,  Lothlorien.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
15 października 2011 19:12
Podchodzenie do zadań w ten sposób - dawanie koniowi wyboru - powoduje, ze zmusza się go do myślenia a nie tylko mechanicznego wykonania.
Tak jak pisałam wcześniej spotkałam się z tym wyłącznie w skokach, kiedy ustawia się koniowi szereg czy parkur i tylko nakierowuje na przeszkody w nic więcej nie ingerując. Podobny efekt dają skoki luzem z tym, że wtedy nie dochodzi sprawa równowagi pod jeźdźcem.


o matkooo skąd wzięłaś te bzdety? 😲 zwłaszcza te o nakierowywaniu konia na przeszkodę? przeskoczyłaś przytomnie w życiu jedną przeszkodę na koniu? raczej nie bo nie pisałabyś takich pierdół 😁

o matkooo skąd wzięłaś te bzdety? 😲 zwłaszcza te o nakierowywaniu konia na przeszkodę? przeskoczyłaś przytomnie w życiu jedną przeszkodę na koniu? raczej nie bo nie pisałabyś takich pierdół 😁

Wzięłam te bzdety  😀 z treningu jednego z czołowych polskich skoczków, który ustawiał zawodnikowi parkur i kazał nie korygować konia - nie skracać, nie wyliczać miejsca odbicia itd. Jeździec ograniczał się tylko do pokazywania koniowi właściwej trasy. Jeśli nakierowanie to złe słowo, to poproszę o lepsze, wymienię. Zadaniem konia było "pogłówkować trochę samemu". To dokładnie tak jak np. w szeregu gimnastycznym ustawiasz różne odległości - raz koń musi się skrócić raz wydłużyć i musi to zrobić sam.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2011 20:08
I tak codziennie jeździli? Na tym się cały ich plan treningowy opierał? Może skoczka gardło bolało?

Rozwiń jeszcze proszę ten skrót myślowy, bo bardzo ciekawa jestem, co tak skróciłaś, że Ci wyszedł nacisk i przepychanie 😀
A naturalsi leją konie karabińczykami po "mordach".
No i?
Znasz założenia jazdy klasycznej?

Pewnie że znam 🙂 papierów sędziowskich nie dawali na ładne oczy 🙂
Nie przypominam sobie by było tam coś na temat rollkuru, zapinania nachrapników na sztywno, jeżdżenia z batem na wędkę, piłowania mordy itd.
Była kupa fajnych rzeczy o których przez ostatnie 20 lat zaczęło się zapominać. Było o rytmie, rozluźnieniu, kontakcie, impulsie, itd.
A dziś mamy zamiast piaffu "deptanie kapusty" ze sztywnym grzbietem, kłusy a la show zamiast prawidłowego ruchu itd.
Przynajmniej lekarze weterynarii mają co robić!

Nie wszyscy oczywiście tak jeżdżą, pojawiają się głosy, ze źle się dzieje w państwie duńskim, ale póki co to krople w morzu.
Trafienie na trenera z prawdziwego zdarzenia graniczy z cudem.
I NIKT mi nie wmówi że jest inaczej.



Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2011 20:34
Swoimi wpisami bynajmniej nie udowodniłaś, że masz wiedzę potrzebną do bycia sędzią.
mam konia skaczącego. ona skacze lepiej niz wiekszosc jezdzców, których chcialam na nia na skoki wsadzac. wsadzilam mlodą dziewczynke, ustawilam przeszkody. dzieciak pozwalal 80%. poprawilam i kazalam z luzną wodzą jechac, tylko nakierowac konia na konkretna przeszkodą i przeszkadzac jak najmniej się da. 100% czystości. wydaje mi się, że z tymi skokami jest tak, ze gdy kon umie wiecej od jezdzca, to wtedy jego zadaniem jest nie przeszkadzac, a gdy umie wiecej- uczyć konia i pomagać mu jak najlepiej i najczysciej przejechac. ale ze mnie skoczek żaden, 50 na odznace kilka lat temu byla wysokoscia nie do przebycia.

bo przeciez kon jak czlowiek :P też sam moze zle wymierzyc🙂 i dobry jezdziec powinien to skorygowac, bądz odwrotnie, jesli jezdziec zle wymierzy, to kon powinien skorygować. partnerstwo 😉

Także nie kontynuują ćwiczeń, jeśli koń wykonał założony plan =)



Pytanie tylko, jak ten plan jest ułożony.
Wiemy wszyscy jak rozwinęła się hodowla, jest coraz więcej jest młodych koni, które tak się ruszają czy skaczą, że kopara opada.

Często niestety koniom tym nie daje się szans na normalny trening tylko robi na szybko, żeby jak najwcześniej startować.

Mamy niewłaściwe użycie czarnej wodzy, przedwczesne zbieranie kiedy koń ma niedostatecznie rozwiniętych mięśni zadu itd.
Efekty są niby wszystkim znane ale akceptowane jako norma.
W efekcie oglądamy na czworobokach to co oglądamy. Na parkurach też nie lepiej, choć przynajmniej konie ruszają się jak konie a nie jak kaleki. Ale taki Ehning jest jak rodzynek w cieście.

Wracając do wykonania planu - klasycy "nie kontynuują  ćwiczeń jak koń wykona założony plan"
Mam tylko nadzieję, że robią korekty tego planu jeśli coś nie tak idzie i trzeba się cofnąć do podstaw żeby je poprawić.

W praktyce widziałam wiele przykładów kiedy koń bardzo się przy czymś starał a jeździec zamiast go nagrodzić chwilą odpoczynku i długimi wodzami jeździł w kółko jak opętany.

ze gdy kon umie wiecej od jezdzca, to wtedy jego zadaniem jest nie przeszkadzac, a gdy umie wiecej- uczyć konia i pomagać mu jak najlepiej i najczysciej przejechac. ale ze mnie skoczek żaden, 50 na odznace kilka lat temu byla wysokoscia nie do przebycia.

bo przeciez kon jak czlowiek :P też sam moze zle wymierzyc🙂 i dobry jezdziec powinien to skorygowac, bądz odwrotnie, jesli jezdziec zle wymierzy, to kon powinien skorygować. partnerstwo 😉

Skądś się w końcu wzięło określenie "koń profesor, nie?"
Doświadczony koń bez problemu przewiezie juniora przez parkur klasy L czy P, tak jak doświadczony jeździec oglądając trasę wie, w którym momencie trzeba będzie poprosić konia o skrócenie a w którym o dodanie, przecież trudność parkurów nie tyle polega na wysokości przeszkód co na odległościach.

edytuj posty



Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2011 21:06
Napisałaś, że naturalsowy koń po dobrze wykonanym ćwiczeniu dostaje luz, napisałam to samo, tylko inaczej to ujęłam.

No ja się nie popłaczę, że nie umiesz normalnie pracować z koniem przepychając go na przykład w zakręcie łydkami 😀
Ale może to dlatego, że trafiamy do zupełnie różnych miejsc. Ty widzisz syf i malarię, ja mam okazję poobserwować ładne obrazki. I konie, które żyją, ruszają się i skaczą i cieszą się życiem koni klasyków, a nie pozbawionych jakiegokolwiek impulsu, energii, robiących za debili, którym się zakłada siatkę i parasol na łeb, a "jeździec" przez 3 lata czeka, zanim będzie mógł ruszyć stępem,  koni naturalsów.

Napisałaś, że naturalsowy koń po dobrze wykonanym ćwiczeniu dostaje luz, napisałam to samo, tylko inaczej to ujęłam.

No ja się nie popłaczę, że nie umiesz normalnie pracować z koniem przepychając go na przykład w zakręcie łydkami 😀


Nie powiedziałam, że nie umiem. Powiedziałam, że w klasyce jak uczysz konia skręcać, to nie zrobisz czegoś takiego co zrobi naturals, który pozwoli koniowi skręcić w drugą stronę, nie korygując go wodzami. To jedna z różnic, które są pomiędzy podejściem w uczeniu koni. Natural pozwala koniom robić błędy i wyciągać z nich wnioski. Z doświadczenia wiem, że konie znacznie szybciej się tak uczą.

Klasyczny jeździec nie da koniowi zmienić kierunku - jak się nie da pojechać w prawo używając delikatnych pomocy to przepchnie tam konia na siłę. Dołoży bat, ostrogi, co tam jeszcze i skręci tam gdzie chciał.

I tak codziennie jeździli? Na tym się cały ich plan treningowy opierał? Może skoczka gardło bolało?

Rozwiń jeszcze proszę ten skrót myślowy, bo bardzo ciekawa jestem, co tak skróciłaś, że Ci wyszedł nacisk i przepychanie 😀

Bynajmniej, był to jeden z elementów treningu.
Wspomniałam o tym, bo nie spotkałam się wcześniej w klasyce z podejściem nauki konia "niech sam pogłówkuje"
To typowe podejście naturalsów i dlatego mnie zaciekawiło.
Ale się uparłaś o to przepychanie.
Jak koń za Boga nie chce skręcić w prawo to co? Dasz mu pójść w lewo? Czy raczej wzmocnisz pomoce i użyjesz bata czy ostróg?
Nie mówię o koniu który delikatnie reaguje na pomoce. Mówię o koniu który NIE REAGUJE na pomoce.





[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] brak edycji postow
No to już każdy sam sobie może odpowiedzieć, czy dla niego harmonia jeźdźca i konia polega na popychaniu, przepychaniu, dopychaniu konia wszędzie, gdzie się zachce, czy się nauczy konia podążać za sugestią jeźdźca 🙂 znam zwolenników obu sposobów zarówno w klasyce, jak i naturalu 🙂 bo albo się koniem mechanicznie manipuluje albo się z nim komunikuje 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2011 21:36
Uczepiłam się, bo mam dużego konia i nie wiem czy dam radę go przepchnąć przez ten zakręt, bo aż tak silnych łydek to ja nie mam. A jak się zaklinujemy w połowie? Czy wyciągnięcie konia z zakrętu (zassaniem łydek?) jest tak samo trudne jak przepchanie go?

No właśnie, dlatego w klasyce, konie to nie maszyny, tylko partnerzy. Ale człowiek jest jednak wyżej postawiony w hierarchii i to generalnie on decyduje gdzie koń ma iść i co ma robić. Dla konia to żadna tragedia. Cieszy go współpraca z człowiekiem i wykonywanie postawionych przed nim zadań. A nie decydowanie o zadaniach. Dlatego nie, nie dam zwierzakowi pójść w lewo, skoro chcę w prawo, nawet jak stępujemy na luźnej wodzy. I tak, nawet stępując na luźnej wodzy, koń ma iść zadanym przeze mnie tempem.

Jak koń nie reaguje na pomoce, to nikt go lał nie będzie, bo to znaczy, że coś jest nie halo, albo zdrowotnie, albo na poziomie wyszkolenia. Każdy koń jest inny. Według naturalsów, pasuje do jednej z koniobowości czy innej magii, w związku z czym, na pewno da się przypasować jakiś schemacik. Ale tak naprawdę, nie da się wtłoczyć konia w schemat. Znając konia, człowiek wie jak postąpić. Szkolenie klasyczne nie polega na laniu batem.

Zapraszam kiedyś na prawdziwe treningi, znam parę miejsc w których można je obejrzeć.
No to już każdy sam sobie może odpowiedzieć, czy dla niego harmonia jeźdźca i konia polega na popychaniu, przepychaniu, dopychaniu konia wszędzie, gdzie się zachce, czy się nauczy konia podążać za sugestią jeźdźca 🙂 znam zwolenników obu sposobów zarówno w klasyce, jak i naturalu 🙂 bo albo się koniem mechanicznie manipuluje albo się z nim komunikuje 🙂

To powiem ci , że mnie zaskoczyłaś. Nie sądziłam, że ktokolwiek może CHCIEĆ jeździć siłowo.
Bo jedna sprawa że komuś tak to wychodzi a inna czy tego chce.

Choć z drugiej strony często spotykałam się z przepychaniem na siłę koni przez przeszkody.


Jak koń nie reaguje na pomoce, to nikt go lał nie będzie, bo to znaczy, że coś jest nie halo, albo zdrowotnie, albo na poziomie wyszkolenia.


Więc odpowiedz na pytanie - nie dasz koniowi skręcić tylko co? Koń jest zdrowy i ma braki  w wyszkoleniu. Normalne pomoce wodzami i łydkami nie działają. Co dalej?
A na porządne treningi zawsze chętnie popatrzę 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2011 21:51
W zależności od sytuacji. Co uznam za stosowne. Jak będzie trzeba, użyję siły. Czyż konie nie robią tego w naturze?
W zależności od sytuacji. Co uznam za stosowne. Jak będzie trzeba, użyję siły. Czyż konie nie robią tego w naturze?


Strzyga, wspominalam już ze Cie kocham :P?  🏇


czyli dobrze rozumiem, klasyk nie pozwoli koniowi skrecic w lewo, chocby nie wiem co(mnie samą tak uczono, nie pozwolic na niesubordynacje), a naturalnie jezdzaca osoba pozwoli mu skrecic, ale będzie sprawiac dyskomfort? w jaki sposób konkretnie, moglabym sie zapytac? narazie nie jestem w stanie jezdzic normalnie,( jak nie nerka to solidny upadek i nieruchomosc nogi)  wiec wsiadam sobie na oklep na stępa, czasem na cordeo i się bawię delikatnie, klusowac próbuję dwa trzy kroki, wiecej nie dam rady, więc chetnie poeksperymentuję, tylko prosilabym o jasna i klarowna instrukcję 😉

zawsze mnie uczono, ze odpowiadac mam koniowi na uprzejmosc-uprzejmością, ale chamstwa nie tolerowac.
W zależności od sytuacji. Co uznam za stosowne. Jak będzie trzeba, użyję siły. Czyż konie nie robią tego w naturze?

Oczywiście że robią, nie w tym rzecz.
Celowo podałam takie przykłady bo obrazują one doskonale podejście do tematu w klasyce i naturalu.
W klasyce wyznaczasz koniowi zadanie i nie dajesz za bardzo pola manewru - koń ma robić to co chce jeździec.
Celem jest oczywiście reakcja na sugestię ale jak nie działa to mamy naturalsową fazę 4.

W naturalu spotkałam się z tym drugim podejściem, które mocniej aktywuje myślenie konia i przede wszystkim nie doprowadza do konfrontacji - nie ma wygranego ani przegranego bo koniec końców koń zrobił to co chce jeździec tylko była to też jego decyzja.
Jak wiem że koń doskonale wie o co chodzi i jawnie leci w kulki to też pacnę batem, ale przy nauce to podejście "rozwiązywania problemów" jest naprawdę fajne i działa.
Zjeżdżając z górki chcemy żeby koń miał podstawiony zad. Do tego nie jest potrzebny kontakt z pyskiem, konie bez problemu mogą podstawić zad pozostając całkiem luźne przodem (widać to doskonale przy jeździe westernowej). Jeśli nauczysz konia, że to jego zadanie podstawić zad przy zjeździe z górki to kontakt na wodzach "pilnowanie" go nie jest potrzebne.

Nie zamierzam się tu wykłócać o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia.
Chciałam pokazać różnice w podejściu.
Przetestowałam oba i wolę to drugie. Większą frajdę mi sprawia wyprawa do lasu na luźnych wodzach, kiedy nie muszę przytrzymywać konia na zjazdach bo sam przysiada na tyłku i "trzyma górki".
Nie mówię, że klasyczne podejście jest złe. Mówię że jest trochę inne, bo natural więcej odpowiedzialności pozostawia koniowi.

Nie znam się na jeździe western ale jest tam dyscyplina "cutting"- wycinanie krów.
Jeździec pokazuje koniowi jedną z krów i właściwie na tym kończy się jego zadanie. To koń odwala całą robotę nie pozwalając jej wrócić do stada.
Nie lubię westu ale ubóstwiam oglądać cutting i obserwować te konie.
Chciałabym kiedyś móc wsiąść na takiego konia, to musi być ciekawe doświadczenie. Tylko w siodle ujeżdżeniowym, bo te ich kulbaki to jakaś masakra 🙂




Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2011 22:38
nie ma wygranego ani przegranego bo koniec końców koń zrobił to co chce jeździec tylko była to też jego decyzja.



W klasyce jest dokładnie to samo, nie wiem o co Ci chodzi? Kiedy człowiek odpowiednio reaguj na najmniejszy symptom nieposłuszeństwa, zwierze myśli, przetwarza informacje i decyduje, że nie ma sensu nawet próbować, skoro reakcja jest natychmiastowa i następuje zawsze. Bardziej opłaca się wykonywać polecenia, bo za nie następuje nagroda w postaci komfortu. Chyba, że naturalsowe konie przekształcają wzory, a potem analizują poezję...

Sędzina i nie wie, co to znaczy kontakt? (dla podpowiedzi - nie, to nie tylko napięte wodze ) Patrz, mamy nawet o tym wątek:
http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,55246.0.html

widzisz, jakoś tak dziwnie wątpię, że ten Twój koń podstawia tak ten zad...


czyli dobrze rozumiem, klasyk nie pozwoli koniowi skrecic w lewo, chocby nie wiem co(mnie samą tak uczono, nie pozwolic na niesubordynacje), a naturalnie jezdzaca osoba pozwoli mu skrecic, ale będzie sprawiac dyskomfort? w jaki sposób konkretnie, moglabym sie zapytac? narazie nie jestem w stanie jezdzic normalnie,( jak nie nerka to solidny upadek i nieruchomosc nogi)  wiec wsiadam sobie na oklep na stępa, czasem na cordeo i się bawię delikatnie, klusowac próbuję dwa trzy kroki, wiecej nie dam rady, więc chetnie poeksperymentuję, tylko prosilabym o jasna i klarowna instrukcję 😉

zawsze mnie uczono, ze odpowiadac mam koniowi na uprzejmosc-uprzejmością, ale chamstwa nie tolerowac.

I bardzo dobrze cię uczono.
Cały pic polega na tym by być pewnym, że chamstwo to chamstwo. Co do pewnych rzeczy nie ma wątpliwości - koń na nas włazi, próbuje nas kopnąć, odwraca się dupą itd.
Jednak jeśli koń stawia opór to trzeba być 100% pewnym jaka jest przyczyna.

Ciężko podać klarowny przykład na niewygodę, bo nie ma żadnego schematu postępowania. Wszystko zależy od sytuacji i od charakteru konia. Jeden z moich koni jest raczej leniwcem, więc jak miał jakieś odmienne zdanie np. co do kierunku jazdy to dostawał dodatkową robotę - kłus czy galop, ciaśniejsze koło,  itd.
Drugi jest z kolei "hop do przodu" - jak np. wracałam stępem do stajni to  podkłusowywał. Zamiast nabrać wodze i go trzymać to jak zakłusował  zawracałam do miejsca w którym zaczał i znów ruszałam stępem w stronę stajni. Bardzo szybko wykombinował, że jeśli zakłusuje, to wcale nie oznacza że będzie szybciej i bliżej. I wrócił stępem. Dość pośpiesznym, ale był to stęp na długiej wodzy, a o to chodziło.
Działanie trzeba dopasować do sytuacji i do konia. Generalnie utrudniasz koniowi zadanie jak ma własny pomysł na życie 🙂
Inwencja należy do ciebie. Jak masz jakiś konkretny problem a nie masz pomysłu to zawsze możesz podpytać na forum PNH.

Poza tym czemu zakładasz że coś nie będzie działać?
Może wszystko będzie super? 🙂

widzisz, jakoś tak dziwnie wątpię, że ten Twój koń podstawia tak ten zad...


A czy masz jakąkolwiek wątpliwość że koń robiący sliding stop w jeździe western ma podstawiony zad?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2011 23:02
Pisałaś, że nie znasz się na "jeździe western".


Ps. Możesz jednak edytować swoje posty? Robisz straszny burdel.
Pisałaś, że nie znasz się na "jeździe western".


Odpowiedz na pytanie.
Nie znam się na jeździe western (tzn nigdy nie próbowałam takiego stylu jazdy) ale wiem mniej więcej o co chodzi.
Jednym z elementów ujeżdżenia western jest sliding stop, który koń wykonuje na luźnej wodzy.

Pytam więc czy masz wątpliwości odnośnie podstawienia zadu przy tym ćwiczeniu.

Żeby nie przeciągać - chodzi mi tylko o to, że do podstawienia zadu nie jest konieczne działanie wodzy. Koń może to wykonać bez nich.



Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 października 2011 23:17
Wiesz dlaczego nie odpowiadam na pytanie? Bo i tak nie czytasz 😀
Napisałam, że jakoś tak dziwnie wątpię, że ten TWÓJ koń podstawia tak ten zad... I wątpię coraz bardziej 😀

Kończę dyskusję, miło było, polecam się dokształcić w kwestii kontaktu i zadu podstawienia. I może lepiej nie sędziuj nikogo.
Wiesz dlaczego nie odpowiadam na pytanie? Bo i tak nie czytasz 😀
Napisałam, że jakoś tak dziwnie wątpię, że ten TWÓJ koń podstawia tak ten zad... I wątpię coraz bardziej 😀

Kończę dyskusję, miło było, polecam się dokształcić w kwestii kontaktu i zadu podstawienia. I może lepiej nie sędziuj nikogo.



Ciekawe, nie pisałam nic o kontakcie.....
Zupełnie nie zrozumiałam czemu nagle z tym wyjechałaś.
Mam bardziej wrażenie że nie odpowiadasz na pytania bo nie masz nic więcej do powiedzenia.
Próbuję ci udowodnić prostą rzecz i jak daję argument nie do odrzucenia to mówisz pa.
Nic innego mi nie przychodzi do głowy jak to, że dla ciebie podstawienie zadu bez wodzy jest niemożliwe.
No cóż. Szkoda.

A do sędziowania wracać nie zamierzam, nie martw się.



duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
16 października 2011 00:00
Jak koń za Boga nie chce skręcić w prawo to co? Dasz mu pójść w lewo?

no brawo🙂 z koniem jak dzieckiem-dziecko może sobie wybrać na którym boku będzie spało , co najwyżej
nie mój koń wybiera kierunek, w którym podążamy gdy siedzę na jego grzbiecie, tylko ja

jeśli jest na pastwisku to sobie łazi gdzie chce - tam jest koniem i "rozstrzyga" co będzie robił-skręcał w lewo czy w prawo czy jadł trawę

a naturalni sobie wkręcają że koń myśli takim tokiem jak człowiek 🤔

dawanie koniowi na jeździe możliwości wyboru, mnoży tylko problemy "jeździeckie" jak króliki... i tu już wiadomo o co chodzi w tym całym naturalnym nurcie: muszą być jakieś problemy do rozwiązania, można przecież na tym zarobić

no istne perpetuum mobile 😉
dea   primum non nocere
16 października 2011 08:09
duunia, a jeżeli to działa, bo zamiast "idź w prawo, jako każę" jest "OK, chcesz w lewo, idź w lewo, ale ciasno" i następnym razem sprawdzenie w tym miejscu, czy znowu odkręci go w lewo - za którymś razem stwierdzi, że to bez sensu (próbować iść w lewo). Nie trzeba być człowiekiem, żeby "stwierdzić, że to bez sensu". Wtedy jeździec odpuszcza i inną drogą dostał to samo - pójście w prawo. Ostatecznie odpuszcza jak dostał co chciał, więc nie widzę gdzie tu "mnożenie problemów jak króliki".

BTW nie uważam, że Lothlorien robi "straszny burdel" swoimi postami. Nie wiem jakie są dla Ciebie znamiona strasznego burdelu, ale przy długich postach podzielenie ich linią granicy postów na dwa, przy odpowiedziach (uprzejmych i rzeczowych, mimo plucia z drugiej strony!) na konkretne cytaty (żeby zrobić inaczej trzeba się nieźle naklikać) nie wydaje mi się burdelogenne. Jakby co, Strzyguś, zasuwaj do moda, ponieważ formalnie to przewinienie jest, to możesz uzyskac jakąś regulaminową karę dla Twojej rozmówczyni  🤣 to jedno Ci zostało, pozdrowionka  :kwiatek: A mnie ciekawi na jak długo starczy jej cierpliwości  😀iabeł:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się